LITA 1 [P&R] – Rozdział 15
Najdroższy
Na stole w koreańskiej restauracji znajdowały się przepyszne dania. Student, który po wyjściu z kina twierdził, że jest niesamowicie głodny, niepewnie patrzył na wodzącego wzrokiem po wnętrzu lokalu przyjaciela. Warain przeniósł spojrzenie na swoją szklankę.
W tym momencie Sky zwrócił uwagę na niego i siedzącego po jego stronie Phayu. Gdy tylko weszli do restauracji, mężczyzna poprowadził ich do stolika. Nie zajął jednak miejsca naprzeciw, tylko szybko usiadł obok Raina, pozostawiając Skyowi krzesło stojące po drugiej stronie stołu. Nie wspomniał jednak ani słowem, że ich relacje to coś więcej niż studenci tej samej Code Line. Nic dziwnego, że Sky nie zajmował się stojącym przed jego nosem jedzeniem, a raczej tym, jak tych dwóch znalazło się tutaj… razem.
– Sky, jedz, zapłacę rachunek. – Phayu zwrócił się uprzejmie do wiceprzewodniczącego klubu. Sky podniósł swoje pałeczki, ale nie rozpoczął posiłku, a zamiast tego, wywierając nacisk, wbił wzrok w swojego milczącego przyjaciela.
– Zdaje się, że ktoś tu powiedział, że jedzie do domu ojca… – Rain zaśmiał się odrobinę nerwowo, nie wytrzymując presji.
– Musiałem wrócić na uniwersytet i porozmawiać o zdobyciu świeżaków w przyszłym semestrze – padło ze strony Skya, który po chwili dodał:
– Kiedy skończyłem, wpadłem po kilka rzeczy. Miałem zamiar coś zjeść, a potem wrócić do akademika, ale natknąłem się na ciebie... A ty? Co tu robisz, Ai’Rain? – Po wypowiedzeniu tych słów wymownie przeniósł wzrok z twarzy Raina na seniora, który wciąż zachowywał się normalnie, mimo że przyjaciel jego chłopaka był pełen podejrzeń.
– Ja? Och, no cóż, przyszliśmy tutaj, aby obejrzeć film.
– Aaach…
Rain spojrzał na siedzącego obok mężczyznę. Chyba spodziewał się, że Phayu jasno wyrazi, kim właściwie dla siebie byli. Ale nie… Jego facet zachowywał się normalnie i troszczył się o nich, zupełnie tak jakby obaj byli wyłącznie jego juniorami. Chłopak od razu zrozumiał, że... Phayu chciał, by to on sam podjął decyzję. Postawa mężczyzny wyraźnie oddawała inicjatywę w ręce Raina. Jasno było widać, że senior nie zamierza mu dokuczać czy zawstydzać go w towarzystwie przyjaciela. Niektórzy mogliby pomyśleć, że ta neutralna postawa wskazywała na to, że nie zamierzał przyznawać się do związku z juniorem, ale Warain tak nie uważał. P’Phayu miał zamiar uszanować jego decyzję.
Student znów napotkał pełne pytań spojrzenie przyjaciela, które niosło jasne przesłanie:
Co tu robisz z P’Phayu? Zwłaszcza, że jest to ktoś… kogo podobno nienawidzisz?
– P’Phayu i ja… – rozpoczął Rain, widząc, że nie uda mu się wywinąć od podania powodu, dla którego znajduje się w tak dobrej komitywie z seniorem.
– To dziwne, że przyszliście tu razem…
Warain zaczął się uspokajać. No tak, zawahał się, bo przecież Sky wiedział doskonale, że zawsze podobały mu się dziewczyny. Nagła zmiana preferencji z pewnością może mu się wydać dziwna. W dodatku jest teraz z facetem, którego jeszcze niedawno zamierzał pokonać. Chciał z nim wygrać. Rain zastanowił się przez chwilę, jakimi słowami w miarę subtelnie miał to wszystko wytłumaczyć przyjacielowi. Widząc jego niezdecydowanie, Phayu postanowił interweniować.
– Właściwie to przypadkiem spotkałem Raina przed kinem. – Mężczyzna podał wiarygodny powód, dlaczego junior przebywał w jego towarzystwie, ucinając tym samym temat.
Sky westchnął. Pomyślał, że nie ma co naciskać, skoro jego przyjaciel i senior nie zamierzają uchylić rąbka tajemnicy. Nie będzie upierał się, by uzyskać wyjaśnienie, na cholerę mu kłopoty. Ale…
– Ai’Sky, P’Phayu i ja umawiamy się na randki.
Szok!
Sky aż zamrugał ze zdziwienia, ale zdecydowanie bardziej zaskoczony okazał się... Phayu. Nie spodziewał się, że Rain odważy się to powiedzieć. Natomiast sam rozmówca zmartwił się i spojrzał niepewnie na przyjaciela, który wyglądał na nieźle zaszokowanego. Sky uniósł dłoń i w milczeniu wskazywał na przemian to na Phayu, to na Raina.
Po wygłoszeniu oświadczenia Warain zamknął usta, bo co właściwie miał jeszcze dodać? Spojrzał w dół na swoje kolana. Prawdę powiedziawszy, czuł się bardzo zmartwiony, nie wiedząc, czy jego przyjaciel nie będzie przypadkiem zniesmaczony. A najbardziej niepokoiło go teraz o wiele ważniejsze pytanie. Mianowicie czy Sky nie zakończy ich przyjaźni? Ale podjął już przecież decyzję.
Przez dłuższą chwilę przy stole panowała absolutna cisza. Rain poczuł, jak jego dłonie stają się lodowate. Kiedy jednak podniósł wzrok na przyjaciela, zdziwił się, gdy ujrzał, że jego ramiona… drżą?
– Eee… Ai’Sky?
– Hahaha! Hahahahahaha! Sorry. Przepraszam... Pozwól mi się najpierw pośmiać, haha!
Sky wybuchnął niepohamowanym śmiechem, klepiąc dłonią na przemian w stół i w swój wstrząsany spazmami brzuch. Chichotał bez opamiętania. Oczy Raina rozszerzyły się, a chłopak chciał całkiem na serio wrzasnąć: „Co, do cholery, jest w tym śmiesznego?”. Owszem, Sky mógł być zaskoczony, bo Warain ukrywał przed nim, ile się dało, ale skąd to niepohamowane rozbawienie? Rain postanowił, że skoro poskąpił mu szczegółów, to raczej nie powinien się teraz odzywać. Mógł więc tylko patrzeć na swojego najlepszego przyjaciela, który zrywał boki ze śmiechu.
Po dłuższej chwili Sky otarł łzy i drżącym głosem, w którym nadal pobrzmiewało rozbawienie, postanowił zminimalizować szkody wyrządzone swoim chichotem.
– Przepraszam, przepraszam, P’Phayu, nie śmieję się z ciebie, Phi. Po prostu nie sądziłem, że Rain tak skończy. Co taki mały deszcz jak ty może zdziałać przeciwko gigantycznej burzy? Od początku, słuchając twoich deklaracji, zgadywałem, że nie uda ci się wygrać, a raczej że sam zostaniesz pokonany. Nie mogę uwierzyć, że tak dobrze zgadłem. Ale Ai’Rain, nie domyśliłbym się, że tak zakończy się ta twoja wojna. Okazało się, że nie ma znaczenia to, że wcześniej podobały ci się kobiety. Mogłem się domyślić od momentu, w którym zapytałeś, jak flirtować i zdobyć czyjeś serce w miesiąc!
Rain uznał, że to dobrze, że przyjaciel nie potrafił czytać mu w myślach. Przez chwilę obrzucał go srogim spojrzeniem, ale właściwie czuł ulgę. Jego obawy dotyczące reakcji Skya rozwiały się, szczególnie gdy ten kontynuował:
– To twoja sprawa, z kim będziesz się umawiał. Nie zabraniam ci, bo jestem twoim przyjacielem, a nie matką. Jeśli mam być o coś zły, to raczej o to, że nie byłeś uprzejmy pisnąć wcześniej nawet słówka. Rzucałeś jakieś wymówki, migając się od zaproszeń. – Rozmówca potrząsnął głową z obrzydzeniem, natomiast na twarzy słuchającego pojawił się promienny uśmiech. W tej chwili Rain miał ochotę złapać przyjaciela, by ucałować go w policzek, a nawet w oba. Zamiast tego powiedział:
– Kocham cię, Ai’Sky.
– Zamiast deklarować uczucia mi, powinieneś raczej spojrzeć na osobę obok.
Rain natychmiast odwrócił wzrok, spodziewając się zobaczyć zazdrosnego mężczyznę. Ale zamiast tego ujrzał tylko uprzejmy uśmiech, a Phayu głębokim głosem rozwiał wątpliwości juniora:
– Nie jestem zazdrosny. Rozumiem, że jesteś jego bliskim przyjacielem.
Ufff! – Rain odetchnął z ulgą.
– Ale... bliski przyjacielu mojego chłopaka, czy możesz mi powiedzieć, dlaczego Rain chciał mnie pokonać?
A niech to szlag!
To jedno zdanie sprawiło, że zaskoczony Rain potrząsnął kilka razy głową, wbijając ostrzegawczy wzrok w przyjaciela. Próbował wysyłać mu sygnały, żeby ten go nie sypnął, beztrosko ujawniając historię z Ple. Nie bał się, że jego facet będzie zazdrosny. Ale to przecież żałosne, że nie potrafił flirtować z dziewczyną, w której się bujał, a potem uległ mężczyźnie, który tej właśnie dziewczynie się podobał.
Phayu natomiast wydawał się być niezwykle zainteresowany odpowiedzią Skya i próbował go przekupić:
– Jeśli mi powiesz, dam ci trochę słodyczy.
Tylko tyle wystarczyło, żeby ten zdrajca wszystko wyśpiewał!
Sky uśmiechnął się szeroko, po czym opowiedział historię Waraina, który bez powodzenia próbował poderwać piękną dziewczynę. Nie do wiary, że ten koleś nazywający się jego najlepszym przyjacielem sprzedał go za wizję kilku deserów!
Rain zastanawiał się, czy powinien być wdzięczny za okazywane zrozumienie, czy kopnąć go w tyłek i obrazić się za rozpowszechnianie jego tajemnic. Co, do cholery? Czy wszyscy muszą wiedzieć o jego porażkach? To nie jest tak, że Phayu koniecznie musi być poinformowany o wszystkich detalach z życia swojej połówki.
***
Po wyjściu Skya z restauracji przy stoliku pozostał tylko właściciel warsztatu z żoną i obaj wydawali się być szczęśliwi. Phayu, nie ukrywając zaskoczenia w oczach, spoglądał na siedzącego obok chłopaka. Owszem, trochę zirytował go wcześniejszy flirt Raina z kobietą, ale jego myśli zajmowało coś zupełnie innego. Ciągle jeszcze czuł się zaskoczony faktem, że student postanowił ujawnić ich relację przed przyjacielem. Phayu nie spodziewał się po nim takiej otwartości, dlatego właśnie pozostawił mu otwartą furtkę. Nawet jeśli dla niego ta relacja nie stanowiła czegoś, co należało ukrywać, to jednak dla Raina niekoniecznie musiało to oznaczać chęć podzielenia się nią ze Skyem. Niektóre rzeczy nie są przecież obowiązkowe, nawet między przyjaciółmi, a Phayu nigdy nie zmuszałby swojego chłopaka do ujawniania ich statusu.
– Dlaczego zdecydowałeś się powiedzieć mu o nas?
Junior szybko przełknął, zdziwiony uniósł brwi i zapytał:
– A dlaczego sądziłeś, że będę się tego wypierał?
– Myślałem, że możesz obawiać się jego reakcji. Szczególnie w obliczu tego, że dotąd to przed nim ukrywałeś, i twoich wcześniejszych… preferencji.
Rain zastanowił się przez chwilę, zanim powoli skinął głową. Oczom Phayu ukazało się niezłomne spojrzenie osoby, która nigdy się nie poddaje. Chłopaka, który nie zniechęca się porażkami i zawsze podejmuje stanowcze decyzje.
– Szczerze, Phi, naprawdę bałem się, że Sky przestanie się ze mną przyjaźnić. Wiem, co prawda, że nie jest taką osobą, ale w tamtej chwili nie byłem do końca pewien jego reakcji. Zawsze wiedział, że podobały mi się kobiety, więc co i jak miałem mu powiedzieć? Cóż… Nie chcę już kobiet, chcę mężczyzny i to jeszcze kogoś tak obleśnego jak Phayu, któremu nie tylko juniorzy oddają hołd i który jest obrzydliwie popularny. Ale już się zdecydowałem, więc trudno. Przepadło! Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. – Jego uśmiech rozświetlił całą restaurację i serce Phayu. – Phi, mimo że właściwie nie dałeś mi opcji, bym mógł cię odrzucić, to jednak ja cię wybrałem i świadomie przyjąłem oba proponowane warianty. Oznacza to, że to ja jestem tym, który zdecydował się na bycie z tobą, P’Phayu. Dlatego muszę mężnie ponieść konsekwencje swojej decyzji.
Niektórzy mogli postrzegać Waraina jako upartego czy irytującego, ale on świadomie dokonywał wyborów i akceptował rezultaty swoich starań.
– Tak czy inaczej, nie zerwę z tobą, Phi. Więc jeśli Sky z tego powodu zrezygnowałby z bycia moim przyjacielem, to bym go po prostu męczył, aż by mnie zrozumiał i zaakceptował.
Nie była to zbyt skomplikowana strategia, ale Phayu ani przez chwilę nie wątpił, że Rain skutecznie przekonałby przyjaciela. Wierzył, że jego chłopak zawsze robi to, co mówi, a jego charakter pomaga mu osiągać sukcesy. To było to, co nieodmiennie go w nim pociągało, a tym razem sprawiło, że Phayu chciał jak najszybciej zabrać go do domu, do łóżka. Ta pasja, namiętność i promienna radość… Ten chłopak nie podwinie ogona i nie zwieje. Będzie walczył o swoje szczęście. W tym wypadku o przyjaźń. Mężczyzna patrzył w jego przepełnione uczuciem oczy, wyraźnie mówiące mu, że Rain nigdy nie zrezygnuje również z niego… Jego partner także nie żartował sobie z ich związku.
Phayu nie chciał czekać ani chwili dłużej.
– Ciociu? Tutaj Phayu. Chciałbym prosić o pozwolenie… Czy Rain może dziś zostać u mnie na noc? Tak? To dobrze. Dziękuję.
– Czekaj, Phi, zadzwoniłeś do mojej mamy?
Phayu natychmiast odwrócił się, aby spojrzeć w twarz chłopaka, który pospiesznie złapał go za ramię, gdy tylko zakończył rozmowę. Patrząc w jego zniewalające oczy, wyszeptał:
– Rain, wróćmy do domu.
– Ale... – Młodzieniec popatrzył na w połowie zjedzony posiłek, a później przeniósł wzrok na płonącego pożądaniem faceta, który nie silił się na to, by cokolwiek przed nim ukrywać. Rain mógł jedynie opuścić głowę.
– Proszę…
Gdy Phayu wypowiedział to słowo, Warain był w stanie jedynie niskim głosem wymruczeć:
– Jesteś oszustem.
Ale bez sprzeciwów podał mu rękę, zgadzając się, by jego oszust wyprowadził go z restauracji, wsadził na wielki motor i błyskawicznie zawiózł do swojego domu. Zanim Rain się obejrzał, został wciągnięty za rękę do sypialni, rozebrany i ułożony na łóżku. Z pasją oddawał namiętne pocałunki… Zgodził się... Pozwolił, żeby Phayu go posiadł… I tak nie był przecież w stanie się opierać. Gdyby żywił jakiekolwiek wątpliwości co do swoich uczuć do tego stanowczego faceta, to nigdy nie powiedziałby przyjacielowi, że całkowicie do niego należy.
***
Słońce znajdowało się już wysoko na niebie, kiedy Young Master Warain w oszołomieniu schodził z pierwszego piętra. Ubrany był w wielki T-shirt zakrywający biodra, który całkowicie skrywał jego bokserki. Dotarłszy na dół, skierował swe kroki do pokoju, w którym widział kiedyś biurko Phayu, i ujrzał go tam siedzącego na kanapie.
– P’Phayu.
– Obudziłeś się?
Mała postać zajęła miejsce obok, kładąc głowę na kolanach Phayu i pozwalając mu się po niej głaskać i delikatnie odgarniać włosy.
– Mhm, wstałem i nawet wziąłem prysznic, co zajęło mi najmarniej pół godziny.
– Jesteś leniwy.
– A kto jest tego powodem?! – Rain uderzył ze złością w udo, na którym leżał. Czy to nie ten facet zafundował mu trzy rundy ekstremalnych sportów łóżkowych? Nie ma się czemu dziwić, że czuł się rano wyjątkowo zmęczony.
W dodatku człowiek, o którym mniej lub bardziej pochlebnie myślał teraz Rain, nie potrafił wysiedzieć przy biurku i ciągle wchodził na górę, by sprawdzić, czy jego uroczy chłopak wreszcie się obudził. Właściwie Phayu obudził go o dziewiątej, obsypując jego twarz pocałunkami, ale Rain postanowił nie otwierać oczu. Kochanek pozwolił mu więc na powrót zasnąć, tyle że co godzinę przychodził do niego zaglądać. Rain nadal czuł się senny. Poza tym ludzie tacy jak Phayu mieli tendencję do wprawiania go w niesamowite zakłopotanie.
– To były tylko trzy rundy, musisz trochę poćwiczyć.
Patrz! Co za bezczelność! Tylko?
Rain rzucił mu oburzone spojrzenie, na co Phayu cicho się zaśmiał. Po chwili pociągnął go za rękę i – usadziwszy na kolanach – owinął wokół niego swoje silne ramiona.
– Następnym razem, gdy spotkamy się w warsztacie, pozwolę ci przebiec parę okrążeń i przetoczyć kilka opon. Gwarantuję, że następnym razem nie będziesz czuł się taki wyczerpany.
Chłopak na serio chciał zapytać, czy to są standardowe zajęcia dla partnera, ale postanowił dać sobie spokój. Zamiast tego przytulił się do swojego kochanka i położył głowę na jego ramieniu.
– Jestem głodny, P’Phayu.
– Jest prawie południe, co chciałbyś zjeść? – Phayu spojrzał w dół i puścił do niego oko.
– Chcę coś przyrządzonego przez ciebie, Phi. – Chłopak przybrał rozkazującą minę, wkładając w nią całą stanowczość. Wyraz jego twarzy wskazywał jednak, że Phayu może, ale nie musi się podporządkować, co sprawiło, że gospodarz lekko się uśmiechnął.
– Naprawdę?
– Naprawdę! Sam zapytałeś, co chciałbym zjeść. – Rain poczuł smak niewielkiego zwycięstwa.
Warain był niezwykle podekscytowany widokiem przystojnej, napiętej męskiej twarzy. Dłonie chłopaka spoczęły na silnych ramionach, a jego twarz wtulona w partnera uniosła się w górę. Chwilę później, kiedy ich oczy się spotkały, Rain odezwał się przymilnie, używając tonu, który z powodzeniem stosował do ugłaskania rozdrażnionej mamy.
– P’Phayu, ugotuj coś dla mnie. Jestem bardzo głodny, proszę – dorzucił jeszcze kilka błagalnych nutek.
Jasna twarz z żałosnym wyrazem zwrócona była w stronę przenikliwych męskich oczu, których właściciel uparcie milczał. Rain wyciągnął szyję i wycisnął pocałunek na policzku Phayu. Nie był pewien, czy to będzie wystarczająco słodkie, czy nie. Ale czy ktoś błagający swojego chłopaka w ten sposób może nie zostać wysłuchany?
W ułamku sekundy przez głowę młodzieńca przeleciały słowa przyjaciela. Co on takiego mówił? Że dla kogoś takiego jak Rain łatwiej byłoby znaleźć męża niż żonę... A może to prawda?
Warainowi marzyły się wtedy łagodne głosy koleżanek, pocałunki słodkie jak cukierki, wspólne spędzanie czasu... On również chciał wiedzieć, jak to jest mieć dziewczynę w zamian za brak czasu na sen. Zrozumieć innych chłopaków z wydziału, którzy popierali dewizę: „Jeśli to nie jest ktoś, kto cię zrozumie, będziesz musiał po prostu zerwać”. Patrzył więc na innych studentów i wyobrażał sobie dzień, w którym oplecie ramieniem talię Ple. Uroczej i słodkiej Ple. Ale dlaczego to wyobrażenie z przeszłości zostało zastąpione czymś zupełnie innym?
Dobra, ja też błagam.
– O wiele łatwiej jest zadzwonić i coś zamówić. – Phayu wyraźnie próbował uchylić się od gotowania.
– Nie. – Rain nie byłby sobą, gdyby natychmiast nie odrzucił tego pomysłu. – Chcę spróbować twojej kuchni, P’Phayu. Czy naprawdę nie zamierzasz dla mnie gotować? Nawet jeśli zeszłej nocy ograbiłeś mnie ze wszystkich sił? To przez ciebie czuję się aż tak wyczerpany. Teraz musisz się mną zająć. Kto mówił, że się mną zaopiekuje?
Rain nie wiedział nawet, jak słodko wyglądał w oczach Phayu, siedząc na jego kolanach, wtulony w silne ramiona. Prawdę powiedziawszy, chłopak był nieziemsko zakłopotany, a na policzkach miał silne rumieńce. Opuścił głowę, by uniknąć wzroku partnera, czując się niezręcznie w roli, którą sam sobie narzucił.
Wątpię, żebym pamiętał, czy kiedykolwiek tak przegiąłem z błaganiem…
– Dobrze, ale potrzebuję wymiany, chodź.
– Tylko nie wymagaj ode mnie za dużo, Phi.
Rain sprawiał wrażenie nieśmiałego.
– To nie jest trudne, potrzebuję tylko zachęty podczas gotowania. – Phayu do swojego uprzejmego głosu dorzucił duży uśmiech.
Rain spojrzał podejrzliwie na mężczyznę, zastanawiając się, co go czeka.
Jeśli to wszystko, to mogę to zrobić.
♫ Świat, wyglądający kiedyś ospale
Świat pełen pustki, ponurego nieba i smutnych dni
Nie sądziłem, że będzie dziś… ♫
– Rain, twój głos jest zbyt niski.
Gdyby Rain mógł cofnąć czas, nie byłby na tyle głupi, żeby namawiać Phayu na prezentację jego kunsztów kulinarnych, a tym bardziej nie zgodziłby się w ciemno na „zachętę”. Przypadło mu niewdzięczne zadanie dostarczenia muzycznej oprawy i to jeszcze z jego głosem… Był zdania, że nieźle się wkopał.
Ale skąd miał wiedzieć, że P’Phayu w ramach zapłaty za posiłek każe mu zaśpiewać piosenkę? Pomysł sam w sobie nie był wcale taki zły, prawda? Ale musiała to być piosenka… miłosna. Czy to nadal nie był zły pomysł?
Ale Rain… Rain miał jedną wielką słabość, o której nigdy nikomu nie mówił. On zwyczajnie nie potrafił śpiewać, a dźwięki wydobywające się z jego ust nawet dla kogoś ze złym słuchem nie mogły imitować melodii.
Chyba oszalał, że w ogóle otwierał usta!
Jego wykonanie „Kon Trim Ter Thangnan” Groove Riders było tak zniekształcone, że nie tylko nie dało się rozpoznać melodii, ale Rain chciał na kolanach przepraszać wykonawcę oryginalnej piosenki za tę profanację. Niestety, Phayu nie okazywał mu litości. Jedną ręką mieszając ryż, dyplomatycznie nazwał jego głos zbyt niskim, chociaż trafniej byłoby nazwać dźwięki wydobywające się z ust Raina kocią muzyką. Warain był jednak całkiem pewien, że kocia muzyka brzmi nieporównywalnie lepiej od jego tak zwanego śpiewu.
♫ Ty wszystkim, co robisz, sprawiasz,
że moje życie jest niezapomniane,
od spotkania z Tobą… ♫
Po tym, jak P’Phayu zaśpiewał kilka wersów, Rain poczuł się zdruzgotany.
Siedzący na kuchennym blacie chłopak miał ochotę zamachnąć się i sprzedać kopa swojemu facetowi. Każe mu się tu blamować, a sam ma taki głos?!
P’Phayu aż zadrżały ramiona, gdy mężnie powstrzymywał śmiech, patrząc na swojego prychającego kociaka.
– Już nie śpiewam.
– Więc to znaczy, że nie jesz.
Wysoka postać nałożyła pysznie wyglądające, smażone kluski na talerz i stanęła tuż przed chłopakiem, któremu w odpowiedzi zaburczało w brzuchu. Facet, który przed nim stał, pozwalał, by aromat świeżo przygotowanego jedzenia trafiał do nosa głodomora, ale nie pozwalał mu jeść. Rain ponownie zakołysał nogami.
– Jeśli za mało śpiewasz, to szkodzisz kucharzowi.
Rain pomyślał sobie, że przecież jest ranny! Ten facet męczył go przez pół nocy. Powinien zadbać o to, by wrócił do sił. Gdzie podział się mężczyzna, który kazał mu się przyglądać, kiedy będzie gotował? Jeszcze przed chwilą kroił warzywa, wieprzowinę, wymachiwał łopatką i mieszał jedzenie na patelni, a teraz założył sobie nogi Raina na biodra, a ramieniem objął go w pasie. Chłopak musiał rozchylić uda, pozwalając wielkiemu mężczyźnie stanąć między jego nogami. Ten facet nie miał dobrych zamiarów. Teraz Rain wiedział już z całą pewnością, że jest zastraszany.
– Jak śpiewam, to można słuchać tego wyłącznie na własną odpowiedzialność – warknął chłopak ze złością, patrząc na talerz ze smażonym makaronem, który Phayu trzymał w dłoni. Ślina omal nie spłynęła mu po brodzie. – P’Phayu!
– Okay. Skoro nie chcesz śpiewać, to musisz posłuchać mnie.
– Dobrze.
– Ale jest jedno zastrzeżenie…
On znów się z nim droczy, jak to robił od miesięcy. No trudno. Rain podejrzliwie zmrużył oczy, czekając na to, co ma nastąpić. Nic innego mu nie pozostało, inaczej kucharz go dziś nie nakarmi.
– W porządku. Jakie, Phi?
– Och, to nic trudnego. Wystarczy, żebyś patrzył mi w oczy. Nie wolno ci ich odwracać.
– A mogę mrugać? – To chyba nie jest zabawa w gapienie się na siebie bez mrugnięcia powiekami? W przeciwnym razie Rain prawdopodobnie przegra.
– Tak, możesz. Ale jeśli mrugniesz, to nie zapomnij znów wrócić spojrzeniem.
Warain kiwnął głową. W końcu nie musi rozumieć, o co tu właściwie chodzi, byle tylko szybko się skończyło. Głodny jest.
♫ Dziękuję niebiosom, że pozwoliły nam się spotkać ♫
P’Phayu znów zaczął śpiewać, a Rain zrozumiał, dlaczego nie wolno mu było zamykać oczu. Patrzył wprost w oczy partnera, które były… pełne znaczenia. Ich spojrzenie sprawiło, że na twarz słuchacza wystąpiły gorące rumieńce, a chwilę później całe jego ciało stanęło w płomieniach... Phayu śpiewał piosenkę miłosną. Dla niego.
♫ Dziękuję za możliwość poznania ciebie ♫
To jego ten cudowny mężczyzna miał na myśli…
♫ Dziękuję za wszystkie opowieści,
za wszystko, co mnie dzięki Tobie spotkało… ♫
Phayu skłonił głowę, znajdując się twarzą zaledwie kilka centymetrów od partnera. Ich czoła nieomal się ze sobą zetknęły, a Rain mógłby przysiąc, że piękny, głęboki głos rozbrzmiewał w jego głowie. Całe ciało drżało, a ręce bezwładnie opadły na boki. Chciał uciec od więżących go oczu, których spojrzenie prawie go dławiło. Brakowało mu powietrza.
Co mam zrobić? Moje serce zaraz eksploduje.
Rain patrzył w stanowcze oczy Phayu, które rozświetliły cały jego świat.
♫ Ty... jesteś moim ukochanym ♫
Kiedy Phayu zaśpiewał ostatni wers, Rain był tak rozpalony, że wcale by się nie zdziwił, gdyby z jego głowy unosił się dym.
– Time out, Phi, proszę o przerwę!
– Wow… Już przegrałeś? – Phayu wcale się nie odsunął, a zamiast tego zbliżył twarz do czerwonego ucha. Delikatny śmiech sprawił, że chłopak, który przed chwilą zasłonił dłońmi oczy, zażyczył sobie, by móc zakryć również uszy. Był pokonany, chociaż właściwie nie rozumiał, dlaczego jest tak niesamowicie zakłopotany. Nawet gdy ostatniej nocy uprawiali seks (trzy razy!), nie był do tego stopnia onieśmielony. Wystarczyło jedno słowo… Słowo, które zabrzmiało bardziej intymnie niż cokolwiek innego. Rain uznał, że sposób, w jaki jego partner przekazał mu, co czuje, jest bardzo słodki.
– P’Phayu…
Chłopak odsunął ręce i spojrzał w górę.
Na widok rumieńców i zakłopotania malującego się w jego dużych, błyszczących oczach Phayu nie mógł powstrzymać się od szerokiego, czułego uśmiechu.
Zawsze podobała mi się twarz mojego chłopca, gdy na niego patrzyłem, ale teraz widoczne na niej zakłopotanie sprawia, że wygląda jeszcze bardziej uroczo.
Phayu wycisnął pocałunek na czubku nosa Raina.
– Phi, możesz dać mi coś do jedzenia? – Warain leciutko się uśmiechnął.
– Tak, mógłbym, ale wolę sam cię nakarmić. Osoba, która przegrywa, nie ma prawa się targować. Otwórz więc szybko usta. – Phayu bez żadnej taryfy ulgowej zamierzał wyegzekwować prawa zwycięskiej strony. Przysunął talerz bliżej twarzy swojego uroczego partnera i chwycił widelec, by zwinąć smażony makaron i włożyć mu go do ust. Rain rzucił na Phayu głębokie spojrzenie, po czym skinął głową i posłusznie zaczął jeść.
Bycie karmionym w ten sposób jest całkiem niezłe.
Najważniejsze to nie musieć patrzeć prosto w oczy i słuchać głosu Phayu śpiewającego mu piosenki o miłości. Wszystko inne to nic nieznaczące drobiazgi...
– Powinienem jeść sam, tak byłoby łatwiej.
– Jeszcze niedawno ktoś tu twierdził, że nie dbam o niego wystarczająco – padła ponura odpowiedź, na co Rain zabawnie zmarszczył nos. Właściwie to podobało mu się budzić obok kogoś, kto nie tylko gotował mu posiłek, ale na dodatek go nim karmił. Podobało mu się, kiedy czuł oplatające jego talię silne ramiona i podniecającą bliskość.
A nawet to, że Phayu nie wahał się przekomarzać:
– Doskonale, ukochany.
Rain pomyślał, że to słowo powinno być tabu, bo za każdym razem, kiedy je słyszał, w jego wnętrzu szalały najrozmaitsze emocje i wyraźnie czuł, jakby ktoś z całej siły walił go w brzuch.
***
Po skończonym posiłku młody człowiek rozłożył się wygodnie na kanapie w salonie. Dowiedział się od Phayu, że Saifah wyjechał ze swoją sympatią na prowincję. Rodzice bliźniaków nie mieszkali już w Bangkoku. W zeszłym roku przeprowadzili się do Korat, by zająć się sadzeniem drzew i żyć tak, jak chcieli, z dala od metropolii. Na braci spadł obowiązek prowadzenia warsztatu, czym zajmował się głównie młodszy z nich, wspomagany przez Phayu, kiedy tylko się dało.
– Rain, spróbuj przeczytać te książki.
Widząc, że chłopak jest akurat wolny, Phayu położył na stoliku przed kanapą trzy książki w twardej oprawie.
– Co? Phi? – Rain podskoczył i szybko zorientował się, że lektura dotyczyła architektury.
– Powiedziałem twoim rodzicom, że będę cię uczył. Jeśli akurat nie masz co robić, to postaraj się je przeczytać.
Rain wiedział, że Phayu jest poważną osobą, od chwili, gdy nauczył go, jak powinien gospodarować czasem. Ale chyba nie będzie tak na serio nalegał na naukę tylko dlatego, że to właśnie powiedział jego rodzicom?
Myślałem, że to tylko wymówka, żebym bez zbędnych pytań mógł zostać na noc poza domem!
– Czy naprawdę muszę to czytać? Moja przerwa semestralna zaczęła się ledwo tydzień temu – próbował negocjować Rain.
– Jeśli nie chce ci się czytać, to co powiesz na to, żebyś wstał z kanapy i wykreślił plan, który później sprawdzę? Co wybierasz?
– O, brutalnie! – Rain poczuł się jak w gabinecie profesora.
– Hmmm… To nazywa się wielkodusznym daniem wyboru – padło żartobliwie ze strony Phayu, który siedział obok niego. Rain spojrzał na jego dłonie, w których znajdowało się czasopismo samochodowe.
Co? Ja mam się uczyć, a on zajmuje się swoim hobby?
Nie, tak być nie może! Nieugięty chłopak zwęził oczy, a w jego głowie błysnęła pewna myśl.
– Phi, zachowujesz się jak „Daddy”.
Ręka mężczyzny zamarła. Phayu błyskawicznie odwrócił się w stronę swojego bezczelnego chłopaka, a jego spojrzenie nie wróżyło niczego dobrego.
– Kogo tu nazywasz tatuśkiem? – Głos Phayu sięgnął arktycznych temperatur, kiedy odkładał czasopismo.
Rain wcale nie czuł się jednak zastraszony i jeszcze kilka razy dorzucił:
– Daddy? Daddy, daddy, daddy! – pisnął, wyzywająco unosząc głowę i ani przez chwilę nie myśląc, że na konsekwencje nie przyjdzie mu długo czekać.
Bum!
W jednej chwili Warain został rzucony na sofę, lądując na plecach, a chwilę później, odcinając mu drogę ucieczki, dołączyła do niego wysoka postać. Uszu Raina dobiegł przeraźliwie niski bas:
– W takim razie muszę koniecznie cię nauczyć, jaka jest różnica między „ojcem”, a „mężem”.
Rain nie potrafił rozszyfrować, jakie groźby niósł za sobą ton tego pięknego, męskiego głosu.
Czyżby własnoręcznie wykopał sobie grób?
Tłumacz: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
Komentarze
Prześlij komentarz