TT [Tom 2] – Rozdział 60

 




Bitwa na morzu między teściem a zięciem

 

    – Tharn, nie rób takiej miny.

    – …

    – Cholera!

    Samolot powoli startował z lotniska w Bangkoku, kierując się na południową wyspę Samui, popularny cel turystycznych podróży. Chłopak mieszanej rasy cały czas wyglądał przez okno, sprawiając przy tym wrażenie, jakby bał się latać, choć jego towarzysz wiedział, że tak nie jest.

    – Lecimy tylko zobaczyć się z moimi rodzicami, czym tu się denerwować?

    Zgadza się! Dzisiaj Type zabierał Tharna do domu, by przedstawić go rodzicom!

    Już przed egzaminami semestralnymi ojciec Type’a dzwonił niemal codziennie i nieustannie pytał go, kiedy przyjedzie. W końcu chłopak pomyślał, że okazałby się niewdzięcznikiem, gdyby podczas przerwy nie pokazał się w domu rodzinnym. Nie pozostało mu wiec nic innego jak oznajmić ojcu, że zjawi się na wyspie, jak tylko sesja dobiegnie końca.

    – Zamierzasz zostawić mnie samego w Bangkoku i wrócić do domu?

    Type chciał powiedzieć „tak”, ale patrząc na żałosną minę swojej połówki, zapytał, czy partner zechce mu towarzyszyć.

    „Chętnie” – padła radosna odpowiedź, po czym Tharn, nie zwlekając ani chwili, odłożył książkę i zarezerwował lot. Chwilę po dokonaniu transakcji online entuzjazm Tharna zgasł, bo Type właśnie ten moment wybrał sobie, by bez ostrzeżenia obwieścić:

    – Ostatnio rozmawiając z tatą, wspomniałem mu, że przywiozę do domu swoją połówkę.

    Tharn błyskawicznie zesztywniał i z pobladłą twarzą patrzył na swojego chłopaka, nie potrafiąc wydusić ani słowa. Tiwat w najmniejszym stopniu nie czuł się tak niezręcznie jak on, mimo że był przecież kimś, kto nienawidził gejów, a teraz miał zamiar przedstawić rodzicom swojego homoseksualnego partnera. Jednak gdy mówił ojcu o przedstawieniu mu swojej sympatii, nie wspomniał o jej płci.

    Type zdążył to już przemyśleć i uznał, że skoro zdecydował się na stały związek z Tharnem, to kolejnym krokiem powinno być zabranie go do rodzinnego domu. Nie chciał już dłużej ukrywać faktu posiadania chłopaka, słusznie uznając, że na dłuższą metę może to być męczące. Zamiast czekać i żyć w niepewności, zastanawiając się nad reakcją rodziców, uznał, że równie dobrze może załatwić tę sprawę już teraz. Idąc tym tokiem rozumowania, zastanowił się też, czy jego ojciec po wysłuchaniu rewelacji, że jego syn ma chłopaka geja, nie zareaguje zbyt gwałtownie. A co będzie, jeśli przestanie go wspierać finansowo?

    W tym momencie jego rozważania się urwały, ponieważ bezwiednie wypowiedział te słowa na głos i w odpowiedzi usłyszał od Tharna, że jego pieniądze z powodzeniem wystarczą im aż do ukończenia studiów.

    Type, który wcześniej nigdy by nie pomyślał, że będzie częstym gościem w domu swojej połówki, bywał tam co tydzień, ponieważ perkusista został zmuszony przez matkę do udzielania siostrze lekcji gry na pianinie. Thanya była już w stanie zagrać całą prostą melodię, a bywanie w rodzinnym domu ukochanego przestało być dla Type’a takie straszne.

    Inaczej sprawa się miała, jeśli chodziło o jego dom rodzinny. Biorąc pod uwagę wydarzenia z przeszłości, reakcja ojca mogła okazać się mało przyjazna.

    Minęły dwa tygodnie od ukończenia egzaminów, a samopoczucie Tharna ciągle się pogarszało, by w dniu wyjazdu osiągnąć poziom piwniczny. Biedny chłopak wyglądał tak, jakby zbliżał się koniec świata.

    – Rozumiesz teraz, jak się czułem, kiedy wybrawszy się do twojego domu, nieoczekiwanie zostałem skonfrontowany z twoimi rodzicami, których miało tam nie być?

    – Przepraszam, Ai’Type.

    Wow! Po usłyszeniu tego skruszonego głosu Type poczuł się szczęśliwy.

    – Zasłużyłeś na to! – roześmiał się, a Tharn po raz kolejny nerwowo zapytał:

    – Twoi rodzice... nie będą wkurzeni?

    Type domyślił się, że jego połówka pyta o ich reakcję na chłopaka geja.

    – Nie wiem.

    – Och! Naprawdę...

    – Naprawdę nie wiem. Faktem jest, że kiedyś do znudzenia powtarzałem, że nienawidzę gejów, więc istnieje prawdopodobieństwo, że przejęli moją postawę.

    Type wyznał Tharnowi, że w jego domu nigdy nie poruszano tematu mrocznego incydentu z przeszłości.

    – I co teraz? Co będzie, jeśli nie zostanę zaakceptowany? Zamierzasz ze mną zerwać? Type, po usłyszeniu tych wypowiedzianych grobowym tonem słów, natychmiast potrząsnął głową.

    – Zapomnij! Nie ma takiej opcji. Hej! Moje ramię to nie poduszka – wypomniał Tiwat, gdy jego zdenerwowany chłopak oparł na nim głowę.

    – Potrzebuję zachęty.

    – Miałeś ją wczoraj. Omal mnie nie wykończyłeś. Nie mów mi, że jeszcze ci mało – odparł natychmiast Type.

    – Nigdy nie będę miał cię dość. Ale nie o takiej zachęcie myślałem. Potrzebuję wsparcia psychicznego od mojego ukochanego Słodziaka.

    – Jeśli nie chcesz umrzeć w samolocie, to lepiej mnie tu nie drażnij.

    Tak to wygląda, jak zupełnie nieoczekiwanie ma się męża…

    Na tę myśl Type westchnął, po czym przestał protestować.

    – W porządku, nie będzie tak źle. Moi rodzice na pewno cię nie zjedzą. Będzie lepiej niż podczas mojej pierwszej wizyty u ciebie. – Type wspaniałomyślnie go pocieszał, aczkolwiek w duchu pomyślał, że ta przeprawa może okazać się doskonałą zemstą za dzień, w którym nieoczekiwanie został zmuszony, by stanąć przed obliczem rodziców Tharna.

    Doskonale!

    Z tą myślą zajął wygodniejszą pozycję, pozwalając partnerowi przez cały lot opierać głowę na swoim ramieniu. Droga z lotniska Langman na Samu trwała niespełna godzinę, a następnie obaj znaleźli się w łodzi, która zabrała ich do celu, czyli na wyspę Pang’an.

    Po dotarciu do portu Type pomyślał, że zanim zabierze partnera do rodzinnego domu, pokaże mu okolicę i pomoże się trochę rozerwać. Nie spodziewał się jednak, że natychmiast po postawieniu stopy na molo ujrzy doskonale znaną mu twarz.

    – Tato!

    – Synku!!!

    Zaskoczony Type, zanim się zorientował, już znalazł się w ramionach ojca. No owszem, powiedział mu, którego dnia wraca, ale nie podał przecież godziny!

    – Tato, co tu robisz? Myślisz, że sam nie znajdę drogi do domu?

    – Dobrze, dobrze. Zrobiłem sobie dziś wolne, bo chciałem cię odebrać. W końcu nie codziennie można powitać powracającego syna. A propos... Gdzie twoja dziewczyna? – zapytał mężczyzna, szukając wzrokiem kobiecej postaci, a zamiast tego ujrzał przystojniaka, który zmaterializował się u boku jego syna.

    Gdy tylko ich oczy się spotkały, chłopak złożył ręce w uprzejmym geście powitania.

    – Dzień dobry!

    – O! Przywiozłeś ze sobą przyjaciela? Należało mnie uprzedzić, przygotowałbym pokój – wytknął z uśmiechem ojciec.

    – W porządku, tato. Po prostu pozwól mu spać w moim. Nie ma powodu, by tracić czas na sprzątanie dodatkowego pokoju – powiedział swobodnie Type, ale słuchający nie zamierzał tak łatwo zmienić tematu.

    – Co ty mówisz? Tak nie można. Skoro zjawia się tu twój gość, to tata musi go dobrze podjąć. Po raz pierwszy widzę tak doskonale wyglądającego przyjaciela z Bangkoku, chociaż nie aż tak przystojnego jak mój syn.

    – Tak, to prawda, Ai’Type jest bardzo przystojny.

    – Tak, oczywiście. Odziedziczył wygląd po ojcu. Dobry z ciebie dzieciak. – Ojciec Tiwata spojrzał na Tharna z aprobatą, myśląc, że wygląda na dobrego człowieka.

    Type westchnął cicho, odsuwając się na bok.

    Mam mu powiedzieć teraz?

    Pomyślał, że skoro przywiózł tu swojego faceta i był gotów wyjawić ojcu rodzaj łączącej ich relacji, to może zrobić to od razu, zamiast czekać na to, co i tak jest nieuniknione.

    – Jak on się nazywa?

    – Tharn, tato.

    – Jest półkrwi, prawda?

    – Tak, to geny mojego ojca – odpowiedział grzecznie gość.

    – A masz jakieś rodzeństwo?

    – Brata i siostrę. Jestem środkowym dzieckiem.

– To bardzo dobrze. Ja mam tylko jedno dziecko, a odkąd Type wyjechał do Bangkoku, w domu stało się bardzo cicho. Pomyśl, jak byłoby fajnie, gdybyśmy mieli jeszcze córkę. Dopiero musiałaby być piękna, hahaha!

    Podczas gdy jego ojciec rozmawiał z tak zwanym przyjacielem swojego syna, jakby znali się od lat, Tiwat gorączkowo zastanawiał się, kiedy nadejdzie odpowiedni moment na obwieszczenie nowiny.

    – Tharn, zjawiłeś się w samą porę! Tego lata odbędzie się tu dużo imprez. Poproś Type’a, żeby cię na którąś zabrał. – Starszy pan znacząco się uśmiechnął, mając na myśli suto zakrapiane zabawy.

    Chwilę później przypomniał sobie o czymś, co zupełnie wyleciało mu z głowy.

    – A tak wracając do rzeczy, gdzie jest sympatia Type’a? Mówił, że ją przywiezie. Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę moją przyszłą synową. Nie przyjechała?

    Type spojrzał na Tharna, bo było jasne, że ojciec nie dodał jeszcze dwa do dwóch i najwidoczniej nie zdawał sobie sprawy, że rozmawia ze swoim przyszłym zięciem. Gość także miał pytający wyraz twarzy, bo najwyraźniej on również nie wiedział co dalej.

    – Tato – zawołał Type, zamierzając przerwać potok słów rodzica. – Moja sympatia tu jest.

    – Gdzie? Nie widzę jej. A tak w ogóle to gdzie twoje maniery? Czy ojciec cię nie nauczył, że nie powinieneś zostawiać dziewczyny bez opieki? – Mężczyzna spojrzał krzywo na swojego niepoprawnego syna.

    – Nie, jesteśmy razem.

    – No gdzie razem? Nie ma jej! Zamiast ją przedstawić, pozwalasz mi rozmawiać ze swoim przyjacielem.

    Do ojca najwidoczniej ciągle jeszcze nie dotarło. Type westchnął bezradnie, po czym przysunął się bliżej Tharna, na którego twarzy pokazały się urocze rumieńce. W takiej wersji Type chyba jeszcze nigdy go nie widział.

    – To jest moja połówka!

    Z otwartych w szoku ust ojca nie wypłynęło ani słowo.

    – Nie pytaj mnie, czy żartuję. Mówię jak najbardziej poważnie. To jest chłopak twojego syna i równocześnie jego współlokator. Umawiamy się od ponad pół roku, więc musiałem go przywieźć, żebyście się poznali.

    – Tak wujku, jestem chłopakiem Type’a. – Tharn jeszcze raz z szacunkiem się ukłonił, a następnie spojrzał na mężczyznę, którego usta wciąż były szeroko otwarte.

    – Chłopakiem?

    Ojciec Type’a sprawiał wrażenie, jakby nie znał znaczenia tego słowa. Nawet jeśli była to całkiem poważna sprawa, to wyraz jego twarzy był niesamowicie zabawny. Wyglądał jak ryba wyrzucona na piasek.

    – Jasna cholera! – Ojcu najwidoczniej skoczyło ciśnienie, bo był o włos od runięcia na ziemię. Tharn w ostatniej chwili wykazał się refleksem, w porę go podtrzymując.

    – Żałosne – rzucił niepoprawny syn, który po zaserwowaniu tatusiowi niespodzianki stulecia pospieszył teraz z pomocą. – Samochód jest tam, pomóż mi.

    – No, widzę, że przedstawienie chłopaka rodzicom wyszło ci na medal – skwitował z przekąsem Tharn.

    – Cóż, powiedziałem mu. Skąd mogłem przewidzieć, że padnie ci u stóp? – Type najwidoczniej dostrzegł komizm całej tej sytuacji. Po chwili jednak spoważniał, bo było jasne, że sprawa tak łatwo się nie zakończy i wkrótce czeka ich kolejna przeprawa.

    Po niezbyt obiecującej reakcji ojca swojej połówki Tharn pojechał do średniej wielkości kurortu, by spotkać się z jego mamą. Cały czas dodawał sobie w myślach otuchy, zamierzając zrobić wszystko co w jego mocy, żeby przynajmniej ona go zaakceptowała. Type nie zaprzątał sobie tym głowy, bo myślał o wiele bardziej pragmatycznie. Był zdania, że jeśli ich związek nie zostanie teraz zaakceptowany, to można przecież poczekać do przyszłego roku. Prędzej czy później rodzice będą musieli pogodzić się z wyborem swojego jedynaka.

    – Co? To twój chłopak? Niemożliwe! Skąd wytrzasnąłeś takiego przystojniaka? Ty to masz szczęście. – Tymi słowami przywitała ich małżonka półprzytomnego faceta, któremu Type przy akompaniamencie jęków pomógł wejść do domu.

    – Tharn, jesteś pewien, że chcesz akurat mojego syna? Wy chłopcy prawdopodobnie jesteście teraz dość porywczy i impulsywni. Ale jeśli wybrałeś Type’a, to pewnie wiesz, co robisz.

    – Mamo, nie możesz po prostu być po mojej stronie?

    – Nie jestem taka jak twój tata, to on nieustannie o tobie myśli. Był tak podekscytowany tym, że wracasz dziś do domu, że rozbił na molo obóz już o czwartej rano – tylko po to, by nie przegapić twojego przybycia i móc osobiście cię odebrać. Może zinterpretujemy to jako skutek niedospania? Naprawdę zemdlał? A ty, Tharn, czuj się jak u siebie. Być może nasz ośrodek nie jest tak wygodny jak hotele w Bangkoku, ale jeśli tylko będziesz czegoś potrzebował, możesz cioci śmiało powiedzieć.

    Tharn cały czas nie dowierzał własnym uszom. Był przygotowany na brak akceptacji, więc absolutnie nie spodziewał się tak ciepłego powitania.

– Dziękuję! – Z całego serca okazał wdzięczność kobiecie, która przyjęła go jako partnera swojego syna.

    Czy to się liczy jako akceptacja?

    – Ups! Synu, spróbuj być taki grzeczny jak Nong Tharn. Nie pamiętam, ile razy zawiodłam, próbując wpoić ci maniery.

    – Mamo, czy ty nie możesz się powstrzymać? Przyprowadziłem chłopaka, a ty mnie tylko krytykujesz. – Type poczuł się zbesztany.

    – Jesteś facetem, więc powiedz mi, skąd masz takiego przystojniaka mieszanej rasy? Myślę, że cena panny młodej powinna wynosić jakiś milion, więc jeśli ktoś się zjawi, by o to zapytać, to od razu się zgodzę. Powiem to ojcu, jak tylko dojdzie do siebie – zażartowała kobieta, sprawiając, że jej syn nie był w stanie spokojnie wysiedzieć.

    – Mamo, nie masz mi za złe, że moja sympatia jest mężczyzną?

    – To pozostaw ojcu. Mama jest po twojej stronie.

    Tharn spojrzał na kobietę, która żartem potrafiła zdjąć mu ciężar z barków. Teraz natomiast patrzyła z poważną miną na swoje dziecko.

    – Matka wie, że jeśli już kogoś kochasz, to kochasz go całym sercem i duszą. Jeśli zapytasz mnie, czy całkowicie to akceptuję, to powiem ci, że nie i jest to prawda. Nie powinieneś jednak pozwolić, żeby jedna sprzeczka cię zasmuciła i zdenerwowała. Jako matka mam obowiązek cię wychować, ale nie mam prawa kazać ci przestać kochać. To twoje życie, a ja nie mogę zmuszać cię do podążania ścieżką, którą kiedyś zaplanowałam. Wszystko, co mogę zrobić, to zaakceptować twój wybór.

    – Mamo.

    Tharn był oszołomiony, ale Type nie i dał swojej matce wai, a Tharn z przyjemnością go naśladował.

    – Dziękuję, ciociu!

    – Możesz mówić do mnie mamo. Mama od razu pokochała przystojniaka takiego jak ty.

    – Mamo, koniec żartów.

    Tharn poczuł, jak kamień spada mu z serca, a spostrzegłszy, że w tej drobnej kobiecie drzemie niesamowita wręcz siła, spojrzał na Type’a i w oczach obu mężczyzn zabłysła radość.

    – Czy Tharn o tym wie? – Matka wymownie zawiesiła głos, patrząc na syna, po czym zwróciła się w stronę Tharna. – Wiesz, że w życiu mojego syna zaistniał pewien mroczny incydent, powodując w nim traumę nie do przezwyciężenia?

    – Ai’Tharn o tym wie.

    – Za każdym razem, gdy jego ojciec o tym wspominał, atmosfera w domu natychmiast stawała się napięta, więc unikaliśmy tematu – podjęła ponownie kobieta. – Bałam się, że z tego powodu Type odrzuci każdą osobę, która spróbuje się do niego zbliżyć, bo gdy nadejdzie czas, będzie obawiał się jej zwierzyć. Ale skoro ci zaufał i nawet przyprowadził do rodzinnego domu, nie ma powodu, dla którego miałabym cię nie zaakceptować. Oczywiście sam pewnie wiesz, że jest z natury nieco porywczy, ale jeśli ci to nie przeszkadza… Może powinnam odmówić przyjmowania reklamacji.

    – Nie będzie reklamacji. Zdążyłem go już dobrze poznać i uważam, że jest to jego mocną stroną. Umiejętność bezpośredniego wyrażania emocji. Podoba mi się, że ich nie tłumi, bo w ten sposób zawsze można się porozumieć i wszystko sobie wyjaśnić – odparł stanowczo Tharn, rozśmieszając matkę swojego kolczastego Słodziaka.

    – Tylko nie zapomnij o cenie narzeczonej w wysokości miliona. Jeśli uda ci się zdobyć tę sumę, to nie pozostanie mi nic innego jak tylko się zgodzić. Co ty na to?

    Tharn zaśmiał się wspólnie z kobietą, która wymieniając tę kwotę, zrobiła bezczelną minę.

    – Obiecuję, że będę się ciężko uczył i jeszcze ciężej pracował, żeby móc jak najwcześniej zjawić się tutaj z ustaloną kwotą.

    – Tharn, przesadzasz! To ja zapłacę za pannę młodą – prychnął na te słowa Type, wywołując śmiech u słuchających.

    Atmosfera stała się lżejsza i Tharn nabrał nadziei, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale…

    – Nie będzie nikogo, kto zażąda zapłaty za pannę młodą! – Ten moment wybrał sobie ojciec Tiwata, by wyłonić się z sypialni. Wszystkie głowy natychmiast zwróciły się w jego kierunku.

    – Odejdź! Kto pozwolił ci ubiegać się o mojego syna? – rzucił senior rodu, wskazując Tharna palcem. – Poszukaj sobie kogoś innego, komu możesz te pieniądze zaoferować, bo ja ich z całą pewnością nie przyjmę. Nie oddam syna, którego z takim poświęceniem wychowywałem, jakiemuś przypadkowemu przybłędzie.

    W tej chwili Tharn nie miał już żadnych wątpliwości, skąd wziął się ognisty temperament Type’a, ponieważ jak na dłoni widać było, że odziedziczył go po ojcu. Patrząc na zaczerwienioną z irytacji twarz mężczyzny, Tharn wstał i grzecznie się ukłonił.

    – Naprawdę kocham Type’a – powiedział szczerze i z głębi serca.

    – Nie wierzę, ty mały bachorze. Jak można uwierzyć w zapewnienia miłości jakiegoś smarkacza?

    – Drogi mężu, w tym miejscu ośmielę się przypomnieć ci, że poprosiłeś o moją rękę, gdy miałam 19 lat. – Matka nie zamierzała bezczynnie czekać na rozwój wydarzeń.

    – Nie wtrącaj mi się tu! – rzucił zacietrzewiony małżonek, a jego twarz zapłonęła soczystą czerwienią.

    – Naprawdę kocham Type’a. Proszę pozwolić mi się wykazać! – wtrącił perkusista stanowczym głosem.

    – Daję ci trzy dni. Jeśli nie wytrzymasz, to wyjedź i już nigdy więcej nie wracaj!

    – Czy to oznacza, że jak miną te trzy dni, to tata nas zaakceptuje? – zdziwił się wietrzący szybką wygraną Type.

    – Nie! Po trzech dniach, kolejnych trzech miesiącach i trzech latach. Kto wie, czy i nie dłużej. Nie będę wam niczego ułatwiał! Nie ma lekko! Ale chcę sprawdzić, czy podołacie choćby tej trzydniowej próbie. Od czegoś trzeba zacząć. – Ton głosu ojca był nieco pogardliwy, ale nie pozostawiał miejsca na negocjacje. Ledwo skończył, natychmiast sztywnym krokiem opuścił dom, odwracając się do nich plecami.

    W pomieszczeniu na sekundę zapadła cisza, ale matka natychmiast ją przerwała.

    – Nie przejmujcie się tak bardzo. Ojciec potrzebuje trochę czasu, żeby pogodzić się z takim zwrotem sytuacji. Tak bardzo się cieszył, że przyjeżdżasz. A jeśli chodzi o ciebie, Tharn, to nie jest tak źle. Tata Type’a cię całkiem nie odrzucił. Gdyby to zrobił, to od razu z hukiem byś stąd wyleciał.

    Mężczyźni westchnęli, po czym ze zmartwieniem spojrzeli na siebie, doskonale wiedząc, że nie pozostaje im nic innego jak tylko tańczyć tak, jak zagra im ojciec Tiwata. Nie mieli innej możliwości.

    – Dobrze.

    Co dalej?

 

    To jest prawdziwe piekło! – pomyślał Tharn, patrząc na zastawiony jedzeniem stół.

    – Kolacja...

    Zupa rybna curry z kolendrą i fasolą fava przed jego oczami pięknie pachniała, ale było jasne, że jest pikantna. Smażona wieprzowina z liśćmi bazylii byłaby nawet niezła, gdyby nie fakt, że nie poskąpiono temu daniu chili.

    Ostre. Kto to przełknie?

    Kolejna potrawa w niczym nie ustępowała pola poprzednim, równie dobrze można było zostać połykaczem ognia. Ostatnim zaserwowanym daniem była autentyczna południowa potrawa o mocnym smaku fasoli i krewetek o niesamowitym, ciemnym, czerwonym kolorze.

    – Po prostu nie mieliśmy więcej papryki – powiedział ojciec, na co matka nieznacznie się uśmiechnęła.

    – To nie powinno być zbyt ostre, udało mi się w ostatniej chwili go powstrzymać.

    Tharn nie był fanem pikantnego jedzenia i zwykle jadł rozdrobnioną papaję bez przypraw, a te potrawy… Już sam ich zapach i wygląd wystarczyły, żeby perkusista poczuł, jak jego przełyk płonie żywym ogniem.

    – Po prostu jedz, bo nie chcemy, żeby twoi rodzice powiedzieli, że przyjechałeś tutaj, a nasza rodzina nie była w stanie cię nakarmić.

    – Tato, on nie może tego jeść. Usmażę mu jajka. – Po skosztowaniu potraw Type wiedział, że nie jest to nic, co Tharn mógłby tak po prostu strawić.

    – W domu nie ma już jajek.

    – A co? Wrzuciłeś wszystkie do morza?

    Ojciec i syn wpatrywali się w siebie, mierząc się wzrokiem, dopóki Tharn z cichym westchnieniem nie powiedział:

    – W porządku, Ai’Type, mogę to zjeść.

    – Więc jedz szybko. Nie przeżuwaj zbyt długo.

    Nie minęło wiele czasu, a jego twarz stała się czerwona w wyniku jedzenia zbyt ostrych potraw, a po skroni spływały mu kropelki potu. W ten sposób Tharn przyciągnął zadowolone spojrzenie taty, współczujące mamy i łamiące serce spojrzenie własnego chłopaka.

 

    – Wiem… Wiem…

    – Najpierw napij się wody.

    Type patrzył ze współczuciem na swoją połówkę. Tharn wyglądał kiepsko. Po zjedzeniu pikantnych potraw, zgodnie zresztą z oczekiwaniami, niemal natychmiast rozbolał go żołądek. Leżał więc teraz na łóżku z rękami przyciśniętymi do brzucha. Jego chłopak szybko podał mu lekarstwo i teraz należało jedynie czekać, aż zacznie ono działać.

    Chłopak z południa skrzywił się na wspomnienie tragicznego w skutkach obiadu. Ojciec okazał się bezlitosnym despotą i najpierw zmusił gościa do wypicia morderczo pikantnej zupy. Rzecz jasna, zwykli ludzie czegoś takiego nie robią. Tylko szaleńcy mogli się na coś podobnego porwać. Dla zneutralizowania ostrego smaku ojciec Tiwata zaserwował Tharnowi szklankę mleka.

    Na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Nie minęła jeszcze nawet godzina, gdy gość poczuł ostre bóle żołądka, a jego twarz stała się biała jak papier.

    – Rany, cały czas słyszę, że do złudzenia przypominam ojca. Czy ja naprawdę zachowuję się czasami tak jak on? Czujesz się odrobinę lepiej? – zapytał współczująco Type.

    – Zgadza się. Zachowywałeś się dokładnie jak twój ojciec, kiedy próbowałeś wyrzucić mnie z naszego pokoju – podsunął bez tchu Tharn.

    – No rzeczywiście. Porozrzucałem twoje rzeczy, jadłem w twoim łóżku, zostawiając tony okruchów dla mrówek… Zachowałem się jak głupi dzieciak. Wybacz – powiedział ze skruchą Type.

    – Mhm. Zupełnie jak twój tata.

    – Hahaha! Mój tata jest o wiele bardziej dziecinny niż ja! Protestuję przeciwko takim porównaniom – zaśmiał się głośno Tiwat.

    Gość roześmiał się równie głośno, ale natychmiast z jękiem na powrót położył dłoń na swoim brzuchu, rzucając pełne boleści spojrzenie.

    Type, poczuwszy ukłucie w sercu, szybko położył się obok niego na łóżku, by delikatnie go do siebie przytulić.

    – Myślisz, że dam radę dożyć do powrotu do Bangkoku? – zapytał z absolutną powagą perkusista.

    – Więc chcesz dalej walczyć?

    – Oczywiście, że chcę. Nie myśl sobie, że podwinę ogon. W końcu z jego synem też wygrałem. To było niesamowicie słodkie zwycięstwo.

    Type spojrzał, jakby miał zamiar zaprotestować, ale zamiast tego z jego ust popłynęły słowa otuchy:

    – Więc nie umrzesz! Nie pozwolę na to! Nie dam ci zginąć z rąk mojego ojca. – Type delikatnie pogłaskał go po włosach. – Jeśli miałbyś pożegnać się z tym światem, to tylko i wyłącznie w moich ramionach. – Type roześmiał się, rzucając mu spojrzenie dokładnie precyzujące rodzaj czynności, której oddawałby się tuż przed śmiercią.

    – Cierpię… ale jestem szczęśliwy.

    – Nie musisz mówić takich miłych rzeczy. Wiem, że nie czujesz się najlepiej.

    – Mówię absolutnie poważnie. Kocham cię, więc zrobiłbym dla ciebie wszystko.

    Type zamilkł, przez cały czas bawiąc się włosami Tharna, zanim po chwili się odezwał:

    – Wymknijmy się jutro. Nie ma co kusić losu. Zabiorę cię na owoce morza o łagodnym smaku i przedstawię ci mojego najlepszego przyjaciela z dzieciństwa.

    – Obiecujesz, że to nie będzie nic pikantnego?

    – Słowo!

    – W takim razie pójdę za tobą wszędzie.

    – Najpierw idź spać, we śnie najszybciej się zregenerujesz. Potrzebna ci siła. W takim stanie jak teraz poniesiesz sromotną klęskę w starciu z moim staruszkiem.

    – A może spróbujemy sprawdzić, czy rzeczywiście brakuje mi sił, Ai’Type?

    Tiwat spojrzał na niego z niekłamanym zdumieniem.

    Nawet w tak opłakanym stanie potrafi o czymś takim myśleć? Napaleniec.

    – Nie, nie, nie. Nawet jeśli wydaje ci się, że dasz radę, założę się, że zwiędniesz, ledwo we mnie wejdziesz. Jesteś niepoprawnym marzycielem, Ai’Tharn! Haha! Oszczędzaj resztki sił, bo jutro czeka cię kolejne starcie z moim ojcem. Musisz mu udowodnić, że mój chłopak nie jest jakimś mięczakiem!

    No cóż, skoro zdecydowałem się go kochać, będę dla niego walczył.

    Tharn przywołał na twarz odważną i pewną siebie minę, absolutnie niezgodną z tym, co tak właściwie czuł. Miał mizerną, mniej więcej pięcioprocentową pewność, że wyjdzie zwycięsko z tej batalii. Ale jednego był absolutnie pewien. Nie wątpił ani na sekundę, że ma stuprocentowe wsparcie ze strony swojej żony! Dla takiej żony każdy mężczyzna gotów był stanąć nawet do z góry przegranej walki.

 

 Tłumacz: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈         👉 Następny

 

 

Komentarze

  1. Tharn ma cudownego teścia heh😅

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojciec Type'a wymiata jest przeuroczy w tej swojej zaciekłości porywczości, pokazywanych nerwach i innych demonstracjach swojego ja:)) jestem w jego fanklubie a dodatkowo aktor grający ojca wspaniale oddał jego postać.Mam go przed oczami jak czytam o nim w noweli :)))) Mimi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równocześnie się nim zachwycam i łapię się za głowę. Ale dla ukochanego syneczka nikt nie jest przecież wystarczająco dobry. 😘

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty