TT [Tom 1] – Rozdział 10 [18+]
Gdy pożądanie bierze górę [18+]
To wina Tharna! To wszystko jego wina! Niech go szlag
trafi! Co za dupek!
Type nie mógł powstrzymać się od pomstowania na współlokatora, z którym
ostatnio miał problemy zupełnie innej, niż dotychczas, natury. Wzburzony
młodzieniec stał pod lodowatym prysznicem w nadziei, że woda chłodząca skórę
pozwoli mu też ukoić rozlewające się w jego wnętrzu ciepło. Zastosowana metoda
nie przyniosła, niestety, zadowalających rezultatów, a chłopak, ku swojemu
zdziwieniu, zorientował się, że, zamiast oczekiwanego ostudzenia, czuje jeszcze
większe gorąco.
Od chwili, gdy odkrył sekret nocnych poczynań perkusisty,
nie potrafił już tak zwyczajnie zasnąć. Na początku czuwający nad jego snem
Tharn, wydawał mu się być po prostu dobrym człowiekiem. Delikatnie głaskał jego
plecy i twarz, odganiając koszmary i miękkim głosem życzył dobrej nocy. Nie
było w tym przecież nic zdrożnego. Jednak słodko szeptane słowa i lekkie
pocałunki, które ostatnio zostawiał na jego twarzy, należały do zupełnie nowej
kategorii. Jak on miał, do cholery, po tym zasnąć? Pomyślał ponuro o tym, że
jego nieznośny współlokator najwidoczniej znalazł sobie nocne hobby…
Co, do cholery?! Miało to także wpływ na jego nastrój.
Type, który od zawsze miał niewyparzoną gębę, teraz był jeszcze nieustannie w
złym humorze. Warczał na wszystkich wokół, a zapytany o przyczynę złego
nastroju, odpowiadał, że jest głodny. Wymówka uniwersalna. Co za bzdury!
– Ach!
Type przeciągle westchnął. Zimna woda rozpryskiwała się na
jego skórze, podczas gdy pozwalał sobie na mało przyjazne myśli pod adresem
obecnego w sypialni faceta. To z jego powodu opuścił pokój, by po raz drugi
katować ciało lodowatym prysznicem. Przecież mył się już godzinę przed powrotem
tego natręta do akademika. Jednak, aby uniknąć patrzenia na niego, dosłownie
uciekł z sypialni, szukając odosobnienia w łazience.
– Nie
myśl o tym Ai'Type, nie myśl o tym! – powtarzał sobie, po czym uniósł głowę,
pozwalając wodzie spływać po twarzy. Otworzył usta, ale sytuacja stawała się
coraz gorsza. Zamknął oczy, a w jego głowie natychmiast pojawił się otulający
go kocem Tharn.
Myślami powrócił do wczorajszej nocy, kiedy ten
przystojniak podszedł do niego i usiadł na łóżku. Najpierw podciągnął koc,
zakrywając jego klatkę, a następnie pogłaskał go po policzku. Type czuł na
twarzy ciepło jego oddechu. Duża dłoń przeniosła się na włosy i delikatnie je
zmierzwiła, by później znów wygładzić. Pamiętał doskonale, że włożył wtedy cały
wysiłek w to, aby nie drgnąć i nie pokazać, że wcale nie śpi. Leżał spokojnie,
udając głęboki sen, a ten facet nie odpuszczał… i w końcu... Ciepłe wargi
delikatnie pocałowały jego policzek.
Trzask!
Zaciśnięta pięść wylądowała na ścianie. Stojący pod
natryskiem chłopak rozchylił powieki, czując niepokój narastający w jego
wnętrzu. Dlaczego nakręca się tym, że ten koleś dotknął jego twarzy? Taką
bzdurą? Pffff…. Na myśl o innym incydencie, Type w mgnieniu oka poczuł, że jego
ciało zareagowało podnieceniem.
–
Uspokój się, uspokój się, uspokój się! – mamrotał pod nosem, nie mogąc opanować
instynktownej reakcji ciała, które w tej chwili krzyczało…
Umieram… Chcę, żeby jego ręce pomogły mi tak, jak ostatnio!
–
Shit... – jęknął, patrząc na swoją dłoń mocno zaciśniętą na wzwiedzionym
członku.
Próbował
myśleć o filmikach z seksownymi pięknościami, które wraz z przyjaciółmi
przesyłali sobie na ich grupie LINE. Na początku efekt wydawał się całkiem
obiecujący, zwłaszcza gdy myślał o ślicznotkach z uwodzicielskimi głosami,
których miękkie i delikatne….
„Jesteś
taki słodki, Type”.
Kurwa!
Dlaczego
słyszy w myślach słowa, które szeptał nocą Tharn?
Type, myśl o kimś innym, myśl o zmysłowych kobietach z dużymi
piersiami, o ich upajającym zapachu…
Powtarzanie w kółko tych samych słów i rozmyślanie o
biuściastych pięknościach, zdawało się przynosić pożądane rezultaty. Type
zwiększył tempo drżącej ręki, którą z zapałem pocierał twardego penisa. Jednak
im bardziej skupiał się na atrakcyjnych ślicznotkach, tym bardziej inna twarz
panoszyła się w jego umyśle, wypierając pozostałe obrazy. A co najgorsze, Type
wciąż nie potrafił zapomnieć o dniu, w którym współlokator przyłapał go na
masturbacji i o dłoniach, które posuwając z doświadczeniem jego fiuta,
zaserwowały mu gigantyczny orgazm.
–
Oooch… To było tak cholernie gorące… – te słowa bezwiednie wyrwały mu się z
ust.
Chłopak odwrócił się do ściany i opierając jedną ręką o
chłodne kafelki, drugą energicznie pocierał swoją męskość. Jednak zamiast głosu
zmysłowej piękności, w jego umyśle rozległ się echem zupełnie inny, niski
szept:
–
Miłych snów, Type…
–
Aaach… Mmm… – z głośnym jękiem i obrazem współlokatora w głowie wytrysnął
gorącą spermą, równocześnie spazmatycznie łapiąc powietrze.
Stał
pod spływającą po nim wciąż zimną wodą i opierając głowę o ścianę, czuł, że
jego życie spektakularnie sięgnęło dna.
Doszedł... myśląc o Tharnie…
***
Wieczorem, świeżo upieczeni studenci prezentowali to, czego
zdążyli nauczyć się w poprzednich tygodniach, wiedząc, że po tych zajęciach
będą mogli cieszyć się wolnymi dniami.
Na twarzach obecnych widniało radosne oczekiwanie
i jedynie oblicze Typa zupełnie odstawało od reszty, prezentując zrezygnowany i
deprymujący wyraz. Co jakiś czas chłopak energicznie potrząsał głową, zupełnie
jakby chciał pozbyć się obrazu, z którym stanowczo nie chciał się mierzyć.
Patrzącemu na niego bystrym okiem przyjacielowi, nie umknął ten przygnębiający
nastrój. Techno znów zaczął się o niego martwić.
– Co
się z tobą dzieje, stary?
– Nic.
– Za
każdym razem, gdy wypowiadasz to słowo, okazuje się później, że dopieszczałeś
kolejny podstępny plan. Nie cieszysz się? Zaraz kończymy.
– Nie
chcę wracać…
Techno
natychmiast domyślił się, że chodzi o Tharna. Co do cholery? Przecież Type
zapewnił go, że porzucił plan mający na celu wygryzienie go z pokoju. Przesunął
się, by usiąść obok i wlepił w niego zdziwiony wzrok.
– Na
czym polega twój konflikt z Ai'Tharnem? Mówiłeś, że mu odpuścisz!!!
– Ja…
nie… Tylko…
– Co
jest? Dlaczego się tak zacinasz? Gadaj no jakoś pełnym zdaniem! Myślisz, że
jestem jasnowidzem? – Techno z rezygnacją pokręcił głową.
Po
chwili ciszy do jego uszu dobiegł znużony głos przyjaciela...
– Chcę
się wyprowadzić.
– I
co? Twój ojciec nadal ci nie pozwala?
– To
dlatego właśnie jestem taki zestresowany. – odpowiedział podniesionym głosem.
Był zły. Próba urobienia ojca zakończyła się sromotną
porażką. Dlaczego musiał być tak upartym facetem, który twardo obstawał przy
swoim zdaniu? Tatusiek nie tylko pozostał głuchy na jego błagania, ale na
dodatek porządnie go zbeształ. Przypomniał sobie jego słowa: „Jeśli koniecznie
chcesz mieszkać poza kampusem, to idź do pracy, żeby zarobić na to pieniądze. A
dopóki jesteś na moim utrzymaniu, to będzie tak, jak ja sobie tego życzę”.
Nie ma co gadać, prawdziwy mistrz w ucinaniu dyskusji.
Młodzieniec westchnął. No przecież nie mógł powiedzieć ojcu całej prawdy.
Siedząc teraz obok przyjaciela, pomyślał, że coś z nim jest zdecydowanie nie
tak. Powrócił myślami do wieczoru, kiedy współlokator przyłapał go z fiutem w
garści. Rany, co za obciach!
Nie… To dla facetów normalne, prawda?
Ale
dlaczego... do kurwy nędzy, obiektem jego erotycznych fantazji stał się
ostatnio właśnie ten facet!?
–
Wiesz przyjacielu, każdy spór trzeba rozwiązywać u źródła. Nienawidzisz
Ai'Tharna tylko dlatego, że jest gejem. Jeśli więc zignorujesz ten fakt, to
będziesz mógł zaakceptować go takim, jakim jest i przestać myśleć w kółko o
tym, z kim chodzi do łóżka.
–
Gadasz zupełnie tak, jakby to wszystko było moją winą!!! – Type odwrócił się,
by spojrzeć na śmiejącego się Techno.
– Ach,
chłopie... Bo tak właśnie jest!
–
Następnym razem, gdy znajdziemy się w basenie, bądź gotów na to, że wcisnę twój
durny łeb pod wodę i bez wahania cię utopię – zagroził nieszczęśliwy
Type.
Odwrócił
się i samotnie bił z myślami, w milczeniu rozważając to, co powiedział ’No.
Tak, mogę to zignorować.
Przecież jego nietypowe pragnienie brało się wyłącznie z
tego, że ten chłoptaś co noc pozwala sobie go dotykać i całować. W takim razie
z dziecinną łatwością da się ten problem rozwiązać. Wystarczy mu przyłożyć i
ostrzec przed kolejnymi nocnymi macankami. Jeśli ten zboczeniec nie będzie go
więcej dotykał, to niepokojące podniecenie przestanie się pojawiać. Prosty
plan. Począwszy od dziś, musi trzymać się od niego z daleka!
Chłopak
ani przez chwilę nie przypuszczał, że jego pomysł, może doprowadzić do tego, że
sprawy wymkną się spod kontroli.
– Nie
chcesz zostać i posłuchać?
– Nie,
muszę wrócić i się przygotować.
Type rozstał się z przyjacielem i od razu wrócił do
akademika. W myślach dopracowywał szczegóły planu, który miał sprawić, że Tharn
przestanie traktować go jak dziecko potrzebujące ochrony. Niech się zabiera do
diabła z tą swoją dobroczynnością. Albo zaopiekuje się jakimś bezdomnym psem.
Type jego opieki nie potrzebuje! Trzeba go powstrzymać, bo pod płaszczykiem
odpędzania koszmarów, ten palant wzbudza w nim niepotrzebne nikomu pragnienia.
Nie ma sprawy! Obudzi się i zatrzyma go, zanim jeszcze poczuje na sobie jego
usta i bez wahania przyłoży mu w gębę. Albo zasadzi kopa. A najlepiej jedno i
drugie! Dosyć!!!
Przecież w ciągu minionych nocy pozwalał na takie
traktowanie wyłącznie z obawy przed pojawieniem się koszmaru. Ale skoro przez
ostatni tydzień spał jak niemowlak, to nie ma się czego obawiać. Cokolwiek
Tharn zrobi dziś w nocy, on będzie z nim walczył! Type poczuł się tak
zadowolony z obmyślonego planu, że spowodowało to też zniknięcie nieznośnego
napięcia ostatnich dni, dzięki czemu od razu po wzięciu prysznica padł na łóżko
jak kłoda i natychmiast odpłynął w sen.
***
– Haha.
–
Chłopie, co jest z tobą nie tak? Ostatnie huśtawki nastrojów, jak widzę,
zniknęły i teraz tryskasz szampańskim humorem. Nawet jeśli akurat nie ma się z
czego cieszyć! – Lhong patrzył podejrzliwie na przyjaciela.
Po godzinie 22:30 skończył się występ Konserwatorium
Muzycznego. Niektórzy studenci mieli w planach świętowanie, podczas gdy inni
szybko zmierzali w kierunku domów. Radosny Tharn wyszedł z budynku, ściągając
na siebie zdumione spojrzenie najlepszego przyjaciela, który nie omieszkał
zapytać go o powód tak dobrego humoru.
– Nic
takiego, po prostu pomyślałem o czymś zabawnym.
Tharn
machnął ręką, na co Lhong wzruszył ramionami.
– Co
chcesz zjeść?
– Nic,
nie jestem głodny. Chcę szybko wrócić do akademika.
Tharn rozstał się z przyjacielem i pospieszył do sypialni,
by znaleźć się blisko chłopaka, który sprawiał, że od rana się uśmiechał. W
rzeczywistości śmiał się w tajemnicy już od kilku dni. Był przekonany, że Type
wiedział o nocnych wizytach przy jego łóżku. Wiedział, ale nie reagował… W
zasadzie na samym początku nie był pewien czy współlokator był tego świadomy.
Tharn nie mógł patrzeć na to, jak rzuca się na łóżku, śniąc koszmary, więc
kołysał go do snu każdej nocy. Teraz nic już nie zakłócało jego snu. Jednak...
Ostatnio nie tylko spokojnie spał, ale pozostawał w zastygłym bezruchu. Dziwne.
Kiedy dotknął jego twarzy... Wyraźnie czuł, jak robi się coraz cieplejszy, a
jego oddech przyspiesza. W pierwszej chwili Tharn nieco się zawahał. Obawiał
się, że dotyk może sprawić, że Type poczuje się niekomfortowo. Jednak jego
zachowanie zaczęło go zastanawiać… Byli w stanie wojny, ale... Type tylko
udawał, że śpi jak zabity.
Może
akceptował tulenie do snu i pocałunki jako znak pokoju?
–
Jesteś zbyt słodki, Type. – wymruczał pod nosem, kierując kroki w stronę
drzwi.
Pomyślał
o najeżonym do niedawna współlokatorze i na jego ustach pojawił się łagodny
uśmiech. Co jeszcze pozwoliłby mu zrobić oprócz czuwania nad jego snem?
Skąd miałbym wiedzieć, jeśli nie spróbuję?
Tharn wszedł do pomieszczenia. W pokoju było jasno, a jego
współlokator... smacznie sobie spał. Odłożył rzeczy, zgasił górne światło,
zapalając nocną lampkę, po czym zbliżył się do łóżka Typa. Popatrzył na jego
piękną, uśpioną i odprężoną twarz. Żadnych gniewnych spojrzeń czy zmarszczonych
brwi. Usiadł na łóżku i delikatnie przesunął opuszkami palców po gładkim
policzku. Śpioch poruszył się i równocześnie odsunął jego rękę. A więc naprawdę
śpi.
Obserwował go już od dłuższego czasu, wiedział więc, że
kiedy tylko się budzi, przyjmuje nienaturalnie sztywną postawę. Tharn przestał
myśleć. Patrzył na łatwo dostępnego mężczyznę. Przyćmione światło delikatnie
oświetlało jego sylwetkę i Tharn po raz kolejny uświadomił sobie, jak
przystojny jest jego współlokator. Choć zdawał sobie sprawę z tego, że Type go
nie lubi, a może nawet nienawidzi, to jednak przyciągał go do siebie tak jak
jeszcze nikt przed nim. Jednak im bardziej ukrywał się przed Tharnem, tym
bardziej wpadał w swoją niepokojącą przeszłość.
Usta Tharna samoistnie przesunęły się z czubka nosa na
policzek i delikatnie przygryzły brodę mężczyzny. Uśpione ciało poruszyło się
niespokojnie, a oddech przyspieszył. Chłopak wydał z siebie pełne zadowolenia
westchnienie.
Po tym, jak Tharn pozostawił na jego twarzy jeszcze kilka
leciutkich jak piórko pocałunków, śpiący chłopak przewrócił się na plecy i
pozbył okrywającego go koca. W wyniku niespokojnych ruchów, jego podkoszulek
podjechał w górę aż do klatki, odsłaniając twarde mięśnie. Oczy Tharna
rozbłysły, kiedy z zachwytem patrzył na idealnie wyrzeźbione ciało dokładnie w
jego typie. Natychmiast zaschło mu w gardle na myśl o tym, jak bardzo pragnął
przejechać językiem po mięśniach i smakować je, dopóki się nie naprężą. Skąd mu
się brały takie pomysły…? Czy on oszalał?
Zanim zdał sobie sprawę z tego, co robi, jego język już
zjechał na sześciopak. Poczuł gładką i ciepłą skórę, której tak bardzo chciał
posmakować. Nie powstrzymała go nawet myśl o tym, że śpiący chłopak mógłby się
obudzić.
–
Oooch – miękki jęk wyrwał się z ust Typa, podczas gdy współlokator lizał jego
brzuch, czując przez skórę jego drżenie. Tharn pomyślał mgliście, że Type na
pewno jeszcze śpi, bo gdyby się obudził, to niewątpliwie uderzyłby go w twarz
za tak haniebne zachowanie.
Gorący
język sunął po pachnącej mydłem świeżej skórze, dzięki doświadczeniu trafiając
w najbardziej wrażliwe miejsca. Po chwili, zgodnie z oczekiwaniami, AiType
zaczął się budzić i tym razem nie symulował twardego snu.
Co to, do cholery, jest?
Jeszcze nie do końca przytomny Type, spróbował odepchnąć to, co
lizało jego skórę. Dlaczego brakuje mu powietrza?
–
Ai'Tharn, ty draniu! Co ty, kurwa, robisz!? Skurwiel! Przestań!
Type
znów poczuł na ciele język, a jego oddech jeszcze bardziej przyspieszył.
–
Przestań... – wychrypiał.
–
Wcale nie chcesz, żebym przestał!
Powinien
szaleć z niepokoju… W końcu wyrwał go ze snu baraszkujący po jego brzuchu
język…
Niech
to szlag!
–
Mówiłem ci, żebyś przestał! – powiedział mało przekonująco łamiącym się głosem.
Spojrzał na głowę Tharna, który ochoczo kontynuował swoje działania.
–
Dupek! Nie waż się mnie tam dotknąć!
Jeszcze nim skończył, Tharn jedną ręką unieruchomił go w
pasie, podczas gdy drugą przejechał po materiale bokserek w miejscu, w którym
prężył się jego członek. Przystojna twarz spojrzała w górę i Type ujrzał na
niej pełen satysfakcji uśmiech.
–
Twoje usta mówią mi, żebym się zatrzymał, ale ta część twojego ciała – po raz
kolejny musnął jego krocze – tęskni za czymś innym.
– Ty
draniu! – Nawet gdy otwierał usta do protestu, czując dotykającą go w intymnym
miejscu dłoń, to podświadomie chciał, żeby to trwało. – Jeśli to zrobisz, to
cię skopię!
– Ale
twój mały przyjaciel wcale nie chce, żebyś to robił! – wymruczał Tharn, nie
przerywając pieszczot.
Zatrzymał się na chwilę, czekając na reakcję i ujrzał, jak
Type niespokojnie wierci się na łóżku i nieświadomie wypycha biodra w
górę.
–
Chcesz umrzeć? Puść mnie… Ja… Aach… – z ust wydobywały się słowa protestu, ale
jego ciało łaknęło dotyku i chłopak z całego serca chciał więcej. Ale, by się
do tego przyznać, musiałby odłożyć na bok własną godność i powiedzieć czego w
tej chwili pragnie najbardziej. Było mu tak dobrze, że nie chciał, aby to się
skończyło.
–
AiTharn, ty draniu, nie jestem gejem!
Tharn spojrzał dyszącemu chłopakowi w twarz, której wyraz
jednoznacznie świadczył o tym, jak bardzo był teraz skrępowany. Type co prawda
wciąż powtarzał „nie”, ale dla Tharna było jasne, czego tak naprawdę pragnie.
Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że podniecony chłopak nigdy się do tego nie
przyzna. Zaszedł jednak zbyt daleko, by móc się zatrzymać. Przejął więc
inicjatywę, nakazując silnym głosem:
–
Zamknij oczy!
– Co?!
Nie takiej odpowiedzi spodziewał się Type. Był oszołomiony,
gdy Tharn bez dalszych ceregieli zsunął jego bokserki, uwalniając nabrzmiałego
penisa. Chłopak wydał z siebie mimowolny okrzyk, gdy poczuł, jak jedna ręka
delikatnie pieści jego jądra, a druga zaciska na sterczącym i obolałym z
podniecenia kutasie. Z jego ust bezwiednie wyrwał się kolejny zdradliwy jęk.
–
Zamknij oczy i pomyśl, że dotyka cię kobieta!
– Czyś
ty zwariował? Jesteś mężczyzną!
Tharn
podniósł twarz i z uśmiechem łagodnie przemówił.
–
Dzisiaj nauczę cię, że nie ma żadnej różnicy między ustami mężczyzny a kobiety.
Zamknij oczy i spróbuj zapomnieć, że czujesz na sobie gejowskie usta. Jestem
przekonany, że ci się to spodoba, a kto wie, czy się nie uzależnisz…
Skonsternowany Type ze zdumieniem zarejestrował, że właśnie
opuszcza rękę, którą miał zamiar odepchnąć głowę współlokatora. Język Tharna
podniecająco przesuwał się po czubku jego penisa, wysyłając dreszcze po całym
ciele. Po chwili poczuł, jak chłopak delikatnie liże jego jądra. W jednej
sekundzie wszystkie poplątane myśli Type'a rozpierzchły się. Całe ciało stanęło
w płomieniach i równocześnie pokryło gęsią skórką. Po chwili wzniósł oczy, gdy
poczuł, jak język polizał szczelinę i on… kurwa!
– Ugh!
Cholera! Stop! – chłopak drżał na całym ciele.
Tharn nawet nie myślał o tym, żeby się zatrzymać. Z
widocznym podnieceniem lizał członka, przejeżdżając językiem z dołu do góry i
krążąc wokół żołędzi… Nie ssał go tak, jak oczekiwał Type, zamiast tego
docierał do miejsc, w których leżący pod nim chłopak odczuwał największą
przyjemność. Niespiesznie i z oddaniem podsycał jego podniecenie, raz
delikatnie ślizgając się po wrażliwej skórze, raz mocniej naciskając.
Pożądanie, które Type odczuwał każdą komórką ciała,
domagało się ujścia, więc boleśnie przygryzał wargi, nie chcąc pozwolić sobie
na demonstrację swojego podniecenia. Po chwili Tharn dmuchnął w jego męskość,
wysyłając silne dreszcze w dół kręgosłupa, po czym delikatnie skubnął miękkimi
ustami i polizał w najbardziej wrażliwym miejscu, sprawiając, że Type zaczął
krzyczeć. Opadł na poduszkę, ze wstydem zakrywając rękami oczy. Jego serce
boleśnie tłukło się o żebra, a płuca krzyczały, domagając się powietrza. A
Tharn właśnie uznał, że dokładnie go wylizał, wziął więc do ust twardą męskość
i zaczął ją delikatnie ssać. Ciało Type’a niekontrolowanie drżało, podczas gdy
spazmatycznie chwytał powietrze. Jak on miał to wytrzymać?
Zabierzcie go! To mężczyzna! Umrę!
W głowie Type'a tłukły się dwie myśli. Jedną był
niepodważalny fakt, że Tharn jest gejem, a drugą, że jeszcze nigdy nie
przeżywał takiej rozkoszy. Powinien zapanować nad urywanym oddechem i zatrzymać
tego kolesia. Wykrzyczeć mu w twarz, że nie jest pedałem i uprawia seks
wyłącznie z kobietami. Jednak żądza, która trawiła jego ciało i gigantyczna
rozkosz, którą dawały mu usta tego mężczyzny, zdawały się z niego kpić.
Cholera!
To było takie kurewsko dobre! Szczerze mówiąc, jego członek aż drgał w tych
cudownych ustach!
– Ach,
U... Ugh... Drań... wystarczy już.... Ja nie mogę… – Type jęczał w rozkoszy,
patrząc, jak główka jego kutasa zatapia się w ustach partnera.
Najwidoczniej ten dupek uznał, że to wciąż za mało, więc
wyczyniał z nim wszystko, na co miał ochotę. Pocierał językiem, skubał wargami,
ssał a na dodatek, z odpowiednim naciskiem ręki, posuwał go w górę i w dół. Był
bezlitosny! Type wił się pod nim, czując, że znajduje się o krok od utraty
świadomości. Ręce, którymi na początku zamierzał go odepchnąć, spoczywały teraz
na jego głowie, zupełnie jakby zatrzymywały Tharna na miejscu.
Kazał mu zamknąć oczy i myśleć, że to kobieta go pieści,
ale Type już dawno je otworzył i patrzył, zdegustowany i zachwycony
równocześnie, na posuwające jego kutasa usta, które dostarczały mu
niepohamowanej rozkoszy.
Mężczyzna skupiający się na twardym członku skierował na
niego spojrzenie błyszczących oczu i uniósł kącik ust w uśmiechu, zupełnie
jakby z niego szydził. Nacisnął ręką na jego brzuch, czując pod nią drgające
mięśnie. Z ust chłopaka wyrwał się kolejny głośny okrzyk…
Ty draniu, wiesz, że jesteś w tym dobry. Jesteś
kurewskim wirtuozem! Nie musisz patrzeć na mnie z takim samozadowoleniem.
Arogancki kutas!
– Ugh!
A... ja... Pobudka! Tharn… Dojdę w twoich… Ustach… Odsuń…
Zupełnie na przekór swoim słowom, wcale nie pozwolił
Tharnowi zabrać ust, a zamiast tego wypchnął w górę biodra, wpychając się w nie
kutasem na całą jego długość. Równocześnie rękami przyciągnął do siebie jego
głowę. Biodra wymknęły mu się spod kontroli i Type całkowicie bez udziału
własnej woli, bez opamiętania penetrował gorące usta…
Półprzytomnie zauważył, że Tharn nie wyglądał na
zdenerwowanego jego wyczynem i przystosował się do szaleńczego tempa
narzuconego przez biodra Type’a.
–
Cholera! Nie... Ty... nie... ssij... w ten sposób – wyrwał mu się chrapliwy
jęk, podczas gdy doświadczone usta Tharn'a nie przestawały tego robić,
dostarczając mu przytłaczającej rozkoszy.
O Boże, to jest o wiele lepsze, niż kiedy robiła to moja
była dziewczyna! Umieram!!! Umieram!!!
–
Aach… Ja… Już…
Usta Tharna jeszcze szybciej wychodziły naprzeciw
drgającemu penisowi, bez problemu dotrzymując kroku szalejącym biodrom,
zupełnie jakby wiedział, że współlokator znajduje się tuż przed uwolnieniem.
Chwilę później poczuł w nich gorącą spermę. Mimo dygoczącego ciała Type nie był
w stanie przeoczyć, że Tharn nie wypuścił z ust jego członka, połykając
wszystko do ostatniej kropli, po czym dokładnie go wylizał.
Orgazm, jakiego jeszcze nigdy nie udało mu się przeżyć,
wyssał z niego wszystkie siły. Chłopak zamknął oczy, czując, że za chwilę
osunie się w sen. Nie wiedział, czy spotkało go szczęście, czy raczej dotknęło
nieszczęście, ale w tej chwili zupełnie go to nie obchodziło… Było lepiej niż
kiedykolwiek, lepiej niż przypuszczał, że w ogóle może być… To był najlepszy
lodzik w całym jego życiu.
Tharn
otarł dłonią usta, nie odrywając wzroku od zasłaniającego ze wstydu oczy
współlokatora, a następnie się uśmiechnął. Podczas gdy Type z całej siły
próbował się uspokoić, wysoka postać pochyliła się, by szepnąć mu do ucha:
–
Mówiłem, że ci się spodoba.
Type poderwał się natychmiast, a jego poduszka poszybowała
w stronę twarzy Tharna, który bez problemu ją zablokował, nie mogąc powstrzymać
się od śmiechu, chociaż całe jego ciało głośno domagało się orgazmu.
–
Jasna cholera! Nigdy więcej ci na to nie pozwolę! – facet, który twierdził, że
nienawidzi gejowskich ust, wyglądał w tej chwili tak, jakby miał zamiar
rozerwać go na strzępy. Mimo tego nie potrafił zgasić blasku zadowolenia w
oczach. Tak wygląda zaspokojony mężczyzna…
–
Haha, poczekam i się przekonam!
– Nie
masz na co czekać! Prędzej zamarznie piekło! Nie próbuj mnie więcej
dotykać!
Tharn udał się pod prysznic, śmiejąc się pod nosem ze
Słodziaka, który natychmiast po przeżytym orgazmie znów się najeżył. Kilka
rzeczy zdążył już sobie uświadomić. Wiedział, że Type nie pała już do niego
nienawiścią. Poza tym jego ciało zdawało się go zapraszać… Był tak cudownie
zmysłowy, reagował spontanicznie i bez zahamowań na każdy dotyk. Przypomniał
sobie zastygłą w rozkoszy twarz…
Wierzył, że wbrew twierdzeniu, kolejna okazja nadejdzie
szybciej, niż można się spodziewać. Zachichotał na myśl, że dokładnie w tej
chwili Type był zapewne chętny, by odciąć mu jego pedalski język, żeby już
nigdy nie paść ofiarą własnych hormonów…
Ale
wiedział też, że tego nie uczyni, a zamiast tego przyjdzie mu skonfrontować się
z tym, co się dzisiaj wydarzyło.
Tharn był naprawdę ciekawy, co z tego wyniknie i mógł mieć
jedynie nadzieję, że Type będzie szczery wobec samego siebie.
Tłumaczenie:
Juli.Ann
Korekta:
Baka
💜
OdpowiedzUsuń💜
Usuń