TT [Tom 2] – Rozdział 55

 



Prawda kryjąca się za kłamstwem


    Na tyłach luksusowego domu znajdował się zbudowany z kamieni, duży, prostokątny staw rybny z niewielkim wodospadem. Baldachim chronił to miejsce odpoczynku i orzeźwienia przed wiatrem i deszczem. 

    Jednak drugie dziecko mieszkającej w tej posiadłości rodziny, nie mogło tam odpocząć ani znaleźć odrobiny spokoju. Tharn wrócił do domu zeszłej nocy. Prawdę mówiąc, wcale nie chciał tu przyjechać… Ale wszystko było lepsze od pozostawania w Bangkoku, ponieważ były tam wspomnienia o Typie.

    Perkusista płakał jak szalony. Zupełnie, jakby stracił wszystko i chciał wylać z siebie wewnętrzny ból. Ale ostatecznie nie poczuł się nawet odrobinę lepiej. Za każdym razem, kiedy wracał myślami do wydarzeń w hotelowym pokoju, miał wrażenie, że oszaleje. Bez względu na to, jak bardzo Lhong go pocieszał, słowa otuchy do niego nie docierały, nawet ich nie słuchał. Postanowił więc wrócić do domu.

    Znajdował się w katastrofalnym stanie, szokując tym bezradną rodzinę. W poszukiwaniu spokoju i lekarstwa na złamane serce udał się więc do ogrodu, a jedynym, co powiedział zaniepokojonej matce, było: 

    – Mamo, co zrobiłem źle? Co zrobiłem nie tak? Dlaczego mnie porzucił?

    Płakał tak rozdzierająco, że zupełnie opadł z sił. Otoczony ramionami rodzicielki wylewał łzy, powtarzając te same pytania.

    Tharn miał w tych dniach wykłady, ale nie był w stanie na nie chodzić. Jego myśli wciąż wypełnione były mężczyzną, który był powodem, dla którego Tharn szukał pocieszenia na łonie rodziny. Type był jedyną jego sympatią, którą kiedykolwiek przyprowadził do domu. Jedynym, którego chciał przedstawić rodzinie. Był pewien, że w nim znalazł tego właściwego.

    Przecież nasz związek nie trwa jeszcze nawet roku… Co ja sobie myślałem? 

    Nagle rozdzwonił się leżący obok niego telefon. Tharn błyskawicznie spojrzał na wyświetlacz, spodziewając się ujrzeć imię mężczyzny, który go porzucił, ale niemal natychmiast rozczarowany spuścił głowę, a promyk nadziei w jego sercu zgasł.

    ...Ai’Lhong...

    Widok imienia najlepszego przyjaciela sprawił, że przepełniony bolesnym rozgoryczeniem mężczyzna zamknął oczy. Chociaż wiedział, że Lhong się o niego martwi, nie chciał teraz rozmawiać z nikim. Nawet z osobą, która zawsze była przy nim i pocieszała, kiedy Tharn przeżywał kolejne miłosne porażki. 

    Odrzucił połączenie, po czym stuknął w aplikację LINE, zmuszając się do otwarcia dwóch poprzednich czatów. Palce przesuwały się powoli po ekranie, kiedy młody człowiek czytał każde słowo. 

    Chociaż nie korzystał często z tej appki, ponieważ na co dzień mieszkali razem, to jednak z upływem czasu nagromadziło się sporo wiadomości. Dotyczyły one głównie umówionych spotkań, informacji o spóźnieniu… Palce Tharna przesunęły się po ostatniej wymianie zdań. Wczorajszej…

    [Mam dziś próbę, a wieczorem...]

    [Co tam robisz? Przecież dziś nie pracujesz!] 

    [Co chcesz zjeść? Kupię, jak będę wracał.] 

    [Nie, zjem później z Techno.]

    [Posiłek z Techno to nie to samo co Techno jako posiłek. Nie wolałbyś mnie?]

    [FCK-Y]

    – Rozmawiasz ze mną każdego dnia...

    Dlaczego głos Tharna zadrżał, gdy to mówił? Młody człowiek z trudem zacisnął dłoń na telefonie, który prawie mu się wyślizgnął. Jego ręce stały się niemal bezwładne. Znów poczuł cisnące się do oczu łzy. 

    – Ai’Type, błagam, wróć… i mnie zbesztaj. Jestem gotów zrobić absolutnie wszystko. Cokolwiek tylko chcesz. Możesz mnie przeklinać i wyzywać. Zniosę wszystko. Tylko wróć. Wróć szybko! Type…

    W końcu jego słaby głos się załamał i młody człowiek pozwolił popłynąć łzom. 

    Telefon po raz kolejny zadzwonił i tak jak poprzednio w jego sercu zabłysła iskierka nadziei, która równie szybko zgasła. 

    ...Ai’Lhong...

    Znów wyświetliło się to samo imię i mimo że jego właściciel był najlepszym przyjacielem Tharna, to ten wciąż nie chciał z nim rozmawiać. Jedyną rozmową, na którą czekał, była ta z Typem. 

    – Czy ty nie jesteś głupi?! – przeklął samego siebie, zaciskając obie dłonie na wibrującym urządzeniu. – Idź do diabła!

    Tharn zamachnął się, rzucając komórką, która z pluskiem wpadła do stawu, po czym westchnął ciężko i objął się ramionami.

    Obraz nieszczęśliwego mężczyzny sprawił, że obserwujący go z boku brat poczuł się absolutnie bezsilny. 

    – N’Tharn...

    – P’Thorn... – Na starszego z braci, który zbliżył się i zajął miejsce obok, spojrzały czerwone, spuchnięte oczy.

    – Wypłacz się, jeśli chcesz, a ja będę przy tobie jako przyjaciel.

    Propozycja Thorna sprawiła, że Tharn schował głowę przy zgiętych kolanach. Między braćmi nie padło już żadne słowo, a zamiast tego słychać było tylko płacz Tharna. Zmartwiony starszy z nich przypomniał sobie czasy, kiedy zdarzało się, że ich rodzice zajęci byli pracą, a oni wspólnie bawili się na podwórku. Jednak tamten smutek i samotność, które odczuwał jego Nong, były niczym w porównaniu z tą bezbrzeżną rozpaczą, w której pogrążył się teraz.

    – W porządku N’Tharn, to wszystko minie. – Starszy z nich przytulił młodszego, starając się go pocieszyć.


*** 


    – Co zamierzasz dzisiaj robić?

    – …

    – Ach! Ai’Type, Ai’Type. Czasami naprawdę nie rozumiem, dlaczego pozwalasz sobie tonąć w takim smutku. 

    – Nie jestem smutny.

    – Spójrz na siebie w lustrze. Masz załzawione, podpuchnięte oczy i śmiesz twierdzić, że dobrze spałeś zeszłej nocy?

    Minęły dni od zerwania z Tharnem. Przez ten czas Type doświadczył bezprecedensowego poziomu rozpaczy. Po raz pierwszy, od kiedy zamieszkał w Bangkoku, tak mocno zatęsknił za domem. Ale dzisiejsze trudne do zniesienia uczucia nie mogły równać się z chwilą, kiedy zabierał rzeczy z mieszkania, w którym był do niedawna tak szczęśliwy z Tharnem. Techno kazał mu przestać się smucić. Ale jak on miał to zrobić? 

    Tiwat przecież przedstawił Techno swój plan. I nawet jeśli ten pomysł miał mieć dla niego bolesne konsekwencje, to postanowił zrobić wszystko, by Tharn już nigdy więcej nie cierpiał. Techno co prawda się z tym nie zgadzał, ale zdążył już zauważyć, że nie jest w stanie wpłynąć na przyjaciela i skłonić go do zmiany zdania. 

    Podjąwszy decyzję o zerwaniu z Tharnem, Type przeniósł się chwilowo do domu ‘No i udawał, że nic się nie wydarzyło. Pomijał temat milczeniem.


***


    – Ai’Type, czy ty z kimś zadarłeś? 

    Tiwat i Techno schodzili właśnie po schodach, gdy Champ podszedł do nich z pytaniem, sprawiając, że obaj studenci się skrzywili.

    – Nie – padło z lekko uśmiechniętych ust mężczyzny. 

    – Pytam, bo ciekawi mnie, skąd wytrzasnąłeś tego przystojniaka, który czeka na ciebie przy drzwiach wejściowych. 

    Type zapytał Champa o szczegóły, ale nie był w stanie odgadnąć, kto odwiedził go na uniwersytecie. Wyraz jego twarzy w jednej chwili spoważniał. 

    Czy to możliwe, że kolejny z byłych chłopaków Tharna postanowił wpaść z wizytą?

    Usta Type’a wykrzywiły się w gorzkim uśmiechu, ponieważ na tę przelotną myśl niemal natychmiast poczuł ból w sercu. 

    Spokojnie, Type, nie przejmuj się tym. To nie ma znaczenia, bez względu na to, który to były chłopak.

    Młody człowiek wyregulował oddech i odszedł we wskazanym przez przyjaciela kierunku. Jeśli ktoś zamierzał wszcząć bójkę, to był gotów stanąć do walki. Nie zamierzał płakać jak głupi dzieciak, co przydarzyło mu się jeszcze wczoraj. 

    Gdy tylko wyszedł z budynku uczelni, jego stopy nagle stały się ciężkie jak ołów na widok wysokiego mężczyzny, który posłał mu uśmiech.

    – Witaj, Nong Type, chcę z tobą porozmawiać. 

    – Witaj, P’Thorn.

    Type z niedowierzaniem spojrzał na brata swojej byłej połówki i od razu zmartwił się, że coś mogło stać się Tharnowi. 

    – Chyba domyślasz się, dlaczego tu jestem. Chciałem cię zapytać, dlaczego zerwałeś z Tharnem.

    Nie chcąc, żeby ktokolwiek, nawet mimowolnie, stał się świadkiem ich rozmowy, Type zaprowadził Thorna do spokojnej kawiarni i usłyszał to pytanie natychmiast, gdy tylko zajęli miejsca. 

    – …

    Type nie potrafił nic powiedzieć. 

    – Przepraszam, nie chcę mieszać się w sprawy waszej dwójki, po prostu... Ach! – Thorn ciężko westchnął i przypomniawszy sobie opłakany stan brata, przejechał dłońmi po twarzy, mówiąc:

    – Nong Tharn jest w złym stanie...

    – Co mu się stało? – Ledwo Type usłyszał te słowa, z zaniepokojeniem popatrzył na siedzącego naprzeciw mężczyznę, który spojrzał mu prosto w oczy i nieoczekiwanie zapytał: 

    – Dlaczego zerwałeś, skoro wciąż jesteś w nim zakochany?

    Słysząc tak bezpośrednie pytanie, Type dosłownie zamarł. 

    Temu facetowi najwidoczniej nic nie umknie. 

    Tiwat uciekł wzrokiem przed przenikliwym spojrzeniem rozmówcy. 

    – Ja… nie… To koniec…

    – Być może dla ciebie, ale nie dla Nong Tharna. Szkoda mi mojego brata. Masz pojęcie, jak wyglądał w dniu, w którym wrócił do domu? Płakał! Nigdy nie widziałem, żeby mój brat tak rozpaczał. Ciągle pyta, co zrobił źle. I dlaczego z nim zerwałeś, Nong. Nie rozumiem, naprawdę nie rozumiem. Kiedy wychodził ostatnio z domu, wszystko było w porządku. Co się, do cholery, stało? – Thorn wyrzucił z siebie to, co leżało mu na sercu, a kiedy zamilkł, poczuł, że może nie powinien był…

    – …

    – Przepraszam, ja tylko... – Znów zamilkł i westchnął. – Wcześniej Nong Tharn był do mnie bardzo przywiązany. Chodził za mną krok w krok i zawsze chciał się ze mną bawić. Ale odkąd na świat przyszła Tanya, poczuł, że nie jest już najmłodszym dzieckiem w rodzinie. Wcielił się w rolę starszego brata. Nie był już tak figlarny, beztroski i przywiązany do mnie jak wcześniej. Był gotów stać się wzorowym bratem dla młodszej siostry. Stał się kimś, kto zawsze jest gotów do poświęceń, ale tym razem… – Thorn spojrzał na Type’a i dodał: – Nong Tharn poświęcił się dla siostry, gotów dzielić z nią miłość swoich rodziców, ale nie może stracić ciebie! 

    – …

    Type wciąż się nie odzywał, ale jego leżąca na stole dłoń zaczęła drżeć. 

    – Nong Tharn, od kiedy przestał być dzieckiem, nigdy nie płakał. Ale po rozstaniu z tobą zalewa się łzami. Rozpacza z całego serca, Nong. Przyszedłem więc zapytać cię, co było nie tak z moim bratem? Dlaczego musiałeś z nim zerwać? Odpowiedz mi, a obiecuję, że już nigdy nie będę cię nachodził. 

    Type nie odważył się w tej chwili spojrzeć mu prosto w oczy, bo jego serce wypełnione było poczuciem winy. 

    – Naprawdę jest w tak złym stanie? – zapytał ostrożnie i z namysłem.

    – W najgorszym, jaki kiedykolwiek widziałem.

    Odpowiedź Thorna sprawiła, że Type podjął decyzję. Jego ręce nagle przestały drżeć, kiedy skierował wzrok wprost w oczy starszego chłopaka. Serce, w którym strach mieszał się ze smutkiem, również się uspokoiło, kiedy zdecydował się udzielić odpowiedzi. 

    – Zrobiłem to wszystko dla dobra Tharna.

    – Dla jego dobra? I to dlatego on tak wygląda? 

    Będący w stanie przewidzieć gniewną reakcję rozmówcy Tiwat nie odwrócił wzroku, a zamiast tego śmiało patrzył mu w twarz. 

    – P’Thorn. Jeśli mi obiecasz, że nie powiesz nic Tharnowi, to wyjaśnię ci, co się dzieje.

    – Co masz na myśli?

    – Najpierw przysięgnij! – zażądał Type, sprawiając, że patrzący na niego z niezadowoleniem i złością rozmówca niechętnie przytaknął. 

    – Przysięgam, że nic nie powiem Tharnowi.

    Obietnica sprawiła, że Type otworzył usta i opowiedział wszystko bratu swojego byłego chłopaka, a ten nie mógł uwierzyć w to, co słyszy.


***


    Do restauracji wszedł dobrze ubrany nastolatek. Zatrzymał się przy stole, na którym stały niebieskie drinki, ale tym, co najbardziej przyciągało jego wzrok, nie były napoje, tylko nastrojowe świece.

    Chłopak odsunął krzesło i usiadł, a następnym, co spostrzegł, była wystająca spod szklanki karteczka z napisem „Drink dla kogoś tak uroczego jak ty”.

    – Co jest grane? – mruknął, wyciągając telefon, by odczytać SMS-a, którego otrzymał przed niespełna dwiema godzinami.

    [Zjedzmy razem! Spotkamy się w restauracji o 18:00.]

    Pod spodem widniał adres lokalu. Otrzymawszy tę wiadomość, chłopak nie posiadał się z radości. Miał jeszcze dość czasu, by się odświeżyć i założyć coś ładniejszego. Zanim zachwycony licealista wyszedł z domu, powiedział bratu, że idzie spotkać się z kolegą, po czym bez ociągania pomknął do restauracji, nie mogąc doczekać się niespodzianki. 

    Teraz rozejrzawszy się wokół, uniósł szklankę i skosztował drinka. Na języku poczuł słodki smak, popijał więc napój małymi łykami, aż pokazało się dno. 

    Nie upłynęło wiele czasu, a siedzący wciąż przy stoliku szczęśliwy chłopak, czekając na tego, kto wysłał mu wiadomość, zastanawiał się, co wydarzy się później.    


    – Powinniśmy najpierw poczekać, aż się ocknie?

    – Cóż, tak właśnie rozkazał.

    – Jakoś nie wygląda mi na to, żeby przyszedł tu z własnej woli. 

    – Nie wiem, to zresztą nie nasza sprawa. Bierzesz za to pieniądze, więc rób, co ci każą.

    Nastolatek nie wiedział, jak długo spał, ale gdy otworzył oczy, nie znajdował się już w szykownej restauracji z barem, ale w prosto umeblowanym pokoju hotelowym z jednym łóżkiem. Jednak najbardziej przerażający był widok trzech mężczyzn, którzy się nad nim pochylali. 

    – Spójrzcie, obudził się – powiedział jeden z obserwatorów.

    – Hę? Co? 

    Nieletni powoli trzeźwiał i ze zdziwioną miną spojrzał na śmiejącego się mężczyznę przed nim. Po chwili dotarł do niego kolejny głos.

    – Wygląda na to, że wciąż jest pijany!

    – Mmm... Mmm... Nie... Nie... Mmm... Nie!


    Na ekranie komputera odtwarzało się pirackie porno. I chociaż jakość obrazu była nienajlepsza, wciąż można było zobaczyć, kto leżał na łóżku, i dostrzec trzech mężczyzn, którzy się nim zabawiali. To było ostre pieprzenie, bo nie sposób inaczej nazwać scen orgii, które odtwarzały się na monitorze. 

    Tar z zaciśniętymi pięściami siedział na krześle i wielkimi oczami wpatrywał się w przestrzeń, podczas gdy obsceniczne dźwięki płynęły z głośników komputera. Nie uronił ani jednej łzy.

    Wyraz jego twarzy sprawił, że zaniepokojony Techno z troską zapytał: 

    – Nong Tar, wszystko w porządku? 

    – Cóż... tak, w porządku. Ale nadal… Ja… Cholera!

    – Chodź ze mną. – Techno wyprowadził chłopaka z pokoju, zostawiając gotującego się ze złości Type’a, który z chęcią mordu w oczach wpatrywał się w ekran.

    Tar skontaktował się z nim, przekazując kompromitujący go materiał, po czym dodał: 

    – To właśnie mi zrobił. – Były chłopak Tharna rozpłakał się, a następnie włączył wideo.

    Na filmie wyglądało to tak, jakby był chętny. 

    – Sprawia wrażenie, jakby ten dzieciak był pod wpływem narkotyków. A raczej nie jakichś tam narkotyków, lecz afrodyzjaku – powiedział po powrocie do pokoju Techno. Oszołomiony Type spojrzał na przyjaciela.

    – Gdybyś nic nie wiedział, to oglądając te sceny, uwierzyłbyś, że został odurzony?

    – Ai’Type, nie mów tak, jakbyś mu nie wierzył. Przecież był gotów odłożyć na bok swoją godność i pozwolił nam na obejrzenie nagrania.

    – Nie. Nie to miałem na myśli, Ai’No. Chodzi mi raczej o to, czy gdybyś był Tharnem i został skonfrontowany z takim materiałem, uwierzyłbyś, że twój chłopak został wrobiony.

    Techno zamknął usta, jeszcze przez chwilę wpatrywał się w ekran, po czym powoli przemówił: 

    – Mhm, rozumiem twoje wątpliwości. Wygląda, jakby zgłosił się na ochotnika. 

    Dokładnie o tym samym pomyślał Type.

    – Nie odważyłem się powiedzieć P’Tharnowi... Za bardzo bałem się, że mnie znienawidzi. Nie uwierzy. 

    Obaj mężczyźni odwrócili się w stronę chłopaka w szkolnym mundurku, który właśnie wyszedł z łazienki. Łzy wciąż spływały mu po twarzy, gdy jego wzrok padł na ekran. 

    – Kurwa! – wyrzucił z siebie Techno. 

    Type również miał poważny wyraz twarzy, co sprawiło, że Tar zdecydował się nie wymykać ukradkiem, tylko stawić temu czoła. Zmusił się więc do opowiedzenia historii.

    – Jak tylko się obudziłem. Ooni byli... śmieciami. Brudni, obrzydliwi, śmierdzący.

    – Wystarczy, Tar! Nie musisz tego mówić. – Type wyraźnie widział, jak bardzo zniesmaczony sobą był ten młody chłopak. W tej chwili było mu go tak bardzo żal, że podszedł i objął go ramionami, co najwyraźniej dało nastolatkowi siłę, by mówić dalej.

    – P’Tharn... mógłby mi nie uwierzyć. Nie zrobiłem tego. Nie poszedłem z tym do niego. Nie miałem odwagi, by się z nim spotkać. Czułem się brudny. Zbrukany. 

    – Więc zdecydowałeś się z nim zerwać.

    – To też nie była moja decyzja, Phi. To on kazał mi zerwać. Powiedział, że jeśli tego nie zrobię, pokaże to nagranie P’Tharnowi. Spójrz, nie chcę, żeby mnie... nienawidził. Nie chcę. – Tar spojrzał na niego ze łzami w oczach, podając prawdziwy powód zerwania sprzed roku.

    Tar często powtarzał, że nie chciał zrywać, ale po prostu nie miał wyboru. To wideo sprawiło, że nie potrafił spojrzeć w twarz swojemu ówczesnemu chłopakowi. Ponadto jeśli ten materiał zostałby opublikowany, to gdzie miał się ukryć? A co z jego rodzicami i bratem? Musiał więc zerwać, nawet jeśli tak bardzo tego nie chciał. 

    Traumatyczne przeżycie było odpowiedzialne za powracające koszmary, które każdej nocy na nowo go dręczyły i doprowadzały do szaleństwa. Nie miał siły walczyć z tym, który tak bardzo go skrzywdził. Ale Type wciąż ją miał.

    – Nie opuszczaj P’Tharna! Błagam cię, Phi! Nie opuszczaj go...

    Type spojrzał na stojącego przed nim chłopaka, który naprawdę kochał Tharna. Doświadczył czegoś tak wstrząsającego, czego nikt zapewne nie potrafił sobie nawet wyobrazić. Type delikatnie i pocieszająco położył dłoń na jego głowie i cicho zapytał:

    – Jesteś pewien, że to on to zrobił?

    Tar podniósł głowę i z absolutnym przekonaniem przytaknął. 

    – To Lhong. To on mnie zranił. Mnie i Ai’Tharna. A tym razem również i ciebie, P’Type. 

    Słowa nastolatka sprawiły, że w oczach Type’a zapłonęło zdecydowanie, a pięści mocno zacisnęły się w gniewie.

    Nie pozwolę nikomu, by mnie skrzywdził! Bądź pewien, że się odegram. Oko za oko, ząb za ząb! Nie należę do tych, którzy nadstawiają drugi policzek, tylko zawsze odpłacam tą samą monetą. I to z nawiązką! Poczekaj tylko, ty Ai’Skurwysynu Lhong!



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Popularne posty