TT [Tom 2] – Rozdział 57




Zniszczenie zamaskowanego mężczyzny


    Jeśli ktoś chciałby dowiedzieć się, dlaczego Type zdecydował się zrobić wszystko tak, by zmusić złoczyńcę do przyznania się do swoich postępków, prawdopodobnie musiałby usłyszeć o tym, co zaczęło się w dniu, w którym Tiwat poszedł do szkoły Tara. To właśnie wtedy ten dzieciak bezpardonowo oznajmił mu: 

    – Ja... sprawię, że zerwiesz z P’Tharnem.

    Po usłyszeniu tych słów mężczyzna wpadł we wściekłość. Mocno zacisnął pięści i ruszył do przodu z zamiarem przyłożenia w twarz temu aroganckiemu smarkaczowi, który ośmielał się mieszać w ich związku. Kwestionować jego stabilność! Już po fakcie z ulgą pomyślał, że tylko dzięki Techno, który powstrzymał go, zaciskając dłonie na jego ramionach, udało mu się nie poturbować tego chucherka. 

    – Uspokój się Ai’Type, bo później będzie gadanie, że znęcasz się nad dziećmi! – przemówił ’No do wzburzonego przyjaciela. Jednak Tiwat nie był w stanie uspokoić się tak do końca. Było wręcz przeciwnie. Patrzył z narastającą wściekłością i niepokojem na poważnie i równocześnie żałośnie wyglądającego drania, który z takim przekonaniem wygłosił tę niesłychaną uwagę.

    Chcesz, żebym zerwał z Tharnem... Śnij dalej.

    – Hej, uczniaku, to nie jest czyste zagranie. To ty byłeś tym, który zerwał z Tharnem, nie powinieneś wiec teraz tak po prostu wracać i deklarować prawa własności. Twój były chłopak ma już nowego partnera. Co ty wyczyniasz? Jak możesz pojawiać się ot tak sobie i coś takiego wygłaszać? Nie bądź złym człowiekiem niszczącym szczęście innych. – Techno próbował przemówić mu do sumienia, ale szczerze i stanowczo wyglądający bachor zamiast tego powtórzył:

    – Jest powód, dla którego muszę zmusić cię do zerwania…

    – Dupek! Jesteś zwyczajnym sukinsynem…

    Zirytowany Type nie zdążył się jeszcze dobrze rozkręcić, a kolejne słowa zamarły mu w ustach, bo kiedy podniósł głowę, by spojrzeć rywalowi w oczy, zupełnie zamarł... Łzy? 

    Jak to możliwe, że pogarda, którą Tiwat czuł jeszcze sekundę wcześniej, zmieniła się we współczucie? 

    Przecież ten szczeniak tylko udaje. Przy Tharnie zalewał się łzami, licząc na litość. Czy znowu zamierza rozegrać tę sprawę w ten sposób? Tak wygląda jego strategia, by dostać z powrotem mojego faceta? 

    „Odważ się kochać i odważ się nienawidzić” – te sarkastyczne słowa pojawiły się w głowie Tiwata, kiedy patrzył na zapłakanego gnojka, który złowieszczym głosem po raz kolejny powtórzył swoje słowa. 

    – Powodem, dla którego to powiedziałem... dla którego zmuszony jestem to zrobić, jest to… Ja po prostu nie mogłem odmówić. Nie mam wyboru.

    – Co przez to rozumiesz? – Type ściągnął brwi, patrząc na ocierającego łzy chłopaczka, który z przerażeniem rozglądał się wokół. Na wszelki wypadek student swoją wysoką sylwetką odciął mu drogę ucieczki.

    Wygląda na to, że ten wypłoszek planuje nawiać. I to bez wyjaśnienia! 

    – Odpowiedz mi, co to ma znaczyć. – Type silił się na rozsądek, słusznie domyślając się, że jeśli go zastraszy, to prawdopodobnie nie uzyska odpowiedzi. Stłumił więc płonący w środku ogień i spokojnym głosem zapytał o powód, równocześnie zastanawiając się, jakiej sztuczki zamierza użyć ten szczeniak. 

    Jak mówi stare powiedzenie: „Przyjaciół trzymaj blisko, ale wrogów jeszcze bliżej”.

    Tiwat całkiem rozsądnie pomyślał, że zamiast ukręcić łeb temu uczniakowi, powinien spróbować poznać powód, dla którego ta mieszanka sprzecznych emocji zamierza roztrzaskać mu związek, nie bacząc przy tym, że może oberwać po dupie! I to mimo że widać, że dosłownie truchleje ze strachu. 

    Onieśmielające spojrzenie Type’a sprawiło, że Tar podniósł głowę i spojrzał na niego rozbieganym wzrokiem. Jego usta drżały teraz jeszcze bardziej niż wcześniej.

    – Zostałem zaszantażowany.

    – Och, och, wyglądasz bardzo szczerze. Powinieneś dostać Oscara za to swoje przedstawienie! Rumieńce, drżący głos. Koleś, jesteś jak uosobienie niewinności. Powinieneś przestać wreszcie zmyślać, drogi uczniu, i zacząć zachowywać się jak zły facet, zamiast zgrywać uciśnioną niewinność. – Techno potrząsnął głową, wygłaszając te słowa w kierunku młodszego chłopaka. 

    Type natomiast pochylił się i spojrzał w oczy siedzącego naprzeciwko bachora, którego od pierwszego spotkania uznał za cholernie irytującego.

    – Powiedz mi, w jaki sposób zostałeś zmuszony? 

    – Nie mogę powiedzieć. – Młodzik potrząsnął powoli głową, na co Type....

    Bum!

    Chłopak z południa trzasnął dłonią w stół tak mocno, że rozmówca najwyraźniej nieźle się przestraszył. Po chwili mężczyzna budzącym strach, niskim głosem zagroził: 

    – Nie jestem zbyt skomplikowanym facetem. Dlatego powiem ci to wprost bez owijania w bawełnę. Nie zamierzam pozwolić, byś zbliżył się do Tharna. Ale zamiast sprać cię na kwaśne jabłko, dam ci szansę wyjaśnić, jakie okoliczności zmusiły cię, by postępować w ten właśnie sposób. – Kiedy tylko Tiwat skończył mówić, uczeń, który ledwo potrafił powstrzymać łzy, spojrzał na niego z autentycznym przerażeniem i powiedział: 

    – Nie miałem zamiaru podejmować prób odzyskania P’Tharna… 

    – Ale przecież przed chwilą powiedziałeś, że zamierzasz doprowadzić do tego, żebyśmy ze sobą zerwali! – Type zamarł i zmrużył oczy, patrząc w skupieniu na pobladłą twarz licealisty.

    Hmm… Mówił wprost o tym, że zamierza być przyczyną naszego zerwania, ale istotnie nie wspomniał ani słowem o tym, że zamierza wrócić i znów zostać chłopakiem Ai’Tharna. 

    – Nie ma mowy, żebym znowu mógł zająć miejsce u boku P’Tharna... Nie po tym, co się wydarzyło… Już nie... Ponieważ to, co zrobiłem na pewno sprawi, że mnie znienawidzi.

    – Ach, trudno za tobą trafić, wiesz, koleś? To dlaczego zamierzasz doprowadzić do ich rozstania, skoro nie zaświtał ci w głowie pomysł zajęcia miejsca Type’a? Tak z łaski na uciechę? I co masz na myśli, mówiąc te dziwaczne rzeczy? – Techno wciąż był zdezorientowany. 

    – Mówisz jakby... Kto cię do tego zmusił? – rozpoczął pytająco Type.

    Na te słowa Tar w całkowitym szoku wytrzeszczył oczy, po czym spojrzał w lewo i w prawo, a jego ciało wyraźnie zadrżało. Wciąż jednak przecząco kręcił głową na znak, że nie zamierza wyjawić szczegółów. 

    Tiwat spojrzał na chłopaka uważnie, będąc pewnym, że potrafi w nim czytać, i wyraźnie widząc, czy ten młokos kłamie, czy mówi prawdę. A więc jednak…

    – Kto cię do tego zmusił? – Chłopak z południa ścisnął jego ramiona.

    Tar zamknął oczy i mocno zacisnął usta, nie zamierzając się odezwać. 

    – Bo jeśli nikt ci tego nie kazał, to by znaczyło, że próbujesz namieszać w życiu Tharna, ponieważ czujesz do niego nienawiść. 

    Gdy tylko padły te słowa licealista natychmiast z ogniem zaprzeczył:

    – Nie nienawidzę P’Tharna! Ja go kocham!!!

    – Skoro go kochasz, to dlaczego próbujesz zmusić mnie do zerwania z nim, mimo że nie zamierzasz wyciągnąć z tego dla siebie żadnych korzyści? Jeśli istotnie go kochasz, to dlaczego nie chcesz z nim być? Jesteś pewien, że nie czujesz do niego nienawiści? 

    – Nie! Kocham P’Tharna. Zawsze go kochałem! Wtedy i teraz. Nigdy nie przestałem go kochać. Phi, nie mów tak, skoro nie masz o niczym pojęcia! 

    Młodzik zapłakał, jakby został szturchnięty w bolące miejsce, po czym podniósł się, by stanąć tuż przed rozmówcą i bez obawy spojrzeć mu w twarz. Chłopak z południa zachował spokój, powstrzymując swój ognisty temperament. Zamiast tego głosem zimnym jak lód Antarktydy zaczął:

    – Więc po prostu mi powiedz, skoro nic nie wiem.

    – …

    Stojący nieruchomo licealista odetchnął ciężko, zupełnie jakby chciał stłumić targające nim emocje, a następnie na powrót usiadł i opierając łokcie o blat stołu, zakrył twarz dłońmi.

    – Ja... nie chcę tego robić, nie chcę już tego robić! Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciał, jest denerwowanie P’Tharna. Nawet jeśli go zraniłem, porzucając bez słowa wyjaśnienia, to on wciąż traktował mnie z tą samą troską. Nie chcę go ranić. Nie chcę przysparzać mu bólu. Nie chcę, żeby przeze mnie cierpiał. Dlaczego? Dlaczego muszę to być ja? 

    Nastolatek wyglądał w tej chwili na niesamowicie przytłoczonego. Szybko wyrzucał z siebie słowa, zupełnie jakby pękła w nim tama. Type natomiast w milczeniu i z niejakim współczuciem patrzył na bezradnie kurczącą ramiona kupkę nieszczęścia.

    – Nigdy nie chciałem tego robić, nigdy nie chciałem zrywać z P’Tharnem, ale on... On sam by ze mną zerwał. To, co mi się stało… Nie potrafiłby tego zignorować. To był plan tego bezdusznego faceta. To on zranił P’Tharna. Ja w życiu…

    Tiwat próbował poskładać wszystko w całość. Jeśli ten chłopak mówił prawdę, to znaczyłoby, że nie był odpowiedzialny za wydarzenia sprzed roku, które ciągle jeszcze wywierały na niego silny wpływ. Wyraźnie było widać, że kryje się za tym ktoś inny. Ktoś ukryty, kto pociągał za sznurki. Ten dzieciak tutaj to tylko marionetka. 

    Chłopak z południa po raz kolejny zastanowił się nad przyczyną zerwania Tara z Tharnem. Z tego, co wiedział, wyglądało na to, że licealista był tym, który złamał klątwę. Skoro tak, to powinien zostać u boku Tharna, a zamiast tego bez słowa wyjaśnienia z nim zerwał, chociaż teraz wyraźnie było widać, że nie uczynił tego dobrowolnie. 

    Po chwili Tiwat odezwał się więc łagodniejszym tonem.

    – Śmiało, opowiedz mi o tym, pomogę ci.

    – Pomożesz? A co ty mógłbyś dla mnie zrobić? Nikt nie jest w stanie mi pomóc. Nikt nie potrafi zmienić faktu, że zostałem zgwałcony. Nigdy nie będę potrafił od tego uciec. 

    – Och! – W tym momencie oczy Type’a rozszerzyły się z przerażenia, natomiast z ust Techno wyrwał się okrzyk grozy. Przyjaciel Tiwata rozejrzał się dookoła w obawie, czy aby ktoś postronny tego nie usłyszał, po czym uniósł rękę, by zakryć usta. Wyraźnie dostrzegł, że Tar przestał już dusić to w sobie i najwidoczniej zamierzał im wszystko opowiedzieć, ponieważ drżały już nie tylko jego dłonie i głos. Całe jego ciało trzęsło się jak osika. Wyglądał tak, jakby zmagał się z demonami przeszłości. 

    – Chwileczkę, to nie jest odpowiednie miejsce na tego typu wyznania. Co powiesz na to, żebyśmy poszli do mojego domu? – zaproponował ’No.

    – Nie.

    – Hej, proszę, chodźmy gdzieś indziej. Myślę, że takie słowa wymagają o wiele więcej prywatności, niż można znaleźć w tym publicznym miejscu.

    W drodze do domu najlepszego przyjaciela Type uświadomił sobie, jaka krzywda spotkała tego młodego chłopaka. Gwałt. Z opowieści licealisty wynikało, że został odurzony, po czym padł ofiarą zbiorowego gwałtu. Słuchając jego słów, Type i Techno zadrżeli, a po chwili padło doskonale znane chłopakowi z południa imię.

    Najlepszy przyjaciel Tharna… Lhong.

    Odurzenie i gwałt, które przytrafiły się temu chłopcu w zeszłym roku, to jedno, ale stojący za tym mężczyzna poszedł o krok dalej i powiedział mu, że posiada nagranie. To właśnie ono posłużyło jako środek do szantażu. Tar prawie oszalał, gdy słuchał telefonicznych gróźb. Kazano mu zerwać z chłopakiem, co kompletnie zastraszony licealista uczynił, po czym z mizernym skutkiem próbował żyć z tym, co zrujnowało mu dotychczasowe szczęśliwe życie. Nie potrafił jednak prowadzić znośnej egzystencji, a zamiast tego nieustannie zmagał się z chęcią popełnienia samobójstwa. Najwidoczniej tkwiący w nim ból domagał się jakiegoś ujścia, ponieważ chłopak zaczął się kaleczyć. To właśnie było przyczyną, że jego brat zaczął winić Tharna za opłakany stan, w jakim znajdował się Tar. Nastolatek natomiast nie odważył się powiedzieć nikomu ani słowa o tym wydarzeniu, ponieważ szantażysta całkiem jasno poinformował go, że jeśli ktokolwiek zobaczy nagranie, to ani przez sekundę nie zwątpi, że Tar był jak najbardziej chętny. Kto mu uwierzy, że był pod wpływem afrodyzjaku? 

    Przez rok Tar starał się zapomnieć. Robił wszystko, by nie myśleć o tym tragicznym wydarzeniu, jednak okazało się, że jego koszmar wcale się nie skończył. Całkiem niedawno otrzymał telefon z pogróżkami. Znowu musiał wykonywać polecenia, ponieważ rozmówca zagroził, że w razie nieposłuszeństwa nagranie sprzed roku zostanie rozpowszechnione w jego szkole. 

    Tar wyznał, że nie chciał tego robić, nie chciał wtrącać się w życie swojego byłego chłopaka, rujnować jego szczęścia. Ale wbrew własnej woli musiał dźwigać ciężar błędu, który popełnił w przeszłości. Na dodatek musiał zmagać się z tym absolutnie sam, ponieważ nie mógł zwierzyć się ani rodzicom, ani bratu. Przy tym w głębi duszy tęsknił za swoją jedyną wielką miłością, która nie mogła być teraz jego wsparciem. 

    – Jestem taki głupi, Phi! Głupi, bo chciałbym, żeby P’Tharn nadal mnie kochał! Tak bardzo! Czasami zastanawiałem się, czy uwierzyłby mi, gdybym opowiedział mu o tym, co przeżyłem? Czy uwierzyłby mi, że nie byłem chętny? Ale teraz Phi się zmienił, ma nowego chłopaka, a zamiast tego ja stałem się tym, który znów będzie musiał zranić jego uczucia. Uwierz mi, naprawdę nie chcę tego zrobić, ale jak w takiej sytuacji mogę być nieposłuszny? 

    Type dowiedział się dzisiaj nie tylko o wstrząsających przeżyciach tego dzieciaka, ale również o tym, że rozmówca naprawdę kochał swojego byłego chłopaka. Jednak mimo że Tiwat był młodym mężczyzną o szczodrym sercu, to z całą pewnością nie zamierzał oddawać mu Tharna.

    – Phi, błagam cię! Bez względu na to, co będę musiał zrobić, nie zrywaj z P’Tharnem. Błagam! On cię kocha! Nie rań go tak bardzo, jak ja musiałem to zrobić.

    Dokładnie w tym momencie, widząc szlachetność tego szczeniaczka, Type poczuł się jak prawdziwy złoczyńca. W głowie błysnęła mu myśl, że z całą pewnością nie byłby na tyle wspaniałomyślny, by jakiemuś innemu facetowi oddawać mężczyznę, którego kocha. 

    – Więc co zamierzacie zrobić? – Techno spojrzał najpierw na jednego z nich, a potem na drugiego, ponieważ będąc na ich miejscu, nie wiedziałby, jak powinien się zachować.

    – Zrobimy to, co zaplanował sobie ten psychopata. Stworzymy pozory, które pozwolą mu myśleć, że jest panem sytuacji i ma wszystko pod kontrolą. Pozwólcie mi się trochę zastanowić. Później zdecydujemy, jak powinna wyglądać nasza strategia. 

    Tej nocy Tiwat szukał powodu, by móc pokłócić się z Tharnem. Chciał wiedzieć, czy to, co mówił Tar, jest zgodne z prawdą, a pomysł wspólnego drinka z Lhongiem pomoże mu wybadać, kim on tak naprawdę jest. Tharn przecież bezgranicznie ufał swojemu najlepszemu przyjacielowi, który zresztą wiedział o nim wszystko. 

    Na początku Type nie potrafił znaleźć chwili wytchnienia, ponieważ nieustannie zastanawiał się, czy Tar kłamie i czy Lhong istotnie jest tym złym w przebraniu dobrodusznego przyjaciela. Zresztą będąc tak blisko Tharna, pod przykrywką najserdeczniejszego kumpla, miał pole manewru i zero obaw przed wykryciem. 

    Tar przyznał, że bardzo długo zastanawiał się nad tożsamością tego złoczyńcy i zaczął podejrzewać Lhonga, ponieważ był jedyną osobą, która mogła odblokować telefon Tharna i wysłać wiadomość, żeby spotkali się wtedy w restauracji. Tylko jeden człowiek miał do niego dostęp. Lhong.

    Tak więc weryfikując hipotezę licealisty, Tiwat pomyślał, że z całą pewnością łatwiej mógłby rozgryźć zamiary najlepszego przyjaciela swojej połówki, gdyby udawał, że jest kompletnie pijany. Lhong uznałby, że nie musi się przy nim kontrolować, i ukazałby swoje prawdziwe oblicze. 

    – Gdyby nie ty! – warknął Lhong pod adresem mężczyzny, którego odprowadzał, a raczej niemal taszczył do domu, a który udawał tak pijanego, że nie potrafiłby rozpoznać własnej matki. W tamtym momencie nikt nie wiedział, że przyjaciel Tharna marzy o tym, by zająć jego miejsce. 

    Udający zalanego w trupa Tiwat zaraz po tym, jak znalazł się w objęciach swojego faceta, wycisnął pocałunek na jego skroni, po czym szepnął mu kilka słodkich słów. Tharn zdecydowanie nie zawiódł. Natychmiast odwrócił swoją uwagę od najlepszego przyjaciela i skupił się w pełni na ukochanym, patrząc na niego z wyraźną czułością zabarwioną lekkim rozbawieniem. Type natomiast skoncentrował się na twarzy Lhonga i dostrzegł uczucia, które potwierdziły wypowiedź Tara. Wokalista patrzył na Tiwata wzrokiem pełnym obrzydzenia i nienawiści. 

    Lhong to naprawdę dwulicowy skurwysyn! 

    Kiedy Type zorientował się, kto jest kim, miał czas na zaplanowanie kolejnego kroku.

    To on pokierował Tarem, każąc mu zwabić Tharna do hotelowej sypialni. Licealista miał wykonywać polecenia Lhonga, które Tiwat zresztą z góry potrafił przewidzieć. Od tamtej pory były i obecny chłopak perkusisty działali w pełnej komitywie. Chociaż Type nie bardzo lubił byłego chłopaka Tharna, nie chciał też, aby stał się on dziecięcą gwiazdą pornografii. Przy okazji ukazania prawdziwego oblicza Lhonga zamierzał również przeciwdziałać rozpowszechnieniu nagrania. 

    Dzięki przykrywce pomocnego, posłusznego chłopaka, jaką przywdział Tar, Lhong mógł przeprowadzić swój plan pozbycia się Tiwata, nie mając pojęcia, kto tak naprawdę pociąga za sznurki. 

    – P’Type, nie musisz tego robić. Pomyśl, plany mają to do siebie, że często w trakcie ich realizacji wyskakuje coś, czego nie wzięło się pod uwagę – ostrzegał przyjaciela Techno.

    – Myślisz, że nie powinienem współpracować z tym małym bachorem podczas operacji „zerwanie z Tharnem”? 

    – Hahaha! – zaśmiał się sucho Techno. – Nie żartuj sobie z uczuć Tharna. Dlaczego nie powiesz mu wprost? 

    Tiwat myślał o czymś więcej niż tylko o pomocy dzieciakowi w ucieczce przed dręczącym go demonem. Zastanawiał się, co mógłby zrobić z tym nagraniem, gdyby je dostał. Pokazać Tharnowi? A co, jeśli Tharn by nie uwierzył?

    Chłopak z południa nie sądził, że wystarczyłoby porozmawiać. Istniało ryzyko, że jego chłopak mu nie uwierzy, a zamiast tego Tiwat otrzyma stempelek faceta oczerniającego jego najlepszego kumpla. W końcu Tharn od lat przyjaźnił się z Lhongiem. A skoro nadeszła okazja zdemaskowania drania odgrywającego rolę najserdeczniejszego przyjaciela, to Type był gotów podjąć ryzyko.

    Chociaż Techno wciąż przekonywał go, by tego nie robił, Tiwat nie zamierzał odstąpić od planu. Nie było powodu, by czekał, aż pewnego dnia sam stanie się ofiarą manipulacji Lhonga. Nie zamierzał przyjmować biernej roli w oczekiwaniu na przyszłe wydarzenia. O wiele lepiej czuł się w roli tego, kto wyeliminuje wroga. 

    Ktoś patrzący z boku mógłby odnieść mylne wrażenie, że Tiwat był zimnokrwistym mężczyzną o lodowatym sercu, który bez mrugnięcia okiem mierzy się z manipulatorem. Prawda wyglądała jednak zupełnie inaczej. Chłopak z południa tak bardzo kochał Tharna, że wewnętrzna udręka, którą odczuwał na samą myśl, że będzie musiał wypowiedzieć słowo „zerwijmy”, doprowadzała go niemal do szaleństwa. Niejednokrotnie chciał odstąpić od swojego pomysłu, ale wiedział, że to jedyny sposób, by chronić szczęście ukochanego. Musi sprawić mu ból, żeby w przyszłości jego chłopak nie padł ofiarą kolejnych brudnych zagrywek Lhonga. 

    Tak, jedynym i niepodważalnym był fakt, że Type całym sercem kochał Tharna i był gotów zrobić dla niego dosłownie wszystko, stawiając na szali swoje szczęście. Wypieszczony plan miał otworzyć jego połówce oczy na to, kim był jego najlepszy przyjaciel. 

    W noc poprzedzającą incydent, kiedy Tharn zasnął, Type nie zmrużył oka. Siedział w łóżku, głaszcząc włosy ukochanego i szepcząc: „Proszę, zaufaj mi”.

    – Przykro mi, że będę musiał złamać słowo. Obiecałem ci, że już nigdy nie powiem, żebyśmy ze sobą zerwali. Proszę, wybacz mi, Ai’Tharn – wymruczał, po czym delikatnie, by go nie obudzić, ucałował czoło śpiącego. Czując napływające łzy, zacisnął powieki. – Błagam cię, bez względu na to, co się stanie, nie zostawiaj mnie.

    I dodał coś, czego nigdy jeszcze nie powiedział:

– Kocham cię. 

    To właśnie w imię miłości był gotów podjąć wszelkie ryzyko.

    Nadszedł dzień rozstania i kto by uwierzył, że ten gorącokrwisty chłopak z południa rozpłacze się na widok wciąż spokojnie śpiącego partnera. Z ciężkim sercem musiał zacisnąć zęby i pożegnać się z ukochanym, a to wszystko z powodu nikczemności Lhonga, którego zamierzał zdemaskować. 

    Jednak później widok klęczącego Tharna niemal sprawił, że Type chciał porzucić plan. Chciał złapać go w objęcia i zapewnić o swojej miłości. Czuł rozdzierający ból, podczas gdy na zewnątrz grał niewzruszonego. Przecież nie było wiadomo, kiedy za jego plecami Lhong uknuje kolejny spisek, na który Tiwat nie będzie przygotowany. 

    Dlatego opuścił mieszkanie, pozwalając zatriumfować Lhongowi. 

    Tharn, proszę, daj mi tydzień. Tych kilka dni wystarczy. A jak minie ten czas, to nawet gdybym na kolanach musiał błagać cię o wybaczenie, będę gotów to zrobić. 

    Właściwie Type nie był pewien, czy tydzień nie sprawi przypadkiem, że miłość Tharna ostygnie i zamiast tego poczuje do niego obrzydzenie. Ale nie pozostało mu nic innego niż czekać, żeby ten sukinsyn zwrócił Tarowi nagranie. Dopiero wtedy mógł zacząć działać. 

    Wizyta Thorna była tak nieoczekiwana, że Type poczuł, że już dłużej nie wytrzyma presji. Słuchał jego słów obrazowo opisujących depresyjny stan Tharna i błagań, żeby Tiwat się z nim pogodził. I nagle uległ niepohamowanemu pragnieniu, żeby o wszystkim opowiedzieć, nalegając na zachowanie tajemnicy. 

    Thorn wyglądał odrobinę nieufnie, a co z Tharnem? Czy byłby w stanie uwierzyć, że jego przyjaciel jest na wskroś złym, podłym człowiekiem? Jednak słowa Thorna dodały mu nieco otuchy, ponieważ wyglądało na to, że Tharn nadal go kocha i czeka na jego powrót. 

    W dniu, w którym miał ujawnić ukrywaną przez Lhonga prawdę, Tiwat poinstruował swojego najlepszego przyjaciela:

    – Zostań tu, nagraj wszystko, a ja pójdę sprowokować go do wybuchu. 

    – Bądź grzeczny, skoro zaprzągłeś mnie do tego powozu w roli niewolniczego konia. 

    – Cóż, kiedy zostaniesz kapitanem naszej drużyny, to ja będę ciągnąć twój powóz. 

    Type zdawał sobie sprawę, że jego życie może zmienić się na zawsze, jeśli jego szalony kumpel istotnie zostanie kapitanem. Dzisiaj zaś Techno przyszedł mu z pomocą, pożyczając od kogoś miniaturowy mikrofon, który Tiwat ukrył pod uniwersyteckim mundurkiem.

    – A co, jeśli nie wydusi z siebie prawdy? – zapytał zmartwiony przyszły kapitan, sprawiając, że osobnik, który dopieścił swój plan, spojrzał na niego pełnym wyższości wzrokiem i prychnął. 

    – Pffff! Myślisz, że nie potrafię doprowadzić kogoś do furii?

    Jeśli chciał mieć dowody, które rozjaśnią Tharnowi w głowie, musiał zmusić Lhonga do utraty kontroli nad sobą, by potem móc błagać perkusistę o kolejną szansę i wybaczenie. 

    Lhong działał przez cztery lata i prawdopodobnie bez udziału Tiwata nie zostanie zdemaskowany. Type wiedział, że wystarczy wspomnieć imię Tharna, żeby sprowokować wściekłość jego najlepszego przyjaciela. Wokalista zachowywał się jak szaleniec, okładając mężczyznę, który nawet się nie bronił. Wystarczyło jedynie zagrozić ujawnieniem wszystkiego Tharnowi i Lhong stracił nad sobą panowanie. 

    Na początku Type istotnie się nie bronił, ponieważ było to częścią jego planu. Nie przewidział jednak, że mężczyzna osiągnie taki punkt szaleństwa i zacznie wyglądać tak, jakby miał zamiar uciszyć go na zawsze. Sprawiał wrażenie, jakby chciał go zabić. 

    Lhong przez lata pilnował Tharna, trwając u jego boku jak bezużyteczny pies, ale ani razu nie odważył się powiedzieć mu, że go kocha. Zamiast tego pozbywał się kolejnych sympatii perkusisty i nie cofnął się przed skrzywdzeniem Tara. 

    Czy to jest miłość?

    W oczach Tiwata było to zwyczajne tchórzostwo. Zanim więc stracił przytomność w wyniku pobicia, wyciągnął ukryty mikrofon i w duchu odetchnął z ulgą.

    – To ty przegrałeś, Ai’Lhong.

    – !!!

    Mimo że omal nie umarł, gdy Lhong go dusił, Type czuł się podekscytowany, jednak napastnik go nie puszczał. 

    To koniec. 

    Lhong chwycił go za głowę, zamierzając z całej siły rozbić mu ją o betonową powierzchnię parkingu. W umyśle Type’a mignął błysk strachu.

    ‘No, pomóż mi, ten psychol mnie zabije!

    Pomyślał, że nie wystarczy mu siły, by zgodnie z umową zawołać na pomoc ukrywających się przyjaciół, ale w sercu krzyczał pod adresem kogoś innego. 

    Tharn, nie chcę umierać! Nie powiedziałem ci jeszcze, że cię kocham!

    – Przestań! Natychmiast!!!

    Kto by uwierzył, że jego książę z bajki naprawdę istnieje? Tharn pojawił się dosłownie znikąd, odepchnął przyjaciela i delikatnie wziął w objęcia poturbowanego Type’a.

    Przez pierwszą sekundę Tiwat bał się na niego spojrzeć, bojąc się, że Tharn będzie z obrzydzeniem patrzył na tego, który go zranił, ale zmartwiony głos pytający go, czy wszystko w porządku, sprawił, że chłopak podniósł wzrok. 

    Tharn patrzył na niego tak jak wcześniej! Wciąż go kochał!

    Te myśli sprawiły, że pobity mężczyzna z wysiłkiem wyciągnął drżącą rękę, by chwycić koszulę ukochanego. Było tak wiele rzeczy, które chciał mu powiedzieć, ale wszystko, co mógł teraz zrobić, to gestem dać do zrozumienia, że nie ma zamiaru pożegnać się z tym światem. Tharn omiótł wzrokiem jego twarz, a gdy zatrzymał spojrzenie na jego gardle, Type ujrzał, jak dłonie zacisnęły mu się tak mocno, że zaczęły drżeć. 

    Z niepohamowaną wściekłością odwrócił się, by spojrzeć na Lhonga, po czym zrobił coś, czego Type nigdy wcześniej nie widział i nie spodziewał się w jego wykonaniu ujrzeć. Tharn nigdy wcześniej nikogo nie skrzywdził, ale tym razem uderzył swojego przyjaciela w twarz tak mocno, że omal nie złamał mu nosa.

    Właśnie wtedy Type usłyszał cichy głos Techno:

    – Tharn nagle zadzwonił i zapytał, gdzie jesteś. A ja pomyślałem, że lepiej będzie, jeśli sam przyjdzie i wszystko usłyszy, więc mu powiedziałem. On… on był obok mnie, kiedy zacząłeś prowokować tego drania. On… już wiedział… od swojego brata. 

    No tak, braciszek Thorn najwyraźniej nie wie, co oznacza wyraz „tajemnica”. 

    Type mógł tylko w duchu przekląć mężczyznę, który obiecał trzymać gębę na kłódkę. Z ogromnym wysiłkiem, wspierany przez przyjaciela, podniósł się na nogi. 

    – Dziękuję bardzo, Ai’No.

    – Spoko, jestem przecież twoim najlepszym przyjacielem – odpowiedział Techno z szerokim uśmiechem. 

    Tak. Techno jest naprawdę dobrym człowiekiem, a nie skurwielem, który czeka na okazję, by zrujnować przyjacielowi życie.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

  1. Kochane jesteście....
    Czekając na ten rozdział odpaliłam ponownie TT i tak jakoś nie wiem kiedy, ale budzik zadzwonił by wstawać do pracy a jeszcze nie zdążyłam się położy spać.
    Dzięki dziewczyny za waszą pracę

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha:-)
    W następnej kolejności wrzucę Love Storm, bo zdaje się, że na to czekasz… 😏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że czekam na słodziaka. Ten weekend miał mega event LITA więc przynajmniej na zdjęciach i filmikach ich mam, ale wszystko co do tej pory wstawiłaś przeczytałam ( poza KP)
      Dzięki, że pamiętasz o nas.
      Dzięki za mega pracę....

      Usuń
    2. Lubię tłumaczyć. Niektóre (te nieoficjalne) są tak niezrozumiale przetłumaczone, że trzeba się domyślać) KP tłumaczyłam z oryginalnego angielskiego przekładu. Porsche działał mi na nerwy, ale książka jest nieźle napisana, muszę przyznać.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty