CP – Rozdział 3
Gilayn Wang
Słowa Jaya były
niewyraźne i doprowadzały go do śmiechu, chociaż właściwie nie bardzo wiedział,
co jest w nich tak zabawnego. Kątem oka zauważył ruch i ujrzał obok siebie
czyjąś nieostrą twarz. W następnym momencie ręka, należąca do właściciela tej
twarzy, skutecznie uchroniła jego chwiejącą się głowę przed uderzeniem w stół.
Kto to, do diabła? – pomyślał przytulony do obcego mężczyzny Kuea.
– Chodź, odwiozę
cię do domu – usłyszał.
Kto to jest? Czyżby
to był Hia Lian? Hia Lian, ten sukinsyn?
– Zabieraj
dzieciaka i idź do domu. Sio! – to był głos Jaya.
Jak to? Jay chce,
żebym wyszedł z Hia Lianem? Ejjj, nie no… Nie chcę jeszcze iść, przecież nie
jestem pijany!
– Nie wyjdę. Kim
ty, do cholery, jesteś? Nie dotykaj mnie. Nie podoba mi się to, nie lubię być
dotykany!
– Uspokój się, Nu
Kuea. Wstań!
– Czy ty jesteś
moim mężem, żeby mi tak rozkazywać? Puszczaj! Jay, podaj mi jeszcze jedną
szklankę!
– Wystarczy,
dzieciaku, za chwilę walniesz się w głowę i padniesz martwy w moim klubie. Idź
z tym swoim narzeczonym. Pospiesz się, chcę zamykać.
Mówiłem im
przecież, że jestem trzeźwy! Dlaczego Jay mnie wygania? Powiedział, że mnie
upije. Dlaczego skłamał? Dlaczego wszyscy są kłamcami?
Zirytowany Kuea
poczuł, że ktoś ciągnie go w stronę wyjścia i po początkowym oporze ustąpił.
Światła w tym klubie są stanowczo zbyt jasne – pomyślał chłopak, zataczając się
w stronę windy.
– Nu Kuea!
– Hia... Hia Lian?
Dlaczego Hia Lian był tutaj? To niemożliwe.
Serce podpowiadało mu, że mężczyzna, który stał tuż przed nim to jego narzeczony, ale mózg stanowczo się temu sprzeciwiał. Hia Lian nie zachowałby się w ten sposób. Kuea zmrużył oczy, bez powodzenia próbując rozpoznać zamazaną twarz mężczyzny.
Nie, to nie był Hia Lian.
Ten człowiek nie wyglądał jak Hia Lian, który zawsze nosił garnitur, włosy zaczesane do tyłu jak u mafiosa z Hongkongu, a jego wyraz twarzy był onieśmielający. Co prawda ten mężczyzna również miał taki wyraz twarzy, ale jego włosy były nieuporządkowane. Zamiast garnituru ubrany był w koszulkę z nadrukiem, czarne dżinsy z dziurami na nogawkach i buty do kostek. Co ważniejsze, miał lekki zarost na podbródku! Nie... Wykluczone… To nie mógł być on. Hia Lian nigdy nie zapominał się ogolić! To tylko jakiś gościu szokująco do niego podobny.
Myśli Kuea urwały się i
chłopak zaczął stawiać opór.
– Hej! Fałszywy Hia
Lian, puść mnie! Nie pójdę z tobą!
– Stój spokojnie,
Nu Kuea. Nie odpychaj mnie.
– Nie nazywaj mnie
Nu Kuea! Hia Lian jest jedyną osobą, która może mnie tak nazywać – zaszlochał.
Przypomniał sobie
mgliście, że Hia Lian radził mu ostrożnie wybierać przyjaciół. Jeśli ktoś
pochodził z zamożnej rodziny i miał dobrze sytuowanego narzeczonego, to ludzie
o złych intencjach mogli chcieć go wykorzystać dla pieniędzy. Zdaniem Hia Liana
tego typu ludzie byli wszędzie, więc powinien się mieć na baczności i nie ufać
słodkim gadkom. Z jakiego innego powodu mieliby obsypywać go pochlebstwami,
skoro nie byli z nim blisko?
Hm… ten facet
nazwał mnie Nu Kuea. Tak nie można… To nie w porządku… On jest złym
człowiekiem!
– Jak więc mam się
do ciebie zwracać?
– Po prostu Kuea
albo... kretyn, idiota, sukinsyn, cokolwiek, ale nie Nu Kuea.
Och… Uśmiech fałszywego narzeczonego jest szalenie czarujący – pomyślał Kuea. – Prawdziwy Hia Lian nigdy nie uśmiechał się do niego w ten sposób. Ale to go nie rusza! Nie ma opcji! Hia Lian jest dla niego tym jedynym. Nawet jeśli go nie kocha, to i tak zachowanie obcego mężczyzny jest absolutnie nie do przyjęcia. Powinien natychmiast przestać się uśmiechać.
– Nie uśmiechaj
się!
– Nie lubisz, kiedy
się uśmiecham?
– Nie lubię…
Mógłbym się w tobie zakochać. Przestań flirtować!
– Nie chcesz być
zakochany w Hia Lianie?
– Nie, nie chcę!
Mam już go dość. Hia Lian jest kawałkiem gówna! A ty nie flirtuj ze mną!
– Ale ja chcę z
tobą flirtować, Nu Kuea – podróbka narzeczonego nie przestawała czarująco się
uśmiechać.
– Nie! Przestań!
Powiedziałem, żebyś przestał mnie uwodzić! Ugh, Hia Lian jest jedyną osobą,
którą kocham. Wracam do domu. Puszczaj!
– Podwiozę cię.
– Nie ma mowy! Sam
dotrę do domu. Po prostu puść mnie i już. Zadzwonię po taksówkę.
– Niebezpiecznie
jest chodzić tak późno samemu.
– Pfff… To
bezpieczniejsze niż pójście z tobą, draniu!
– Jakie to
niegrzeczne, Nu Kuea. Odgrywasz się.
– Tak trudno cię
zadowolić. Jeśli chcesz być miłą osobą, to odejdź! Dlaczego mnie przytulasz?
Mówiłem Ci, żebyś mnie puścił. Czy ty nie rozumiesz? Ty dupku! Gdzie jest
taksówka? Potrzebuję taksówki!
Kuea bezowocnie
grzebał w kieszeni w poszukiwaniu telefonu, nie mając pojęcia gdzie go włożył.
Zanim zdążył go znaleźć, fałszywy Hia Lian wciągnął go do windy. Na małej
przestrzeni Kuea poczuł zapach papierosów i znajomych perfum...
Co za wysokiej
jakości podróbka! Bardzo dokładna!
– Zadzwoń po
taksówkę jak już zjedziemy. Dlaczego tak bardzo przypominasz Hia Liana?
Próbujesz mnie oszukać?
– A mogę?
– Nie, Hia Lian już
mnie oszukał. Znajdź sobie kogoś innego.
Kuea Keerati nie
miał już sił, by walczyć. Głowa tak strasznie go bolała, że nie mógł
skoncentrować myśli. Drinki Jaya i tajemnicza zawartość jego ziołowych nalewek
zaburczały mu w brzuchu, wywołując mdłości. Poczuł, że powoli zaczyna tracić
przytomność. Minęło sporo czasu, odkąd do tego stopnia się upił. Był wtedy w
Anglii...
Przecież od prawie dwóch lat Kuea
Keerati był grzecznym chłopcem.
– Proszę wsiadać, proszę
pana – Kuea usłyszał kolejny męski głos.
Przed budynkiem
stał lśniący, czarny samochód.
– Oooo! Kierowca
też jest wysokiej jakości podróbką? – spytał fałszywego narzeczonego.
Ten facet wyglądał
zupełnie jak szofer Hia Liana… Falsyfikat narzeczonego, nie udzielił mu
odpowiedzi, za to położył jego głowę na swoim ramieniu...
Hm... zapach Hia
Liana…
– Gdzie jest jego
motocykl? – zapytał kierowcę mężczyzna.
– Master Kuea nim
dziś nie przyjechał, proszę pana.
– To dobrze…
Zamroczony Kuea zarejestrował, że siedzi w klimatyzowanym aucie. Chłodne powietrze i krążący w żyłach alkohol nie pozwalały mu zasnąć. Bełkotał bez sensu, mówiąc cokolwiek, byle tylko usłyszeć głos mężczyzny, o którego ramię się opierał.
Taaaaak, ten
facet był naprawdę łudząco podobny do miłej wersji Hia Liana, którą Kuea tak
doskonale znał.
– Hej...
– Hmm…?
– Twoja ręka jest
ciepła – wymamrotał chłopak.
– A twoja jest
lodowata. Jest ci zimno?
– Nie... O! Masz
obrączkę!
Wygląda identycznie jak pierścionek Hia Liana.
Fałsz ywy Hia Lian również nosił pierścionek zaręczynowy na serdecznym palcu lewej ręki. Jeśli był tu po to, by go oszukać, to doskonale mu się to udawało. Kuea odda mu wszystko co ma... ponieważ uwielbia sposób, w jaki ciepła dłoń obcego mężczyzny zaciska się wokół jego ciała. Ma tylko to, co w portfelu, ale ten facet może zabrać wszystko. Niech sobie weźmie jego kartę kredytową, dowód osobisty, legitymację studencką, a nawet prawo jazdy. Pięćset bahtów w gotówce również.
– Weź wszystko.
– Co ty robisz?
Dlaczego otwierasz portfel?
– Kupuję cię. Weź
to.
– Pięćset? Tylko
tyle jestem wart? – zachichotał falsyfikat.
– Co cię tak
śmieszy? Tu jest moja karta kredytowa i karta do bankomatu. Możesz je wziąć.
Jestem bogaty. Użyj jej, aby wypłacić pieniądze. Czy to nie wystarczy?
– Nie. Chcę klucz
do twojego domu.
Ten człowiek był
taki chciwy! Hia Lian nigdy nie prosiłby o pieniądze, a ten odmówił przyjęcia
kasy, ponieważ chciał mieć jego dom! Sprawi, że Kuea będzie spłukany… Zdaje
się, że jednak wpadł w jego pułapkę.
– Nie mam klucza!
Mój dom ma system cyfrowy. Potrzebujesz kodu dostępu – z chytrym uśmiechem
wyjaśnił Kuea.
– Jaki jest kod?
– Numer
identyfikacyjny Hia Liana… – odpowiedź chłopaka najwyraźniej rozbawiła
nieznajomego.
Używanie numeru identyfikacyjnego Hia Liana było bezpieczne. Trzynaście cyfr. Złodzieje nigdy nie odgadną ich poprawnie, a alarm włączy się po trzech błędach.
Ale dlaczego ten
człowiek się uśmiecha. Jego usta są takie piękne. Podróbka Hia Liana to
pastelowa wersja prawdziwego.
– Czy kiedykolwiek
chciałeś mnie pocałować, Hia?
– Pocałować?
– Czy kiedykolwiek
chciałeś mnie przytulić? – pytał dalej chłopak.
– Nu Kuea...
– Czy możesz mnie
nie zdradzać...? Proszę, kochaj tylko mnie. Jeśli chcesz mnie pocałować,
pocałuj. Jeśli chcesz kogoś przytulić, przytul mnie. Wszystko, co potrafią twoi
tajemniczy kochankowie, ja też potrafię... Tylko kochaj mnie trochę, dobrze?
Tylko trochę... To wystarczy. Chcę, żebyś mnie kochał. Jestem dobrym chłopcem.
Poślubię Cię! Chcę wziąć z Tobą ślub! Pobiję wszystkich twoich kochanków.
Kuea Keerati znów
mocno zapłakał. Kiedy to przestanie wreszcie boleć? Dlaczego ten bałagan, który
czuje, jest taki beznadziejnie męczący? Dlaczego wszystko nie może się skończyć
w ciągu jednego dnia? Powinno zniknąć po przespanej nocy. Dlaczego trwa to tak
długo?
– Nigdy nie miałem
nikogo innego.
Rozpacz pozbawia
człowieka zdrowego rozsądku. Kuea naprawdę chciał wierzyć, że kłamstwo
nieznajomego jest prawdą Hia Liana... Ciemność przysłoniła mu wzrok, ale to
dobrze. W ten sposób Kuea mógł się oszukiwać, że ten człowiek to autentyczny
Hia Lian i że nigdy nie miał on nikogo innego. Byłoby miło, gdyby prawdziwy
narzeczony uszczęśliwił go w ten sposób. Jego serce biło zbyt szybko. Kuea czuł
się pokonany i słaby w gorącym uścisku nieznajomego. Nos mężczyzny dotykający
jego czoła powoli przesunął się w dół policzka. I wtedy został skradziony jego
pierwszy pocałunek. Kuea nigdy wcześniej się nie całował... Ten pocałunek
sprawił, że jego ciało stało się lekkie piórko.
Usta mężczyzny
skubały wargi Kuea, pozostawiając na jego języku zapach papierosów i likieru.
Chłopak mocno ścisnął jego koszulę, właściwie nie wiedząc, co zrobić z rękami.
Resztka świadomości kazała mu odepchnąć od siebie tego człowieka. To obcy!
Sprawy zaszły zdecydowanie za daleko! Kuea naprawdę chciał zaprotestować i
odsunąć się od niego, ale gorący pocałunek znów zamknął mu usta. Wcześniej
senność zalewała go jak fale obmywające piasek przy delikatnym wietrze. Ten
pocałunek wywołał wichurę!
– Hia...
Z gardła Kuea
wyrwał się zachrypnięty okrzyk, gdy tylko mężczyzna przerwał na chwilę swój
zaborczy pocałunek. Jego ciepły oddech uderzył w policzek chłopaka i nawet gdy
zacisnął mocno zęby, wyraźnie słychać było jego ciężki oddech. Chłopak uniósł
smukłą dłoń, by dotknąć napiętej skóry mężczyzny. Dotykał jego twarzy,
przesuwając palce wzdłuż łuku brwiowego, pulsującej skroni, aż do miękkich,
wilgotnych ust. Każda część wyglądała dokładnie tak jak u Gilayna Wanga. Czyżby
Kuea właśnie zakochiwał się w nieznajomym, który wyglądem tak bardzo
przypominał narzeczonego? Nie umiał się oprzeć jego ustom ani łapczywemu
dotykowi. Czuł ciepło dłoni, które go dotykały, zachłanność ust, które nie
tylko brały, ale i dawały z siebie… miłość? To wszystko, o czym marzył, a czego
nigdy nie dostał od Hia Liana. Na ten jeden moment Kuea pozwolił sobie uwierzyć
w złudzenie i poddał się chwili.
Gdy dotarli do Bang
Rak jego wargi były opuchnięte i zdrętwiałe od namiętnych pocałunków. Nie mogąc
wjechać w wąską alejkę, samochód zatrzymał się przy głównej ulicy.
– Nu Kuea,
jesteśmy.
Teraz gdy nieco
oprzytomniał, poczuł wstyd, że zrobił coś tak szalonego. Kuea Keerati, syn
ambasadora, potomek szlacheckiej rodziny, oficjalnie posiadający przystojnego
narzeczonego całował się z nieznajomym. Co za wstyd! Dobrze, że słabe światło
ulicznych latarni pozwalało Kuea widzieć jedynie nieogolony podbródek
mężczyzny. Zmrużył oczy, próbując wyraźniej dojrzeć jego twarz, chociaż
właściwie wcale nie chciał wiedzieć, kim był ten człowiek. Było za późno, żeby
cofnąć to co się wydarzyło.
– Ja… Nie chcę cię
znać!
Słysząc to
mężczyzna potrząsnął głową, wyrażając swoje niezadowolenie, zupełnie jak
prawdziwy Hia Lian, a następnie cicho zaszydził:
– Będziemy
nieznajomymi.
Kuea Keerati
przytaknął, niezdarnie gramoląc się z samochodu. Zbyt pijany, by stać prosto,
oparł się o pierwszą kamienicę stojącą w jego alejce.
– Który dom jest
twój?
Fałszywy Hia Lian
również wysiadł, żeby móc go wesprzeć. Był taki miły. Tak bardzo miły, że Kuea
chciał, żeby był on prawdziwym Hia Lianem. Ale jego narzeczony nigdy taki nie
był... Nie ma mowy. Wykluczone!
– Trzeci... Trzeci.
Sekretny dom
przestał być tajemnicą. Ale skoro ten człowiek to ktoś obcy, nie miało to
przecież znaczenia. Kuea trzymał dom w ukryciu, ponieważ to miejsce było jego
bezpieczną przystanią, w której mógł żyć jako on sam, Kuea Keerati, a nie Nu
Kuea...
Ale skoro Hia Lian
nie chciał już grzecznego Nu Kuea, można było więc pożegnać się z wizerunkiem
doskonałego, młodego narzeczonego i nie było powodu niczego ukrywać.
– Po prostu
odpoczywaj. Nie myśl o niczym – usłyszał na pożegnanie chłopak.
Kuea usiadł na
skórzanej kanapie, myśląc o tym, że miał szczęście, bo przecież nic strasznego
się nie stało. Nie dał się ponieść emocjom, nie był aż tak zdesperowany, by
zrobić coś głupiego. Ten człowiek po prostu zaoferował mu podwózkę…
Jedyne co stracił,
to pierwszy pocałunek, który od zawsze zachowywał dla Hia Liana. Romantyczne
życzenie małego chłopca, by pocałować się po raz pierwszy z ukochanym, już się
nie spełni… Kuea oddał pierwszy pocałunek komuś innemu...
Poczuł się, jakby
mała część jego miłości do Hia Liana została mu odebrana. Doskonale – pomyślał
z mściwą satysfakcją – przynajmniej Hia Lian nie jest właścicielem wszystkiego!
Pierwszy pocałunek Kuea już nie będzie mógł należeć do niego!
W swoim miejskim
apartamencie obok Pentagonu Gilayn Wang spoglądał na trzymaną w dłoni szklankę
z alkoholem. Była już czwarta nad ranem, ale on był zbyt przygnębiony, żeby
zasnąć. Westchnął cicho, zaciskając opuchnięte usta. Skrzyżował nogi i oparł
się o eleganckie czarne krzesło przy stole jadalnym. Jego oczy wciąż wpatrywały
się w zdjęcie chłopca w szkolnym mundurku, ze słoniowym balonikiem w prawej
dłoni, lewą dłonią trzymającego szeroko uśmiechniętego dzieciaka w spodenkach
na szelkach.
Trzynastoletni
Gilayn Wang i Kuea Keerati w wieku lat sześciu. Kuea był wtedy zdenerwowany
tym, że zajęty egzaminami Lian nie odwiedzał go przez kilka dni, więc balon w
kształcie słonia był podarunkiem na przeprosiny.
Lian nie wiedział,
dlaczego przeniósł to zdjęcie ze swojego domu na starym mieście do apartamentu.
To samo zdjęcie ujrzał dzisiejszej nocy, wiszące na ścianie nad wartym ponad
milion bahtów motocyklem, w domu Kuea. Trzymany w tajemnicy dom, który w końcu
odnalazł. Rozsypane elementy układanki, które Lian mozolnie zbierał, zaczęły
powoli nabierać kształtów. Pozostało jeszcze wiele części do odnalezienia, bo
dotychczasowe śledzenie ukochanego, które w teorii mogło wydawać się łatwe, w
praktyce takie nie było.
Kuea Keerati,
mistrz mistyfikacji, był doskonałym motocyklistą. Ludziom Liana nigdy nie udało
się dogonić szybkiego bike'a BMW, którym Kuea z lubością poruszał się po
wąskich, zamkniętych dla ruchu samochodowego, uliczkach. A horrendalne korki w
Bang Rak również nie ułatwiały zadania. Wąska kamienica Kuea dobrze ukrywała
się w labiryncie uliczek dzielnicy mieszkaniowej.
Duże dłonie Liana
zdjęły ramkę. Za zdjęciem ukryta była czarna kartka z wydrukowanym napisem,
którą przypadkiem zdobył. Spojrzał na zaprojektowany na niej nowoczesny wzór
graficzny, z wytłoczonym napisem "KIRIN", imieniem tajemniczego
perkusisty. Na odwrocie znajdowały się informacje kontaktowe, w tym e–mail i
kanał YouTube. Nie podejrzewałby niczego, gdyby nie wizerunek Kirina.
Zamaskowany perkusista z kanału YouTube i jego narzeczony nie wydawali się do
siebie podobni, głównie ze względu na skrupulatnie ukrywaną przez muzyka twarz.
Inni ludzie mogli nie rozpoznać w nim Kuea Keerati, ale Gilayn Wang widywał Nu
Kuea od dnia jego narodzin.
Nieznaczny uśmiech
pojawił się na twarzy Liana, kiedy jeszcze raz odwrócił czarną kartę, zanim
odłożył ją na miejsce.
Wysoki mężczyzna
wstał, dopijając alkohol, a jego bystre oczy zatrzymały się na uśmiechniętym
sześcioletnim chłopcu ze zdjęcia.
Co jeszcze przede
mną ukrywasz, Nu Kuea? Hmm?
Jego ostre
spojrzenie na chwilę złagodniało, by w następnej sekundzie zmienić się, jak u
drapieżnika, który chce zaatakować swoją ofiarę.
Nu Kuea testuje
moją cierpliwość i jest w tym dobry.
Gilayn Wang od
dawna nie czuł się tak podekscytowany. Porcelanowa wystawowa lalka, którą tak
bardzo cenił, zbuntowała się i zmieniła w lalkę Annabelle. Dlaczego narzeczony
myślał, że on tego nie zauważy? Jednak jeśli Nu Kuea chce grać w tę grę, to on
będzie grał razem z nim. Od dawna był przecież towarzyszem jego zabaw, a jeden
uśmiech chłopaka wystarczał, żeby zawsze się poddawał.
Gilayn Wang
pozwalał Kuea Keerati wygrywać przez całe swoje życie... Ale nie tym razem…
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: BAKA
Komentarze
Prześlij komentarz