CP – Rozdział 18

 



Rzeczywistość 


        Lian uśmiechnął się widząc nerwowe ruchy Nu Kuea, ale udając, że ich nie zauważa usiadł obok niego na kanapie. Wyświetlany w telewizji serial, który oglądał narzeczony, opowiadał historię złoczyńcy ścigającego innego złoczyńcę. Gilayn nie przepadał za telewizją, więc szybko poczuł, że jego powieki zaczynają opadać. Ostatnio tak często zdarzało mu się przeciążać mózg, że przyda mu się teraz krótki odpoczynek.

    – Ach, Hia...

    – Pozwól mi zatankować trochę energii.

    Mężczyzna położył głowę na kolanach podejrzliwie przyglądającego mu się partnera. Nu Kuea napiął się odrobinę, jednak nie zaprotestował. Widząc, że narzeczony nie bardzo wie jak ma się zachować, Lian chwycił jego rękę i położył sobie na głowie. 

    – Pogłaszcz mnie, proszę, po włosach.

    – Ale ja jestem młodszy od ciebie... To niestosowne.

    Jak Lian mógł zapomnieć, że młody Master Keerati był niewolnikiem dobrych manier?

    – Nie ma tu nikogo innego oprócz nas... Wymiana czułości jest przywilejem kochanków.

    Lśniące oczy Liana zatrzymały się na twarzy zmieszanego narzeczonego, którego policzki, jak zwykle, stanęły w płomieniach. Nu Kuea dla którego Hia Lian był jedynym mężczyzną w jego życiu, nigdy nie poświęcał żadnej uwagi edukacji w dziedzinie romantycznych zachowań. Lian będzie więc musiał go krok po kroku uczyć.

    – Kiedy głaszczę cię po głowie i przytulam, czy to jest dla ciebie miłe uczucie, Kuea? Hmm?

    – O co chodzi z tym twoim pytaniem....? Nie wiem.

    Gilayn Wang pochylił się i położył rękę nad kolanami Nu Kuea, aby powstrzymać rumieniącego się chłopaka przed ucieczką. Drugą dłonią dotknął gładkiego policzka, po czym złożył niespieszny, delikatny pocałunek na jego miękkich ustach. Po chwili pieścił wargami jego policzek, a zbliżając nos do ucha, wyszeptał:

    – Lubisz kiedy się całujemy?

    – Drażnisz się ze mną.

    Nu Kuea nadąsał się i mocno zacisnął usta, przypominając prychającego kotka z nastroszonym futerkiem. Czy on nie wiedział, że to wcale nie odstraszało Liana, tylko czyniło go jeszcze bardziej urzekającym w jego oczach?

    – Nigdy ci nie dokuczałem, Nu Kuea.

    – Właśnie teraz to robisz.

    – Pokazuję ci, że takie zachowanie jest w związku czymś absolutnie normalnym. Jeśli ci się nie podoba, to jak mam mieć ochotę na pocałunki czy bliskość? Czy mógłbyś mnie uspokoić i potwierdzić, że myślisz tak samo?

    – Hia.

    – Jesteś moją wyjątkową osobą, Nu Kuea. Czy ja mógłbym stać się kimś takim również dla ciebie? Hmm?? 

    Choć Lian z natury był bezpośredni i nie znał się zbyt dobrze na tworzeniu romantycznej atmosfery, starał się być tak delikatny, jak tylko mógł być mężczyzna.

    – Przecież już wiesz.

    – Czy mam więc rację, zakładając, że ty też uwielbiasz mnie całować?

    – To... Nie o to mi chodziło!

    – W takim razie.... Może uwielbiasz być całowany przeze mnie?

    – Ekhm, przestań. Jesteś wredny!

    Rozdrażniony chłopak opuścił podbródek uciekając wzrokiem. Lian ponownie położył mu głowę na kolanach. Miękkie światło odbijało się w jego oczach, gdy patrzył, jak narzeczony odwraca zarumienioną twarz ale nie przestaje głaskać jego włosów. 

    Lian poczuł się komfortowo, kiedy przekręcił się na bok i wtulił twarz w brzuch pod jego koszulą. Plan, by przez pięć minut podładować baterie zmienił się i Lian zapadł na kolanach narzeczonego w głęboki sen.

        Kuea Keerati zmarszczył nos, kiedy patrzył na śpiącego mężczyznę, po czym jego usta rozciągnęły się w radosnym uśmiechu. W oczach, w których odbijał się Hia Lian, zabłysła iskra szczęścia. Kiedy narzeczony zasnął i mu nie dokuczał był naprawdę uroczy. Wyglądał jak duży kot, który pozwalał głaskać mu się po głowie i policzkach. Był normalnym człowiekiem, w niczym nieprzypominającym surowego Gilayna Wanga. Płytkie zmarszczki wokół jego oczu nie powinny były pojawić się jeszcze na twarzy dwudziestosiedmioletniego mężczyzny. W tak młodym wieku narzeczony wypracował sobie wysoką pozycje w firmie i własnym wysiłkiem zbudował nocny klub. Jak dał radę osiągnąć tak wielkie sukcesy w tak zawrotnie szybkim tempie? 

    – Proszę, nie forsuj się za bardzo. I jeśli mogę pomóc ci w odzyskaniu energii, będę tutaj. Zawsze będę przy tobie.

    Kuea poczuł się zawstydzony, kiedy patrząc na uśpionego narzeczonego, wypowiadał na głos te słowa. Gdy Hia Lian wyznał mu, że Kuea jest jego wyjątkową osobą, czy w ogóle nie poczuł się skrępowany? Twarz Kuea znów zapiekła go z zażenowania. Przez całe życie był świadomy, że kocha mężczyznę śpiącego w tej chwili z głową na jego kolanach, ale było to zupełnie inne uczucie od tego, które czuł w tej chwili. Jego serce nigdy nie biło tak szybko na samą myśl o nim i nie odczuwał wówczas tak wielkiego szczęścia. Nigdy jeszcze nie był tak mocno przekonany o tym, że nie potrafiłby bez niego żyć. 

        Kuea zaczynał rozumieć, dlaczego Khon Diaw nie przejmował się tym, jakie potrawy znajdowały się w menu Hia Yi. Cokolwiek spożywałby Hia Lian, Kuea nigdy nie byłby w stanie go znienawidzić. Było mu teraz przykro, że radził Khon Diaw, żeby nie inwestował uczuć w związek ze swoim narzeczonym.

 

        – Hia, proszę obudź się, zaraz przyniosą kolację.

    Kuea poprosił kierownika Pentagonu, aby dostarczył jedzenie o siódmej. Nie był pewien, o której Hia Lian zwykle jadał, ale od czasu kiedy spożywali posiłki razem, kolacja wypadała zazwyczaj o takiej porze. Kuea zapytał nawet o to kierownika, ale w odpowiedzi usłyszał, że właściciel klubu nigdy nie trzymał się sztywno tego samego czasu. Ale przecież od kiedy razem zamieszkali, Hia jadał z nim o regularnych godzinach. 

    Czyżby robił to dla niego? 

    – Hmm... Czy nie bolą cię nogi? Dlaczego nie obudziłeś mnie wcześniej?

    – Byłem pochłonięty oglądaniem serialu.

    Kiedy Hia Lian podniósł się z jego kolan, Kuea poczuł ból. Poruszył nogami i wbrew sobie wydał cichy okrzyk.

    – Pozwól, że ci je wymasuję.

    – Auć, nie dotykaj!

    – Zajmie mi to tylko chwilę.

    Kuea pomyślał, że być może to nie jest żaden masaż, tylko Hia Lian próbuje go przed posiłkiem zamordować, boleśnie ściskając i ugniatając zdrętwiałe miejsca. Chłopak poczuł równocześnie ból i łaskotki. Oba te uczucia były tak intensywne, że bez żenady krzyczał na całe gardło, myśląc niejasno, że z pewnością dostałby od matki niezły ochrzan, gdyby tylko mogła go w tej chwili zobaczyć. Musiał mimo to niechętnie przyznać, że działania Liana przyniosły mu prawdziwą ulgę. 

    – Daj mi moment, żebym się umył.

    Po wyjściu Liana zjawił się kierownik wraz z kelnerem, aby na czas przygotować posiłek. Gotowana na parze ryba z limonką pachniała tak apetycznie, że Kuea nie tylko poczuł się wygłodniały, ale równocześnie usłyszał burczenie w brzuchu. Pozostałe potrawy wyglądały równie smakowicie. Sześć butelek z alkoholem i lód włożono do lodówki. Było też kilka dekoracyjnie ułożonych przekąsek.

    – Jeśli ty i boss potrzebujecie czegoś jeszcze, nie krępujcie się zadzwonić. Kuchnia jest zamykana dopiero o pierwszej w nocy.

    – Dziękuję.

    – Proszę, tu jest rachunek.

    – Tak? Czy musimy płacić?

    – Mnie też to martwi. Ale szef nalega, żeby każdy regulował rachunki, abyśmy mogli prawidłowo ewidencjonować dochody i wydatki Pentagonu. Nawet jego krewni oraz przyjaciele muszą płacić, a jedyne co otrzymują to 20% zniżki.

    Hia Lian był w tej kwestii najwidoczniej bardzo skrupulatny. Nie chciał wykorzystywać swojego przywileju jako właściciela klubu. Kuea pozbył się wszelkich wątpliwości co do tego, że to jego niepełnoletność była prawdziwym powodem, że nie został wcześniej zaproszony do Pentagonu. 

    Lian wyszedł z sypialni.

    – Nu Kuea, karta kredytowa leży na moim biurku. Jak tam dzisiejsze rezerwacje? 

    – Wszystkie stoliki w strefie VIP są zarezerwowane, a pewien aktor zamówił całą strefę wokół basenu na prywatne przyjęcie. Kilka zwykłych stolików jest jeszcze wolnych, szefie.

    Kuea zostawił Liana z menedżerem i pospieszył do biurka po kartę. Nigdy wcześniej nie zapuszczał się w te rejony, bojąc się by przypadkiem nie narobić bałaganu w ważnych dokumentach. Karta kredytowa Hia Liana leżała w specjalnie na to przeznaczonym pudełku, znajdującym się na biurku. Pióro wieczne z wygrawerowanym w języku angielskim napisem "Gilayn Wang", które Kuea podarował mu w zeszłym roku, leżało tuż obok... Chłopak ucieszył się, że Hia nadal go używa. 

    A to co?... Jego radość zmieniła się w podejrzliwość, gdy na środku stołu ujrzał zapieczętowany dokument z widniejącym na nim napisem "Akt nadania prawa własności Keerati." Kuea zerknął na Liana, który wciąż rozmawiał z kierownikiem i szybko zajrzał do środka. W pierwszej przezroczystej tubie znajdowała się kopia aktu własności z emblematem Garudy[1], potwierdzającym, że właścicielem ziemi był przodek Kuea. Poniżej znajdowała się mapa.... 

    [1] Garuda (tajski: ครุฑ , krut) jest osobistym symbolem króla Tajlandii, powszechnie uważanego za wcielenie Winszu. [przypis tłumacza]

    To był tytuł własności posiadłości Keerati. Kuea przewrócił stronę i ujrzał indeks rejestracyjny z listą nazwisk kolejnych właścicieli. Od jego przodków, przez pradziadka, dziadka, aż po ostatnie nazwisko dodane dwa lata temu... Gilayn Wang. Dlaczego Hia Lian był najnowszym właścicielem ziemi i posiadłości? Przeglądając strony kolejnych aktów własności, Kuea dowiedział się, że wszystkie miały tę samą treść. Prawo posiadania każdego gruntu i każdej nieruchomości zostało przepisane na Liana. Ziemie w Silom, Sukhumvit, Petchaburi, w tym budynek sklepu z jedwabiem Keeratich, wszystko to należało obecnie do jego narzeczonego. Kuea nie orientował się w dokładnym stanie posiadania dziadka, ale podejrzewał, że te dokumenty zawierały prawie cały majątek jego rodziny. Dlaczego jego dziadek przekazał wszystko Lianowi? I dlaczego leżą tu te wszystkie kopie? Gdzie są oryginały? Czy jego matka o tym wie?

    Kto jeszcze posiadał wiedzę o tym, że rodzina Keerati nie miała już nic, nawet domu? 

    W jego głowie roiło się od pytań, ale nie wiedział do kogo powinien je w pierwszej kolejności skierować, nie mówiąc już o tym, że nie miał pojęcia od czego w ogóle miałby zacząć. 

    Zamknął dokumenty i odłożył je na miejsce, po czym chwycił kartę kredytową, by wręczyć ją kierownikowi. Mgliście zarejestrował, że Hia Lian, z uśmiechem na ustach coś mówił, ale nie był w stanie zrozumieć znaczenia jego słów. Ryba, której Kuea początkowo chciał skosztować, stała się nagle nieapetyczna. 

    – Czy coś się stało, Nu Kuea?

    – Tak? N... Nic. Po prostu... Myślę o czymś.

    – Czy chodzi o to, że jesteś przekonany, że jadam węże?

    – Ach...

    Kuea zupełnie o tym zapomniał. Ten drobiazg nie był przecież aż tak szokujący jak przeniesienie praw własności ich majątku. Hia Lian śmiał się, nakładając dania na talerz narzeczonego.

    – Yi i ja nie jemy węży. Tego dnia Yi przyprowadził swojego południowego gościa na wspólny posiłek, by uczcić fakt zakupienia przez niego dziesięciu luksusowych samochodów za jednym zamachem. Przygotowaliśmy ten rodzaj jedzenia, ponieważ były to ulubione dania klienta. Nie mieliśmy wyboru jak z grzeczności spróbować. Ale takie jedzenie jest wykluczone.

    – Dobrze... Ale skąd wiesz, że ja o tym wiem?

    – Yi zadzwonił do mnie, żeby mi się wyżalić.

    Kuea parsknął śmiechem słysząc, że Hia Yi czuł potrzebę wyżalenia się przyjacielowi.

    – Przepraszam... Byłem zszokowany, gdy kierownik powiedział mi, że jadłeś pikantnego węża i regularnie zamawiasz jakieś egzotyczne potrawy.

   – Często zamawiałem coś do piwa, ale jedyną niezwykłą potrawą był smażony dzik. Inne specjalności zamawiali moi przyjaciele. Chcieli ich spróbować, a mój kucharz najwyraźniej wie, jak je przyrządzić.

    Wyjaśnienie Hia Liana wywołało uśmiech na twarzy Kuea, ale jego serce ciągle czuło się ciężko na myśl o tym co przeczytał. Nie chodziło o to, że nie ufał narzeczonemu. Wangowie byli obecnie milion razy zamożniejsi niż rodzina Keerati. Poza tym, Hia Lian nie chciał przecież poślubić go dla majątku jego rodziny, bo już od dwóch lat był jego prawomocnym właścicielem. Kuea bardzo chciał poprosić o wyjaśnienie tego stanu rzeczy, ale bał się tego co mógłby usłyszeć w odpowiedzi. Gdyby Hia Lian źle go traktował, chłopak uwierzyłby może w jego niecne zamiary. Być może, gdyby odkrył te dokumenty wówczas, gdy rozzłoszczony narzeczony powiedział mu, że go nie kocha, obarczyłby go całą winą. Kuea nie był jednak nierozsądny i był przekonany, że przekazanie Lianowi przez dziadka prawa własności do wszystkich ziem i nieruchomości odbyło się dobrowolnie.

    Ale dlaczego?

    – Hia... Czy naprawdę chcesz mnie poślubić?

    – Dlaczego zadajesz to pytanie? Czyżbym sprawił, że nie jesteś pewien moich intencji? 

    – Nie... Ja... Nie wiem... Co jest we mnie tak dobrego, że mnie kochasz.

    Nie rozumiał tego. Kuea Keerati uważał, że jego mocną stroną było pochodzenie ze starej, bardzo szanowanej rodziny. To była jednak tylko zewnętrzna powłoka, bez której Kuea nie miał Lianowi przecież nic do zaofiarowania.

    – A co jest we mnie tak dobrego, że mnie kochasz? – powtórzył jak echo Lian.

    – Jesteś dobry we wszystkim, Hia. Jesteś pracowity, dojrzały, opiekuńczy, kompetentny i...ukhm

    Hia Lian znów go pocałował! Dlaczego tak bardzo lubił to robić? Całował go przy każdej nadarzającej się okazji, najchętniej znienacka. Kiedy Kuea spróbował się odwrócić, Hia Lian, starym zwyczajem unieruchomił jego kark.

    – Jeśli będziesz mnie tak komplementował, nie będę tego dłużej znosić. Przestań, proszę...

    Kuea poczuł na języku smak piwa, mimo że nawet nie dotknął szklanki... Smak Liana…

    – Mój Nu Kuea ma wiele dobrych stron. Czuję się najbardziej komfortowo kiedy jestem z tobą. Posiłki smakują najlepiej, gdy jemy je razem. Życie w tym miejscu nigdy nie sprawiało mi tyle radości, jak od czasu kiedy zacząłem dzielić je z tobą. Jesteś jedynym powodem, dla którego czuję się szczęśliwy, Nu Kuea.

    – Hia…

    – Nie pytaj mnie więcej o takie rzeczy. Jesteś jedyną osobą, którą zamierzam poślubić. Jeśli nadal nie masz pewności, możemy jutro zarejestrować się w urzędzie stanu cywilnego. Jestem zdecydowany, by być twój do końca moich dni.

    Hia Lian chwycił rękę narzeczonego, by pocałować lewy serdeczny palec, na którym od lat znajdował się zaręczynowy pierścionek, identyczny jak ten, który on również cały czas nosił. A jednak poczucie szczęścia Kuea mieszało się z obawą, że nie będzie potrafił uporządkować swoich uczuć. Nie mógł nawet płakać... Czuł się tak, jakby lada chwila miał się udusić. To był pierwszy raz, kiedy bał się przyszłości i zastanawiał się, czy to co znał, było prawdą czy kłamstwem. 

    Dlaczego wysoki status szlachetnego rodu Keerati dobiegł końca w jego pokoleniu? Kiedy wszystko poszło tak źle? Dlaczego nadal mógł wieść normalne życie w Europie? Jak to możliwe, że po powrocie do Tajlandii mógł swobodnie wchodzić i wychodzić z rezydencji, mimo że to Gilayn Wang był jej właścicielem? Prowadził luksusowe życie, nie myśląc o dniu, w którym będzie mógł to wszystko stracić. Zależało mu tylko na perkusji i motorze, a życiem prywatnym bawił się, jak chciał. 

    Najgorszym zmartwieniem było to, że Hia Lian znał prawdę i najwyraźniej nie traktował tego poważnie. Największe zmartwienie Kuea Keerati było dla Gilayna nic nieznaczącym drobiazgiem. A najważniejsza sprawa, o której Kuea powinien był już dawno się dowiedzieć… była przed nim skrzętnie ukrywana. Hia Lian pozwolił mu zostać w rezydencji i żyć swoim życiem bez jakiejkolwiek ingerencji z jego strony..... Z jakiego powodu? Jeśli chodzi o wszystko, co zrobił Kuea, jakie odczucia towarzyszyły Lianowi, gdy patrzył w jego stronę? Musiał wydawać mu się głupcem, prawda? 

        Czy Hia Lian był dla mnie miły dlatego, że mnie kochał czy dlatego, że się nade mną litował...? 

    Kuea tego nie rozumiał. Honor rodziny Keerati, o którym Kuea myślał, że mógł go ochronić... Został dawno temu zniszczony.

    Gilayn Wang zauważył w oczach Kuea zmartwienie wymieszane z dezorientacją. Nie miał pojęcia, co się działo. Dlaczego Nu Kuea nagle tak się zachowywał?

    – Hia... Ja... Nienawidzę siebie.

    – Nu Kuea!

    Kuea chwycił szklankę i opróżnił ją, zanim kompletnie się rozkleił. Gilayn Wang objął jego szczupłe ciało i pomyślał, że Nu Kuea musi coś martwić. Miał nadzieję, że chłopak wkrótce poczuje się lepiej. Z pewnością wszystko uda mu się później wyjaśnić. Lian przytulił narzeczonego, czekając cierpliwie… Jak zawsze...

    Nie podejrzewał, że Nu Kuea będzie płakał tak bardzo, że zemdleje w jego ramionach.

        – Nu Kuea, Nu Kuea!

 

 

Tłumaczenie: Juli.Ann     

Korekta: Baka

 

Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

Popularne posty