7 W – Życzenie pierwsze

 


Życzenie pierwsze 

Mój chłopak nie musi być przystojny, ale powinien mieć trochę mięśni 


    – Gdzie odliczałeś czas do końca starego roku, Nong* Tew? – zapytała Ped swojego podwładnego, z którym pracowała tak długo, że zdążyli już stać się sobie bliscy.

    *Nong – w dosłownym znaczeniu młodsza siostra lub brat; często używane, by zwrócić się w swobodnej lub mniej formalnej formie do kogoś młodszego od siebie. 

    – Pod biurem.

    – W pubie? Czy przed bogiem Brahmy?

    – W obu miejscach. Upiłem się w pubie i poszedłem pomodlić się do Brahmy. Nie wiem, czy dostanę zasługę, czy raczej nagrzeszyłem. – Tew zaśmiał się i skrzywił w duchu, myśląc o konsekwencjach tej nocy. Som opublikował w mediach społecznościowych nagranie, które zresztą w mgnieniu oka stało się hitem. Nie pozostało mu więc nic innego, jak tylko zablokować swoje konto, ponieważ został zasypany wiadomościami od osób, które usiłowały się z nim skontaktować. Na szczęście nikt w pracy jeszcze się o tym nie dowiedział. W przeciwnym razie z pewnością by się z niego naśmiewano.

    – Jesteś szalony, kiedy się urżniesz – zwróciła się do mężczyzny Ped, pamiętając, że ostatnio, kiedy się upił, bez przerwy śpiewał. Ten z reguły znany w pracy z nieśmiałości chłopak pod wpływem alkoholu stawał się niesamowicie zabawny. 

    Tew roześmiał się z zakłopotaniem i zapytał:

    – A ty dokąd poszłaś, Phi*?

    *Phi – w dosłownym znaczeniu starsza siostra lub brat, często używane, by zwrócić się przy swobodnej lub mniej formalnej okazji do kogoś starszego od siebie. 

    – Oddać szacunek Buddzie i złożyć życzenia mojemu mężowi. A tak przy okazji… Czego sobie życzyłeś? – nie omieszkała zapytać uśmiechnięta Ped, robiąc przy tym zabawną minę kompletnie zalanej osoby. 

    – Zażyczyłem sobie... Eeee… Głównej nagrody na loterii, Phi – odezwał się cicho Tew, nie mając odwagi przyznać, że poprosił o chłopaka.

    – To zbyt trudne do zdobycia. Niewykonalne. Masz pojęcie, jak długachna jest lista tych, którzy o tym marzą? Pewnie sięga Marsa.

    Osobnik, który spędził Nowy Rok w samotności, odsypiając kaca, zdusił śmiech i w duchu pokiwał głową, że lista tych, którzy szukają życiowego partnera, z całą pewnością w niczym nie ustępuje długością tamtej. Wyglądało na to, że jego nudne życie nie zmieni się ani na jotę, a jedyną rzeczą, która może uleczyć mu serce podczas oczekiwania na cud, jest pyszne jedzenie. W takim razie nie ma co sobie żałować pocieszenia. Zamiast strawy dla duszy będzie miał ją dla ciała.

    – Phi Ped, mam chęć zjeść na lunch sałatkę z papai i pikantny makaron – podjął ochoczo. – Co ty na to? 

    – Zgoda – przyklasnęła kobieta będąca utalentowanym grafikiem, po czym spojrzała na zegar, który wskazywał już niemal południe. 

    – Do jakiej restauracji się wybieracie? Pójdę z wami. – Dokładnie w tym momencie w biurze działu artystycznego pojawiła się sekretarka prezesa o imieniu Eve.

    – W budynku Navalin. Jedzenie jest tam tanie i smakowite – wyjaśnił Tew, składając ręce, by przywitać Eve. 

    – Och, super! Już dawno chciałam się tam wybrać, ale jakoś nie miałam okazji – zapaliła się do pomysłu wiecznie zajęta kobieta, marszcząc nos. Wyglądała na zdeterminowaną, by zjeść tam wspólnie z Tew i Ped.

    Młody mężczyzna uśmiechnął się i usiadł, by dokończyć swoją pracę, ponieważ za chwilę miała się zacząć przerwa na lunch. Dla niego, bez względu na to, jak samotny czuł się po przebudzeniu w pierwszym dniu nowego roku, ważniejsze były pieniądze. Praca daje pieniądze, a pieniądze dają szczęście. Dlatego prawie nie myślał o wypowiedzianym przez siebie noworocznym życzeniu, dopóki nie spojrzał w czyjeś oczy. 

    – Dzisiaj Khun* Boss również wybierze się z nami do restauracji. – Eve zajęła się dopełnianiem formalności, przedstawiając im nowo przybyłego mężczyznę. 

    (*Khun – forma grzecznościowa wyrażająca szacunek. )

    – Khun Boss, to są Nong Tew i Phi Ped. Być może ich pamiętasz. Pracują w dziale projektowym. Chodźmy już. – Eve gestem zachęciła ich do wyjścia, chcąc uniknąć południowego tłoku. 

    – Cześć. Tak, pamiętam. – Młody mężczyzna grzecznie się przywitał, aczkolwiek zapomniał złożyć ręce, by okazać szacunek przedstawionym mu osobom. – Och, przepraszam, dość długo nie było mnie w Tajlandii. – Uśmiechnął się z zakłopotaniem, nadrabiając uprzejmość. Zdarzało mu się zapominać o czymś tak podstawowym jak wai*. 

    (*Wai – złożenie rąk i skłonienie głowy wykonywane w czasie powitania i pożegnania. Wyraża szacunek wobec ludzi, ale również wobec miejsc czy też przedmiotów kultu związanego z wizerunkiem Buddy lub króla Tajlandii. Gest ten może też oznaczać przeprosiny lub podziękowanie.)

    Tew uśmiechnął się nieznacznie. Poczuł się odrobinę nieswojo i zastanawiał się, co wywołało w nim takie właśnie uczucie. Być może to szeroki uśmiech, przystojna twarz, atrakcyjne ciało i dodatkowo aura syna właściciela firmy. 

    Początkowo nie mógł się doczekać, by zjeść pikantny makaron i sałatkę z papai z krabem i marynowaną rybą, ale teraz nie bardzo wiedział, jak powinien się zachować.

    – Jesteś tu, by się rozejrzeć, Khun Boss? – zagaiła rozmowę Ped. 

    Kobieta pracowała tu od dłuższego czasu, więc miała już okazję widywać syna prezesa podczas firmowych imprez świątecznych czy noworocznych. 

    – Nie. Mój ojciec zapomniał portfela. Przyjechałem, by załatwić w okolicy kilka spraw, więc przy okazji do niego wpadłem – odparł młody człowiek, którego wszyscy postrzegali jako spadkobiercę firmy importowo-eksportowej i oczekiwali, że wkrótce podejmie w niej pracę. 

    – Myślałam, że przyszedłeś przyjrzeć się bliżej firmie – drażniła się Eve, doskonale wiedząc, że Boss nie lubił tego zajęcia.

    – Nie. Dobrze się bawię, robiąc to co do tej pory. – Będący właścicielem restauracji syn szefa potrząsnął głową. 

    – Widuję cię od gimnazjum. Minęło już dziesięć lat i w międzyczasie wypracowałeś sobie niezłą pozycję – pochwaliła go z uśmiechem Ped. – Nie dość na tym. Już kiedy byłeś młodszy, byłeś przystojny, ale teraz, gdy dorosłeś, stałeś się jeszcze przystojniejszy.

    – Tak, ja też byłem w szoku – odparł ze śmiechem Boss.

    – Z powodu tego, że minęło już dziesięć lat, czy oszałamiającego wyglądu? – Starsza kobieta przekomarzała się z mężczyzną, do którego łatwo było się zbliżyć, ponieważ nawet gdy dorósł, wciąż pozostawał tak samo przyjazny jak wtedy, kiedy był dzieckiem.

    W tym roku Boss kończył 28 lat. Po studiach magisterskich w Anglii wrócił do Tajlandii, by otworzyć restaurację, równocześnie obejmując stanowisko wykładowcy kursów zarządzania na jednym z tutejszych uniwersytetów.

    – Możesz iść razem z nami. – Wysoki mężczyzna zwrócił się do młodszego idącego za nim, widząc, że ten zachowuje dystans. 

    – Możecie ze sobą rozmawiać. Ja nie... – Tew machnął ręką. Czuł zarówno niezręczność, jak i zakłopotanie, ponieważ nigdy wcześniej nie rozmawiał z synem Khun Barna. Pamiętał tylko, że Boss był cztery lata starszy od niego, ale dopiero teraz znalazł się z nim tak blisko.

    Boss, który zdążył zauważyć, że najmłodszy z nich nie zamierza się zbliżyć, zatrzymał się i cofnął o krok, pozwalając obu kobietom pójść przodem, a sam dołączył do Tew. 

    – Więc to ty masz na imię Tew?

    Słyszał, że chłopak był utalentowanym projektantem pracującym z Ped, ale nigdy jeszcze z nim nie rozmawiał.

    – Tak.

    – Jestem szefem Nongiew.

    – Tak, wiem.

    Senior spojrzał na niego, po czym posłał mu zagadkowy uśmiech, który wywołał w nim kolejną falę zakłopotania. 

    – Nong Tew, jak długo tu pracujesz?

    – To już trzeci rok. Zatrudniłem się po ukończeniu studiów. 

    – I jak oceniasz swoje zajęcie?

    – Jest... – Tew spojrzał na idącego obok rozmówcę, doceniając jego życzliwość. Równocześnie pomyślał, że czułby się o wiele swobodniej, gdyby syn szefa pozwolił mu iść samemu. – Niektóre zadania są trudne, a inne całkiem zabawne – odpowiedział szczerze młodszy.

    – Uhm... – Boss zaakceptował odpowiedź, po czym ukradkiem spojrzał w twarz chłopaka, z który nigdy nie rozmawiał, odnosząc wrażenie, że już gdzieś go widział. 

    Syn prezesa orientował się, że jego ojciec był surowym pracodawcą, domyślał się więc, że wszyscy pracownicy czuli się niekomfortowo, spotykając jego syna czy córkę, mimo że oboje różnili się od rodzica. 

    Boss przechylił głowę w dół, by spojrzeć na niższego mężczyznę, a potem coś wymyślił.

    – Wydaje mi się, że wyglądasz znajomo. – Zaskoczony uważnym spojrzeniem rozmówcy Tew na chwilę zapomniał o zakłopotaniu i spotkał się z nim wzrokiem. 

    – Ale... my z całą pewnością się nie znamy.

    – Jesteś wredny. – Roześmiał się starszy z nich, robiąc zabawną minę. 

    Idący obok niego mężczyzna przyznał w duchu, że Boss jest tak przystojny, iż znajdując się w jego towarzystwie, można po prostu zemdleć, spróbował więc nieco się odsunąć. Jednak zatłoczony chodnik temu nie sprzyjał i bez względu na to, jak bardzo próbował się oddalić, ciągle lądował tuż u jego boku. 

    – Przyjdziesz na imprezę noworoczną w przyszłym tygodniu? 

    Syn szefa zapytał o organizowane z wielkim rozmachem coroczne wydarzenie, na którym chętnie bywał młodszy pracownik graficzny, głównie po to, by skosztować wyśmienitego jedzenia. Boss słyszał, że personel firmy nie był zobligowany do brania udziału w imprezie, w związku z czym niektórzy się na niej nie pojawiali. 

    – Tak, a ty?

    – Na początku nie zamierzałem pójść. – Właściwie to umówiony na wyjazd z przyjaciółmi do Khao Yai Boss zastanawiał się właśnie, dlaczego tak łatwo zmienił zdanie. – Ale postanowiłem się na niej pojawić. 

    – Tak. – Tew nie miał pojęcia, co mógłby jeszcze powiedzieć. Mimo że wiedział, iż jest to niegrzeczne, nie odważył się nawet nawiązać kontaktu wzrokowego z mężczyzną obok. 

    – W co się ubierzesz? – zapytał Boss, ponieważ przewodnim mottem imprezy, którą co roku organizował jego ojciec, były kostiumy. Wyznaczony był nawet budżet na nagrody.

    – Khun Boss. – Eve odwróciła się i widząc spuszczoną głowę chłopaka oraz zakłopotanie malujące się na jego twarzy, postanowiła zbesztać mężczyznę, w którego towarzystwie się znajdował. – Proszę, nie drażnij Nong Tew. 

    Syn właściciela roześmiał się i po spojrzeniu na młodszego zrozumiał, że dla osób postronnych mogło to tak wyglądać. 

    – Co? Dlaczego miałbym się z nim droczyć?

    – Bo to lubisz – westchnęła zestresowana zazwyczaj w pracy Eve przed wejściem na wyższe piętro, gdzie znajdowała się serwująca smakowite jedzenie, jak i niedroga restauracja. 

    – Co pysznego tu podają? – zwrócił się Boss do mężczyzny, który najwidoczniej był z tym miejscem obeznany. 

    Tew rozejrzał się, zanim odpowiedział: 

    – Pad Thai, Yentafo i ryż z kurczakiem po hainańsku.

    – Nong Tew je tylko te trzy potrawy. Czwartym preferowanym daniem jest pikantna sałatka z makaronem i Som Tam. – Ped nie omieszkała podrażnić się z młodszym mężczyzną, dobrze znając jego niezbyt urozmaicone menu. 

    – Lubię jeść w kółko to samo, smakuje naprawdę pysznie, a poza tym nie muszę się zastanawiać nad wyborem. 

    – Usiądę, poczekam tu przez chwilę i przy okazji odpowiem panu Barnowi na jego pytania. – Sekretarka prezesa, która spostrzegła, że nie ma już zbyt wielu wolnych stolików, zgłosiła się na ochotnika, by usiąść i pilnować miejsc podczas telefonicznej rozmowy z prezesem, pozwalając młodszym pójść kupić jedzenie. 

    – W takim razie wymienię dla ciebie kupon – zaproponował Tew.

    – Zostawiam to tobie, Nong Tew. Dwieście za sztukę. Zapłacę ci.

    Tew uśmiechnął się i ustawił w kolejce do wymiany kuponów, ale nie spodziewał się, że Boss pójdzie za nim.

    – Wymienię je za ciebie, Khun Boss. Możesz usiąść i poczekać z Eve – zaproponował grzecznie grafik z lekkim uśmiechem, na co ten drugi potrząsnął głową.

    – To ty usiądź, a ja się tym zajmę. – Tym razem to Tew szybko potrząsnął głową. Nie miał odwagi pozwolić synowi prezesa na tego rodzaju przysługi. Wykluczone. Jednak ostatecznie i tak Boss wyrwał mu wszystkie kupony i zapłacił.

    Początkowo Tew miał ochotę na pikantną sałatkę, ale ponieważ oferujące ją stoisko nie było otwarte, przeszedł się po wielu innych i zatrzymał przy tym dobrze mu znanym.

    – Hainański ryż z kurczakiem? – zapytał Boss, który nieodmiennie znajdował się obok, radośnie dotrzymując mu kroku. 

    Tew skinął głową, ponieważ nie mógł wymyślić nic innego, a potem zwrócił się do sprzedawcy:

    – Poproszę ryż z kurczakiem, z dużą ilością skórek z kurczaka i dwiema miseczkami pikantnego sosu. 

    – Ja też poproszę ryż haitański z dodatkowym kurczakiem, ale bez skóry i zamiast pikantnego sosu wezmę sojowy. 

    Tew ukradkiem spojrzał na mężczyznę, który wydawał się nie odstępować go na krok. Przyjrzał mu się, gdy usłyszał to zamówienie jak dla dziecka, ale ujrzawszy wyraźnie rysujące się na jego ramionach mięśnie, pomyślał, że był to bardziej ryż z kurczakiem dla mięśniaka.

    – Cóż, nie mogę jeść pikantnych potraw – powiedział Boss, interpretując jego spojrzenie, na co chłopak szybko odwrócił wzrok. 

    – Tak. – Tew skinął głową, znów nie wiedząc, co powiedzieć i czując dobrze mu już znane skrępowanie, które pojawiało się wraz z bliskością tego mężczyzny. 

    – Wyglądałeś na spiętego – zaśmiał się ten drugi, widząc, jak jego towarzysz odsuwa się, by stworzyć między nimi dystans, zupełnie jakby chciał uniknąć bliższego kontaktu. Chwilę później Tew odkrył, że Boss zmierza za nim do kolejnego stoiska z jedzeniem. Młody człowiek odwrócił się i rozszerzył oczy, co starszemu wydało się szalenie zabawne.

    – Yentafo też jest dobre. – Spięty chłopak zwrócił się do rozmówcy, szybko zmieniając temat. 

    – Też byś chciał? Zamówię też Kaolao.

    Tew potrząsnął głową i poczuł ulgę, że Boss w końcu odszedł. Ten człowiek był przecież synem właściciela firmy. Współpracownik działu artystycznego nie miał pojęcia, jak się zachować, kiedy słodkie oczy Bossa wpatrywały się w niego, wywołując skrępowanie. To normalne, że tak się czuł. Wystarczyło na niego spojrzeć. Nie dość, że był zabójczo przystojny, wysoki, muskularny, to jeszcze na dodatek jego zapach i aura bogatego mężczyzny każdego potrafiłyby ściąć z nóg. Był dla Tewa kimś znajdującym się na tak odległym poziomie, że przez to, jak bardzo czuł się spięty, boleśnie odczuwał napięte mięśnie szyi. 


***


    W nowym roku zarówno praca, jak i życie prywatne Tew biegły tym samym utartym torem. Wszystko szło tak gładko jak zawsze, bez zbytnich wzlotów czy upadków, a na horyzoncie nie pojawił się niestety obiekt, o który prosił, po pijaku modląc się do boga.

    – Ech, przydałaby mi się przynajmniej nowa mama – jęknął Tew jedzący w weekend chipsy.

    – Dostaniesz ją! A raczej od niej! – Sprzątająca dom rodzicielka spojrzała na syna leżącego na sofie z rozłożonymi ramionami. 

    – Rusz się, synu, pozmywaj naczynia, a potem idź, dokąd chcesz – narzekała.

    – Niby dokąd?

    – A gdzie są Som i Jeab?

    – Pewnie u swoich chłopaków. – Mówiący te słowa Tew poczuł się samotny.

    Taaak, Som i Jeab mogli kochać przyjaciela takiego jak on, ale o wiele bardziej kochali swoje połówki.

    – A dlaczego ty nie masz sympatii? – Im częściej matka o to pytała, tym dotkliwiej jej syn odczuwał samotność. – Nie bądź zbyt wybredny. Powinieneś obniżyć wygórowane oczekiwania. Nie wiem, czy szukasz chłopaka, czy Supermana.

    – Mam to po tobie, mamo. – Chłopak przeżuł chipsy, zanim odpowiedział, spojrzawszy uprzednio na zdjęcie przystojnego faceta, który odszedł, gdy syn był mały.

    – Zgadza się. Gdyby twój ojciec nie był przystojny i bogaty, to zapewne zostałabym samotna aż do śmierci. 

    – Szkoda, że twój przystojniak musiał tak szybko odejść. – Tew uniósł brwi, patrząc na atrakcyjnego mężczyznę na zdjęciu, który szeroko i życzliwie się uśmiechał. 

    – Jestem bardziej rozczarowana, że nie jesteś tak przystojny jak twój ojciec. – Na twarzy matki pojawił się smutek. Mogła zapomnieć o historii sprzed dziesięciu lat, ale nadal nie rozumiała, dlaczego jej syn nie odziedziczył atrakcyjnego wyglądu po ojcu. 

    – W porządku. Przynajmniej Tip jest piękna – powiedział syn, mając na myśli swoją 23-letnią siostrę, która wyszła za mąż zaraz po ukończeniu studiów.

    – Tak, i twoja młodsza siostra wyszła za mąż przed tobą.

    Mężczyzna, który nigdy nie miał partnera, westchnął ze znużeniem. Po chwili, usłyszawszy, że matka zamierza się pospieszyć i przygotować do wyjścia, zapytał:

    – Dokąd się dziś wybierasz, mamo?

    – Tip przyjedzie po mnie, żebym mogła pobawić się z wnukiem. – Babcia nowo narodzonego chłopca uśmiechnęła się radośnie, po czym rzuciła w wir prac domowych, zostawiając syna samemu sobie. 

    Po przekazaniu wielu buziaków dla swojego siostrzeńca i wyjściu matki Tew pławił się w błogim lenistwie, aż do południa wylegując się na kanapie. Wreszcie poczuł się do tego stopnia znudzony, że wstał przywitać się z psem leżącym w bezruchu w rogu pokoju. 

    – Hej, Tui.

    – Hau! – szczeknął bez większego entuzjazmu golden retriever.

    – Chcesz iść na spacer do parku?

    W rzeczywistości Tew nie miał zbytniej ochoty na przechadzki, ale był do tego stopnia znudzony, że koniecznie musiał coś ze sobą zrobić. W momencie, gdy wziął do ręki smycz, leniwie wylegujący się pies stał się nagle o wiele bardziej energiczny i wesoło zamerdał ogonem. 

    Tego dnia Tew zabrał Tui małym japońskim samochodem swojej matki do znajdującego się w pobliżu domu parku. Zamierzał trochę się z nim przespacerować, po czym usiąść i popijając kawę w lokalu obok jeziorka, poobserwować biegających młodych mężczyzn i kobiety.

    – Och! – Z ust Tewa wyrwał się cichy okrzyk, ponieważ nie spodziewał się zobaczyć tu kogoś znajomego.

    Jeśli wzrok go nie mylił, to zbliżający się w jego kierunku mężczyzna nie był nikim innym jak Bossem. Wiedział, że dom Khun Bana znajduje się w pobliżu, ale nigdy wcześniej nikogo z nich tu nie spotkał. Usiadł więc i obserwował biegnącego spokojnie wielkiego mężczyznę.

    – Hau! Hau! – Niestety, jego głupi pies zaszczekał, więc chłopak nie mógł już niezauważony obserwować przystojnego biegacza.

    – Wow! Nong Tew. – Syn prezesa, odwróciwszy się w ich kierunku, natychmiast go rozpoznał. – Co ty tu robisz?

    – Zabrałem psa na spacer – uśmiechnął się chłopak. Miał ochotę uszczypnąć futrzaka za to, że zaszczekał akurat na „właściwą” osobę. 

    – A ty? Biegasz? – zapytał Boss, obrzucając wzrokiem spodnie i luźny top, które wyglądały na wygodne, ale w niczym nie przypominały stroju sportowego.

    – Nie biegam. Po prostu podążam za psem – uśmiechnął się chłopak do mężczyzny w podkoszulku i dopasowanych szortach. Po jego spoconym karku, bezprzewodowych słuchawkach, butelce wody i czujniku tętna rozpoznał, że ma przed sobą kogoś, kto jak najbardziej poważnie podchodzi do ćwiczeń, ale i tak wyrwało mu się głupie pytanie: 

    – Khun Boss, a ty biegasz?

    Boss najwidoczniej nie zwrócił uwagi na bezsensowność pytania, a zamiast tego promiennie się uśmiechając, wypowiedział zaproszenie: 

    – Tak. Chcesz pobiegać ze mną? – Tew spojrzał na swoje buty, po czym pospiesznie machnął ręką i potrząsnął głową, tymi gestami przekazując mu, że spasuje. 

    – Możesz iść i cieszyć się bieganiem, Khun Boss. Nie chcę ci przeszkadzać.

    – Hau! – Najwidoczniej jego pies był jak najbardziej chętny poprzeszkadzać przystojnemu mężczyźnie, ponieważ szczęknięcie zabrzmiało raczej jak prośba o dotrzymanie mu towarzystwa. 

    – Wygląda na to, że twój futrzak chciałby ze mną pobiegać. – Boss pochylił się i pogłaskał głowę pięknego czworonoga, który po raz kolejny radośnie zaszczekał i pomerdał ogonem, zupełnie jakby znali się już wcześniej.

    – Musisz szybko wracać do domu?

    Tew potrząsnął głową, ponieważ w czterech ścianach i tak nie miał nic do roboty.

    – W takim razie pozwól mi go zabrać. Jak masz na imię? – Ostatnie zdanie Boss skierował pod adresem przyjaznego psiaka, który z podekscytowaniem merdał ogonem.

    – Nazywa się Tui.

    – Tui jak Tew? – Rozbawiony mężczyzna spojrzał mu w twarz. 

    – Widzę, że się śmiejesz. – Tew również się uśmiechnął, ponieważ kiedy mówił komuś, że jego pies ma na imię Tui, spotykał się zazwyczaj z dokładnie takimi samymi reakcjami. 

    – Chodź, pozwolę ci się wybiegać, zastępując twojego pana. 

    Tew spojrzał na dużą, silną dłoń, którą Boss wyciągnął w jego kierunku i nie zastanawiając się, po prostu podał mu smycz. Następnie obserwował, jak jego pies z radosną energią biegnie z synem prezesa firmy. 

    – Co za dzień! – Tew położył się na trawie obok jeziorka i podrapał po głowie. 

    Jeszcze przed chwilą nie wiedział, gdzie skierować wzrok, ponieważ nie miał odwagi patrzeć w piękną twarz Bossa. Serce waliło mu w piersi już na sam widok umięśnionej, perfekcyjnie wytrenowanej sylwetki. Tak. Ten facet był naprawdę w jego typie. Nawet znacznie przewyższał jego ideał. Ale nawet jeśli Tew nie odważył się zbliżyć do Bossa, to jego zdradziecki pies nie miał z tym absolutnie żadnego problemu. Bez mrugnięcia okiem wymienił go na nowego tymczasowego pana. 

    – Baw się dobrze, Tui – mruknął chłopak, patrząc na psa oddalającego się z przystojnym facetem. Wstydziłby się powiedzieć, że był zazdrosny o własnego zwierzaka. Naprawdę mu zazdrościł.

    Pomyślał, że gdyby byli tutaj Som i Jeab, to złośliwie by mu poradzili, żeby sam założył sobie na szyję obrożę i oddał smycz w ręce Bossa…



Tłumaczenie: Juli.Ann    

Korekta: Baka / paszyma


Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty