CP – Rozdział 18
Rzeczywistość
– Ach, Hia...
– Pozwól mi
zatankować trochę energii.
Mężczyzna położył
głowę na kolanach podejrzliwie przyglądającego mu się partnera. Nu Kuea napiął
się odrobinę, jednak nie zaprotestował. Widząc, że narzeczony nie bardzo wie
jak ma się zachować, Lian chwycił jego rękę i położył sobie na głowie.
– Pogłaszcz mnie,
proszę, po włosach.
– Ale ja jestem
młodszy od ciebie... To niestosowne.
Jak Lian mógł
zapomnieć, że młody Master Keerati był niewolnikiem dobrych manier?
– Nie ma tu nikogo
innego oprócz nas... Wymiana czułości jest przywilejem kochanków.
Lśniące oczy Liana
zatrzymały się na twarzy zmieszanego narzeczonego, którego policzki, jak
zwykle, stanęły w płomieniach. Nu Kuea dla którego Hia Lian był jedynym
mężczyzną w jego życiu, nigdy nie poświęcał żadnej uwagi edukacji w dziedzinie
romantycznych zachowań. Lian będzie więc musiał go krok po kroku uczyć.
– Kiedy głaszczę
cię po głowie i przytulam, czy to jest dla ciebie miłe uczucie, Kuea? Hmm?
– O co chodzi z tym
twoim pytaniem....? Nie wiem.
Gilayn Wang
pochylił się i położył rękę nad kolanami Nu Kuea, aby powstrzymać rumieniącego
się chłopaka przed ucieczką. Drugą dłonią dotknął gładkiego policzka, po czym
złożył niespieszny, delikatny pocałunek na jego miękkich ustach. Po chwili
pieścił wargami jego policzek, a zbliżając nos do ucha, wyszeptał:
– Lubisz kiedy się
całujemy?
– Drażnisz się ze
mną.
Nu Kuea nadąsał się
i mocno zacisnął usta, przypominając prychającego kotka z nastroszonym
futerkiem. Czy on nie wiedział, że to wcale nie odstraszało Liana, tylko
czyniło go jeszcze bardziej urzekającym w jego oczach?
– Nigdy ci nie
dokuczałem, Nu Kuea.
– Właśnie teraz to
robisz.
– Pokazuję ci, że
takie zachowanie jest w związku czymś absolutnie normalnym. Jeśli ci się nie
podoba, to jak mam mieć ochotę na pocałunki czy bliskość? Czy mógłbyś mnie
uspokoić i potwierdzić, że myślisz tak samo?
– Hia.
– Jesteś moją
wyjątkową osobą, Nu Kuea. Czy ja mógłbym stać się kimś takim również dla
ciebie? Hmm??
Choć Lian z natury
był bezpośredni i nie znał się zbyt dobrze na tworzeniu romantycznej atmosfery,
starał się być tak delikatny, jak tylko mógł być mężczyzna.
– Przecież już
wiesz.
– Czy mam więc
rację, zakładając, że ty też uwielbiasz mnie całować?
– To... Nie o to mi
chodziło!
– W takim razie....
Może uwielbiasz być całowany przeze mnie?
– Ekhm, przestań.
Jesteś wredny!
Rozdrażniony
chłopak opuścił podbródek uciekając wzrokiem. Lian ponownie położył mu głowę na
kolanach. Miękkie światło odbijało się w jego oczach, gdy patrzył, jak
narzeczony odwraca zarumienioną twarz ale nie przestaje głaskać jego włosów.
Lian poczuł się
komfortowo, kiedy przekręcił się na bok i wtulił twarz w brzuch pod jego
koszulą. Plan, by przez pięć minut podładować baterie zmienił się i Lian zapadł
na kolanach narzeczonego w głęboki sen.
Kuea
Keerati zmarszczył nos, kiedy patrzył na śpiącego mężczyznę, po czym jego usta
rozciągnęły się w radosnym uśmiechu. W oczach, w których odbijał się Hia Lian,
zabłysła iskra szczęścia. Kiedy narzeczony zasnął i mu nie dokuczał był
naprawdę uroczy. Wyglądał jak duży kot, który pozwalał głaskać mu się po głowie
i policzkach. Był normalnym człowiekiem, w niczym nieprzypominającym surowego
Gilayna Wanga. Płytkie zmarszczki wokół jego oczu nie powinny były pojawić się
jeszcze na twarzy dwudziestosiedmioletniego mężczyzny. W tak młodym wieku
narzeczony wypracował sobie wysoką pozycje w firmie i własnym wysiłkiem
zbudował nocny klub. Jak dał radę osiągnąć tak wielkie sukcesy w tak zawrotnie
szybkim tempie?
– Proszę, nie
forsuj się za bardzo. I jeśli mogę pomóc ci w odzyskaniu energii, będę tutaj.
Zawsze będę przy tobie.
Kuea poczuł się
zawstydzony, kiedy patrząc na uśpionego narzeczonego, wypowiadał na głos te
słowa. Gdy Hia Lian wyznał mu, że Kuea jest jego wyjątkową osobą, czy w ogóle
nie poczuł się skrępowany? Twarz Kuea znów zapiekła go z zażenowania. Przez
całe życie był świadomy, że kocha mężczyznę śpiącego w tej chwili z głową na
jego kolanach, ale było to zupełnie inne uczucie od tego, które czuł w tej
chwili. Jego serce nigdy nie biło tak szybko na samą myśl o nim i nie odczuwał
wówczas tak wielkiego szczęścia. Nigdy jeszcze nie był tak mocno przekonany o
tym, że nie potrafiłby bez niego żyć.
Kuea zaczynał rozumieć, dlaczego Khon Diaw nie przejmował się tym, jakie potrawy znajdowały się w menu Hia Yi. Cokolwiek spożywałby Hia Lian, Kuea nigdy nie byłby w stanie go znienawidzić. Było mu teraz przykro, że radził Khon Diaw, żeby nie inwestował uczuć w związek ze swoim narzeczonym.
–
Hia, proszę obudź się, zaraz przyniosą kolację.
Kuea poprosił
kierownika Pentagonu, aby dostarczył jedzenie o siódmej. Nie był pewien, o
której Hia Lian zwykle jadał, ale od czasu kiedy spożywali posiłki razem,
kolacja wypadała zazwyczaj o takiej porze. Kuea zapytał nawet o to kierownika,
ale w odpowiedzi usłyszał, że właściciel klubu nigdy nie trzymał się sztywno
tego samego czasu. Ale przecież od kiedy razem zamieszkali, Hia jadał z nim o
regularnych godzinach.
Czyżby robił to dla
niego?
– Hmm... Czy nie
bolą cię nogi? Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej?
– Byłem pochłonięty
oglądaniem serialu.
Kiedy Hia Lian
podniósł się z jego kolan, Kuea poczuł ból. Poruszył nogami i wbrew sobie wydał
cichy okrzyk.
– Pozwól, że ci je
wymasuję.
– Auć, nie dotykaj!
– Zajmie mi to
tylko chwilę.
Kuea pomyślał, że
być może to nie jest żaden masaż, tylko Hia Lian próbuje go przed posiłkiem
zamordować, boleśnie ściskając i ugniatając zdrętwiałe miejsca. Chłopak poczuł
równocześnie ból i łaskotki. Oba te uczucia były tak intensywne, że bez żenady
krzyczał na całe gardło, myśląc niejasno, że z pewnością dostałby od matki
niezły ochrzan, gdyby tylko mogła go w tej chwili zobaczyć. Musiał mimo to
niechętnie przyznać, że działania Liana przyniosły mu prawdziwą ulgę.
– Daj mi moment,
żebym się umył.
Po wyjściu Liana
zjawił się kierownik wraz z kelnerem, aby na czas przygotować posiłek. Gotowana
na parze ryba z limonką pachniała tak apetycznie, że Kuea nie tylko poczuł się
wygłodniały, ale równocześnie usłyszał burczenie w brzuchu. Pozostałe potrawy
wyglądały równie smakowicie. Sześć butelek z alkoholem i lód włożono do
lodówki. Było też kilka dekoracyjnie ułożonych przekąsek.
– Jeśli ty i boss
potrzebujecie czegoś jeszcze, nie krępujcie się zadzwonić. Kuchnia jest
zamykana dopiero o pierwszej w nocy.
– Dziękuję.
– Proszę, tu jest
rachunek.
– Tak? Czy musimy
płacić?
– Mnie też to
martwi. Ale szef nalega, żeby każdy regulował rachunki, abyśmy mogli prawidłowo
ewidencjonować dochody i wydatki Pentagonu. Nawet jego krewni oraz przyjaciele
muszą płacić, a jedyne co otrzymują to 20% zniżki.
Hia Lian był w tej
kwestii najwidoczniej bardzo skrupulatny. Nie chciał wykorzystywać swojego
przywileju jako właściciela klubu. Kuea pozbył się wszelkich wątpliwości co do
tego, że to jego niepełnoletność była prawdziwym powodem, że nie został
wcześniej zaproszony do Pentagonu.
Lian wyszedł z
sypialni.
– Nu Kuea, karta
kredytowa leży na moim biurku. Jak tam dzisiejsze rezerwacje?
– Wszystkie stoliki
w strefie VIP są zarezerwowane, a pewien aktor zamówił całą strefę wokół basenu
na prywatne przyjęcie. Kilka zwykłych stolików jest jeszcze wolnych, szefie.
Kuea zostawił Liana
z menedżerem i pospieszył do biurka po kartę. Nigdy wcześniej nie zapuszczał
się w te rejony, bojąc się by przypadkiem nie narobić bałaganu w ważnych
dokumentach. Karta kredytowa Hia Liana leżała w specjalnie na to przeznaczonym
pudełku, znajdującym się na biurku. Pióro wieczne z wygrawerowanym w języku
angielskim napisem "Gilayn Wang", które Kuea podarował mu w zeszłym
roku, leżało tuż obok... Chłopak ucieszył się, że Hia nadal go używa.
A to co?... Jego radość zmieniła się w podejrzliwość, gdy na środku stołu ujrzał zapieczętowany dokument z widniejącym na nim napisem "Akt nadania prawa własności Keerati." Kuea zerknął na Liana, który wciąż rozmawiał z kierownikiem i szybko zajrzał do środka. W pierwszej przezroczystej tubie znajdowała się kopia aktu własności z emblematem Garudy[1], potwierdzającym, że właścicielem ziemi był przodek Kuea. Poniżej znajdowała się mapa....
[1] Garuda (tajski: ครุฑ , krut) jest osobistym symbolem króla Tajlandii, powszechnie uważanego za wcielenie Winszu. [przypis tłumacza]
To był tytuł własności posiadłości Keerati. Kuea przewrócił stronę i ujrzał indeks rejestracyjny z listą nazwisk kolejnych właścicieli. Od jego przodków, przez pradziadka, dziadka, aż po ostatnie nazwisko dodane dwa lata temu... Gilayn Wang. Dlaczego Hia Lian był najnowszym właścicielem ziemi i posiadłości? Przeglądając strony kolejnych aktów własności, Kuea dowiedział się, że wszystkie miały tę samą treść. Prawo posiadania każdego gruntu i każdej nieruchomości zostało przepisane na Liana. Ziemie w Silom, Sukhumvit, Petchaburi, w tym budynek sklepu z jedwabiem Keeratich, wszystko to należało obecnie do jego narzeczonego. Kuea nie orientował się w dokładnym stanie posiadania dziadka, ale podejrzewał, że te dokumenty zawierały prawie cały majątek jego rodziny. Dlaczego jego dziadek przekazał wszystko Lianowi? I dlaczego leżą tu te wszystkie kopie? Gdzie są oryginały? Czy jego matka o tym wie?
Kto jeszcze posiadał wiedzę o tym, że rodzina Keerati nie miała już nic, nawet domu?
W jego
głowie roiło się od pytań, ale nie wiedział do kogo powinien je w pierwszej
kolejności skierować, nie mówiąc już o tym, że nie miał pojęcia od czego w
ogóle miałby zacząć.
Zamknął dokumenty i
odłożył je na miejsce, po czym chwycił kartę kredytową, by wręczyć ją
kierownikowi. Mgliście zarejestrował, że Hia Lian, z uśmiechem na ustach coś
mówił, ale nie był w stanie zrozumieć znaczenia jego słów. Ryba, której Kuea
początkowo chciał skosztować, stała się nagle nieapetyczna.
– Czy coś się
stało, Nu Kuea?
– Tak? N... Nic. Po
prostu... Myślę o czymś.
– Czy chodzi o to,
że jesteś przekonany, że jadam węże?
– Ach...
Kuea zupełnie o tym
zapomniał. Ten drobiazg nie był przecież aż tak szokujący jak przeniesienie
praw własności ich majątku. Hia Lian śmiał się, nakładając dania na talerz
narzeczonego.
– Yi i ja nie jemy
węży. Tego dnia Yi przyprowadził swojego południowego gościa na wspólny
posiłek, by uczcić fakt zakupienia przez niego dziesięciu luksusowych
samochodów za jednym zamachem. Przygotowaliśmy ten rodzaj jedzenia, ponieważ
były to ulubione dania klienta. Nie mieliśmy wyboru jak z grzeczności
spróbować. Ale takie jedzenie jest wykluczone.
– Dobrze... Ale
skąd wiesz, że ja o tym wiem?
– Yi zadzwonił do
mnie, żeby mi się wyżalić.
Kuea parsknął
śmiechem słysząc, że Hia Yi czuł potrzebę wyżalenia się przyjacielowi.
– Przepraszam...
Byłem zszokowany, gdy kierownik powiedział mi, że jadłeś pikantnego węża i
regularnie zamawiasz jakieś egzotyczne potrawy.
– Często zamawiałem
coś do piwa, ale jedyną niezwykłą potrawą był smażony dzik. Inne specjalności
zamawiali moi przyjaciele. Chcieli ich spróbować, a mój kucharz najwyraźniej
wie, jak je przyrządzić.
Wyjaśnienie Hia
Liana wywołało uśmiech na twarzy Kuea, ale jego serce ciągle czuło się ciężko
na myśl o tym co przeczytał. Nie chodziło o to, że nie ufał narzeczonemu.
Wangowie byli obecnie milion razy zamożniejsi niż rodzina Keerati. Poza tym,
Hia Lian nie chciał przecież poślubić go dla majątku jego rodziny, bo już od
dwóch lat był jego prawomocnym właścicielem. Kuea bardzo chciał poprosić o
wyjaśnienie tego stanu rzeczy, ale bał się tego co mógłby usłyszeć w
odpowiedzi. Gdyby Hia Lian źle go traktował, chłopak uwierzyłby może w jego
niecne zamiary. Być może, gdyby odkrył te dokumenty wówczas, gdy rozzłoszczony
narzeczony powiedział mu, że go nie kocha, obarczyłby go całą winą. Kuea nie
był jednak nierozsądny i był przekonany, że przekazanie Lianowi przez dziadka
prawa własności do wszystkich ziem i nieruchomości odbyło się dobrowolnie.
Ale dlaczego?
– Hia... Czy
naprawdę chcesz mnie poślubić?
– Dlaczego zadajesz
to pytanie? Czyżbym sprawił, że nie jesteś pewien moich intencji?
– Nie... Ja... Nie
wiem... Co jest we mnie tak dobrego, że mnie kochasz.
Nie rozumiał tego.
Kuea Keerati uważał, że jego mocną stroną było pochodzenie ze starej, bardzo
szanowanej rodziny. To była jednak tylko zewnętrzna powłoka, bez której Kuea
nie miał Lianowi przecież nic do zaofiarowania.
– A co jest we mnie
tak dobrego, że mnie kochasz? – powtórzył jak echo Lian.
– Jesteś dobry we
wszystkim, Hia. Jesteś pracowity, dojrzały, opiekuńczy, kompetentny i...ukhm
Hia Lian znów go
pocałował! Dlaczego tak bardzo lubił to robić? Całował go przy każdej
nadarzającej się okazji, najchętniej znienacka. Kiedy Kuea spróbował się
odwrócić, Hia Lian, starym zwyczajem unieruchomił jego kark.
– Jeśli będziesz
mnie tak komplementował, nie będę tego dłużej znosić. Przestań, proszę...
Kuea poczuł na
języku smak piwa, mimo że nawet nie dotknął szklanki... Smak Liana…
– Mój Nu Kuea ma
wiele dobrych stron. Czuję się najbardziej komfortowo kiedy jestem z tobą.
Posiłki smakują najlepiej, gdy jemy je razem. Życie w tym miejscu nigdy nie
sprawiało mi tyle radości, jak od czasu kiedy zacząłem dzielić je z tobą.
Jesteś jedynym powodem, dla którego czuję się szczęśliwy, Nu Kuea.
– Hia…
– Nie pytaj mnie
więcej o takie rzeczy. Jesteś jedyną osobą, którą zamierzam poślubić. Jeśli
nadal nie masz pewności, możemy jutro zarejestrować się w urzędzie stanu
cywilnego. Jestem zdecydowany, by być twój do końca moich dni.
Hia Lian chwycił
rękę narzeczonego, by pocałować lewy serdeczny palec, na którym od lat
znajdował się zaręczynowy pierścionek, identyczny jak ten, który on również
cały czas nosił. A jednak poczucie szczęścia Kuea mieszało się z obawą, że nie
będzie potrafił uporządkować swoich uczuć. Nie mógł nawet płakać... Czuł się
tak, jakby lada chwila miał się udusić. To był pierwszy raz, kiedy bał się
przyszłości i zastanawiał się, czy to co znał, było prawdą czy kłamstwem.
Dlaczego wysoki
status szlachetnego rodu Keerati dobiegł końca w jego pokoleniu? Kiedy wszystko
poszło tak źle? Dlaczego nadal mógł wieść normalne życie w Europie? Jak to
możliwe, że po powrocie do Tajlandii mógł swobodnie wchodzić i wychodzić z
rezydencji, mimo że to Gilayn Wang był jej właścicielem? Prowadził luksusowe
życie, nie myśląc o dniu, w którym będzie mógł to wszystko stracić. Zależało mu
tylko na perkusji i motorze, a życiem prywatnym bawił się, jak chciał.
Najgorszym zmartwieniem było to,
że Hia Lian znał prawdę i najwyraźniej nie traktował tego poważnie. Największe
zmartwienie Kuea Keerati było dla Gilayna nic nieznaczącym drobiazgiem. A
najważniejsza sprawa, o której Kuea powinien był już dawno się dowiedzieć… była
przed nim skrzętnie ukrywana. Hia Lian pozwolił mu zostać w rezydencji i żyć
swoim życiem bez jakiejkolwiek ingerencji z jego strony..... Z jakiego powodu?
Jeśli chodzi o wszystko, co zrobił Kuea, jakie odczucia towarzyszyły Lianowi,
gdy patrzył w jego stronę? Musiał wydawać mu się głupcem, prawda?
Czy
Hia Lian był dla mnie miły dlatego, że mnie kochał czy dlatego, że się nade mną
litował...?
Kuea tego nie
rozumiał. Honor rodziny Keerati, o którym Kuea myślał, że mógł go
ochronić... Został dawno temu zniszczony.
Gilayn Wang
zauważył w oczach Kuea zmartwienie wymieszane z dezorientacją. Nie miał
pojęcia, co się działo. Dlaczego Nu Kuea nagle tak się zachowywał?
– Hia... Ja...
Nienawidzę siebie.
– Nu Kuea!
Kuea chwycił
szklankę i opróżnił ją, zanim kompletnie się rozkleił. Gilayn Wang objął jego
szczupłe ciało i pomyślał, że Nu Kuea musi coś martwić. Miał nadzieję, że
chłopak wkrótce poczuje się lepiej. Z pewnością wszystko uda mu się później
wyjaśnić. Lian przytulił narzeczonego, czekając cierpliwie… Jak zawsze...
Nie podejrzewał, że
Nu Kuea będzie płakał tak bardzo, że zemdleje w jego ramionach.
– Nu
Kuea, Nu Kuea!
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka
Komentarze
Prześlij komentarz