CP – Rozdział 13 [18+]

 




Rozdział 13: To ty [18+]


    Przyprowadzenie Nu Kuea do domu zabrało Lianowi sporo czasu. Mocno nietrzeźwy chłopak ciągle go odpychał i powtarzał, że nie znosi być dotykany przez nieznajomych. Zabronił mu też nazywać się Nu Kuea i podkreślał, że Hia Lian jest jedyną osobą, która ma prawo by tak się do niego zwracać.

    – To ja… Mogę więc tak do Ciebie mówić.

    – Hia?

    Wysoki mężczyzna posadził narzeczonego na kanapie, rozbawiony tym, z jakim wysiłkiem Kuea próbował podnieść wciąż opadającą głowę. Lian klęknął przed nim na podłodze, spojrzał mu w oczy i nie mógł powstrzymać uśmiechu.

    – Tak. To ja.

    – Nie uśmiechaj się. Nie podoba mi się to.

    – Ale ja chcę się uśmiechać do mojego Nu Kuea. Czy to niedobrze?

    – Nie! Lubię, kiedy się uśmiechasz. A już nie chcę cię lubić!

    Liana niesamowicie bawiła nadąsana mina narzeczonego. Nu Kuea znów zachowywał się tak niesfornie, jak wtedy, gdy odwoził go do domu z klubu Gemini.

     – A ja bardzo cię lubię, Nu Kuea.

    – Ale ja nie lubię ciebie. Zerwijmy!

    Jego smukłe ręce zmagały się z poduszką, do której chciał się przytulić.

    – Nie ma mowy. Nie możemy się rozstać. Poślubię cię, Nu Kuea.

    – Naprawdę?

    Niezdecydowana mina chłopaka wywołała w mężczyźnie poczucie winy. Aby wynagrodzić mu minione cierpienie, obiecał sobie, że już nigdy więcej go nie skrzywdzi.

    – Naprawdę.

    – Ale mówiłeś, że mnie nie kochasz…

    Gilayn Wang podniósł się i usiadł obok zniechęconego narzeczonego. Otoczył go ramionami, przycisnął usta do jego gładkiego czoła, by po chwili spojrzeć mu głęboko w oczy.

    – Kocham cię, Nu Kuea. Nigdy nie było dnia, żebym cię nie kochał.

    – Hia... Ale powiedziałeś, że mnie nie kochasz! Słyszałem to! Pamiętam!

    – Powiedziałem to w złości. Nigdy więcej nie dopuszczę, żeby coś takiego miało się kiedykolwiek powtórzyć.

    Twarz Kuea Keerati była pełna smutku i bólu, a z jego błyszczących oczu spłynęły duże łzy. Lian otarł je, delikatnie przejeżdżając palcami po gładkiej skórze, a następnie pocałował wilgotny policzek.

    – Czy możesz mi wybaczyć?

    – Zrobiłem coś złego? Dlaczego byłeś dla mnie taki okrutny? Mogłeś mi po prostu powiedzieć czym zawiniłem. Czy masz pojęcie jak bardzo cię kocham? Kocham cię od bardzo dawna. Byłem naprawdę zraniony tamtego dnia. Duszę się... Właśnie tutaj. Nie mogę oddychać!

    Wypowiadając te słowa uderzał pięścią w klatkę piersiową. Lian szybko złapał za przegub jego dłoni. Bardzo bolał go widok zranionego Nu Kuea. Narzeczony płakał w jego uścisku, a to wszystko z jego winy. Chłopak dorastał obdarzony miłością rodziny i był przez wszystkich uwielbiany. Nawet Lian rozpieszczał go w ekstrawagancki sposób. Nie powinien był używać takiej metody, by próbować sobie z nim poradzić.

    – To moja wina, przyznaję. Bardzo źle się zachowałem i naprawdę jest mi z tego powodu przykro.

    – Bawiłeś się moimi uczuciami. Nie jestem lalką. Nie jestem Annabelle.

    – Tak, wiem. Mój Nu Kuea jest o wiele ładniejszy od Annabelle. Ty jesteś białym smokiem, a ja tym bez zębów.

    – Nazywają się Biała Furia i Szczerbatek.

    Lian uśmiechnął się, słysząc jak płaczący chłopak poprawia imiona mitycznych stworów.

    – Już dobrze, dobrze. Ty jesteś Białą Furią, a ja Szczerbatkiem.

    – Czy naprawdę wciąż jestem twoim Nu Kuea?

    – Byłeś i jesteś… Na zawsze.

    Nawet jeśli stanie przed tym pytaniem milion razy, jego odpowiedź pozostanie niezmienna. Będzie ją powtarzał tak długo, aż Nu Kuea poczuje się uspokojony oraz będzie gotów, by mu zaufać i zacząć wszystko od nowa.

    – Czy ty naprawdę mnie kochasz?

    – Tak. Kocham cię.

    – Powiedz to jeszcze raz.

    – Kocham cię, Nu Kuea.

    – Jeszcze raz.

    – Kocham cię, tylko ciebie.

    – Hia... um...

    W momencie, gdy Nu Kuea podniósł na niego wzrok, Lian stracił nad sobą panowanie. Trudno powiedzieć co było przyczyną, czy to nastrój, wypite wino, czy pocałunek, którym narzeczony obdarzył go w Pentagonie… Owładnęło nim niemal bolesne pragnienie posiadania tego chłopaka. Całował go, czując jak odpowiada mu nieśmiałymi pocałunkami. Po chwili Kuea z cichym jękiem rozchylił usta, pozwalając jego językowi wślizgnąć się do środka, smakować go. Pocałunek, który początkowo był delikatny i zmysłowy przerodził się w coś szalonego i nieokiełznanego. Kuea obiema dłońmi chwycił koszulę Liana i podciągnął ją w górę. Lian lekko pchnął narzeczonego na kanapę.

    – Hia... kocham cię.

    – Ja też cię kocham, mój Nue Kuea.

    Gilayn przyciągnął ręce narzeczonego do swojej szyi, a sam przesuwał dłońmi po całym ciele chłopaka, który drżeniem odpowiadał na dotyk. Przez cały czas ciepłe usta Liana drażniły miękkie wargi Kuea, które w końcu stały się opuchnięte i zaczerwienione. Jego spojrzenie spod mokrych rzęs było cudownie słodkie. Lian składał pocałunki na wilgotnych powiekach i policzkach, przyciskał nos do gładkiej skóry, by po chwili przenieść pieszczoty na kącik jego ust, podbródek... i szyję.

    – Ach.... Hia.

    – Hmm... Tak?

    Lian wyszeptał te słowa do jego ucha, po czym delikatnie je skubnął, w odpowiedzi słysząc cichy jęk. Czuł jak jego cierpliwość znika. Po kilku mocnych pocałunkach przyssał się do szyi Nu Kuea tak mocno, że zostawił tam różową malinkę.

    – Um... Hia... Pocałuj.

    Fala wstydu zalewała jego policzki. Był tak słodki, kiedy cichym szeptem prosił o pocałunki. Lian ponownie pocałował te kuszące usta. Jego wargi na przemian dotykały ust Nu Kuea i uciekały od nich, drażniąc się do chwili gdy usłyszał jego niezadowolony szept…

    – Ekhm...

    – Chcesz, żebym znów cię pocałował?

    – Uhm..

     Kiedy Nu Kuea odwrócił głowę, otrzymał „za karę” pocałunek w szyję... i drugą malinkę.

    – Mów na siebie Nu... a wtedy będę cię całował.

    – Drażnisz się ze mną.

    – Proszę..... Zrób to dla mnie. Chcę usłyszeć to chociaż raz.

    Nie miał pojęcia, dlaczego tak słodko go błagał. Gilayn Wang nigdy nie był słodkim gadułą. Był raczej bezceremonialny. Ale w tej chwili okazywał całe nagromadzone w nim uczucie... Nu Kuea był dla niego kimś wyjątkowym.

    – Hia...

    – Hmm...?

    – Pocałuj Nu, proszę.

    – Kogo?

    – Nu Kuea.

    Grzeczny chłopiec został nagrodzony pocałunkiem, jakiego sobie życzył. Lian całował go z narastającym pożądaniem, a chłopak chętnie mu odpowiadał. Zanim Kuea się zorientował, znajdował się nagi w objęciach Hia Liana. Przyćmione światło z zewnątrz sączyło się przez okna i spływało kaskadami na podłogę obok kanapy... Kuea widział przed sobą wyraźne, pełne uczuć oczy narzeczonego. Widział w nich, że jego wcześniejsze wyznanie było prawdą. To nie powstało wyłącznie w jego głowie, prawda? Nie przywidziało mu się?

    Lian przesunął ustami po jego ciele, przedłużając mękę rozkoszy, by po chwili znów całować jego usta.

    – Hia…!

    Z oczu Kuea popłynęły łzy. Jego ciało ściśle przylegało do nagiego narzeczonego. Kuea nigdy nie widział Liana tak wyraźnie… Jego szeroka klatka piersiowa, brzuch... ich połączone sylwetki...

    – Spokojnie, Nu Kuea... Boli? Spróbuję wolniej… Rozluźnij się…

    – To... boli. Ach.

    Kuea trząsł się i napinał za każdym razem, gdy Lian wsuwał się do środka. Jego ręce naciskały na plecy mężczyzny, który czuł jak chłopak wbija paznokcie w jego skórę.

    – Ummmm..

    Gilayn Wang całował gorące, czerwone wargi i pieścił dłońmi szczupłą talię, by w ten sposób odwrócić jego uwagę od bólu. Delikatnie ugniatał małe sutki narzeczonego, a gdy podniecone, smukłe ciało drżało w jego objęciach Lian odpowiadał głębszymi posunięciami silnych bioder. To był pierwszy raz Nu Kuea i Gilayn nie chciał się spieszyć, chociaż nie było to wcale łatwym zadaniem…

    Narzeczony tak mocno zaciskał się wokół niego, że mężczyzna z ledwością się kontrolował. Nu Kuea wołał jego imię, wydawał z siebie słodkie jęki, a oczy miał zamglone rozkoszą. Lian nie dążył więc niecierpliwie do zaspokojenia własnego pożądania i mimo, że wymagało to od niego cierpliwości i ogromnego opanowania, wiedział, że warto było czekać. Chłopak przyjął jego miłość i reagował tak jak Lian sobie wymarzył.

    – Hia... Pocałuj Nu.

    – Dobry chłopiec... Kocham cię, Nu Kuea.

    Lian uniósł nogi chłopaka i założył je wokół swoich silnych, poruszających się niespiesznym rytmem, bioder. Dla równowagi Kuea trzymał mężczyznę za szyję, pozwalając mu się krok po kroku prowadzić.

    – Hia... aaach... aach... Hia.


    – …Trochę szybciej…

    Lian odrobinę przyspieszył tempo powodując, że chłopak ledwo to wytrzymywał. Dobrze wiedział, że powinien być delikatny więc hamował się chociaż instynkt nieubłaganie pchał go do przodu. Całowali się, a ich ciała ocierały się o siebie, w poszukiwaniu głębszego, bardziej intensywniejszego kontaktu, by w końcu osiągnąć spełnienie.

    Gilayn Wang czuł ciepło w sercu, gdy druga połówka, na którą tak długo czekał, stała się wreszcie jego. Całował policzki wyczerpanego chłopaka, niezliczoną ilość razy przesuwając usta po gładkiej skórze. Teraz, gdy już kochał się z Kuea, wpadł w szał na jego punkcie. Dokładnie tak to czuł. Westchnął z powodu własnej impulsywności. Nie był gotowy, by rozmawiać dziś wieczorem o ich relacji.

    Wstał i chwycił leżące na podłodze spodnie. Czując ukłucia na klatce piersiowej, plecach i ramionach wstrzymał kolejny ruch, by się obejrzeć. Zauważył kilka krwawych zadrapań, a na szyi ślad po ugryzieniu. Przypuszczał, że tak właśnie wyglądają ślady miłości.

    – Zaniosę cię.

    Schylił się i uniósł w ramionach swojego narzeczonego. Nu Kuea był dość ciężki. Lian pomyślał o wynajęciu profesjonalnego trenera... W przeciwnym razie, straci szansę by wziąć go kiedyś w pozycji stojącej. Skierował się do swojej sypialni, nie patrząc nawet na drzwi prowadzące do drugiego pokoju.

    Kuea Keerati miał ochotę wyrwać włosy z głowy narzeczonego, gdy tylko się obudził. Nie tego się spodziewał! Jednak właściciel pokoju wiązał właśnie przed lustrem krawat, więc chłopak postanowił udawać, że nadal śpi. Spróbował niepostrzeżenie przesunąć się pod kocem w dół... Jeszcze odrobinę… Chciał ukryć przed nim całą swoją twarz…

    – Dzień dobry, Nu Kuea.

    Przyłapany chłopak natychmiast zesztywniał, nie mając odwagi wypowiedzieć ani jednego słowa. Nie wiedział czy Hia Lian na niego patrzy ale po chwili usłyszał cichy odgłos jego kroków i szelest zapadającego się materaca. A gdy koc osłaniający jego twarz został zerwany nie pozostało mu nic innego jak tylko podnieść powieki i spojrzeć w błyszczące oczy Gilayna Wanga. Ciepło ogarnęło jego ciało, docierając do całej twarzy, uszu i szyi.

    – N... Nie... Hia…hm.

        Nie zważając na protesty Lian schylił się, żeby go pocałować. Kuea nie czuł się na siłach, by odepchnąć narzeczonego, spróbował więc odwrócić twarz. Ciepła dłoń unieruchomiła jego podbródek w miejscu i Hia Lian całował go aż do momentu, kiedy poczuł się usatysfakcjonowany. Kuea prawie nie mógł oddychać, kiedy mężczyzna uwolnił wreszcie jego usta.

    – Proszę, wyjdź – powiedział Kuea wbijając spojrzenie w czubek swojego nosa, by nie patrzeć w rozbawione oczy Liana.

    Doskonale pamiętał wszystko co wydarzyło się zeszłej nocy! Przypomniał sobie, jak narzeczony mówił mu, że go kocha i jak sam, na wiele sposobów, również wyznał mu miłość.

    – Nie.

    Kuea czuł się zawstydzony patrząc na chytry uśmieszek Hia. Czy nie mógł dać mu odrobiny spokoju? Przecież wciąż nie potrafił uporządkować swoich uczuć!

    – Pozwól, że sprawdzę, czy masz gorączkę.

    Lian położył dłoń na jego czole, a następnie przesunął ją w dół po policzku, aż po szyję.

    – Um... Jesteś rozpalony, musisz wziąć lekarstwo. Posłałem też kogoś, żeby kupił ci owsiankę na śniadanie. Wstań i zjedz, gdy będziesz gotowy. Jest dopiero siódma, możesz więc sobie jeszcze trochę pospać.

    – Dobrze.

    HiaLian, ku jego uldze, zachowywał się jak zwykle. Mówił szybko, a jedynym zadaniem Kuea było przytakiwanie. Na szczęście była sobota i nie musiał iść na uczelnię. Kuea czuł się obolały… tam na dole. Cóż.... To jego narzeczony był tego przyczyną!

    – Wrócę dziś późno do domu. Zjedz posiłki na czas.

    – Dokąd idziesz?

    Pytanie wymknęło mu się samo... Przerwał i zarumienił się pod intensywnym spojrzeniem Liana. To było tylko jedno spojrzenie… Dlaczego jego serce tak bardzo przyspieszyło?

    – Nadzoruję dziś mój browar. Mam w planach eksportowanie alkoholu do Europy. Czy możesz zostać sam, czy chcesz się do mnie przyłączyć?

    – Mogę być sam.

    – Zadzwonię do ciebie później.

    Zanim Hia Lian wyszedł, uniósł rękę Kuea do ust by ją ucałować. Chłopak myślał, że to już wszystko, ale nie... Narzeczony drażnił się z nim, gładził jego dłoń i przeciągał po niej ostrymi zębami... skubał jego skórę, aż zapłonęła. Jednocześnie z natężeniem patrzył mu prosto w oczy. Potem zachichotał i odszedł, zostawiajac w pełni rozbudzonego, drżącego z podniecenia Kuea, który nie miał już najmniejszej szansy na dalszy sen. Był podniecony, a jego serce trzepotało mu w piersi. Usiadł i oparł się plecami o wezgłowie łóżka. Jego oczy rozszerzyły się gdy zauważył, że ma na sobie pasiastą piżamę Hia Liana. Jego ciało nie czuło się lepkie… Czyżby narzeczony umył go kiedy Kuea zapadł w sen? Hia Lian widział już wszystko!

    Co się, kurwa, dzieje?

    Chwycił się za włosy i szarpiąc je we wszystkie strony, uważnie omiótł wzrokiem otoczenie. Sypialnia narzeczonego była bardziej przestronna niż ta należąca do Kuea, ale nie było w niej ubrań. Przy ścianie, naprzeciwko łóżka, stała pusta szafa z wbudowanymi drążkami na ubrania i półkami do ich przechowywania. Dziesięć par butów stało w szafce z przeszklonymi drzwiami. W rogu postawiono wysokie lustro, które kryło w sobie niewielką półkę. Nie było tu zbyt wiele rzeczy. Hia Lian wyłącznie tu sypiał. Za to po obejrzeniu drugiego, połączonego z sypialnią, pokoju Kuea poczuł zdumienie i przez chwilę właściwie nie wiedział co się z nim dzieje. Ubrania, koc, poduszki i przesiąknięte zapachem Liana pomieszczenie sprawiło, że poczuł się tak, jakby narzeczony właśnie go obejmował.

    Ostatniej nocy Hia Lian i on… Jak to się stało, że tak to się skończyło? Kuea Keerati nie miał pojęcia, dlaczego czuł się tak podekscytowany. Tak trudno było mu stłumić uśmiech. Przypomniał sobie wypowiedziane przez Liana słowa… Chwycił poduszkę, przycisnął ją do twarzy i wydał z siebie głośny krzyk.

    „Kocham cię, Nu Kuea.”

    Te słowa wstrząsnęły nim bardziej niż wszystko, co wydarzyło się przez dwadzieścia lat od ich zaręczyn...


Tłumaczenie: Juli.Ann     

Korekta: Baka


 


Poprzedni 👈             👉 Następny 



Komentarze

Popularne posty