TT [Tom 2] – Rozdział 48

  




Powrót chłopaka z przeszłości 


    Type był w naprawdę znakomitym nastroju.

    Jego życie szczęśliwie się układało, otrzymywał dobre oceny, był w dobrych rękach, nie brakowało mu jedzenia i nawet treningi były zabawne. Dlatego w sobotnie popołudnie Tiwat z radością znalazł się na odbywającym się w weekendy uniwersyteckim targu. 

    – Dziś po południu nie trenuję, nie mam zajęć, więc pójdę do domu i kropnę się spać – padło z ust Champa, na co Type przytaknął.

    – Mhm, miałem zamiar kupić ci posiłek, ale dobrze jest wrócić wcześnie, nie marnując czasu.

    – Hej, hej, kup mi coś do zjedzenia – wtrącił natychmiast bokser, kręcąc głową. Wywołał tym uśmiech na twarzy tryskającego wyśmienitym humorem Type’a, któremu ojciec podwyższył właśnie wysokość kwoty, jaką dawał mu miesięcznie na utrzymanie. 

    – Ostatnio narzekałeś, że nie masz forsy, a skoro teraz powiedziałeś, że zamierzasz postawić mi żarcie, to pieczeń wieprzowa byłaby doskonała. A kiedy to tobie zabraknie pieniędzy, wystarczy, że powiesz, a wtedy ja zaproszę cię na wyżerkę. – Champ całkiem niegłupio to sobie wymyślił. 

    Rozbawiony Type roześmiał się, po czym pokiwał głową, na co Champ również się uśmiechnął, jednak chwilę później nieco się nadąsał. 

    – Chętnie zjadłbym darmowy posiłek, ale niestety się spieszę. Przełóżmy to na przyszły tydzień. Wtedy zadzwonisz do Ai’No, żeby dotrzymał nam towarzystwa na targu. – Champ nie studiował na tym samym kierunku, jego rozkład zajęć różnił się więc od planu Techno. 

    Type potrząsnął głową. 

    – W przyszłym tygodniu prawdopodobnie będę już spłukany, więc nie będę mógł sobie pozwolić na to, by postawić wam cokolwiek. Macie żołądki bez dna, musiałbym dysponować majątkiem, żeby was nakarmić. 

    – Ho, ho, więc nie trwoń kasy, żebyś mógł podzielić się z przyjaciółmi. 

    – Spadaj! Może zamiast tego to ty się szarpniesz i postawisz posiłek nam? – rzucił Type z zabawnym grymasem. 

    – W kwestii tej uczty w przyszłym tygodniu muszę pogadać z Ai’No. – Gdy tylko to powiedział, Champ skierował się do akademika z zamiarem spakowania się i wyjazdu na weekend do rodzinnego domu. 

    Type został więc na rynku sam, ale zanim zdecydował, co powinien zjeść, usłyszał czyjś głos: 

    – Co u ciebie słychać? 

    Zaskoczony i nieświadomy tego, że o krok od niego znajdował się jakiś znajomy, Type z uśmiechem na ustach odwrócił się. 

    – Och… Przyjaciel Tharna.

    – Oj, to prawdziwy cios, że nie zapamiętałeś imienia swojego nowego dobrego przyjaciela.

    – Jesteś… Ai’Lhong! – Tiwat poprawił się w porę, zanim gościu mógł rzucić jakąś uwagę na temat jego związku z Tharnem. Lhong natychmiast poczuł się rozbawiony jego refleksem. 

    – To ja we własnej osobie. Najprzystojniejszy wokalista w zespole.

    – Słyszałem, że nie jesteś jeszcze tak popularny jak perkusista. – skwitował jego samozachwyt Type. Odnosił wrażenie, że ten celowo mu dokucza. Można śmiało powiedzieć, że kumpel Tharna – podobnie jak Techno – był niemal zawsze w dobrym nastroju. Tiwat pomyślał więc, że nic nie stoi na przeszkodzie porozmawiać z najlepszym przyjacielem swojej połówki. Lhong w tym czasie zrobił cierpiętniczą minę i kładąc dłonie na klatce, by osłonić ją przed kolejnymi ciosami, cofnął się o kilka chwiejnych kroków.

    – Zraniłeś mnie. Prosto w serce. 

    – Co za kunszt aktorski. – Type potrząsnął głową, wciąż się śmiejąc. 

    – Słyszałem, jak zapraszałeś przyjaciela na kolację. Ja również nie wzgardziłbym smażoną wieprzowiną – rzucił bezczelnie Lhong.

    – A co? Jesteśmy przyjaciółmi? – Type wzruszył ramionami, na co Lhong udał wściekłą minę.

    – Zamierzam zadzwonić do Tharna i poskarżyć się, że źle mnie traktujesz. 

    – Dlaczego nie pójdziesz i nie złożysz mu raportu? Ale koniecznie wróć tutaj, żeby mi powiedzieć, po czyjej był stronie – padła pewna siebie odpowiedź chłopaka z południa.

    – Ho, ho, więc z góry zakładasz moją przegraną. – Lhong zrobił przebiegłą minę, zanim dodał: – Co ty na to, żeby nakarmić głodnego przyjaciela? Cała moja kasa poszła na zakup nowej gitary i nie stać mnie nawet na skromny posiłek w uczelnianej kantynie. A ja znam wszystkie sekrety twojego chłopaka. 

    Type’a nie interesował co prawda fakt niewypłacalności finansowej najlepszego przyjaciela jego faceta, a tym bardziej jego pusty żołądek, ale fakty z życia Tharna to było coś zupełnie innego. 

    – Sekrety Ai’Tharna?

    – Mhm. Co chcesz wiedzieć? Wiem o wszystkim, co go dotyczy od pierwszej klasy liceum. – Wymowne spojrzenie rozmówcy mówiące, że sprzeda informacje w zamian za posiłek, sprawiło, że Type uśmiechnął się lekko, a z jego ust padły tylko dwa słowa: 

    – Umowa stoi.

    Wow, fajnie jest zdobyć materiał, który pozwoli mi szantażować Tharna. Najpierw postawię obiad temu kolesiowi, a później otrzymam niezbędną mi amunicję. Nigdy nie wiadomo, czy mi się kiedyś nie przyda. 

    – Co chcesz wiedzieć?

    Po krótkiej wędrówce po targu Type i Lhong usiedli razem na dole w budynku naukowym, rzecz jasna przy obficie zastawionym stole. Wokalista z wyraźnym apetytem delektował się darmowym posiłkiem, składającym się z ośmiornicy, pieczonego mięsa, kleistego ryżu i kilku innych potraw. A gdy tylko zaspokoił pierwszy głód, postanowił wywiązać się ze swojej części umowy. 

    – A co wiesz?

    Poczęstowany smacznym posiłkiem chłopak pstryknął palcami. 

    – Wszystko o jego eks. 

   – Eks? A dlaczego miałbym chcieć to wiedzieć?

    Ta wiedza z całą pewnością mnie nie uszczęśliwi. 

    Type nadąsał się i spojrzał na Lhonga, który nawiązał z nim kontakt wzrokowy.

    – Hej, te rzeczy o eks Tharna są najbardziej soczyste. Nie wiesz, że plotki na ten temat nadal krążą po wydziale? No, może trochę przesadzam, nie patrz tak na mnie! Ale faktem jest, że umawiał się z wieloma osobami, chociaż żadna z nich nie przetrwała długo. Ludzie szepczą za jego plecami, uważając, że jest naprawdę tajemniczy, a czasem mówią o klątwie. 

    Tym razem Type zmarszczył brwi, ponieważ Lhong wyglądał dziwnie poważnie. Skupił się więc na przyjacielu swojej połówki.

    – Gdzie tu jakaś tajemnica? Klątwa? Umawiałem się z nim niemal od początku. 

    Szczerze mówiąc to dopiero trzy miesiące, ale jeśli liczyć czas spędzony we wspólnym pokoju, to byłem z nim już od ponad sześciu miesięcy.

    – Więc może je pokonałeś… – Lhong wciąż nawijał o jakichś tajemnicach Tharna i wyglądało na to, że chłopak z południa wziął sobie ten temat do serca.

    – Opowiedz mi…

    – Jeśli mamy pogrzebać w jego przeszłości, to powinniśmy cofnąć się do pierwszej miłości. 

    – Masz na myśli P’Sana, co? 

    – Wow! Wiesz o nim?

Gdy tylko wspomniano o pierwszym kochanku, Type natychmiast się zniecierpliwił, ponieważ nie mógł przestać myśleć o tym sukinsynu, który położył łapy na młodym chłopaku. Poczuł się niezadowolony.

    – Hej, ale San się nie liczy. Nie umawiali się na randki. 

    Świadomość, że ten „nowy przyjaciel” wiedział tak wiele o przeszłości jego chłopaka, sprawiła, że zaufanie Type’a do niego nieco wzrosło. Warto posiedzieć i posłuchać plotek.

    – O pierwszym chłopaku powiem ci tyle, że Tharn chodził z kolegą z równoległej klasy. Ten chłopak był niesamowity. Uczył się na kierunku muzyki klasycznej i przyznam, że zasypiałem, słysząc jak gra na skrzypcach. Tharn miał na jego punkcie niemal obsesję. Nie był wtedy tak przystojny jak teraz. – Mężczyzna znający tajniki życia perkusisty snuł opowieść, podczas gdy Tiwat poczuł się nieco zniecierpliwiony. 

    To nieprzyjemne słuchać o byłych sympatiach swojego chłopaka. 

    – Jeśli był taki dobry, to dlaczego zerwali? – To pytanie sprawiło, że Lhong spojrzał mu w twarz. 

    – Tharn przyłapał go na pieprzeniu się z pięcioma osobami naraz.

    – O kurwa! Ja pierdolę! – Type poczuł się zszokowany i zły na siebie, że nękał Tharna, podczas gdy sam uganiał się za Puifai. Ale myśl o tym, że Tharn został zdradzony przez chłopaka mającego tabuny kochanków… Obrzydliwe.

    – Cóż, dobrze słyszałeś. Pięciu randkowych „sugar daddies”. Tharn dowiedział się o tym, nim minął miesiąc, jak zaczęli się spotykać. A ci mężczyźni byli seniorami w różnych college’ach. Mieli swoich własnych kochanków i pieniądze od sponsorów, które dawali chłopakowi Tharna. Jeździli sportowymi samochodami za kilka milionów, więc ówczesny Tharn nie mógł się z nimi równać. 

    Type był zszokowany, gdy to usłyszał. Lhong pokiwał z przekonaniem głową.

    – Ten facet był prawdziwym fiaskiem. Gdybym to był ja, też czułbym się źle, tak bardzo go lubiąc i dowiadując się, że potraktował mnie jak zabawkę. A później… pojawiła się ta dwumiesięczna klątwa. 

    – Dwumiesięczna klątwa? – Type beznamiętnie powtórzył te słowa, na co Lhong skinął głową. 

    – Cóż, zabawy przez dwa miesiące. Tharn nigdy nie spotykał się wtedy z nikim dłużej niż dwa miesiące. I to na dodatek zawsze on był rzucany przez partnera. A powodem jest to, że Tharn jest tak idealny w opiekowaniu się swoimi chłopakami, że czują się duszeni miłością. Chociaż jestem przekonany, że miał pecha, opiekując się po prostu złymi ludźmi. 

    Type poczuł się zły na swojego chłopaka, gdy tylko to usłyszał. 

    Tharn jest tak cholernie miłym facetem. Ja też byłem kolejnym obiektem jego troski. 

    – Był czas, kiedy Tharn uprawiał niezobowiązujący seks i ktokolwiek mu się podobał, lądował w jego łóżku. Wiele osób chciało się z nim przespać, więc zabawiali się z nim przez jakiś czas, dopóki nie pojawiła się pierwsza osoba, która zakończyła ten cykl... – Główny wokalista zawiesił głos, jakby opowiadał wciągającą historię grozy. – Czy wiesz, że mieliśmy już kiedyś zespół, Ai’Type?

    – Tak, wiem – odpowiedział zachrypniętym głosem chłopak z południa.

    – Nasz stary zespół powstał w pierwszej klasie liceum, a już w drugiej śpiewaliśmy w barze P’Konga. Mniej więcej przez rok. W tym czasie Tharn spotykał się z kimś z college’u, ale faworyzował brata Tuma. To nasz przyjaciel ze starego zespołu. Jego brat przyszedł kiedyś wyznać miłość Tharnowi. Słyszałem, że Tar – tak mu na imię – podkochiwał się w nim od pierwszego spojrzenia, gdy zobaczył Tharna grającego na perkusji. Jakiś czas później zebrał się na odwagę, żeby wyznać mu uczucia. Zupełnie jak w bajce. Wyznał mu je w restauracji, a my byliśmy świadkami. Czarujący uśmiech przystojnego Tharna, nieśmiałe spojrzenie Tara, a potem... wyszli.

    – Pominąłeś połowę, dupku – wtrącił Type, rozśmieszając swojego rozmówcę.

    – Hej, chcesz usłyszeć, jak go ścigał? Tak właśnie było. To był udany związek, Tharn nie odpuszczał i nie pozwalał mu się od siebie oderwać. A potem było słodko i super intymnie. Tar miał taką obsesję na punkcie Tharna, że zupełnie stracił rozum i przychodził z bratem do baru bez względu na to, jak było późno. Świat Tharna poróżowiał, a on siedział i pisał dla Tara piosenki.

    Dla mnie żadnej nie napisał, cholerny dupek.

    Type wiedział, że to już przeszłość, ale jak Tharn czuł się z tym, że mu nie wyszło? Mężczyzna, który kiedyś mówił, żeby partner nie traktował go jak panienki, siedział, czując zazdrość. A ten cholerny gawędziarz z ustami pełnymi pieczonej ośmiornicy wciąż był w stanie gadać.

    – Ten chłopak trwał u jego boku i do szaleństwa kochał Tharna. Byli kiedyś razem w burzową noc. Powalone drzewa, roztrzaskana perkusja i gitara, mikrofon…

    – A do czego ten twój długi wstęp? 

    – Och, nie chcę, żebyś się denerwował, słuchał o przeszłości i był tym przygnębiony. 

    – Wymyślasz tu jakieś sceny grozy. 

    – Po prostu zerwali i po sprawie.

    – Hej! To wszystko, co masz do powiedzenia?

    Co ten gościu w ogóle gada? Opowiada jakieś dramaty, a kiedy następuje zwrot akcji, to zamiast rozwinąć temat, nagle kończy. Czy to jakieś cholerne niskobudżetowe kino? 

    Lhong pokiwał głową. 

    – No koniec. Skończyło się. 

    – Nie, nie, nie! Samo z siebie się nie skończyło. Wielka miłość smarkacza, a potem siup i koniec. Jak oni zerwali? Czy ten junior znalazł sobie nowego kochanka? 

    Lhong uśmiechnął się promiennie...

    – Nie wiem.

    – Ech…

    – Och, nie siedzę w głowie Tharna. Wszystko, co wiem, to… Tharn powiedział mi tylko, że to koniec. Nie zdradził żadnych szczegółów. Ale coś tam było, bo Tum nagle się zjawił i go pobił. Tharn krwawił z ust. Tum obwinił go za to, że unieszczęśliwił jego brata, a ten chłopaczek odmówił spotkania. Nie mam pojęcia, dlaczego zerwali. Odnoszę wrażenie, że Tharn też tego nie wiedział. W każdym razie przestał się z kimkolwiek spotykać. I wtedy poznał ciebie.

    Było to zdanie, po usłyszeniu którego w piersi Type’a mocniej zabiło serce. 

    To, co nastąpiło później, było jasne, ale co z tym, co wydarzyło się wcześniej? 

    – Czemu zerwali, skoro byli tacy zakochani?

    – Cóż, bez tego wy nie bylibyście teraz razem. – Lhong należał najwyraźniej do tych z optymistycznego gatunku, bo posłał mu szeroki uśmiech, sprawiając, że ten, który powinien podążać za swoim szczęściem, popadł w jeszcze większe zamyślenie. 

    Odkąd związał się z Tharnem, Type przekonał się o kilku rzeczach. Jego chłopak jest dobry, poważnie traktuje tego, w kim się zakocha. Nie waha się inwestować uczuć w związek i zrobi wszystko dla osoby, którą darzy miłością. 

    Może to trochę głupie. Ale dlatego, że jest opanowany i spokojny, z całą pewnością ze sobą nie zerwiemy. Wcześniej raczej rozszarpiemy się na śmierć.

    Type realistycznie oceniał swój temperament. 

    Jeśli Tar był tak zauroczony Tharnem, a on tak bardzo go kochał, to dlaczego zerwali, a ja wylądowałem w homoseksualnym związku? 

    Type pogodził się z tym, że jest połówką męskiej pary. Nawet jeśli Tharn był jedynym, z którym był w stanie w ogóle taką relację nawiązać.

    – Jeśli chcesz wiedzieć więcej o Tarze, będziesz musiał sam zapytać o niego Tharna. Słuchający westchnął.

    – Po co miałbym go pytać? Koniec to koniec, nie chcę się w to zagłębiać.

    Type był inteligentnym mężczyzną. Wiedział więc, że nie należy być tak głupim, by wypytywać partnera o przeszłość. To już historia. Rozgrzebywanie minionych związków nie przyniesie nic dobrego, a z całą pewnością nie przyniesie mu szczęścia. Może natomiast obrócić się przeciw niemu i wpędzić w niemałe kłopoty. 

    Słyszący te słowa Lhong zgodnie skinął głową.

    – To dobrze. Nie mów Tharnowi, że ci powiedziałem. Nie daj Boże, na ciebie nakrzyczy. Nie powinienem mówić jego ukochanemu o czymś przyprawiającym jedynie o ból głowy.

    Ta ostatnia kwestia zabrzmiała tak zabawnie, że Type prawie pokazał mu środkowy palec.

    – Powiem mu, że postawiłem ci posiłek, żebyś mógł opowiedzieć mi o jego ulubionych rzeczach.

    – Ha, twoje serce jest przepełnione złem –  lamentował przyjaciel Tharna. 

    Type potrząsnął głową, ponieważ tak naprawdę nie myślał o ujawnieniu rozmowy z Lhongiem, zwłaszcza że padło w niej tak wiele intymnych rzeczy. 

    Odkąd poznał Sana, Type chciał dowiedzieć się czegoś więcej o Tharnie. Ale teraz, kiedy poznał jego przeszłość z ust kogoś innego, nie zamierzał o tym mówić. Czuł się jak intruz i właściwie żałował, że w ogóle słuchał. Powinien był poczekać, aż Tharn sam mu opowie, jeśli w ogóle by zechciał. 

    Przeszedł tak wiele, więc nic dziwnego, że jest tak dobry w łóżku.

    Czując wzbierającą w sercu zazdrość, Type obiecał sobie, że nie pozwoli, by to, co dziś usłyszał, wpłynęło na jego uczucia. Lekcje z ostatniego czasu wiele go nauczyły.


***


    Tharn czuł się niespokojny, otrzymując w ciągu ostatnich dni mnóstwo wiadomości od swojego byłego chłopaka. 

    [P’Tharn, mogę z tobą porozmawiać?]

    [Jak się miewasz, Phi? Czy uważasz, że jestem wkurzający?]

    I wreszcie.

    [P’Tharn, czy mógłbyś się ze mną spotkać?]

    Ostatnie pytanie wywołało niemałą irytację. Tharn już wcześniej przysiągł sobie, że nigdy więcej nie będzie zadawał się ze swoimi byłymi sympatiami. Takie spotkania do niczego dobrego nie prowadziły. Obecnie miał kogoś, kogo bardzo kochał. Na dodatek zadał sobie wiele trudu, by go zdobyć. Nie zamierzał pozwolić, by cokolwiek zachwiało ich związkiem. Zdecydował się więc nie reagować na wiadomości od swojego eks.

    Tar należy do przeszłości. 

    Popijając kawę, siedział w znanej kawiarni w centrum handlowym niedaleko uniwersytetu i ze wzrokiem wbitym w ekran telefonu rozmyślał o wiadomościach. Dzisiaj nie miał próby i był zbyt leniwy, by wrócić do mieszkania. Type miał trening piłki nożnej, więc zamiast tkwić samemu w ich gniazdku, Tharn zajął miejsce przy kawiarnianym stoliku. 

    Nie, dla mózgu będzie lepiej w ogóle nie myśleć o tych SMS-ach.

    Mężczyzna potrząsnął głową i schował telefon do torby, po czym wyciągnął kartkę, próbując skupić się na pracy domowej.

     – P’Tharn.

    Ostatnia osoba, którą chciał zobaczyć, wróciła z przeszłości i pojawiła się po drugiej stronie stołu.

    – N’Tar – powiedział ten, który nie mógł uwierzyć, że go widzi. 

    Gdyby to było rok temu, z chęcią spotkałby się z Tarem. Ale skoro junior z nim zerwał, odmawiając spotkania i szansy wyjaśnienia, to ich obecne spotkanie wyraźnie go zaniepokoiło. 

    Młodzieniec uśmiechnął się uprzejmie, po czym odsunął krzesło naprzeciw. 

    – Czy mogę... się przysiąść, Phi?

    Tharn westchnął.

    – W porządku. 

    Chłopak skinął głową z radosnym i promiennym uśmiechem na bladej twarzy. W przeszłości Tharn bardzo lubił ten uśmiech, ale teraz na jego widok poczuł zły nastrój.

    – Usiądź Tar, właśnie wychodzę. 

    Nie pomyślał o tym, by zapytać, dlaczego ostatnio przypadkowo go spotyka. Jeszcze rok temu bez względu na to, jak gorliwie go szukał, nie był w stanie go znaleźć. 

    – P’Tharn, poczekaj chwilę, chcę zamienić z tobą kilka słów.

    – Ale ja nie mam o czym z tobą rozmawiać, mam sprawy do załatwienia – odpowiedział perkusista tak nonszalancko, jak tylko potrafił, pakując swoje rzeczy.

    Nagle…

    Tar złapał go za nadgarstek. Student poczuł się zaskoczony, gdy między nimi przepłynął prąd. Spojrzał na dłoń chłopaka, która wciąż go trzymała.

    – Wcześniej trzymaliśmy się za ręce w ten sam sposób – powiedział smutno licealista.

    Tak, zawsze było tak statycznie, gdy zderzali się łokciami. Tharn zwykł się drażnić, że wygląda to tak, jakby byli skazani na zagładę i nie mogli się od siebie oderwać, ale potem… to zrobili.

    – O co chodzi? – zapytał, wyrywając dłoń. Widział, że druga strona, w której oczach malowała się teraz niepewność, nie chce odpuścić. 

    – Phi, mógłbyś najpierw ze mną porozmawiać?

    Tharn chciał odmówić, ale z powodu wpatrzonych w siebie oczu nie potrafił. Kiedyś ich wyraz zawsze sprawiał, że miękło mu serce, a teraz przy ponownym spojrzeniu miał wrażenie, że widzi w nich… ślady łez. Usiadł więc ponownie.

    Wciąż czuł dreszcze, gdy patrzył w tę twarz. Nie dlatego, że ciągle jeszcze był do niej przywiązany, ale po prostu niewyjaśniony powód rozstania nie dawał mu spokoju. To było zerwanie bez zakończenia i właśnie to sprawiło, że usiadł i patrzył na swojego byłego, milczącego chłopaka, który pił zieloną herbatę. 

    – Pewnie jesteś na mnie bardzo zły, P’Tharn, prawda? 

    – Nie, minął rok i nie myślałem o tym zbyt wiele.

    Nieprawda, myślał. Często zadawał sobie pytanie, gdzie popełnił błąd.

    Wyraz twarzy zdradził jego myśli, na co Tar jeszcze bardziej opuścił głowę i drżącym głosem powiedział:

    – Przepraszam, że zrobiłem coś takiego.

    – Tar, cokolwiek masz mi do powiedzenia, zrób to. Mam do załatwienia kilka spraw. 

    Perkusista starał się być tak bezpośredni i nieprzystępny, jak to tylko możliwe, chcąc, by wszystko skończyło się jak najszybciej. W tej chwili jego myśli zajmował tylko jeden mężczyzna.

    Ai’Type.

    Nie chciał ryzykować, by ktoś zobaczył, że spotkał się z Tarem.

    – Nie wiem, co powiedzieć. Nie wiem, jak to właściwie wyjaśnić, ale miałem ważny powód, Phi... Powód, by to zrobić. – Chłopak spojrzał w górę, a młody mężczyzna pomyślał, że najbardziej zwodniczą rzeczą było to, że ten dzieciak po drugiej stronie stołu wyglądał tak, jakby chciał płakać.

    Tharn nie miał nic przeciwko temu, kiedy ktoś płakał, niezależnie od tego, czy był to Type, czy Tar.

    – Więc przekaż mi to, co masz do powiedzenia, przez Tuma. 

    Tym razem Tharn naprawdę wstał z zamiarem opuszczenia kawiarni. Nie chciał tu zostawać. Nie, nie chciał dać się zmiękczyć człowiekowi, który tak bardzo go skrzywdził.

    Gdyby tylko Tar się rozpłakał, to on by mu wybaczył. To dlatego, że był taką osobą. Zawsze nieodmiennie zostawał zraniony i w kółko był smutny. 

    Nagle.

    Chłopak błyskawicznie złapał go za nadgarstek i spojrzał w górę, jednocześnie wypowiadając słowa, które kompletnie zszokowały słuchającego.

    – P’Tharn, nigdy nie myślałem o zerwaniu z tobą! Nigdy! 

    Tharn chciał jedynie zapytać, dlaczego mówi mu o tym dopiero teraz. 



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty