TT 7 YoL – Rozdział 3



Małżeństwo!


    – Po prysznicu człowiek zawsze czuje się znacznie lepiej.

    Type wyszedł z łazienki z ręcznikiem na głowie, ubrany w obszerną parę szortów i stary tank top. Nie przejmując się tym, że jego włosy wciąż są mokre, rzucił się na łóżko i przeciągnął, czując, jak każda komórka jego ciała krzyczy: „Chcę odpocząć, chcę odpocząć!”. Rozmyślając o tym, Type poczuł, że zaraz spotka Zhou, jeśli nie...

    (*Zhou-chińskie bóstwo snu).

    – Idziesz spać?

    – Cóż, próbuję.

    Gdy Tharn go zawołał, Type otworzył oczy, a widząc partnera stojącego w drzwiach z rękami na piersi, doszedł do wniosku, że i tak nikt nie odwiedzie go od planu pogrążenia się we śnie.

    – Twoje włosy są jeszcze mokre. Wysusz je, bo się rozchorujesz.

    – Zawsze lubiłem zabawy w deszczu, a mokre włosy nigdy mi nie zaszkodziły.

    Type zamknął oczy i pomyślał, że naprawdę nie chce wstawać! Jest senny, nie chce nic robić tylko zasnąć! Niestety, o jednym zapomniał... Zapomniał, jaką osobą jest jego mąż.

    – Wtedy byłeś młody i silny fizycznie, więc nie było problemu, a wiesz, ile masz teraz lat. Zmęczenie, klimatyzacja plus położenie się spać z mokrymi włosami w efekcie na pewno da przeziębienie.

    Tharn miał ochotę jeszcze przez chwilę udowadniać swoją rację, ale zamiast tego chwycił ramię Type’a i podciągnął go do siadu, nie zwracając uwagi na opór ani na zniecierpliwienie wyraźnie widoczne w jego oczach.

    Jak mogłem zapomnieć, że mam męża, który lubi się martwić? – To jedyne, co pomyślał Tiwat, poddając się sytuacji.

    – Ai’Tharn! Jestem zmęczony i chcę spać!

    – To sobie śpij, a ja wysuszę ci włosy.

    Tharn nie odpuszczał, więc Type westchnął i usiadł prosto, wspominając, jak śmiał się, gdy zobaczył zakupioną przez partnera suszarkę, którą ten właśnie wziął i podłączył do gniazdka nad szafką nocną. Powiedział mu wtedy:

    – Jesteś taką cipką, że musisz używać suszarki?

    Tharn posłał mu mordercze spojrzenie, a jego odpowiedź nawiązywała do pewnej wpadki Tiwata.

    – Bardziej to męskie niż twoje dmuchanie w elektryczny wentylator.

    I po co te docinki? Przecież w końcu Type poszedł z nim na zakupy, tym bardziej, że to nie były jego pieniądze. Nie spodziewał się jednak, że później faktycznie uzależni się od suszarki. Kiedy nastąpiło to uzależnienie? I dlaczego?

    Teraz właśnie „dzieje się” odpowiedź! Tharn pomagał mu suszyć włosy.

    Szzzzzzzz… Szzzzzzzz…

    Tharn podciągnął nogi i usiadł na łóżku, a Type usadowił się na podłodze, opierając się plecami o krawędź posłania. Lekko pochylił głowę, pozwalając zatroskanemu mężowi działać. Ciepłe powietrze z suszarki trochę kłóciło się z zimnym powietrzem z klimatyzatora, ale czuł się z tym bardzo dobrze. Tiwat naprawdę nie lubił, gdy ludzie dotykali mu głowy lub bawili się jego włosami. Tharn był wyjątkiem i gdy delikatnie przesypywał jego włosy, wywoływał w partnerze nieopisane poczucie komfortu.

    – Jak minął ci dzień? – zapytał Tharn, nie przerywając suszenia.

    – Na szczęście szefa nie było.

    – Więc rościłeś dziś sobie prawo do tronu?

    – Spadaj!

    Gdyby miał więcej siły, pewnie powiedziałby coś jeszcze, a jego facet naśmiewałby się z niego z powodu przekonania, że Type był rozpieszczony przez ojca. Dobrze pamiętał, jak błagał, by tata wreszcie zaakceptował Tharna, a gdy ten nie ustępował, nadąsał się, mówiąc: „I tak nas w końcu zaaprobujesz! Twoje dziecko jest z tym facetem i to się nie zmieni!”. To było tak dawno, a Tharn nadal od czasu do czasu mu z tego powodu dokuczał.

    – No to... Ugh!

    – Ai’Tharn dmuchasz na moją głowę!

    Szamoczący się Type chciał przekręcić głowę, by spojrzeć na partnera, ale naprawdę nie miał już na to sił, tym bardziej że doskonale wiedział, iż takie westchnienia oznaczają nadchodzącą dyskusję. Wzruszył więc ramionami, czekając, co powie mu perkusista.

    – Tum... Jak myślisz, dlaczego, mimo że minęło tyle lat, Tum nadal traktuje mnie jak wroga? Wydawało się, że postawiliśmy sprawy jasno, ale on nadal coś do mnie ma!

    Type właściwie nie chciał nic mówić. Przecież od początku wiedział, dlaczego Tum wciąż jest wrogo nastawiony do jego partnera, nawet rozumiejąc, że ten jest w związku od lat, a z Tarem kontaktuje się tylko na stopie koleżeńskiej, zawsze w czyimś towarzystwie. Tiwat wcale nie uważał, że mężczyzna boi się powrotu starej miłości. Nie. Ale wiedział, jak bardzo Tuma zranił wybór Tara. To, że jego młodszy „brat” został kucharzem kuchni francuskiej, ekspertem od kuchni zachodniej.

    Na początku tego nie wyłapał, ale po kilku spotkaniach i opowieściach, jak Tharn reaguje na gotowane przez niego w domu potrawy kuchni azjatyckiej – zrozumiał. Żarty o tym, jak Tharn nakręca się swoimi ulubionymi specjałami z serem, masłem, wołowiną i mąką i jaki jest w tym pretensjonalny, były zabawne, dopóki Tar nie stał się fachowcem od takiego gotowania i nie zaczął zapraszać ich na swoje obiady.

    Może za wiele się nad tym zastanawiał, ale po prostu uznał, że Tar został kucharzem dla Tharna. I Tum też tak czuł. A gdy doszedł do wniosku, że jego ukochany zrobił to dla kogoś, o kim wie, że nigdy z nim nie będzie, nie umiał tego znieść. I patrząc, jak w dni odwiedzin Tharna (i Type’a) na stole pojawiają się ulubione potrawy perkusisty, które ten wychwala pod niebiosa, nie potrafił powstrzymać się od różnych uszczypliwości. Czasem Type chciałby wytłumaczyć swojemu facetowi, że komplementowanie Tara – mimo, że nie miało żadnych podtekstów – to czerwona płachta na Tuma. Jednak nie było mowy, by mu to wszystko wyjaśnił. 

    Wytłumaczenie komuś tak dobremu jak Tharn, że Tar wybrał zawód, by sprawiać mu przyjemność, i mimo że już nie kocha go miłością romantyczną, to głównie z poczucia winy nie próbował odebrać go Type’owi, było zbyt ryzykowne. Type doskonale wiedział, że perkusista naprawdę go kocha i nie odszedłby do Tara. Ale czy nie chcąc nikogo krzywdzić, nie zostawiłby ich obu? Lepiej przecież być ostrożnym i zapobiegać niż leczyć… Nie zamierzał więc znowu rozgrzebywać tematu i jego jedyną odpowiedzią było ironiczne:

    – Może po prostu jest głupi. Tak jak ty.

    – Co masz na myśli?

    – Nic, nic, nie nakręcaj się, zostaw to.

    Type, który był outsiderem, zawsze widział więcej niż Tharn i chociaż po setkach rozmów z Tarem zrozumiał, że ze wszystkiego, co było między tamtą dwójką, pozostała jedynie miłość braterska, nie chciał się w to zagłębiać. Skoro cała uwaga Tharna skierowana była w jego stronę, to nic innego nie powinno nikogo interesować.

    DING!!!

    Nagle rozbrzmiał alarm telefonu, a Type westchnął ciężko.

    – Daj mi go na chwilę.

    Wprawdzie postanowił wszystko ignorować, ale jeśli to była praca... Nawet gdy był senny, to powinien się nią zająć. Tharn wyłączył suszarkę, odwrócił się i podał mu smartfona.

    [Phi Type, to ja – Faires...].

    [Dziękuję bardzo za dzisiejszy dzień].

    Na ekranie telefonu pojawiło się niezbyt znane mu imię i dwie wiadomości, a gdy Type na nie spojrzał, wzruszył ramionami i odrzucił telefon na łóżko.

    – Kto to?

    – Pacjent.

    – Podałeś numer LINE pacjentowi?

    Nie oglądając się za siebie, Type mógł poczuć, jak chłodny i twardy był ton Tharna, którego dłonie natychmiast przestały dotykać jego włosów. Podniósł rękę i przerzucił kosmyki. Były już suche. Wstał, wrócił na łóżko i opierając się o jego ramę, spokojnie odpowiedział:

    – Wiesz przecież, że zazwyczaj go nikomu nie podaję. Ale to ten dzieciak, o którym wspominałem ci wcześniej. Ten, który mnie wkurzył i był zły, gdy chciałem go uspokoić przy przyjęciu do szpitala.

    – Skoro go nie lubisz, to dlaczego dodałeś go do LINE?

    Tharn nie odpuszczał, a jeszcze chwilę wcześniej ziewający Type uśmiechnął się, domyślnie pytając:

    – Czyżbyś był zazdrosny o tego dzieciaka?

    – Czy to jakiś bachor, czy staruszek, zawsze będę zazdrosny!

    Kiedy Tharn tak bezceremonialnie przyznał się do swoich uczuć, Type na chwilę zamarł i potrząsnął bezradnie głową, a potem po prostu podniósł telefon i położył go na szafce nocnej.

    – Dałem mu LINE, bo było mi go żal. Przecież byłem kiedyś piłkarzem, potrafię więc zrozumieć ból sportowca, który doznaje kontuzji i bardziej niż ból dobija go brak możliwości uprawiania sportu, który kocha. A! I nie musisz się martwić, że przeleję na niego swoje uczucia. Ten dzieciak nie jest tak przystojny jak ty.

    Type zakończył temat, a Tharn, który już miał gasić światło, odwrócił się do niego i uśmiechem na twarzy pokazał: „Twoje słowa poruszyły moje serce”. 

    Tiwat pomyślał, że to cały Tharn. Mężczyzna, który nigdy nie reaguje na komplementy innych, a gdy słyszy je od niego, cieszy się jak dziecko. Jest tak szczęśliwy, że gdyby nie uszy, miałby uśmiech dookoła głowy!

    Rozbrojony zachowaniem partnera Type położył się i uśmiechnął domyślnie, a Tharn jak zwykle ciasno się do niego przytulił, komentując:

    – Po pracy bywasz naprawdę słodki.

    – Jasne! Emanuję specjalnym urokiem szczególnie w te dni, gdy szef beszta mnie rano i po południu, a każdy dzień to bałagan prawie jak u twojego ojca!

    – Hej! Żartujesz sobie z własnego teścia?

    – ...

    Type przewrócił oczami, nie mogąc obalić twierdzenia Tharna, gdyż jego ojciec rzeczywiście traktował go jak zięcia… czy też synową, lecz na szczęście tego głośno nie określał.

    – Koniec dyskusji. Ty rób ze swoją zazdrością, co chcesz, a ja idę spać! Zamierzam być wyspany jak cholera!

    – Hej, a...

    – Powiedziałem, że zrobimy to w wolny dzień! Jak nie wyśpię się wystarczająco, to nawet jeśli podłączysz mnie do prądu, nie będzie nawet namiastki wytrysku. Proszę, po prostu pozwól mi spać, a kiedy się obudzę, będziemy mogli o tym porozmawiać, dobrze?

    Szczerze mówiąc, Type był naprawdę chętny, by skorzystać z propozycji Tharna, ale wiedział też, jak bardzo był wyczerpany. Nawet teraz czuł, że za każdym razem, gdy kończył zdanie i przymykał oczy, w następnej sekundzie zasypiał. Poczuwał się jednak trochę do winy, więc gdy to mówił, jego głos złagodniał, a dzięki temu Tharn zrozumiał, że dyskusja nie ma sensu, więc położył się, jedynie wzdychając z lekkim rozczarowaniem.

    – No dobra! Ale wiesz… To, jak wyglądasz w tym tank topie, za każdym razem uwodzi moją duszę.

    – Kiedy ja cię niby uwiodłem?!

    Type chciał się jeszcze podroczyć, ale naprawdę nie miał już siły otwierać ust, a jego rozmywająca się świadomość zarejestrowała tylko niewyraźnie wypowiedziane tuż przy jego uchu:

    – Kocham cię!

    Ciepły uścisk potwierdzał te słowa i chociaż nie był tak miękki jak kobiecy, to przez swoją stałość i poczucie bezpieczeństwa, jakie dawała przyciśnięta do jego pleców twarda klatka piersiowa partnera, gwarantował mu spokojny sen.


    Bip...

    „Hmmm... Następ...”

    Bip...

    „Och, ech, odczep się ode mnie, prosz...”

    Type śnił piękny sen, w którym szef był dla niego nagle bardzo uprzejmy. Zachowywał się jak opętany i dał mu kosmicznie wysoką premię. A gdy Tiwat ściskał już w dłoni gruby stos banknotów, spojrzał i zobaczył pełzającą po nich chmarę robaków żujących z zaangażowaniem jego pieniądze. Na dodatek okazało się, że insektów przybywa i już po chwili były nie tylko na banknotach, ale szybko przemieściły się na jego plecy. Próbował je zrzucić, ale chodziły wszędzie, a gdy tylko dostały się na szyję, poczuł, że go polizały! Lizały go! Jakie robale liżą ludzi?!

    Type próbował się otrząsnąć i otworzył oczy.

    – Ai’Tharn!

    – Obudziłeś się wreszcie?

    – Przecież mnie liżesz! Jak mogłem się nie obudzić?

    Sądząc po mokrej ścieżce pod podniesionym podkoszulkiem, Tharn już od dłuższej chwili lizał go po plecach. Ten gigantyczny robal dotarł teraz na tył jego ucha, a wiedząc, że to jego czuły punkt, polizał go, sprawiając, że Tiwat nie mógł już spać. Poczuł też, jak ta intymna pieszczota przesyła silny impuls w dół jego ciała, a gdy odwrócił twarz, by zbesztać partnera, natychmiast napotkał jego oczy przepełnione pożądaniem.

    – Dobrze, że się wreszcie obudziłeś. Przecież nie chciałbym nadal zakłócać twojego snu.

    Ten idealny kochanek miał piękny, zawadiacki uśmiech i pewnie oczarowałby Type’a, gdyby ten nie obserwował takiego uśmiechu od lat. Więc po prostu pstryknął namolnego robaka w głowę, po czym przesunął się na środek łóżka. Gdy obrócił się na bok i spojrzał na perkusistę, przewrócił oczami, po czym uśmiechnął się, spoglądając na jego bokserki.

    – Widzę, że chyba nie tylko ja się obudziłem!

    Nie mogąc się powstrzymać, wybuchnął śmiechem, a Tharn w milczeniu popatrzył na niego, westchnął i z rezygnacją powiedział:

    – Naprawdę nie mogłem dłużej wytrzymać.

    W jego oczach, wyrazie twarzy i wyraźnie uniesionej części ciała czaiło się wręcz zwierzęce warknięcie mówiące, że nic nie da rady go powstrzymać. Widząc go w takim stanie, Type przestał żartować i zapytał:

    – Długo już nie śpisz?

    – Minęła godzina.

    Type zamarł na chwilę, a potem uśmiechnął się, bo po przespaniu całej nocy był odświeżony, pełen sił i gotów odwdzięczyć się komuś, kto dla jego komfortu potrafił tak długo powstrzymywać swoje pragnienia. Wyciągnął więc dłoń i delikatnie gładząc Tharna po twarzy, zapytał:

    – Chcesz teraz nagrody, co?

    – Mhm!

    Mężczyzna przytaknął i oblizując usta, spojrzał na obcisły top Type’a. Zakłopotany chłopak zamierzał kopnąć go w stopę i zapytać: „Co w zwykłym ciuchu jest niby takiego uwodzicielskiego?”, ale wiedząc, że druga osoba odpowie: „Uwielbiam cię w tym widzieć!”, po prostu odpuścił. Mimo że przecież nie ubierał się tak, by uwodzić, lecz dlatego, że było mu wygodnie!

    – Obiecałem ci, że zrobimy, co chcesz, kiedy wstanę, prawda?

    Mówiąc to, przejechał palcami od ust aż do pępka partnera, specjalnie nie dotykając drgającego wybrzuszenia. Patrzył na przystojną twarz przed sobą, która pokazywała, jak bardzo był pożądany i ile wysiłku wymaga czekanie na to, co zrobi. Przesunął się więc i siadając dokładnie naprzeciwko Tharna, uniósł brew, a potem po prostu zapytał:

    – Powiedz, czego chcesz.

    Tak bardzo, jak Tharn pragnął jego, tak samo on pragnął Tharna. A skoro wreszcie obaj mieli wolne, mogli spędzić w łóżku nawet cały dzień, szczególnie że partner wczoraj przywiózł go wcześniej do domu i ignorując swoje potrzeby, pozwolił mu po prostu iść spać.

    Słysząc jego słowa, Tharn roześmiał się... Był to zwycięski śmiech, a gdy przebrzmiał, mężczyzna, klepiąc się po biodrze, radośnie oznajmił:

    – W takim razie zacznijmy od tego, że ty się masturbujesz, a ja patrzę.

    Jasna cholera, znowu mnie ma!

    – Szlag! – Type przeklął, ale nie zawahał się zsunąć szortów tuż poniżej bioder, by odsłonić się przed Tharnem. Byli przecież ze sobą już siedem lat, więc czego miał się wstydzić? Robił to już wcześniej setki lub tysiące razy…

    Przesuwając dłonią po swoim członku, oblizał usta i zaczepnie zapytał:

    – Chcesz dołączyć?

    – Tak! – Tharn był jednym wielkim oczekiwaniem z błagalnym wyrazem twarzy. – Nie musisz się rozbierać – dodał.

    – Jesteś fanem tank topów! – Type przewrócił oczami, a kiedy Tharn przycisnął dłoń do jego szyi i przyciągnął go do pocałunku, otworzył usta, by spotkać się z jego językiem i niegrzecznie z nim igrać. Dobrze wiedział, że jego chłopakowi podoba się to, jak go traktuje, więc przycisnął do niego swoje ciało i objął dłonią oba penisy, powodując, że mężczyzna szarpnął się, jakby przeszedł go prąd.

    Nie mogę uwierzyć, że zawsze jest taki wrażliwy!

    Myśląc tak, Type poczuł, jak staje się jeszcze bardziej chętny i aktywny.

    Odgłos pocałunków i coraz szybszych oddechów odbijał się po sypialni, brzmiąc tak, że gdyby nie nagły dźwięk dzwonka, mogliby się tak całować do popołudnia. Drrrrrrrrrrrrrrrrrr!

    – Cholera!

    Tharn nie należał do osób używających wulgaryzmów, ale tym razem nie mógł się powstrzymać od przeklinania, bo dzwonek komórki był tak nie na miejscu, że nie tylko nie wstał, by odebrać, ale cicho szepnął do ucha Type’a:

    – Ai’Hia!

    A po wypowiedzeniu tych słów chwycił go za pośladki i przycisnął mocniej do siebie. Jego usta przesunęły się po szyi kochanka, ssąc lekko, a dłonie próbowały pokazać, jak bardzo brakowało im takiego dotyku.

    Type również nie przejmował się tym, że telefon partnera dzwoni, ale...

    Drrrrrrrrrrrrrrrrrr!

    – Fuck!

    Tiwat nie mógł się powstrzymać od przekleństw, bo komórka Tharna nie dawała się uciszyć, a teraz to jego własny smartfon dzwonił nieprzerwanie. Nie chciał go odbierać. Pragnąc jedynie zrealizować wszystkie odkładane długo pragnienia, odrzucił połączenie i kontynuował pięknie rozwijającą się akcję, ale telefon wytrwale dzwonił.

    – Jeśli to nie jest coś ważnego, to przysięgam, że zabiję drugą stronę!

    Zrzędliwy Type w końcu nie wytrzymał i odrywając się od swojego chłopaka, zamierzał odebrać telefon, nie zwracając uwagi na powstrzymujący go głos:

    – Ai’Type, zostaw ten telefon i kontynuuj, co zaczęliśmy.

    – O nie! Muszę zbesztać tego kogoś, kto uparcie nam przeszkadza! Cholera, to niewybaczalne, dzwonić tak wcześnie w niedzielę rano...

    Jednak zanim Type skończył przeklinać, imię wyświetlone na ekranie telefonu sprawiło, że przełknął słowa, które zamierzał z siebie wyrzucić. Tharn, widząc jego minę, również zamilkł i zmarszczył brwi.

    – Kto to?

    – Witaj, Thanya. – Type odebrał połączenie.

    – Ach, to moja siostra.

    Tharn nie mógł pomóc, ale westchnął głęboko i podrapał się po głowie. Jako brat, który bardzo kochał swoją siostrę, nie mógł zbesztać kochanka, który przerwał działania w połowie drogi, czekał więc na koniec rozmowy.

    [Phi Type, obudziłeś się już? Dzwoniłam przed chwilą do Phi Tharna, ale nie odbierał. Pomyślałam więc, że może wstałeś pierwszy i zadzwoniłam do ciebie. Czy ci przeszkadzam?]

    – Oczywiście, że nie, moja mała księżniczko. Już wstałem.

    Zbyt szybkie odwrócenie sytuacji? Furiat, który zamierzał zamordować dzwoniącą do niego osobę, pod wpływem jednego pytania przeobraża się w absolutnego najlepszego braciszka. Jedynym, co nie pasuje do sytuacji, jest wściekła mina i przeczące ruchy głowy rodzonego brata słodkiej panienki leżącego właśnie pod uległym rozmówcą.

    Gdyby dzwonił ktoś inny, pewnie protest zostałby wsparty krzykami wprost do słuchawki, ale niemożliwe było, by zrobić to ich siostrze. A Tharn doskonale wiedział, że jeśli nadejdzie czas, w którym odważyłby się krzyczeć, będzie martwy!

    [Jak dobrze!]

    – W jakiej sprawie dzwonisz?

    Urocza gwiazda dziecięcego kina zachowała swój czar wraz z dorastaniem, a największą zmianą, jaka w niej nastąpiła, było to, że to Type, a nie Tharn stał się bratem, na którym najbardziej polegała.

    [Tęsknię za tobą!]

    Słysząc te słowa, Type natychmiast się uśmiechnął i nawet jeśli kochanek próbował go zabić wzrokiem, to on wciąż nie miał zamiaru odkładać słuchawki.

    [Aha, i dzwoniłam, żeby zaprosić was do naszego mieszkania].

    – Mogę nie być w stanie przyjść dzisiaj...

    Oczywiście… Obaj nie znajdują się w stanie, w którym można bez skrępowania wyjść z domu, lecz zanim mężczyzna dokończył zdanie, jego rozmówczyni zawołała pełnym żalu tonem:

    [Phi Thorn, Phi Type mówi, że nie mogą przyjść. Powiedz mu coś!]

    [Hej, Type, to ja. Nie dzwonię pytać cię, czy możesz przyjść. Po prostu daję tobie i Tharnowi pół godziny, a jeśli nie pojawicie się tu na czas, to mój kochany brat będzie miał kłopoty].

    Tiwat momentalnie zmarszczył nos, słysząc, że osobą o głębokim, aroganckim i zimnym głosie, zarządzającą nim przez telefon, był nie kto inny jak Thorn – najstarszy z trójki rodzeństwa. Nigdy niebojący się nikogo Type uznał, iż ton wypowiedzi jest na tyle poważny, że chyba faktycznie sprawa nie jest błaha, więc równie poważnie powiedział: 

    – W takim razie rozmawiaj z Tharnem.

    Po wypowiedzeniu tych słów wręczył swój telefon drugiemu z trójki rodzeństwa, by ten mógł porozmawiać z bratem. I mimo że wyraz twarzy Tharna wyraźnie wskazywał, że nie chce nigdzie iść, to wiedział też, że Thorn na pewno ma sposób na zmuszenie ich do tego, a widok jego potakującego z westchnieniem partnera tylko to potwierdził.

    Zrezygnowany mężczyzna odłożył telefon, spojrzał w górę i powiedział do Type’a:

    – Jeśli pomożemy sobie wzajemnie, zajmie nam to jakieś dziesięć minut…

    Type ruszył w stronę łazienki i wyciągając rękę do kochanka, powiedział:

    – Damy radę, jeśli zadziałamy razem podczas prysznica, ale uważaj! Nie rozkręcaj się i nie myśl o niczym więcej!

    Tharn poszedł za nim z miną pokrzywdzonego księcia, lecz wiedział, że skoro wezwano go w sprawach rodzinnych, to mógł najwyżej powzdychać. Wszedł więc do łazienki, by się pospieszyć i zdążyć na wezwanie Phi Thorna.

    Ciekawe, co jest tak pilnego, że mieli natychmiast przyjechać?


    – Co powiedziałeś, Phi Thorn? Pobieracie się?

    – Cóż, właśnie słyszałeś, będę się żenił. Czemu się wkurzasz?

    – Jak mam się nie wkurzać? Zwołałeś nas tu na gwałt tylko po to, żeby ogłosić nam, że zamierzasz wziąć ślub?!

    – Type, no wiesz! Takie oświadczyny to wielka sprawa! – ekscytowała się Thanya.

    Jednak w tej chwili Type był w takim samym nastroju jak Tharn... Chciał kogoś zabić! I nie było wątpliwości, że osobą, którą chyba wszyscy zgromadzeni chcieli zamordować, był nie kto inny jak ten wysoki i przystojny najstarszy brat, który mocną sylwetkę odziedziczył po ojcu, a eleganckie, azjatyckie rysy twarzy – po matce. 

    Teraz ta przystojna twarz uśmiechała się do nich, jakby cały świat był pod jego kontrolą i nie ruszały go zupełnie miny dwóch młodszych braci, których oczy miotały błyskawice. Ok, ożenek był naprawdę dużą sprawą, ale...

    – Phi Thorn, ale ty dopiero zamierzasz oświadczyć się swojej dziewczynie. Czy to naprawdę było aż takie pilne? To przerażające!

    Tharn zapytał o to, pamiętając, że jeszcze chwilę temu kochali się z partnerem i tylko sekundy dzieliły go od odwiedzin w wytęsknionym od dawna miejscu, gdy powaga telefonicznej informacji kazała im się poddać. Przecież Thorn powiedział, że to pilne, a okazało się, że dostali jedynie komunikat o przygotowaniach do planowanych zaręczyn!

    – Po prostu skoro podjąłem decyzję, chciałem przekazać ją od razu każdemu z was. – Thorn chyba w końcu uświadomił sobie niestosowność swoich działań, gdyż w jego niskim głosie pojawiła się nuta zażenowania.

    – Nie wspominając już o zmęczeniu Type’a, ale nawet twoja matka powiedziała mi, że masz coś ważnego do ogłoszenia i żebym nigdzie nie szedł, więc odwołałem wszystkie moje dzisiejsze spotkania – dodał z lekkim wyrzutem ojciec.

    – Twój tata i ja mieliśmy też iść na spotkanie z przyjacielem, na odkładaną od dawna rundkę golfa – dołożyła matka.

Ich pretensje sprawiły, że Thorn nieco się zawiesił.

    – Czyli nie ma nikogo, kto by się ze mną cieszył? – Głos Thorna się załamał, więc rodzina, wiedząc, że czasu nie cofną, nie mogła pozwolić, by się smucił. Młodzi mężczyźni podeszli z gratulacjami, rodzice pytali, jak będą to świętować, a jedyna siostra usiadła obok Phi Thorna, owinęła wokół niego ramiona i zapytała:

    – Więc kiedy zamierzasz się oświadczyć?

    – W ten piątek! Miejsce na kolację jest już zarezerwowane, kwiaty zamówione, a pierścionek gotowy. Spójrz na to. Czy nasza mała księżniczka uważa, że jest ładny? – Radość powstrzymywana przez długi czas wylewała się z ust mężczyzny, jakby liczyła się tylko wtedy, gdy była dzielona z najbliższymi. 

    Thorn wyjął niebieskie pudełko, a następnie otworzył je, by pokazać pierścionek siostrze. Thanya zamrugała swoimi dużymi oczami i głośno powiedziała:

    – Piękny, idealny. A dlaczego dobry Phi Thorn nagle zdecydował, że chce się oświadczyć? Nigdy wcześniej nie wspominałeś o małżeństwie.

    Najmłodsza z rodziny uwielbiała wszystko, co dotyczyło miłości. Słysząc pytanie siostry, Thorn wybuchnął śmiechem, a jego oczy zdawały się mieć w sobie jasne gwiazdy, gdy jej odpowiadał.

    – Sam nie wiem. Po prostu w ostatni poniedziałek, kiedy obudziłem się z drzemki, nagle zapragnąłem, by to z nią budzić się rano. Więc potajemnie zmierzyłem rozmiar jej palca, a potem popędziłem do sklepu jubilerskiego. – Twarz mówiącego te słowa Thorna promieniała szczęściem, za to ich ojciec nie mógł się powstrzymać od przekomarzanek:

    – A nie powinniśmy poczekać ze świętowaniem, aż oświadczyny zostaną przyjęte?

    – Ups, tato! Nie możesz zaufać własnemu synowi? Twojemu synowi z tyloma zaletami – kto odważyłby się odmówić?

    Te słowa wywołały śmiech wszystkich zgromadzonych, którzy z ulgą przyjęli fakt, że najstarszy syn w końcu postanowił się ustatkować.

    – Mam nadzieję, że piątek nadejdzie szybko!

    – Phi, to dziś już czwarty raz, kiedy to mówisz. – Type nie mógł się powstrzymać od przytyku.

    – Aua, naprawdę? Haha haha! Moje szczęście musi znaleźć ujście, nim to zrobię, inaczej serce pęknie mi z emocji, zanim do czegoś dojdzie.

    Po ogłoszeniu najstarszego brata rodzina, która nie była razem od tygodni, postanowiła wspólnie zjeść obiad. Po dłuższym siedzeniu w salonie Type poszedł za Thornem do kuchni, by – udając, że pomaga – po prostu słuchać, jak Phi Thorn wciąż układa w głowie słowa oświadczyn.

    – Tak, tak, tylko miejmy nadzieję, że nie będziesz wzdęty ze szczęścia i nie odlecisz.

    – Nong Type, nie zazdrość mi za bardzo.

    Type nie mógł się powstrzymać i znów zaczął przekomarzanki.

    – Według mnie jeśli Thanya okaże się tak zaborcza jak ty, to nie pozwoli ci się ożenić, a ja na pewno będę pierwszym, który wstanie i będzie się śmiał.

    – Hej, dlaczego?

    – Mała siostra skarżyła mi się wcześniej, że nie pozwalasz jej rozmawiać z chłopcami. Jedyne wyjątki to sytuacje, kiedy kręci z nimi sceny. A kiedy dostaje scenariusz, musi go najpierw pokazać tobie, żebyś sprawdził, czy jest tam coś, co wymaga kontaktu fizycznego. – Type pokpiwał, a Thorn słuchał, by po chwili zacząć prawdziwe kazanie.

    – Jesteśmy mężczyznami! Sam powinieneś wiedzieć, że wszyscy mężczyźni są źli, a im są młodsi, tym gorsi. Chcą iść prosto do łóżka już na pierwszym spotkaniu! A nasza księżniczka jest przecież taka piękna! Jak chcesz zagwarantować, że żaden drań nie skrzywdzi jej, gdy tylko dostanie ją w swoje ręce? Zdecydowanie trzeba ją chronić! Nigdy nie pozwolę, by ktoś znęcał się nad naszą siostrzyczką.

    Widząc, jak Phi Thorn się nakręca, Type wrócił do bezpieczniejszego tematu.

    – Phi, jak planujesz się oświadczyć? Padniesz na kolana i będziesz błagał?

    – Oczywiście! Oświadczyny na klęczkach zdecydowanie są w porządku i myślę, że wzruszę ją tym do łez.

    Cóż, jeśli twoja siostra będzie chciała mieć chłopaka, musi go złapać w czasie, gdy będziesz zajęty swoim ślubem!

    Type potrząsnął głową i opuścił ją, kontynuując przygotowywanie rozdrobnionej papai i słuchając, jak Phi Thorn po raz piąty ogłasza:

    – Mam nadzieję, że piątek nadejdzie szybko!

    Parsknął śmiechem, a w rewanżu otrzymał pytanie:

    – A kiedy wy się pobierzecie?

    Type zamachał ręką, po czym zaśmiał się miękko:

    – Phi, zapomniałeś, że on i ja jesteśmy parą gejów?

    – A czy geje nie mogą się po prostu pobrać?

    – ...

    Type zamarł i odwrócił głowę, by spojrzeć na Phi Thorna, którego ton nieco stwardniał, a para oczu spokojnie spoglądała na niego z wyraźną dezaprobatą. Type odłożył nóż. W głębi serca był mu wdzięczny, nie tylko jemu. Powinien być wdzięczny wszystkim członkom tej rodziny, bo w ich oczach jego związek z Tharnem był po prostu normalnym związkiem. Ich dwójka nikomu nie przeszkadzała swoją miłością, ale wiadomo przecież, że pewne rzeczy miałyby swoje ograniczenia, dlatego musiał to wytłumaczyć Phi Thornowi.

    – Ślub jest możliwy, ale wiesz też, że w tej kwestii jest wiele ograniczeń.

    – Jak to? – zapytał Thorn.

    Type wiedział, że jego rozmówca zna wszelkie niuanse sytuacji, ale uparcie trwając po stronie brata, uważał, że powinni być traktowani równo. Tiwat popatrzył na niego spokojnie, po czym poważnie odpowiedział:

    – Co do naszego związku i ślubu… Moja rodzina może nie być tym zachwycona. Poza tym różnimy się od was. Mój tata ma firmę, którą musi się zajmować, i zna wielu znanych ludzi, tak samo jak wasz tata i ty. Zapewne nowa szwagierka zaakceptuje nas obu, ale nie możesz mówić za jej rodzinę. Jeśli dowiedzą się, że drugi syn bierze ślub z mężczyzną, co powiedzą znajomi, przyjaciele czy choćby nawet fani Thanyi? To prawda, że dzisiejsze społeczeństwo jest bardziej otwarte, ale wciąż nie na tyle, by ludzie mogli rozmawiać o tym wprost przy drinkach po kolacji. – Type wiedział, że nie są to argumenty, które podałby, gdyby myślał tylko o ich związku, ale musiał brać pod uwagę wszystkich, którzy go otaczają. Uśmiechnął się i kontynuował: – Byłoby dobrze, gdybyśmy wciąż byli tacy, jacy jesteśmy. Czasem nawet lepsi niż te pary, które są związane węzłem małżeńskim, ale jeśli pewnego dnia musielibyśmy się rozstać... Nie bylibyśmy tak zakłopotani jak ci, którzy podpisali papierki przy jakichś świadkach.

    – Hej, jesteście razem od siedmiu lat! To dłużej niż ja jestem zakochany! Tharn tak bardzo cię kocha, a ty myślisz o rozstaniu?

    Thorn, być może czując, że argumenty są nieco naciągane, a temat raczej ciężki, westchnął i poklepał Type’a po ramieniu. Chłopak szybko wrócił więc do rozmowy o pannie młodej, a atmosfera w kuchni powoli się rozluźniła.

    Jednak zadane pytanie nie zniknęło całkiem z myśli Tiwata. Pobrać się? To przecież bardzo odległe marzenie! Type powiedział więc sobie:

    Wystarczy być razem tak jak teraz, wystarczy kochać się tak na co dzień.

    To, czego żaden z rozmówców nie wiedział, to fakt, że ich dyskusji przysłuchiwali się wszyscy członkowie rodziny stojący w drzwiach kuchni, a gdy Tharn odwrócił się, by odejść, jego kroki poprzedziło ciężkie westchnienie i zawiedzione spojrzenie.

    Tharn cieszył się szczęściem swojego starszego brata, ale nie mógł zaprzeczyć, że czuł się zazdrosny. On i Type kochali się od tak dawna, dłużej niż Phi Thorn i jego dziewczyna, a mimo to nie mógł się ożenić tak jak on. Nie mógł ogłosić swojego szczęścia światu...

    Type był jego kochankiem. Tak bardzo chciał o tym powiedzieć wszystkim już tyle razy, ale nie mógł, nie potrafił, nie miał odwagi...



Tłumaczenie: Baka

Korekta: Juli.Ann & paszyma


Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

Popularne posty