CP – Rozdział 23
Lepsza połowa
Gliayn Wang oparł głowę na rękach i wpatrywał się w ekran laptopa, na
którym wyświetlało się sprawozdanie finansowe Kuea. Spojrzał w stronę
siedzącego po drugiej stronie biurka wiercącego się chłopaka, mając ochotę
uszczypnąć go w policzek. Nu Kuea zaczął grać na perkusji, gdy miał czternaście
lat, a swój kanał na YouTube założył w pierwszej klasie szkoły średniej, w
wieku lat szesnastu. W ciągu pięciu lat zdobył około trzydziestu trzech
milionów bahtów, co oznaczało, że zarabiał sześć milionów sześćset tysięcy
rocznie. Popularni artyści zyskują takie sumy dzięki swoim utworom i sławie.
Jeśli chłopak będzie podążał tą drogą, może stać się kolejnym młodym
miliarderem. Przywilej bycia członkiem arystokratycznej rodziny posłuży mu za
parasol ochronny i da czas na przekształcenie hobby w karierę.
– Co chcesz, żebym zrobił z tymi pieniędzmi?
Jedyne, czego Kuea brakuje, to wiedzy o zarządzaniu taką
zdumiewająco wysoką sumą.
– Chcę ci pomóc spłacić długi. Możesz wziąć wszystko.
Lian uśmiechnął się na widok jego zdeterminowanej miny. Jak
miał mu wyjaśnić, że nie był zadłużony? Po prostu prawie zabrakło mu środków. W
biznesie ważne jest by mieć rezerwę, na wypadek braku płynności finansowej.
Jeśli się ją, tak jak w wypadku Liana, posiada i radzi sobie z wypracowaniem
miesięcznych zysków, nic mu nie zagraża. Kłopoty pojawiłyby się dopiero wtedy,
jeśli w firmie w ciągu najbliższych trzech lat nastąpiłby spadek dochodów lub
pojawiły się jakieś niespodziewane problemy, które mogłyby wstrzymać
działalność.
– Czy nadal chcesz odzyskać rezydencję, Nu Kuea?
– Nie, myślę, że to zbyt kosztowne. Moje pieniądze by na to
nie wystarczyły, Hia. Najpierw spłaćmy dług. Rezydencja jest... Zapomnij o tym.
Mieszkam teraz z tobą... Ale jeśli nie chcesz, żebym już z tobą był... Wrócę do
mojego domu w alejce.
Wyjaśnienie chłopaka było urocze. I brzmiało naprawdę smutno
w ostatnim zdaniu.
Lian przyjechał razem z nim do swojej firmy, której siedziba
znajdowała się niedaleko kamienicy. W biurowej szafie przechowywał kilka
kompletów zapasowych ubrań oraz butów, co teraz okazało się przydatne, nie
musiał bowiem tracić czasu na dojazd do domu, żeby się przebrać. Nu Kuea
założył miękki, cienki golf szczelnie zakrywający jego szyję. Gdyby nie miał go
na sobie, nie odważyłby się wyjść z domu. Jego szyja pokryta była malinkami…
Zresztą… Lian zostawił miłosne ślady nie tylko na szyi, ale oznaczył nimi całe
jego ciało…
– Jeśli oddasz mi wszystkie swoje pieniądze, nie przejmując
prawa własności gruntów, nie będziesz miał żadnej gwarancji. Gdybym na przykład
umarł jutro, zanim zdążymy się pobrać, zapisany na moje nazwisko majątek, nie
zostanie zaliczony do wspólnoty małżeńskiej. Pozostałbyś wówczas z niczym!
Oczy młodszego chłopaka rozszerzyły się w szoku.
– Jak możesz wspominać o śmierci?!
– To tylko hipotetyczna uwaga. Masz przecież rodziców, którzy
cię nie opuszczą. Ale jeśli wszyscy odejdą, będziesz miał kłopoty. Nie zgadzam
się na wzięcie od ciebie tych pieniędzy. Wykluczone! Zatrzymaj je. Jeśli nie
masz pomysłu na co je wydać, możesz po prostu pozostawić je nietknięte na
koncie.
– A co z długiem za ziemie Keeratich...?
– Do prowadzenia interesów nie używa się wyłącznie
posiadanych pieniędzy. Kiedy budowałem Pentagon, wziąłem też kredyt. W
interesach można osiągać zyski biorąc pożyczki. Na przykład wynajmując lokal,
aby otworzyć sklep. Jeśli po opłaceniu czynszu, wszystkich kosztów i spłacie
raty z odsetkami, pozostają ci pieniądze to nadal masz zyski, prawda?
Zadłużanie się jest więc w porządku, zgadza się? Otrzymałem kredyt bankowy na
rozpoczęcie działalności gospodarczej, ale moje miesięczne przychody bez
problemu pokrywają spłatę kredytu. Wypracowuję zyski bez inwestowania własnych
oszczędności i nadal mam pieniądze po spłacie każdej raty. Tę samą metodę mogę
zastosować w przypadku gruntów i nieruchomości twojej rodziny.
– Niewiele o tym wiem, ale jeśli dasz radę... Jeśli to pomoże
ci przetrwać trudne sytuacje, pozostawiam to twojej decyzji.
Młody narzeczony wpatrywał się w niego niewinnymi oczami i
pomimo, że nie miał rozeznania w prowadzeniu interesów, całkowicie zdawał się
na niego. Przypominał mu w tej chwili nastoletniego Nu Kuea, który podczas
imprez towarzyskich pozwalał trzymać się za rękę. Zadawał pytania, gdy widział
coś dziwnego, a gdy witały ich nieznane twarze, nieśmiało chował się za jego
plecami.
– Mimo to potrzebuję twojej opinii. Jeśli masz jakieś pytania
lub nie rozumiesz czegokolwiek, śmiało mów. A co do twoich pieniędzy… Sugeruję,
abyś je zatrzymał. Jeśli mój biznes będzie ich potrzebował, udzielisz mi
pożyczki.
– Jasne, zatrzymam je dla ciebie. Nie będę z nich korzystał.
Lian przypisywał Lady Kewalin i ambasadorowi niemałą zasługę
za wychowanie tak słodkiego i wspaniałomyślnego syna. Już jako dziecko był
szalenie uroczy i nadal taki pozostał. Dlaczego jest tak nieznośnie słodki?
– Kazałem moim księgowym zaplanować strategie dla każdej
części wchodzącej w skład majątku rodziny Keerati. Przyjrzymy się wszystkim
propozycjom i zobaczymy, która z nich najbardziej ci odpowiada. Niektóre ziemie
lepiej będzie sprzedać, inne możemy wynająć, mogę też zainwestować w niektóre z
nich.
– Są twoje. Rób z nimi, co chcesz. To nie ma ze mną nic
wspólnego.
– Mylisz się. Razem z prawnikiem sporządziłem testament, w którym
uczyniłem cię moim spadkobiercą, przekazując cały majątek. Jeśli umrę przed
spłaceniem długu, obowiązek uregulowania zadłużenia przejdzie na ciebie.
– Znowu mówisz o śmierci! Zaczynam się złościć! I dlaczego
miałbyś mi to wszystko oddać?
– A komu miałbym to pozostawić, jeśli nie małżonkowi?
– Nie zgodziłem się jeszcze ciebie poślubić... Nieźle się
pospieszyłeś!
Lian śmiał się z rozzłoszczonego chłopaka, którego twarz,
łącznie z uszami jak zwykle nabrała rumieńców. Nacisnął przycisk na telefonie i
polecił sekretarce przygotowanie sali konferencyjnej, by wraz z księgowymi
rozpocząć omawianie planów dotyczących gruntów oraz nieruchomości.
– To spotkanie jest bardzo ważne. Chcę, abyś się ze wszystkim
zapoznał i natychmiast pytał, jeśli czegoś nie zrozumiesz. Nie obawiaj się, że
zostaniesz osądzony, nieważne, jak trywialne lub głupie może wydawać ci się
pytanie. Zatrudniam wysokiej klasy specjalistów, więc nie musisz się o nich
troszczyć. Ich zadaniem jest zrozumiale przedstawić nam wszystkie możliwe
alternatywy. Dobrze?
– Ale przecież to nie są moi pracownicy.
Maniery Mastera Keerati tradycyjnie prezentowały najwyższy
poziom, a młody mężczyzna był przy tym ujmująco troskliwy. Obracając się
zarówno w najwyższych kręgach starej elity jak i pośród nowobogackich, aż po
pracowników niskiego szczebla, Gilayn Wang przekonał się na własnej skórze, że
powiedzenie "myślenie jest cechą szlachetnych" było jak najbardziej
słuszne.
– Chcę, abyś pomógł mi zadbać o mój majątek. Jeśli zostanę
oszukany, a ty mi nie pomożesz... To będzie dla mnie prawdziwym ciosem.
Lian próbował zdobyć kolejny mały punkt pokazujący, że liczy
się z Nu Kuea i oczekuje jego wsparcia… Podniósł się z krzesła i podszedł do
narzeczonego, który otrzymał właśnie swoje pierwsze ważne zadanie. Jak bardzo
weźmie je sobie do serca? Za chwilę dowie się jak wiele firm prowadzi, skąd
czerpie dochody i jak wysoki jest jego stan majątkowy. Lian ujawni przyszłemu
małżonkowi każdy szczegół dotyczący finansów. Jak odważny mąż… swojej żonie.
Mężczyzna położył dłoń na oparciu krzesła, na którym siedział
Kuea, a następnie delikatnie pocałował jego miękkie usta.
– Ty... Czy to zachęta przed spotkaniem?
Urocze pytanie i te duże błyszczące oczy sprawiły, że Lian
nie był w stanie odmówić sobie kolejnych pocałunków, po czym przechylił głowę,
by dotknąć nosem miękkiego policzka.
– Nie. Pragnę tylko pocałować mojego małżonka.
Plany finansowe Gilayna Wanga były bardziej
dalekosiężne, niż Kuea Keerati to sobie wyobrażał. Myślał, że wystarczy
sprzedać ziemię i problemy zostaną w dużej mierze rozwiązane. W przeciwieństwie
do niego, Hia Lian brał pod uwagę liczne lukratywne projekty, nie wykluczając
sprzedaży, korzystnej dzierżawy czy atrakcyjnych możliwości zagospodarowania
gruntów. Rozważał współpracę ze znanym domem towarowym w celu zbudowania
centrum handlowego. Budynki, leżące przy głównej ulicy, ale mające wąskie
wejścia, mogły zostać sprzedane firmom z branży nieruchomości, a gdzie indziej
firmom deweloperskim otwierały się możliwości zaprojektowania luksusowych
apartamentów o doskonałym położeniu… Natomiast podmiejskie tereny mogły zostać
przekształcone w dodatkowe centra dystrybucyjne dla Gilayn Beverage Company.
Zespół księgowych wyjaśniał prawdopodobieństwo uzyskania zysków, żonglując
liczbami, które przyprawiały niezorientowanego w zawiłościach biznesowych Kuea,
o prawdziwy zawrót głowy. Hia Lian, podobnie jak jego asystentka, zadawał wiele
szczegółowych pytań, będąc najwidoczniej w swoim żywiole.
– Następna jest rezydencja Keerati, panie Lian. Znajduje się
na starym mieście, pośród atrakcji turystycznych, ale posiadłość nie leży przy
głównej ulicy i trudno dotrzeć do niej publicznym transportem. Nie jest to
idealna lokalizacja dla firmy lub centrum handlowego i nie nadaje się na
przebudowę w atrakcyjne własnościowe mieszkania. Istnieje natomiast możliwość
przekształcenia jej w atrakcję turystyczną, łącząc ją ze słynną świątynią,
tradycyjną kulturą i nietuzinkowym stylem życia i tworząc coś konserwatywnego,
ale uderzająco innego. To powinno się udać. Można przekształcić teren przed
posiadłością, budując na nim parking dla turystów. Budynek ma klimat epoki
Rattanakosin z otwartym balkonem i nie wymaga nakładów finansowych na
renowacje, ponieważ jest doskonale utrzymany i posiada swoje własne piękno.
Na ekranie ukazało się zdjęcie rezydencji oraz plan doskonale
znanego Kuea terenu. Zespół księgowych wykonał dobrą robotę z prezentacją, we
wszystkich szczegółach wykazując się skrupulatnością. Mimo to, zmiana tego
miejsca w atrakcję turystyczną wydawała mu się denerwująca. Jak mógłby je
odwiedzać, gdyby obcy ludzie wchodzili i wychodzili z jego rodzinnego domu?
– Co o tym myślisz, Nu Kuea? Czy chcesz jednak zatrzymać
posiadłość? Może popracujmy najpierw nad innymi projektami, a plany odnośnie
rezydencji odłóżmy na później.
Nie czekając na odpowiedź, Hia Lian spytał o ziemię
odpowiednią pod budowę własnego domu.
– Stara lodownia idealnie się do tego nadaje, panie Lian.
Znajduje się na rogu, a cały teren mierzy ponad 15 tysięcy metrów kwadratowych.
Z boku można wybudować garaż na cztery samochody. Ziemia nie znajduje się przy
głównej ulicy, tylko w cichym i spokojnym rejonie i jest oddalona o trzy
kilometry od stacji BTS i pięć kilometrów od naszej firmy.
– Planuję wybudować tam razem z Nu Kuea nasz nowy dom. Po
przejęciu funkcji prezydenta korporacji, prawdopodobnie nie będę już mieszkał w
pobliżu Pentagonu... Spójrz. To miejsce znajduje się niedaleko zarówno od
posiadłości Keerati, jak i twojego domu w Bang Rak oraz mojej firmy. Proszę cię
byś razem ze mną tam zamieszkał, Nu Kuea.
Uśmiech Hia Liana zupełnie go zaskoczył. Sala konferencyjna
była pełna pracowników, niektórzy odwrócili wzrok, inni udawali, że czytają
dokumenty, ale wszyscy się uśmiechali.
– Dlaczego pytasz mnie tutaj...? – wyszeptał zażenowany Kuea –
P... Proszę kontynuować – dodał głośniej, zwracając się do księgowych.
Projekty Hia Liana były podzielone na kilka faz, od pierwszej
do trzeciej, w zależności od potrzeb. Zamierzenia, które jeszcze nie zostały do
końca rozstrzygnięte, mogły, zdaniem Liana, poczekać jeszcze kilka lat na
podjęcie decyzji. Negocjowanie współpracy z inwestorami i tak zajmie miesiące,
a stan finansów Liana nie wymuszał na nim podejmowania pochopnych
decyzji.
Po przedstawieniu wszystkich koncepcji, członkowie zespołu
księgowych wymówili się i pospiesznie opuścili salę, pozostawiając w niej tylko
narzeczonych i głównego księgowego, który zaczął szczegółowo wyliczać majątek
Liana. Słuchający go przyszli małżonkowie byli jedynymi osobami pozostałymi w
sali konferencyjnej. Trzydzieści trzy miliony bahtów należące do Kuea Keerati
wydawały się zupełnie nieistotne w porównaniu z majątkiem Liana. Im więcej
chłopak dowiadywał się o narzeczonym, tym bardziej podziwiał jego inteligencję
i pracowitość. Gilayn Wang dawał z siebie wszystko i był naprawdę wspaniałym
facetem.
– To jest cały majątek, jaki posiadam.
– Nie musiałeś mi tego ujawniać.
– Pokazałeś mi twoje dochody, więc chciałem pokazać ci moje.
To jest dokument przedstawiający stan mojego majątku. Możesz go przejrzeć. Tu
są klucze do wszystkich moich domów i mieszkań, które kupiłem bez konkretnego
powodu. Jedną sztabkę złota zatrzymam dla siebie. Jeśli będę potrzebował
natychmiastowej gotówki, poproszę moją sekretarkę, aby ją sprzedała. Reszta
jest przechowywana w sejfie. Nie przepadam za biżuterią. Jest tylko to pudełko,
które Yi kazał mi dla kaprysu kupić, certyfikat jest w środku.
– Hia…
– Wszystko to otrzymujesz jako współwłaściciel. Jeśli kiedyś
doprowadzę do tego, że się na mnie wściekniesz, możesz sobie zabrać całość.
Zostaw mi tylko trochę pieniędzy, żebym mógł kupić kilka posiłków i zapłacić za
taksówkę, bym mógł do ciebie przyjechać, żeby się pogodzić.
Głupi żart rozładował napięcie i szczerze rozśmieszył
chłopaka. Kto ośmieliłby się tknąć własność Gilayna Wanga? Kuea nie zna nawet
kodów dostępu.
– Znasz te kody, Nu Kuea.
– Ach, wcale nie…
– Ostatnie sześć cyfr twojego numeru identyfikacyjnego.
– Pamiętasz mój numer?
Oczy Kuea rozszerzyły się, gdy pomyślał, że nie tylko on był
na tyle szalony, aby pamiętać czyjś numer, przypominając sobie o kodzie do
kamienicy, będącym numerem identyfikacyjnym Liana.
– Czy to takie dziwne?
– N... Nie. Mój dom w Bang Rak... Hasło.... To twój numer…
– Czy to znaczy, że dałeś mi połowę domu?
– Nigdy nie mówiłem, że nie możesz przyjechać.
– Zaklepuję kanapę.
Zboczeniec!
– Jest jeszcze jedna własność, która nie została tu zapisana.
To mój podarunek dla ciebie.
Gilayn Wang chwycił rękę Kuea i poprowadził go do mercedesa,
którego drzwi otworzył przed nimi ochroniarz. Samochód ruszył w stronę
apartamentu. Spotkanie z zespołem księgowych zajęło mnóstwo czasu, a teraz
nadszedł czas na pracę nad dokumentami w Pentagonie.
– Proszę, nie rób tego. Niczego od ciebie nie chcę. To już i
tak jest za dużo.
Lian uśmiechnął się do zamyślonego chłopaka, po czym uniósł
ich splecione palce, by złożyć pocałunek na grzbiecie jego dłoni.
– Jest nas tylko dwóch, czy nie chciałbyś wszystkiego ze mną
dzielić? Ja tego właśnie sobie życzę i nie chcę, aby nasz związek był
jednostronny. Moje motto to: "dawaj i bierz”, a nie „twoje” i „moje”
rzeczy. Wszystko powinno być wspólne. Teraz jesteśmy tą samą osobą, Nu Kuea.
– Nie pobraliśmy się jeszcze.
– Ale spaliśmy ze sobą przed ślubem. Popełniliśmy wielki grzech. Nie
odrzucaj mnie, proszę. Oddałem ci moje ciało i duszę!
– Hia!
Twarz Kuea poróżowiała, a jego usta otwierały się i zamykały,
nie potrafiąc niczego wyartykułować. Jak miał znaleźć słowa, żeby porządnie
ochrzanić Hia Liana? Dlaczego bez żenady wygłosił te słowa w obecności swojego
ochroniarza, który na dodatek wcale nie ukrywał rozbawienia? Niezrażony Hia
Lian, śmiał się, opierając się na ramieniu Kuea.
– Proszę powstrzymaj reprymendę, mój kochany chłopcze.
– Jesteś taki bezczelny, Hia. Nie chcę już z tobą rozmawiać.
Dlaczego nie zachowujesz się tak dyskretnie, jak wcześniej, idioto?
– Jeśli będę się taktownie i skromnie zachowywał... To mój Nu
Kuea weźmie mnie omyłkowo za niewiniątko…
– Ugh, a z której strony ty jesteś taki niewinny. Czy musisz
nieustannie ze mną wygrywać?
– Tym razem po prostu pozwól mi wygrać. Pokonałeś mnie
niezliczoną ilość razy. Pokaż trochę sportowego ducha, Master Keerati.
Kiedy Hia Lian był w dobrym nastroju, stawał się zabawną
wersją samego siebie. Jak udawało mu się przez lata sprawiać wrażenie poważnego
i zdystansowanego? Obecnie naprawdę dużo się śmiał, a oprócz tego miał w
zanadrzu nie tylko mnóstwo dowcipów, ale był również prawdziwą skarbnicą
tandetnych flirciarskich tekstów, z pomocą których wciąż się z nim droczył.
– Gdybym wiedział, jak czarująco będziesz się rumienił, gdy
będę z tobą flirtował, już dawno bym to zrobił. Oszczędziłbym sobie jedzenia
tych wszystkich ryb i gęsi w eleganckich chińskich restauracjach. Kiedy już
przekażę ci mój prezent, zjedzmy wieprzowinę z grilla! A może zamówimy ją do
domu?
Hia Lian zachowywał się… tak słodko... Nie było to aż takie
urocze, jak w przypadku Khon Diaw, ale za to udawało mu się sprawić, że Kuea za
każdym razem się rumienił. To była cudownie pastelowa wersja narzeczonego.
– Zjedzmy w domu, Hia. Sam przygotuję dla ciebie wieprzowinę.
– Potrafisz?!
– Jestem najwyższej klasy kucharzem – pochwalił się
nieskromnie Kuea.
– A czyj to ten wspaniały chłopak, hmm?
– To chłopak Gilayna Wanga.
Czerwieniąc się po wypowiedzeniu tych słów, odwrócił się, by
wyjrzeć przez okno. Nie mógł ukryć swojej twarzy w ramieniu narzeczonego,
ponieważ Hia Lian opierał się o niego. Ugh, czuł się naprawdę onieśmielony.
– Czy chcesz może opuścić na jeden dzień zajęcia? Cały czas
powstrzymuję się przed namawianiem cię na to, prezentując tym samym żelazną
dyscyplinę… Inaczej nie wiedziałbym, jak wytłumaczyć ambasadorowi, że jego syn
opuszczał wykłady i oblał egzaminy, bo był przylepiony do swojego męża.
No proszę! Wystarczy posłuchać… A więc to był prawdziwy Hia
Lian, a nie, jak myślał Kuea, podstawiony sobowtór.
– Co ja mam z tobą zrobić?
– Nie ma potrzeby, żebyś podejmował jakieś bezskuteczne
działania. Nawet ja nie jestem w stanie poradzić sobie z samym sobą. Nie mogłem
wczoraj pracować, bo jestem uzależniony od mojego narzeczonego! A kiedy nie
było go przy mnie, byłem roztrzęsiony, jakbym był na odwyku. Gdybym nie trzymał
cię teraz za rękę, zorientowałbyś się jak bardzo drżę. Możliwe, że należałoby
umieścić mnie na leczeniu w świątyni Thamkrabok.
– Dlaczego więc nie śpimy w oddzielnych pokojach? W ten
sposób ja będę mógł bezproblemowo skończyć studia, a ty poświęcić całą uwagę
pracy.
– Nie da rady. Nie chcę znaleźć się w wiadomościach za
włamanie się do pokoju narzeczonego i zdemolowanie mieszkania, z tęsknoty za
jego bliskością. Pozwól mi tulić cię do snu, tak jak do tej pory. Nie ma
potrzeby zmieniać czegoś, co doskonale się sprawdza... Możesz korzystać z
mojego ciała, kiedy tylko zechcesz. Pozwolę ci się całować i dotykać. A, że
jestem niewinny i naiwny oraz łatwo mnie oszukać, możesz spróbować tego od razu
dziś wieczorem, kochanie.
Ugggh, co za idiota! Zboczeniec! Podstępny erotoman!
– Widzę, że nie miałem zbyt wiele szczęścia w życiowej
loterii, skoro ty mi się trafiłeś…
– Przychodzę z dodatkowym prezentem.
– Jakim?
Mercedes Benz skręcił na parking przed biurem Pentagonu. Nie
udzielając odpowiedzi, Hia Lian posłał mu bezczelny uśmiech i wysiadł z
samochodu. Kuea przyglądał się zdezorientowany, a gdy miał już otworzyć drzwi,
został szarmancko wyręczony przez narzeczonego.
– Niespodzianka!
Kuea mrugał ze zdziwienia, gdy Hia Lian obejmując go w pasie
prowadził do drugiej części budynku. Lśniące czerwone Ducati Panigale V4R stało
pod wspaniałym balonowym łukiem. Pracownik w uniformie dealera Chenów czekał
obok lśniącego motoru z pudełkiem z kluczykami w ręku. Podwładni Hia Liana
także próbowali rzucić okiem na ten wspaniały okaz. Był naprawdę duży i
przepiękny.
– Dobry wieczór. Jako dealer firmy Chen chciałbym dostarczyć
to Ducati Panigale V4R panu Kuea Keerati. Proszę pozwolić zrobić sobie zdjęcie
obok pana motoru.
– Mówiłem Yi, że to niepotrzebne. O co chodzi z tym balonowym
łukiem?
Choć Kuea był zszokowany widokiem wartego ponad trzy miliony
bahtów motoru marki Ducati, będącego wymarzonym superbike’m większości
motocyklistów, to niebiesko–biały balonowy łuk zaskoczył go równie mocno.
Fotograf czekał cierpliwie, stojąc obok. Dostarczenie tej imponującej maszyny
przypominało przesadną imprezę, bardziej pompatyczną niż kiedy Kuea odbierał
swojego Chi Lina. Zdaje się, że to Hia Yi miał ochotę złośliwie podroczyć się z
Lianem.
– Ach... Pan Phayak stanowczo nalegał, że zdjęcie musi być
zrobione, proszę pana.
– Hia, zróbmy sobie wspólne zdjęcie.
Lian wyglądał, jakby miał zamiar zmiażdżyć winnego
organizacji tego cyrku, ale Kuea uważał, że to zdjęcie przejdzie do historii.
Nie zapomniał przypomnieć dilerowi, żeby koniecznie dostarczył mu odbitkę. Kuea
Keerati trzymał rękę Gilayna Wanga i uśmiechał się szeroko do aparatu, po czym
skrzywił pociesznie, gdy skwaszony mężczyzna z ukłonem odebrał z rąk dealera
eleganckie pudełko z kluczami.
– Podoba ci się?
– Tak. Porozmawiamy o tym później. Koniecznie. Dopiero co,
wczoraj wieczorem przyznałem ci się do tego, że jeżdżę na motorze, a tu już
wita mnie ten nowiusieńki Panigale. Dostaniesz porządny ochrzan, jeśli nie
wydusisz z siebie prawdy.
– Jeszcze nie wzięliśmy ślubu, a już jestem dyscyplinowany?
– Poślubisz mnie czy nie?!
– Czy to propozycja, czy groźba?
Kuea uszczypnął w ramię narzeczonego, który wydał przesadny
jęk, po czym zapozował do zdjęcia.
– Proszę spojrzeć na aparat.... Jeden, dwa...trzy.
BANG!
Konfetti ukryte pod balonowym łukiem zostało z impetem
wystrzelone w powietrze z czterech stron. Małe kawałki kolorowego papieru
rozsypały się wokoło, opadając również na narzeczonych. Kuea Keerati śmiał się
z przewrotnego planu Hia Yi, który postanowił zrobić wszystko, żeby zepsuć
zabawę przyjacielowi.
Yi... Ty skurwysynu.
Widząc rozwścieczoną twarz Liana, rozbawiony Kuea uśmiechnął
się. Wykorzystał okazję, gdy opadające konfetti pokrywało sylwetkę
narzeczonego, stanął na palcach i pocałował go w policzek.
– Po tym, jak przejedziesz się na motorze... Wróć do mnie,
żeby dokładnie w tej samej pozycji dosiąść mnie! – usłyszał gorący szept
Liana.
Hiaaaaaa!!!
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka
:) rewelka. Jak w poprzednim rozdziale płakałam, teraz uśmiecham się od ucha do ucha. Juli.Ann DZIĘKUJĘ <3
OdpowiedzUsuń💜🌷
UsuńOsobiście lubię to, że obyło się tu bez tych wielkich dramatów, której serial nam nie oszczędził. Ale przyznam, że od tych przesłodzonych rozdziałów specjalnych omal nie rozbolały mnie zęby 😬