CP – Specjalny 1
Rozdział Specjalny 1
Gilayn Wang niósł śniadanie, które kupił w słynącym ze smacznych posiłków barze
w Thong Lor. Wysoki, spocony po joggingu mężczyzna, nie skierował się jednak do
mieszkania, by obudzić narzeczonego, tylko obrał za cel parking podziemny.
Spod lśniącego
Mercedesa dobiegały metaliczne odgłosy. Stojący obok samochodu ochroniarz
podawał narzędzia, zupełnie jak pielęgniarka asystująca lekarzowi przy
operacji. Od czasu do czasu schylał się, by porozmawiać z leżącym pod
samochodem Nu Kuea albo wręczyć mu klucz.
Gilayn potrząsnął
głową... Nie mógł przyzwyczaić się do widoku znikającego pod autem chłopaka, z
wprawą używającego śrubokrętów i kluczy. Znajdowały się tutaj wszystkie
podstawowe narzędzia. Oczywiście Lian nie potrafił ich od siebie odróżnić, a
tym bardziej odgadnąć do czego służyły. Zwykle wzywał do naprawy lub wymiany
czegokolwiek mechaników z firmy Phayaka, ale domyślał się, że nie będzie już
musiał tracić na to pieniędzy.
– Nu Kuea.
Słysząc jego głos,
ochroniarz, a chwilowo asystent Kuea, opuścił swój posterunek, robiąc miejsce
Lianowi. Jego prywatny mechanik, który powinien wziąć prysznic i przygotować
się do wyjścia na uczelnię, wysunął się spod pojazdu. Połowa jego twarzy była
umorusana, a za uchem tkwił gwóźdź. Spojrzał na Liana z szerokim uśmiechem, a
jego oczy uroczo się zwęziły.
– Skończyłeś już
biegać? Sprawdzam właśnie twój samochód. Napełniłem wodą destylowaną chłodnicę
i spryskiwacz. Napompowałem też opony, łącznie z zapasową w bagażniku. Będziesz
bezpieczny w drodze do browaru. Mechanik Kuea skończył inspekcję!
Jego ukochany wiedział nawet jak
używać azotu do pompowania opon! Lian zaniemówił. Nie było już słodkiego Nu
Kuea, jego miejsce zajął kompetentny student Inżynierii Samochodowej Kuea
Keerati.
– Czy mechanik Kuea
zje teraz ze mną posiłek, hmm?
– A chcesz, żebym
najpierw wymienił gumki piór wycieraczek?
– Przecież są
jeszcze dobre.
– Ale mogę je już
teraz wymienić.
Potrząsnął głową
patrząc na młodzieńca, który wkładał serce i duszę w konserwację jego
samochodów. Gilayn pociągnął swojego nadgorliwego Słodziaka w górę, odebrał mu
narzędzia i podał je ochroniarzowi. Nie zapomniał też o wyjęciu zza jego ucha
długiego gwoździa.
– Wykonałeś swoją
pracę jako mechanik. Teraz czas wcielić się w rolę mojego chłopaka. Jestem
głodny. Idziemy! Przyniosłem śniadanie…
– Ale nie
sprawdziłem jeszcze Chi Lina... Muszę skontrolować wydech.
– Spóźnisz się na
uczelnię.
– Pojadę Kirinem.
Zdążę.
Mężczyzna
uśmiechnął się słysząc nazwę Ducati. Przypomniał sobie, że niedawno spytał
Kuea, jak nazwałby swój trzeci i czwarty motor, skoro już w różnych językach
wykorzystał jego imię…
– Następny będzie
Szczerbatek, a potem Biała Furia. Ach... Czyżbyś zamierzał kupić mi więcej
bików? Proszę, już nie. Są stanowczo zbyt drogie!
Nie chciał mieć ich
więcej, ale mimo to wymyślił już dla nich nazwy. Genialne…
– Kochanie, jestem
głodny. Chcę zjeść śniadanie z moim mężem!
– OK.... Sprawdzę
to później.
Lian miał wrażenie,
że znalazł się na samym końcu jego listy priorytetów. Odkąd nie było między
nimi sekretów Nu Kuea nie powstrzymywał swoich pasji, a zdecydowany by go
wspierać Lian, planował obecnie remont poddasza, aby urządzić w nim studio
nagrań. Sypialnia Nu Kuea była zbyt mała by pomieścić dwa zestawy perkusyjne i
sprzęt do nagrań.
– Pójdę już.
– Najpierw mnie
pocałuj.
Kuea zmarszczył nos
patrząc na swojego maniaka pocałunków. Uzależniony od nich Hia Lian nie
przepuścił żadnej okazji, żeby zademonstrować swój entuzjazm. Teraz, kiedy
mężczyzna nie musiał go już podwozić, mógł później wychodzić do biura i Kuea
zdawał sobie sprawę, że to wyłącznie dla niego narzeczony wstaje tak wcześnie.
Odłożył więc kask i przysunął twarz, aby przyjąć od Liana pocałunek, który ten
często nazywał „zachętą”, względnie „motywacją”. Kuea przyznawał mu racje, a w
odpowiedzi na gorące pocałunki jego serce nieodmiennie mocno waliło mu w
piersi.
– Prowadź
bezpiecznie i nie za szybko. W czasie deszczu w ogóle nie jedź. Zaparkuj gdzieś
w jakimś centrum handlowym, a opłatę za parking pokryjemy przy odbiorze bike’a.
I proszę z nikim się nie ścigaj, pamiętaj, że twój mąż bardzo cię kocha i za
tobą szaleje. I nie zabieraj na motor pasażerów…
– Jej, Hia, nie
masz dość powtarzania codziennie tego samego?
Jakie to irytujące.
Mimo to Kuea pochylił się i objął ramionami talię swojego troskliwego męża. Hia
Lian był nie tylko opiekuńczy, ale i… zaborczy.
– Masz mnie już
dość?
Jego facet miał
dopiero dwadzieścia siedem lat. Dlaczego, do diabła, zachowywał się jak
nadąsany starzec–maruda? Nie tylko Kuea niczego już przed nim nie ukrywał,
również Hia Lian pokazywał swoje prawdziwe oblicze, prezentując przy tym także
swoją upierdliwą stronę.
– Hia... W
przyszłym tygodniu będę wracał do domu później.
– Dlaczego?
– Gram w
rozgrywkach piłki nożnej organizowanych przez nasz wydział. To jest prawdziwa
duma studentów inżynierii. W zeszłym roku mój kierunek zajął drugie miejsce,
ponieważ w składzie zabrakło zawodnika Kuea Keerati. Tym razem mam zamiar nie
tylko się zakwalifikować, ale również zdobyć upragnione przez wszystkich
trofeum!
Gilayn Wang wziął
głęboki oddech, by zapanować nad kłębiącymi się w nim uczuciami. Jego mały
chłopiec nie tylko dorósł, ale stał się w wspaniałym facetem. Założył mu kask z
podwójnym wizjerem i zapominając uprzednio ucałować go w czoło, złożył
spóźnionego całusa na szybce kasku.
– Kocham cię, Nu
Kuea.
– Kocham cię, Hia,
najbardziej na świecie.
Lian patrzył, jak
Ducati powoli wyjeżdża z parkingu i westchnął. Nu Kuea jako mechanik, dziki
chłopak jeżdżący super szybkim motorem czy utalentowany perkusista… Lian
uwielbiał każde jego wcielenie… Jakim cudem jego ukochany jest taki niesamowity?
– Szefie,
sprawdziłem konta znajomych pana Kuea na Facebooku i zgodnie z poleceniem
zapisałem zdjęcia na iPadzie. Proszę rzucić okiem.
Ochroniarz podał
Lianowi iPad z mnóstwem zdjęć młodego studenta inżynierii w towarzystwie jego
przyjaciół. Na żadnym z tych zdjęć chłopak nie był oznaczony… albo doskonale to
ukryto. Mężczyzna nie znał zbyt dobrze jego uczelnianych kumpli i nigdy by nie
pomyślał, że akurat na tej platformie przyjdzie mu zdobywać o nich informacje.
Nie chciał jednak przegapić szansy odbycia podróży przez życie swojej „żony”.
Pierwsze zdjęcie
było zrzutem ekranu z uczelnianej strony „Cutie Boy”, na którym uśmiechnięty
chłopak bez koszulki grał w piłkę. Pod zdjęciem figurował podpis: "Kuea,
mąż inżynier”! Mąż???! Hmm… Lian uznał, że na tej fotce Nu Kuea wyglądał
szalenie uroczo, chociaż nie był do końca pewien, czy powinien paradować
półnago po uniwersyteckiej murawie.
Na drugim zdjęciu
był z Chi Linem i przeczesywał palcami grzywkę. Odsłonięte czoło z opadniętym
na nie kosmykiem nadawało mu figlarnego wyglądu. To było super słodkie zdjęcie.
Podpis głosił tym razem: „Nigdy nie znudzi mi się bycie przystojnym".
Trzecie ujęcie...
przedstawiało ubranego w koszulę warsztatową z papierosem w dłoni chłopaka,
który śmiał się z przyjaciółmi. „Zły chłopiec Kuea"– widniało pod spodem.
Zdaniem Liana nie był to wcale uroczy obrazek. Kolejne zdjęcie…
Nu Kuea, ty
bezczelny łobuziaku!!!
Ze słodkiego
młodzieńca Nu Kuea stopniowo zmieniał się w przystojniaka. Palce Liana szybko
przewijały zrzuty ekranu z fanpage'ów. Wszystkie znajdujące się tam komentarze
były w stylu: „przystojny”, „megaprzystojny”, „cholernie przystojny”, „zbyt
przystojny”. A co to za jakieś „przystojne” komentarze, do jasnej cholery!?
Lian rzucił okiem na konta przyjaciół Nu Kuea w poszukiwaniu zdjęć, na których
widniała twarz ukochanego. Jak miał się czuć, gdy patrzył na fotkę, na której
jego narzeczony ze zmarszczonymi brwiami, otwierał łomem maskę samochodu?
Nie, tylko nie to…!
Było tam również zdjęcie z ceremonii „przełamywania lodów”, na którym chłopak,
w samych kąpielówkach, wbiegał do morza, a na innym, obejmował ramieniem szyję
swojego przyjaciela!
Namalowany w
wyobraźni Liana obraz chłopaka przedstawiającego go jako słodkiego malucha,
jego ukochaną porcelanową lalkę, który już od dawna chwiał się w posadach,
teraz w jednej sekundzie z hukiem roztrzaskał się na kawałki. Lian mógłby przysiąc,
że tysiące szklanych odłamków zazgrzytało mu pod stopami… Im więcej widział,
tym bardziej miał ochotę zgłosić się na pogotowie…!
Kolejny zestaw
zdjęć okazał się ostatnim gwoździem do trumny… Jego narzeczony nakładał kask na
głowę żony Yi. Liana zatkało na widok zabawnego podpisu… Niby dla kogo
zabawnego, niech to szlag trafi!? "Ship – Kuea i Diaw. Jak słodko… Kuea,
jak zwykle, odbiera swoją żonę spod budynku BA”.
Chmurnym oczom
Liana ukazały się cztery ujęcia. Pierwsze było to z zakładaniem kasku, na
drugim Nu Kuea siedział z wyprostowanymi plecami na Chi Linie, a Khon Diaw
trzymał go za ramię wsiadając na motor. Kolejne ukazywało ich obu na motorze, a
ramiona Khon Diaw obejmowały talię kierowcy. Na ostatnim Nu Kuea był odwrócony,
a twarz jego pochylonego przyjaciela była tak blisko, jakby chłopak miał zamiar
go pocałować.
Gilayn Wang zwrócił
iPad ochroniarzowi i złapał za telefon, aby zadzwonić do swojego najlepszego
przyjaciela.
– Yi, ty sukinsynu!
Zacznij odbierać twoją żonę z uczelni! Wyglada na to, że cały ten cholerny
uniwersytet źle zinterpretował ich relacje i jest zdania, że moja żona jest
mężem twojej żony!
– Diaw!!!
– Szybki jesteś!
Nikt, oprócz Khon
Diaw, nie wsiadał na Ducati za Kuea. Lian nie chciał z nim jeździć, ponieważ
zdecydowanie nie był fanem jednośladów. Jeśli dokądś się razem udawali, zawsze
wybierali któryś z samochodów Liana.
Kuea mijał salon
firmowy Chenów w drodze z Pentagonu na uczelnię, więc przy okazji wstępował po
Khon Diaw. Nie zapomniał kupić kasku również dla swojego przyjaciela.
– Nadal nie umiem
go dobrze zakładać.
– Chodź tutaj.
Wyreguluję pasek.
Kuea podparł motor
i po założeniu kasku na głowę Diaw, pochylił się by odpowiednio dopasować
zapięcie pod jego brodą. Przez chwilę zmagał się ze sztywnym materiałem, ale po
użyciu większej siły udało mu się go przesunąć.
– Czy nie jest za
ciasny?
– Nie, teraz chyba
jest ok.
Khon Diaw spróbował
poruszyć głową, co wprawiło Kuea w rozbawienie, bo kumpel wyglądał jak kiwający
głową piesek. Całkowicie przypominał w tym swojego Chena. Kuea nacisnął
przycisk boku kasku i wizjer opadł w dół.
– Gotowy?
– Tak.
Skrupulatny
kierowca pamiętał o zapięciu pod samą szyję kurtki przyjaciela, żeby jego
pasażer nie spalił się w ostrym słońcu. Po raz ostatni obrzucił go spojrzeniem
upewniając się, że wszystkiego dopilnował i wyprostował plecy, aby Diaw mógł
objąć go w pasie.
– Startuję.
– Śmiało.
Kuea podniósł
podpórkę, wcisnął przycisk startu, przekręcił ręczne sprzęgło i płynnie
wyjechał z parkingu, po czym przyspieszył, by za chwilę skręcić w ulicę
Sukhumvit.
Aby uniknąć korków
poruszał się małymi uliczkami. Kiedy odebrał swój pierwszy motor, zwiedził
wówczas dzielnice mieszkalne, przemierzając podwórka i malutkie, zamknięte dla
ruchu samochodowego, uliczki. Dlatego właśnie ludzie śledzący go na zlecenie
Liana nigdy nie potrafili go dogonić. W mgnieniu oka podrzucił Khon Diaw pod
budynek BA.
– Dziękuję.
Jego przyjaciel
zsiadł z motoru i stanął obok Kuea, przyjmując jego pomoc przy zdjęciu kasku.
– Odwiozę cię po
południu do domu. O czwartej, tak?
– Nie grasz dziś w
piłkę?
– Dopiero jutro.
Przyjdź do mnie, wrócimy do domu razem.
– Jasne.
Kuea zwrócił kask
swojemu małemu przyjacielowi, po czym poczekał, aż Khon Diaw wejdzie do środka,
a sam udał się na Kirinie pod budynek Inżynierii.
– Keerati, chodź no
tutaj!
– Co jest?
Szczupła postać
usiadła razem z przyjaciółmi, których twarze były dziś zaskakująco poważne.
Zazwyczaj zajmowali się jakimiś bzdurami, więc ten obrazek należał do
rzadkości. Zaciekawiony Kuea z pewnością za chwilę się dowie, skąd wzięło się takie
niecodzienne zachowanie tej, zazwyczaj rozwydrzonej, gawiedzi.
– Przyznaj się.
– Do czego?
– Kiedy zacząłeś
spotykać się z moim Khon Diaw?
– Całe lata temu. A
co?
Kuea nie rozumiał
wrogiego nastawienia przyjaciół.
– Wy dwaj jesteście
ze sobą sklejeni. Czy nie masz zamiaru dać nam trochę nadziei?! Kto by się
teraz odważył uderzać w konkury do Khon Diaw? Nasze Hondy chowają się na widok
twojego Ducati, które codziennie widywane jest przed budynkiem Administracji
Biznesu!
– Mój wózek nie ma
szans, sukinsynu. Planowałem zabrać Khon Diaw na wspólne zwiedzanie.
Przygotowałem nawet chłodne napoje.
– Ja też robiłem
plany…. Miałem nadzieję, że Khon Diaw pojedzie na bawole, żeby obejrzeć tysiące
ryżowych pól. Moje marzenie zostało zdeptane twoimi stopami Keerati!
– Rany boskie!
Jesteś tak zajebiście bogaty, że posiadasz tysiące pól ryżowych? A coś ty za
jeden? Milioner w przebraniu biedaka, który chce się nauczyć, jak żyją prości
ludzie?
– Nie, to ja jestem
tym bawołem...
Kuea wybuchnął
śmiechem, słysząc głupi żart przyjaciela. Kiedyś przedstawił im przecież Khon
Diaw, ale wszyscy, bez wyjątku, natychmiast się zawstydzili… A teraz potrafią
tylko gadać za jego plecami i dla zabawy stroić sobie durne żarty... Żaden z
tych frajerów nie był na tyle odważny, by ośmielić się flirtować z Khon Diaw.
Reputacja Hia Yi była wszystkim doskonale znana i nawet, jeśli jego banda już
parę ładnych lat temu skończyła uczelnię, studenci wciąż o nich pamiętali.
– Cóż, Khon Diaw
przyjdzie jutro na trening, aby nam kibicować.
– Cholera, to moja
szansa na zabłyśnięcie na murawie! Przy mnie to taki Messi chowa się po lewej
stronie, Ronaldo po prawej, a Neymar może co najwyżej omijać mnie szerokim
łukiem, żeby zrobić miejsce!
Jeden z jego
przyjaciół, który wyglądał jakby nie brał prysznica, uderzył w stół i podniósł
ręce do góry. Reszta zgodnie robiła ambitne miny i nawet Seen porzucił swój
śpiewnik, by zaprezentować pełną wigoru postawę.
– Seen, nie mamy
dzisiaj przypadkiem quizu naukowego? Po cholerę czytasz książkę z psalmami?
– Za późno, nauka
nie może mi w tej chwili już pomóc, ale przesądy jak najbardziej. Czy jesteś
zainteresowany wspólnym czytaniem, Kuea, mój przyjacielu?
Dziś
odbywał się pokaz umiejętności piłkarskich ich wydziału, ale tłumnie zjawili
się również studenci z innych kierunków, zwłaszcza dziewczyny. Nie można było
ich za to winić, skoro na trybunach zebrały się gwiazdy inżynierii ze
wszystkich roczników. Natomiast zgromadzeni tu piłkarze z innych wydziałów
chcieli z wyprzedzeniem przyjrzeć się konkurentom.
– Cholernie tu
tłoczno. Jak pod taką presją można w ogóle trafić w piłkę? Po co wszyscy
przyciągnęli tu swoje tyłki? Jak to po co? Przyszli, żeby cię zobaczyć, Joi!
Wszystkie księżyce inżynierii z ostatnich czterech lat są tutaj razem. Nasz
kierunek wygrywał przecież każdego roku. A ty zwyciężyłeś w konkursie
popularności!
Księżycem całego
kampusu nie został, co prawda, student inżynierii, ale kierunek inżynierii
samochodowej za każdym razem wygrywał w konkursie wydziału. Oczywiście, że
wygrywali. Na ich roku nikt nie traktował tych wyborów poważnie. Inne kierunki
się wygłupiały i wysyłały głupich kandydatów, a przystojnym było wszystko
jedno. W końcu ich seniorzy wylosowali delikwenta, który miał tę wątpliwą
przyjemność wzięcia udziału w konkursie i wybór padł na nich.
– Ach…, no tak.
Wybaczcie, jeśli moja przystojna twarz sprawiła, że czujecie niejaki
dyskomfort. Starałem się wpłynąć na moich fanów, żeby dali mi odrobinę
prywatności, ale przy takim ogromie wielbicieli, nie udało mi się niestety do
nich wszystkich dotrzeć.
Kuea Keerati śmiał
się z entuzjazmu swoich stukniętych przyjaciół. Dzisiaj, oprócz tego, że
starali się zabłysnąć, byli równie zdeterminowani, by dostać się do
reprezentacji. On też nie stanowił wyjątku. Tak często i z takim
podekscytowaniem opowiadał o tym Lianowi, że ten w nagrodę obiecał mu stek z
najwyższej półki.
Kuea starannie
zawiązał sznurowadła i podbiegł do trybuny, na której pojawił się właśnie Khon
Diaw.
– Udało mi się?
Przepraszam, zajęcia się przeciągnęły.
– Tak, zdążyłeś.
Nic się nie stało.
Tego ranka Kuea
poprosił przyjaciela, żeby wziął plecak, w którym znajdowała się jego koszulka
piłkarska. Musiał więc poczekać, aż Diaw dotrze z nim na miejsce. Dźwięk
gwizdka, sygnalizujący rozpoczęcie zbiórki, uniemożliwił Kuea udanie się do
toalety by się przebrać. Ze zgrozą przypomniał sobie własny wygląd i w panice
rzucił:
– Co mam teraz
zrobić, Diaw?
– Na tyłach trybun?
Kuea zacisnął usta
i wyszeptał przyjacielowi do ucha:
– Hia Lian zostawił
mi malinki na klatce piersiowej.
Rumieńce na twarzy
Khon Diaw w niczym nie ustępowały ognistej czerwieni na twarzy piłkarza.
– Zasłonię cię.
Mała postać wstała
i zakryła przyjaciela zdjętą z siebie kurtką. Kuea, który zajął zwolnione
miejsce, schylił się i w zawrotnym tempie dokonał zamiany koszulek. Kiedy
spojrzał w górę przyłożył nosem w usta Khon Diaw, który dokładnie ten moment
wybrał sobie, żeby schylić głowę.
– Cholera, bolą
mnie usta.
– Przepraszam, mam
nadzieję, że nie puchną?
Kuea dotknął warg
przyjaciela dłonią, którą Khon Diaw szybko odsunął, przeganiając go na boisko.
– No leć już! Nic
mi nie jest…
– Dobra, już idę.
Pilnuj moich rzeczy.
Gilayn Wang obserwował, jak jego narzeczony ze smakiem zjada stek. Pełnymi
radości oczami patrząc w twarz Liana, chłopak opowiadał mu o zakończonej
sukcesem próbnej grze. Mężczyzna miał okazję z detalami dowiedzieć się o wszystkim
co dotyczyło Kuea Keerati. No… o prawie wszystkim. Jego przyszły mąż nie
szepnął nawet słówkiem o niczym, co miało jakikolwiek związek z Khon Diaw,
którego zdjęcia z uniwersyteckiej strony fanów, przedstawiały bliskie relacje
między nim i połówką Liana. Mimo, że słuchający zachwytów narzeczonego Lian
wiedział, że między chłopakami nie było żadnych romantycznych uczuć, to jednak
wciąż go to denerwowało.
– Jestem teraz
oficjalnym zawodnikiem i gram na pozycji środkowego pomocnika. Tylko poczekaj.
Zdobędę puchar!
– Czy mam przyjść
na mecz?
– Tak, chciałbym
żebyś przyszedł. Strzelę dla ciebie najfajniejszą bramkę. Ale czy nie musisz
pracować? Nic się nie stanie, jeśli nie będziesz mógł mi kibicować. To tylko
uczelniane rozgrywki… Diaw na pewno będzie siedział na trybunach.
– Och, Diaw? Jak on
się miewa?
Lian nie miał
zamiaru przepuścić tak doskonałej okazji do wypytania narzeczonego, ale Nu Kuea
nie wydawał się nawet odrobinę podejrzliwy. Wziął do ust kęs tłuczonego
ziemniaka i otwarcie opowiadał Lianowi o swoim przyjacielu.
– Widzimy się
codziennie. Odbieram go po drodze z salonu Hia Yi i razem jedziemy na uczelnię.
– Nie zdradzaj
mnie…
Kuea przestał kroić
stek i najpierw ze zdziwieniem spojrzał na Liana, a potem zaczął się śmiać.
– Hia, nic takiego
się nie dzieje. Diaw i ja jesteśmy jak bracia. Nigdy nie myślałem o nim w ten
sposób. Wiesz przecież, że kiedy byliśmy młodsi mieszkaliśmy razem w Anglii.
Diaw wie o mnie wszystko. Spaliśmy w jednym łóżku, jedliśmy wspólnie posiłki,
razem braliśmy prysznic i spędzaliśmy czas na wspólnych zabawach.
Kuea odwrócił
wzrok, gdy zauważył, że Lian coraz wyżej unosi brwi i patrzy na niego ze
zmarszczoną miną. Chłopak spróbował nawet zmienić temat, ale Lian nie miał
zamiaru tak łatwo dać mu się wywinąć.
– Hia…
– Będę płakał!
– Czekaj.....
Naprawdę nic się nie dzieje, Hia.
– Czuję się, jakbym
przegrał.
Gilayn Wang popijał
wino, aby ukoić ból serca. Był w sytuacji, w której nie powinien być zazdrosny
o cieszącego się jego zaufaniem Nu Kuea, ale nic nie mógł na to poradzić...
Khon Diaw był o wiele bliższy jego kochankowi niż on sam! Mieli przecież
wspólną przeszłość!
– Nigdy nie
przegrasz. Jestem tu z tobą, a nie z nim. Zawsze będę u twojego boku.
– Ale ja nigdy nie
brałem z tobą prysznica…
– Ach...
Zgrabne uszy Kuea
delikatnie się zaczerwieniły, natomiast zmarszczki na twarzy Liana nagle
zamieniły się w chytry uśmiech. Ten przebiegły facet z całą pewnością wszystko
to sobie zaplanował!
– Weź dziś ze mną
prysznic.
– Jesteś dorosły.
Zrób to sam.
– Proszę,
wynagrodzisz mi to, jak źle się poczułem, kiedy wszystko wskazywało na to, że
moja żona znalazła sobie własną żonę...! Jestem zraniony.
– O co chodzi z
tym, że twoja żona znalazła sobie własną żonę...? Hia…?
– Proszę, podbuduj
moją pewność siebie...
Kuea Keerati
zacisnął wargi słysząc niski, ciepły głos Gilayna Wanga, który słodko go
błagał, uroczo się przy tym uśmiechając.
– Mam mecz piłki
nożnej.
– Nic nie będę
robił... Weźmiemy tylko wspólny prysznic. Nie mogę przeboleć, że brałeś go z
innym mężczyzną, a ze mną nie!
Kuea był w stu
procentach pewien, że Hia Lian nie poprzestanie na myciu! Nie potrafił nawet
ukryć przed nim swoich błyszczących oczu, do złudzenia przypominając
machającego ogonem, radosnego psiaka!
– A może w
przyszłym tygodniu…
– Nu Kuea...
Twojemu małżonkowi brakuje twojego ciepła.
Dłoń Kuea szybko
zakryła usta faceta, który właśnie na środku restauracji głośno i bez zahamowań
wypowiadał tak intymne słowa! Dlaczego ten osobnik jest taki bezwstydny?!
– Czy ty jesteś
wobec mnie niegrzeczny???
– Jeśli weźmiesz ze
mną prysznic, będę grzeczniutki. Proszę, Nu Kuea... bardzo cię proszę.
Chłopak za każdym
razem z nim przegrywał, szczególnie z jego czarującym i słodkim wydaniem.
Dlaczego tak cholernie trudno było mu go pokonać?
Kiepski z ciebie zawodnik Keerati.
Następnego ranka nadąsany Kuea jadł śniadanie niezbyt pochlebnie myśląc o
własnym narzeczonym. Odsunął się na drugi koniec lady, by uniknąć jego
bliskości. Lian obiecał mu przecież, że wezmą tylko prysznic! Ten facet robił z
nim co chciał, doprowadzając go prawie do omdlenia! A dzisiaj to Kuea był tym,
który ledwo mógł chodzić!
– Kochanie, nie
gniewaj się... To nie była moja wina. Byłeś zbyt słodki. Nie potrafiłem się
pohamować.
– Hia! Mam dziś
zajęcia.
– Przepraszam. Źle
postąpiłem.
Pewnie! Doskonale
wiedział, że źle się zachował, ale mimo tego, nie był w stanie zgasić uśmiechu
zadowolenia migoczącego w kącikach jego ust. Gilayn Wang wcale nie poczuwał się
do winy! Kuea był o tym całkowicie przekonany! Wystarczyło spojrzeć na jego
promienną twarz. Chłopak poczuł się tak zirytowany, że miał ochotę powyrywać mu
wszystkie włosy! Jak on ma iść w tym stanie na uniwersytet? Znów będzie musiał
opuścić wykłady. Kumplom wystarczyłby jeden rzut oka, żeby odgadnąć co
wydarzyło się ubiegłej nocy.
– Odpuszczę dziś
uczelnię.
– W takim razie ja
również wezmę dzień wolny i dotrzymam ci towarzystwa.
– Nie. Jesteś
najgorszy. Przez ciebie znowu nie będzie mnie na wykładach.
– Nie masz
egzaminów ani treningu piłki nożnej. Wybrałem odpowiedni czas.
No i proszę,
potwierdziły się właśnie jego domysły, że Hia Lian z góry to sobie zaplanował…
Gilayn Wang był
rozbawiony rzucającą się w oczy wściekłością Kuea Keerati. Ale nawet w tym
stanie, jego Słodziak był po prostu szalenie uroczy. Jedyne o czym Lian mógł
myśleć, patrząc w oczy ciskającego na niego gromy chłopaka, to chęć ucałowania
tych ponętnych, lekko rozchylonych ust. Nie był jednak na tyle głupi, żeby
porwać się na to, słusznie zakładając, że Nu Kuea nie cofnie się przed
zastosowaniem radykalnych metod, żeby go do tego zniechęcić.
– Hmm...
Przemyślałem swój czyn. Pogódźmy się... Pozwól mi usiąść obok ciebie, proszę.
Nie mogę jeść, gdy siedzę tak daleko.
– Nie zastanawiasz
się nad swoim działaniem. Zawsze się ze mną droczysz.
– Nigdy tego nie
robiłem... Byłeś po prostu tak słodki, że nie byłem w stanie się kontrolować.
Przepraszam, że zbyt zapamiętale się z tobą kochałem.
Łagodny głos i
błagalne spojrzenie Liana osiągnęły swój cel i Kuea poczuł, jak mięknie.
Poddając się, przeciągle westchnął i pozwolił Lianowi na zajęcie miejsca obok
siebie.
– Nie rób tego
następnym razem.
Gilayn Wang otoczył
ramionami szczupłą talię i przycisnął nos do gładkiego czoła.
– Dobrze, będę
kochał się z tobą tylko w weekendy. Nie będę już niegrzeczny.
– Wciąż musisz mnie
najpierw zapytać i… i..... ile razy... Jesteś zbyt energiczny.
– Czy możemy
ustalić trzy jako normę...? Moje usta mogą nie poruszać się wystarczająco
szybko, bo serce je wyprzedza.
– Hia! Um...
Lian nie mógł
bezczynnie patrzeć na te słodkie, lekko opuchnięte wargi. Całował je delikatnie
i z oddaniem, dopóki Nu Kuea nie zmiękł w jego ramionach jak wosk.
– Zboczeniec.
Nieśmiały urok i
czarujące rumieńce Nu Kuea nieodmiennie silnie na niego działały. Lian już
dawno pogodził się z faktem, że nie był w stanie kontrolować swojego
uzależnienia od tego cudownego chłopaka.
– Wczoraj wieczorem
byłem bardzo szczęśliwy... A ty, hmm?
– Cóż, ja też się
tak czułem.
– Jak?
– Nie drażnij się
ze mną.
– Kiedy ci
dokuczałem? Powiedz mi, czy byłeś szczęśliwy tak jak ja?
– Oczywiście, że
tak.
Zawstydzony Nu Kuea
wyszeptał to tak cicho, że prawie nie było go słychać. Lian postanowił chwilowo
mu odpuścić i pozwolić w spokoju zjeść śniadanie. Mimo, że drażniło go to, że
Khon Diaw znał Kuea na wylot, nie był na poważnie o niego zazdrosny. Wiedział
przecież, że między tymi dwoma kociakami nie było żadnej niepokojącej chemii.
Mimo to Lian musiał zaakceptować fakt, że jego uroczy Nu Kuea był nie tylko
urzekająco słodki, ale i cholernie pociągający. Przekonywał się o tym za każdym
razem, kiedy cała jego samokontrola brała w łeb na sam widok kochanka.
Mężczyzna z
uśmiechem przyglądał się, jak chłopak pochłania swoje jedzenie, po czym chwycił
za telefon, żeby napisać SMS do Yi. To przecież nie on miał być tym, któremu
relacje między Kuea i Diaw będą spędzać sen z oczu. Wręcz przeciwnie, zamierzał
zagrać rolę tego, kto namiesza w romansie nieodmiennie zachowującego zimną krew
Yi. Realizując swój podstępny zamiar napisał wiadomość do przyjaciela:
[Jeśli nie wrócisz
do domu to moja żona zamieszka z twoją! Jeśli to zrobi, to ja również się tam
przeniosę i wszyscy razem będziemy spać w twoim łóżku, w którym ciebie nie
będzie!]
Po dolaniu oliwy do
ognia odłożył telefon i kontynuował rozmowę z Nu Kuea. Chwilę później usłyszał
dzwonek komórki narzeczonego.
– Diaw. Tak, nie
mogę cię dzisiaj zawieźć. Nie czuję się dobrze. Ach tak? Mhm, ok. Och… OK…OK…
Rozumiem… Nie będę ci dokuczać. Do zobaczenia.
Lian, udając
niewiedzę, niewinnie uniósł brwi, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę z tego
co się dzieje…
– Hia Yi wrócił do
domu i dziś zawiezie Khon Diaw na uczelnię. To się nawet świetnie składa, bo ja
przecież nie mogę. Hia, widziałem nową restaurację z grillowaną wieprzowiną.
Chodźmy tam. Mają promocję.
– Jasne, może
dzisiaj? Wyjdę wcześniej z pracy.
– Dobra! Mięso,
mięso, mięso idę po ciebie.
Lian uśmiechnął się
do swojego entuzjasty grillowanych potraw. Chwilę później na ekranie jego
komórki pojawiła się wiadomość, która wprawiła go w szampański humor. W
odpowiedzi na prowokujący SMS otrzymał od Yi niegrzeczną naklejkę...
Był pewien, że jego
najlepszy przyjaciel w najbliższym czasie będzie spędzał dużo czasu w domu.
Taki rozwój sytuacji doskonale mu pasował, ponieważ mógł być wreszcie spokojny
i nie martwić się o to, że jego ponętny kochanek ucieknie od niego, żeby
przespać się z Khon Diaw.
Nawet
nie myśl o zdobyciu własnej żony, Nu Kuea!
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka
Komentarze
Prześlij komentarz