TT [Tom 2] – Rozdział 45 [18+]

 



Nocna miłość


    Było już późno. Na ciemnym niebie nie było widać skrytego za chmurami księżyca. Mężczyźni w sypialni spojrzeli sobie w oczy. Jeden z nich siedział okrakiem na leżącym na plecach drugim. 

    Type przytulił się do partnera i wyszeptał:

    – Zróbmy to.

    – Przecież Ai’No śpi tuż obok. – Chociaż Tharn zrozumiał zawarte w tych słowach zaproszenie, nie mógł zapomnieć o gościu rozciągniętym na stojącej niedaleko końca ich łóżka kanapie. Chociaż pijany facet najprawdopodobniej zemdlał, to jednak nie było gwarancji, że za chwilę się nie obudzi. 

    Mimo to Tiwat nadal trzymał się ukochanego. 

    – Nie obchodzi mnie to... Weź mnie! Chcę cię, draniu. – Usta Type’a formowały przekleństwo, podczas gdy on kładł dłoń na w pełni pobudzonym penisie Tharna. 

    Nawet jeśli nienawidził gejów, jego chłopak stanowił jedyny wyjątek. I nawet jeśli nie lubił kiedyś używać rąk czy ust, teraz bywały noce, kiedy Tiwat budził się i bez wahania pieścił nimi swojego partnera. 

    – Zrób to szybko i mocno – wyszeptał, zmrużonymi oczami wyzywająco patrząc na próbującego zapanować nad uśmiechem Tharna, który nie potrzebował dalszej zachęty. Zdecydowanie podciągnął w górę jego koszulkę, która chwilę później wylądowała na podłodze. W tym samym czasie ręce partnera spoczęły na zapięciu spodni i szybko się ich pozbyły. Obaj byli niemal doskonale zgrani. Błyskawicznie pozbyli się ubrań, a ich usta zetknęły się w gorącym pocałunku. Języki ocierały się, zmysłowo ze sobą igrając, by po chwili z niecierpliwością pogłębić doznania. Ich oddechy przyspieszyły, a z gardeł wymykały się pomruki zadowolenia. Dłoń Type’a coraz szybciej pocierała nabrzmiałego członka partnera. Czuł też jego rękę na własnym.

    – Uwielbiam twoje pocałunki, smak języka – wyszeptał Type, na chwilę odrywając wargi, by zaczerpnąć powietrza. Niemal natychmiast przylgnął nimi z powrotem do ust partnera, który delikatnie zaczął je ssać. 

    Ręka Tharna pocierała sztywnego członka w górę i w dół, podczas gdy dłoń partnera pieściła delikatnie jego jądra. Nie ustawali w pieszczotach, a wymieniając pożądliwe pocałunki, tłumili coraz głośniejsze westchnienia i jęki. 

    Szybko!

    Jedna z rąk Tharna powędrowała do sterczących zapraszająco sutków Type’a, które na zmianę delikatnie pocierał, ugniatał i szczypał. Słysząc stłumiony jęk, leżący na plecach mężczyzna przylgnął wargami do drugiego wrażliwego sutka. Język rozpoczął zabawę, krążąc wokół guziczka, a po chwili miękkie usta wessały go do gorącego wnętrza. Type wygiął się do przodu, a czując na klatce słodkie tortury ust i dłoni, w ostatniej chwili stłumił przeciągły jęk. Ich ciała zapłonęły, a tłumione odgłosy coraz bardziej ich nakręcały. Obecność zamroczonego gościa sprawiała, że ich zbliżenie zabarwione było dodatkowym dreszczykiem obawy przed byciem przyłapanym. Z jednej strony mieli świadomość, że powinni się pospieszyć, a z drugiej pragnęli jak najdłużej delektować się pieszczotami. 

    Jeszcze przez jakiś czas gorące usta Tharna błądziły po klatce partnera, podczas gdy rękoma, ze zmienną prędkością, posuwał jego nabrzmiałą męskość. Type spazmatycznie wciągnął powietrze, gdy owinięta wokół jego członka dłoń zacisnęła się mocniej i na chwilę znieruchomiała. Jej kciuk delikatnie roztarł po czubku kropelki wilgoci, po czym równie subtelnie masował wrażliwą skórę wokół żołędzi. Type szarpnął się. W wyniku tej pieszczoty poczuł dreszcz, który nim wstrząsnął i spowodował, że całe ciało pokryło się gęsią skórką. Z obawy, żeby nie wydawać z siebie zbyt głośnych jęków, Tiwat zakrył usta ręką.

    – Aaaach! – Jęk nie do końca dał się jednak stłumić, a nierówny oddech jeszcze bardziej przyspieszył. Serce tak głośno biło mu w piersi, że miał wrażenie, iż odbija się echem od ścian pokoju. 

    – Ai’Type… – Słysząc gorący szept kochanka, Tiwat zrozumiał, że zajęty odczuwaniem rozkoszy, zaprzestał pieszczenia Tharna. Zaśmiał się cichutko i poruszył dłonią, na zmianę mocniej i łagodniej zaciskając ją na spragnionym członku, którego właściciel wydał z siebie cichy pomruk zadowolenia. 

    – Mmmmm. 

    Penis w jego dłoni był gorący, sztywny i lekko drżący. Delikatna, wrażliwa skóra na twardej jak skała męskości. Tiwat uwielbiał patrzeć, jak Tharn reaguje na każdy, nawet najlżejszy dotyk. A przecież jeszcze do niedawna myśl o pieszczeniu mężczyzny była dla niego czymś najbardziej obrzydliwym na świecie. Teraz dotykanie właśnie tego jedynego mężczyzny niesamowicie go nakręcało. A świadomość, że potrafi go podniecić, sprawiała, że czuł się szczęśliwy.

    Ich usta znów się zetknęły, wymieniając ślinę. Tharn ssał język swojego kochanka w rytm ruchu dłoni, którą stymulował jego twardego członka.

    – Rozłóż szerzej nogi – rozkazał siedzącemu na nim mężczyźnie, który zastosował się do polecenia. Spodziewając się tego, co miało nastąpić, Tiwat przesunął się i wypiął pośladki, ułatwiając kochankowi dostęp do najbardziej sekretnego miejsca. 

    – Podoba ci się? – Tharn potarł delikatną skórę wokół dziurki.

    Type ciężko oddychał, natomiast jego partner miał na twarzy lekko kpiący uśmiech. Gdy tylko palec dotknął wąskiego wejścia Tiwata, mięśnie w jego wnętrzu błyskawicznie zareagowały, a dłoń mimowolnie mocno ścisnęła penisa partnera, po czym znieruchomiała. Type musiał zagryźć usta, by powstrzymać krzyk. A kiedy spojrzał w twarz ukochanego, poczuł się tak dobrze. Ten stan trwał jedynie krótką chwilę, bo niemal natychmiast delikatny dotyk między pośladkami przestał mu wystarczać. Jego ciało domagało się więcej… Ciało, które w międzyczasie zdążyło go nauczyć, że nie potrafi już dotrzeć do końca bez pomocy Tharna. 

    – Umm... 

    Type spiął się cały, kiedy Tharn mocniej nacisnął palcem na dziurkę, pozwalając, by ciepłe wnętrze go objęło. Chłopak skoncentrował się na tym, by rozluźnić mięśnie, podczas gdy palec kochanka wsuwał się do środka. Najpierw powolutku, a po chwili szybciej, co spowodowało, że Type gwałtownie podskoczył. Włosy na karku stanęły mu na baczność, a z ust wyrwał się jęk. Dyszał. Przystosowując się do inwazji, otworzył szerzej nogi i wygiął biodra w kierunku dłoni Tharna. Pragnął, by długie palce zatopiły się w nim tak głęboko jak to możliwe.

    – Mogę, Ai’Type?

    – Zrób to – wymruczał chrapliwie młodzieniec. 

    – A co z Ai’No?

    – Zapomnij o nim... Aaach! Tak! Głębiej… Jeszcze trochę…

    Tharnowi udało się wsunąć do środka palec i odnaleźć właściwe miejsce, które szturchnął, patrząc z zachwytem na reakcję kochanka. Tiwat szarpnął się i ze stłumionym jękiem opadł na jego klatkę, wypinając mocniej pośladki. Dysząc ciężko, prosił o więcej, jakby był niezadowolony z dotyku i chciał, by ten był bardziej intensywny.

    Jego ciało... Tharn znał je lepiej niż on sam.

    – Jesteś cały mokry. A wsunąłem tylko jeden palec.

    Mężczyzna o niebieskich oczach wyczuwał wilgoć nie tylko lubrykantu, ale również potu, który spływał po trawionym wewnętrzną gorączką kochanku. Wysoka temperatura w pokoju sprawiała, że on również czuł się spocony. 

    Type przysunął głowę bliżej.

    – Nie… gadaj… Aaaach! Hej, właśnie tam!

    – Naprawdę podoba mi się u ciebie w środku.

    – Kurwa, Ai'Tharn! – Z ust Type’a wyrwało się przekleństwo, kiedy do palca kochanka dołączył kolejny, wielokrotnie naciskając na punkt wewnątrz i wywołując w chłopaku nowe dreszcze rozkoszy. Nie potrafiąc nad sobą zapanować, przesuwał biodrami w górę i w dół, chcąc poczuć go jeszcze bardziej intensywnie.

    – Ai’Tharn…

    Właściciel imienia zrozumiał błagalny ton kochanka i wysunął palce, by dołączyć do nich trzeci. Nie bawiąc się w delikatność, szybkim ruchem zatopił je w rozciągniętej dziurce, wyrywając krzyk z ust partnera. Biodra Tiwata niekontrolowanie się kołysały, podczas gdy penisy ocierały się o siebie. Ogarnięty pożądaniem Tharn wił się pod swoim pobudzonym kochankiem, tłumiąc okrzyk, gdy poczuł na szyi jego zęby. 

    – Ai’Tharn… Chcę cię w sobie poczuć… 

    W ich oczach błyszczało jednakowo silne pożądanie. Tharn po raz kolejny szturchnął wrażliwy punkt we wnętrzu kochanka i został nagrodzony stłumionym jękiem. Type niemal oszalał i czuł, że brakuje mu powietrza. Pragnął go tak bardzo… 

    – Nie... Nie wkładaj palców. Wystarczy. Wejdź we mnie – błagał.

    – Tak bardzo tego chcesz?

    – Shit! Błagam! Pospiesz się! Zaraz oszaleję! – Type poczuł, że za chwilę eksploduje. Wiedział, że nic i nikt nie byłby teraz w stanie oderwać go od Tharna. Nawet gdyby Techno obudził się i stanął obok ich łóżka. 

    W tej chwili gorące ciało Tharna równie głośno domagało się połączenia. Słysząc pożądanie w głosie Type’a, pragnął natychmiast się w niego wbić. Szybko. Mocno. Po sam trzon! 

    Z najwyższym trudem powstrzymał jeszcze na chwilę szalejący w nim huragan. Słuchając niecierpliwych, ponaglających go niskich jęków, drażniąco polizał szyję kochanka. Wiedział jednak, że jego całe opanowanie rozpadnie się za chwilę jak domek z kart. 

    – Ai’Tharn! – Type warknął i w gniewie zacisnął pośladki.

    – Aaach!

    Tharn tylko czekał na ten moment, by szybko wyciągnąć palce z otulającego go wnętrza i dać się porwać intensywnej żądzy, której nie mógł już w sobie zdusić. Płynnym ruchem zmienił pozycję. Znalazłszy się nad Typem, uniósł mu biodra i założył nogi na swoją talię. Jeszcze zanim wykonał kolejny ruch, poczuł niecierpliwe dłonie kochanka na penisie, którego Type zbliżył do miejsca, gdzie szaleńczo pragnął go poczuć. Czując delikatny nacisk na dziurkę, Tiwat jęknął, a sekundę później Tharn zamknął mu usta pocałunkiem. Przełykając każdy dźwięk wydobywający się z ich gardeł, powoli zaczął wsuwać się do środka, czując, jak dłonie kochanka zaciskają się na jego ramionach.

    – Aaach! Mmm... – W pokoju słychać było stłumione jęki przemieszane z odgłosem mokrych pocałunków. Ciężki oddech Type’a i pot na plecach Tharna brały się głównie z faktu, że mężczyźni dla ochrony przed obcym wzrokiem niemal całkowicie ukryli się pod kocem. 

    Jeszcze trochę... Powoli... – Wpychający się w ciało kochanka mężczyzna powtarzał w myślach te słowa jak mantrę, usiłując powstrzymać instynkt, który kazał mu jednym silnym ruchem wbić się na całą długość. 

    – Huh! Cholera! Nie mogę oddychać pod tym... – dało się słyszeć narzekanie Type’a próbującego odrzucić koc. Znajdujący się na górze partner odchylił odrobinę nakrycie, by druga osoba mogła odetchnąć. 

    – Wszystko w porządku... Ach! Mogę się poruszyć? – szepnął Tharn i złożył delikatny pocałunek na jego policzku. Sposób, w jaki Tiwat zacisnął nogi wokół jego talii i wyszedł naprzeciw biodrami, wystarczył za odpowiedź. 

    – Tylko powoli, Ai’Tharn, bo nie ręczę za zachowanie spokoju – wyszeptał Type, każąc Tharnowi zmniejszyć tempo. Ale to, co zrobił Tharn, sprawiło, że mocno zagryzł usta.

    – Ummm... Hej!

    Tharn jednym płynnym ruchem wbił się w oczekujące go ciało, na chwilę znieruchomiał, po czym powoli zaczął się poruszać. Wyraz twarzy Type’a stał się tak atrakcyjny, że patrzący na niego mężczyzna nie potrafił odwrócić wzroku. Type wszystkimi siłami próbował powstrzymać jęki, ale nie potrafił zapanować nad biodrami, które mimo jego wcześniejszych słów zaczęły ponaglająco się poruszać. Wnętrze chłopaka drżało w niecierpliwym oczekiwaniu na silniejsze pchnięcia, których do szaleństwa pragnął. Tharn był wystarczająco opanowany. Mimo że jednym ruchem wepchnął się płynnie w jego ciało, teraz z godną podziwu powolnością poruszał biodrami, wysyłając pełne pożądania dreszcze. 

    – Uch! Drań! Więcej! Mocniej, Ai’Tharn! Nie wytrzymam.

    – Tutaj? – wymruczał jego kochanek.

    – Ach! Dokładnie tam... 

    Im bardziej podnieceni się czuli, tym mniej uwagi zwracali na mężczyznę, który w każdej chwili mógł się obudzić. Z ogniem płonącym we wnętrzu Tharn wbijał się silniej w otaczającą go miękkość drżącego Type’a. Mimo że jego mocne, powolne ruchy różniły się od zwyczajowych szybkich posunięć, obaj mężczyźni płonęli. Równocześnie dodatkowo pobudzani byli przez potrzebę zachowania ciszy. Oddechy mieli idealnie zsynchronizowane, a ich ciała zmysłowo się o siebie ocierały. Tharn półprzytomnie pomyślał, że dziś z palącą żądzą szło w parze ciepłe uczucie miłości. Odczuwał je każdą komórką ciała, kochając się niespiesznie ze swoim Słodziakiem, który gdzieś zapodział swoje kolce. 

    Na ścianie odbijały się cienie zmysłowo poruszających się, częściowo okrytych kocem mężczyzn. Wyższy, znajdujący się na górze wykonywał powolne ruchy, podczas gdy leżący na dole biodrami wychodził mu naprzeciw, po czym miękko opadał na materac. 

    Cień bezwstydnie poruszających się sylwetek nie interesował jednak żadnego z nich, ponieważ zajęci byli wyłącznie sobą. 

    – Czy tak jest ci dobrze?

    – Dobrze! Podoba mi się... To ekscytujące... Aaach!

    Tharn przygryzł dolną wargę, nie przestając poruszać biodrami i patrzeć w twarz kochanka. Następnie pchnął dość mocno. Mimo powolnych, posuwistych ruchów każde jego pchnięcie było silne i młody człowiek na całą długość zatapiał się w ciasnym kanale partnera. Gdyby poruszał się szybciej, Type zapewne jęczałby o wiele głośniej, nie potrafiąc nad sobą zapanować. Ich powolna gra nie była tylko obliczonym na szybkie zaspokojenie seksem, ale… uprawianiem miłości – tym, co Tharn zawsze chciał zrobić. Marzył o powolnych pieszczotach, podczas których mógł obserwować twarz ukochanego mężczyzny i czuć radość z ich połączenia.

    Szybciej, Tharn!

    Nagle Type odrzucił koc na koniec łóżka i jednocześnie odepchnął swojego faceta. Zanim ten zdążył się zorientować, leżał już na plecach. Tymczasem Tiwat zaskoczył go jeszcze bardziej, klękając nad nim i szeroko rozkładając nogi. Jednej ręki użył do podparcia się na łóżku, podczas gdy drugą chwycił pulsującego penisa kochanka, celując w swoją wąską szparę między pośladkami, a następnie mocno zagryzł usta i... zaczął opadać w dół, przyjmując go na całą długość. 

    Jęknął z wyraźną ulgą, czując, jak twarda męskość całkowicie go wypełnia. Przez kilka sekund delektował się w bezruchu ich bliskością, po czym zaczął unosić się i opadać, zderzając się z biodrami leżącego pod nim partnera.

    Patrzący w jego naznaczoną namiętnością i uczuciem twarz Tharn niemal się rozkleił. 

    Wygląda tak pięknie. Tak pysznie.

    Opierał się o wezgłowie łóżka, nie odrywając wzroku od coraz szybciej poruszającego się na nim Tiwata. Oparty obiema rękami o materac Type powoli unosił się, by błyskawicznie, z całej siły opadać w dół, nabijając się na twardą jak skała męskość. W pokoju słychać było wyłącznie odgłos uderzających o siebie ciał i stłumione jęki.

    Jest seksowny i czarujący. 

    Tharn położył ręce na jego biodrach i wpatrywał się w miejsce, w którym byli ze sobą złączeni. Patrzył, jak jego penis powoli wyłania się niemal na całą długość z ciała kochanka, by błyskawicznie zniknąć we wnętrzu. Po chwili przesunął dłonie na klatkę partnera, pozwalając im ściskać i pocierać jego sutki. Poczuł, jak wewnętrzne drżenie Type’a i zaciskanie mięśni na jego męskości stało się bardziej intensywne. 

    A Type z zachwytem patrzył na płonące oblicze ukochanego. 

    – Aaach! Huh! Ai’Tharn... Twoja twarz jest taka... Twoja twarz jest taka…

    Mężczyźni patrzyli sobie w oczy, po czym Tharn cicho się roześmiał, mimo że walczył o powstrzymanie jęku. 

    – Kiedy grasz na bębnach, wyglądasz tak jak teraz... Shit! Wyglądasz, jakbyś uprawiał seks! 

    – Co? Skąd to porównanie? – Perkusista poczuł się jeszcze bardziej rozbawiony i jednocześnie zachwycony, bo w głosie mówiącego oprócz podziwu i lekkiej irytacji brzmiały wyraźnie zaborcze nuty. 

    – Ai’Tharn! Kurwa! Nie pokazuj nikomu nigdy takiego wyrazu twarzy! Słyszysz? 

    Dłonie Tharna zacisnęły się na biodrach kochanka i z całej siły zaczęły nimi poruszać. Mężczyzna czuł zaciskające się wokół jego członka mięśnie, kiedy z impetem wbijał się po sam trzon. 

    – Hej! Ja… Ja… – jęczał zachrypniętym głosem Tharn pomiędzy mocnymi pchnięciami. – Tęskniłem za tobą. Patrzyłem wtedy na ciebie. Pragnąłem cię dotknąć, pocałować. Chciałem… Dlatego tak wyglądałem. Teraz już wiesz.

    – Aaach! Cholera! Ai’Tharn, to takie… gorące… Kurewsko seksowne. – Type dotrzymywał kroku silnym pchnięciom. 

    Szybko!

    Dostosowując tempo do szalejącego w nich pożądania, obaj zaczęli poruszać się szybciej, a ręce Tharna mocno zaciskały się na biodrach Type’a. Pędzili na oślep w stronę spełnienia, wsłuchując się w dźwięki towarzyszące ich zbliżeniu. Zapomnieli o wszystkim, dopóki… 

    – Um, Ai’Type... 

    Na dźwięk wymamrotanych powoli i niewyraźnie słów obaj natychmiast się zatrzymali, wbijając wzrok w stronę, z której dobiegał. Spoglądając przez nieco rozproszoną ciemność, spostrzegli, że Techno nieznacznie się porusza, zupełnie jakby budził się ze snu. 

    – O, jeszcze jedno... Um, mogę jeść...

    Co on wygadywał za bzdury? Śni mu się coś? 

    Mimo pierwotnego przestrachu żaden z kochanków nie zamierzał przerwać w tym miejscu. 

    – Ai’Type... Nie ściskaj mnie tak mocno – wyszeptał Tharn, czując kanał kochanka jak imadło zaciskający się na jego członku. Spojrzał w twarz podekscytowanego Tiwata, nie będąc pewnym, co właściwie usłyszeli.

    – Jeszcze się nie budzi, prawda?

    – Nie wiem. 

    Oczywiście nie mógł wiedzieć, ale w obliczu siejącej spustoszenie w jego wnętrzu żądzy było mu wszystko jedno. Type chwycił mocno za ramię kochanka. Ponaglająco.

    – Ugh! Nie możemy tak po prostu... Ach! Ai’Type! 

    Nawet jeśli Tharn drżał na całym ciele z potrzeby rozładowania seksualnego napięcia, to gdzieś w jego głębi kołatały się resztki przytomności. Jednak niezbyt długo. Type pchnął go na materac i narzucając ostre tempo, zaczął się poruszać. Obaj płonęli. Tiwat nie miał zamiaru pozwolić, żeby ten cholerny Ai’No się obudził, zanim obaj osiągną upragnione spełnienie. 

    – Podniecające... Kurewsko gorące. Szybko! Zrób to szybko, Ai’Tharn. 

    To byłoby krępujące, gdyby przyjaciel obudził się i zobaczył, czym się zajmują. Po usłyszeniu żarliwych ponagleń Tharn zaczął energiczniej się poruszać. Nigdy nie chybiał celu, więc bezbłędnie trafiał w najwrażliwsze miejsce kochanka, któremu nie zawsze udawało się powstrzymać coraz to głośniejsze jęki. 

    – Tam! O tak! 

    – Obudzi się – wyszeptał ponaglany osobnik, patrząc w zawstydzoną twarz Type’a, która była w tej chwili tak słodka jak nigdy. 

    Uroczy.

    Szybko!

    – Świetnie! Ai'Tharn... Hej! Ai’Tharn, mocniej! Nie mogę… 

    Zdecydowany, by jak najszybciej zafundować im obu upragniony orgazm, Tharn zmienił pozycję, przejmując dowodzenie. Wiedział dokładnie, pod jakim kątem powinien wbijać się w ciało kochanka, żeby obaj jak najszybciej osiągnęli spełnienie. Bez ociągania położył na materacu Type’a tak, by leżał nieco na boku. Sam uklęknął, zakładając na ramię jedną nogę kochanka, a drugą przesunął w bok. Następnie z impetem, raz za razem wbijał się w oczekujące go gorące wnętrze. Type zacisnął zęby na poduszce, tłumiąc głośne jęki i równocześnie energicznie poruszając się w reakcji na intensywne pieprzenie Tharna. Koniec z delikatnością i czułością. Nie było już czasu na finezję, czułe patrzenie sobie w oczy i leniwe, posuwiste ruchy. Teraz Tharn po prostu go zerżnął, a nurzający się w rozkoszy Type z zachwytem przyjmował każde barbarzyńskie pchnięcie. Rozkoszował się. 

    Ich aktywność nie trwała długo. Wkrótce po tym, jak zaczął szturmem podbijać jego ciało, Tharn został zmiażdżony przez gigantyczny orgazm. Fale ekstazy raz za razem przetaczały się przez niego, kiedy tryskał gorącą spermą we wnętrze kochanka. Mimo drżenia na całym ciele szybko się odsunął i pochylił nad Typem. 

    Nie mógł zobaczyć jego zasłoniętej twarzy, ale intuicyjnie wyczuwał, że on również znajduje się tuż przed spełnieniem. Szybko chwycił w dłoń męskość Type’a i zatopił ją w swoich ustach. Równocześnie posuwał dłonią po całej długości penisa i mocno ssał wrażliwą główkę. Po kilku sekundach usłyszał stłumiony krzyk i poczuł spermę na języku. Jeszcze kilka razy poruszył delikatnie dłonią, jednocześnie bez obrzydzenia połykając każdą kroplę miłosnych soków Type’a. 


    Obaj spełnieni mężczyźni, drżący po przeżytej rozkoszy, leżeli ciasno przytuleni, czekając, aż uspokoją się ich oddechy. 

    – To przez ciebie, Ai’Tharn. A raczej przez te twoje kurewsko seksowne miny, które robiłeś na scenie! 

    – Tak za tobą tęskniłem. Pragnąłem cię. Widziałem, jak na mnie patrzysz.

    – Podczas uderzania w bębny? – zapytał młodzieniec z powątpiewaniem, a w odpowiedzi dobiegł go cichutki, melodyjny śmiech.

    – Muzyka jest jak seks. Zmysłowa. Raz szybka, raz powolna, ale bez uczuć nie jest się w stanie oddać jej piękna. Jest tylko jeden instrument, na którym kocham grać, osiągając przy tym największe szczęście. 

    – To twoja perkusja, prawda? 

     Tharn potrząsnął głową, a następnie szepnął mu do ucha:

    – Nie. Moim ulubionym instrumentem jesteś ty, Ai’Type.

    Chociaż Type milczał, perkusista bez wahania kontynuował:

    – Zaufaj mi, przy tobie przeżywam moje crescendo i dzięki tobie osiągam całkowite spełnienie. Jesteś jak tonika. Dzięki tobie, a nie dzięki perkusji. 

    – Ach! Czas spać, a nie opowiadać tu bzdury.

    No i powrócił. Mój pyskaty, kolczasty Słodziak.

    Tharn wiedział, że tak właśnie reaguje jego partner po usłyszeniu komplementów i czułości, więc zbytnio się tym nie przejął, podczas gdy Tiwat próbował strzepnąć z biodra jego rękę. Tharn nie zamierzał mu na to pozwolić. Zamiast tego mocniej go do siebie przytulił, po czym schował nos w jego szyi i cichutko zachichotał.

    – Przed chwilą byłeś świetny, Ai’Type. Cudownie zmysłowy i żywiołowy.

    – Szukasz śmierci?

    – Haha! Nie. Do zobaczenia później – wyszeptał Tharn. 

    – Cholera! A dokąd ty się wybierasz? 

    Pytanie Type’a sprawiło, że kąciki ust jego partnera uniosły się w delikatnym uśmiechu. 

    – Donikąd. Do zobaczenia we śnie.

    Type zamilkł, nie zamierzając się kłócić i rezygnując z dalszych przekleństw. Jego rozmówca sam domyślił się, że ukochany czuł się onieśmielony. Nie widział jednak, że na twarzy Słodziaka pojawił się promienny uśmiech. Z bliźniaczym uśmiechem na własnych ustach mocniej go do siebie przytulił. 

    – Miłych snów, Ai’Type.

    – Cóż, miłych snów. 

    Pyskaty mężczyzna odpowiedział cicho i jeszcze szerzej się uśmiechnął, wiedząc, że tej nocy nie będzie miał pięknych snów. Nic nie było w stanie równać się ze szczęściem i słodyczą, którą właśnie otrzymał.


    Następnego dnia rano... 

    – Ai’Tharn przyniósł ci owsiankę. Zjedz ją i wypij to. Od razu postawi cię to na nogi, Ai’No. 

    Następnego ranka Type omal nie pękł ze śmiechu na widok upiornego wyglądu przyjaciela. Techno miał rozczochrane włosy, ponurą twarz i przekrwione białka oczu. Wyglądał, jakby został opętany przez jakiegoś złego ducha i sprawiał wrażenie osoby, która nawet nie zmrużyła tej nocy oka. Spał niemal do południa i obudził się dopiero wtedy, kiedy Tharn wrócił z zakupionym śniadaniem. 

    Na dodatek wyglądał, jakby nie wiedział, co ze sobą zrobić. Na zmianę podnosił się z kanapy, by z powrotem na nią opaść. Obserwujący to przyjaciel pociągnął go, usadził przy stole i postawił przed nim owsiankę. Dołączył gorącą herbatę z sokiem z wyciśniętej cytryny i lekarstwo, a dokładniej mówiąc złoty środek jego ojca, który sprawdzał się przy leczeniu objawów kaca.

    – Haha! Ai’No, wszystko w porządku? – zapytał z rozbawieniem drugi właściciel mieszkania, sprawiając, że jeszcze nie do końca obudzony mężczyzna podrapał się po głowie i mocno nią potrząsnął. 

    – Nie... Dobrze?! O czymś takim nawet nie mów! Za chwilę mózg mi eksploduje! 

    Oczywiście myśl o wstaniu i wzięciu prysznica w tym stanie nawet nie zaświtała mu w głowie i gdyby Type go nie popędził, to pewnie nadal leżakowałby na kanapie.

– Więc zjedz coś, żeby napełnić żołądek. Z pustym nie pozbędziesz się kaca. I pij dużo płynów. – Techno uniósł wzrok, by spojrzeć na Tharna, po czym zgodnie pokiwał głową. 

    Zanim Tharn miał szansę kontynuować, zadzwonił jego telefon, więc odwrócił się, by odebrać.

    – Co się stało, Ai’Lhong? – zapytał, odwracając się i wskazując na balkon, po czym otworzył drzwi, by na niego wyjść, rozumiejąc, że słuchanie głośnej rozmowy jest ostatnią rzeczą, na którą miałby ochotę skacowany facet. 

    Po jego wyjściu Techno nagle podniósł wzrok i spojrzał na przyjaciela.

   – Ai’Type! 

    – O co chodzi?

    Type poczuł się zaskoczony, bo nie dość, że skacowany przyjaciel dość energicznym tonem wypowiedział jego imię, to jeszcze na dodatek wyraźnie widać było, że wydaje się mieć coś do powiedzenia. Techno przez chwilę jednak milczał, zanim niezręcznie i z wahaniem zaczął: 

    – Zeszłej nocy…

    – Zeszłej nocy co? – powtórzył zdezorientowany Tiwat, sprawiając, że mówiący podniósł ręce i wykonał dziwny gest stukania o siebie opuszkami palców. Wyglądał trochę nieśmiało, zupełnie jakby na bani dopuścił się jakiejś zbrodni. Był tak skrępowany, że Type przewrócił oczami.

    – Chciało mi się… siku.

    – I? Nie możesz po prostu powiedzieć wszystkiego naraz? Co tak cykasz informacjami jak zepsuty zegarek?

    Chłopak z południa był więcej niż tylko trochę zniecierpliwiony. Chwilę później jego irytacja zmieniła się w zaniepokojenie, gdy przyjaciel podniósł wzrok i chrząknął.

    – Potem usłyszałem głosy... – Zamilkł na chwilę, po czym... 

    – Hę?

    Nagle.

    Do Tiwata błyskawicznie dotarło to, czego chłopak nie wypowiedział. Podniósł więc ręce i złapał się za głowę. Domyślił się już, co mógł usłyszeć, a nawet zobaczyć ten cholerny Ai’No. Przez chwilę poczuł przemożną chęć, by wylać mu na głowę owsiankę. Albo herbatę. A może raczej wyrzucić go przez okno? 

    W jednej chwili Type’owi odebrało mowę.

    Skacowany mężczyzna natomiast niezręcznym tonem kontynuował: 

    – Widziałem to i powiem ci też, Ai’Type, że brzmisz… jak jeden z tych… 

    – Jeszcze jedno słowo, a jesteś martwy. Nie żartuję! 

    Type przerwał szorstko, zanim ten cholerny koleś wypowie kolejne słowa i uczyni z niego mordercę. Patrzył groźnym i bezkompromisowym spojrzeniem, sprawiając, że świadek jego nocnych ekscesów poczuł, że nie jest w stanie nawet pod groźbą śmierci wypowiedzieć ani słowa więcej.

    Czy struny głosowe mogą zostać przepalone ciskającym gromy spojrzeniem Tiwata?

    Techno ponownie na niego spojrzał, ale wzrok Type’a skutecznie zniechęcił go do otwarcia ust. 

    – Jeśli rozpuścisz plotkę... – Type zawiesił głos, ale to już wystarczyło. Po plecach Techno przebiegły zimne dreszcze. 

    – Ale… Ale… Przecież… No skądże! Chciałem jedynie powiedzieć, że widziałem… w nocy konie biegnące po tęczy. Spałem jak kamień. 

    – Bardzo dobrze! – Kiedy tylko przyjaciel w porę zmienił zdanie, Type pozwolił sobie na uprzejmy uśmiech. Pochwalił go grzecznie i podszedł, by poklepać go pokrzepiająco po ramieniu. Dla Techno te lekkie klepnięcia nosiły znamiona mrożącej krew w żyłach groźby.

    – Okay, Ai’No. Powtórz, o czym to śniłeś ubiegłej nocy? 

    – Koń, wyglądał raczej na jednorożca, biegał po tęczy i nawet miał kwiaty, które miał dać dziewczynie...

    Techno nie śmiał oponować i grzecznie powtórzył zmyślony sen, kiwając przy tym uprzejmie głową. Słuchający skinął z zadowoleniem własną, po czym gościnnym gestem podsunął mu pod nos owsiankę. 

    – Jedz.

    – Ekm! Tak, oczywiście. 

    Techno po raz kolejny powoli skinął głową. Z wyprostowanymi plecami uniósł do ust łyżkę. Rzecz jasna, zdawał sobie sprawę, że w żadnym wypadku nie wolno mu pisnąć nawet słówka o tym, co wydarzyło się poprzedniej nocy między dwójką jego przyjaciół. Nie ma co spekulować. Nie daj Boże, coś mu się wymknie, a Type z rozkoszą ukręci mu łeb. Zapewne nie mrugnie przy tym nawet okiem! 

    Type odetchnął z ulgą, patrząc, jak jego najlepszy przyjaciel bez dyskusji przyswaja sobie groźne przesłanie. Dzięki Bogu obyło się bez szczegółów, bo tak naprawdę wcale nie chciał wiedzieć, co ten cholernik tej nocy usłyszał czy nawet zobaczył. 

    Bo przecież jeśli przyjaciel by coś rozgadał, to w efekcie byłyby dwa trupy zamiast jednego. Zaraz po uśmierceniu Techno Type musiałby ukatrupić również siebie. 

    – Co robicie? – zapytał zdezorientowany Tharn po powrocie do pokoju, czując dziwną atmosferę i widząc szeroki uśmiech Type’a.

    – Nic, po prostu Techno całą noc spał jak zabity.

    Na dźwięk słowa „zabity” Techno nieznacznie się wzdrygnął. Gdyby Tharn wiedział, że obudził się w środku nocy… 

    – Wszystko w porządku, Ai’No? Czy jest coś, co mógłbym pójść ci kupić, żeby ulżyć twojemu kacowi? 

    – Nie, nie, nie. Wszystko w porządku. Jak tylko skończę jeść, uwolnię was od mojego towarzystwa. Czuję się zawstydzony, że narobiłem wam kłopotu swoim pijaństwem. 

    Wygląda na to, że Techno naprawdę się boi.

    Type odetchnął z ulgą, ale nie mógł się powstrzymać, by w ramach przypomnienia nie mrugnąć okiem pod jego adresem. Chwilę później usłyszał głos swojego faceta.

    – Ach! Ai’Type, Ai’Lhong zamierza wpaść z wizytą. Nie masz nic przeciwko? 

    Type odwrócił się, by spojrzeć mu w oczy, a chwilę później usłyszał ostrożne słowa, brzmiące, jakby jego chłopak prosił o pozwolenie. 

    – Czy mogę powiedzieć Ai’Lhongowi, że jesteśmy parą? 

    W obliczu tego nieoczekiwanego problemu Type postanowił milczeć, ale w głowie pojawiło się wyraźne przyzwolenie.

    Nadszedł czas, żebym przestał być w stosunku do ciebie samolubny, prawda?



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty