TT [Tom 2] – Rozdział 38

 



Ten incydent

    

 – Był moim pierwszym...

– …

Słysząc słowa Tharna, chłopak z południa zamarł, a następnie odwrócił się, by spojrzeć na niego z nikłym wyrazem uznania... 

    A więc się przyznał, że spał z przyjacielem swojego brata…

     Chwilę później wściekły mężczyzna sięgnął po poduszkę, a następnie...

– Hej, Ai’Type! Przestań! – wykrzyknął Tharn, gdy jego partner z całej siły przyłożył mu nią w twarz. 

Tiwat nie poczuł, niestety, żadnej ulgi. W głębi serca był przecież wrażliwy i podatny na zranienia. Teraz zaś był kurewsko wściekły i czuł ból, do którego nie przyznałby się, rzecz jasna, nawet gdyby przystawiono mu broń do skroni. Wściekłość była przecież o wiele lepsza niż użalanie się nad sobą. Type przyłożył mu drugi raz, trzeci, a potem jeszcze raz i jeszcze… 

     Było za późno, by wstać i uciec, Tharn opadł więc na łóżko i głośno protestując, próbował unikać ciosów. Słuchający jego wrzasków Tiwat nie poczuł się ani trochę lepiej. Miał wrażenie, że na samą myśl o słowach tego drania, P’Palanta, jest jeszcze bardziej zirytowany i chcąc wyrzucić z siebie to cierpienie, wkładał je w każdy cios zadawany kochankowi. 

– Ai’Type... Ja... nie mogę oddychać... 

Ręce Type’a wciąż zaciskały się na poduszce zakrywającej tę przystojną, ale w tej chwili obrzydłą twarz. Tharn machał obiema rękami w powietrzu, zupełnie jakby naprawdę brakowało mu tlenu, więc jego partner odsunął ręce. 

– Uhm. – Type wydał z siebie odgłos niezadowolenia i przesunął się, by usiąść na krawędzi łóżka. 

– Ekhm, ekhm! – zakaszlał perkusista, po czym zapytał z gniewem: – Próbujesz mnie zabić? 

     Type po raz kolejny przyłożył mu poduszką. 

– Gdybym istotnie chciał cię zabić, to po prostu złapałbym cię za szyję i udusił gołymi rękami! Do tego niczego bym nie potrzebował! – wycedził przez zaciśnięte zęby.

Czuł się zmęczony, a jego wewnętrzna udręka nie wydostała się na zewnątrz wraz z uderzeniami. Najchętniej przywaliłby mu pięścią w nos. 

– Puszczalski!

Gdy tylko Tharn usłyszał to słowo, natychmiast otworzył usta do kłótni, ale jeden rzut oka na płonącą z wściekłości twarz Type’a wystarczył, by zmienił zdanie. 

– Z iloma osobami jeszcze spałeś, zanim poznałeś mnie? – Type nie zdawał sobie sprawy, że jego pytanie brzmiało jak pretensje zazdrosnego kochanka. 

     Tharn potarł swoją zarumienioną twarz, po czym zapytał: 

– Dlaczego musisz to wiedzieć? 

– A co?! Było ich tak wielu, że nie jesteś w stanie spamiętać? – wyrzucił z siebie Tiwat, po czym odwrócił się, jakby zamierzał się pokłócić.

Patrzył na swojego chłopaka, ale wciąż nie czuł się winny z powodu użycia siły. Zamiast tego był coraz bardziej zniesmaczony. 

– Nie... Ale nie musisz tego wiedzieć. Ta wiedza do niczego ci się nie przyda. Po co roztrząsać przeszłość? – zapytał spokojnie perkusista, jednocześnie przysuwając się bliżej i w milczeniu obserwując ukochanego, jakby oczekując na odpowiedź, której Type nie potrafił mu udzielić.

     No właśnie… Dlaczego miałbym chcieć to wiedzieć? 

– Po prostu mi odpowiedz, Ai’Dupku! – zażądał stanowczo.

Tharn uśmiechnął się blado, zupełnie jakby nie wiedział, dlaczego w ogóle się uśmiecha. Potem przysunął twarz tak blisko, że Type obawiał się, że zamierza pocałować go w policzek, ale zamiast tego jego głowa spoczęła mu na udach. Właściciel nóg na chwilę zaniemówił, by po odzyskaniu głosu zaprotestować.

– Ai’Tharn!

– Uznaj to za rekompensatę, bo omal mnie nie zabiłeś. Nie mam zamiaru nic ci robić, ja tylko sobie tu leżę, więc dlaczego wciąż jesteś zdenerwowany? – Po tych słowach wygodnie się umościł, obejmując go ramionami w pasie.

Type natomiast był zbyt leniwy, by marnować energię na stawianie oporu. 

– Naprawdę szukasz sobie na mnie wygodnego miejsca? A może raczej guza? Nie boisz się umrzeć, ty… – Młodzieniec nie krył irytacji.

– Hę? – Perkusista zaśmiał się i uniósł głowę tak, by ich oczy się spotkały.

W tym momencie Type miał nieograniczony widok na przystojną twarz swojego chłopaka... Chociaż uznał, że to bez sensu, iż ten się do niego uśmiecha. 

– Przepraszam.

– Ai’Hia, co to za denne przeprosiny? Chociaż… Ja też zrzuciłem ci na głowę kilka mało przyjemnych rzeczy. – W głosie Tiwata dało się słyszeć poczucie winy, a on równocześnie wplótł palce we włosy Tharna i zaczął się nimi bawić. 

– A ty co? Żyłeś dotąd w celibacie? 

– Nie jestem tak rozwiązły jak ty! 


     Stwierdzenie, że Type był absolutnie niewinny, również było dalekie od prawdy, ale dotychczas spał tylko z jedną dziewczyną, z którą na dodatek był w stałym związku. Teraz natomiast przeżywał burzę mózgu tylko dlatego, że wybrał tego przystojnego dupka leżącego na jego kolanach. Nie można było więc powiedzieć o nim, że był rozwiązły, mając za sobą seksualne doświadczenia z jedną partnerką, podczas gdy ciągle nie wiedział jeszcze, z iloma facetami puszczał się jego obecny kochaś. 

– Dlaczego chcesz wiedzieć o moich byłych? 

Głaszczący włosy partnera chłopak spoważniał, a po chwili namysłu postanowił nie ukrywać tego, co wie, i sarkastycznie rzucił: 

– Twój pierwszy kochanek nie omieszkał mi się tym pochwalić. 

– P’San?

– Ai’Sukinsynu! Nawet o nim nie wspominaj, dobrze? – Type na nowo się rozjuszył, natomiast jego partner nieoczekiwanie radośnie się uśmiechnął. W tym momencie Tiwat najchętniej zrzuciłby go z łóżka!

– Jesteś o mnie zazdrosny? 

     Zanim otrzymał cios poduszką, Tharn skorzystał z okazji i złapał ukochanego za rękę, a następnie przyciągnął tak, że obaj mężczyźni patrzyli sobie w twarz. Type zmarszczył brwi. 

– Mówisz o mnie? – W jego głosie wyraźnie słychać było, że uważa ten pomysł za absurdalny. 

– Cóż, wygląda na to, że ostatnio zachowujesz się jak szaleniec, bo jesteś o mnie zazdrosny – powiedział perkusista kpiącym tonem, ku absolutnemu zaskoczeniu swojego kolczastego Słodziaka.

– Na serio jesteś aż tak narcystyczny, by myśleć, że ktoś taki jak ja będzie...

– Ech, to dlaczego atakujesz mnie za słowa kogoś innego? 

Type zazgrzytał zębami, chociaż najchętniej zatkałby mu usta. 

– Naprawdę tak trudno jest przyznać, że jesteś o mnie zazdrosny?

– …

– Czy to dla ciebie aż tak żenujące, Ai’Type?

– …

     Zapytany wciąż milczał. Nie chciał wyjść na podekscytowanego, ćwierkającego słowa miłości i wcale nie spieszył się z zaakceptowaniem tego faktu. Poza tym był przecież facetem. Czy on koniecznie musi przyznawać się do zazdrości przed Tharnem, skoro wypiera się tego przed samym sobą? 

– Ja przyznałem ci się wtedy do bycia zazdrosnym o ciebie i Puifai. A moja zazdrość wcale nie przeminęła. Nadal czuję ją za każdym razem, gdy słyszę z twoich ust imię tej kobiety. Powiem wprost: gdybym mógł wrócić do tego dnia, nie zgodziłbym się, żebyś poszedł na jej przyjęcie urodzinowe, nie pozwoliłbym ci ocierać się o nią i pachnieć jej perfumami. Rozumiesz? Ośmielam się przyznać to wprost, żebyś się ogarnął. Możesz ze mną otwarcie porozmawiać. 

– Myślisz, że będę skłonny do rozmowy, jeśli będziesz mnie prowokował? 

– Mów czy nie. Sam wiesz, co czujesz. 

Tiwat wydał z siebie długie westchnienie i bez jakichkolwiek wątpliwości w głosie stwierdził: 

– Twój Phi chce cię z powrotem. – Te słowa w pośredni sposób potwierdzały teorię Tharna odnośnie jego zazdrości. Tiwat wpatrywał się w niego. Przez chwilę się zastanowił, a następnie kontynuował surowym tonem: – Zaczepił mnie i zapytał, kim dla siebie jesteśmy, a potem tak po prostu pochwalił się, że był twoim pierwszym i jedynym razem. Ha! Samo myślenie o tym sprawia, że jestem wkurwiony na maksa! Skurwysyn!

Po usłyszeniu tych słów i spojrzeniu w twarz rozmówcy Tharn zamarł na chwilę, po czym ponownie zapytał: 

– Naprawdę ci to powiedział? 

– Ech! 

Perkusista westchnął ciężko, po czym podniósł się do pozycji siedzącej, by spojrzeć w twarz partnera.

– Więc chcesz usłyszeć o mnie i o nim? – zapytał bez wahania. 

– Chcę!!! 

     Zawsze lepiej dowiedzieć się tego z jego ust niż od palanta, który próbował zniszczyć harmonię ich związku.


     W wieku 14 lat Tharn o wiele bardziej przypominał dziecko mieszanej krwi niż obecnie. Był niski i szczupły, z bielusieńką skórą osoby pochodzącej z zachodu. Miał jasnoczerwone usta i śliczną twarz, a widniejąca na niej słodycz sprawiała, że szczególnie seniorzy obdarzali go o wiele większą sympatią niż jego kolegów. Pomijając jednak jego nieprzeciętny wygląd, był podobny do swoich rówieśników. Z jednym wyjątkiem, który coraz wyraźniej się krystalizował. Tharn zaczął, co prawda, interesować się romansami jak każdy inny chłopiec, ale w przeciwieństwie do jego kolegów nie pociągała go płeć przeciwna. Pierwszy raz zauważył to w wieku 13 lat, gdy patrzył na swoich kolegów przebierających się po meczu. Szczególnie widok ciała chłopca będącego identycznej budowy jak on sprawił, że niemal się zakrztusił. Bez względu na to, jak bardzo starał się odwracać głowę, by uniknąć patrzenia w tamtym kierunku, jego wzrok był przyciągany jak przez magnes. Obejmował spojrzeniem płaską klatkę piersiową, brzuch i mokre od potu plecy, a w jego głowie pojawiły się skryte fantazje. Wtedy zaczął się domyślać, że dziewczyny nie podobają mu się w ten szczególny sposób. 


     Od tego czasu, bez względu na to, jak bardzo próbował zainteresować się płcią przeciwną, wynik był odwrotny od zamierzonego. Bliskość koleżanek nie wywoływała w nim żadnej fizycznej reakcji. Nawet gdy oglądał porno z przyjaciółmi, nie czuł tego, o czym oni opowiadali. Jego oczy zawsze przenosiły się na męskiego aktora. Tak bardzo chciał wtedy zrozumieć siebie, ale był 14-letnim chłopcem, który nie wiedział, kogo poprosić o radę. Chociaż widział, że kilku kolegów w męskiej szkole, do której uczęszczał, pokazywało swoją dziewczęcą stronę, on nie był jednym z nich. Nie czuł potrzeby, by zachowywać się jak dziewczynka, a tym bardziej by się za nią przebierać. Wręcz przeciwnie, nadal chciał być męskim chłopakiem tak jak jego brat. 


     – Czy ten Phi nie był twoim seniorem w szkole?


     Właśnie w tym momencie, gdy był najbardziej zdezorientowany, zbliżył się do seniora. Był to starszy chłopak, który znał go od pierwszego roku, i nie byliby tak blisko, gdyby nie fakt, że bywał w ich domu tak często, że przyzwyczajony do jego wizyt Tharn wybiegał mu naprzeciw. W tym czasie San podbił serca chłopców z gimnazjum dzięki swojej wysokiej i nieprawdopodobnie umięśnionej sylwetce. Nawet ci najprzystojniejsi uczniowie nie mogli nie zauważyć charyzmy tego seniora. Jego urok był tak wielki, że zyskał popularność nie tylko w ich szkole, ale również w pobliskiej, z której uczące się tam dziewczęta przychodziły, by z nim porozmawiać. W tym czasie, gdy San i Thorn byli dobrze znanymi wszystkim w szkole chłopakami, Tharn zaczął zauważać dziwny sposób, w jaki P’San na niego patrzył. Nie był jeszcze pewien, co tak do końca oznaczają te głębokie spojrzenia, ale miał wrażenie, że przyjaciel brata zaczął interesować się nim w ten szczególny sposób. Uważał to za ekscytujące i warte poznania. Tak bardzo chciał wszystkiego spróbować, więc nie sprzeciwiał się temu, co się stało, gdy San przyszedł do nich, by przynieść mu jedzenie pod nieobecność Thorna i rodziców.


    – Dlaczego zawsze musisz nazywać mnie braciszkiem Tharnem? Mów mi po prostu Tharn, Phi – poprosił chłopiec, na co starszy roześmiał się miękko i czule pogłaskał jego włosy. 

– Ponieważ jesteś słodki, a twój brat nazywa cię małym księciem. Muszę znaleźć inne słowo, które bardziej do ciebie pasuje, by cię tak nazywać – powiedział senior, po czym przeniósł dłoń z jego włosów na ramię. Tharn nie odsunął się, a jego ciało napięło się i zadrżało, co San również zauważył. Młody mężczyzna kontynuował więc pieszczoty i pomógł Tharnowi się uwolnić. W tej sekundzie chłopiec zrozumiał, że teraz on i jego Phi mają specjalną relację, która wykracza poza bycie kolegami ze szkoły.

     Wtedy był już niemal pewien, że jest zainteresowany tą samą płcią, ale nie wiedział jeszcze do końca, w co się pakuje. Pomimo zainteresowania P’Sana i nawiązania z nim fizycznego kontaktu, wciąż był zdezorientowany. Nie był zainteresowany wyłącznie Sanem. Jego oczy wciąż podążały za kolegą z klasy i nieustannie zastanawiał się, jak by to było dotknąć go w sposób, w jaki brat San dotknął jego. Takie myśli okropnie go denerwowały.

A dzień później, kiedy jego rodzice wyjechali w podróż służbową za granicę, chora Thanya musiała być hospitalizowana. Było jasne, że Thorn pojedzie do szpitala, by się nią zaopiekować. I to właśnie wtedy Tharn został wezwany przez przyjaciela brata do sali muzycznej. Wpadające przez okna pomarańczowo-czerwone światło rzucało plamki, a P’San czekał na niego obok zestawu bębnów, na których chłopak zwykle grywał. 

– Bardzo lubię, gdy grasz na perkusji – powiedział San, po czym przyciągnął go do siebie i podał mu pałeczki. 

– Ale Phi, sala ćwiczeń powinna być już zamknięta. 

– W porządku, poprosiłem nauczyciela o pozwolenie, no i obiecałem twojemu bratu, że się tobą zaopiekuję, podczas gdy on będzie u Thanyi.

Tharn wziął pałeczki w dłonie i wpatrywał się w nie przez kilka sekund, zanim zajął miejsce za bębnami. Następnie zaczął po prostu rytmicznie w nie uderzać, jakby nie spodziewał się, że stworzy melodię. Po jakimś czasie zwrócił się do młodego mężczyzny: 

– Phi... Chciałbym studiować muzykę, ale mama i tata się nie zgadzają. Chyba będę musiał zrezygnować.

– Dlaczego? Czy to nie jest właśnie to, co lubisz?

– Tata uważa, że to tylko chwilowe zainteresowanie. Jest zdania, że jestem za młody i jeśli naprawdę mi się to podoba, będę musiał poczekać, aż dostanę się do college’u. Wolałby, żebym najpierw studiował nauki ścisłe, na wypadek gdybym tego później potrzebował. Ale kocham muzykę, kocham grać na perkusji i chcę w przyszłości się tym zajmować, ale... to wszystko.

     Tharn nie był pewien, czemu mu o tym mówił, ale może to dlatego, że nikt z rodziny nie brał na poważnie tego, co on myśli, i czuł się tym przygnębiony. „Poczekaj rok, dwa lub trzy i w końcu przekonasz się, czy naprawdę tego chcesz”. A czy nie lepiej byłoby pozwolić mu już teraz urzeczywistnić marzenie?

     Drobne dłonie Tharna nieświadomie uderzyły mocniej, jakby chciał wylać swoją frustrację przez ukochany instrument. San złapał go za rękę. 

– Nie poddawaj się tak łatwo. Nie przyjmuj porażki.

– Ale to jedyne wyjście, jakie mi w tej chwili pozostaje. 

     Wciąż pamiętał spojrzenie P’Sana z tamtego dnia... Phi go rozumiał. 

– To nie tak. Powodem, dla którego dorośli tak mówią, jest to, że widzą w nas dzieci. Jeśli chcesz zrealizować to, czego pragniesz, musisz pokazać się im jako dorosły i myśleć jak osoba dorosła. Nie pozwól im uważać, że to tylko nieważna dziecięca mrzonka. Nie możesz z dnia na dzień stać się dorosłym, ale możesz działać tak, by zrozumieli, że jesteś tak samo odpowiedzialny jak oni. – San powiedział to w taki sposób, że Tharn ciągle o tym pamiętał. 

     W tym momencie ręka Sana mocniej zacisnęła się na jego dłoni. Tharn spojrzał na seniora i ujrzał ten szczególny uśmiech, który wprawił go w niedowierzanie. I nawet się nie opierał, kiedy ta męska twarz zbliżyła się do jego dziecięcej. 

     P’San go pocałował. 

– Lubię, gdy grasz na bębnach, Tharn – wymruczał San. 

– Naprawdę?

– Nie tylko kiedy grasz, lubię cię w każdej chwili... 

     San wciąż coś szeptał odurzająco miękkim głosem, po czym ponownie dotknął jego ust. W tym czasie wszystko było dla Tharna zupełnie nowe, pierwsze i odczuwał to tak silnie jak nigdy dotąd. Był zarówno zdenerwowany, jak i podekscytowany. Bezwiednie otworzył usta, aby przyjąć pocałunek. 

     To mój senior!

     Później Tharn właściwie nie pamiętał, co robili i co tak dokładnie się stało. Wiedział tylko, że czując rozdzierający ból, stracił przytomność, a kiedy ją odzyskał, znajdował się w domu Sana, który pozostał przy nim przez całą noc. 

– Potem, jak tylko weszliśmy do naszego domu, P’San został pobity przez Thorna, który akurat wrócił ze szpitala. Pamiętam, że Phi krwawił z kącika ust.

– To twój brat wie? I nadal się z nim przyjaźni?! 

– Cóż, P’San natychmiast wyznał mu, co mi zrobił…

     Type w zamyśleniu słuchał opowieści Tharna o jego pierwszym miłosnym doświadczeniu. Mówiąc wprost, nie był w zbyt dobrym nastroju, ale to mógł być ich punkt zwrotny. Tylko dlaczego to ten cholerny wielki senior musiał otworzyć Tharnowi drzwi do nowego świata? Chociaż to, czego nauczył go pamiętnej nocy, było niesamowicie bolesne, to Type czuł, że wciąż nie może się z nim równać. San dokładnie znał i rozumiał Tharna, chociaż w obrzydliwy sposób to wykorzystał. Poza tym pierwszy raz – jakkolwiek bolesny by nie był – na zawsze pozostaje w pamięci. 

– I co? Dlaczego się z nim nie umawiałeś, skoro tak go lubisz? 

– Czy ja kiedykolwiek powiedziałem, że lubię P’Sana? – Tymi słowami Tharn sprawił, że Tiwat na moment zamilkł, wyraźnie czując, że może nie wszystko jest do końca takie, jak zakładał. 

– Jeśli go nie lubiłeś, to czemu się z nim przespałeś? Byłeś aż tak napalony, czy co? Tharn jedynie potrząsnął głową. 

– Wyobraź sobie, że jakaś dziewczyna zaproponowałaby ci przespanie się z nią, gdy miałeś 14 lat. Byłbyś tak głupi, by odmówić? 

– Ale to dziewczyna, a nie chłopak. 

– Jeśli odłożysz na bok kwestię płci, to być może poszerzą się twoje horyzonty. 

– Znowu mnie pouczasz. – Type spojrzał z zakłopotaniem na swojego faceta, który głośno się zaśmiał. – Mów dalej, nie będę przeszkadzał. 

– To naprawdę nic takiego, to wszystko – powiedział zwięźle Tharn.

– Taaaa, jasne. Prędzej *urodzę krowę.

(*Musiałby być naprawdę głupi, żeby mu uwierzyć.)

– Nie masz macicy, jak zamierzasz się ocielić?

     Tiwat natychmiast przyłożył z całej siły pięścią w twarde ramię, wywołując śmiech Tharna, który po chwili podjął: 

– Huh, jest tak, jak mówię. Od tamtego razu nie było między nami nic więcej. Nie sądziłem, żeby był tym, kogo pragnąłem. Czułem w sercu tęsknotę, ale nie za Sanem. Poza tym posłuchaj mnie uważnie, bo widzę, że coś sobie głupio wyobrażasz. Ten jeden raz pozwolił mi upewnić się co do kilku rzeczy. Ból to jedno, ale byłem przynajmniej pewien co do moich seksualnych preferencji. Nie czułem się też dobrze, śpiąc z kimś, z kim nie łączyło mnie uczucie, miałem później poczucie winy. To było tak jakbym spał z rodzeństwem, nie potrafię ci tego lepiej wyjaśnić. Więc gdy tylko P’San zaproponował mi związek, natychmiast i bez wahania odmówiłem. Wiedziałem od razu, że nigdy nie pomyślę o nim jak o kimś więcej niż tylko o starszym bracie. 

– Jesteś jak bezwstydna puszczalska panienka, która sypia, z kim popadnie, i mówi później, że nie chce o tym pamiętać! 

– Bycie z P’Sanem było niezapomnianym przeżyciem. Bądź pewien, że nie uda mi się tego zapomnieć.

– Ai’Tharn, nie mów w ten sposób! To brzmi tak, jakbyś go wychwalał. Zaraz się porzygam! 

     Tak, Tiwat nie lubił, gdy partner tak mówił. Prawdę powiedziawszy, wolałby usłyszeć, że San karmił go kłamstwami i wykorzystał, a przecież ostatnie słowa brzmiały niemal tak, jakby to Tharn rzucił się na seniora.

     – Och, Ai’Type. Przecież już powiedziałem, że nie byłem w nim zakochany i nasz jedyny raz był rodzajem eksperymentu. Nie masz powodu być zazdrosnym o moją przeszłość. Ale prawdą jest też, że P’San nauczył mnie wielu rzeczy, nie tylko jak sypiać z chłopcami, chociaż zrozumiałem wtedy, że pierwszy raz wymaga większej delikatności – kontynuował Tharn. – Nawet jeśli go odrzuciłem, był dobrym mentorem. Poradził mi, jak przekonać rodziców, by pozwolili mi studiować muzykę. Powiedział, jak mogę szybko nauczyć się zachowywać jak dorosły, odpowiedzialny chłopak, by uspokoić ich obawy. Wspierał mnie, nawet kiedy zacząłem grywać w barach. Uważał, że praca dorywcza również jest rodzajem nauki, a własne pieniądze dają niezależność od rodziców. Poradził mi, bym pielęgnował tajskie wartości i zawsze spoglądał na wszystko z punktu widzenia rodziców, którzy chcą dla mnie jak najlepiej, a ich sprzeciw wynika jedynie z troski. 

     Czuję się, jakby ktoś mnie zbeształ. – Type zaniemówił, patrząc na mężczyznę, który zawsze zachowywał się tak dorośle i odpowiedzialnie. Dopiero dziś dowiedział się, że te jego atrybuty ukształtowały się w przeszłości i że musiał spróbować każdego sposobu, by jego rodzice byli w stanie go zrozumieć i pozwolić mu się realizować. Stał się taki po to, by udowodnić, że potrafi wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Nie osiągnąłby tego, czego pragnął, gdyby wciąż wyciągał do rodziców rękę po pieniądze. Udowodnił im, że potrafi polegać na sobie, więc dzięki temu byli w stanie mu zaufać. A wszystkie te dobre rady pochodziły od człowieka zwanego... P’Sanem. Nic dziwnego, że tak bardzo szanuje tego cholernego faceta.

     Jeśli P’Sukinsyn San dał mu tak wiele, to jak mógłbym z nim walczyć? 

     Im więcej Type o tym myślał, tym większą czuł irytację, choć wciąż nie potrafił wydusić z siebie ani słowa. 

     Niech sobie ten facet będzie idealnym starszym bratem, ale i tak go nienawidzę! Nie miał prawa wykorzystać ciekawości 14-letniego chłopca! 


– Zabraniasz mi spotykać się z P’Sanem, czego ja – niestety – nie mogę zrobić, ponieważ on jest dla mnie jak rodzony brat.

– A który brat chce się pieprzyć z własnym bratem? – kontynuował sarkastycznie Type, na co słuchający potrząsnął głową.

– Nie powinieneś zapominać, że teraz, gdy ten młodszy brat stał się dorosły, to on jest stroną aktywną.

– To znaczy, że jeśli byłby chętny przejąć rolę pasywną, to chciałbyś z nim spać?!!! 

– Gdybyś znał go wystarczająco dobrze, wiedziałbyś, że nie jest skłonny do bycia bottomem dla kogokolwiek. A po tym, jak dowiedziałeś się już tak wiele, powinieneś być też w stanie odgadnąć, że równie mało prawdopodobne jest, bym i ja kiedykolwiek był skłonny do przejęcia tej roli. Poza tym nie słuchałeś chyba, kiedy mówiłem, że on mnie nie pociąga. Dlaczego miałbym chcieć jego, skoro mam już kogoś, przy kim nie jestem w stanie utrzymać przy sobie rąk – powiedział z błyskiem w oku Tharn i wyglądało na to, że Tiwatowi trochę ulżyło... Ale tylko trochę. 

– I co z tego? 

– Możesz spać spokojnie. – Pomimo tych słów Tiwat nadal czuł się niewytłumaczalnie rozdrażniony. Nie sądził, by mógł pokonać tego Phi. 

– I tak nienawidzę śmierdzącej gęby twojego seniora.

– Więc idź i powiedz mu, kim dla ciebie jestem. 

     Type zmarszczył brwi. Wszystko wskazywało na to, że Tharn zachęca go do ogłoszenia światu, że spotyka się z mężczyzną. 

– Nie ma mowy!!!

     Dlaczego miałbym wpaść w pułapkę Tharna? 

Odwrócił się plecami, szykując się do snu, i naciągnął kołdrę na głowę. 

– Śpij, ja też jestem śpiący! – Jednak jego umysł wciąż był do tego stopnia zaprzątnięty tym, co usłyszał, że właściwie nie było mowy o zaśnięciu. – Ai’Dupku, chcę spać! – powtórzył tym razem ostrym tonem, gdy poczuł, jak leżący za nim mężczyzna wsuwa rękę pod jego koszulkę i zmysłowo głaszcze skórę, równocześnie całując go w kark. 

– Nie chcesz sprawdzić, co lubię? Muszę koniecznie ci pokazać, żebyś nie miał żadnych wątpliwości.

     Niski, seksowny głos, którym Tharn szeptał mu do ucha, sprawił, że ciało Tiwata pokryło się gęsią skórką, a oddech wyraźnie przyspieszył. Duże dłonie kochanka delikatnie naciskały obszar poniżej pępka, wzbudzając coraz silniejsze pożądanie. Type zacisnął zęby i już miał zamiar zatrzymać błądzące po jego skórze ręce, gdy zachłanna dłoń zawędrowała do jego spodenek i dotknęła twardniejącego członka. Cholerny Tharn! Wystarczył drobny dotyk, a on już płonął.

     – Ai’Hia Tharn! Masz już w głowie obrazy tego, co mi pokażesz, a czego wcześniej nie doświadczyłeś, prawda? Ludzie tacy jak ty rodzą się, by być łotrami, czyż nie? – rozległ się stanowczy głos chłopaka z południa. 

Wyglądało na to, że Tharn również nie chciał na tym poprzestać, więc niemal natychmiast wyszeptał:

– Huh, podoba mi się to… I tobie również. Jesteś jedynym, którego pragnę, Ai’Type. 

Mimo że Tiwat jeszcze przed chwilą nalegał na sen, teraz czuł, że takie słowa były w stanie przełamać każdy jego opór. 


     Naprawdę wątpliwe, że gdyby obecny Tharn spotkał się z ówczesnym P’Sukinsynem, to pozwoliłby mu się przelecieć. Raczej to on byłby atakującym.





Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

Popularne posty