TT [Tom 2] – Rozdział 37

  



Kłótnia młodych kochanków


     W drodze z restauracji do ich mieszkania Tharn zauważył, że jego chłopak siedzi cicho, podczas gdy on opowiadał mu o wszystkim. Jedynym, co otrzymywał w odpowiedzi, było zwięzłe „hmmm”. Po chwili, po prostu ucinając rozmowę, Type oparł się o zagłówek i zamknął oczy, a gdy tylko dotarli do budynku, wyskoczył z auta, po czym trzasnął jego drzwiami tak mocno, że aż się zatrzęsło.

     To zachowanie wyraźnie wskazywało na to, że kipi z wściekłości.

     – Ai’Type, co się stało?

     Również to pytanie zostało pominięte milczeniem. Tiwat natychmiast skierował się do środka i Tharn musiał przyspieszyć, by dotrzymać mu kroku. Perkusista postanowił ponowić próbę rozmowy w mieszkaniu i zamiast dążyć do konfrontacji, obserwował zmieniające się numery pięter w windzie. 

– Powiedz coś Ai’Type – padło z ust Tharna, gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi pokoju. Chłopak chwycił go za ramiona, a Type natychmiast się z nich wywinął. 

– Ai’Type, najpierw ze mną porozmawiaj.

– Nie mam ci nic do powiedzenia!

     Tharn natychmiast zmarszczył brwi, słysząc agresję w głosie Type’a. Zdaje się, że coś przegapił, ponieważ nie miał pojęcia, o co właściwie wścieka się jego kochanek. Kto i kiedy podsycił płomienie szalejące teraz w jego wnętrzu? Kto rozpętał tę burzę? A może chodzi mu…

– Przepraszam, że nie powiedziałem ci nic o tym, że unikam jedzenia sashimi. 

Tym razem Type odwrócił się, by na niego spojrzeć, sprawiając, że Tharn zamarł na widok jego miny, która wyraźnie wskazywała na to, że partner ma ochotę rozerwać go na strzępy.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś? 

Zirytowane spojrzenie Type’a sprawiło, że Tharnowi zrobiło się go żal, bo wygrana w tej dyskusji ujawniłaby, że chłopak robi się o niego zazdrosny. Słowa Sana o tym, co lubi, a czego nie lubi Tharn, spowodowały, że Tiwat poczuł się tak, jakby nie rozumiał swojego chłopaka. Ale wyraz jego twarzy, spojrzenie, a nawet zaciśnięte pięści wprawiały w zakłopotanie. Wyglądał na tak zirytowanego, że perkusiście trudno było uwierzyć, iż zareagował w tak przesadny sposób na tę jedną uwagę. Nie chcąc drążyć sprawy, spróbował załagodzić sytuację. 

– Nie powiedziałem ci, bo jestem w stanie to zjeść. 

– Ai’Tharn, nie okłamuj mnie! Nie lubisz sashimi, prawda? – Tym razem jego partner odezwał się stanowczo, powodując, że muzyk szybko zmarszczył brwi, a po spojrzeniu na szczerą twarz Type’a przyszło mu do głowy, że powinien mówić wprost, więc w odpowiedzi skinął głową. 

– Mhm, nie lubię tego. 

– Więc dlaczego mi nie powiedziałeś, draniu?! Tamtego dnia myślałem, że smakuje ci tak samo jak mi, i dlatego cię tam zaprosiłem. Pewnie podobało ci się zrobienie ze mnie durnia. Oszukałeś mnie, mówiąc, że bardzo lubisz to jedzenie!!!

Zaraz po tym, gdy to powiedział, Tiwat szarpnął go za kołnierz. Tharn zmarszczył brwi.

– Nie miałem takich intencji! Po prostu zgodziłem się pójść tam z tobą, ponieważ wiedziałem, jak bardzo chciałeś udać się na obiad właśnie do tej restauracji.

– Nie potrzebuję, żebyś mnie zadowalał, ty dupku! – powiedział ostrym tonem płonący z wściekłości chłopak, zaciskając również drugą dłoń na koszuli Tharna, a chwilę później słychać było dźwięk odrywającego się od niej guzika. Jednak żaden z nich się tym nie przejął, ponieważ obaj próbowali pokonać się wzrokiem, chociaż spojrzenie Tharna stopniowo zaczęło stygnąć. 

– Więc co chcesz, żebym zrobił? – zapytał ugodowo.

– Opowiedz mi! Chcę wiedzieć, co ci się podoba, a co nie.

– Więc naprawdę chciałbyś posłuchać? – Sam fakt, że Tharn tak chłodno wypowiedział te słowa, sprawił, że Type zaniemówił. Jednak jego dłonie zaciśnięte na kołnierzu perkusisty nie tylko nie rozluźniły chwytu, ale jeszcze mocniej się zacisnęły. 

– Tamtego dnia miałeś szansę, by mi o tym powiedzieć. Dlaczego więc tego nie zrobiłeś?

– Gdybym to zrobił, to ty byłbyś tym, który czułby się zirytowany – odpowiedział Tharn, sprawiając, że zęby mężczyzny próbującego stłumić narastające w nim poczucie winy głośno zgrzytnęły.

Tiwat wyglądał na tak wściekłego, że miał ochotę rzucić się na kogoś z pięściami. Tharn myślał nawet, że to zrobi, ale zamiast tego Type powiedział jedynie stanowczym głosem: 

– A więc zwalasz winę na mnie?

– Nie powiedziałem tego. – Tharn nie chciał korzystać z okazji i bezcelowo roztrząsać sprawy. 

– Ależ dokładnie to powiedziałeś. Wyraźnie padło, że to moja wina – że nie słuchałem cię, bo mam w dupie wszystko, co lubisz czy robisz. Tak, nie słuchałem cię. – Gdy Tharn usłyszał te słowa, naprawdę go zabolało, stanowiły one bowiem potwierdzenie tego, o czym w głębi serca już wiedział. Type nigdy nie dbał o Tharna tak bardzo jak on o Type’a. I nawet jeśli Tharn jest częścią jego życia, to w jego oczach jest absolutnie nieistotny. – Nie lubię słuchać o tobie od tego drania. 

     Słysząc te słowa, Tharn poczuł się poruszony do głębi, jednak po chwili pomyślał, że jego chłopak wcale nie jest o niego zazdrosny, lecz raczej zawstydzony. 

– Więc co chcesz, żebym zrobił? – zapytał ponownie. 

– Nie wolno ci nigdy widywać tego palanta.

– Dlaczego mam robić to, co mi każesz? – kontynuował zimno perkusista. 

– Ponieważ nienawidzę jego śmierdzącej gęby – odparł dobitnie Type, potrząsając głową, gdy zobaczył, jak słuchacz nieruchomo się w niego wpatruje. 

– Nie mam powodu, by unikać spotkań z P’Sanem. Jest moim seniorem i przyjacielem mojego brata. Dlaczego miałbym przestać się z nim widywać tylko dlatego, że tego żądasz? Co ty tak właściwie do niego masz?

To pytanie sprawiło, że Type nieco się uspokoił, zanim to jednak nastąpiło, najpierw z całej siły – sprawiając Tharnowi ból – zacisnął dłonie na jego kołnierzu, by po chwili go puścić. 

– Ja... Nie muszę ci mówić, z jakiego powodu go nie trawię. Wystarczy, żebyś wiedział, że go nienawidzę! 

– Nie czujesz potrzeby wtrącania się w moje sprawy, prawda? – Tharn wrócił do pierwotnego pytania, co sprawiło, że twarz Type’a zarumieniła się, ale zdecydowanie nie z powodu nieśmiałości.

– Ai’Tharn, ostrzegam cię! Masz się z nim więcej nie spotykać! – Chłopak z południa podniósł głos, natomiast Tharn spokojnie zapytał:

– A co, jeśli cię nie posłucham? 

Tak… Dlaczego miałby przystać na żądanie Type’a? Z jakiego powodu miałby zerwać relacje ze swoim szanowanym seniorem? Słysząc pytanie perkusisty, Type uśmiechnął się złowrogo, po czym nachylił się do niego i powiedział: 

– Wtedy z nami koniec! Zerwiemy!

     Tharn zesztywniał. Drżącą ręką odłożył oderwany guzik na szafkę, czując, jak wzbiera w nim niekontrolowany gniew. Chwilę później jego spojrzenie stało się lodowate, na twarzy nie było widać żadnych emocji. Odwrócił się, by spojrzeć na mężczyznę, który zagroził mu zerwaniem. 

     Naprawdę tak łatwo potrafiłby ze mną zerwać, jeśli się nie podporządkuję? Czy to się nazywa próba poznania mnie lepiej? 

     Perkusista położył swoje rzeczy na kanapie i chwycił ręcznik, by udać się pod prysznic. Zanim wszedł do łazienki, spojrzał na wciąż stojącego niespokojnie Type’a, po czym rozczarowany chłodno powiedział: 

– Zabroniłeś mi spotykać się z P’Sanem, ale wiesz co? P’San wie lepiej od ciebie, że naprawdę desperacko nienawidzę słowa „zerwanie”. – Tharn zaśmiał się gorzko, myśląc, że otrzymał to, na to zasłużył, bo wiedział przecież, jak potrafi się zachowywać jego chłopak. Bez słowa wszedł do łazienki, wiedząc, że musi uspokoić się przed ponowną konfrontacją ze swoim wściekłym facetem. 

     Jeśli teraz będziemy kontynuować rozmowę, to zakończy się to ostatecznym zerwaniem.

     Zamknął oczy i przyłożył rękę do klatki piersiowej, ponieważ czuł, jak mocno zabolało go serce. Miał wrażenie, że za chwilę się udusi, przeżywając równocześnie strach i rozczarowanie. 

     Wskazówki zegara pokazywały zaledwie dziesiątą, ale do mieszkania wkradła się już ciemność. Tiwat nie mógł zrobić nic więcej niż położyć się i odwrócić plecami do śpiącego przy zgaszonym świetle mężczyzny. To nie było mądre, by na długo przed północą kłaść się spać tak zestresowanym. Type nie był w stanie zmrużyć oka. Wyraźnie pamiętał, jak czuł się godzinę temu. Był zdenerwowany na samą myśl o słowach wysokiego, silnego Phi. Nie przyznał tego wprost, ale wzburzenie brało się głównie ze świadomości, że jego chłopak i P’San byli kiedyś czymś więcej niż tylko juniorem i seniorem. Ten sukinsyn wyznał mu, że Tharn przeżył z nim swój pierwszy i jedyny raz. 

     Czy jego partner nie był w stanie zrozumieć, jak poczuł się Type, kiedy stanął oko w oko z tym mężczyzną? Tharn już dawno temu opowiedział mu o swoim pierwszym intymnym zbliżeniu z seniorem w klubie muzycznym. A teraz Tiwat wiedział już, kim był ten drań, który przy swoim juniorze nie potrafił utrzymać fiuta w spodniach. Nie wiedział jednak, dlaczego nie rzucił tego Tharnowi w twarz i dlaczego pominął milczeniem rozmowę z Sanem w restauracyjnej toalecie. Może dlatego, że nie chciał wyjść na głupka? A co z dawnym kochankiem Tharna? Czy ten skurwysyn naprawdę odhaczył przeszłość i nie będzie znów uderzał do swojego juniora? Przecież wyraźnie dało się wyczuć w jego zachowaniu coś, co zaniepokoiło Tiwata natychmiast, gdy tylko go ujrzał. Type zawsze powtarzał sobie, że nie będzie tak głupio zazdrosny jak te niedorozwinięte dziewczyny, które robiły bezsensowne sceny. Ale w rzeczywistości, gdy tylko potwierdziły się jego domysły, że ten facet przespał się z jego Tharnem, oszalał dokładnie tak samo jak te irracjonalne zazdrośnice. Nie ma mowy! Nie może powiedzieć Tharnowi, co myśli i czuje, mimo że szalejące w nim emocje popchnęły go do wyrzucenia z siebie wszystkich tych niewłaściwych słów. 

     Dlaczego powiedziałem mu, że jeśli ponownie spotka się z P’Sanem, to zakończę nasz związek? Wcale nie chciałem tego mówić… Nie chcę z nim zrywać! I nie chciałem widzieć w tamtym momencie wyrazu jego twarzy. 

     Nawet największy głupek świata wiedział przecież, jak bardzo te słowa musiały Tharna zaboleć. Ok, Tiwata bolało, że ten pewny siebie senior znał jego chłopaka lepiej niż on sam. Postawa Sana wyraźnie wskazywała na ich wcześniejszą bliską relację i obecną troskę o Tharna. Type poczuł wtedy palącą zazdrość. Ale po swoim wybuchu spostrzegł zimne spojrzenie partnera, które jasno pokazywało, jak bardzo był rozczarowany. Ten widok był tak rozdzierający, że irytacja Type’a zniknęła niemal natychmiast, a w jej miejsce pojawiło się poczucie winy. Tak samo jak w dniu, w którym poszedł do pokoju Puifai.

     Im więcej o tym myślał, tym bardziej czuł się winny. Nie mogąc spać, odwrócił się i spojrzał na szerokie plecy partnera. Tyle razy obejmował je, głaskał i drapał w uniesieniu. Teraz wydawały się zimne jak skała. Wystawiony na działanie powiewu arktycznego powietrza, niespokojny młody człowiek wziął głęboki oddech i zapytał: 

– Ai’Tharn, śpisz?

– …

Jego partner nie udzielił odpowiedzi, ale Type wiedział, że z pewnością jeszcze nie zasnął. Po chwili przysunął się bliżej odwróconego do niego tyłem Tharna. 

– Przepraszam.

– …

Ale również tym razem odpowiedziała mu cisza. 

– Ai’Tharn, przepraszam. Odwróć się i porozmawiaj ze mną. – Type delikatnie stuknął w szerokie plecy. Tym razem kochanek westchnął tak ciężko, że Tiwat prawie poczuł się zniechęcony. – Nie chcę… Nie chcę z tobą zrywać, to było tylko przejęzyczenie. 

– To ile razy jeszcze musisz się przejęzyczyć, żebym nastawił się na to, że pewnego dnia mnie rzucisz? – Ton głosu Tharna był spokojny i zrezygnowany, a jego słowa wprawiły słuchającego w osłupienie. 

– Nie będę już tak mówił – powiedział Tiwat łagodnie, odkładając na bok kwestię Sana i starając się zadowolić swojego chłopaka, co tym razem okazało się szalenie trudne. 

– Już? – W głosie Tharna wyraźnie słychać było niedowierzanie, na co Type zgrzytał zębami. 

– Wierz mi albo nie wierz! – podniósł głos, a w odpowiedzi usłyszał długie westchnienie. 

– Idź spać, jutro mam poranne zajęcia – przerwał rozmowę Tharn, ale Type wiedział, że sytuacja wcale nie była jasna, co wskazywało na to, że jego chłopak nadal jest na niego zły. Gdyby było inaczej, to odwróciłby się, by z nim porozmawiać. Przez chwilę Type pomyślał, że najchętniej przyłożyłby Techno za jego zajebisty pomysł zaproszenia Sana do restauracji. Jednak widząc, że Tharn uciął rozmowę, zerknął na jego szerokie plecy, po czym wyszeptał: 

– Naprawdę przepraszam, wybacz mi. 

     Położył się na plecach i zamknął oczy, z całej siły starając się zasnąć. Jednak bez względu na to, ile wysiłku wkładał w to, by zapomnieć o incydencie z restauracji, w jego głowie wciąż odbijały się echem słowa Sana mówiącego, że był pierwszym facetem jego połówki. 

     Jak miał zasnąć, skoro Tharn zwykł spać przytulony do niego, a teraz odwrócony jest plecami? 


***


     – Ech, myślę, że dobrze byłoby przećwiczyć tę piosenkę. Co ty na to, Ai’Tharn?

– …

     W sali prób członkowie powstałego podczas semestralnej przerwy nowego zespołu patrzyli na przystojnego perkusistę, który myślami bujał gdzieś w obłokach, podczas gdy należało skupić się na repertuarze, jaki mieli przećwiczyć. ‘Nam odwrócił się w jego stronę i z niepokojem zmarszczył brwi. 

– Ai’Tharn, co się dzieje? – zapytał świeżo upieczony gitarzysta o imieniu Tae. 

– Tak, bracie, ja też zauważyłem, że siedzisz cicho od momentu, gdy wszedłeś – dorzucił basista Song, w którego głosie brzmiało zaciekawienie. 

Wokalista Lhong w zakłopotaniu podrapał się po głowie, podobnie jak pozostali nie mając pojęcia, co dzieje się z Tharnem. Przyłożył palec do ust, gestem nakazując pozostałym zachowanie ciszy, a następnie podszedł na palcach do Tharna, który wciąż jeszcze go nie zauważył. Następnie pochylił głowę do jego ucha…

– Ai’Tharn...

O cholera! 

– Cholera, Ai’Lhong, co się dzieje! 

Zaskoczony Tharn szybko odwrócił się, by z przerażeniem spojrzeć na drącego się kumpla, który wybuchnął śmiechem, po czym mocno poklepał go po ramieniu. 

– To ja powinienem spytać, co dzieje się z tobą. Pytamy cię o to od stulecia, a ty po prostu siedzisz tu oniemiały. 

Słysząc te słowa, perkusista rozejrzał się po pomieszczeniu i ujrzał wpatrujących się w niego kolegów. 

– Stary, myślisz o niebieskich migdałach czy co? Sala zarezerwowana jest tylko na godzinę, chyba powinniśmy już zacząć. 

Tharn nie chciał martwić obecnych, ale jego roztargnienie nie umknęło uwadze jego najlepszego przyjaciela, który stanął obok i cicho zapytał: 

– Co jest z tobą nie tak? Jesteś nieszczęśliwie zakochany? 

Słuchający na chwilę zamarł, po czym spojrzał na Lhonga zazwyczaj doskonale poinformowanego o jego życiu miłosnym, a następnie zdecydował się potrząsnąć głową.

     Przykro mi, tym razem nie mogę ci powiedzieć. 

– Nic mi nie jest. Jestem trochę rozkojarzony.

– Ech, nie wierzę ci ani na jotę. Nie zapominaj, że jestem twoim przyjacielem – powiedział bez zastanowienia Lhong i dla dodania mu otuchy ponownie poklepał go po ramieniu, a następnie odszedł, by zająć swoją stałą pozycję.

     Tharn poczuł ulgę zmieszaną z poczuciem winy, bo nie chciał zwierzać się przyjacielowi z tego, co wydarzyło się wczoraj. Przyznał przed samym sobą, że omal się nie poddał, słysząc, jak Type prosi go o wybaczenie. Zrobiło mu się lekko na sercu i musiał się powstrzymać, żeby nie zapewnić go, że mu wybacza. Na szczęście nie zrobił tego, zapewne słusznie będąc zdania, że jeśli tak łatwo ulegnie, to Type nie zawaha się i zrobi to ponownie. Tym razem rozumiał, że się mylił, ale co z następnym razem? Dlaczego Tharn musiał zakochać się w tak złym człowieku?

     W końcu tylko westchnął i skoncentrował się na próbie. P’Kong już kilka razy pytał o występ w jego pubie. Musiał więc poświecić czas na zgranie zespołu, zamiast tracić go na myślenie o kimś, kto być może nawet nie miał pojęcia, jak bardzo Tharn czuł się rozczarowany jego słowami. 

     Była już prawie dziewiąta, gdy perkusista wrócił do domu i ujrzał ubranego w spodenki i podkoszulek Type’a, siedzącego na kanapie z telefonem w dłoni. Poczuł się tak skrępowany, że chciał nawet uniknąć przejścia obok, by odłożyć na biurko swoje rzeczy. Miał szczerą ochotę od razu pójść pod prysznic. Wydawało mu się, że jego chłopak zamierzał coś powiedzieć, ale poczekał z tym, aż ubrany w piżamę Tharn wyjdzie z łazienki. 

– Jadłeś już coś? 

Perkusista odwrócił głowę, by spojrzeć na pytającego.

– Zjadłem z przyjaciółmi z zespołu – odpowiedział, na co druga strona ze zdziwieniem spytała: 

– Zespołu?

Chłopak westchnął przeciągle, po czym cierpliwie wyjaśnił: 

– Mówiłem ci, że założyłem nowy zespół podczas przerwy semestralnej i jesteśmy w trakcie prób. 

     Tharn otworzył lodówkę, by nalać sobie wody, a kiedy odstawiał butelkę, jego wzrok padł na stojącą na szafce plastikową torbę.

– Co to jest?

– Moje śniadanie – odparł zapytany, na co Tharn jedynie wzruszył ramionami, nie spodziewając się właściwie, że posiłek został kupiony dla niego.

Jednak sekundę później ciekawość wzięła górę i zajrzał do środka. Jego oczom ukazał się bladożółty włoski makaron i biały sos (zapakowane w osobnych pojemnikach) ze świeżymi warzywami i sosem sałatkowym. Wyglądało to tak pysznie, że nie powinno się tego zostawiać do jutra rana, bo do tego czasu warzywa mogłyby się zepsuć. 

– Myślę, że do jutra może być już nieświeże. 

– Ugh, wiem! Kupiłem to dla ciebie! Mówiłeś, że lubisz spaghetti – odezwał się niezbyt miło jego chłopak. 

     Tharn spojrzał w twarz partnera. Być może gdyby był głodny, poczułby się szczęśliwy, że Type wpadł na pomysł kupienia mu posiłku, ale teraz nadal był na niego zły. Włożył więc reklamówkę z jedzeniem do lodówki, po czym zajął się swoim laptopem. Jego obojętna postawa sprawiła, że siedzący przed telewizorem mężczyzna wstał i podszedł do szafy. W pierwszej chwili Tharn pomyślał, że może go rozzłościł i jego chłopak zamierza teraz wyjść, by spędzić noc z przyjaciółmi, ale okazało się, że Type wyjął koszulę od szkolnego mundurka, po czym stanął obok krzesła Tharna. 

– Twoja.

     Tiwat położył ubranie na biurku, po czym wrócił na kanapę. Tharn wzdrygnął się, a po chwili zorientował, że to jego wczorajsza koszula… z przyszytym guzikiem. Teraz był już pewien – Type próbował sprawić mu przyjemność. Co prawda zauważył to już wcześniej, ale jego umysł natychmiast odrzucił tę myśl, nie potrafiąc uwierzyć w to, że ktoś taki jak Type mógłby jako pierwszy okazać skruchę i wyciągnąć rękę do zgody. Perkusista odłożył ubranie na miejsce, po czym wyłączył laptopa i położył się do łóżka, nie mogąc przestać się zastanawiać, jak właściwie powinien się zachować.

– Ai’Tharn, idziesz już spać? Przecież nie ma jeszcze nawet dziesiątej. Wciąż jesteś taki zły… Mówiłem ci, że popełniłem błąd. Nie możesz mi wybaczyć? – usłyszał przygnębiony ton targanego poczuciem winy Type’a, ale pamiętając, jak ten go wcześniej zranił, sprawiał wrażenie, jakby spokojnie zasnął. 

Walczyły w nim sprzeczne uczucia. Z jednej strony pragnął go przytulić, ale jego chłodny umysł podpowiadał mu, że nie powinien zbyt szybko wybaczać Type’owi. Gdy tak bił się z myślami, zorientował się, że jego chłopak niespokojnie wierci się na łóżku. A po chwili poczuł na sobie delikatny uścisk. 

– Przepraszam. – Type przytulił się do jego pleców i otoczył ramieniem talię. – Przepraszam, więcej tego nie powtórzę – wyszeptał niemal bez tchu, kładąc głowę na karku partnera. – Jestem śmieciem, jestem wredny i wyładowałem na tobie swoją złość, ale wiem, że się myliłem. Tak naprawdę nie chciałem z tobą zrywać, okay? Tharn, proszę, odwróć się i porozmawiaj ze mną.

Type wciąż był tym samym Typem. W jego głosie oprócz skruchy pobrzmiewały nutki zniecierpliwienia. Mężczyzna, którego trzymał w objęciach, otworzył oczy i spojrzał na ścianę, a czując ciepło dłoni kochanka, wsunął w nią swoją. 

– Więc dlaczego to powiedziałeś, skoro nie chcesz zrywać?

– Po prostu szybciej mówię niż myślę – odparł niepewnie Type, co skłoniło Tharna do odpowiedzi, której tamten z pewnością nie oczekiwał. 

– Ech, jeśli moje usta bez zastanowienia powiedziałyby o zerwaniu… to ciebie wcale by to nie obeszło. Nie miałbyś złamanego serca tak jak ja. 

– Dlaczego tak mówisz, dupku?!


     Przytulający się do jego pleców mężczyzna gwałtownie się podniósł, po czym przewrócił partnera na plecy i zaciskając ręce na jego ramionach, płonącymi z gniewu oczami spojrzał mu prosto w twarz. 

– Dlaczego mówisz to tak, jakbym nic do ciebie nie czuł? 

– A czy tak nie jest? – Tharn uniósł kąciki ust, co sprawiło, że jego chłopak jeszcze mocniej go chwycił i równocześnie wybuchnął: 

– Gdybym nic do ciebie nie czuł, nie byłoby mnie tutaj. Nie dbałbym o to, żeby cię zadowolić, głupku! Jak myślisz, po jaką cholerę kupowałem ci kolację i biegałem do pralni, żeby pomogli mi przyszyć guzik? Co ty sobie w ogóle myślisz? Że płaszczę się przed tobą, bo mi wisisz? Jak możesz tak myśleć?! Jesteś podły, Ai’Tharn! – Po tym, jak Tiwat wykrzyczał te słowa, spojrzał z rozczarowaniem w oczy Tharna. – Jeśli nic do ciebie nie czuję, to dlaczego miałbym w kółko myśleć o tym, co powiedział ten drań?

   Zranione spojrzenie jego połówki sprawiło, że Tharn uniósł dłoń, by pogłaskać włosy spowiadającego się mu faceta, a po chwili zmarszczył brwi. 

     Co? Co to było? Co takiego powiedział P’San? 

– Gdybym chciał z tobą zerwać, nie błagałbym cię o wybaczenie! – wykrzyczał Tiwat.

Ale zamiast podnieść wzrok, by na niego spojrzeć, po prostu oparł głowę o jego ramię. 

– Nie podoba ci się, gdy jestem dla ciebie nieczuły?

– A żebyś wiedział, że mi się nie podoba!

– Następnym razem zadbaj o moje serce. – Tharn zmiękł, przytulając ukochanego do siebie. 

     Fakt, iż Tharn był gotów trzymać go w ten sposób, sprawił, że Type zamilkł i z ulgą wtulił się w silne ciało. W głębi serca wciąż czuł się rozdrażniony na samą myśl o P’Sanie i o tym, że będzie musiał zaakceptować fakt, iż Tharn nie zrezygnuje z widywania tego sukinsyna.

– Pamiętaj, nie chcę więcej słyszeć od ciebie słowa „zerwanie”.

– Mhm – wymamrotał Type z twarzą ukrytą w jego szyi i pokiwał głową, wydając z siebie długie westchnienie ulgi. 

– Wybaczam ci.

     Tharn pomyślał, że w starciu z Tiwatem już od samego początku przegrywał. Delikatnie głaszcząc jego plecy, zastanawiał się nad tym, że ostatni incydent pokazał mu wyłącznie to, z jakim trudem musiał powstrzymywać się, by natychmiast mu nie wybaczyć. Uśmiechnął się, patrząc na mężczyznę, w którym się zakochał. Był teraz taki słodki. Jak mógł uważać kogoś takiego jak Type za słodkiego? 

– Ale jest też coś, za co to ty powinieneś mnie przeprosić. – Zanim Tiwat zdążył dokończyć swoją wypowiedź, Tharn uniósł brwi, bo jego Słodziak w jednej chwili zgubił gdzieś swoją łagodność.

Perkusista wyprostował się, spojrzał na niego twardym wzrokiem, po czym odezwał się szorstkim tonem: 

– Za co niby miałbym cię przepraszać? 

– Chodzi o twojego tak zwanego P’Sana, seniora, którego darzysz, och, jakże ogromnym szacunkiem. 

– Nie wiem, skąd się bierze ten twój sarkazm. On naprawdę jest dokładnie tym, kim powiedziałem, że jest – moim seniorem.

W oczach Type’a zamigotały gorące, złowieszcze błyski. 

– Nie! Chodzi raczej o to, że kiedyś się z nim przespałeś!

– Ach! – To był jeden z niewielu momentów, kiedy Tharn zaniemówił, patrząc na ogień płonący w oczach ukochanego, który intensywnie wpatrywał się w jego usta, oczekując odpowiedzi. 

– Skąd wiesz? – wydusił wreszcie perkusista.

– A więc to prawda, zgadza się?! Naprawdę z nim spałeś, dupku!!!

     Minęło ledwie pięć minut, odkąd kochankowie zdążyli się pogodzić, a tu nadciągała kolejna katastrofa. Najwidoczniej Type nie był zdania, że to on ponosi całkowitą odpowiedzialność za ich wczorajszą kłótnię. Problem w tym, że Tharn nie posiadał żadnych argumentów mogących załagodzić sytuację, która w każdej chwili ponownie mogła eskalować. 

– Cóż, był moim pierwszym…

     Jego cicha odpowiedź sprawiła, że Type rzucił mu tak intensywne i pełne emocji spojrzenie, iż Tharn z przekonaniem pomyślał, że najwyraźniej popełnił poważny błąd, wracając po próbie do mieszkania.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny




Komentarze

Popularne posty