CP – Rozdział 3

 



Gilayn Wang


        Kuea Keerati znowu był wykończony. Granie na żywo skończyło się, gdy zdołał zarżnąć dwa zestawy pałeczek perkusyjnych. Wszyscy muzycy, oprócz niego, już wyszli. Zgodnie z obietnicą, Gemini nie żałował mu darmowych drinków, nakazując swoim pracownikom dbać, aby jego kieliszek był zawsze pełny. Kuea zalał się do tego stopnia, że świat wokół niego stał się całkiem zamazany. Biorąc pod uwagę, że była to już druga noc z rzędu spędzona na pijaństwie, nie należało się dziwić, że błyskawicznie osiągnął stan alkoholowego upojenia, ale skoro mu nalewają, to on pije.

    Słowa Jaya były niewyraźne i doprowadzały go do śmiechu, chociaż właściwie nie bardzo wiedział, co jest w nich tak zabawnego. Kątem oka zauważył ruch i ujrzał obok siebie czyjąś nieostrą twarz. W następnym momencie ręka, należąca do właściciela tej twarzy, skutecznie uchroniła jego chwiejącą się głowę przed uderzeniem w stół. Kto to, do diabła? – pomyślał przytulony do obcego mężczyzny Kuea.

    – Chodź, odwiozę cię do domu – usłyszał.

    Kto to jest? Czyżby to był Hia Lian? Hia Lian, ten sukinsyn?

    – Zabieraj dzieciaka i idź do domu. Sio! – to był głos Jaya.

    Jak to? Jay chce, żebym wyszedł z Hia Lianem? Ejjj, nie no… Nie chcę jeszcze iść, przecież nie jestem pijany!

    – Nie wyjdę. Kim ty, do cholery, jesteś? Nie dotykaj mnie. Nie podoba mi się to, nie lubię być dotykany!

    – Uspokój się, Nu Kuea. Wstań!

    – Czy ty jesteś moim mężem, żeby mi tak rozkazywać? Puszczaj! Jay, podaj mi jeszcze jedną szklankę!

    – Wystarczy, dzieciaku, za chwilę walniesz się w głowę i padniesz martwy w moim klubie. Idź z tym swoim narzeczonym. Pospiesz się, chcę zamykać.

    Mówiłem im przecież, że jestem trzeźwy! Dlaczego Jay mnie wygania? Powiedział, że mnie upije. Dlaczego skłamał? Dlaczego wszyscy są kłamcami?

    Zirytowany Kuea poczuł, że ktoś ciągnie go w stronę wyjścia i po początkowym oporze ustąpił. Światła w tym klubie są stanowczo zbyt jasne – pomyślał chłopak, zataczając się w stronę windy.

    – Nu Kuea!

    – Hia... Hia Lian?

    Dlaczego Hia Lian był tutaj? To niemożliwe. 

Serce podpowiadało mu, że mężczyzna, który stał tuż przed nim to jego narzeczony, ale mózg stanowczo się temu sprzeciwiał. Hia Lian nie zachowałby się w ten sposób. Kuea zmrużył oczy, bez powodzenia próbując rozpoznać zamazaną twarz mężczyzny. 

Nie, to nie był Hia Lian.

    Ten człowiek nie wyglądał jak Hia Lian, który zawsze nosił garnitur, włosy zaczesane do tyłu jak u mafiosa z Hongkongu, a jego wyraz twarzy był onieśmielający. Co prawda ten mężczyzna również miał taki wyraz twarzy, ale jego włosy były nieuporządkowane. Zamiast garnituru ubrany był w koszulkę z nadrukiem, czarne dżinsy z dziurami na nogawkach i buty do kostek. Co ważniejsze, miał lekki zarost na podbródku! Nie... Wykluczone… To nie mógł być on. Hia Lian nigdy nie zapominał się ogolić! To tylko jakiś gościu szokująco do niego podobny. 

Myśli Kuea urwały się i chłopak zaczął stawiać opór. 

    – Hej! Fałszywy Hia Lian, puść mnie! Nie pójdę z tobą!

    – Stój spokojnie, Nu Kuea. Nie odpychaj mnie.

    – Nie nazywaj mnie Nu Kuea! Hia Lian jest jedyną osobą, która może mnie tak nazywać – zaszlochał.

    Przypomniał sobie mgliście, że Hia Lian radził mu ostrożnie wybierać przyjaciół. Jeśli ktoś pochodził z zamożnej rodziny i miał dobrze sytuowanego narzeczonego, to ludzie o złych intencjach mogli chcieć go wykorzystać dla pieniędzy. Zdaniem Hia Liana tego typu ludzie byli wszędzie, więc powinien się mieć na baczności i nie ufać słodkim gadkom. Z jakiego innego powodu mieliby obsypywać go pochlebstwami, skoro nie byli z nim blisko?

    Hm… ten facet nazwał mnie Nu Kuea. Tak nie można… To nie w porządku… On jest złym człowiekiem!

    – Jak więc mam się do ciebie zwracać?

    – Po prostu Kuea albo... kretyn, idiota, sukinsyn, cokolwiek, ale nie Nu Kuea.

    Och… Uśmiech fałszywego narzeczonego jest szalenie czarując– pomyślał Kuea. – Prawdziwy Hia Lian nigdy nie uśmiechał się do niego w ten sposób. Ale to go nie rusza! Nie ma opcji! Hia Lian jest dla niego tym jedynym. Nawet jeśli go nie kocha, to i tak zachowanie obcego mężczyzny jest absolutnie nie do przyjęcia. Powinien natychmiast przestać się uśmiechać.

    – Nie uśmiechaj się!

    – Nie lubisz, kiedy się uśmiecham?

    – Nie lubię… Mógłbym się w tobie zakochać. Przestań flirtować!

    – Nie chcesz być zakochany w Hia Lianie?

    – Nie, nie chcę! Mam już go dość. Hia Lian jest kawałkiem gówna! A ty nie flirtuj ze mną!

    – Ale ja chcę z tobą flirtować, Nu Kuea – podróbka narzeczonego nie przestawała czarująco się uśmiechać.

    – Nie! Przestań! Powiedziałem, żebyś przestał mnie uwodzić! Ugh, Hia Lian jest jedyną osobą, którą kocham. Wracam do domu. Puszczaj!

    – Podwiozę cię.

    – Nie ma mowy! Sam dotrę do domu. Po prostu puść mnie i już. Zadzwonię po taksówkę.

    – Niebezpiecznie jest chodzić tak późno samemu.

    – Pfff… To bezpieczniejsze niż pójście z tobą, draniu!

    – Jakie to niegrzeczne, Nu Kuea. Odgrywasz się.

    – Tak trudno cię zadowolić. Jeśli chcesz być miłą osobą, to odejdź! Dlaczego mnie przytulasz? Mówiłem Ci, żebyś mnie puścił. Czy ty nie rozumiesz? Ty dupku! Gdzie jest taksówka? Potrzebuję taksówki!

    Kuea bezowocnie grzebał w kieszeni w poszukiwaniu telefonu, nie mając pojęcia gdzie go włożył. Zanim zdążył go znaleźć, fałszywy Hia Lian wciągnął go do windy. Na małej przestrzeni Kuea poczuł zapach papierosów i znajomych perfum...

    Co za wysokiej jakości podróbka! Bardzo dokładna!

    – Zadzwoń po taksówkę jak już zjedziemy. Dlaczego tak bardzo przypominasz Hia Liana? Próbujesz mnie oszukać?

    – A mogę?

    – Nie, Hia Lian już mnie oszukał. Znajdź sobie kogoś innego.

    Kuea Keerati nie miał już sił, by walczyć. Głowa tak strasznie go bolała, że nie mógł skoncentrować myśli. Drinki Jaya i tajemnicza zawartość jego ziołowych nalewek zaburczały mu w brzuchu, wywołując mdłości. Poczuł, że powoli zaczyna tracić przytomność. Minęło sporo czasu, odkąd do tego stopnia się upił. Był wtedy w Anglii...

Przecież od prawie dwóch lat Kuea Keerati był grzecznym chłopcem.

  

  – Proszę wsiadać, proszę pana – Kuea usłyszał kolejny męski głos.

    Przed budynkiem stał lśniący, czarny samochód.

    – Oooo! Kierowca też jest wysokiej jakości podróbką? – spytał fałszywego narzeczonego.

    Ten facet wyglądał zupełnie jak szofer Hia Liana… Falsyfikat narzeczonego, nie udzielił mu odpowiedzi, za to położył jego głowę na swoim ramieniu...

    Hm... zapach Hia Liana…

    – Gdzie jest jego motocykl? – zapytał kierowcę mężczyzna.

    – Master Kuea nim dziś nie przyjechał, proszę pana.

    – To dobrze…

    Zamroczony Kuea zarejestrował, że siedzi w klimatyzowanym aucie. Chłodne powietrze i krążący w żyłach alkohol nie pozwalały mu zasnąć. Bełkotał bez sensu, mówiąc cokolwiek, byle tylko usłyszeć głos mężczyzny, o którego ramię się opierał. 

Taaaaak, ten facet był naprawdę łudząco podobny do miłej wersji Hia Liana, którą Kuea tak doskonale znał.

    – Hej...

    – Hmm…?

    – Twoja ręka jest ciepła – wymamrotał chłopak.

    – A twoja jest lodowata. Jest ci zimno?

    – Nie... O! Masz obrączkę!

   Wygląda identycznie jak pierścionek Hia Liana.

    Fałsz ywy Hia Lian również nosił pierścionek zaręczynowy na serdecznym palcu lewej ręki. Jeśli był tu po to, by go oszukać, to doskonale mu się to udawało. Kuea odda mu wszystko co ma... ponieważ uwielbia sposób, w jaki ciepła dłoń obcego mężczyzny zaciska się wokół jego ciała. Ma tylko to, co w portfelu, ale ten facet może zabrać wszystko. Niech sobie weźmie jego kartę kredytową, dowód osobisty, legitymację studencką, a nawet prawo jazdy. Pięćset bahtów w gotówce również.

    – Weź wszystko.

    – Co ty robisz? Dlaczego otwierasz portfel?

    – Kupuję cię. Weź to.

    – Pięćset? Tylko tyle jestem wart? – zachichotał falsyfikat.

    – Co cię tak śmieszy? Tu jest moja karta kredytowa i karta do bankomatu. Możesz je wziąć. Jestem bogaty. Użyj jej, aby wypłacić pieniądze. Czy to nie wystarczy?

    – Nie. Chcę klucz do twojego domu.

    Ten człowiek był taki chciwy! Hia Lian nigdy nie prosiłby o pieniądze, a ten odmówił przyjęcia kasy, ponieważ chciał mieć jego dom! Sprawi, że Kuea będzie spłukany… Zdaje się, że jednak wpadł w jego pułapkę.

    – Nie mam klucza! Mój dom ma system cyfrowy. Potrzebujesz kodu dostępu – z chytrym uśmiechem wyjaśnił Kuea.

    – Jaki jest kod?

    – Numer identyfikacyjny Hia Liana… – odpowiedź chłopaka najwyraźniej rozbawiła nieznajomego.

        Używanie numeru identyfikacyjnego Hia Liana było bezpieczne. Trzynaście cyfr. Złodzieje nigdy nie odgadną ich poprawnie, a alarm włączy się po trzech błędach.

    Ale dlaczego ten człowiek się uśmiecha. Jego usta są takie piękne. Podróbka Hia Liana to pastelowa wersja prawdziwego.

    – Czy kiedykolwiek chciałeś mnie pocałować, Hia?

    – Pocałować?

    – Czy kiedykolwiek chciałeś mnie przytulić? – pytał dalej chłopak.

    – Nu Kuea...

    – Czy możesz mnie nie zdradzać...? Proszę, kochaj tylko mnie. Jeśli chcesz mnie pocałować, pocałuj. Jeśli chcesz kogoś przytulić, przytul mnie. Wszystko, co potrafią twoi tajemniczy kochankowie, ja też potrafię... Tylko kochaj mnie trochę, dobrze? Tylko trochę... To wystarczy. Chcę, żebyś mnie kochał. Jestem dobrym chłopcem. Poślubię Cię! Chcę wziąć z Tobą ślub! Pobiję wszystkich twoich kochanków.

    Kuea Keerati znów mocno zapłakał. Kiedy to przestanie wreszcie boleć? Dlaczego ten bałagan, który czuje, jest taki beznadziejnie męczący? Dlaczego wszystko nie może się skończyć w ciągu jednego dnia? Powinno zniknąć po przespanej nocy. Dlaczego trwa to tak długo?

    – Nigdy nie miałem nikogo innego.

    Rozpacz pozbawia człowieka zdrowego rozsądku. Kuea naprawdę chciał wierzyć, że kłamstwo nieznajomego jest prawdą Hia Liana... Ciemność przysłoniła mu wzrok, ale to dobrze. W ten sposób Kuea mógł się oszukiwać, że ten człowiek to autentyczny Hia Lian i że nigdy nie miał on nikogo innego. Byłoby miło, gdyby prawdziwy narzeczony uszczęśliwił go w ten sposób. Jego serce biło zbyt szybko. Kuea czuł się pokonany i słaby w gorącym uścisku nieznajomego. Nos mężczyzny dotykający jego czoła powoli przesunął się w dół policzka. I wtedy został skradziony jego pierwszy pocałunek. Kuea nigdy wcześniej się nie całował... Ten pocałunek sprawił, że jego ciało stało się lekkie piórko.

    Usta mężczyzny skubały wargi Kuea, pozostawiając na jego języku zapach papierosów i likieru. Chłopak mocno ścisnął jego koszulę, właściwie nie wiedząc, co zrobić z rękami. Resztka świadomości kazała mu odepchnąć od siebie tego człowieka. To obcy! Sprawy zaszły zdecydowanie za daleko! Kuea naprawdę chciał zaprotestować i odsunąć się od niego, ale gorący pocałunek znów zamknął mu usta. Wcześniej senność zalewała go jak fale obmywające piasek przy delikatnym wietrze. Ten pocałunek wywołał wichurę!

    – Hia...

    Z gardła Kuea wyrwał się zachrypnięty okrzyk, gdy tylko mężczyzna przerwał na chwilę swój zaborczy pocałunek. Jego ciepły oddech uderzył w policzek chłopaka i nawet gdy zacisnął mocno zęby, wyraźnie słychać było jego ciężki oddech. Chłopak uniósł smukłą dłoń, by dotknąć napiętej skóry mężczyzny. Dotykał jego twarzy, przesuwając palce wzdłuż łuku brwiowego, pulsującej skroni, aż do miękkich, wilgotnych ust. Każda część wyglądała dokładnie tak jak u Gilayna Wanga. Czyżby Kuea właśnie zakochiwał się w nieznajomym, który wyglądem tak bardzo przypominał narzeczonego? Nie umiał się oprzeć jego ustom ani łapczywemu dotykowi. Czuł ciepło dłoni, które go dotykały, zachłanność ust, które nie tylko brały, ale i dawały z siebie… miłość? To wszystko, o czym marzył, a czego nigdy nie dostał od Hia Liana. Na ten jeden moment Kuea pozwolił sobie uwierzyć w złudzenie i poddał się chwili.

    Gdy dotarli do Bang Rak jego wargi były opuchnięte i zdrętwiałe od namiętnych pocałunków. Nie mogąc wjechać w wąską alejkę, samochód zatrzymał się przy głównej ulicy.

    – Nu Kuea, jesteśmy.

    Teraz gdy nieco oprzytomniał, poczuł wstyd, że zrobił coś tak szalonego. Kuea Keerati, syn ambasadora, potomek szlacheckiej rodziny, oficjalnie posiadający przystojnego narzeczonego całował się z nieznajomym. Co za wstyd! Dobrze, że słabe światło ulicznych latarni pozwalało Kuea widzieć jedynie nieogolony podbródek mężczyzny. Zmrużył oczy, próbując wyraźniej dojrzeć jego twarz, chociaż właściwie wcale nie chciał wiedzieć, kim był ten człowiek. Było za późno, żeby cofnąć to co się wydarzyło.

    – Ja… Nie chcę cię znać!

    Słysząc to mężczyzna potrząsnął głową, wyrażając swoje niezadowolenie, zupełnie jak prawdziwy Hia Lian, a następnie cicho zaszydził:

    – Będziemy nieznajomymi.

    Kuea Keerati przytaknął, niezdarnie gramoląc się z samochodu. Zbyt pijany, by stać prosto, oparł się o pierwszą kamienicę stojącą w jego alejce.

    – Który dom jest twój?

    Fałszywy Hia Lian również wysiadł, żeby móc go wesprzeć. Był taki miły. Tak bardzo miły, że Kuea chciał, żeby był on prawdziwym Hia Lianem. Ale jego narzeczony nigdy taki nie był... Nie ma mowy. Wykluczone!

    – Trzeci... Trzeci.

    Sekretny dom przestał być tajemnicą. Ale skoro ten człowiek to ktoś obcy, nie miało to przecież znaczenia. Kuea trzymał dom w ukryciu, ponieważ to miejsce było jego bezpieczną przystanią, w której mógł żyć jako on sam, Kuea Keerati, a nie Nu Kuea...

    Ale skoro Hia Lian nie chciał już grzecznego Nu Kuea, można było więc pożegnać się z wizerunkiem doskonałego, młodego narzeczonego i nie było powodu niczego ukrywać.

    – Po prostu odpoczywaj. Nie myśl o niczym – usłyszał na pożegnanie chłopak.

 

    Kuea usiadł na skórzanej kanapie, myśląc o tym, że miał szczęście, bo przecież nic strasznego się nie stało. Nie dał się ponieść emocjom, nie był aż tak zdesperowany, by zrobić coś głupiego. Ten człowiek po prostu zaoferował mu podwózkę…

    Jedyne co stracił, to pierwszy pocałunek, który od zawsze zachowywał dla Hia Liana. Romantyczne życzenie małego chłopca, by pocałować się po raz pierwszy z ukochanym, już się nie spełni… Kuea oddał pierwszy pocałunek komuś innemu...

    Poczuł się, jakby mała część jego miłości do Hia Liana została mu odebrana. Doskonale – pomyślał z mściwą satysfakcją – przynajmniej Hia Lian nie jest właścicielem wszystkiego! Pierwszy pocałunek Kuea już nie będzie mógł należeć do niego!

 

    W swoim miejskim apartamencie obok Pentagonu Gilayn Wang spoglądał na trzymaną w dłoni szklankę z alkoholem. Była już czwarta nad ranem, ale on był zbyt przygnębiony, żeby zasnąć. Westchnął cicho, zaciskając opuchnięte usta. Skrzyżował nogi i oparł się o eleganckie czarne krzesło przy stole jadalnym. Jego oczy wciąż wpatrywały się w zdjęcie chłopca w szkolnym mundurku, ze słoniowym balonikiem w prawej dłoni, lewą dłonią trzymającego szeroko uśmiechniętego dzieciaka w spodenkach na szelkach.

    Trzynastoletni Gilayn Wang i Kuea Keerati w wieku lat sześciu. Kuea był wtedy zdenerwowany tym, że zajęty egzaminami Lian nie odwiedzał go przez kilka dni, więc balon w kształcie słonia był podarunkiem na przeprosiny.

    Lian nie wiedział, dlaczego przeniósł to zdjęcie ze swojego domu na starym mieście do apartamentu. To samo zdjęcie ujrzał dzisiejszej nocy, wiszące na ścianie nad wartym ponad milion bahtów motocyklem, w domu Kuea. Trzymany w tajemnicy dom, który w końcu odnalazł. Rozsypane elementy układanki, które Lian mozolnie zbierał, zaczęły powoli nabierać kształtów. Pozostało jeszcze wiele części do odnalezienia, bo dotychczasowe śledzenie ukochanego, które w teorii mogło wydawać się łatwe, w praktyce takie nie było.

    Kuea Keerati, mistrz mistyfikacji, był doskonałym motocyklistą. Ludziom Liana nigdy nie udało się dogonić szybkiego bike'a BMW, którym Kuea z lubością poruszał się po wąskich, zamkniętych dla ruchu samochodowego, uliczkach. A horrendalne korki w Bang Rak również nie ułatwiały zadania. Wąska kamienica Kuea dobrze ukrywała się w labiryncie uliczek dzielnicy mieszkaniowej.

    Duże dłonie Liana zdjęły ramkę. Za zdjęciem ukryta była czarna kartka z wydrukowanym napisem, którą przypadkiem zdobył. Spojrzał na zaprojektowany na niej nowoczesny wzór graficzny, z wytłoczonym napisem "KIRIN", imieniem tajemniczego perkusisty. Na odwrocie znajdowały się informacje kontaktowe, w tym e–mail i kanał YouTube. Nie podejrzewałby niczego, gdyby nie wizerunek Kirina. Zamaskowany perkusista z kanału YouTube i jego narzeczony nie wydawali się do siebie podobni, głównie ze względu na skrupulatnie ukrywaną przez muzyka twarz. Inni ludzie mogli nie rozpoznać w nim Kuea Keerati, ale Gilayn Wang widywał Nu Kuea od dnia jego narodzin.

    Nieznaczny uśmiech pojawił się na twarzy Liana, kiedy jeszcze raz odwrócił czarną kartę, zanim odłożył ją na miejsce.

    Wysoki mężczyzna wstał, dopijając alkohol, a jego bystre oczy zatrzymały się na uśmiechniętym sześcioletnim chłopcu ze zdjęcia.

    Co jeszcze przede mną ukrywasz, Nu Kuea? Hmm?

    Jego ostre spojrzenie na chwilę złagodniało, by w następnej sekundzie zmienić się, jak u drapieżnika, który chce zaatakować swoją ofiarę.

    Nu Kuea testuje moją cierpliwość i jest w tym dobry.

    Gilayn Wang od dawna nie czuł się tak podekscytowany. Porcelanowa wystawowa lalka, którą tak bardzo cenił, zbuntowała się i zmieniła w lalkę Annabelle. Dlaczego narzeczony myślał, że on tego nie zauważy? Jednak jeśli Nu Kuea chce grać w tę grę, to on będzie grał razem z nim. Od dawna był przecież towarzyszem jego zabaw, a jeden uśmiech chłopaka wystarczał, żeby zawsze się poddawał.

    Gilayn Wang pozwalał Kuea Keerati wygrywać przez całe swoje życie... Ale nie tym razem…

 


Tłumaczenie: Juli.Ann     

Korekta: BAKA


Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

Popularne posty