CP – Rozdział 5


 

Narzeczony


        Gilayn Wang doskonale rozumiał, że to co właśnie zrobił bardzo zaskoczyło Kuea. Był jednak w pełni świadomy, że przez zbytnią opieszałość mógłby go nieodwracalnie stracić. Aktualnie wszystko, z wyjątkiem sprawy z Nu Kuea, musiało poczekać.

   Gdy tylko wypuścił go z objęć, zorientował się, że chłopak wygląda, jakby miał zamiar go zaatakować. Jego piękne oczy przeszywały Liana jak sztylety, miękkie, nabrzmiałe od pocałunków usta były mocno zaciśnięte, a zaróżowione policzki... Sprawiały, że wyglądał szalenie uroczo…

Nu Kuea był zawsze uroczy, od chwili narodzin aż do dziś. Zarówno wtedy kiedy był grzecznym chłopcem jak i wówczas kiedy stawał się niegrzeczny.

    Lian dotknął dłonią gładkiego policzka narzeczonego, patrząc na swoje odbicie w jego oczach. Wzrok Kuea Keerati zawsze za nim podążał, to do niego nieodmiennie należała niepodzielna uwaga chłopaka. Nieważne, gdzie się znajdował, zawsze kiedy się odwrócił, jego narzeczony już tam był.

    – Nie zachowuj się tak wobec mnie – zażądał Kuea – To ty pierwszy mnie skrzywdziłeś – dorzucił.

    – Tak, to moja wina.

    – Wcale nie czujesz się winny! Po prostu doskonale się moim kosztem bawisz, ale ja nie bawię się wcale! I o co chodzi z tym pocałunkiem? Jak możesz mnie bez pozwolenia tak bezceremonialnie całować? To nie jest w porządku!

    – Ostatnią rzeczą na świecie, jaką chciałbym zrobić, to zadzieranie z tobą, Nu Kuea.

    Lian wciąż nie potrafił zorientować się jaki popełnił błąd, że jego słodki narzeczony wciąż tak bardzo się denerwował. Wszystko, co teraz robił miało na celu trzymanie Liana na dystans. Kompletnie wyrzucił go poza nawias.

    – Hia, czego ty ode mnie właściwie chcesz? Jestem zdezorientowany.

    – Więc słuchaj, bo powiem to tylko raz.

    – Dobrze, słucham.

    – Wprowadzę się do ciebie. Ale jeśli nie chcesz, żebym się tu przeniósł, możesz zamieszkać razem ze mną, w moim apartamencie.

    – Huh?! Nie! Nie chcę! Nigdzie z tobą nie pójdę! Nie rozumiesz, o co chodzi! Pytałem co chcesz w ten sposób osiągnąć?

    Przez całe swoje życie Gilayn Wang ani razu nie kłócił się z narzeczonym. Jego porcelanowa lalka również nigdy dotąd nie była tak wzburzona. Nu Kuea rzadko się odzywał i nigdy nie wdawał się w potyczki słowne. Właściwie nie wiedział nawet, jak prowadzić z Lianem rozmowę. Arystokratyczna rodzina Keerati doskonale wychowała swojego jedynaka. Nawet niegrzeczny Nu Kuea pokazywał swoją dziką, buntowniczą stronę nie zapominając o nienagannych manierach.

    Czy to właśnie dlatego teraz przegrywam?

    Gilayn Wang wiele razy w dzieciństwie obserwował, jak jego ojciec nadzoruje pracowników. Było jasne, że gdyby nie był surowy, nie potrafiłby zapanować nad opieszałym personelem. Pan Wang posiadał autorytet, który pozwolił mu należycie nimi kierować i osiągnąć sukces w biznesie. Obecnie, to Lian zarządzał Pentagonem i browarem, z powodzeniem stosując sprawdzoną metodę ojca.

    Zdawał sobie sprawę, że szlachetnie urodzeni gardzili bezceremonialnością jego rodziny. W wyższych sferach istniała sztywna hierarchia. Rodziny o długiej, bogatej historii, z nieskazitelnym rodowodem, nie mieszały się z rodzinami nowobogackich. Z tej przyczyny stworzenie właściwego wizerunku było dla niego szalenie istotne. Nie chciał, aby w przyszłości Kuea słuchał komentarzy, że został zaręczony z kimś pochodzącym z plebejskiej, chińskiej rodziny dorobkiewiczów. Jego starania okazały się bezowocne. Niezliczoną ilość razy dowiadywał się, że przedstawiciele arystokratycznych kręgów próbowali wpłynąć na zmianę zdania Lady Kewalin, sugerując zerwanie jego zaręczyn z młodym paniczem. Kuea był przecież dla nich wszystkich wymarzonym materiałem na zięcia.

    – Odpowiedziałem już na twoje pytanie. Będziemy mieszkać razem. Czyżbym nie wyraził się dostatecznie jasno?

    – Hia! Nie! To nie jest w porządku, nie pójdę. Możesz zostać sam w swoim Pentagonie.

    – Nie ma sprawy, jeśli nie chcesz się przeprowadzić, chętnie przeniosę się dla ciebie tutaj.

    – Wykluczone! Ja nie pójdę tam, a ty nie możesz przenieść się tutaj.

    – Jestem zmuszony odrzucić twoje veto, Nu Kuea. Rada nie poprze takiej uchwały.

    – Jaka rada? To ja odrzucam twoją ofertę. Nie ma uchwały, nie została podjęta.

    – Tak się niestety nie da, przykro mi. Przegłosowane większością. Dwa głosy to więcej niż jeden.

    – Czyj jest ten drugi?

    – Lady Kewalin Keerati.

    – Że… Co?! Zwariowałeś! Nie wzywaj mojej matki na odsiecz!

    – Za kogo ty mnie uważasz? Zwyczajnie szanuję tradycję i zawsze zawczasu pytam starszych o zdanie. Jestem uczciwy i szczery. Możesz to sprawdzić. Gdybym był okropnym człowiekiem, czy naprawdę myślisz, że mógłbym nadal tutaj stać?

    Wargi Gilayna Wanga wykrzywiły się lekko na widok miny Kuea, wyglądającego na tak wściekłego, jakby gotów był go ugryźć. Dla własnego bezpieczeństwa Lian otoczył silnymi ramionami jego szczupłą talię, pamiętając, że w dzieciństwie chłopak uwielbiał wszystko chwytać zębami, a on sam miał wtedy na ciele ślady jego działań. Kiedy niósł dzieciaka na ramieniu, mały ugryzł go w ucho. Po drzemce obok niego, został mu ślad na ręce. Nu Kuea był okropnie rozpieszczonym chłopcem.

    – Nigdy nie zdołasz ode mnie uciec, Nu Kuea. Ale ponieważ jestem osobą rozważną, dam ci czas na podjęcie decyzji... Masz dziesięć minut. I nie zawracaj sobie głowy dzwonieniem do cioci Kewalin, jest zajęta urządzaniem przyjęcia w ambasadzie.

    – Wszystko zaplanowałeś!

    Lian zauważył bezgłośnie poruszające się usta i odgadł, że to czego nie słyszy, to stek przekleństw, którymi chciałby uraczyć go narzeczony. Nu Kuea był tak łatwy do odczytania. No cóż… to nie było tak, że znali się dopiero od kilku dni. Z tego powodu właśnie Gilayn Wang nie pojmował, jakim cudem Nu Kuea, tworząc za jego plecami swoje sekretne życie, wierzył, że on się nie zorientuje.

    Jakiego rodzaju człowiekiem jestem dla Ciebie, Nu Kuea? Dlaczego mam wrażenie, że wcale mnie nie znasz?

    Właściwie, to nic nie szkodzi. Jeśli w tej pięknej główce powstało fałszywe przekonanie o nim, to zadaniem Liana będzie pokazanie się Kuea w taki sposób, by dowiedział się prawdy. W końcu to Lian sprawił, że sprzedawany przez niego alkohol stał się numerem jeden wśród tego typu napojów w całej Tajlandii. Niby dlaczego miałby nie potrafić sprzedać siebie?

    – Co zrobiłeś, żeby mama wyraziła zgodę? Nie wierzę, że pozwoliła nam mieszkać razem przed ślubem. Nie okłamuj mnie.

    Dbająca o etykietę Lady Kewalin Keerati z pewnością nie zgodziłaby się, aby Gilayn Wang tak po prostu zabrał jej syna do swojego domu. Nigdy nie dopuściłaby do tego, żeby ludzie źle o nim myśleli.

    – Obiecałem, że dostarczę tacę z prezentami zaręczynowymi do Austrii.

    – Hia!!!

    – Tak?

    – Uch, co ja mam z tobą zrobić?!

    – Nic. Potrafię doskonale sam o siebie zadbać. Przeprowadzka to bułka z masłem.

    – Nie wyjdę za ciebie. NIGDY!

    – I tak trzymaj. Spróbuj! Zawsze będę ci kibicował.

    – Hia!

    – Czy nie znudziło ci się nazywanie mnie „Hia”? Nazywałeś mnie tak przez całe życie, zaczyna mnie to nudzić. Następnym razem mów do mnie „Mężu”.

    – Hia! Y... Ty idioto!

    – Och, zapomniałem. Mój Nu Kuea jest zbyt grzeczny, żeby nazywać mnie swoim mężem. Możesz zwracać się do mnie „Kochanie”. Nie mam nic przeciwko.

    – Dupa, a nie kochanie. Nie chcę cię więcej widzieć!

    – Jeśli nadal ci się nie podoba, to wymyślimy inne słowa. „Skarbie”? Co powiesz na „Baby” albo „Babe”? Hmmm… Moja przyszła żona studiowała za granicą… Może angielskie słowo będzie lepsze?

    – Nie jestem twoją żoną!

    – Jesteś moim słodziakiem.

    Wściekły Kuea błyskawicznie odwrócił się do Liana tyłem, ale mimo to, narzeczony zdołał dostrzec zarumienioną z zażenowania twarz i czerwone uszka. Nu Kuea był uroczy.

    – Poczekam na ciebie na dole. Zejdź, trzeba coś zjeść. Daję ci dziesięć minut na odpowiedź w kwestii naszego przyszłego miejsca zamieszkania. Jeśli mi jej w tym czasie nie udzielisz, przyjmę to jako pozwolenie na podjęcie samodzielnej decyzji.

    – Jesteś nienormalny!

    No proszę jak on umie się wyrażać. Czy to najbardziej niegrzeczne słowa jakie potrafił wymyśleć? Nu Kuea zawsze starał się być dla niego dobrym chłopcem. Był przy nim kimś zupełnie innym, niż w nocnym klubie Gemini.

    Lian nie mógł się powstrzymać przed pocałowaniem delikatnego policzka rozzłoszczonego narzeczonego.

    – Hia!

    – Jeśli nie zejdziesz na dół za dziesięć minut, wrócę tu żeby jeszcze raz pocałować cię w policzek… Później przyjdzie kolej na pocałunek w usta… A jeśli nadal będziesz się tak zachowywał... Będę musiał... No cóż… Włożyć w to dużo więcej wysiłku... Możesz dowolnie decydować, wszystko zależy od ciebie.

    Gilayn zaczął rozpinać koszulę chcąc zaprezentować chłopakowi rodzaj wysiłku jaki zamierzał włożyć, ale został błyskawicznie wypchnięty z sypialni. Kuea Keerati krzyknął za nim, że za dziesięć minut będzie na dole.

    Stojący za drzwiami mężczyzna uśmiechnął się, po czym zszedł po schodach. Gdyby Kuea wyjrzał z pokoju, usłyszałby, że nuci on polską piosenkę indie rockową. Nie był to utwór zbyt popularny na listach przebojów i tylko fani tego typu muzyki go znali. Był to ten sam utwór, którego najnowszy cover pojawił się na kanale KIRIN.

    Młody panicz Keerati leżał w oszołomieniu na łóżku i zaciskając spuchnięte od pocałunków usta, tępo wpatrywał się w sufit. Po chwili chwycił poduszkę, zakrył nią twarz i spróbował wykrzyczeć z siebie całą nagromadzoną frustrację.

    Dziedzicowi szlacheckiego rodu nie wolno było przecież krzyczeć na całe gardło. To nie byłoby w porządku! Wszyscy byliby nieźle zszokowani! Do tej pory próbował dać sobie radę z tym co się działo ale miał dość. Najchętniej wróciłby do swojego domu i tam przeczekał. Niestety nie mógł tego zrobić, ponieważ nie miał pojęcia do czego posunąłby się jego szalony narzeczony. On naprawdę musiał poważnie myśleć o ich wspólnym życiu! Dlaczego Kuea błędnie założył, że jest inaczej? Jeśli Hia Lian go nie kochał, nie powinni mieszkać razem. Skoro go nie kochał, powinni się rozstać! Dzięki temu Hia zyskałby wolność i mógłby robić co zechce! Choćby spotykać się ze swoimi sekretnymi kochankami w miejscach publicznych! Nie było powodu, żeby wiązał się z nim!

    Gdyby trzymali się fabuły tajlandzkiej telenoweli, Hia Lian zaproponowałby, żeby zamieszkali osobno. Następnie przeprowadziliby udawane zaręczyny, uwieńczyli je udawanym ślubem, by w końcu zawrzeć jakiś kompromis pozwalający im po cichu i oddzielnie żyć po swojemu. Teraz Kuea chętnie odegrałby rolę mściwego narzeczonego, chcącego zrujnować życie Gilayna Wanga.

    Nic tu nie idzie zgodnie z planem. Hia Lian chce mnie poślubić! Co za nonsens!

    Kuea usiadł i z westchnieniem wbił wzrok w drzwi. Może powinien uciec? Tak… Ucieknie! Niby dlaczego miałby zostać? Hia Lian może robić, co mu się żywnie podoba. Cholera! Dla osiągnięcia celu wykorzystał nawet jego matkę. Co za bezwzględny manipulator!!!

    Co zamierzasz zrobić, Kuea?

    Jeśli zamieszka z Lianem, jego życie prywatne roztrzaska się w drobny mak. Nie będzie mógł jeździć na Chi Linie, grać na perkusji w klubie Jaya ani nagrywać filmów na YouTube. A co z faktem, że był studentem inżynierii samochodowej? Musi koniecznie złożyć podanie o staż w przyszłym roku…

    Ale też Hia Lian nie może zamieszkać tu, w jego pokoju! Narzeczony na pewno nie przeoczy faktu, że ten pokój przypomina makietę, bez żadnych śladów życia. Nie ma w nim żadnych podręczników, laptopa, niczego, co powinien mieć student…

    Czyli co? Będzie zmuszony zamieszkać w Pentagonie? Co to ma być, do jasnej cholery? Przecież gdy kiedyś Kuea poprosił o towarzyszenie Lianowi w pracy, to usłyszał, że nie jest wystarczająco dorosły. A teraz nagle chce, żeby Kuea z nim tam zamieszkał.

    Hia Lian jest opętany!

    „Obiecałem, że dostarczę tacę z prezentami zaręczynowymi do Austrii”. Kiedy Hia wypowiedział te słowa, serce Kuea prawie wyskoczyło mu z piersi. Gdyby usłyszał te słowa tydzień wcześniej – kiedy wciąż był w nim zakochany – uznałby: do diabła z moim domem! Opuściłby go i niezwłocznie wprowadził się do Liana. Błagałby matkę, żeby jak najszybciej zorganizowała ślub. Wyznaczyłby odpowiednią datę i znalazł zakład krawiecki! Miał wtedy jeszcze mnóstwo planów, które tworzył przez lata. Ale teraz było już za późno! Nigdy, przenigdy nie weźmie ślubu z Gilaynem Wangiem! Jeśli Hia chce się zaręczyć, niech poszuka sobie kogoś na jego miejsce.

    Kuea zdecydowanie miał już dość. Czas uciekał. Za kilka minut Hia Lian wróci, by pocałować go w policzek, w usta i... Ekhm, co do diabła? Jak to możliwe, że stał się taki jak teraz? Gdzie podział się ten drętwy Gilayn Wang? Jak to się stało, że mu do tego stopnia odbiło?

    Chciał uciec, ale wiedział, że nie może. Nie może również zamieszkać z Hia Lianem w posiadłości Keerati. Musi się jakoś z tego obłędu wydostać… Zgodzi się teraz zamieszkać w Pentagonie, a później się wyprowadzi… Chyba tak się uda? Przecież może czasem nie wracać do domu, zostawać u kolegi, przychodzić późno z wykładów, wziąć udział w obozie dla wolontariuszy czy zacząć każdego ranka zbierać zasługi w buddyjskim klubie. Hia Lian nie będzie w stanie mu w tym przeszkodzić.

    Wyglądało na to, że tym razem nawet upór Kuea nic nie zdziała i przeprowadzka się odbędzie. Obłąkany narzeczony nieźle go załatwił. Chwilowo był zmuszony się wycofać. Trudno. Jego czas, by spróbować pokonać Hia Liana jeszcze nadejdzie. Plan na tę chwilę to odwołanie zaręczyn, a co za tym szło i ślubu! Na wypadek gdyby mu się to nie powiodło, jedyne co mu pozostanie do zrobienia to zamienić ich małżeńskie życie w koszmar! Przez usta chłopaka przebiegł lekki uśmieszek.

    Od intensywnego myślenia rozbolała go głowa. Plan bycia grzecznym chłopcem nigdy nie był tak ambitny ani podstępny, jak szukanie sposobu na pokonanie Hia Liana. To przecież Gilayn Wang był uosobieniem zastraszania. W kręgu jego przyjaciół z wyższych sfer, wszyscy wyglądali jak mafiosi przebrani za biznesmenów. Kuea przypomniał sobie wizerunek najlepszego przyjaciela Liana, Yi... Phayak Chatdecha Chen.

    Chenowie byli najbardziej znanymi na rynku posiadaczami salonów samochodowych, w których sprzedawali europejskie sportowe auta. Mieli również sieć dynamicznie rozwijających się serwisów samochodowych. Najbardziej fascynującą rzeczą był ich biznes polegający na organizowaniu wyścigów. Chenowie posiadali nie tylko własne fabryki samochodów ale również tor wyścigowy, na którym odbyły się nawet światowej klasy wyścigi Formuły 1. Głównym sponsorem tego przedsięwzięcia był koncern Gilayn Liquors. Nawet jego ukochany motor, Chi Lin, został zakupiony u dilera Chenów.

    Hia Lian miał tak imponujący wizerunek, że Kuea Keerati zawsze był ogromnie dumny z tego, że był jego drugą połówką. Porównywani byli do perfekcyjnej, serialowej pary: bezwzględny top i kruchy, posiadający jego zimne serce, bottom. Historia miłosna zakończona happy endem.

    Nikt nie ostrzegł mnie przed scenariuszem, który przewidywał, że mafijny top zmieni się w wariata! Pomyślmy... Co mam zrobić? Musi być jakieś wyjście, Kuea. Spróbuj pomyśleć o tym... Pomyśl... eh.

    No dobrze, skoro i tak musiał zamieszkać z mającym po swojej stronie jego matkę Lianem, mógł przedstawić mu przynajmniej jakieś niemożliwe do spełnienia warunki! Niech jego bezwzględny narzeczony nie myśli, że dostanie wszystko, czego chce. Bezwarunkowo posłuszny Nu Kuea zginął bezpowrotnie, razem z lalką Annabelle!

 

    – Zamieszkam z tobą w Pentagonie.

    Gilayn Wang, patrzył na opanowanego Nu Kuea, szczerze rozbawiony jego uporem. Narzeczony musiał rozważnie zaplanować negocjacje z nim. Wcześniej stanowczo sprzeciwiał się wspólnemu zamieszkaniu, było więc jasne, że panicz Keerati zamierzał zastosować teraz jakąś podstępną sztuczkę.

    – Ale muszę cię prosić o przysługę – słowa chłopaka potwierdziły jego wcześniejsze domysły – częściowo chodzi o mój własny spokój. Mam nadzieję, że potrafisz to zrozumieć. Jeśli ludzie dowiedzą się, że mieszkamy razem przed ślubem uznają, że jestem łatwy. To przyniesie hańbę mojemu dziadkowi, ojcu oraz mojej matce. Rozumiesz to, prawda?

    Skoro zaszedł tak daleko, to z pewnością miał jakiś wielki plan. Gilayn miał szczęście, że narzeczony nie wspomniał mu o swoich przodkach z czasów Królestwa Sukhothai. Mimo to Lian przyznał, że jeśli Nu Kuea tak łatwo się poddał, to nie jest on jego prawdziwym, niegrzecznym Kuea Keerati.

    – No dobrze. Czego ode mnie chcesz?

    – Chcę mieć swoją własną sypialnię i jeśli nie dam ci pozwolenia, nie będziesz mógł do niej wejść. Zastosujemy zasady dyplomacji. Domagam się swoich praw eksterytorialnych. Nawet jeśli mój pokój znajduje się w twoim apartamencie, nie masz prawa postawić stopy za jego progiem. Jeśli zignorujesz moje warunki lub źle mnie potraktujesz, natychmiast wrócę do domu i poinformuję o tym naszych rodziców.

    Master Kuea Keratti wygłosił ultimatum zupełnie jak na syna ambasadora przystało. Gilayn Wang miał szczerą ochotę nagrodzić go oklaskami za jego wysiłek.

    W ciągu zaledwie dziesięciu minut Nu Kuea potrafił wymyślić i przedstawić mu możliwy do zaakceptowania warunek. Imponujące.

    – Zgoda.

    – Poza tym, mieszkanie z tobą wpłynie na moją reputację. Potrzebuję gwarancji.

    – Mów dalej.

    – Jeśli mam zamieszkać w Pentagonie, muszę być uważany za jego właściciela. Musisz dopisać moje nazwisko do aktu własności, czyniąc mnie współwłaścicielem i mianować mnie jednym z jego dyrektorów.

    Grunty w Thong Lor należały do najdroższych w całym mieście. Zabezpieczenie Nu Kuea było warte setki milionów bahtów. Niewątpliwie planuje go porzucić, jednocześnie zdobywając fortunę.

    – To jest trochę skomplikowane. W tej sprawie nie można kierować się emocjami. Pentagon nie jest czymś, co mogę ci tak po prostu przekazać. To firma, która ma zyski i straty. Jeśli doprowadzisz ją do bankructwa, nie będę mógł wypłacić pensji moim pracownikom. Czy możesz mi zagwarantować, że jesteś w stanie nią zarządzać? Bycie właścicielem nie oznacza, że jest się po prostu nazwiskiem widniejącym na akcie własności. Musisz dbać o pracowników i radzić sobie z różnego rodzaju trudnościami. Jesteś gotów pomóc mi w prowadzeniu firmy i ponieść za to odpowiedzialność?

    – Nie opieram się na emocjach… Chcę przejąć połowę własności. Będziesz zarządzał Pentagonem samodzielnie, tak jak do tej pory.

    – Mogę dać ci Pentagon, tylko jeśli pokochasz go tak mocno jak ja, Nu Kuea. Dobrze wiesz, że budując go zdobywałem wiedzę i doświadczenie przez lata, nie wspominając już o funduszu inwestycyjnym, który z ogromnym trudem zdobyłem. Przelałem w ten klub krew, pot i łzy. Nie chcę i nie mogę pozwolić, żeby zostało to zniszczone.

    – Wiem... Ja naprawdę to przemyślałem. Po prostu potrzebuję tylko zabezpieczenia, żeby się do ciebie wprowadzić…

    – Zawrzyjmy więc umowę.

    – Tak?

    – Pentagon będzie w stu procentach twój! Będę tylko zatrudnionym przez ciebie do zarządzania firmą kierownikiem. Możesz zdecydować, ile wyniesie moja pensja.

    – Ale przecież powiedziałeś, że nie oddasz mi go tak po prostu…

    – Racja... Nie mógłbym. Ale skoro potrzebujesz poręczenia, dam ci go jako twój posag.

    – Huh?! N... Nie. Nie chcę go! Zmieniłem zdanie!

    – Nie odmawiaj jeszcze. Mam do zaoferowania promocję "flash–sale". Dam Ci również ziemię. Dostaniesz setki milionów bahtów, jeśli zdecydujesz się ją sprzedać. Jeśli to nie wystarczy, otrzymasz ode mnie wszystko, co tylko zechcesz. Możesz wziąć moje udziały w firmie, mój dom i mój samochód. Co jeszcze? Poproszę mojego asystenta, aby przesłał ci listę ze spisem nieruchomości. Bierz, co tylko chcesz. Nie mam nic przeciwko temu, żebyś wziął wszystko. Pod jednym tylko warunkiem: dostaniesz mnie jako dodatkowy prezent.

    – Nie… już tego nie chcę!

    – Nie chcesz?

    – Nie!

    – Nie możesz później zmienić zdania.

    – NIE CHCĘ TEGO! Potrzebuję jedynie własnej sypialni! Nie mam ochoty na dalszą rozmowę, chcę zjeść obiad.

    Gilayn Wang zrezygnował z przeciągania bezowocnej dyskusji i polecił służącej podać posiłek. Jedząc, obserwował uważnie narzeczonego, który wydawał się szalenie niezadowolony. Szybko pochłaniał jedzenie, wydymając czasem policzki aby dać upust swojej irytacji. Najwyraźniej Nu Kuea nadal nie potrafił zapanować nad emocjami.

    Lian uważał sprawy Nu Kuea za własne, podczas gdy ten wszystko oddzielał, upychając w oddzielnych szufladkach: „sprawy Liana”, „moje”, „wspólne”, nie pozwalając mu wejść do swojego świata.

    Nie winił za ten stan jego wieku. On sam nie był przecież w stanie cofnąć zegara o siedem lat, a jego narzeczony szybciej dorastać. Nu Kuea musiał jednak wreszcie zrozumieć, że najważniejszym celem małżeństwa było wspólne życie. I powinien przestać postrzegać ich jak dwa osobne światy, w których każdy z nich żyje po swojemu.

    Dlatego Gilayn Wang nie mógł jeszcze wyznać narzeczonemu, że go kocha, ale zamierzał się do niego zalecać. Był na to całkowicie zdecydowany.

 


Tłumaczenie: Juli.Ann     

Korekta: Baka



Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

Popularne posty