CP – Rozdział 5
Narzeczony
Gilayn Wang doskonale rozumiał, że to co właśnie zrobił bardzo zaskoczyło Kuea. Był jednak w pełni świadomy, że przez zbytnią opieszałość mógłby go nieodwracalnie stracić. Aktualnie wszystko, z wyjątkiem sprawy z Nu Kuea, musiało poczekać.
Gdy tylko wypuścił
go z objęć, zorientował się, że chłopak wygląda, jakby miał zamiar go
zaatakować. Jego piękne oczy przeszywały Liana jak sztylety, miękkie,
nabrzmiałe od pocałunków usta były mocno zaciśnięte, a zaróżowione policzki...
Sprawiały, że wyglądał szalenie uroczo…
Nu Kuea był zawsze uroczy, od
chwili narodzin aż do dziś. Zarówno wtedy kiedy był grzecznym chłopcem jak i
wówczas kiedy stawał się niegrzeczny.
Lian dotknął dłonią
gładkiego policzka narzeczonego, patrząc na swoje odbicie w jego oczach. Wzrok
Kuea Keerati zawsze za nim podążał, to do niego nieodmiennie należała
niepodzielna uwaga chłopaka. Nieważne, gdzie się znajdował, zawsze kiedy się
odwrócił, jego narzeczony już tam był.
– Nie zachowuj się
tak wobec mnie – zażądał Kuea – To ty pierwszy mnie skrzywdziłeś – dorzucił.
– Tak, to moja
wina.
– Wcale nie czujesz
się winny! Po prostu doskonale się moim kosztem bawisz, ale ja nie bawię się
wcale! I o co chodzi z tym pocałunkiem? Jak możesz mnie bez pozwolenia tak
bezceremonialnie całować? To nie jest w porządku!
– Ostatnią rzeczą
na świecie, jaką chciałbym zrobić, to zadzieranie z tobą, Nu Kuea.
Lian wciąż nie
potrafił zorientować się jaki popełnił błąd, że jego słodki narzeczony wciąż
tak bardzo się denerwował. Wszystko, co teraz robił miało na celu trzymanie
Liana na dystans. Kompletnie wyrzucił go poza nawias.
– Hia, czego ty ode
mnie właściwie chcesz? Jestem zdezorientowany.
– Więc słuchaj, bo
powiem to tylko raz.
– Dobrze, słucham.
– Wprowadzę się do
ciebie. Ale jeśli nie chcesz, żebym się tu przeniósł, możesz zamieszkać razem
ze mną, w moim apartamencie.
– Huh?! Nie! Nie
chcę! Nigdzie z tobą nie pójdę! Nie rozumiesz, o co chodzi! Pytałem co chcesz w
ten sposób osiągnąć?
Przez całe swoje
życie Gilayn Wang ani razu nie kłócił się z narzeczonym. Jego porcelanowa lalka
również nigdy dotąd nie była tak wzburzona. Nu Kuea rzadko się odzywał i nigdy
nie wdawał się w potyczki słowne. Właściwie nie wiedział nawet, jak prowadzić z
Lianem rozmowę. Arystokratyczna rodzina Keerati doskonale wychowała swojego
jedynaka. Nawet niegrzeczny Nu Kuea pokazywał swoją dziką, buntowniczą stronę
nie zapominając o nienagannych manierach.
Czy to właśnie
dlatego teraz przegrywam?
Gilayn Wang wiele
razy w dzieciństwie obserwował, jak jego ojciec nadzoruje pracowników. Było
jasne, że gdyby nie był surowy, nie potrafiłby zapanować nad opieszałym
personelem. Pan Wang posiadał autorytet, który pozwolił mu należycie nimi kierować
i osiągnąć sukces w biznesie. Obecnie, to Lian zarządzał Pentagonem i browarem,
z powodzeniem stosując sprawdzoną metodę ojca.
Zdawał sobie
sprawę, że szlachetnie urodzeni gardzili bezceremonialnością jego rodziny. W
wyższych sferach istniała sztywna hierarchia. Rodziny o długiej, bogatej
historii, z nieskazitelnym rodowodem, nie mieszały się z rodzinami nowobogackich.
Z tej przyczyny stworzenie właściwego wizerunku było dla niego szalenie
istotne. Nie chciał, aby w przyszłości Kuea słuchał komentarzy, że został
zaręczony z kimś pochodzącym z plebejskiej, chińskiej rodziny dorobkiewiczów.
Jego starania okazały się bezowocne. Niezliczoną ilość razy dowiadywał się, że
przedstawiciele arystokratycznych kręgów próbowali wpłynąć na zmianę zdania
Lady Kewalin, sugerując zerwanie jego zaręczyn z młodym paniczem. Kuea był
przecież dla nich wszystkich wymarzonym materiałem na zięcia.
– Odpowiedziałem
już na twoje pytanie. Będziemy mieszkać razem. Czyżbym nie wyraził się
dostatecznie jasno?
– Hia! Nie! To nie
jest w porządku, nie pójdę. Możesz zostać sam w swoim Pentagonie.
– Nie ma sprawy,
jeśli nie chcesz się przeprowadzić, chętnie przeniosę się dla ciebie tutaj.
– Wykluczone! Ja
nie pójdę tam, a ty nie możesz przenieść się tutaj.
– Jestem zmuszony
odrzucić twoje veto, Nu Kuea. Rada nie poprze takiej uchwały.
– Jaka rada? To ja
odrzucam twoją ofertę. Nie ma uchwały, nie została podjęta.
– Tak się niestety
nie da, przykro mi. Przegłosowane większością. Dwa głosy to więcej niż jeden.
– Czyj jest ten
drugi?
– Lady Kewalin
Keerati.
– Że… Co?!
Zwariowałeś! Nie wzywaj mojej matki na odsiecz!
– Za kogo ty mnie
uważasz? Zwyczajnie szanuję tradycję i zawsze zawczasu pytam starszych o
zdanie. Jestem uczciwy i szczery. Możesz to sprawdzić. Gdybym był okropnym
człowiekiem, czy naprawdę myślisz, że mógłbym nadal tutaj stać?
Wargi Gilayna Wanga
wykrzywiły się lekko na widok miny Kuea, wyglądającego na tak wściekłego, jakby
gotów był go ugryźć. Dla własnego bezpieczeństwa Lian otoczył silnymi ramionami
jego szczupłą talię, pamiętając, że w dzieciństwie chłopak uwielbiał wszystko
chwytać zębami, a on sam miał wtedy na ciele ślady jego działań. Kiedy niósł
dzieciaka na ramieniu, mały ugryzł go w ucho. Po drzemce obok niego, został mu
ślad na ręce. Nu Kuea był okropnie rozpieszczonym chłopcem.
– Nigdy nie zdołasz
ode mnie uciec, Nu Kuea. Ale ponieważ jestem osobą rozważną, dam ci czas na
podjęcie decyzji... Masz dziesięć minut. I nie zawracaj sobie głowy dzwonieniem
do cioci Kewalin, jest zajęta urządzaniem przyjęcia w ambasadzie.
– Wszystko
zaplanowałeś!
Lian zauważył
bezgłośnie poruszające się usta i odgadł, że to czego nie słyszy, to stek
przekleństw, którymi chciałby uraczyć go narzeczony. Nu Kuea był tak łatwy do
odczytania. No cóż… to nie było tak, że znali się dopiero od kilku dni. Z tego
powodu właśnie Gilayn Wang nie pojmował, jakim cudem Nu Kuea, tworząc za jego
plecami swoje sekretne życie, wierzył, że on się nie zorientuje.
Jakiego rodzaju
człowiekiem jestem dla Ciebie, Nu Kuea? Dlaczego mam wrażenie, że wcale mnie
nie znasz?
Właściwie, to nic
nie szkodzi. Jeśli w tej pięknej główce powstało fałszywe przekonanie o nim, to
zadaniem Liana będzie pokazanie się Kuea w taki sposób, by dowiedział się
prawdy. W końcu to Lian sprawił, że sprzedawany przez niego alkohol stał się
numerem jeden wśród tego typu napojów w całej Tajlandii. Niby dlaczego miałby
nie potrafić sprzedać siebie?
– Co zrobiłeś, żeby
mama wyraziła zgodę? Nie wierzę, że pozwoliła nam mieszkać razem przed ślubem.
Nie okłamuj mnie.
Dbająca o etykietę
Lady Kewalin Keerati z pewnością nie zgodziłaby się, aby Gilayn Wang tak po
prostu zabrał jej syna do swojego domu. Nigdy nie dopuściłaby do tego, żeby
ludzie źle o nim myśleli.
– Obiecałem, że
dostarczę tacę z prezentami zaręczynowymi do Austrii.
– Hia!!!
– Tak?
– Uch, co ja mam z
tobą zrobić?!
– Nic. Potrafię
doskonale sam o siebie zadbać. Przeprowadzka to bułka z masłem.
– Nie wyjdę za
ciebie. NIGDY!
– I tak trzymaj.
Spróbuj! Zawsze będę ci kibicował.
– Hia!
– Czy nie znudziło
ci się nazywanie mnie „Hia”? Nazywałeś mnie tak przez całe życie, zaczyna mnie
to nudzić. Następnym razem mów do mnie „Mężu”.
– Hia! Y... Ty
idioto!
– Och, zapomniałem.
Mój Nu Kuea jest zbyt grzeczny, żeby nazywać mnie swoim mężem. Możesz zwracać
się do mnie „Kochanie”. Nie mam nic przeciwko.
– Dupa, a nie
kochanie. Nie chcę cię więcej widzieć!
– Jeśli nadal ci
się nie podoba, to wymyślimy inne słowa. „Skarbie”? Co powiesz na „Baby” albo
„Babe”? Hmmm… Moja przyszła żona studiowała za granicą… Może angielskie słowo
będzie lepsze?
– Nie jestem twoją
żoną!
– Jesteś moim
słodziakiem.
Wściekły Kuea
błyskawicznie odwrócił się do Liana tyłem, ale mimo to, narzeczony zdołał
dostrzec zarumienioną z zażenowania twarz i czerwone uszka. Nu Kuea był uroczy.
– Poczekam na
ciebie na dole. Zejdź, trzeba coś zjeść. Daję ci dziesięć minut na odpowiedź w
kwestii naszego przyszłego miejsca zamieszkania. Jeśli mi jej w tym czasie nie
udzielisz, przyjmę to jako pozwolenie na podjęcie samodzielnej decyzji.
– Jesteś
nienormalny!
No proszę jak on
umie się wyrażać. Czy to najbardziej niegrzeczne słowa jakie potrafił wymyśleć?
Nu Kuea zawsze starał się być dla niego dobrym chłopcem. Był przy nim kimś
zupełnie innym, niż w nocnym klubie Gemini.
Lian nie mógł się
powstrzymać przed pocałowaniem delikatnego policzka rozzłoszczonego
narzeczonego.
– Hia!
– Jeśli nie
zejdziesz na dół za dziesięć minut, wrócę tu żeby jeszcze raz pocałować cię w
policzek… Później przyjdzie kolej na pocałunek w usta… A jeśli nadal będziesz
się tak zachowywał... Będę musiał... No cóż… Włożyć w to dużo więcej wysiłku...
Możesz dowolnie decydować, wszystko zależy od ciebie.
Gilayn zaczął
rozpinać koszulę chcąc zaprezentować chłopakowi rodzaj wysiłku jaki zamierzał
włożyć, ale został błyskawicznie wypchnięty z sypialni. Kuea Keerati krzyknął
za nim, że za dziesięć minut będzie na dole.
Stojący za drzwiami
mężczyzna uśmiechnął się, po czym zszedł po schodach. Gdyby Kuea wyjrzał z
pokoju, usłyszałby, że nuci on polską piosenkę indie rockową. Nie był to utwór
zbyt popularny na listach przebojów i tylko fani tego typu muzyki go znali. Był
to ten sam utwór, którego najnowszy cover pojawił się na kanale KIRIN.
Młody panicz
Keerati leżał w oszołomieniu na łóżku i zaciskając spuchnięte od pocałunków
usta, tępo wpatrywał się w sufit. Po chwili chwycił poduszkę, zakrył nią twarz
i spróbował wykrzyczeć z siebie całą nagromadzoną frustrację.
Dziedzicowi
szlacheckiego rodu nie wolno było przecież krzyczeć na całe gardło. To nie
byłoby w porządku! Wszyscy byliby nieźle zszokowani! Do tej pory próbował dać
sobie radę z tym co się działo ale miał dość. Najchętniej wróciłby do swojego
domu i tam przeczekał. Niestety nie mógł tego zrobić, ponieważ nie miał pojęcia
do czego posunąłby się jego szalony narzeczony. On naprawdę musiał poważnie
myśleć o ich wspólnym życiu! Dlaczego Kuea błędnie założył, że jest inaczej?
Jeśli Hia Lian go nie kochał, nie powinni mieszkać razem. Skoro go nie kochał,
powinni się rozstać! Dzięki temu Hia zyskałby wolność i mógłby robić co zechce!
Choćby spotykać się ze swoimi sekretnymi kochankami w miejscach publicznych!
Nie było powodu, żeby wiązał się z nim!
Gdyby trzymali się
fabuły tajlandzkiej telenoweli, Hia Lian zaproponowałby, żeby zamieszkali
osobno. Następnie przeprowadziliby udawane zaręczyny, uwieńczyli je udawanym
ślubem, by w końcu zawrzeć jakiś kompromis pozwalający im po cichu i oddzielnie
żyć po swojemu. Teraz Kuea chętnie odegrałby rolę mściwego narzeczonego,
chcącego zrujnować życie Gilayna Wanga.
Nic tu nie idzie
zgodnie z planem. Hia Lian chce mnie poślubić! Co za nonsens!
Kuea usiadł i z
westchnieniem wbił wzrok w drzwi. Może powinien uciec? Tak… Ucieknie! Niby
dlaczego miałby zostać? Hia Lian może robić, co mu się żywnie podoba. Cholera!
Dla osiągnięcia celu wykorzystał nawet jego matkę. Co za bezwzględny manipulator!!!
Co zamierzasz
zrobić, Kuea?
Jeśli zamieszka z
Lianem, jego życie prywatne roztrzaska się w drobny mak. Nie będzie mógł
jeździć na Chi Linie, grać na perkusji w klubie Jaya ani nagrywać filmów na
YouTube. A co z faktem, że był studentem inżynierii samochodowej? Musi koniecznie
złożyć podanie o staż w przyszłym roku…
Ale też Hia Lian
nie może zamieszkać tu, w jego pokoju! Narzeczony na pewno nie przeoczy faktu,
że ten pokój przypomina makietę, bez żadnych śladów życia. Nie ma w nim żadnych
podręczników, laptopa, niczego, co powinien mieć student…
Czyli co? Będzie
zmuszony zamieszkać w Pentagonie? Co to ma być, do jasnej cholery? Przecież gdy
kiedyś Kuea poprosił o towarzyszenie Lianowi w pracy, to usłyszał, że nie jest
wystarczająco dorosły. A teraz nagle chce, żeby Kuea z nim tam zamieszkał.
Hia Lian jest
opętany!
„Obiecałem, że
dostarczę tacę z prezentami zaręczynowymi do Austrii”. Kiedy Hia wypowiedział
te słowa, serce Kuea prawie wyskoczyło mu z piersi. Gdyby usłyszał te słowa
tydzień wcześniej – kiedy wciąż był w nim zakochany – uznałby: do diabła z moim
domem! Opuściłby go i niezwłocznie wprowadził się do Liana. Błagałby matkę,
żeby jak najszybciej zorganizowała ślub. Wyznaczyłby odpowiednią datę i znalazł
zakład krawiecki! Miał wtedy jeszcze mnóstwo planów, które tworzył przez lata.
Ale teraz było już za późno! Nigdy, przenigdy nie weźmie ślubu z Gilaynem
Wangiem! Jeśli Hia chce się zaręczyć, niech poszuka sobie kogoś na jego
miejsce.
Kuea zdecydowanie
miał już dość. Czas uciekał. Za kilka minut Hia Lian wróci, by pocałować go w
policzek, w usta i... Ekhm, co do diabła? Jak to możliwe, że stał się taki jak
teraz? Gdzie podział się ten drętwy Gilayn Wang? Jak to się stało, że mu do
tego stopnia odbiło?
Chciał uciec, ale
wiedział, że nie może. Nie może również zamieszkać z Hia Lianem w posiadłości
Keerati. Musi się jakoś z tego obłędu wydostać… Zgodzi się teraz zamieszkać w
Pentagonie, a później się wyprowadzi… Chyba tak się uda? Przecież może czasem
nie wracać do domu, zostawać u kolegi, przychodzić późno z wykładów, wziąć
udział w obozie dla wolontariuszy czy zacząć każdego ranka zbierać zasługi w
buddyjskim klubie. Hia Lian nie będzie w stanie mu w tym przeszkodzić.
Wyglądało na to, że
tym razem nawet upór Kuea nic nie zdziała i przeprowadzka się odbędzie.
Obłąkany narzeczony nieźle go załatwił. Chwilowo był zmuszony się wycofać.
Trudno. Jego czas, by spróbować pokonać Hia Liana jeszcze nadejdzie. Plan na tę
chwilę to odwołanie zaręczyn, a co za tym szło i ślubu! Na wypadek gdyby mu się
to nie powiodło, jedyne co mu pozostanie do zrobienia to zamienić ich
małżeńskie życie w koszmar! Przez usta chłopaka przebiegł lekki uśmieszek.
Od intensywnego
myślenia rozbolała go głowa. Plan bycia grzecznym chłopcem nigdy nie był tak
ambitny ani podstępny, jak szukanie sposobu na pokonanie Hia Liana. To przecież
Gilayn Wang był uosobieniem zastraszania. W kręgu jego przyjaciół z wyższych
sfer, wszyscy wyglądali jak mafiosi przebrani za biznesmenów. Kuea przypomniał
sobie wizerunek najlepszego przyjaciela Liana, Yi... Phayak Chatdecha Chen.
Chenowie byli
najbardziej znanymi na rynku posiadaczami salonów samochodowych, w których
sprzedawali europejskie sportowe auta. Mieli również sieć dynamicznie
rozwijających się serwisów samochodowych. Najbardziej fascynującą rzeczą był
ich biznes polegający na organizowaniu wyścigów. Chenowie posiadali nie tylko
własne fabryki samochodów ale również tor wyścigowy, na którym odbyły się nawet
światowej klasy wyścigi Formuły 1. Głównym sponsorem tego przedsięwzięcia był
koncern Gilayn Liquors. Nawet jego ukochany motor, Chi Lin, został zakupiony u
dilera Chenów.
Hia Lian miał tak
imponujący wizerunek, że Kuea Keerati zawsze był ogromnie dumny z tego, że był
jego drugą połówką. Porównywani byli do perfekcyjnej, serialowej pary:
bezwzględny top i kruchy, posiadający jego zimne serce, bottom. Historia
miłosna zakończona happy endem.
Nikt nie ostrzegł
mnie przed scenariuszem, który przewidywał, że mafijny top zmieni się w
wariata! Pomyślmy... Co mam zrobić? Musi być jakieś wyjście, Kuea. Spróbuj
pomyśleć o tym... Pomyśl... eh.
No dobrze, skoro i
tak musiał zamieszkać z mającym po swojej stronie jego matkę Lianem, mógł
przedstawić mu przynajmniej jakieś niemożliwe do spełnienia warunki! Niech jego
bezwzględny narzeczony nie myśli, że dostanie wszystko, czego chce.
Bezwarunkowo posłuszny Nu Kuea zginął bezpowrotnie, razem z lalką Annabelle!
– Zamieszkam z tobą
w Pentagonie.
Gilayn Wang,
patrzył na opanowanego Nu Kuea, szczerze rozbawiony jego uporem. Narzeczony
musiał rozważnie zaplanować negocjacje z nim. Wcześniej stanowczo sprzeciwiał
się wspólnemu zamieszkaniu, było więc jasne, że panicz Keerati zamierzał zastosować
teraz jakąś podstępną sztuczkę.
– Ale muszę cię
prosić o przysługę – słowa chłopaka potwierdziły jego wcześniejsze domysły –
częściowo chodzi o mój własny spokój. Mam nadzieję, że potrafisz to zrozumieć.
Jeśli ludzie dowiedzą się, że mieszkamy razem przed ślubem uznają, że jestem
łatwy. To przyniesie hańbę mojemu dziadkowi, ojcu oraz mojej matce. Rozumiesz
to, prawda?
Skoro zaszedł tak
daleko, to z pewnością miał jakiś wielki plan. Gilayn miał szczęście, że
narzeczony nie wspomniał mu o swoich przodkach z czasów Królestwa Sukhothai.
Mimo to Lian przyznał, że jeśli Nu Kuea tak łatwo się poddał, to nie jest on
jego prawdziwym, niegrzecznym Kuea Keerati.
– No dobrze. Czego
ode mnie chcesz?
– Chcę mieć swoją
własną sypialnię i jeśli nie dam ci pozwolenia, nie będziesz mógł do niej
wejść. Zastosujemy zasady dyplomacji. Domagam się swoich praw
eksterytorialnych. Nawet jeśli mój pokój znajduje się w twoim apartamencie, nie
masz prawa postawić stopy za jego progiem. Jeśli zignorujesz moje warunki lub
źle mnie potraktujesz, natychmiast wrócę do domu i poinformuję o tym naszych
rodziców.
Master Kuea Keratti
wygłosił ultimatum zupełnie jak na syna ambasadora przystało. Gilayn Wang miał
szczerą ochotę nagrodzić go oklaskami za jego wysiłek.
W ciągu zaledwie
dziesięciu minut Nu Kuea potrafił wymyślić i przedstawić mu możliwy do
zaakceptowania warunek. Imponujące.
– Zgoda.
– Poza tym,
mieszkanie z tobą wpłynie na moją reputację. Potrzebuję gwarancji.
– Mów dalej.
– Jeśli mam
zamieszkać w Pentagonie, muszę być uważany za jego właściciela. Musisz dopisać
moje nazwisko do aktu własności, czyniąc mnie współwłaścicielem i mianować mnie
jednym z jego dyrektorów.
Grunty w Thong Lor
należały do najdroższych w całym mieście. Zabezpieczenie Nu Kuea było warte
setki milionów bahtów. Niewątpliwie planuje go porzucić, jednocześnie
zdobywając fortunę.
– To jest trochę
skomplikowane. W tej sprawie nie można kierować się emocjami. Pentagon nie jest
czymś, co mogę ci tak po prostu przekazać. To firma, która ma zyski i straty.
Jeśli doprowadzisz ją do bankructwa, nie będę mógł wypłacić pensji moim
pracownikom. Czy możesz mi zagwarantować, że jesteś w stanie nią zarządzać?
Bycie właścicielem nie oznacza, że jest się po prostu nazwiskiem widniejącym na
akcie własności. Musisz dbać o pracowników i radzić sobie z różnego rodzaju
trudnościami. Jesteś gotów pomóc mi w prowadzeniu firmy i ponieść za to
odpowiedzialność?
– Nie opieram się
na emocjach… Chcę przejąć połowę własności. Będziesz zarządzał Pentagonem
samodzielnie, tak jak do tej pory.
– Mogę dać ci
Pentagon, tylko jeśli pokochasz go tak mocno jak ja, Nu Kuea. Dobrze wiesz, że
budując go zdobywałem wiedzę i doświadczenie przez lata, nie wspominając już o
funduszu inwestycyjnym, który z ogromnym trudem zdobyłem. Przelałem w ten klub
krew, pot i łzy. Nie chcę i nie mogę pozwolić, żeby zostało to zniszczone.
– Wiem... Ja
naprawdę to przemyślałem. Po prostu potrzebuję tylko zabezpieczenia, żeby się
do ciebie wprowadzić…
– Zawrzyjmy więc
umowę.
– Tak?
– Pentagon będzie w
stu procentach twój! Będę tylko zatrudnionym przez ciebie do zarządzania firmą
kierownikiem. Możesz zdecydować, ile wyniesie moja pensja.
– Ale przecież
powiedziałeś, że nie oddasz mi go tak po prostu…
– Racja... Nie
mógłbym. Ale skoro potrzebujesz poręczenia, dam ci go jako twój posag.
– Huh?! N... Nie.
Nie chcę go! Zmieniłem zdanie!
– Nie odmawiaj
jeszcze. Mam do zaoferowania promocję "flash–sale". Dam Ci również
ziemię. Dostaniesz setki milionów bahtów, jeśli zdecydujesz się ją sprzedać.
Jeśli to nie wystarczy, otrzymasz ode mnie wszystko, co tylko zechcesz. Możesz
wziąć moje udziały w firmie, mój dom i mój samochód. Co jeszcze? Poproszę
mojego asystenta, aby przesłał ci listę ze spisem nieruchomości. Bierz, co
tylko chcesz. Nie mam nic przeciwko temu, żebyś wziął wszystko. Pod jednym
tylko warunkiem: dostaniesz mnie jako dodatkowy prezent.
– Nie… już tego nie
chcę!
– Nie chcesz?
– Nie!
– Nie możesz
później zmienić zdania.
– NIE CHCĘ TEGO!
Potrzebuję jedynie własnej sypialni! Nie mam ochoty na dalszą rozmowę, chcę
zjeść obiad.
Gilayn Wang
zrezygnował z przeciągania bezowocnej dyskusji i polecił służącej podać
posiłek. Jedząc, obserwował uważnie narzeczonego, który wydawał się szalenie
niezadowolony. Szybko pochłaniał jedzenie, wydymając czasem policzki aby dać upust
swojej irytacji. Najwyraźniej Nu Kuea nadal nie potrafił zapanować nad
emocjami.
Lian uważał sprawy
Nu Kuea za własne, podczas gdy ten wszystko oddzielał, upychając w oddzielnych
szufladkach: „sprawy Liana”, „moje”, „wspólne”, nie pozwalając mu wejść do
swojego świata.
Nie winił za ten
stan jego wieku. On sam nie był przecież w stanie cofnąć zegara o siedem lat, a
jego narzeczony szybciej dorastać. Nu Kuea musiał jednak wreszcie zrozumieć, że
najważniejszym celem małżeństwa było wspólne życie. I powinien przestać
postrzegać ich jak dwa osobne światy, w których każdy z nich żyje po swojemu.
Dlatego Gilayn Wang
nie mógł jeszcze wyznać narzeczonemu, że go kocha, ale zamierzał się do niego
zalecać. Był na to całkowicie zdecydowany.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka
Komentarze
Prześlij komentarz