TT [Tom 2] – Rozdział 44

 



 Na scenie


    – Wow! Mówisz, że Tharn tutaj gra? Zajebisty bar!

    – Czym się tak ekscytujesz, Ai’No?

    Pewnego ponurego dnia trening piłki nożnej został odwołany, a Type – nieustannie naciskany przez przyjaciela – uległ i zabrał go do miejsca, w którym występował jego chłopak. Techno już raz, podczas próby w sali muzycznej, otrzymał próbkę imponującego talentu perkusisty i koniecznie chciał zobaczyć go na scenie. Type przyjechał więc motocyklem wraz z nim do baru Jeed. 

    – Myślałem, że Ai’Tharn gra w jakimś małym lokalu, a nie w tak popularnym klubie – powiedział podekscytowany piłkarz. – Wiesz, kiedyś grał dla mnie na perkusji. Człowieku! Znał każdą piosenkę, o której wspomniałem i potrafił ją zagrać! Po prostu go podziwiam. Nie mówiłeś mi, że to tu występuje. – Podekscytowany wyraz twarzy przyjaciela sprawił, że Type się skrzywił.

    To mój facet!

    O dzisiejszym występie Techno dowiedział się w stołówce i to tylko dlatego, że przypadkiem usłyszał Tharna wspominającego, że wróci późno i że Type nie musi na niego czekać z jedzeniem. Rzecz jasna nie odpuścił i zaczął wypytywać o szczegóły. A kiedy dowiedział się, że Tharn zarabia, grając z zespołem w klubie na pół etatu, zaczął tak nieznośnie marudzić, że w końcu znaleźli się w barze. 

    – Gra już od dłuższego czasu. Nie mówiłem ci?

    – Ty draniu! Nie pisnąłeś nawet słówkiem! – obruszył się Techno. – Jedyne, o czym kiedyś bezustannie gadałeś, to twoje plany zemsty. Zachowywałeś się wtedy jak palant! 

    No owszem, od kiedy Tharn stał się moim kochankiem, rzadziej spotykałem się z Techno.

    – Podobno zaczął grać w liceum, ale grupa, w której grał, rozpadła się z powodu konfliktu z jednym z członków. Ma teraz nowy zespół, który rozpoczął działalność w czasie przerwy semestralnej. Właściciel baru, P’Kong, skontaktował się z Tharnem i powiedział, że pozwoli im przyjść, by ich wypróbować. Obiecał zatrudnić ich, jeśli dobrze się spiszą. I jak widzisz, okazało się, że są dobrzy – wyjaśnił Type, podczas gdy Techno słuchał uważnie i z niedowierzaniem.

    – Wiesz wszystko o swoim kochanku, co? Łącznie z tym, kto jest jego szefem.

    – Techno, Ai’Hia! – przeklął Type, „kurtuazyjnie” chrząkając w reakcji na przekomarzanie się przyjaciela. Jednocześnie starał się ukryć niespodziewane zawstydzenie, ponieważ poczuł się tak, jakby został przyłapany na tym, jak bardzo zależy mu na Tharnie. 

    – No co? Mówię prawdę! Wcześniej, mimo że mieszkaliście razem, nawet nie miałeś pojęcia, że opiekował się tobą podczas choroby. A teraz jesteś kopalnią informacji – wytknął mu Techno. – Ilu jest członków w zespole Tharna?

    – Czterech.

    – Sporo. 

    – Lhong, Tae i starszy od nich Song.

    – Kto jest głównym wokalistą?

    – Jego najlepszy przyjaciel – Lhong.

    – Znasz go?

    – Nie. Ty, słuchaj, koleś. Jak długo zamierzasz mnie wypytywać, do cholery? 

    Słysząc słowa przyjaciela, Techno roześmiał się i poklepał go po ramieniu. 

    – Cóż, wystarczy. I nie będę już współczuł Ai’Tharnowi. Teraz, gdy się opamiętałeś, przestałeś być wobec niego palantem. 

    Słysząc słowa Techno, Type odwrócił się, by uciec przed jego spojrzeniem. Zamierzał nawet zapytać, co się w nim zmieniło, ale zamiast tego wszedł do baru, pozwalając przyszłemu kapitanowi drużyny podążać za sobą.

    – Teraz, gdy wyraźnie złagodniałeś i stałeś się mniej niecierpliwy, da się z tobą wytrzymać. Szczególnie, że przestałeś bluzgać moich przodków i nie patrzysz na mnie, jakbyś chciał położyć mnie trupem na miejscu – skomentował przezabawnie Techno, ale Type nie zaśmiał się, wciąż myśląc o tym, co powiedział jego przyjaciel. 

    Czy istotnie tak bardzo się zmienił? Nie jest już tym samym Typem co wcześniej, nawet jeśli nie był tego świadomy? 

    – Hej, jesteś przyjacielem Tharna, prawda? Chwileczkę, powiem P’Jeed, że przyszedłeś. 

    Rozmyślania Type’a nagle się urwały, gdy z miłym uśmiechem przywitała się z nim śliczna, młoda kelnerka, która najwidoczniej zdążyła go już zapamiętać. 

    – W porządku, Phi, jestem tu z przyjacielem, żeby coś przekąsić – odpowiedział grzecznie Tiwat, ale pracownica zdążyła już podejść do pięknej kobiety, która odwróciła głowę na dźwięk powitania. Ubrana w cienką sukienkę Jeed uśmiechnęła się słodko i szybkim krokiem podeszła do nowo przybyłych. 

    – Hej, przyszedłeś pokibicować swojemu przystojnemu kochankowi? – Piękność nie mogła się powstrzymać, by się z nim nie podroczyć, podczas gdy Type na powitanie grzecznie złożył ręce. 

    – Nie, Phi. Po prostu przyszedłem zjeść coś z przyjacielem. Szukał jakiegoś dobrego baru, więc od razu pomyślałem o twoim – odpowiedział z uśmiechem Tiwat, ku uciesze Jeed, rzucając jej zalotne spojrzenie. 

    – Co za słodziak. Trzeba rozejrzeć się za jakimś zacisznym miejscem. 

    – Nie fatyguj się, P’Jeed. Usiądę blisko sceny. 

    – To było do przewidzenia. Jeśli chcesz stolik w miejscu, z którego będziesz mógł wyraźnie zobaczyć twarz Tharna, to śmiało. Wybierz sobie. 

    – Haha! Nie przyszedłem, żeby na niego patrzeć. Po prostu serwujecie tu pyszne jedzenie i alkohol, Phi. – Type nie mógł powstrzymać się od żartów.

    Przyzwyczaił się już do stylu rozmowy właścicielki baru i nie czuł się niezręcznie, kiedy stawał się podmiotem jej przekomarzań. 

    – W takim razie nie krępuj się, twój przyjaciel również. Aha, przyjdę później, bo akurat mam kilka spraw, którymi muszę się tu zająć. 

    – Dobrze, Phi. 

    Gdy tylko piękność się oddaliła, Type wraz z milczącym Techno poszedł na skróty i znalazłszy wolny stolik w pobliżu sceny, natychmiast przy nim usiadł. 

    – Na co się gapisz? – Chłopaka z południa zastanowił sposób, w jaki przyjaciel na niego patrzył. Wyglądał, jakby coś chodziło mu po głowie. 

    – Och, nic, nic. Ale widzę, że jednak lubisz dojrzałe kobiety. Mówiłeś, że nie przepadasz za starszymi od siebie, ale zdaje się, że to kłamstwo, bo ta twoja Phi jest co prawda piękna, ale nie jest już taka młoda. 

    Słyszący tę rewelację Type potrząsnął głową.

    – Nie bądź śmieszny, to nie ma nic wspólnego z lubieniem starszych kobiet. Po prostu po przyjacielsku sobie gadaliśmy. 

    – Ale wasze żarty sugerują pewien poziom zażyłości – wytknął Techno, po czym dodał: – Zawsze wypierałeś się zainteresowania Tharnem. Wystarczyło szepnąć słówko na ten temat, a moje zdrowie stawało się zagrożone. A ona ewidentnie się z tobą droczyła, wytykała ci romans z nim, a ty pozostałeś nie tylko uprzejmy, ale potrafiłeś również z nią na ten temat żartować. Szał!

    Te słowa sprawiły, że Type wydał z siebie przeciągłe westchnienie. 

    – Ona mnie nie interesuje – argumentował, jednak Techno nadal w milczeniu się w niego wpatrywał, a jego czujne spojrzenie sprawiło, że Type westchnął po raz kolejny, po czym przyłożył rozmówcy kopa pod stołem. – Cóż, przecież Tharn tu pracuje – wyjaśnił nadąsany.

    – A co to ma z nim wspólnego?

    – Techno, nie możesz użyć głowy? Czy twoja durna makówka służy ci tylko do ozdoby? Jeśli zrobię coś, co zdenerwuje P’Jeed, to Tharn będzie miał przechlapane, a nie chcę sprawiać mu kłopotów. Bądź uprzejmy uważać na słowa – syknął z irytacją Tiwat, robiąc przy tym taką minę, jakby nie potrafił zrozumieć, czemu przyjaciel sam o tym nie pomyślał. 

    Na twarzy Techno odbiła się cała masa emocji.

    – To właśnie miałem na myśli! Człowieku, zmieniłeś się! – wykrzyknął niemal w kompletnym szoku.

    – Przestań, bo rozkwaszę ci nos. – Zniecierpliwiony Type zmrużył złowieszczo oczy, na co przyjaciel pospieszył z wyjaśnieniem. 

    – Type, naprawdę się zmieniłeś. Dbasz o Tharna o wiele bardziej niż wcześniej. Nawet zastanawiasz się, jakie konsekwencje przyniesie mu twoje spontaniczne działanie. Zacząłeś myśleć, zanim zaczniesz działać. To niesamowite. Kiedyś nie pozwalałeś nikomu użyć słów miłość, zauroczenie czy kochanek w odniesieniu do mężczyzny. Jeśli ktoś by się odważył, to natychmiast poczułby na karku oddech śmierci. A teraz nie mrugnąłeś nawet powieką, kiedy ta kobieta cię podpuszczała.

    – Ale trujesz. Lepiej zajmij się lekturą menu.

    Type milczał przez chwilę, mając przy tym minę, jakby ten temat go nie obchodził, a po przejrzeniu karty dań skinął na kelnerkę. 

    Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo się zmienił. Może dlatego, że była to stopniowa metamorfoza. Dopiero teraz zastanowił się nad słowami przyjaciela, po czym w myślach zadeklarował: 

    Nie zrobię nic, przez co mógłbym cię stracić, Ai’Tharn. Zależy mi na tobie bardziej, niż kiedykolwiek mogłem przypuszczać.

    Przyjaciele siedzieli razem przez chwilę, słuchając piosenek lecących z odtwarzacza. Kiedy zamówione dania zostały już przez nich niemal zjedzone, na scenę wszedł pierwszy członek zespołu, by przygotować się do występu. Przystojny perkusista, który zdążył już zmienić swój uczelniany mundurek na dżinsy i ciemną kamizelkę, odwrócił się, obrzucając wzrokiem stolik, przy którym siedzieli Type i Techno. Na jego przystojnej twarzy, od której nie można było oderwać wzroku, ukazał się radosny uśmiech i widać było, jak bardzo jest szczęśliwy, widząc tu swoją połówkę.

    – To nie jest świetne, to jest po prostu super, niesamowite i ekscytujące! – Techno położył dłoń na sercu, wyczuwając jego szybsze bicie. Podczas gdy on był zafascynowany, Type jedynie wzruszył ramionami, natomiast Tharn cicho się z niego zaśmiał.

    Wokół panował hałas.

    Kilka piękności chciało rzucić okiem na niesamowicie przystojnego perkusistę. Tharn zszedł ze sceny i przycupnął obok Type’a na jego stołku. Wyglądało to tak naturalnie, że Techno z wrażenia kompletnie zapomniał się przywitać. Szczególnie, kiedy kochankowie spojrzeli na siebie, a w ich oczach zalśniły błyski wskazujące na dumnego „właściciela”. 

    – Nie mówiłeś, że przyjdziesz. 

    – To była spontaniczna decyzja. Odwołano nam trening.

    – Dlaczego usiadłeś tak blisko sceny? Jest tyle miejsc…

    Tharn zachichotał i poprawiając pozycję na stołku, luźno skrzyżował ręce, pozwalając, by górna część ciała przylgnęła do ramienia Type’a. Techno zauważył, że jego przyjaciel nie odsunął się, by uniknąć kontaktu. 

    Kolejna zmiana. 

    Wygląda na to, że Tharn nie musi dbać o zachowanie między nimi dystansu. 

    – Napijesz się? – zapytał Techno, na co Tharn potrząsnął głową.

    – Nie. Zaczekam z tym, aż zakończy się występ. 

    – Nie martw się o niego, ktoś postawi mu piwo, jak będzie na scenie. – Chłopak z południa nie silił się na miły ton, sprawiając, że roześmiany perkusista podparł się na łokciu i z iskierkami radości w oczach zapytał: 

    – Zazdrosny?

    – Chcesz kopa? – Type też się roześmiał, odpowiadając grzecznym tonem, zupełnie niepasującym do przekazanej treści. 

    – Wiedziałem, że nie mam co liczyć na miłe słowo. 

    – Zamierzasz nazwać mnie pyskatym dupkiem, Ai’Tharn?

    – Tego nie powiedziałem, ale jesteś szkodnikiem w moim sercu i najlepiej je znasz. Bezlitosny facet.

    – Ty przeklęty draniu, oberwiesz po występie! Zobaczysz! 

    – Haha!

    Podczas gdy obaj młodzi mężczyźni sprzeczali się ze sobą, uśmiechnięty Techno obserwował w milczeniu, jak siedząc na tym samym krześle wymieniają mniej lub bardziej słodkie „komplementy”. Nawet jeśli treść nie zawsze była pochlebna, to jednak ton głosu, spojrzenie i dotyk mówiły same za siebie. To był ich sposób flirtu. Słodko… Nigdy nie widział Type’a flirtującego z kimś w ten sposób. I mimo że od czasu do czasu rzucał Tharnowi nieprzyjazne spojrzenia, to jednak nie dało się przeoczyć istniejącego między nimi uczucia. 

    – Jesteście tacy słodcy, och…

    Nagle.

    – Co powiedziałeś? – Type natychmiast odwrócił głowę, natomiast mężczyzna, który się odezwał, wskazał kolejno ich obu, a na jego twarzy pojawił się wyraz niekłamanego zachwytu. 

    – Ach! Wy dwaj wyglądacie, jakbyście byli jedynymi ludźmi na świecie i nawet mnie nie zauważacie. Poszedłem w odstawkę, Ai’Type. Po tylu latach przyjaźni. – Nie trzeba było długo czekać, by Techno zaczął dokuczać swoim przyjaciołom. Rzecz jasna w typowy dla siebie sposób zignorował potencjalne niebezpieczeństwo czyhające na niego ze strony Type’a. Za to Tharn poczuł się wyraźnie rozbawiony jego uwagą. 

    – Nie! W moim świecie są więcej niż tylko dwie osoby, ale najważniejszą osobą dla mnie jest on. – Uśmiech Tharna był bardziej oślepiający od południowego słońca.     – No wiesz! Wygłaszać publicznie takie rzeczy. Wstydu nie masz! 

    Oczywiście Type natychmiast go zrugał. Zgrzytnął zębami na myśl, że jego chłopak jest słodki do granic możliwości, a chichoczącemu Techno przydałoby się przyłożyć szklanką po łbie! 

    – Słowo, nie mogę sobie wyobrazić, że jeszcze raz powiesz coś takiego. – Techno precyzyjnie wyczuł niebezpieczeństwo. 

    – Nie, oczywiście, że nie. Będę musiał najpierw poprosić go o pozwolenie. – Tharn wskazał brodą ukochanego, robiąc przy tym szelmowską minę, na co Techno wybuchnął śmiechem.

    – Hmmm, nigdy nie sądziłem, że zajdziecie tak daleko. Szczerze mówiąc, po tym, co wydarzyło się między wami wcześniej, to wręcz niewiarygodne. A właściwie prawdziwy cud, że się wzajemnie nie pozabijaliście. 

    Tharn roześmiał się, po czym zamrugał i poważniejszym głosem stwierdził:

    – Ja też nie sądziłem, że tak właśnie rozwinie się nasza relacja. 

    – Nie mów tak, jakbyś właśnie zdobył trofeum dla najlepszego perkusisty na świecie, dobrze? Nie jestem jakimś cholernym pucharem. – Nie mógł się powstrzymać Type, ku rozbawieniu Tharna. 

    – Nie powiem nic więcej, bo twoje spojrzenie nie wróży nic dobrego, a przede mną występ. 

    Nagle.

    – Hej, nie zechcesz mnie przedstawić przyjacielowi?

    Tharn omal nie spadł ze stołka, gdy nagle został objęty od tyłu, a na jego ramieniu spoczęła męska twarz. Nowo przybyły był jasnoskórym mężczyzną chińskiego pochodzenia, który na pierwszy rzut oka wyglądał całkiem nieźle. Wysoka sylwetka w uniwersyteckim mundurku była atrakcyjna, ale najbardziej przykuwającym oko szczegółem w jego wyglądzie były lśniące oczy. Ich spojrzenie sprawiło, że Techno pomyślał, że ten młody mężczyzna niewątpliwie jest osobą o ciepłym sercu i serdecznym przyjacielem, który potrafi się z każdym dogadać. 

    – Wow! Ai’Lhong, ja tu cierpię. Zabieraj te swoje macki! – zażądał Tharn.

    Type również zachowywał się jak dobry kumpel, po raz pierwszy spotykając znajomych swojego ukochanego. Jeszcze do niedawna nie zamierzał poznawać przyjaciół Tharna, a nawet nie zgadzał się na ujawnienie ich związku. Teraz wyglądało na to, że zaczyna przyzwyczajać się do bycia częścią pary, która nie musi się ukrywać. 

    – Heh heh, to tylko uścisk na szyi, przecież cię nie duszę. Witajcie, mam na imię Lhong, jestem głównym wokalistą w zespole tego przystojniaka. 

    – Cześć, jestem Techno. – Młody człowiek przedstawił przy okazji przyjaciela: – A to Type, współlokator Tharna. 

    Lhong rzucił szybkie spojrzenie na chłopaka z południa. 

    – Od czasu do czasu słyszałem twoje sławne imię, nareszcie mogę cię osobiście poznać. 

    – Sławne? – zapytał niepewnie właściciel imienia, na co Lhong się roześmiał. 

    – Wszyscy słyszeli, że nienawidzisz gejów. Przyznam, że byłem zdezorientowany... Choć może przesadzam. – Wokalista mówił jakby do samego siebie, po czym odwrócił głowę, by spojrzeć na swojego przyjaciela. Jego spojrzenie wskazywało, że Lhong orientował się w homoseksualnej orientacji Tharna i dziwił się, że ta dwójka była w stanie wspólnie zamieszkać. 

    Type natomiast nie omieszkał promiennie się uśmiechnąć i potwierdził swój punkt widzenia.

    – Cóż, zgadza się, nienawidzę gejów.

    Słysząc te słowa, Tharn potrząsnął głową, wiedząc, że stanowił wyjątek. Zresztą w oczach Type’a wyraźnie widać było przesłanie: „Nienawidzę gejów z wyjątkiem ciebie”.

    Tiwat zamierzał nawet tak powiedzieć, ale zanim zdążył to zrobić, przy stoliku pojawił się następny nieznajomy. 

    – Hej, chłopaki, reszta jest już na scenie.

    Type odwrócił się, by spojrzeć na kolejnego członka zespołu. 

    – Witajcie! – pozdrowił przyjaciół nowo przybyły, po czym dodał pod adresem Type’a i Techno: – Cześć, jestem Song. – Chłopak wyglądał na miłego i uprzejmego, gdy grzecznie im się ukłonił. – Tharn, Lhong, chodźmy. Tae przygotowuje się już na scenie. 

    Dwaj znajdujący się przy stoliku muzycy skinęli głową, zamierzając odejść.

    Nagle.

    – Ai’Tharn, spójrz tam! – Główny wokalista chwycił ramię przyjaciela, po czym wskazał odległy od nich kąt baru. Tharn poszedł w jego ślady i Type oczywiście również rzucił podejrzliwe spojrzenie w kierunku stołu, przy którym siedziało trzech młodych mężczyzn. Jeden z nich patrzył wprost na nich. 

    – Ai’Tharn, czy to nie Tum? Co on tu robi?

    Kto to jest? – pomyślał Type, rejestrując, że twarz jego kochanka nagle spoważniała.

    – Czy coś się między wami stało? Przecież byliście przyjaciółmi – padło ze strony Songa.

    Type również zaczynał się niecierpliwić, chcąc poznać odpowiedź. Prawdopodobnie był jedyną osobą, która zupełnie nie wiedziała, kim dla Tharna jest Tum. Song najwyraźniej również nie był obeznany ze wszystkimi szczegółami. Jego słowa sprawiły, że Lhong spojrzał na Tharna, po czym z irytacją powiedział: 

    – Owszem, istnieje problem między Ai’Tharnem i P’Tumem.

    – Ach, coś mi majaczy… Zdaje się, że o tym wspominałeś. 

    – Za dużo gadasz, idź poćwiczyć, Phi. – Lhong odciągnął Songa, obejmując go za szyję. W tym momencie Type spojrzał na swojego mężczyznę. 

    Przez chwilę Tharn wpatrywał się w tamten stolik, po czym odwrócił się i poszedł w kierunku sceny. W normalnych warunkach Type przyłożyłby pogrążonemu w myślach chłopakowi, ale tym razem po prostu siedział cicho, podczas gdy jego mózg porządkował zasłyszane słowa. 

    Czy Tharn był skłócony z mężczyzną o imieniu Tum z powodu jego młodszego brata? W połączeniu z tym, co powiedział dawno temu o gościu, który jest byłym członkiem jego zespołu… Czy dlatego rozpadła się ich poprzednia grupa? Z powodu zerwania z bratem Tuma?

    Zapomnij o tym, to przeszłość. 

    Chociaż Type starał się myśleć w ten sposób, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że ktoś tylko czeka, by wbić mu nóż w serce.

    – To chyba jakiś ich znajomy. Ale Type, ty lepiej spójrz na scenę. W porównaniu z megaprzystojnym Tharnem każdy facet może się schować – rzucił Techno, omiatając wzrokiem członków zespołu. 

    Nagle z głośników zabrzmiała muzyka, wibrując w całym lokalu i powodując, że większość osób poruszała się w jej rytm i nuciła słowa. Wiele z nich zaczęło szukać kelnera, by zdobyć kartkę i móc zamówić jakąś piosenkę na życzenie. 

    – Te dzieciaki są świetne, prawda? – obok Type’a pojawiła się szefowa klubu. – Zwłaszcza Tharn i jego technika gry. – Jeed ponownie uniosła kciuk w górę, wyrażając zachwyt, natomiast Tiwat popadł w zamyślenie nad swoim prawdziwie irytującym kochankiem.

    – Tylko on, Phi? Lhong ma przecież niezły głos. – Type nie mógł powstrzymać się od pytania, co wyraźnie ją rozśmieszyło.

    – Co powiesz na to, że osobiście mu później pogratuluję? Tharn emanuje tak męskim urokiem, kiedy gra… Na pewno chciałby być przytulony.

    – Aha, zdaje się, że masz męża, Phi!

    – Ale jeszcze tak całkiem nie zardzewiałam. Mogę popatrzeć – powiedziała żartobliwie Jeed.

    Słysząc pochwały pod adresem Tharna, Type odwrócił się, by ponownie spojrzeć na swojego chłopaka, czując zalewające go emocje. Nie czuł się gorszy, posiadając tak wspaniałego męża. Nie był też zawstydzony na widok jego niesamowitej atrakcyjności. Czuł ekscytację, obserwując jego porażającą aurę. Siedział jak przykuty do stołka, próbując odgadnąć, co czyni Tharna tak czarującym, kiedy gra na perkusji. Skąd bierze się jego charyzma?

    Szlag!!!

    Błyszczące, bystre oczy ujawniały wirujące w nich emocje. Seksowne oczy. Kącik ust wyginał się w delikatnym, zmysłowym uśmiechu, jakby perkusista był odurzony rytmem głośnej muzyki. Przystojna twarz z sekundy na sekundę coraz bardziej płonęła z emocji, a podczas gdy ciało Tharna poruszało się w takt muzyki, po skroni spływały kropelki potu. 

    To, co widział Type, było niesamowicie wielkim przeżyciem.

    Ekspresja jego faceta była pełna emocji, przesiąknięta zwierzęcym magnetyzmem. A to, co chłopak z południa ujrzał w kąciku jego ust, było uśmiechem, który do tej pory widywał jedynie w łóżku, podczas gdy przeżywali rozkosz. Tharn grał na perkusji z wyrazem nieokiełznanego pożądania na twarzy.

    Kurwa!

    To właśnie ta spowijająca Tharna zmysłowa aura i emanująca z niego siła i witalność sprawiały, że reszta członków zespołu nie dorastała mu nawet do pięt. Potrafił do tego stopnia przez muzykę przekazać mroczne emocje i pragnienia, że Type czuł się, jakby patrzył prosto w jego duszę, a spojrzenie kochanka sprawiało, że wysychał z tęsknoty. Nic dziwnego, że słuchacze, a raczej słuchaczki patrzyły na perkusistę, jakby chciały się do niego przytulić. Mimo swoich homoseksualnych preferencji Tharn emanował surową męskością, która przemawia do kobiet, i nie musiał nic więcej robić, by szeregi ślicznotek leżały mu u stóp.

    Cholera! Po prostu grasz i jesteś w stanie włożyć w to nie tylko serce, ale również emocje i tęsknotę!

    Type zacisnął zęby, nie mogąc zaprzeczyć temu, co czuł. Jego ciało było napięte, oddech płytszy i czuł gorąco pochłaniające go w całości. Płonął! 

    Twoje spojrzenie w zupełności mi wystarczy, Ai’Dupku! 

    – Zostanę u was na noc. 

    – Zapomnij Ai’No. Idź do domu.

    – Nie ma mowy, jeśli wrócę o tej porze, to mama obedrze mnie ze skóry. Zabije mnie jak nic. Czy ty na serio życzysz mi śmierci? Co z ciebie za dupny przyjaciel? 

    W międzyczasie zespół Tharna zakończył swój występ, ale charyzmatycznemu perkusiście, obleganemu przez grupę młodych kobiet, nie udało się zbyt szybko wrócić do stolika. Pozostali członkowie zespołu dawno zdążyli się rozejść, nim Tharn znalazł się u boku swojego chłopaka. Natomiast po zjedzeniu posiłku okazało się, że zmuszeni byli zabrać do siebie zalanego niemal w trupa Techno. Młody mężczyzna nie był w stanie sam wrócić motorem, a na dodatek stanowczo odrzucał propozycję odwiezienia do domu, chcąc uniknąć śmierci z rąk rodzicielki, i nawet perswazje, groźby czy prośby Type’a nie były w stanie tego zmienić. 

    Bum!

    – Będę spał… u was. Jestem taaaaki zmęczony – wymamrotał niewyraźnie.

    – Ai’Techno, to cholernie żałosne! Tak mało wypiłeś, a jesteś schlany w trzy dupy! Powiedz, czy tak powinien wyglądać koleś wychodzący z przyjaciółmi? – Type pochylił się, by zapytać mężczyznę rozwalonego na kanapie, który w zabawny sposób potrząsał głową, żeby pozbyć się jej zawrotów. Aczkolwiek zamiast oczekiwanych rezultatów wyglądał na jeszcze bardziej oszołomionego niż wcześniej, a chwilę później odpłynął w sen. 

    – Hej, Ai’No! Skoro już się tu wprosiłeś, to nie myśl sobie, że możesz w opakowaniu chrapać na kanapie. Wynocha pod prysznic. 

    – Jest już tak zalany, że graniczyłoby to z cudem, gdyby się podniósł – powiedział Tharn, patrząc, jak Type kopie nogę przyjaciela.

    – Znaczy, masz zamiar okazać miłosierdzie i pozwolić mu tak spać? 

    – Tylko jeśli dasz mi nagrodę. 

    – A kopa chcesz? 

    – Ach, nie, nie. Twoje stopy to niebezpieczna broń. – Uśmiechnięty Tharn patrzył, jak jego chłopak ściąga mundurek i wrzuca go do kosza z brudną bielizną. 

    – Powinniśmy zadzwonić do jego matki?

    – Jest temu przeciwny i już podczas jazdy samochodem nie przypominał żywego człowieka. Lepiej niech go matka w tym stanie nie ogląda. – Tharn przezabawnie przewrócił oczami. Type potrząsnął głową, po czym podszedł do szafy, by wyjąć ubranie na zmianę, a następnie rzucił nim w mężczyznę, który – przebudzony – niemal zwymiotował na kanapę. 

    – Daj mu koc. Nie daj Boże, wykończy się z zimna, a wtedy drużyna piłkarska zbiorowo mnie ukatrupi – powiedział proroczym głosem Type mimo niedorzeczności tego pomysłu. 

    Idąc do łazienki po tym, jak Type i Techno już z niej skorzystali, Tharn zastanawiał się, o co właściwie chodzi. Odkąd zszedł ze sceny, Type unikał jego spojrzenia. Zaczął więc rozmyślać, czy czegoś nie przeoczył, ale aż do powrotu do sypialni nie udało mu się niczego wymyślić. Czy to możliwe, że zachowanie Type’a ma jakiś związek z uwagą Lhonga na temat Tuma? Raczej nie. Przecież Type mówi, co ma na języku, więc zamiast go unikać, zapytałby o szczegóły. Więc co? Skierował się w stronę łóżka i położył obok śpiącego partnera. Nagle poczuł obejmujące go od tyłu ramiona.

    – Mrrr – wymruczał Type, całując pachnącą szyję Tharna, który odwrócił się w jego stronę, a po chwili dotarły do niego słowa partnera: – Chcę tego – wyszeptał, przysuwając się bliżej i ocierając o jego ciało.

    W półmroku oczy chłopaka z południa wypełniły się intensywnymi emocjami. 

    – Czego chcesz? – zapytał Tharn i niemal błyskawicznie dotarła do niego wypowiedziana ochrypłym głosem odpowiedź:

    – Zróbmy to.

    – Co?! – W jednej chwili zniknęła cała senność, którą odczuwał perkusista, a w następnej sekundzie poczuł dłoń kochanka wślizgującą się pod gumkę jego bokserek. 

    – Chcę cię. Byłeś na scenie tak cholernie seksowny, że najchętniej od razu tam bym się na ciebie rzucił. Jeśli mnie nie dotkniesz, nie będę mógł zasnąć.

    Czy to dlatego unikał mojego spojrzenia? Nie do wiary, przecież to ja zazwyczaj wychodzę z inicjatywą…

    Tharn nigdy nie spodziewał się, że kiedykolwiek usłyszy takie wyznanie z ust swojego ukochanego, a chwilę później poczuje na ustach jego głodne wargi. 



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka /  paszyma

        


Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty