LITA 1 [P&R] – Rozdział 7
Kto kogo pokonał?
Rain zastanawiał się, jaki diabeł go podkusił, żeby z takim przekonaniem obwieścić P’Phayu, że zamierza go w sobie rozkochać. On? Wolne żarty! Przecież nawet nie był w stanie patrzeć w jego bystre oczy, które miały tendencję do spoglądania w dół, wprost na biodra Raina. Na dodatek ten facet wydawał się być czymś ewidentnie rozbawiony. Prawdę powiedziawszy, chłopak z najwyższym trudem powstrzymywał się, by nie zasłaniać tyłka rękami. Kto by pomyślał, że będzie do tego stopnia wstydliwy? Wiedział przecież, że P’Phayu gustuje również w mężczyznach. Niestety, nie mógł nic poradzić na to, że czuł się teraz jak dziewica przed pierwszą nocą. Wreszcie, nie mogąc już znieść spojrzenia, które błądziło po jego ciele, słabym głosem oznajmił, że zamierza wrócić do domu.
Jakiś czas później duży samochód zatrzymał się przed domem Raina.
– Czy twoi rodzice są w domu?
– Dlaczego pytasz? – Rain patrzył podejrzliwie, jak kierowca odpina swój pas bezpieczeństwa.
– No cóż, wypadałoby się przywitać! W końcu zatrzymałem ich syna na całą noc u siebie.
– Hej! Przecież spaliśmy w oddzielnych pokojach!
– Nie twierdziłem, że spaliśmy w tym samym…
Chłopak natychmiast zamilkł i obrzucił go zdziwionym spojrzeniem. Po chwili zdziwienie zostało zastąpione przez zakłopotanie, ponieważ zmysłowy głos seniora wywołał w głowie Raina zawstydzające obrazy. Wyraźnie ujrzał ich w jednym łóżku… I wcale nie zajmowali się wyłącznie snem… Ich splecione sylwetki… Tak po prostu!!! Co się z nim, do cholery, dzieje?!
A niby co to ma znaczyć, że P’Phayu zamierza przedstawić się jego rodzicom i poprosić ich o wybaczenie? Zupełnie jak jakiś staroświecki kawaler. Chłopak wyraźnie poczuł nieśmiałość i był prawie pewien, że na jego obliczu wykwitł nieznaczny rumieniec.
– A więc, Ai’Rain?
– Moich rodziców nie ma w domu. Pojechali w podróż po Europie i wrócą dopiero za kilka dni. – Rain wyraźnie odetchnął z ulgą, bo prawdę powiedziawszy, nie miał pojęcia, jak zareagowałaby jego matka… A Phayu... Cicho się roześmiał.
– Hej, droczysz się ze mną?
– Dlaczego tak myślisz? Czyżby moja twarz wyglądała na rozbawioną?
– P’Phayu! – Rain wykonał gest, zupełnie jakby chciał pogrozić mu pięścią, choć wyglądało to raczej tak, jakby zamierzał uderzyć nią w jego klatkę piersiową. Chłopak, który nigdy dotąd jeszcze z nikim nie walczył, nie miał szans w starciu z mechanikiem, który już od lat wygrywał wszystkie potyczki. Chwilę później jego nadgarstek został unieruchomiony, a kiedy uniósł drugą pięść, Phayu bez problemu złapał również i tę.
– O, nagły przypływ odwagi?
– Puść mnie! Wtedy chętnie zademonstruję ci tę moją odwagę! – Młody człowiek próbował cofnąć rękę, ale uchwyt seniora był tak silny, że Rain nie miał najmniejszych szans się z niego wyrwać. Na dodatek nie miał pojęcia, dlaczego dotyk dłoni Phayu na jego przedramionach sprawił, że zaczęło trzepotać mu serce.
– Jesteś pewien, że jeśli cię uwolnię, to nie odważysz się na coś więcej? – Phayu całym ciałem pochylił się w jego stronę, na co Rain natychmiast zesztywniał.
– P... Phi, co zamierzasz zrobić? – z drżących ust wydobył się urywany głos, ponieważ twarz seniora znalazła się stanowczo zbyt blisko.
Już kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, widziałem dokładnie, jak bardzo jesteś przystojny. Nie musisz podstawiać mi swojej twarzy pod nos!
Chłopak szybko odwrócił wzrok, ponieważ bystre spojrzenie seniora wydało mu się zbyt intensywne. Na swoich zaróżowionych policzkach poczuł ciepły oddech. Co więcej, usta, których smak poznał nocą, znalazły się tuż przy jego wargach.
Ubiegłego wieczoru zgrywał śmiałka i rzucił mu wyzwanie, ale teraz, kiedy nadszedł ranek, cała jego odwaga zdążyła się już ulotnić.
– A jak myślisz? Co mam zamiar zrobić, Ai’Rain?
Rain poczuł drżenie, ponieważ gdy Phayu mówił, jego wargi delikatnie muskały mu usta. Junior podniósł uwolnione w międzyczasie ręce i naparł na jego klatkę piersiową. I dokładnie tak jak kiedyś, Phayu nawet nie drgnął.
– Ja... Nie wiem, odsuń się.
W końcu jedyne, co mógł zrobić, to zamknąć oczy, będąc każdą komórką swojego ciała świadomym bliskości Phayu. Jeśli Rain żywił nadzieję, że opuszczenie powiek wystarczy, by poprawić mu samopoczucie, to rzeczywistość pokazała, iż tak się niestety nie stało. Gdy zniknął jeden ze zmysłów, chłopak jeszcze intensywniej poczuł ciepły oddech owiewający jego policzki i cały pokrył się gęsią skórką. Jedna z dłoni Phayu zsunęła się na jego podbrzusze, wywołując w ciele prawdziwą burzę. Cały czas wyobrażał sobie, że P’Phayu patrzy na jego usta! Za chwilę znów go pocałuje!
Nie bądź nieśmiały, Rain! Nie możesz się wstydzić!
– Hahahahahaha!
Gdy tylko dobiegł do niego śmiech seniora, chłopak błyskawicznie otworzył oczy i ujrzał, że Phayu zdążył już usiąść prosto i teraz patrzył na niego z nieukrywanym rozbawieniem. W tym momencie wypuszczony z jego dłoni pas bezpieczeństwa, który odpiął Rainowi, ku jeszcze większemu rozbawieniu kierowcy pacnął juniora w nos.
– Hej! Myślałeś, że cię pocałuję?
Rain niewyraźnie wymamrotał coś pod nosem, podczas gdy jego twarz nabrała ognistych rumieńców. Po raz kolejny był niesamowicie zawstydzony. I zły na samego siebie.
– Ja... Wiem, że mnie nie pocałujesz. Przecież wyraźnie powiedziałeś, że nie jesteś mną zainteresowany.
Student nie miał pojęcia, jakiej demonicznej inspiracji uległ, rzucając wyzwanie temu mężczyźnie. Jednak dokładnie w tym momencie pomyślał, że powinien to zakończyć i niezwłocznie uciec od jego bliskości. Szybko chwycił więc za klamkę.
– Czyżbyś poczuł się dotknięty?
– A kogo to obchodzi? Myśl za siebie. – Wysoki ton jego głosu i fakt, że nie chciał odwrócić głowy, by spojrzeć w twarz seniora, zadawały kłam jego słowom. Rain nie chciał się wzdrygać, ale podskoczył jak oparzony, kiedy poczuł na ramieniu dużą dłoń.
Doskonale wiem, że P’Phayu tylko się ze mną droczy. Na pewno!
– Czy wiesz, że studenci drugiego roku muszą uczyć się ciężej od pierwszaków?
Rain zwrócił twarz w kierunku Phayu.
– Po rozpoczęciu drugiego roku – kontynuował senior – natychmiast zorientujesz się, że studia na tym kierunku to nie żarty. Będziesz musiał wykonać wiele projektów, aby wykazać się umiejętnościami. Okaże się to znacznie bardziej stresujące niż to, co zdążyłeś poznać do tej pory. A praca nad spełnieniem wymagań będzie o wiele cięższa i zajmie ci nieporównywalnie więcej czasu. I o to właśnie chodzi… O czas. Jeśli nie uda ci się go dobrze zagospodarować, to nie tylko nie będziesz miał go, aby zająć się czymkolwiek innym, ale nawet na to, by należycie wypoczywać.
– Dlaczego mi to mówisz?
– Chcę ci powiedzieć, Rain, że... Jeśli chcesz ze mną flirtować, musisz zrobić to jeszcze przed rozpoczęciem studiów na drugim roku.
Chłopak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wymagający jest jego kierunek studiów. Wiedział również, że będzie tak pochłonięty nauką, że nie zostanie mu wystarczająco dużo czasu, by znaleźć sobie dziewczynę. Ale intensywność studiów a litościwe spojrzenie seniora to już zupełnie coś innego.
Nie jest źle, nie jest źle, nie jest źle…
Te trzy słowa odbijały się echem w głowie Raina. Pozostało mu jeszcze kilka miesięcy… Ale P’Phayu wyraźnie wątpi w jego zdecydowanie… Z granitową pewnością siebie, której wcale nie odczuwał, nie bacząc na to, na co się porywa, przyszły uwodziciel mocnym głosem rzucił:
– Poczekaj, a zobaczysz! Będę z tobą flirtował i sprawię, że w ciągu miesiąca staniesz się mój!
Słuchający go mężczyzna nie wydawał się zszokowany, słysząc jego kategoryczne słowa. Wręcz przeciwnie. Usta tego drania zadrżały, a w oczach pojawił się błysk. Rain widział przecież, że zamrugał i wyglądał zupełnie tak, jakby chciał stłumić prawdziwą reakcję. Był niemal pewien, że senior dokładnie takiej deklaracji oczekiwał. Mógłby nawet przysiąc, że gdzieś spod spodu niewyraźnie przebijało się zadowolenie. No ale mówił przecież, że wcale go nie chce… Zdaje się, że Rain po raz kolejny dał się podpuścić jak jakiś niedoświadczony szczeniak.
– Poczekam i zobaczę... A ty? Nie chcesz wejść do domu?
Chłopak szybko wysiadł, nie będąc świadomym, że obiekt jego uwodzicielskich talentów starannie ukrywa zadowolenie. Zamiast tego senior otworzył okno i rozbawiony powtórzył:
– Miesiąc, Rain.
Następnie wielkie auto odjechało, pozostawiając chłopaka stojącego na chodniku z szeroko otwartymi ustami.
– Co ja zrobiłem? Zwariowałem? Mam oczarować P’Phayu w ciągu miesiąca? Rain, szaleńcze, dokładnie to powiedziałeś!
Teraz, kiedy emocje spowodowane bliskością przystojnego seniora opadły, Rain powrócił do brutalnej rzeczywistości. Zdał sobie sprawę z tego, że kompletnie się wygłupił. Na co on się porwał?
Po pierwsze... Ma sprawić, żeby facet mający z całą pewnością na koncie całą listę podbojów zakochał się akurat w nim… W chłopaku niemającym nawet zielonego pojęcia o tym, jak zabrać się do flirtowania. Taaaak. Zdecydowanie mu odbiło.
Nie dość na tym! Po drugie... To absolutnie niewykonalne zadanie miał zakończyć sukcesem w ciągu trzydziestu dni. Co do diabła?
Shit, shit, shit!!!
Rain nadal tkwiłby jak kołek na chodniku, gdyby w kieszeni nie rozdzwonił mu się telefon. Nieco zamroczony spojrzał na wyświetlacz i ujrzał imię, które natychmiast przywróciło go do rzeczywistości. W jednej chwili poczuł się tak, jakby ktoś strzelił mu w twarz.
– Sky! Jak się masz?!
Zareagował być może nieco zbyt entuzjastycznie, ale od wczorajszej nocy był tak zaabsorbowany własnymi sprawami, że nawet przez chwilę nie pomyślał o przyjacielu.
***
Sky – w tym samym ubraniu co wczoraj – wyszedł właśnie z łazienki znajdującej się w luksusowym apartamencie w sercu miasta i skierował w stronę łóżka. Uśmiechnął się ciepło, reagując na radosne okrzyki swojego najbliższego przyjaciela, który nie krył ulgi, że go słyszy.
– A... Co miałoby mi się stać? Nic mi nie jest! A co u ciebie, Rain?
Sky odetchnął z wyraźną ulgą, słysząc w słuchawce wypowiedziane drżącym głosem, przepraszające słowa. Po chwili jeszcze raz westchnął. Skoro Rain nadal może mówić, to oznacza, że P’Phayu nie zrobił z niego Tom Yum [ostra tajska zupa].
Ponadto przecież spotykał się już wcześniej z seniorem, wiedział więc, że P’Phayu z całą pewnością nie jest tak okrutny, jak mówił jego przyjaciel.
– Już dobrze, nic mi się przecież nie stało. Zadzwoniłem tylko, by ci powiedzieć, że upuściłeś kluczyk do samochodu. Mam go przy sobie, więc wpadnę później, żeby ci go oddać.
W ten sposób skierował rozmowę na inne tory, nie chcąc ujawniać, co tak dokładnie mu się przytrafiło ani tym bardziej tego, gdzie się obecnie znajduje. Kiedy poruszył kwestię samochodu, Rain nie dopytywał już o szczegóły. Zamiast tego ucieszył się z perspektywy odzyskania kluczyka, nie mając nawet pojęcia, że w ogóle go zgubił.
[Nie ma sprawy, przyjdę po niego w poniedziałek. Bez pośpiechu. Naprawdę wszystko w porządku?]
Sky zaśmiał się, słysząc skruszony głos przyjaciela.
– Co, do jasnej cholery? Padło ci na uszy? Mówiłem przecież, że nic mi nie jest.
Gdy tylko Sky się rozłączył, silne przedramię owinęło się wokół jego talii, a na plecach poczuł ciało nagiego mężczyzny. Chwilę później ciepły nos przylgnął do jego policzka.
– Wracasz już do domu?
– Nie mam żadnego powodu, żeby tu zostawać. – Sky odsunął obejmującą go w pasie rękę, po czym schował telefon do kieszeni. Jego zimny głos w niczym nie przypominał tego, którym przed chwilą rozmawiał z przyjacielem. Chłopak odwrócił się i spojrzał na mężczyznę, z którym spędził noc... Prapai.
– Ufff, powiało chłodem. Dlaczego jesteś taki zimny? Dzisiejszej nocy byłeś naprawdę gorący.
Słuchający nie szamotał się, tylko wzruszył obojętnie ramionami, po czym poszedł po swój portfel i kluczyki do samochodu przyjaciela. Następnie bez ociągania skierował się w stronę drzwi, podczas gdy obserwujący go właściciel apartamentu z wyraźnym żalem westchnął.
– Czy mogę dostać twój numer, proszę? – zapytał Prapai.
– Nie ma takiej potrzeby.
– Więc chociaż twoje imię, to równie dobre.
Sky odwrócił się w otwartych drzwiach sypialni, by spotkać się z jego wzrokiem.
– Nie musisz wiedzieć. Nasza znajomość dokładnie tutaj się kończy.
Bum!
Chłopak bezzwłocznie wyszedł na zewnątrz, pozostawiając nieokrytego, leżącego w ogromnym łóżku mężczyznę, którego oczy wyraźnie błyszczały z żalu.
– Potrafi być strasznie zimny. Ale... Podoba mi się.
Prapai nie dopuszczał myśli, że miałby stracić szczęście. Wcześniej powiedział Phayu, że nie może znaleźć osoby, która by mu się spodobała, chociaż naprawdę za kimś takim tęsknił. Przez chwilę wykluczył możliwość, że najlepszy przyjaciel chłopaka Phayu mógłby wpaść mu w oko. Nie przypuszczał, że młodzieniec, z którym spędził noc, okaże się tak fascynującą mieszanką ognia i lodu. Do tego był taki spokojny i obojętny. Teraz, leżąc w łóżku, pomyślał, że ten chłopak naprawdę mu się spodobał. Nie był co prawda tak przystojny jak jego przyjaciel, ale i tak wciąż był atrakcyjny. Nie dość tego. Mimo chłodnego, a nawet lodowatego spojrzenia, seks z nim okazał się być gorący jak ogień. To była bezapelacyjnie najlepsza noc, jaką Prapai miał od wielu lat.
[Westchnienie]
– Chcę jego numer!
Młody mężczyzna nie należał do tych, którzy biegali za kimś, kto nie był nimi zainteresowany. Jednak wspomnienie ostatniej nocy zdawało się podkopywać jego własne przekonania. Jak miałby pozwolić wymknąć się komuś, kto tak idealnie pasował do niego w łóżku? Coś takiego nie zdarza się przecież codziennie. Chociaż wyglądało na to, że chłopak nie ma ochoty na kontynuowanie znajomości. Mężczyzna po raz kolejny z żalem westchnął, nie będąc do końca pewnym, co powinien zrobić.
***
Miesiąc ma trzydzieści dni – niby dużo, ale to tylko cztery tygodnie. Rain przeliczał dni na tygodnie, później na godziny, by znów dotrzeć do trzydziestu dni. Zatem w tym miesiącu będzie miał tylko cztery weekendy do dyspozycji. Osiem wolnych dni… I to wcale nie tak do końca wolnych, ponieważ musiał wtedy przygotowywać raporty i prezentacje. Ile czasu pozostało mu do końca roku?
W tej chwili Young Master Warain nie wykonywał żadnych uczelnianych szkiców. Zamiast tego na ogromnej kartce robił notatki zupełnie innej natury: szczegółową rozpiskę nadchodzących trzydziestu dni. Co powinien zrobić, by zdobyć serce niejakiego Phayu?
Skoro impulsywnie wypowiedział swoje słowa, to przyjdzie mu teraz dotrzymać obietnicy! Rain przyznał, że jest nieziemsko zażenowany tym, co powiedział. Dał się sprowokować. Mimo że panika coraz silniej brała go w swe władanie, to jednak nie zamierzał poddawać się bez walki. Cholera, gdyby ten gościu nie nazywał go bezustannie głupim, dorzucając wyraz „utrapienie”, to Rain z pewnością by się tak nie zbłaźnił… Ma sprawić, aby ten wzór cnot o oszałamiającym wyglądzie stracił głowę akurat dla niego… Kpiny! Potrzebny mu jakiś zajebisty plan. A nawet nie plan, lecz raczej po prostu cud…
– Hej... Ty!
– Och! Witaj, Ai’Sky.
Bujający w nieistniejącej krainie cudów chłopak przycisnął wielkich rozmiarów arkusz do piersi i spojrzał na uśmiechającego się przyjaciela, który próbował podejrzeć, co przed nim ukrywa.
– Dziwne. Stałeś się nagle pracowity. Co tam chowasz?
– Muszę ciężko pracować, bo chcę mieć trochę wolnego czasu. – Rain niemal westchnął z ulgą, że jego przyjaciel nie wspomniał o nocy wyścigów. Ale cały czas zastanawiał się, czy nie powinien przyznać mu się do lekkomyślnie rzuconego wyzwania i błagać o pomoc.
Jeśli powiem mu, że mam zamiar podbić serce P’Phayu, to Sky będzie się turlał ze śmiechu po podłodze.
Rain pytał sam siebie i sam udzielał sobie odpowiedzi. Nie trzeba dodawać, że najprawdopodobniej nie mylił się odnośnie reakcji Sky’a na odsłonięcie przed nim tajemnicy planowanego uwiedzenia seniora. Przecież Sky doskonale wiedział, że po początkowej fascynacji osobą P’Phayu Rain szybko zapałał do niego niechęcią, a nawet nienawiścią. Jak miałby mu teraz wytłumaczyć, że ni stąd, ni zowąd postanowił go w sobie rozkochać? Na dodatek jego najlepszy przyjaciel doskonale orientował się w jego uwodzicielskich umiejętnościach, a raczej w ich braku. Mimo to przydałoby mu się wsparcie Sky’a, bo bez tego leży martwym bykiem! Ale może nie musi się przyznawać, kto jest tym obiektem, którego serce należy zdobyć? W trzydzieści dni…
– Sky? Jeśli myślę o tym, aby podbić czyjeś serce, i mam tylko trzydzieści dni, to co powinienem zrobić?
– Och, masz zamiar w końcu uderzać do Ple?
Zaskoczony Warain zerknął na piękną dziewczynę, która od długiego czasu nieustannie gościła w jego myślach, ale nic nie poczuł. Dziwne…
– No cóżeś się tak zdziwił??? Od miesięcy szalejesz na jej punkcie!!! Kiedy zdążyłeś przerzucić się na kogoś innego? I dlaczego nic o tym nie wiem? Hę? Myślę, że powinieneś codziennie pokazywać temu komuś swoją twarz. To uzależnia. A twoja fizjonomia jest niczego sobie… – Sky zażartował beztrosko, bo wyraźnie ulżyło mu, że jego przyjaciel nie planuje jakiegoś morderstwa na P’Phayu. Z całą pewnością by go w nie wciągnął, a Sky niekoniecznie chciał się w to angażować.
– Mhm, brzmi niegłupio. – Rain kiwnął głową, słysząc sugestię przyjaciela. – Ale gdzie mam się pojawiać?
– A co? Czy ta osoba jest z innego wydziału? Nie wystarczy ci lasek na naszym?
– Mhm, nie tylko z innego wydziału, ale nawet nie z tego uniwerku. A tak przy okazji, czy zacząłeś już robić aktualny raport?
– Raport? Skaczesz z tematu na temat. Jestem w tej samej grupie co ty. A ty już go zacząłeś, mój przyjacielu? – Rain głośno się zaśmiał, po czym odwrócił, by rzucić okiem na swój wykres wolnych dni…
Przestań się rozpraszać, do cholery. Pokazuj mu swoją twarz przez trzydzieści dni, a zgodnie z przekonaniem Sky’a powinno zmięknąć mu serce.
Na myśl o niedowierzającym spojrzeniu mężczyzny, którego serce należało zdobyć, i jego przekonaniu o niepowodzeniu wysiłków Raina, junior natychmiast zapłonął chęcią walki.
– Zrobię to! Poczekaj, a zobaczysz! – W jego oczach zapłonął ogień.
Cóż, gdyby Sky wiedział, do kogo planuje uderzać Rain, to nie omieszkałby go zapytać, czy to aby na pewno jest zadanie dla niego.
***
Rain urobił się po łokcie, by w terminie ukończyć i oddać zadanie, które profesor miał otrzymać do godziny 17:00. Po wykonaniu tego obowiązku chłopak pospiesznie wyszedł z uczelni, by zająć się realizacją planu i pokazać swoje oblicze Phayu, domyślając się, że bez wątpienia spotka go w jego warsztacie.
Znam tylko dom i warsztat. Trzeba popracować nad jakąś wymówką, którą mogę wcisnąć jego pracownikom.
– Ach, to ty? Czy przyszedłeś do Khun Phayu?
Całe szczęście, że znam P’Somponga, kierowcę lawety, bo gdyby mnie nie rozpoznał, to nie byłoby zbyt wesoło.
– Witaj, Phi. – Rain złożył na piersi ręce, by grzecznie powitać pracownika.
– Pewnie nie jesteś tu dlatego, że zepsuł ci się samochód. Naprawiał go przecież Khun Phayu.
– P’Phayu jest tutaj?
– Dobrze zgadłem, że przyszedłeś do Khun Phayu.
Cholera! Zupełnie zapomniałem, że oni tu myślą, że jestem jego chłopakiem.
– Hej, Phi, P’Phayu i ja jesteśmy tylko seniorem i juniorem. – Rain próbował się usprawiedliwiać, zupełnie niepotrzebnie przecież, bo status chłopaka Phayu otwierał przed nim wszystkie drzwi.
– Nie krępuj się, wszyscy wiemy, że nim jesteś. Chodź. Jeśli jesteś tutaj, by spotkać się z Khun Phayu, to wygodniej ci będzie zaczekać na niego w biurze.
Rain miał niepohamowaną ochotę, by zaprotestować przeciwko nazywaniu go chłopakiem szefa, nie był jednak wystarczająco szybki dla faceta, który natychmiast odwrócił się i skierował do biura. Biegnąc za nim, pomyślał, że to w sumie nie jest takie głupie. Lepiej być uważanym za sympatię szefa niż stać gdzieś ukradkiem, czekając na moment, w którym zjawi się tu właściciel. Nie daj Boże, jeszcze ktoś z nich zawiadomi policję, jeśli będzie stał i dekorował posesję.
– O której godzinie jesteś umówiony z Khun Phayu?
– P’Phayu nie przychodzi tu codziennie, prawda?
– Nie zawsze. Khun Phayu pracuje na cały etat. Zazwyczaj zjawia się tutaj w swoje wolne dni. Za warsztat jest odpowiedzialny Khun Saifah, ale dziś wieczorem już wyszedł. Pewnie umówił się ze swoją dziewczyną.
– Saifah?
– Młodszy brat.
– Aha. A czy P’Phayu będzie tu dzisiaj, Phi?
– Dlaczego nie zadzwonisz i nie zapytasz, hm? Cóż, powinieneś znać jego numer.
Rain podrapał się po policzku. Na samą myśl, że miałby wybrać jego numer i słuchać pięknego głosu, poczuł, że nie byłby w stanie wydusić z siebie ani słowa. Ale… Jeśli Phayu nie bywa tu codziennie, to możliwe, że dokładnie to przyjdzie mu uczynić… Nie wolno mu tracić czasu.
– Aha, rozumiem. Chcesz mu zrobić niespodziankę, zgadza się? Mogę zadzwonić i powiedzieć, że ktoś na niego czeka. – Pracownik z własnej inicjatywy mu pomagał, bo Rain nawet nie ośmieliłby się o to poprosić. – Ale dlaczego twierdzisz, że ty i Khun Phayu to tylko senior i junior? Przecież spałeś w mieszkaniu nad warsztatem. Khun Phayu zawsze przyprowadza tam swoje sympatie.
– Tego dnia po prostu złapał mnie deszcz.
– Nie wnikam, jak jest. Łóżko tam stoi… Zresztą nie moja sprawa, zadzwonię do szefa.
Do Raina dopiero teraz dotarły czarowne słowa mężczyzny. Więc jeśli ktoś nocował w mieszkaniu P’Phayu, to oznaczało, że był jego kochankiem.
Hej, co on powiedział? Przyprowadza tu na noc sympatie? Ilu chłopców tu już gościł? Irytujące! Mnie nie wybrałeś, ale ile innych już osób wziąłeś, ty cholerny P’Phayu?
Rain zamarzył, aby ten przystojniak zmaterializował się tuż przed nim, bo z największą ochotą przyłożyłby mu pięścią w twarz! Co to za człowiek?!
***
Phayu nie zdziwił się, gdy zadzwoniono z warsztatu z informacją, że czeka na niego jego chłopak. Nie sądził co prawda, że Rain odważy się spotkać z nim tak szybko, a nawet odrobinę obawiał się, czy nie porzuci swojego planu... Poza tym myślał, że będzie przecież zajęty na wydziale i nie wygospodaruje czasu, by go odwiedzić.
Udało mi się skutecznie go sprowokować.
Przystojny architekt pospieszył się, by jak najszybciej uprzątnąć swoje biurko i nie tracąc czasu, pojechał do warsztatu. Chciał spotkać swojego upartego chłopca, mając nadzieję ujrzeć jego promienną twarz. Jednak gdy tylko wszedł do biura, napotkał pochmurne spojrzenie prowadzącego rozmowę z Aonem Raina.
– Jeśli chcesz wiedzieć coś jeszcze, po prostu zapytaj. Jeśli będę wiedział, chętnie ci odpowiem.
– O czym ty mówisz? – zapytał pracownika Phayu, bo wyglądało na to, że to, co usłyszał od niego Rain, zdecydowanie nie wprawiło go w zachwyt.
– Och, Khun Phayu? Przyjechałeś? Rain czeka na ciebie od dwóch godzin.
Wydawało się, że podczas tych dwóch godzin chłopak już całkiem nieźle zapoznał się z wewnętrznym kręgiem mechaników. Na dodatek Aon wyraźnie go polubił.
– Czy twój syn nie ma dzisiaj urodzin? – Phayu popatrzył mu w oczy.
– Ach, tak, tak. Lepiej już sobie pójdę. – Pracownik w lot załapał aluzję, po czym na pożegnanie szybko pomachał Rainowi, a następnie jeszcze szybciej ulotnił się, bo oczy szefa były naprawdę przerażające.
Gdy w biurze pozostały jedynie dwie osoby, Phayu odwrócił się, by uważnie spojrzeć na swojego gościa. Spiesząc się tutaj, spodziewał się zobaczyć zarumienioną, względnie radosną twarz, ale zamiast tego ujrzał chmurne oblicze. Tak wyglądał zazwyczaj Phayu, kiedy chciał pogonić opieszałych pracowników. Rain w takim wydaniu nie wróżył niczego dobrego.
– Co cię ugryzło?
– Fuck you!
Słuchający zmarszczył brwi i szybko znalazł się obok siedzącego na kanapie chłopaka.
– Myślę, że wyraźnie powiedziałem, żebyś się grzecznie zachowywał.
Nieco zdenerwowany Rain, któremu bezwiednie wyrwało się przekleństwo, podniósł się i chwycił torbę, po czym przewiesił ją przez ramię.
– Przepraszam. Pójdę już.
Nie zdążył jednak opuścić biura, ponieważ natychmiast poczuł dłoń Phayu zaciskającą się na jego przedramieniu.
– Co się stało?
– Nic, widzę, że wróciłeś zmęczony i z pewnością chcesz odpocząć. Lepiej, żebym ci już nie przeszkadzał.
Phayu nadal trzymał mocno jego rękę, nie mając zamiaru pozwolić mu się wywinąć. Ani przez sekundę nie wierzył, że chodziło o zapewnienie mu odpoczynku. Gołym okiem było widać, że Rain jest nieźle wzburzony i ledwo się kontroluje.
– Nie mów mi, że czekałeś dwie godziny wyłącznie po to, by przez dwie minuty patrzeć na moją twarz. Pogubiłem się. Co się dzieje?
– Nie jestem zauroczony tobą tak jak inni twoi chłopcy!
Junior nie mógł uwierzyć, że ktoś może być tak narcystyczny. Cóż, no owszem z taką sylwetką i twarzą wielbiciele – bez względu na płeć – ustawiali się do niego w kolejce. Ale to jeszcze nie znaczy, że musiał z tego bez pohamowania korzystać! Rain nie będzie kolejnym chłopakiem, z którym ten dupek będzie spędzał upojne noce w mieszkaniu nad warsztatem!
Słysząc jego sarkastyczną uwagę, Phayu zmarszczył brwi. Przynajmniej Rain nie próbował już wyrwać się z uścisku.
– Jesteś zazdrosny?
– Co za bzdury! – Oczy Raina rozszerzyły się, podczas gdy Phayu puścił jego ramię i złożył ręce na piersi, obdarzając go wręcz oślepiającym uśmiechem.
– Wyraźnie widzę, że się o mnie martwisz, Rain.
– Nie obchodzisz mnie! – Chłopak upierający się, że nie pociągają go mężczyźni, z całej siły próbował opanować trawiące go emocje.
– Jesteś pewien?
– Oczywiście! – W jego głosie nie było już słychać dawnej pewności. Gdy napotkał spojrzenie inteligentnych oczu, które powoli zmieniało się na coraz cieplejsze, skierował wzrok na swoje dłonie.
– Rain.
Chłopak nie chciał nawet patrzeć na jego twarz, ale słysząc własne imię, instynktownie uniósł wzrok. Chwilę później całe powietrze uleciało mu z płuc, kiedy ciepłe usta spoczęły na jego miękkich wargach.
– Hej! – Zrobił krok do tyłu, ale druga strona była szybsza.
Phayu szybko złapał go w pasie i najpierw dokończył pocałunek, a potem cofnął wargi o kilka milimetrów i wyszeptał wprost do jego ust:
– Jeśli nie lubisz, gdy zadaję się z innymi ludźmi, to powinieneś sprawić, że zakocham się w tobie. Wtedy będę miał w głowie i w sercu wyłącznie ciebie.
Następnie obdarzył go życzliwym, ciepłym uśmiechem, który sprawił, że całowany chłopak natychmiast się zarumienił. Rain uważał, że tych rumieńców nie wywołał pocałunek, a raczej ciepłe słowa i uśmiech droczącego się z nim faceta.
– Ale widzę, że zamierzasz się poddać. Od początku wiedziałem, że nie wystarczy ci wytrwałości.
Phayu pomyślał, że jeśli prowokacja jest jedynym sposobem, by powstrzymać jego uparciucha przed wycofaniem się, to nie zawaha się, by jej użyć.
Rain czuł się jednocześnie urażony i zakłopotany… A nawet… Podniecony?
– Mogę to zrobić! Mogę to zrobić!
– To trudne.
– Powiedziałem, że dam sobie radę. – Rain mówił coraz głośniej, jednak zamiast irytacji na twarzy przeciwnika ujrzał uśmiech, który chwile później przekształcił się w głośny śmiech.
Chłopak postanowił, że na dziś wystarczy mu tej karuzeli uczuć i odwrócił się do wyjścia.
– Pójdę już.
– Chwileczkę.
Phayu znów chwycił jego ramię, skutecznie osadzając go w miejscu.
– Skoro już tu jestem, to chodźmy na kolację… Może wspólny posiłek sprawi, że szybciej się w tobie zakocham.
– Kto ma ochotę, by z tobą zjeść, Phi?
Niech to szlag! Czuł się sfrustrowany i z całą pewnością nie da się bezwolnie zaprowadzić na kolację jak to przysłowiowe cielę na rzeź. Niedoczekanie!
Te słowa podpowiadała mu jego głowa, a serce zupełnie bezwiednie pokierowało dłonią, by chwyciła wyciągniętą w jego kierunku rękę P’Phayu.
Tłumacz: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
💜
OdpowiedzUsuń💜
Usuń