SE [Tom 1] – Rozdział 1.3



 <1>


    Podczas gdy Jihye bez przerwy chwaliła Sangwoo za to, że wcześniej „uratował jej życie”, dźwigając ciężki karton, on ponownie spojrzał na dania o nieznanych mu nazwach. Fresca Citrus Salad, Cacciucco Rosso, Frittitaliani...

    – Mogę przyjąć wasze zamówienie?

    Jego nos ciągle jeszcze zatopiony był w menu, gdy usłyszał w pobliżu przyjemny męski głos.

    Jihye odezwała się pierwsza.

    – Poproszę Pastę Vongole.

    – Ja…

    Sangwoo podniósł głowę i nawiązał kontakt wzrokowy z kelnerem w momencie, gdy zamierzał zamówić najdroższe danie z makaronem. Słowa Jihye okazały się być prawdziwe. Kelner był wyjątkowo przystojnym mężczyzną, nawet w oczach Sangwoo, który zazwyczaj absolutnie nie interesował się wyglądem innych.

    Na owalnej twarzy, pod zadbanymi włosami widniał lekki uśmiech. Miał starannie ułożoną fryzurę, która podkreślała jego nieskazitelne rysy. Młody kelner miał również duże, piękne oczy o pojedynczych powiekach i prosty, doskonale harmonizujący z całością nos. Był zadbanym mężczyzną, ubranym w białą koszulę z czarnym, zawiązanym wokół talii fartuchem, który dobrze do niego pasował.

    Ale czy ja już go gdzieś nie widziałem?

    Było coś znajomego w jego twarzy. Sangwoo nieznacznie się uśmiechnął, równocześnie w zamyśleniu zaciskając usta, gdy przyszło mu do głowy, że być może widział go na jakimś billboardzie.

    – Oppa, co robisz?

    Usłyszawszy głos Jihye, Sangwoo oprzytomniał, po czym szybko zamówił makaron z homarem. Kelner zapisał w notatniku ich życzenia, po czym na głos je powtórzył. 

    – Potrzebujecie czegoś jeszcze? – zapytał grzecznie.

    – Macie zniżkę dla studentów Uniwersytetu Hanguk, prawda?

    – Oczywiście. Widzę, że jesteśmy kolegami ze studiów.

    Z uśmiechem na twarzy kelner zaznaczył coś na rachunku. Jihye wyjęła swoją legitymację studencką z portfela i zanim mu ją podała, z podekscytowaniem zaczęła nią wymachiwać. 

    – Wiem. Widziałam cię kilka razy przed uczelnią artystyczną, kiedy tamtędy przechodziłam, oppa. Oglądałam też w zeszłym roku sztukę Salesman. Rany, właśnie mi się przypomniało, jak trudno było dostać bilety.

    Kelner wziął legitymację studencką Jihye i zwrócił ją po dokładnym sprawdzeniu.

    – Widzę, że studiujesz literaturę francuską. Nic dziwnego, że wyglądasz tak u-ni-que – powiedział, o dziwo patrząc wprost na Sangwoo.

    Jego spojrzenie nie wydawało się być jednak zbyt przyjazne.

    – Haha! Tylko ja studiuję literaturę francuską. On nie. Sangwoo oppa, jaki jest twój kierunek? 

    Sangwoo nie chciał chwalić się swoim kierunkiem przed nieznajomym. Pomyślał też, że to raczej nieuprzejme, iż ten mężczyzna tak się na niego gapi, skoro nigdy wcześniej się przecież nie spotkali.

    – Nie pracujesz? Jeśli przyjąłeś nasze zamówienie, to proszę, odejdź.

    Gdy tylko Sangwoo wypowiedział te słowa, w jednej chwili zapadła cisza. Jihye zrobiła minę, jakby oglądała właśnie scenę z jakiegoś horroru, natomiast na ustach kelnera pojawił się trudny do zdefiniowania uśmiech. 

    – To miłe, widzę, że jesteś tak przewidywalny jak zawsze – mruknął, chowając notes i długopis, po czym oznajmił, że jedzenie zostanie podane za około 20 minut.

    – Oppa, czy ty jesteś zły? – zapytała studentka, gdy tylko kelner odszedł. Było widać, że próbuje odczytać wyraz jego twarzy.

    – Nie. 

    Mimo że Sangwoo udzielił odpowiedzi absolutnie zgodnej z prawdą, Jihye zdawała się mu nie wierzyć.

    – Naprawdę nie chciałam, żebyś źle się poczuł. Przepraszam, jeśli zraniłam twoje uczucia. Czasami zdarza mi się popełniać błędy.

    – Mówiłem ci, że nie.

    – Przepraszam!

    Jihye pochyliła się i w geście przeprosin potarła o siebie dłonie. 

    – Przestań. Właśnie powiedziałem, że nie.

    – Tak…

    – Powiedziałem, żebyś przestała!

    Zirytowany Sangwoo odwrócił głowę i nawiązał kontakt wzrokowy z mężczyzną, który przyjął wcześniej ich zamówienie. Było to niezamierzone, ponieważ chciał raczej pogapić się w przestrzeń. Zamiast unikać jego wzroku, kelner zaczął mu się uważnie przyglądać, polerując równocześnie kieliszek kawałkiem materiału. Sangwoo jako pierwszy odwrócił głowę, a mężczyzna nie przestawał na niego patrzeć. 

    – Ten osobnik ciągle się na mnie gapi.

    – Nie ma mowy... O mój Boże, masz rację!

    – Myślę, że ma do mnie jakieś pretensje.

    – Ej, to niemożliwe.

    Kolejne 20 minut spędzili na niezobowiązującej pogawędce. Na przykład Jihye cichutkim głosem zapytała Sangwoo, czy myśli, że mógłby wygrać w walce z tym kelnerem. Zapytany natomiast odpowiedział, że nie lubi przemocy, ale jeśli istotnie doszłoby do prawdziwej bójki, najlepiej byłoby w tym wypadku pozwolić mu się uderzyć i zgłosić to na policję*.

    (*W Korei osoba, która zadaje pierwszy cios, jest uważana za napastnika).

    – Hahaha! Jesteś taki zabawny, oppa. Chociaż wcale na to nie wyglądasz.

    – Co masz na myśli?

    – Wygląda na to, że nie wiesz zbyt wiele na temat żartów.

    – Nie żartowałem.

    Jihye zamknęła usta, a wyraz jej twarzy wyraźnie mówił, że poczuła się niezręcznie. 

    W ciszy doczekali pojawienia się zamówionych potraw. Niosący dwie miski w jednej ręce kelner miał dziwny wyraz twarzy. Po postawieniu talerza przed Jihye odwrócił się i podszedł do Sangwoo, następnie postawił przed nim drugie naczynie i wyszeptał cichym głosem, który mógł usłyszeć tylko on.

    – Miałem zamiar po prostu ci odpuścić, ale teraz, kiedy o tym myślę, zaczynam się złościć. 

    – Co?

    – Dlaczego tu przyszedłeś, ty szalony draniu? Chcesz mnie sprowokować?

    Sangwoo z zaskoczeniem spojrzał na przystojnego młodego mężczyznę. Jego lodowate oczy wypełnione były wyraźną wrogością. Trudno było zrozumieć, dlaczego miałby złościć się na klienta z powodu jednego zdania. Sangwoo doszedł do wniosku, że najprawdopodobniej pomylił go z kimś innym.

    – Znasz mnie? 

    Pytanie Sangwoo sprawiło, że mężczyźnie dosłownie opadła szczęka. Na jego twarzy pojawił się wyraz bezbrzeżnego zdumienia, zanim wybuchnął ostrym śmiechem. W końcu spojrzał na Sangwoo i wyjął okulary z kieszeni fartucha. Gdy ich oczy spotkały się poprzez szkła okularów w dużych oprawkach, Sangwoo natychmiast go rozpoznał. 

    Bezwartościowy bandzior, którego spotkał w sali konferencyjnej biblioteki, nosił podobne okulary. Jakby się nad tym zastanowić, wydawało mu się, że jakoś urósł. Oprócz całkowicie innego stroju nie miał w uszach kolekcji kolczyków, więc jego wizerunek był zupełnie inny. Ale jakby na to nie patrzeć, obaj wydawali się być tą samą osobą.

    – Ach... Kim Youngjae sunbae.

    Sangwoo dodał „sunbae-nim”, ale chłopak wydawał się być nieźle wkurzony, bo pochylił się i szepnął mu do ucha.

    – Słuchaj no! Czy ja ci nie mówiłem, że nie powinniśmy więcej na siebie wpadać? Zaraz się wścieknę! 

    – Nie zrobiłem tego celowo. Naprawdę.

    – Sangwoo.

    Mimo że głos kelnera wydawał się przyjazny, a nawet kojący, Sangwoo dostał od niego gęsiej skórki. Zadrżał i odsunął nieco krzesło. Oczy za okularami zbliżyły się, ledwo się odsunął.

    – Sangwoo, hyung cię woła.

    – Mam tylko noonę*.

    (*Dosłownie starsza siostra z perspektywy mężczyzny, który może nazywać tak również dobrą koleżankę. Wskazuje na bliskość).

    Pomimo krótkiej odpowiedzi jego głos się załamał.

    – Jesteś beznadziejny. Czy jest coś, czego nie lubisz?

    – Ciebie, sunbae. 

    Sangwoo szczerze odpowiedział na jego pytanie, ale przeciwnik nawet nie mrugnął powieką.

    – Kolor, którego nienawidzisz?

    – Czerwony.

    Kolor błędu (error) – czerwony. Sangwoo był ogólnie obojętny, jeśli chodzi o kolory, ale nigdy nie doceniał czerwieni.

    – Znienawidzone zwierzę?

    – Homo sapiens.

    Czy w ogóle istnieją zwierzęta tak ułomne jak ludzie? Oprócz braku silnych pazurów, wytrzymałej skóry czy posiadania śmiertelnej trucizny ludzie dają się ponieść emocjom i niskim popędom. Sangwoo spojrzał na uosobienie irracjonalności stojące przed nim.

    – Jedzenie, którego nienawidzisz?

    – Makaron.

    Sangwoo nie był wcale wybredny, jeśli chodzi o spożywane posiłki, ale w tej chwili nienawidził wszystkiego, co było związane z tym mężczyzną. A skoro podają tu makaron...

    – Znienawidzone miejsce? 

    – Każde miejsce w promieniu 10 metrów od ciebie, sunbae-nim.

    Więc zejdź mi z oczu, proszę!

    Po tej dziwnej wymianie zdań, uśmiechając się sztywno, facet niskim głosem wyszeptał:

    – Myślałem, że nie jesteś normalny, więc miałem zamiar to zostawić, ale zmieniłem zdanie. Przygotuj się, bo możesz nie doczekać następnego semestru.

    – Ach, tak? Zatrudnisz gangstera czy co? Wybiorę numer 112*. 

    (*Numer alarmowy policji w Korei).

    – Najwyraźniej brakuje ci wyobraźni.

    Zanim Sangwoo wymyślił odpowiedź, ujrzał oddalające się plecy antagonisty. 

    – Ty i ten oppa musicie być ze sobą blisko – zauważyła Jihye, która w międzyczasie zdążyła zjeść już połowę makaronu.

    – Nie, wcale nie.

    – To ma właściwie sens. Ten oppa nie nazywa się Youngjae, tylko Jaeyoung. 

    Sangwoo bez apetytu przesunął widelcem po talerzu. 

    – …

    – Nie znasz tego słynnego członka uczelnianego teatru? Mój przyjaciel uczęszczał na zajęcia w dziale projektowania, a także zabrał mnie na poprzednie przedstawienie teatralne, więc trochę o nim wiem. Kiedy miał 20 lat, Agencja JS Entertainment ciągle się z nim kontaktowała, błagając, żeby został aktorem, ale...

    – Przestań.

    – Co?

    – Lepiej porozmawiajmy o czymś innym.

    Po raz pierwszy Jihye zamilkła, czując, że kompletnie brakuje jej słów. Do tej pory zazwyczaj nie zamykała jej się buzia. 

    Sangwoo próbował zamaskować swój niepokój, wpychając makaron do ust i myśląc ponuro, że o wiele bardziej smakowałby mu zapewne skromny posiłek za 3 000 wonów w uczelnianej kantynie. 

    Co ten koleś miał na myśli, mówiąc, że zmienił zdanie?

    Student nie mógł przestać się zastanawiać. Nie chciał już nigdy więcej zadawać się z tym bandziorem.


    return 0;


    Nowy semestr nadszedł szybko. Sangwoo uczył się w ciągu tygodnia i pracował na pół etatu w weekendy. Resztę czasu spędzał na przygotowaniach do następnego semestru, z wyprzedzeniem czytając podręczniki. Wszystkie jego zajęcia były związane z kierunkiem studiów, z wyjątkiem dwóch przedmiotów do wyboru z zakresu sztuk wyzwolonych. Nawet studenci inżynierii musieli spełnić wymóg humanistyczny, więc nie wydawało się, by czekały go jakiekolwiek trudności.

    Do tej pory zaliczał ponad 20 przedmiotów w każdym semestrze, ale aktualnie wykroił czas na rozwój gry, dostosowując do tego zamierzenia swój harmonogram. Po problemach z projektantem nie był w stanie znaleźć odpowiedniego zastępstwa, więc jego wypieszczony plan legł w gruzach. Niestety, okres zapisów na zajęcia już dawno się zakończył, a on nie miał ochoty zmieniać swojego i tak już doskonale zorganizowanego grafiku. Oprócz idealnie zbalansowanego planu zajęć w zestawieniu miał tak zaplanowany czas, by mieć możliwość spokojnego zjedzenia lunchu. 

    Poniedziałek: (1) średniozaawansowany chiński, (2) matematyka inżynieryjna.

    Wtorek: (1) Systemy wbudowane, (2) Algorytmy.

    Środa: (1) (2) Kultura popularna i teoria kultury.

    Czwartek: To samo co w poniedziałek.

    Piątek: To samo co we wtorek.


    Rozpoczął się nowy semestr.

    Jak zawsze Sangwoo wstał o 8:30, wziął prysznic po lekkim treningu i zjadł płatki z mlekiem. Następnie umył zęby i ubrał się. Po wypraniu garderoby Sangwoo wieszał swoje ubrania w kolejności, w jakiej miały być noszone. Górne części wisiały na górnych wieszakach, a spodnie na dolnych. Dzisiaj wypadała kolej na założenie czarnej koszulki i czarnych bawełnianych spodni. Chwilę później zapiął pasek wokół talii i po przeczesaniu włosów palcami założył czarną bejsbolówkę. Na koniec wcisnął się w czarną ocieplaną kurtkę, a szyję otulił szalikiem. Zarzuciwszy plecak na ramię, wyszedł z mieszkania i wsiadł na rower, kiedy jego elektroniczny zegarek jak zwykle wskazywał godzinę 9:16.

    Przez główną bramę przejechał jak zwykle o 9:24. To był przyjemny początek dnia. Od czasu do czasu czuł się zdenerwowany, jeśli z powodu korków spóźnił się choćby o minutę lub dwie, ale na szczęście rzadko się to zdarzało.

Zamknął rower w przechowalni i skierował się do budynków dydaktycznych Wyższej Szkoły Humanistycznej. Ujrzał schody, gdy tylko wszedł do środka. Pokonanie jednego stopnia zajęło mu 0,9 sekundy, a łącznie schody liczyły 64 stopnie. Na końcu każdego z 16 stopni znajdował się krótki podest. Wkrótce dotarł do znajdującego się na czwartym piętrze pomieszczenia, w którym odbywały się zajęcia z chińskiego. 

Pół godziny przed rozpoczęciem zajęć otworzył drzwi oznaczone numerem #403 i ujrzał studenta, który tak jak on przyszedł wcześniej, by zająć miejsce z przodu*.

[*Na niektórych uniwersytetach w Korei miejsce, które zajmiesz pierwszego dnia zajęć, pozostanie twoim do końca semestru. Mogło być tak również w tym przypadku lub mogło to oznaczać, że przybyli wcześniej, by upewnić się, że zajmą dobre miejsce akurat tego konkretnego dnia].

    Sangwoo jak zwykle skierował się do czwartego rzędu.

    – Co?

    Jednak dzisiaj po prawej stronie ławki leżała czyjaś torba. Sangwoo mógł tylko stać i mrugać, ujrzawszy ten absolutnie nieoczekiwany widok. W ciągu sześciu semestrów jeszcze nigdy nie zdarzyło mu się siedzieć gdzie indziej. Nie był nawet w stanie rozważyć tej możliwości. Zawsze siedział po prawej stronie ławki stojącej w czwartym rzędzie. To miejsce znajdowało się naprzeciw oczu profesora i Sangwoo nie musiał wyciągać szyi, by spojrzeć na podium. Z tego miejsca miał doskonały widok na pomoce wizualne (monitor, projektor czy tablicę). Od kiedy zajmował to miejsce, nie było ani jednej sytuacji, kiedy nie byłby w stanie wyraźnie dostrzec liter. 

    Ale istniały również inne zalety siedzenia tutaj. Powietrze z grzejnika i klimatyzacji nie uderzało go bezpośrednio w twarz, a ponieważ obok nie było żadnych okien, nie był narażony na zmienne temperatury. Co więcej, po jednej stronie znajdowała się ściana, która dawała mu kojące poczucie bezpieczeństwa w przeciwieństwie do innych miejsc, które z każdej strony otoczone były przez innych studentów.

    Kto to, u licha, może być?

    Sangwoo był lekko poirytowany, ale w sali nie było systemu rezerwacji miejsc tak jak w bibliotece, więc każdy mógł dokonać swobodnego wyboru. Zmuszony do zajęcia miejsca po lewej stronie ławki, Sangwoo nadal rozmyślał o tym, kto zajął krzesło obok niego. Otworzył podręcznik do chińskiego, ale w ogóle nie potrafił się na nim skoncentrować. W jego stałej rutynie pojawiło się coś, co całkowicie zburzyło jej porządek. 

    Będę musiał grzecznie zapytać, czy możemy zamienić się miejscami.

    Kiedy tylko podjął tę decyzję, poczuł się odrobinę lepiej. Sangwoo nie wierzył w takie rzeczy jak wróżenie z fusów, ale chciał pozbyć się tego drażniącego, nieznanego uczucia siedzenia na złym miejscu już od pierwszej godziny nowego semestru.

    Studenci wchodzili jeden po drugim i zajmowali ławki, bo zbliżał się początek wykładu. 

    – Witaj.

    Młody student przywitał go, grzecznie się kłaniając, ale Sangwoo udawał, że tego nie zauważył.

    Nigdy wcześniej go nie widział.

    – Ach! Znowu się spotykamy.

    Tym razem przywitała go jakaś studentka, ale i teraz Sangwoo nie miał pojęcia, kim była. 

    Studenci nadal napływali, ale właściciel torby, będącej skórzaną torbą kurierską, ciągle jeszcze się nie pojawił. Sangwoo zastanawiał się nawet, czy potajemnie nie przełożyć jej w inne miejsce, ale z całej siły starał się przed tym powstrzymać. Według niepisanej zasady położenie torby na konkretnym miejscu oznaczało roszczenie sobie prawa do zajęcia tej właśnie miejscówki.

    Trzy minuty przed godziną 10 weszła wykładowczyni i rozdała materiały. W ramach powitania powiedziała kilka słów, po czym zapytała o konkretnego studenta.

    – Czy student, który jest naszym asystentem, jeszcze nie przyszedł?

    Istniał więc już jakiś student, któremu przypadło stanowisko asystenta w sali sztuk wyzwolonych? To było imponujące. Wolontariat asystenta profesora oznaczał możliwość zbliżenia się do niego i – co było nie do pogardzenia – zazwyczaj dodatkowe punkty. Jednak wielu studentów niechętnie podejmowało się tej pracy, ponieważ musieli zajmować się jakimiś błahostkami*. 

    (*W Korei dość często się zdarza, że profesorowie proszą swoich asystentów o wykonywanie dodatkowych, niezwiązanych z kursem zadań, np. takich jak robienie zakupów, przynoszenie im wody itp.).

    Studenci rzucali wokół zaciekawione spojrzenia, podczas gdy mężczyzna, który właśnie wszedł tylnymi drzwiami, podniósł rękę.

    – Tutaj jestem, pani profesor! 

    – Jaeyoung! Dawno się nie widzieliśmy. Dlaczego wpadłeś na pomysł uczęszczania na wykłady z języka chińskiego? 

    – Zostało mi jeszcze kilka punktów do zaliczenia, pani profesor. Język rdzewieje, jeśli się go nie ćwiczy, prawda?

    – Zgadza się. To bardzo dobre podejście. Jaeyoung jest studentem, który pomoże nam w tym semestrze. To wasz sunbae, który mieszkał w Hongkongu i doskonale zna język, więc nie krępujcie się go pytać, jeśli czegoś nie będziecie wiedzieć. W przyszłości możecie przekazywać mu swoje zadania.

    Sangwoo, który przeglądał właśnie ulotkę, poczuł się nieco zaskoczony, ale niemal natychmiast pomyślał, że to po prostu osoba o tym samym imieniu, bo przecież to imię było całkiem popularne. 

    W tym momencie ktoś podniósł skórzaną torbę leżącą po prawej stronie ławki i opadł na siedzenie obok. Nawet jeśli Sangwoo nie chciał patrzeć w tamtą stronę, jego głowa mimowolnie się odwróciła.

    Czerwona wełniana czapka i czerwona ocieplana kurtka zdecydowanie za bardzo się wyróżniały. Kiedy posiadacz wysokiej sylwetki zdjął kurtkę, oczom studenta ukazała się czerwona koszulka. Natomiast w dłoni trzymał czerwoną puszkę coli. Czy Sangwoo powinien czuć ulgę, że jego sąsiad nie miał na dodatek jeszcze czerwonych spodni? 

    Otworzył usta, ale był tak oszołomiony, że nie wydobyło się z nich ani jedno słowo. Po chwili z wysiłkiem nad sobą zapanował. 

    – Nie wiedziałem, że też chodzisz na te zajęcia – wydukał. 

    Jaeyoung wziął łyk swojej coli, a na jego twarzy ukazała się bezczelna mina. 

    Kto kogo nazwał wariatem?

    Mimo że zajęcia już się rozpoczęły, Sangwoo nadal nie był w stanie zamknąć ust.



Tłumaczenie: Juli.Ann    

Korekta: Baka / paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny 


Komentarze

  1. Akcja się rozkręca.. fajnie dla nas, gorzej dla Sangwoo.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty