LITA 1 [P&R] – Rozdział 19
Żądza odwetu
W luksusowym apartamencie w środku miasta rozbrzmiewały dźwięki głośnej muzyki, a rozbawieni młodzi ludzie poruszali się w jej rytmie, trzymając w dłoniach drinki. Gdziekolwiek się nie obejrzeć, wszędzie widać było wymieniające pocałunki, przytulone do siebie pary. To była jedna z tych wesołych imprez, której zakochani nie mogą przegapić.
Tymczasem w głównej sypialni właściciela młody mężczyzna pieścił pełne piersi leżącej pod nim, słodko jęczącej kobiety, która domagała się od swojego kochanka rozkoszy spełnienia. Dziewczyna założyła ramiona na szyję partnera i ponaglała:
– Ach, ach... P’Top, pospiesz się.
– Czemu mnie poganiasz?! To irytujące! – Na twarzy młodego człowieka rysowało się rozdrażnienie zarówno partnerką, jak i dochodzącą z pomieszczenia obok dudniącą muzyką. Dziewczyna poczuła się nieco nieswojo, ale szybko się otrząsnęła i mocniej przycisnęła piersi do pieszczących je dłoni.
– P’Top, co się stało? Jesteś w złym nastroju?
– Tak! – wykrzyknął facet, po czym wstał z łóżka i zapalił papierosa. Drobna, naga postać szybko podążyła za nim i czule przytuliła się do jego pleców.
– Coś się dzieje? Możesz mi powiedzieć?
– A jeśli ci powiem, to będziesz w stanie pomóc? Zamknij się i bądź cicho! – Młoda kobieta rozchyliła usta, a dłońmi przejechała po klatce piersiowej partnera, w nadziei przywołania poprzedniego nastroju i odgonienia złości.
– Ai’Top...
– Co?!
Zanim padło kolejne słowo, drzwi sypialni nieoczekiwanie się otworzyły, ukazując sylwetkę młodego mężczyzny. Z gardła dziewczyny wyrwał się krzyk, a ona szybko chwyciła koc, by okryć swoją nagość. Partner nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi i ruszył w stronę przyjaciela, który zaczął coś mówić.
– Czy wiesz, że dałeś się zrobić w balona?
– Oszukał mnie, co? – Top rzucił poirytowane spojrzenie na nowo przybyłego, po czym odwrócił się w stronę kobiety i zakomunikował:
– Ty! Proszę, wyjdź.
– Ale...
– Wyjdź! Ogłuchłaś czy co?
Krzyk właściciela apartamentu sprawił, że szczupła postać boleśnie przygryzła wargę, a widząc, że jej kochanek jest niesamowicie wściekły, chwyciła ubranie i mocno przytrzymując koc, skierowała się w stronę drzwi. Top, rzecz jasna, absolutnie się nią nie przejął, ponieważ informacje, które przyniósł jego przyjaciel, były w tej chwili o wiele ważniejsze. Po przegranej z Oatem był tak podminowany, że najchętniej by komuś przyłożył. Był zdania, że stracił twarz, i pałał chęcią odwetu, a jego przyjaciele przezornie schodzili mu z drogi.
– Co masz mi do powiedzenia? – Top napełnił płuca dymem.
– Chodzi o sposób, w jaki przegrałeś wyścig.
– Kurwa! Nie przegrałem. Oszukali mnie! – wykrzyknął głośno młody człowiek, na co gość uniósł dłoń w nadziei, że uda mu się go uspokoić.
– Cóż, wiem. Właśnie dlatego tu jestem. Pamiętasz faceta, który przedstawił się jako Saifah? Tego, który podsunął ci pomysł rywalizacji z jego przyjacielem? Sprawdziłem go. Okazuje się, że prowadzi rodzinny warsztat specjalizujący się głównie w naprawach samochodów i motocykli wyścigowych. Zresztą doskonale znany i ceniony wśród klientów. Współwłaścicielem firmy jest facet o imieniu Phayu? Łapiesz?
– I co? – warknął zirytowany Top, choć chciał usłyszeć tę historię do końca. Ale to przecież on sam podjął pamiętnej nocy wyzwanie. Wszyscy to widzieli.
– A to, że Phayu jest jego starszym bratem!
– Coś ty powiedział?!
– Dobrze słyszałeś. Poszedłem ukradkiem zerknąć na jego twarz i Phayu był tym, który cię przeklinał. Nie uważasz, że to dziwne, że Saifah namawia cię na wyścig, a mechanikiem odpowiedzialnym za motocykl jest Phayu? Myślę, że masz rację. Zmówili się, żeby cię upokorzyć.
Top wściekle rzucił popielniczką o ścianę, wyobrażając sobie, że trafia w twarz mechanika.
– Ukartowali moją przegraną! – Młody człowiek przypomniał sobie dzień, w którym Phayu podsunął mu motocykl, na którym miał wystartować. Na pytanie, która maszyna ma najmocniejszy silnik, zasugerował właśnie tę. Teraz dopiero stało się jasne, że Topowi przypadł najgorszy sprzęt, bo w innym wypadku przecież by nie przegrał. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej jego gorący temperament brał górę, a on stawał się coraz bardziej wściekły. Natomiast jego przyjaciel odetchnął z ulgą. Dla niego było jasne, że po znalezieniu przyczyny porażki Top przestanie wreszcie do tego stopnia wkurzać się tym, że stracił twarz.
– Jak się nazywa ten warsztat? Zawieź mnie tam.
– Eeee? Co zamierzasz zrobić? – Osoba, która przyniosła wieści, oczekiwała raczej, że kumpel wreszcie się uspokoi. Nie przegrał przecież ze względu na mizerne umiejętności, tylko przez ewidentne oszustwo… Zamiast tego fakt, że dowiedział się o konszachtach między braćmi, doprowadził Topa do białej gorączki i młody człowiek miał złe przeczucia.
– Myślisz, że pozwolę, by ta historia tak się skończyła?! Poniosłem klęskę na ustawionym wyścigu! Straciłem twarz, a ludzie myśleli, że jestem do bani! Tak się starałem, żeby się tam dostać. Ten niewolnik Chai pewnie doniósł o wszystkim Khun Pakinowi. Jak myślisz, jaki jest teraz w jego oczach mój obraz? Shit! Muszę odzyskać reputację! – Rozgorączkowany mężczyzna wypluwał wściekłe słowa, chodząc w tę i z powrotem po sypialni, zupełnie jak tygrys w zbyt małej klatce.
Upokorzę cię tak, jak mnie upokorzono!
***
– Rozumiem. Zadzwonił, żeby wyzwać mnie na wyścig.
– Co za frajer! Sam prosi się o manto! – prychnął pogardliwie Saifah.
Phayu siedział w przeszklonym biurze naprzeciwko brata, ewidentnie rozdrażnionego faktem, że musiał przeprowadzić rozmowę telefoniczną z chłopakiem, który wydawał się być rozpieszczany przez rodziców. Zdarzało mu się spotykać takich typów. W gruncie rzeczy niemal codziennie można było trafić na osobników popisujących się swoją wiedzą, stanem posiadania czy rozległymi znajomościami. Niektórzy kłócili się z mechanikami, bo przecież wiedzieli wszystko najlepiej, chociaż w gruncie rzeczy nie mieli pojęcia na temat naprawy.
Z reguły dobroduszny Saifah udzielał cynicznej odpowiedzi, sugerując grzecznie, że skoro chwalipięta ma tak doskonałe umiejętności, to może by je zaprezentował? Dokładnie tak samo postąpił pamiętnej nocy, z góry wiedząc, że utrze nosa przechwalającemu się młodzieniaszkowi, który szastał imieniem P’Pakina. Ten koleś pyskował, bo przegrał z Oatem. Nie sposób zliczyć wszystkich, którzy przed tym rozpieszczonym dzieciakiem polegli w wyścigach przeciw temu wyśmienitemu kierowcy. Zazwyczaj niesnaski między uczestnikami rozstrzygają się na torze wyścigowym. Ale w tym wypadku Saifah był po prostu wściekły, bo ten facet zarzucił im nieuczciwość. Najwidoczniej nie potrafił dopuścić do siebie myśli o swoich mizernych umiejętnościach, więc za przyczynę porażki uznał konszachty między braćmi. Co za bzdury! To właśnie rozwścieczyło Saifah tak, że trzasnął telefonem.
– Obwinia cię o to, że wybrałeś dla niego zły motocykl, powodując tym jego porażkę. Jestem zirytowany do szaleństwa! Twierdzi, że jest bardzo blisko z P’Pakinem… Imbecyl! Gdyby to była prawda, znałby imiona jego ulubieńców – Phayu i Oata. Ktokolwiek rywalizuje z Oatem, zawsze przegrywa! Ten koleś zgodził się, bo myślał, że ten wyścig to bułka z masłem, a po fakcie uroił sobie, że został oszukany. – Młodszy bliźniak przewrócił oczami. Nie sądził, że jego żart będzie tak brzemienny w skutki i przyniesie kłopoty bratu.
– Jeśli nie chcesz stawać do wyścigu, to tego nie rób, niech sobie szczeka. To przecież tylko zwyczajny kundel. Mocny to on jest tylko w gębie!
Rain jeszcze nigdy nie widział Saifah tak rozdrażnionego. Przełknął ślinę i odwrócił się, by spojrzeć na swojego partnera. P’Phayu wyglądał spokojniej niż wtedy, gdy pierwszy raz o tym usłyszał. Zamiast się denerwować, zdawał się być całkowicie zrelaksowany. Warain nie miał pojęcia, jak odczytać wyraz jego twarzy.
W tej chwili jego mąż nie przypominał ani faceta, który ogłosił w restauracji, że jest chłopakiem Raina, ani złośliwie dręczącego go łotra, który potrafił doprowadzić go do płaczu. Nie był też zmysłowym mężczyzną, bez wysiłku sprawiającym, że chłopak się rumienił. Był teraz poważnym człowiekiem, od którego biły stanowczość i autorytet. Ile twarzy ma ten facet?
– Czy sprecyzował jakieś zasady?
– Powiedział, że wyścig będzie miał miejsce na dużym torze P’Pakina. Zasady takie same jak w regularnych wyścigach, ale odbędzie się tylko jedno okrążenie, które zadecyduje o wyniku. Och, i powiedział, że ty wybierzesz motocykl, który uważasz za najlepszy, a on będzie miał swój własny, co wykluczy możliwość, że znów go oszukamy. – Saifah ciągle jeszcze był zirytowany.
– Heh, powiedział, że zgodnie z obowiązującymi zasadami? Nie wiedział, że wcześniej właściwie ich nie było? Supercharged lub Turbo mogą okazać się niesamowicie pomocne. Zaufaj mi! Motocykl, na którym się zjawi, z całą pewnością będzie nielegalnie podrasowany. Założę się, że ma zamiar oszukiwać.
Rain zaczął panikować, bo P’Phayu uśmiechał się, jakby nic nie mogło zburzyć jego spokoju i beztrosko spoglądał przez okno, zupełnie jakby podziwiał krajobraz.
– Mhm, obawiam się, że masz rację. Wygląda na takiego, który nie zawaha się przed oszustwem. Więc jak? Podejmiesz wyzwanie?
– Tak. I zamierzam wystartować na tym. – Phayu wskazał na piękny, duży motocykl, na którym kilka dni temu ścigał się Top. Maszyna została właśnie odnowiona i błyszczała świeżym lakierem.
– P’Phayu! – Rain w jednej chwili zrozumiał, dlaczego jego mama nie chciała, by tata jeździł na tak ciężkim bike’u. Szybko złapał swojego chłopaka za rękę i wyglądał przy tym na mocno zmartwionego. Styl jazdy Phayu po publicznych drogach nie był tu wyznacznikiem, ponieważ jego facet nie nadużywał prędkości. Ale poruszanie się po ulicach jest czymś zupełnie innym od ścigania się na torze, gdy kolana kierowcy niemal ocierają się o bieżnię.
Zmartwione spojrzenie Raina sprawiło, że Phayu położył rękę na jego głowie i delikatnie ją pogłaskał.
– Rain, mówiłem ci kiedyś, że powinieneś być zazdrosny, prawda?
– Nie rób sobie żartów, P’Phayu. To nie jest jakaś gra – bąknął młodzieniec, będący zdania, że sprawa jest całkiem poważna.
– Tak, to nie gra, ale zamierzam ci pokazać... – Rozmówca pochylił głowę i popatrzył wprost w oczy swojego Słodziaka, podczas gdy poważnym tonem przemówił: – Powiedziałem ci kiedyś, że powinieneś zazdrościć sobie samemu takiego chłopaka jak ja. Poczekaj, a się przekonasz.
Po tych słowach Phayu wyszedł z biura i skierował się prosto do Aona, który przyglądał się uważnie motocyklowi. Rain odwrócił się i spojrzał na jego bliźniaka. Prawdę powiedziawszy, już od jakiegoś czasu nie drażniły go w najmniejszym stopniu narcystyczne uwagi męża. Zdążył go lepiej poznać i wiedział, że nie należy on do przeciętnych mężczyzn. Aczkolwiek nadchodzący wyścig wprawiał go w nerwowy nastrój.
– P’Saifah, czy P’Phayu ma szansę na wygraną?
Warain zdążył poznać P’Phayu jako wybitnego architekta z zamiłowaniem do samochodów i motocykli, dla którego naprawa tych drugich stanowiła hobby, któremu z radością się oddawał. Nie posiadał żadnych informacji na temat jego umiejętności rajdowych. Patrzył więc z niepokojem na napiętą twarz Saifah.
– Jeśli mnie pytasz… Myślę, że...
Jego odpowiedź sprawiła, że Rain mógł tylko w oszołomieniu gapić się w kierunku rozmawiającego z mechanikiem Phayu.
***
Imponującej wielkości tor wyścigowy był obiektem, na którym odbywały się niezliczone imprezy. Dziś jego właściciel wydał zezwolenie na wyścig Phayu i Topa. Chłopak mechanika, a raczej jednodniowego rajdowca, oglądał ze zdumieniem i zachwytem miejsce, w którym dotąd jeszcze nie był.
Czy musimy posuwać się tak daleko?
Teraz Rain czuł się jeszcze bardziej zdenerwowany. Tor w środku miasta był już wystarczająco przerażający, ale ta bieżnia to przecież zupełnie inna galaktyka. Mocno zacisnął pięści i wielkimi oczami omiatał otoczenie.
– Nie martw się o Phayu – pocieszył go Saifah, po czym odwrócił się w stronę stojącego obok, niespodziewanego gościa i zapytał: – A tak właściwie dlaczego ty tu jesteś?
– Miałbym przepuścić okazję ujrzenia utalentowanego mechanika w akcji? Nigdy! – Prapai uznał incydent, który wydarzył się na ostatnich wyścigach, za szalenie zabawny i szczerze żałował, że go tam nie było. Z tego, co słyszał, konkurent Phayu jest tylko aroganckim idiotą. Prapai nie mógł co prawda zobaczyć wyścigu między nim a Oatem, ale za to z największą przyjemnością obejrzy sobie dzisiejszy. Możliwe, że ten kretyn, próbujący odzyskać dobre imię, tym razem wybrał na konkurenta Phayu, bo zdążył się zorientować, że nie miałby najmniejszej szansy, powtórnie ścigając się z Oatem. I to bez względu na liczbę odbytych wyścigów.
– Co o tym sądzisz? – Saifah chciał poznać jego zdanie.
– Szczerze mówiąc, sam nie wiem, dlaczego przyszedłem to zobaczyć. Ale wiem jedno... – Prapai spojrzał na twarz przyjaciela, a następnie podszedł do wyraźnie zmartwionego Raina. Bardzo pragnął zapytać go o jego kolegę z uczelni, ale wiedząc, że na to nie pora, zwrócił się do niego stanowczym głosem:
– Phayu nie byłby tutaj, gdyby uważał, że jest bez szans.
– P’Pai, naprawdę tak myślisz? – zapytał wystraszony student.
– Muszę cię o coś zapytać, Rain. Myślisz, że Phayu wygra czy przegra?
O dziwo, to pytanie sprawiło, że Rain nagle się uśmiechnął, bo była na nie tylko jedna odpowiedź:
– P’Phayu nigdy z nikim nie przegrywa.
On przecież próbował i też został przez niego pokonany. Obaj słuchający go mężczyźni zaśmiali się głośno, po czym jeden z nich wskazał na faceta będącego podmiotem ich rozmowy, który właśnie się zjawił. Phayu ubrany był w skórzany, obcisły kombinezon, a w dłoni trzymał kask. Rain podbiegł do niego szybko, obdarzając go promiennym uśmiechem.
– No cóż, ja za to widziałem, jak przegrał… – powiedział Saifah, wymownie patrząc na Raina.
– No, też widziałem – poparł go Prapai. – I znów widzę to dokładnie w tym momencie.
Phayu to inteligentny facet, szanowany i nagradzany architekt, utalentowany mechanik, mężczyzna posiadający uznanie i autorytet, na którego twarzy zazwyczaj malowała się powaga. Jednak dokładnie w chwili, gdy ujrzał biegnącego w jego stronę, uroczego młodego człowieka, kąciki jego ust drgnęły, a oczy złagodniały i wypełniły się czułością. W momencie, gdy położył ręce na ramionach swojego partnera, Prapai pokiwał głową i pomyślał, że tak właśnie wygląda pokonany Phayu.
Wyraźnie przepadł z kretesem!
***
– Twój strój jest super cool, P’Phayu.
– Tylko strój?
– Skoncentrujmy się chwilowo tylko na nim. – Rain przekomarzał się, nie chcąc, by druga strona spostrzegła, jak bardzo był zmartwiony. Słusznie był zdania, że skoro jego partner za chwilę wystartuje, to nie ma potrzeby niepotrzebnie go stresować. Uśmiechnął się więc promiennie, a Phayu stanowczym gestem go do siebie przytulił.
– A tak między nami, Phi, ten kombinezon jest naprawdę fajny. Seksowny.
– W takim razie nie mogę się już doczekać, kiedy zedrzesz go ze mnie po moim zwycięstwie – wyszeptał niskim głosem, na co Rain spojrzał wielkimi oczami w jego twarz. Pomyślał, że P’Phayu tylko się wygłupia, ale w jego oczach nie było nawet odrobiny żartu. W normalnych warunkach zapytałby, dlaczego miałby go rozbierać…? Ale zmysłowy ton nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do intencji jego kochanka.
– Nie wierzysz? Po prostu poczekaj i zobacz – wyszeptał.
Rain nie miał zamiaru się kłócić, odwrócił więc głowę i ujrzał – postrzegany z pewnością za super fajny – motocykl przeciwnika Phayu.
Top również stanął przed Phayu i wbił wzrok w Raina zamkniętego w objęciach mechanika. Uśmiechnął się pogardliwie, najwyraźniej zdegustowany relacją, która wyglądała na coś zdecydowanie więcej niż ta między rodzeństwem, a potem rozdziawił gębę, jak w myślach określił jego otwarte usta Warain. Szczerze mówiąc, ten ostatni miał ochotę skoczyć mu do gardła.
– Dobrze, że nie podkurczyłeś ogona i nie zwiałeś.
– Ty mały… – Chłopak zamierzał spełnić swój zamiar, ale został powstrzymany przez Phayu, który stanowczym gestem unieruchomił jego rękę.
– Czy wiesz, dlaczego przegrałeś z moim przyjacielem? – zapytał wypranym z emocji głosem Phayu, w którego oczach nie było żadnych wyrzutów czy irytacji, a chwilę później… błysnęło w nich rozbawienie. – Bo potrafisz jedynie głośno szczekać.
– Ty!
– Cholera, Top, uspokój się. Jeśli przyszedłeś tu, żeby zrobić zadymę, to się nie ścigaj! – Kumpel osiągnął zamierzony efekt, ponieważ Top natychmiast się uspokoił, pamiętając, że wpakował niemal wszystkie swoje pieniądze w lśniący nowością, wyścigowy motocykl.
– Jeszcze się okaże, kto z nas jest tu kundlem.
Po wypowiedzeniu tych słów pod adresem Phayu mężczyzna odwrócił się i odszedł, podczas gdy wkurzony Rain po raz kolejny uniósł w górę pięść, zupełnie jakby miał zamiar mu przyłożyć, ale zamiast tego jedynie pogroził.
– Jasna cholera! Już oddychanie tym samym powietrzem co on sprawia, że swędzi mnie ręka! – warknął, po czym odwrócił się, by spojrzeć na Phayu. – Jesteś pewien, że nie wolno mi walnąć go w zęby? Powinieneś koniecznie wygrać, Phi, niech spada stąd na czworakach!
Gniewny wyraz twarzy jego chłopaka przyczynił się do tego, że Phayu nie tylko ochłonął, ale poczuł się równocześnie rozbawiony i szczęśliwy. Gdy zobaczył, jak Rain prycha z pogardą, nie mógł się nie uśmiechnąć. Strasznie lubił swojego Słodziaka.
– W takim razie… proszę, wspieraj mnie. – Phayu podarował mu czuły uśmiech i zbliżył usta do pocałunku.
– Phi, jesteśmy na środku toru – ostrzegł Rain, wskazując, że są nie tylko w towarzystwie brata Phayu i ich przyjaciela, ale także personelu oraz faceta nazywanego w myślach bękartem i jego świty.
– Jeśli mnie odpowiednio nie wesprzesz, to będziesz winien, gdy przegram.
Szczerze mówiąc, naprawdę nienawidzę tego sukinsyna, który ośmielił się oczerniać P’Phayu – pomyślał młodzieniec, po czym zwrócił uwagę na partnera.
– I jak? Zadowolony? – zapytał po tym, jak objął dłońmi twarz swojego przystojniaka i kolejno przycisnął nos do obu jego policzków.
Szybko.
Phayu mocno go przytulił, po czym ukrył twarz w jego szyi, wdychając delikatny aromat skóry Raina, który zamruczał jak kociak, mimo że wolałby nie mieć publiczności. Zadowolony Phayu uwolnił go chwilę później i spojrzał mu w oczy.
– Jeśli wygram, chcę od ciebie o wiele większej nagrody, Rain – wyszeptał zmysłowo, po czym odszedł, zostawiając spoglądającego za nim niespokojnie chłopaka.
***
Mimo że wyścig obserwowała zaledwie garstka widzów, Rain wyraźnie czuł podniecającą atmosferę i pragnienie zwycięstwa. Przypomniały mu się słowa P’Saifah sprzed kilku dni.
„Kiedy obaj byliśmy wystarczająco dorośli, by móc jeździć na motocyklach, nauczyliśmy się również ścigać. Phayu był w tym naprawdę dobry, chociaż o wiele bardziej interesowały go silniki i ich tuning. Po jakimś czasie zajmował się tym coraz intensywniej i wyraźnie widać było, że odkrył swoją pasję. Poświęcił się więc temu, co pokochał, a ja trzymałem się wyścigów. Ale nie chciał też rezygnować ze swojego marzenia o zostaniu architektem, więc wybrał jedno i drugie. Jeśli chcesz wiedzieć, czy ma szanse… Mogę powiedzieć, że w jego oczach wciąż widać wolę zwycięstwa. Jak wtedy, to samo spojrzenie… Krew rajdowca nie znika”.
Tak, on również wyraźnie to czuł. Phayu nie zamierzał przegrać.
Rain nie przejmował się sprzętem konkurenta, było mu obojętne, co to za motocykl, nie zwracał również uwagi na ogłuszający ryk silnika czy jego moc. Patrzył tylko na pędzący z oszałamiającą prędkością, czerwono-czarny bike Phayu. Serce waliło mu w piersi, kiedy jego partner wchodził w ostry zakręt, niemalże kładąc się na nawierzchni. Nie wiedział nawet, czy jego przeciwnik prowadzi, czy jest z tyłu, ponieważ nie odrywał wzroku od Phayu. Od tego cudownego mężczyzny posiadającego mnóstwo talentów. Najchętniej wykrzyczałby na cały głos swoje uczucia albo do znudzenia wychwalał go przed przyjaciółmi. A niechby się irytowali… A co mu tam!
Tylko Phayu potrafił bez wysiłku sprawić, że serce mocno waliło mu w piersi, a w płucach brakowało powietrza. Rain był tak pochłonięty gapieniem się na swojego faceta, że nawet nie zarejestrował, kiedy czerwono-czarny motocykl przekroczył linię mety. Po chwili dotarły do niego głośne wiwaty dwóch stojących obok mężczyzn. Zachłannie patrzył na Phayu, który zwolnił, zaparkował nieopodal, po czym zsiadł z motocykla. Kątem oka zauważył, że Saifah i Prapai z radością na twarzach zmierzają w stronę zwycięzcy. Natomiast on sam – oprócz radości, podziwu i ulgi – kipiał o wiele bardziej intensywnymi uczuciami.
Mój!
Phayu ściągnął z głowy kask, pozwalając, by długie włosy opadły mu na ramiona. Na ten widok Rain natychmiast się otrząsnął i zaczął biec w jego stronę. Chwilę później z impetem wylądował w otwartych ramionach Phayu.
Ile jeszcze razy ten człowiek skradnie moje serce, zanim będzie zadowolony? – pomyślał półprzytomnie Warain.
Szybko.
Obiema rękami obejmując wysoką postać, chłopak nie zawahał się przycisnąć ust do warg swojego ukochanego. Obaj wymieniali ze sobą smak zwycięstwa, podczas gdy drobne ciało pęczniało od napierających na nie emocji.
– Bardzo lubię tę nagrodę – powiedział po chwili Phayu.
Zadowolony Rain słuchał zachrypniętego głosu, którym Phayu wypowiedział te słowa wprost do jego ust. Ich oczy spotkały się, by się w sobie zatopić. Ściskający w dłoniach skórzany kombinezon swojego faceta Rain drżącym głosem wyszeptał:
– P’Phayu, twoja żona chce zdjąć z ciebie ten seksowny strój!
Chciał więcej.
Phayu również nie potrafił ukryć pożądania w swoich oczach, czując dokładnie to samo co Słodziak znajdujący się w uścisku jego silnych ramion.
– Nie możesz mnie tak ignorować, ty draniu! – Przegrany postąpił do przodu, ale ani Phayu, ani Rain nie zaszczycili go nawet spojrzeniem. Saifah i Prapai szybko stanęli na drodze wściekłego Topa, odcinając mu dostęp do Phayu i umożliwiając dwóm wtulonym w siebie mężczyznom świętowanie zwycięstwa.
Phayu mógł być sobie niesamowicie cool, a nawet seksowny w tym stroju, ale Rain nie miał wątpliwości, że bez niego będzie wyglądał jeszcze lepiej! On... chciał go! Chciał się z nim kochać! Teraz! Ostro. Bez opamiętania. Pragnął tego mężczyzny do szaleństwa! Tak, jego facet miał rację.
Young Master Warain był bez wątpienia najbardziej godnym pozazdroszczenia facetem, ponieważ miał męża o imieniu Phayu.
Tłumacz: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
Komentarze
Prześlij komentarz