LITA 1 [P&R] – Rozdział 18

  



Ktoś taki jak Phayu


     Restauracja obok uczelni była dziś wypełniona studentami z różnych wydziałów, w tym także z architektury. Wykłady pierwszego roku zakończyły się niespełna godzinę temu, a studenci znaleźli się tu nie tylko po to, żeby napełnić żołądki, ale również by przy okazji zaktualizować wiadomości o tym, co działo się ostatnio w życiu innych.

– Miałam właściwie wrócić do domu, ale P’Som zabrał mnie ze sobą, mówiąc, że zbiera informacje do przyszłorocznej pracy dyplomowej – oznajmiła Ple, wskazując brodą studenta czwartego roku.

– No i jak? Co słychać? Jak tam przerwa semestralna? – rzucił jeden z kolegów.

– Ach, u mnie nic szczególnego. Skoro żaden pilny termin nie wisiał mi na karku, to siedziałem sobie grzecznie i przez całe dnie czytałem mangi – odpowiedział Sky, po czym odwrócił się, by spojrzeć na siedzącego obok przyjaciela. – U Ai’Raina jest o wiele ciekawiej. Codziennie przeżywa jakieś ekscytujące rzeczy.

     Wszyscy odwrócili się, by spojrzeć na jasnoskórego kolegę, a ciekawski Sig, przystojniak z tego samego rocznika, natychmiast podjął temat. 

– No już, spowiadaj się.

– Nie bądź taki wścibski, nie mam nic do powiedzenia.

– Huh, twoja twarz mówi coś innego, Phiraint.

– Nazywam się Rain, R-A-I-N. I wiem, że nie jesteś tak głupi, by nie wiedzieć, co to znaczy, draniu! – Chłopak uznał, że nazwanie go „Krótkim” w obecności bandy studentów jest bolesne, a przede wszystkim chamskie.

– Auć, no już dobrze, od teraz będę cię nazywał Nong *Fon, bo jesteś taki słodki…

* Fon oznacza deszczyk, a Fontok – ulewę.

– Jesteś irytującym facetem. – Rain zmarszczył brwi, besztając przyjaciela, po czym rzucił skwaszone spojrzenie Skyowi, który niefortunnie spowodował, że chłopak znalazł się w centrum uwagi.

– Więc co tak ekscytującego dzieje się w twoim życiu? – zapytała zaciekawiona Ple, na co czujący się niezręcznie Nong Fon szybko zamknął usta, a na jego twarzy pojawiły się delikatne rumieńce. Najbardziej ekscytującą rzeczą nie było wcale pójście podczas przerwy semestralnej na zorganizowane w środku miasta wyścigi, lecz romans z facetem, którego imienia postanowił tu nie wymieniać. Ujawnienie tej wiadomości byłoby prawdziwą sensacją, a Rain wcale nie miał ochoty wywlekać przed wszystkimi swojego życia miłosnego. Na samą myśl o podmiocie swoich uczuć poczuł, jak głośno zabiło mu serce.

– No cóż... To nic wielkiego.

     Wyraz jego twarzy bardzo wyraźnie przeczył słowom, więc kilka par oczu ponaglająco spojrzało w stronę chłopaka, który prawdopodobnie znał szczegóły z życia uparcie milczącego studenta, skąpiącego im sensacji.

– Och, Rain się z kimś umawia.

– Huh, jesteś dupkiem, a nie przyjacielem – powiedział Warain do Skya, po czym zwrócił się do wścibskiego kumpla: 

– Cholera, Sig! Odwal się! – Nie wytrzymał i kopnął w nogę krzesła, na którym siedział przystojniak najgłośniej domagający się szczegółów jego randek. Niestety, ten w najmniejszej mierze się nie zraził, tylko głośno roześmiał. 

– Naprawdę, kto? Rain, kto? Mów, mów.

     Skoro chodziło o miłość, to i zaciekawiona Ple dołączyła do grona osób wypytujących o życie randkowe Raina. Na dodatek siedzący przy stole przyjaciele wiedzieli o jego niedawnym zainteresowaniu wydziałową pięknością i mało owocnych próbach flirtu, a jedynie podmiot jego ówczesnych westchnień nie miał o niczym pojęcia. Teraz wszyscy bez wyjątku gapili się na Waraina, zastanawiając się, która z dziewczyn polubiła tego nagle małomównego chłopaka.

– Nie powiem.

     Jak miał tu ogłosić, że zakochał się w Phayu? W mężczyźnie, który ukończył już co prawda studia, ale jego legendarna sława sprawiała, że wszyscy doskonale go znali. Wykluczone! Nie powie im… I wcale nie dlatego, że nie miał odwagi wyznać, że spotyka się teraz z mężczyzną. Wśród znajomych z architektury było przecież kilku gejów. Nawet siedzący przy stole Sig nie ukrywał przed nimi swojej homoseksualnej orientacji. Ale sama myśl o tym, że miałby rzucić tu imieniem Phayu… Przecież od razu wszyscy by na niego naskoczyli, domagając się szczegółów. Nie! Wykluczone! Nie będzie tego wywlekał. Niech sobie szukają sensacji gdzieś indziej. Na dodatek najważniejsze... jest nieśmiały.

– Kto to jest, Ai’Sky?

– Ktoś, o kim wszyscy słyszeliście.

– Ai’Sky! – Rain niskim głosem próbował przywołać przyjaciela do porządku. 

– Przecież nie ujawniłem imienia, więc nie masz czym się denerwować.

– Kto to jest? Uchylicie rąbka tajemnicy? Znamy ją wszyscy? Kto to? No powiedzcie, bo nie będę mógł w nocy spać, zastanawiając się, kim jest nowa sympatia Raina. 

– Huh, jeśli ci powiem, to od razu możesz zapomnieć o śnie! Zapewniam cię, że po usłyszeniu tej nowiny nie zmrużyłbyś już oka. Sig, ty draniu, wynocha z mojego życia intymnego! Pomyśl o własnym.

Przystojniak zmierzył Raina od stóp do głów uważnym spojrzeniem, po czym poważnie obwieścił:

– Przepraszam, Deszczyku, nie jesteś w moim typie.

– Ty pyskaty dupku. – Rain nie mógł się powstrzymać, żeby nie przekląć, bo drobiazgowa lustracja jego sylwetki, na którą Sig sobie pozwolił, była niesamowicie wkurzająca. – Nie pytaj. Powiedzmy, że się z kimś umawiam. To tyle, koniec. Odczep się i truj komuś innemu.

     Po tym oświadczeniu Rain zerknął ukradkiem na Ple, ale – o dziwo – jego serce, które wcześniej drżało z powodu tej kobiety, tym razem nawet nie drgnęło. Nie pozostał w nim nawet cień chęci zbliżenia się do tej piękności. Zero ochoty na nawiązanie rozmowy czy chociażby kontaktu wzrokowego. Zupełnie jakby nie szalał miesiącami na jej punkcie. P’Phayu nie był piękną kobietą, ale serce Waraina dosłownie łomotało mu w piersi już na samą myśl o nim. Był jedynym na świecie, który potrafił wywołać w nim tak silne uczucia, różniące się od szczenięcego zauroczenia siedzącą naprzeciw Ple. Na myśl o swoim facecie Rain ukradkiem spojrzał na komórkę, żeby sprawdzić wiadomości, podczas gdy inni przekrzykiwali się wzajemnie, próbując poznać jego tajemnicę. A chała! Nie powie i już! Na ekranie smartfona ujrzał wiadomość od Phayu.

      [Skończyłeś już zajęcia?]

     To krótkie zdanie sprawiło, że jego brwi zmarszczyły się w zakłopotaniu. Postanowił natychmiast oddzwonić, ale najpierw dał znak przyjacielowi, żeby przypadkiem nie ujawnił imienia Phayu. W międzyczasie temat rozmowy przy stole zmienił się na leżące przed nimi zadania i projekty, które należało w krótkim czasie wykonać, a radosny nastrój nieco oklapł.

– Poczekajcie chwilę... Zaraz wracam. – Rain szybko wyszedł na zewnątrz restauracji, ignorując przekomarzania kolegów, którzy rzucali uwagi na temat tego, że chce zadzwonić do swojej ukochanej.

      [Halo? Rain, gdzie teraz jesteś?]

– Witaj, P’Phayu. Jestem w restauracji obok uczelni, Phi... Dlaczego? – zapytał zaciekawiony chłopak, który po spojrzeniu na zegarek domyślił się, że jego facet z pewnością jeszcze pracuje. W dodatku mówił przecież, że ma zamiar odwiedzić przyjaciela.

      [Tęskniłem za tobą.]

Hej, nie czytaj mi w myślach! – Warain przygryzł wargę, by stłumić uśmiech, czując się szalenie dobrze. – Nie chcę już kobiet! Chcę tylko tego mężczyznę! – Zanim zdążył coś odpowiedzieć, usłyszał:

     [Zrób zdjęcie swojej twarzy i mi wyślij.]

– Dlaczego? 

Twarz Raina zdążyła się uroczo zarumienić, od kiedy tylko Phayu odebrał połączenie...

     [Zachowam je, żeby się pośmiać.]

– Ach, te twoje usta…

     [Te same, które wczoraj wszędzie cię całowały, Rain.]

– …

     Student natychmiast zamilkł, a w jego głowie wyświetliły się gorące obrazy. Błyskawicznie zasłonił dłonią usta, zupełnie jakby Phayu stał naprzeciw niego, a on obawiał się, że wyrwie mu się coś, czego nie chciał powiedzieć. Sam nie wiedział, dlaczego czuł tak głęboką potrzebę usłyszenia głosu swojego chłopaka. Na dodatek wcale nie miał ochoty wracać do stolika…

– A co u ciebie, Phi?

     [Ja...]

– Och, Rain? Co robisz przed restauracją? – Chłopak obejrzał się i ujrzał piękność wydziału.

– Chwileczkę... Czy... Czy wszyscy już się rozeszli, Ple? – zapytał, nie odsuwając telefonu od ucha, na co młoda kobieta potrząsnęła głową.

– Nie, ale chcę skoczyć do Siódemki – odparła, mając na myśli pobliski market. – Chcesz, żebym ci coś kupiła, Rain?

– Nie. Idziesz sama? Chcesz, żebym ci towarzyszył?

To nie tak, że nadal ją lubię, ale skoro idzie sama, to może potrzebuje pomocnej dłoni.

– To tylko spacerek. Nie ma potrzeby. Na razie.

Rozmówczyni wskazała na telefon, gestem nakazując mu kontynuować rozmowę, a sama ruszyła w kierunku sklepu.

– Co chciałeś przed chwilą powiedzieć, Phi?

     [Rain?]

– Tak?

Hej, dlaczego głos P’Phayu stał się nagle tak napięty?

     [Gdzie jest ta restauracja?]

– Phi, dlaczego pytasz? 

Rain wymienił nazwę lokalu, zastanawiając się, co wydarzyło się w międzyczasie, bo Phayu jakoś dziwnie brzmiał… 

     [Spotkamy się tam za dziesięć minut.]

– Co?!


     Architekt natychmiast zakończył rozmowę, sprawiając, że oczy Waraina otworzyły się szeroko ze zdumienia. W oszołomieniu gapił się na milczącą komórkę, po czym po raz kolejny wybrał numer partnera. Druga strona odrzuciła połączenie, a jemu nie pozostało nic innego jak tylko wejść z powrotem do restauracji. 

     P’Phayu, co zamierzasz zrobić?

Gdyby Phayu usłyszał pytanie, odpowiedziałby krótko, że... ma zamiar przyjść się pokazać.


***


– Hej, to P’Phayu!

– Dlaczego tu przyszedł?

– Witaj, Phi, dawno się nie widzieliśmy.

– Chciałem wam zrobić niespodziankę – odpowiedział mężczyzna osobom siedzącym przy sąsiednim stoliku.

– O rany! Kto umówił się tu z P’Phayu? I dlaczego mi nie powiedział? Ładniej bym się ubrała!

     Gdy tylko Phayu pojawił się w restauracji, juniorzy odwracali się, by na niego spojrzeć, i w podekscytowaniu składali ręce w pozdrowieniu. Młoda kobieta od razu podeszła się przywitać, natomiast inna wzięła lusterko i kładła na twarz warstwy pudru. Phayu objął wzrokiem stolik, przy którym siedział Rain. Zanim jednak do niego dotarł, zatrzymał się, by grzecznie odpowiedzieć na powitania innych studentów.

     Co to ma znaczyć? – pomyślał zirytowany Rain, marszcząc brwi na widok obleganego przez wielbicieli partnera. Co mógł teraz powiedzieć? Przy ich stoliku, zajmowanym głównie przez juniorów z pierwszego semestru, nikt nie odważył się nawet wstać i przywitać z bogiem uczelni. Phayu był już po studiach, a jego imię często wymieniane było przez profesorów jako przykład wybitnych osiągnięć. Nie wszyscy mieli jednak okazję, by osobiście go poznać. Teraz mogli więc tylko ze zdumieniem patrzeć na chaos, który wybuchł, gdy tylko ten niesamowity przystojniak pojawił się w lokalu.

– Wolałbyś tu nie siedzieć? – szepnął Rainowi do ucha Sky.

– Dlaczego? Cóż, akurat tu jestem. – Na ustach Raina pojawił się wymuszony uśmiech, podczas gdy on zastanawiał się, dlaczego jego facet, który planował wizytę u przyjaciela, nagle znalazł się tutaj.

– Dlatego! – Najbliższy przyjaciel wskazał na seniora dosłownie oblężonego przez juniorów. Rain zerknął we wskazanym kierunku, a jego spojrzenie wylądowało na kimś... P’Som. Senior z czwartego roku. Brat Ple.

     Huh! A co to, do cholery, za spojrzenie? Wcale nie ukrywa zachwytu, drań! 

     Rain przypomniał sobie, jak bardzo irytowało go, gdy jakaś dziewczyna ocierała się piersiami o ramię Phayu podczas kolacji Code Line! Tym razem o wiele bardziej wkurzało go zachowanie brata Ple, który nachalnie próbował zbliżyć się do jego faceta.

     P’Som, zachowuj się! To mąż twojego juniora!

     Jego serce chciało wykrzyczeć to na całą restaurację, ale jedyne, co potrafił zrobić, to opuścić głowę, żeby nie patrzeć na tę irytującą scenę.

– Więc nie masz zamiaru ogłosić praw przynależności? – zapytał Sky, powstrzymując drżenie ramion.

     Och, myślę o tym! 

     Sky pamiętał, jak Rain twierdził kiedyś, że P’Phayu jest bardzo zły i że ma zamiar wyplenić jego negatywne nawyki. Stare dzieje. Patrząc teraz w twarz Raina, wyraźnie widział, co czuje jego najlepszy przyjaciel. Czy on wiedział, że Phayu ma zamiar się tu pojawić? Sky mógł wyczytać wystarczająco dużo, by wiedzieć, że Warain jest bliski szału.

– Nie, dlaczego miałbym to robić? – Uparty młody mężczyzna potrząsnął głową i odwrócił wzrok w drugą stronę.

– Jak chcesz, ale ostrzegam cię. Uważaj! Ten facet powiedział kiedyś, że chce oddać mu swoją siostrę, bo chciałby być jego krewnym. Ale kto wie? Może zamiast tego zechce mu podarować samego siebie?

Rain wkurzył się jeszcze bardziej. Zerknął ponownie na P’Soma i stwierdził, że ten okrutny człowiek zachowuje się jak kociak. Jest cholernie uroczy i tak słodko się uśmiecha. Aż dziw, że nie zaczął mruczeć!

     Ale...

– Czy ty mnie nienawidzisz, Sky? – Starający się zachować zimną krew Warain wyraźnie czuł, że przyjaciel dodatkowo wbija mu szpile. 

Sky wzruszył ramionami, a jego oczy oślepiały wręcz bijącym z nich uśmiechem.

– Ukrywałeś to przede mną od miesięcy!

     No taaaak… Rain najchętniej poleciłby przyjacielowi, żeby zamknął gębę. Sky uśmiechnął się, poklepując go w ramach wsparcia po ramieniu.

– Nie przejmuj się. Chodźmy do domu. On jest teraz tylko twój.

– Wiem, jesteś moim prawdziwym przyjacielem – odparł z wdzięcznością Rain.

– Owszem, ale nie jestem aż tak altruistyczny, jak sądzisz. Po prostu myślę bardziej przyszłościowo. Jeśli pokłócisz się z nim, to znajdę się w opałach, bo znów zaczniesz wydzwaniać do mnie po nocach. Odkąd masz ukochanego, jest mi o wiele wygodniej spać. Żadnych zakłóceń o północy…

      Ty dupku niezasługujący na miano przyjaciela! Jesteś tak zimny jak góra lodowa, a ja tu cierpię!

     Rain nie mógł nic zrobić. Nie chciał patrzeć na mizdrzących się do Phayu studentów obu płci, więc skierował uwagę na osoby siedzące przy stole, niestety…

– Zawsze uważałam, że mężczyźni z długimi włosami są do bani. Ale dziś zmieniłam zdanie. – Koleżanka z wydziału skierowała zachwycony wzrok na stolik seniorów, przy którym zatrzymał się Phayu.

– Tak, jest cholernie przystojny. – Rain zszokował się jeszcze bardziej, gdy te słowa padły z ust kobiety, w której miesiącami bez wzajemności się bujał... Ple. 

– Tak bardzo go lubisz? To może podejdziesz, by zapytać o numer – zażartował Sig.

– Już mam! Dostałam od P’Soma, ale kto odważyłby się zadzwonić…? – odpowiedziała zakłopotana Ple.

Twarz Raina nachmurzyła się jeszcze bardziej.

– No cóż, Rain też ma namiary P’Phayu. Zarówno numer telefonu, identyfikator LINE, jak i Facebooka i Instagram – obwieścił Sky dziewczynom, które spojrzały na Waraina zazdrosnym wzrokiem.

– Co? Kto? Ja nic nie wiem. – Partner Phayu nerwowo potrząsnął głową, kładąc dłoń na nodze faceta od „praw przynależności”. Równocześnie wymownie spojrzał mu w twarz, nakazując się zamknąć. 

– Tak, wiem. Rain jest w tej samej Code Line co P’Phayu – padło z ust Ple. 

– Aha, tak.

     Gdyby to było cztery miesiące temu i ta ładna dziewczyna pochylałaby się w jego stronę tak, jak robiła to teraz, Rain byłby zachwycony. Teraz jednak odchylił się do tyłu najdalej, jak tylko potrafił. 


     Szczerze mówiąc, w pierwszej chwili przestraszył się, a później jeszcze bardziej zirytował. Chciał ogłosić, co się dzieje, i nie obchodziło go już, czy ktoś poczuje się rozczarowany, czy nie. On ma męża! Chce głośno powiedzieć, że już do kogoś należy!

     Szybko.

– Usiądę z wami.

– P’Phayu! – Rain, który uprzednio odchylił się do tyłu, poczuł się lekko zaskoczony, ponieważ jego głowa dotknęła kogoś, kto najwidoczniej stał mu tuż za plecami. Chwilę później dwie dłonie spoczęły na jego ramionach, podczas gdy ich właściciel odpowiadał na pozdrowienia. Chłopak spojrzał w górę, uśmiechając się radośnie, ale... Phayu wcale nie patrzył na niego.

     Do diabła, P’Phayu patrzy na Ple!

– Witaj, P’Phayu, pamiętasz mnie? Spotkaliśmy się, gdy przyszedłeś ostatnio do Raina. – Ple entuzjastycznie się przywitała. 

– Pamiętam. Som pokazywał mi kiedyś zdjęcie swojej siostry. Od razu cię rozpoznałem, ale nie miałem okazji się przywitać.

     Co to za miły człowiek? Szarmancki… Co za czarujący uśmiech.

Nowo przybyły, który wybrał krzesło obok Raina, był super uprzejmy. Siedzący u jego boku chłopak zacisnął pięści. 

     Uspokój się, Rain. P’Phayu jak zwykle zachowuje się jak dobry senior.

– Moja siostra jest słodka, prawda, Phi. Czy ona może ubiegać się o bycie twoją dziewczyną? – Brat również miał obsesję. Reklamuje sprzedaż swojej siostry po tym, jak bezczelnie przysiadł się do ich stolika. 

     Phayu patrzył na ładną dziewczynę o nieśmiałym uśmiechu, po czym przeniósł wzrok na juniora i pomyślał o uczuciach. Pamiętał, że gdy studiował, Som chodził za nim krok w krok i patrzył na niego z wyraźnym podziwem. Zdawał sobie sprawę, że gdyby tylko wyciągnął rękę, to z łatwością by go pozyskał. Ale szczerze mówiąc, żadna podobna myśl nigdy nie pojawiła mu się w głowie. Ten młody mężczyzna nigdy nie sprawił, że jego serce zadrżało... Zupełnie nie tak jak chłopak, z którym młody architekt spotyka się obecnie. Uważał, że dzisiaj zarówno brat, jak i siostra są niesamowicie irytujący i nachalni. Natomiast jego Słodziak drży, jakby chciał uśmiercić kilka osób.

– Nadal nie odpowiedziałem wam, dlaczego tu przyszedłem. – Phayu nagle zmienił temat, a siedzący wokół stołu wlepili w niego wzrok. 

– Tak, właśnie, P’Phayu, co cię tu sprowadza? – zapytał Som, na co architekt uśmiechnął się... szerokim, radosnym uśmiechem. Takim, którym zachwycał Raina chwilę wcześniej, nim wylądowali w łóżku. Po chwili jego kochanek dorzucił miękkim, zmysłowym głosem, który pieścił uszy Raina: 

– Przyszedłem odebrać moją ukochaną osobę.

– Huh! Kto jest twoją połówką, Phi?! Nie wiedziałem, że masz sympatię!

     Som był tak głośny, że wszyscy, a szczególnie seniorzy, z zaciekawieniem odwrócili się w stronę Phayu. Studiowali na wydziale od dawna, ale nigdy nie widzieli go flirtującego z kimkolwiek. Natomiast jego zszokowana „ukochana osoba” patrzyła mu w twarz z kompletnym niedowierzaniem. Phayu odwrócił się, by na chwilę spotkać się z oczami Raina, a czuły uśmiech drgał w kąciku jego ust.

– To tajemnica. 

Po raz kolejny Rain zrozumiał, że P’Phayu zostawia mu otwartą furtkę. 

     Jeśli nie chcesz im powiedzieć, to siedź spokojnie i nic nie mów – zdawały się mówić oczy męża. – Ale jeśli chcesz wyznać, co nas łączy, to wiesz, co zrobić. 

     Rain spojrzał na piękną dziewczynę, która wyglądała jak balonik, z którego uleciało powietrze, a później popatrzył na otwarte usta Soma. Po chwili przeniósł wzrok na Skya, który nie przestawał kopać jego stopy, nakazując mu oznaczenie swojego terytorium. Ale przede wszystkim zwrócił oczy na Phayu, który przyszedł tu po niego, mimo że z pewnością był zmęczony pracą. Podjąwszy decyzję, Rain błyskawicznie wstał na równe nogi, czym zaskoczył wszystkich wokół. 

– Co jest, Rain? Coś cię boli? – zapytał Sig.

– Nie, ale wracam do domu – odparł głośno, jakby ogłaszając to całej restauracji.

– Co się stało, że tak nagle z tym wyskakujesz, Rain? – zapytał Som, który chwilę później, gdy szanowany senior również wstał, poczuł się jeszcze bardziej zdezorientowany.

– Och, P’Phayu, a dokąd ty się wybierasz? Nie odpowiedziałeś nam na pytanie, kto jest twoją sympatią.

     Phayu spojrzał na chłopaka obok. Wyraźnie rozumiał to, co mówią mu te wielkie, ciepłe oczy, po czym zwrócił się do Soma.

– Wracam do domu. Od początku mówiłem, że przyszedłem tylko po moją ukochaną osobę. – Wszyscy najpierw zamarli, przypominając woskowe figury w gabinetach Madame Tussaud, po czym zaczęli gorączkowo rozglądać się wokół, chcąc zlokalizować sympatię seniora. Po chwili ich spojrzenia powróciły do Phayu. Szczęki zaczęły im opadać, a oczy rozszerzać się w szoku, bo... P’Phayu obejmował ramieniem Raina. – Skoro mój chłopak idzie do domu, to czas również i na mnie.

– Hę?!

      Wokół rozległy się głośne okrzyki. Rain zerknął na Ple, która najwyraźniej zaniemówiła. Natomiast z otwartych ust jej brata nie popłynęły żadne słowa. Jeden rzut oka na najlepszego przyjaciela błyskawicznie go uspokoił. Sky trzymał w górę kciuki i – o dziwo – Rain poczuł się... nieziemsko szczęśliwy! 

Nie obchodziło go, co ci ludzie gadają, i nie ruszały go ich zszokowane twarze. W najmniejszym stopniu nie interesowała go również kobieta, która kiedyś tak bardzo mu się podobała, a która najwidoczniej leciała na jego partnera. Teraz chciał po prostu ogłosić światu, kim jest mężczyzna u jego boku. Rain odwrócił się do przystojniaka z ich roku, który w zamyśleniu głaskał podbródek.

– Sig, ty natręcie. Pytałeś, kto jest moim ulubieńcem, prawda? 

     Szybko.

Rain natychmiast objął ramieniem talię Phayu i posłał mu słodki uśmiech. 

– Chodźmy do domu, P’Phayu.

– Mhm, idziemy! Chłopaki, cześć, czas na nas. – Phayu grzecznie się pożegnał, aczkolwiek najbardziej interesował go chłopak, którego ciepła ręka spoczywała teraz w jego dłoni. Jednak tuż przed wyjściem z restauracji wysoki mężczyzna nagle odwrócił się i wbił wzrok w Ple, której oczy wyraźnie zamrugały. 

– Ach, tak! Wracając do pytania… Zjawiłem się tutaj, by się pokazać. Skoro już wiesz, do kogo należy Rain, nie dotykaj go.

   Następnie Phayu odwrócił się do swojego partnera i z uśmiechem od ucha do ucha opuścił restaurację, pozostawiając w absolutnym szoku juniorów oraz starszych studentów, którzy dobrze znali boga architektury. Boga, który zjawił się tu dziś wyłącznie po to, by rzucić okiem na pannicę, z którą flirtował niegdyś Rain, i ogłosić wszystkim, do kogo należy ten uroczy chłopak!

     Odetchnął z ulgą, kiedy jego Słodziak nie zawahał się przed ujawnieniem ich związku. 


***

     – To było niesamowite, P’Phayu, widziałeś twarz P’Soma? Oszalał. Dosłownie opadła mu szczęka! 

Rain zaklaskał w dłonie i głośno zaśmiał się we wnętrzu samochodu swojego faceta, całkowicie ignorując fakt, że zaparkował własny przy akademiku przyjaciela. Nie miało to przecież najmniejszego znaczenia. 

     Wrócę po auto kiedy indziej, a dzisiaj pojadę razem z moim chłopakiem. W końcu przyjechał, by mnie odebrać! 

Uśmiech zniknął z jego ust, gdy Phayu odwrócił się, położył mu dłonie na ramionach i wbił w niego wzrok.

     Jeśli się nie mylę, to bystre oczy Phayu płoną… dominacją? Hę? 

– Czy nadal lubisz Ple?

– Co? – Po usłyszeniu tego pytania Rain jęknął w zakłopotaniu i otworzył usta, nie odrywając wzroku od twarzy Phayu.

   Cholera, co za pech! No tak, przecież Sky wszystko wypaplał! To jasne, że Phayu o niczym nie zapomniał! 

     W głowie Waraina błysnęły obrazy dnia, w którym Sky dowiedział się o jego związku z Phayu. Tak, doskonale pamiętał, że kumpel go sprzedał! Aha! No tak! Jeszcze przed chwilą cieszył się, że Phayu po niego przyszedł. Ta radość przeplatana była wściekłością na widok flirtujących z jego kochankiem studentów. Ale teraz zdał sobie sprawę, że kiedy rozmawiał ze swoją połówką przez telefon, to akurat wtedy podeszła do niego Ple. A więc Phayu wyraźnie słyszał ich rozmowę. Rain natychmiast dodał dwa do dwóch. Ejże! Czyżby? To by wyjaśniało, dlaczego Phayu nagle pojawił się w restauracji. W dziesięć minut. Na dodatek obczajał Ple. Rain najchętniej zazgrzytałby zębami, bo poczuł się wtedy szaleńczo zazdrosny. Ale to, co powiedział jej Phayu na pożegnanie, nie nosiło znamion flirtu. Wyraźnie zakazał jej spoufalania się z Rainem!

– Hej, Phi, jesteś zazdrosny?!

– Wściekle zazdrosny!

   Co? Phayu otwarcie się do tego przyznał?

   Rain już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale zamiast tego ułożył je w szeroki, promienny uśmiech.

– Phi, naprawdę jesteś o mnie zazdrosny? Nie ma powodu. Nie widziałeś, jak Ple błyskała do ciebie oczami? Och, ona ma mnie gdzieś. Próbowałem ją kiedyś poderwać, ale mnie olała...

– Nie obchodzi mnie, jak ta kobieta na mnie patrzy. Interesuje mnie tylko to, jak moja żona patrzy na tę kobietę! – wtrącił jego ukochany, zanim Warain skończył mówić. Głos męża był głęboki, a w oczach błyszczała zaciętość. 

    Szeroki uśmiech powoli znikał z twarzy Raina, chociaż wcale nie dlatego, że się bał. Chciał pokazać swojemu facetowi, że bierze ich związek jak najbardziej poważnie. Ale nie mógł nic poradzić na to, jak bardzo w duchu cieszyła go zaborczość jego połówki. Dziś zobaczył kolejną słodką stronę P’Phayu.

     Oj, ten Phayu wygląda tak bezwzględnie! 

   Rain zastanowił się, czy powinien przegonić wszystkie jego wątpliwości, czy też zachować w tajemnicy to, czym mógłby wprowadzić go w dobry nastrój. Ale jak miałby nie chcieć go zadowolić?

Chłopak położył drobne dłonie na policzkach swojego przystojniaka, po czym spojrzał w jego płonące oczy i błagalnym tonem zapytał:

– P’Phayu? A czy dostrzegłeś, jakim wzrokiem twoja żona patrzy na ciebie? 

Rain nie ukrywał żadnych uczuć. Pozwolił Phayu dostrzec wszystko, co teraz czuł. W jego oczach widać było zarówno wszechobecne pożądanie, zrozumienie, miłość, czułość, jak i słodkie błaganie, by jego mężczyzna uwierzył, iż nie ma powodu wątpić, że jest dla Raina tym jedynym. Warain delikatnie potarł jeden z policzków, jakby pocieszając partnera, który wydawał się dziś szalenie zdenerwowany. Wysoki mężczyzna przykrył dłoń Raina swoją, czerpiąc z tego wyraźną przyjemność. 

– Phi, powiem ci, że jeszcze nigdy dotąd nie patrzyłem na nikogo w sposób, w jaki patrzę na ciebie. Jesteś jedyny. 

     Niezależnie od tego, czy kiedyś myślał, że podkochuje się w Ple, czy nie, to co wtedy czuł, nie mogło równać się z głębokim uczuciem, jakie żywił do swojej ukochanej osoby. Nigdy nie przypuszczał, że potrafi tak odczuwać. Czy ta odpowiedź i szczere spojrzenie wystarczą, by jego zazdrosny partner zrozumiał, że Rain należy tylko do niego?

– Ech… – Mężczyzna o napiętej twarzy w końcu westchnął. – Dobrze, dzisiaj nie będzie kary.

– Hej! No mam nadzieję! W końcu nic złego nie zrobiłem. – Chłopak apelował o sprawiedliwość, na co Phayu wycisnął gorący pocałunek na bladym policzku i z ociąganiem się odsunął. 

– A właśnie, że zrobiłeś. Sprawiłeś, że poczułem się cholernie zazdrosny. Masz pojęcie, co zrobiłby taki facet jak ja, gdyby okazało się, że mnie zdradziłeś? – Kierowca odwrócił się, by uruchomić samochód. 

   Młody człowiek przełknął ślinę, bo w głosie Phayu słychać było ewidentną groźbę. Oczami duszy Rain ujrzał swoje zwłoki. Pewnie zginąłby jakąś gwałtowną śmiercią… 

– Nigdy bym cię nie zdradził, P’Phayu. NIGDY! – powiedział z naciskiem młody człowiek, przytulając się do silnego ramienia. Po tym, jak otarł się o nie policzkiem, spojrzał w górę i dorzucił: – Mam tylko ciebie, P’Phayu. Och, ale skoro o tym mowa… W takim razie, Phi, ja także zabraniam ci mieć kogoś innego.

– A co, jeśli tak?

– Będę szalał, rozniosę w pył twój dom, a nawet i warsztat – warknął Rain i wyszczerzył zęby w złowieszczym uśmiechu, po czym dołożył uderzenie w muskularne ramię. 

– Haha! W takim razie nie muszę się bać – zapewnił kochanek. Doskonale wiedział, że jego stanowczy chłopak jak najbardziej byłby do tego zdolny, ale… – Rain, nigdy nie zawiedziesz się na mnie, bo nie ma możliwości, żebym kiedykolwiek coś takiego zrobił. Dla mnie istniejesz tylko ty.

   Warain wiedział, że Phayu jest prawdomówny i zawsze robi to, co zapowiada. Mógł więc być spokojny. Jego partner nigdy go nie zdradzi i nie okaże się dwulicowym łajdakiem. Uspokojony chłopak poczuł się tak, jakby w jego sercu fruwały setki małych motyli. Rain doznał spokoju w środku burzy... Serce Phayu należało tylko do niego.


***


     Warain ciągle był w doskonałym humorze i bujał sobie w obłokach, jednak po dojechaniu na miejsce jego nastrój w jednej chwili diametralnie się zmienił. 

– Phayu! Ten palant zadzwonił, żeby wyzwać cię na pojedynek. Chce zmierzyć się z tobą w wyścigach. 

Gdy tylko wkroczyli do warsztatu, powitała ich nowina ogłoszona przez oszołomionego Saifah, w którego głosie wciąż wyraźnie brzmiała irytacja. Phayu zmarszczył brwi…

– Palant?

– Facet, który wyłożył się na ostatnich wyścigach. Ten, który konkurował z Oatem.

W oczach architekta pojawił się zimny błysk, podczas gdy długim krokiem wszedł do biura. 

– Co dokładnie powiedział?

     Rain musiał nieźle wyciągać nogi, żeby za nim nadążyć. Wcale nie martwił się o swoją połówkę, tylko raczej o tego drania, który śmiał rzucić wyzwanie komuś takiemu jak Phayu. Musiał przyznać, że wyzwany na pojedynek mężczyzna miał w tej chwili spojrzenie, którego chłopak miał nadzieję już nigdy w życiu u niego nie ujrzeć. 

     Szczerze mówiąc, uważam, że ten drań zasłużył sobie na to, co spotka go ze strony P’Phayu.



Tłumacz: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma


      

Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty