TT [Tom 1] – Rozdział 12
O kilka słów za daleko…
Tharn samotnie dokończył prysznic i podniósł z podłogi
skłębione ubrania. Potem owinął się ręcznikiem, pozbierał kosmetyki i poszedł w
stronę pokoju. Po drodze rozmyślał nad tym, jaką niespodziankę zgotuje mu jego
Słodziak. Ani przez chwilę nie wątpił, że chłopak, mimo że jeszcze niedawno
rozpływał się w rozkoszy, w tej chwili przypomina raczej rozwścieczone zwierzę.
W głowie, wywołując rozbawiony wyraz twarzy, pojawił mu się obraz szarżującego
byka. Na wszelki wypadek postanowił nastawić się na to, że po postawieniu stopy
za progiem, przyjdzie mu uchylić się od ciosu. Na jego ustach wykwitł ciepły
uśmiech. Pomijając wszystko inne, zwyczajnie chciał być blisko Type’a. Chciał
go przytulić i… Pocałować, ale ani przez chwilę nie łudził się, że czarujący
współlokator na to pozwoli. Gdyby tylko tego spróbował, to z całą pewnością
oberwałby w szczękę. Skoro w ciele Type'a nie płonęło już pożądanie, to nie
było co liczyć na przejaw żadnych cieplejszych uczuć. Ech…
Tharn potrząsnął głową, przypominając sobie, jak bardzo
pragnął zatopić się w jego zmysłowych ustach. Niestety nie było dane mu ich
skosztować, ponieważ wyraz twarzy Type’a skutecznie zniechęcał do prób. Skoro
tak bardzo tego nie chciał, to Tharn postanowił go nie zmuszać. Krok po kroku
chciał doprowadzić do tego, by chłopak sam wyszedł mu naprzeciw. Niektórzy
uważają, że pocałunki powinny być wymieniane wyłącznie między zakochaną parą i
do tej pory Tharn całował jedynie facetów, z którymi się umawiał. Ale, mimo że
wyraźnie widział, że Type nie życzy sobie jego ust na własnych, to nie marzył o
niczym innym, niż o tym, by je poczuć. Może nie teraz…, ale w
przyszłości?
Zatrzymał się przed drzwiami sypialni i optymistycznie
pomyślał, że żaden przedmiot nie poszybuje w jego kierunku… Kto wie? Być może
Type już śpi. Prawdopodobnie nie chciał mierzyć się z problemami i wybrał sen
zamiast konfrontacji… Po chwili perkusista z determinacją nacisnął klamkę.
–
Hę?
Drzwi do sypialni okazały się zamknięte. Zmarszczył brwi,
stojąc tam półnagi, z rękami pełnymi ubrań i kosmetyków. Tej sceny zdecydowanie
nie było w scenariuszu.
–
Zrobiłeś już wystarczająco dużo! – wymruczał cicho.
Było jasne, że nie był to zwykły przypadek, tylko
współlokator celowo odciął mu drogę powrotu do pokoju. Martwił się o studentów
mieszkających po sąsiedzku, mógł więc tylko delikatnie zapukać.
–
Ai'Type, otwórz mi drzwi.
–
Ai'Type!
W
zasadzie wcale nie spodziewał się, że Type tak zwyczajnie go wpuści… Po chwili
coś sobie przypomniał i natychmiast się uspokoił. Chwycił spodnie od szkolnego
mundurka i poszukał klucza. Zdaje się, że nie wyciągnął go z kieszeni przed
pójściem pod prysznic.
Nie da się ukryć, że miał cholerne szczęście! Ale mimo tego
był zły. Kto zresztą by nie był? Przecież ten cholernik, swoim celowym
działaniem, zatroszczył się wyłącznie o to, żeby Tharn stał się pokarmem dla
komarów.
Bum!
Nie
troszcząc się o zachowanie ciszy, z rozmachem otworzył drzwi, a po włączeniu
światła, zamykając je, zdrowo sobie nimi trzasnął. Odwrócił się, by spojrzeć na
mężczyznę leżącego na łóżku i zauważył na własnym piętrzące się mokre ubrania.
Z niedowierzaniem zmarszczył brwi. No cóż, nawet jeśli zrobił coś złego, to
przecież skoro Type już zakosił mu ciuchy, to mógł je chociaż wrzucić do kosza
na bieliznę.
Po chwili jego wzrok powrócił do zawiniętego w kołdrę
współlokatora, po czym chłopak podszedł bliżej. Obserwował go przez wiele nocy,
wiedział więc, że gdy tylko zapadał w sen, to natychmiast odrzucał kołdrę. A
więc nie śpi…
Przez
chwilę w milczeniu zastanawiał się, co powinien zrobić, po czym pochylił się i
wyszeptał.
–
Dobranoc Ai'Type. Spokojnych snów.
Zanim zdążył się zorientować co się dzieje, poczuł silny
cios w brzuch i usłyszał wzgardliwe słowa.
–
Odwal się Ai’Palancie, przecież miałeś swój orgazm. Nie myśl, że możesz się do
mnie przystawiać!!!!
–
Auuu!!!
Tharn, który pierwotnie myślał, w jaki sposób ukarać go za
zatrzaśnięcie drzwi przed nosem, zamiast uczucia słodkiej zemsty, miał poczucie
umierania z bólu, zwijając się na podłodze. Zanim jeszcze zdążył wstać, leżący
w łóżku chłopak z satysfakcją się uśmiechnął, po czym nie omieszkał
zagrozić:
– Nie
rób mi tego nigdy więcej, bo następnym razem nie zadowolę się zwykłym ciosem w
brzuch. – Type demonstracyjnie uniósł w górę obie pięści.
Chociaż w pierwszym odruchu Tharn zamierzał się bronić, to
jednak po chwili nie tylko zrezygnował z jakichkolwiek działań, ale również
zaciskając zęby, przełknął ripostę, która dosłownie pchała mu się na usta. Ból
brzucha będzie dla niego nauczką za to, że bujając w obłokach, zapomniał na
chwilę, jak mściwy był jego współlokator, który niczym w tej chwili nie
przypominał uroczego chłopaka. Ech… W normalnych warunkach zawsze przecież
wyglądał tak nieprzystępnie, jak teraz. Wychodzi na to, że ciężko będzie się do
niego zbliżyć.
Tharn z bolącym brzuchem siedział na podłodze i patrzył na
odwróconego plecami do niego Type’a, dokładnie przykrytego kołdrą. Przez
chwilę, by złagodzić ból, delikatnie masował obolałe miejsce, po czym zwrócił
się do agresora.
– Nie
przychodź następnym razem, by prosić mnie o pomoc.
– A
kto cię o nią, do cholery, prosił?? – dobiegł go spod kołdry gniewny głos.
– Nie
ma co mydlić sobie oczu. Jesteś od niej uzależniony.
– Ty
pieprzony Ai’Dupku! – Type nie mógł się powstrzymać, by głośno nie
zakląć.
Tharn postanowił, że jednak mu odpuści i z ręką
spoczywającą na brzuchu usiadł na łóżku. Sam tak do końca nie wiedział, co
właściwie czuje. Był zły czy rozbawiony? Jedynym czego był pewien, było to, że
podczas gdy patrzył na zwiniętego w kłębek Type’a, jego serce nie przestawało
jak szalone walić mu w piersi.
Wcale nie zamierzał się poddawać, chociaż było jasne, że czeka go
trudne zadanie. Być może niektórych rzeczy nie wolno przyspieszać...
***
– Od dzisiaj nasz zespół zostanie podzielony na grupy, żeby
optymalnie wykorzystać czas.
Type
był bardzo wdzięczny Techno, że zaciągnął go na boisko zaraz po pokazie
cheerleaderek. Treningi ich drużyny stały się coraz częstsze, dłuższe i
bardziej intensywne. Musiał nie tylko biegać i rozciągać mięśnie, ale też
wykonywać ćwiczenia wysoko podnosząc kolana. Trener nie pożałował im biegów z
przeszkodami czy ćwiczeń, które miały na celu doskonalenie techniki. Każdego
dnia Type z zapamiętaniem dawał z siebie wszystko, chcąc zmęczyć się do tego
stopnia, żeby przestać myśleć o tym cholernym Tharnie. Mimo że był kompletnie
wyzuty ze wszelkiej energii, to jednak od czasu do czasu widmo współlokatora
pojawiało się w jego głowie. Dlaczego, kurwa, tak bardzo się męczy, skoro i tak
ten koleś ciągle wyświetla mu się przed oczami? Z drugiej strony, skoro był tak
padnięty, to istnieje całkiem realna szansa na to, że mały Typek nie będzie
prężył się w jego bokserkach, tęskniąc za dotykiem rąk, czy ust przystojnego
współlokatora.
– Zazdroszczę seniorom, ja też chcę grać w reprezentacji
uniwersytetu! – rzucił Techno.
– Nic
nie stoi na przeszkodzie, drogi przyjacielu. Ale żeby się tam dostać powinieneś
wygrywać, a do tego potrzebujesz podstaw i porządnej techniki. Nawet ktoś z tak
małą pojemnością mózgu jak ty, powinien to wiedzieć.
Nie zawsze nadawali na tych samych falach. Dziś,
sfrustrowany Type, nie żałował mu krytyki, bo ten cholernik już od jakiegoś
czasu namolnie marudził mu koło ucha. Czy to jedyna śpiewka, jaką zna?
–
Wiem, wiem, ale i tak jestem zdania, że powinno się dać szansę nowym studentom.
– Cóż,
to przestań marnować czas na treningi, skoro masz nędzne widoki na grę w lidze.
Studencka drużyna piłkarska nie jest taka jak w liceum.
–
Poczekaj, to zobaczysz, pesymisto! W przyszłości zostanę kapitanem drużyny!
– Czy
chcesz, żebym pomógł ci się obudzić ze snu?
Słysząc ponury głos, Techno uważniej spojrzał na
przyjaciela.
– Ty
słuchaj no, koleś, dlaczego uparłeś się, żeby wpędzać mnie w przygnębienie. Mam
ci dotrzymywać towarzystwa, czy jak? Dlaczego jesteś taki wkurzony? No już,
gadaj, co ci jest!
Type
przez chwilę milczał, a jedyną odpowiedzią, jaka przyszła mu do głowy, było
zwięzłe:
– Nic.
–
Przepraszam, ale twój przyjaciel nie jest pokazową amebą. Gdyby to było „nic”,
to nie milczałbyś przez pół minuty, intensywnie rozmyślając nad odpowiedzią… A
może… Co tak właściwie stało się między tobą a nim? – dodał bystro.
– Nic.
Nie chcę dodawać sobie problemów, więc mogę poudawać
głupiego. Nie mam ochoty na spowiedź.
Obraz perkusisty ponownie pojawił się w jego umyśle. Tym
razem jednak nie zepchnął go w głąb świadomości. Może powinien się, choć
chwilę, nad tym zastanowić?
Co ja właściwie do niego czuję? Przecież nie jestem gejem.
Nie żywię żadnych uczuć w stosunku do mężczyzn i przecież nigdy seksualnie mnie
nie pociągali. Nie dość na tym… nienawidzę ich! Od zawsze nienawidziłem. Ale
coś się zmieniło… Inaczej przecież, po pamiętnym seksie, nie musiałbym w kółko
i z naciskiem powtarzać sobie, że nienawidzę go jeszcze bardziej niż wcześniej.
W głębi serca wiem, że już od jakiegoś czasu nienawiść, jaką do niego czułem,
zdążyła się ulotnić. Na dodatek, musiałem przyznać, że czułem się tak dobrze,
robiąc to z nim. Więc co to znaczy? Przecież wcześniej, już na samą myśl o tym,
że ktoś jest gejem, zbierało mi się na wymioty. Z nim jest inaczej. Czy te
negatywne uczucia zmieniły się w stosunku do wszystkich gejów, czy tylko co do
Ai’Tharna?
Najbardziej martwiło go, że przekonania, które miał już
przecież od lat, nagle – z powodu Tharna – zaczęły się zmieniać. To mogło
znaczyć, że ten półkrwi dupek ma na niego wpływ, ale o tym pan Tiwat nie chciał
wiedzieć. Nie spodziewał się, że jeszcze tego samego popołudnia znajdzie
odpowiedź na gnębiące go pytanie: Czy naprawdę zaczął inaczej postrzegać osoby
o odmiennej orientacji seksualnej?
– Ai'Techno! Umieram! Twój przyjaciel jest taki przystojny
i wygląda tak pysznie. Och, od samego patrzenia płoną mi policzki i pot
występuje na twarz. Jak to fajnie, że wybrałyśmy się tutaj.
Type
wiedział, że Techno traktuje ich jako dobrych znajomych. Jego przyjaciel był
osobą o rozwiniętych umiejętnościach społecznych. Znał prawie połowę osób w
szkole, więc wcale nie był zaskoczony, że obecnie również studenci innych
wydziałów nie byli mu obcy. Ale właśnie jeden z nich podszedł do Techno i
chwycił go mocno za ramię, natrętnie gapiąc się na Type’a.
Gdyby te słowa padły ze strony jakiejś uroczej dziewczyny
ze świetną figurą, to odwzajemniłby uśmiech i poczuł się dumny z pochlebstwa.
Ale w tej chwili wcale nie było mu do śmiechu, ponieważ osoba, która go
skomplementowała była przecież homo. Zawsze wrzucał ich do jednego worka, bo
nawet jeśli niezupełnie tacy byli, to on nazywał ich „problemami seksualnymi”.
Czuł się podenerwowany, ponieważ, mimo że stojące przed nim dwa indywidua
ubrane były w męskie mundurki, to miały na twarzach makijaż i paplały wysokimi
kobiecymi głosami. Szczerze mówiąc, ton ich głosu uznawał za wulgarny, a na
dodatek w poufały, a nawet intymny sposób ocierały się o chłopaka. Type cofnął
się o dwa kroki, z niesmakiem patrząc, jak jeden z nich klei się do Techno,
głaszcząc go po ramieniu. Jedyne co tłukło mu się teraz w głowie, to myśl, że
wcale nie przestał nienawidzić gejów, homoseksualistów, czy jakkolwiek ich
nazwać!
To prawda. Co za różnica? Bez względu na to za kogo się
uważali, mieli zdecydowanie nakierowaną na mężczyzn orientację seksualną. Type
chciał jedynie prosić o to, by się go nie czepiali, ponieważ czuł się
zdegustowany na sam ich widok. Z trudem pohamował się od wygarnięcia im tego
wprost.
– O nie, jestem taka zdenerwowana. Moja siostra wyznała
Nong Techno, że uważa jego przyjaciela za przystojnego.
– A
nie masz zamiaru wychwalać mojej urody, Phi? – Techno, zupełnie jak łase na
komplement dziecko, powiedział to tak, jakby został skrzywdzony.
Słysząc to, Type spojrzał na swoje buty i spróbował
opanować wyraz twarzy.
–
Noooo, bardzo chce pochwalić również ciebie... Ale nie mogę…
Słowa padające z ust tych ekstrawaganckich istot brzmiały w
jego uszach cokolwiek niezrozumiale. Było coś o jakichś klapsach i całusach,
ale Type tak do końca nie łapał sensu tej gadki, ponieważ z obrzydzeniem
patrzył na usta, które znajdowały się blisko policzka Techno. Chłopak wyraźnie
poczuł wywołane przez wstręt dreszcze i gęsią skórkę, którą pokryło się jego
ciało. Nie miał pojęcia, jak jego przyjaciel mógł tak zwyczajnie zaakceptować
wygląd i zachowanie tych… kimkolwiek ten gatunek był.
Rany, nie dość, że ich egzaltowane zachowanie napawało go
wstrętem, to w jego uszy wwiercały się coraz bardziej donośne głosy.
– Do
twojej piersi, mojej piersi.
– No
cóż, wciąż chronię swoją klatkę piersiową, jestem małym chłopcem!
W tym momencie Type zastanawiał się, jak daleko może stąd
uciec. Jeden z nich krzyczał jak... No cóż, nawet nie chciał tego dokładnie
analizować. Wiedział tylko, że jego uszy wypełniły się wysokimi, ostrymi
dźwiękami, wychodzącymi z ust nazywających się siostrami „studentek”. Patrzył,
jak jeden z nich podniósł rękę, by ochronić klatkę piersiową i zagryzł wargi.
Type
spojrzał na nich nerwowo. Drugi był jeszcze bardziej ekstremalny, machając i
klepiąc Techno po ramieniu, czym przyjaciel zdawał się w ogóle nie przejmować.
Jeden z nich pociągnął Techno za szyję, bo całkiem na serio miał zamiar go
pocałować, mówiąc przy tym wysokim głosem:
–
Skoro ogień jest rozpalony…
Niech to diabli!
– Och, dlaczego tak niegrzecznie szczypiesz mnie w pierś! –
rzuciła siostra pod adresem Techno, wydając z siebie piskliwe odgłosy.
– Czy
to jest pierś? Jesteś płaska jak deska!
Do
Typa ledwo docierały te obrazy, ponieważ przepełniały go fale
obrzydzenia.
– Co
chcesz zrobić, aby wpłynąć na mój nastrój?
– Och,
nie chcę być uszczypliwy, dlaczego mnie tak uwodzisz, siostro?
–
Cholera, cholera, jak można mieć taką złą gębę!
Techno drżał ze śmiechu, gdy po raz kolejny uszczypnął
sutki starszej z sióstr, której najwidoczniej się to podobało.
Po
chwili przyjaciel z wrednym uśmiechem rzucił:
– Nie
chcę tracić czasu na twoje sztuczne cycki, myślę, że lepiej będzie jak znajdę
sobie prawdziwe.
Type nie był w stanie wytrzymać tego ani minuty dłużej.
–
Ai'Techno, pójdę już. – nie zamierzał patrzeć i słuchać jak Techno flirtuje z
tymi dwiema siostrami.
Czas
brać nogi za pas. Jeszcze, nie daj Boże, zaczną przystawiać się do niego. Niech
robią co chcą, byle trzymały się z daleka. Jego ciało nadal pokryte było gęsią
skórką. Chłopak przekonał się właśnie, że nadal nienawidzi pedałów.
– Nie
odchodź, Nong!
Osoba,
która pierwotnie podniosła rękę, by ochronić swoją klatkę piersiową, zwróciła
się w stronę Type’a, po czym uśmiechnęła się, myśląc pewnie, że jej uśmiech
jest słodki. Bleeeee.
Type z widocznym wysiłkiem walczył o opanowanie.
– Cóż,
Nong, ja i moje siostry jesteśmy administratorami strony naszego wydziału,
poświęconej przystojnym chłopcom. Czy mogę zrobić ci zdjęcia, Nong, by umieścić
je na stronie? Podaj mi swoje imię, będziesz dopingowany przeze mnie w
głosowaniu na najprzystojniejszego chłopaka kampusu. Osobiście będę ci
kibicować!
Type nie potrafił tego wytrzymać, podniósł nawet dłoń, by
odepchnąć jej ramię. Jego wyraz twarzy stawał się z sekundy na sekundę coraz
bardziej chmurny, gdy myślał o tym, że te „kobiety” chciały wydrzeć jego
personalia i zrobić mu fotki. Nie! Nie! Nie! Były do tego stopnia zajęte
uzyskaniem zgody, że nawet nie potrafiły dostrzec, jak bardzo go to wszystko
mierzi.
–
Siostro Phi, znajdź kogoś innego. – wyrzucił z niecierpliwością, czując, jak
zaczyna być zalewany przez przytłaczające go uczucia, które mieszały się z
obrazami z przeszłości. Wyraźnie czuł, że zaczyna brakować mu powietrza.
– Hej,
siostro Phi, czy Type jest aż taki słodki? Znajdź sobie kogoś innego! – Techno
pospieszył mu na odsiecz, prawidłowo interpretując jego postawę.
Wiedział
przecież o nienawiści, którą Type żywił do homoseksualistów. Nie był w stanie
prawidłowo ocenić, kim były przyjaciółki Techno, wrzucając je do jednego worka
z gejami. Shit!
– No,
przystojniaku! Nie myśl za dużo, tylko zdjęcie, zdjęcie! – osoba trzymająca
Techno puściła go i wyciągnęła ramię w kierunku Type’a.
Techno z narastającą obawą patrzył na rozgrywającą się
przed nim scenę, nie przestając interweniować.
–
Phi, chodzi o to…
– Shit! Nie dotykaj mnie, ty pieprzony pedale! Przestań
mnie, kurwa, macać!
W
momencie, kiedy to nachalne stworzenie wyciągnęło dłoń, by przejechać po jego
czole, w Typie puściły wszystkie hamulce. Nie zatrzymała tego nawet pomoc
Techno, który chwycił rękę dotykającej go studentki.
–
Odejdź ode mnie, ty pieprzony zboczeńcu! Jestem tobą zdegustowany! Mężczyzna
paradujący jako kobieta nie ma racji bytu. Zboczeniec udający kobietę! Żal mi
rodziców, którzy mają tak nienormalnego syna! Nienawidzę was z całego
serca!
Type wykrzyczał z siebie te ostre słowa, przelewając w nie
całe niepohamowane obrzydzenie, które czuł. Nie obchodziło go, że siostry
patrzyły na niego z poczerwieniałymi z gniewu twarzami i oszołomieniem w
oczach.
– Ach... to... Och, co ja teraz zrobię? – jęknął słabo
Techno.
–
Jestem transseksualistką, dupku. Jakim prawem tak się do mnie zwracasz, Nong? –
wysyczała gniewnym głosem. Kto wie, jak rozwinęłaby się sytuacja, gdyby Techno
błyskawicznie ich nie zablokował.
– Phi,
Phi, proszę, najpierw się uspokój. Uspokój się. Przepraszam cię w imieniu
mojego przyjaciela za to, co powiedział. To od zawsze tak wyglądało.
–
Ai'Type! Co chcesz zrobić? Pospiesz się!
Pomimo wysiłków ze strony Techno, stojący za nim studenci
ze złością głośno go przeklinali, ponieważ Type szydził z sióstr i patrzył na
nie z wyraźnym obrzydzeniem. Po chwili odwrócił się i odszedł, pozostawiając za
sobą pomstujących studentów, rozwścieczone studentki i skonsternowanego
przyjaciela, który marzył w tej chwili wyłącznie o tym, by móc się stąd
teleportować.
–
Phi, uspokój się, uspokój, uspokój!!!
– Nie
mogę się uspokoić! Widziałeś, że twój kolega ośmielił się mnie dyskryminować.
Jest zahamowanym w rozwoju kretynem! Homofobem! Mam prawo tak właśnie reagować.
Nawet jeśli jestem transseksualistą, to posiadam własną godność!
– Phi,
zamiast mojego przyjaciela, to ja cię szczerze przepraszam. Proszę, uspokój
się, Phi.
Po
chwili do uszu Techno dobiegły okrutne słowa groźby.
–
Proszę, przekaż twojemu irytującemu koledze, że to się tak nie skończy, Nong
Techno!
***
Sprawa z Tharnem wciąż go dołowała, a teraz Type miał
dodatkowy orzech do zgryzienia z powodu tych dwóch studentek, które nie
zamierzały puścić płazem jego wybuchu. Po całym zamieszaniu Techno natychmiast
odnalazł przyjaciela i próbował namówić go do zminimalizowania szkód.
– Ai'Type, proszę. Przeproś te dwie starsze siostry. Błagam
cię. Będziesz miał niezłe kłopoty, jeśli tego nie zrobisz.
Siedząc
w akademiku Techno próbował ubłagać przyjaciela, aby przeprosił kobiety, z
którymi tak bezpardonowo się obszedł. Chciał zadbać o to, aby sytuacja nie
miała o wiele bardziej tragicznych skutków, niestety jego słowa trafiały w
próżnię.
– Co?
Co zrobiłem źle? Dlaczego mam je przepraszać? To ona mnie napastowała. Dotykała
wbrew mojej woli!!!
–
Naprawdę się o ciebie martwię, Ai’Type. Wiem, że tak to odczuwasz, ale obie są
bardzo znane. Jeśli nagłośnią sprawę, to uczelniane trolle będą na ciebie
polować.
– Hum!
Myślisz, że się boję? Nawet jeśli przyjdą się nade mną znęcać… Nie będę
spokojnie siedział, tylko będę walczył. Baa! Kiedy stały obok mnie, miałem
ochotę zwymiotować! Ciągnęły mnie za rękę, ocierały się o mnie jak jakieś
kocice. Cholera, na samą myśl o tym przechodzą mnie ciary! Dziwisz się mojej
pogardzie? To one mnie molestowały, nachalne indywidua!
–
Ai'Type, w tej sprawie też się mylisz… Nawet jeśli cię dotknęły, nie wolno ci
było w ten sposób zareagować. Nie mogłeś przeprosić i odejść? Dlaczego dajesz
się zdominować swojej nienawiści do homoseksualistów? To uczucie nie może
decydować o twoim życiu! One na serio mogą ci zaszkodzić, używając mediów
społecznościowych. Choć jesteśmy przyjaciółmi, nie mogę w tej sprawie stanąć po
twojej stronie.
Techno
czuł się bezsilny, patrząc na nieubłaganego, zakamieniałego w swoim wstręcie
Type’a.
– Nie
musisz być po mojej stronie. Powtarzam – to ja jestem tu ofiarą! To one
przekroczyły granicę i naruszyły moją przestrzeń osobistą.
– Ach
daj spokój, złapały cię za ramię, czy pogłaskały po twarzy. Przecież widać
było, że się tylko wygłupiają. Zareagowałeś jak ostatni kretyn. Należało się
powstrzymać od inwektyw i zwyczajnie ulotnić.
– Ale
czuję się źle, gdy ktoś taki mnie obmacuje!
– Och,
dlaczego mam takiego przyjaciela? Jest w tobie tyle uprzedzeń, ciasnoty i
śmieszności! Dlaczego tak bardzo mi na tobie zależy? – Techno naprawdę chciałby
przestać martwić się o przyjaciela, ponieważ doskonale wiedział, jakie wpływy
mają obie siostry i jak drastycznie odbiją się na Typ’ie konsekwencje tego
wybuchu.
Po chwili rozległ się dzwonek komórki.
– Co
się dzieje? Jestem teraz zajęty. – ponaglił rozmówcę zniecierpliwiony Techno,
odbierając połączenie, równocześnie nie odrywając wzroku od grającego na
komputerze przyjaciela.
– O
czym ty mówisz???!!!
Jego
oczy rozszerzyły się w szoku i sprawiał wrażenie, jakby za chwile miał się
udusić.
–
Dzięki za telefon! Pa.
Przez
chwilę tępo wpatrywał się w Type’a, zanim rzucił:
–
Shit!!!!!!!
– Hej,
wciąż gram. – zaprotestował Type, podczas gdy przyjaciel szarpał go za ramię.
– Cóż,
ostrzegałem cię, cholera!!! – wykrzyknął, niemal dotykając nosem ekranu
własnego laptopa. – Doigrałeś się imbecylu!
– O,
moja głowa! Nie ciągnij mnie za włosy!
–
Otwórz oczy i spójrz, co narobiłeś! Ty homofobiczna ofiaro!
Podczas gdy Type wciąż jęczał z powodu brutalnego
odsunięcia jego głowy od monitora, przyjaciel gniewnie przeklinając, podsunął
mu pod nos własnego laptopa. Type rzucił okiem na wyświetlającą się stronę
internetową.
–
To... Co to do diabła? – mocno zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, co właściwie
widzi i dlaczego jego przyjaciel jest taki wzburzony.
–
Katastrofa, koleś! Masz przerypane! Cóż, przewidziałem coś takiego. Błagałem
cię, żebyś przeprosił tę dwójkę. Ai'Type, teraz już na to za późno! – skarżył
się Techno, patrząc na niszczący post, który wyświetlał się na ekranie.
Siostry, które Type obraził, zdążyły napisać
miażdżący artykuł, w którym nie tylko go skrytykowały, ale również przedstawiły
żywy opis własnych odczuć.
Post
miał nagłówek „Prawdziwe uczucia dwóch potworów”. Poniżej obie studentki
opowiadały o tym, jak zdały sobie sprawę z tego, że ich ciała były męskie, ale
w ich wnętrzu drzemała kobieca dusza. Było jasne, że absolutnie każdy, kto
przeczyta ten artykuł, będzie stał po stronie jego autorek. Nie była to lektura
skierowana wyłącznie do kobiet i trafiała do wszystkich odbiorców, perfekcyjnie
wzbudzając w nich sympatyzujące z nimi uczucia. Nie bez znaczenia był fakt, że
oprócz smutnych pytań „co właściwie jest z nimi nie tak”, podały przyczynę
publikacji, opisując faceta, którego stały się ofiarą. Type nie wiedział
dokładnie, co jest tam napisane, ale po tym, jak artykuł godzinę temu
umieszczony został w sieci, była pod nim już niesamowita ilość polubień i komentarzy.
– I co
z tego?!
– Jak
to co? Type, jak się teraz czujesz?! Widziałeś to? Ten post ma ponad 35.000
lajków, a ja uprzejmie przypominam ci, że każdy, kto w niego klika jest
studentem naszego uniwersytetu. Chociaż biorąc pod uwagę liczbę serduszek, te
studentki mają również fanów spoza kampusu. Twoje życie stanie się nie do
zniesienia!
Mimo że Techno miał silne argumenty, to jedynym czego
doczekał się w odpowiedzi ze strony Type’a, było wzruszenie ramion.
– Więc
co? Burza w szklance wody. Szybko minie, jak tylko znajdzie się nowy temat.
Type
nie wykazywał żadnych obaw przed sympatykami obu sióstr i z niedowierzaniem
spoglądał na przesadnie, jego zdaniem, zaniepokojonego Techno, który miał
ewidentne trudności z oddychaniem.
– Cóż,
jak uważasz. Osobiście jestem zdania, że zbytnio to bagatelizujesz. Zobaczymy,
jak się rozwinie.
W
końcu Techno zrezygnował z prób przekonania go do przeprosin, a patrząc na
obojętną minę przyjaciela, nie mógł doczekać się, kiedy opuści jego pokój. W
chwili, gdy przymierzał się do wyjścia ujrzał powracającego Tharna.
– Co
mogę dla ciebie zrobić, Ai’Techno? Nie wyglądasz zbyt ciekawie.
– Nie
wiem, zapytaj swojego głupiego współlokatora!
Tharn zmarszczył brwi, gdy usłyszał odpowiedź i spojrzał
na Type’a, który ponuro wpatrywał się w ekran komputera. Postanowił jednak nie
pytać, bo po wyrazie jego twarzy widać było wyraźnie, że Ai'Type z pewnością
nie udzieli mu normalnej odpowiedzi. Nie ma co walić głową w mur, można sobie
tylko nabić guza.
Zatopiony w czarnych myślach, pozornie skupiony na grze
Type, nie miał pojęcia, jak brzmiały komentarze, które czytelnicy pozostawiali
pod krytykującym go postem:
...
Więc kim jest ten człowiek, Phi?
… Phi,
nie myśl za dużo. Phi, nie zrobiłaś nic złego. Ta druga osoba jest zła.
… Ten
Nong to płytki homofob. Jest zbyt wielu ludzi o wąskich horyzontach myślowych.
Większość
z nich ma brzydkie twarze i złe osobowości.
…
Wspieramy Was!
...
Dobrze! Kim on jest, Phi? Jestem hetero, ale nie mogę się pogodzić z tym, że
jesteście zastraszane. On naprawdę jest idiotą!
…
Wielu moich przyjaciół jest homoseksualistami i transseksualistami. Co to za
palant?
… Kim
on jest, siostro? Pobiję go dla ciebie!
...
Phi powiedz mi, kim on był, to nadepnę mu na twarz przed bramą uczelni!
Sądząc po opiniach, Type narobił sobie całą masę wrogów.
***
Po dwóch dniach burzliwych komentarzy i niesamowitej
liczbie lajków, ktoś zrobił zdjęcie młodzieńca w uniwersyteckiej koszulce
drużyny piłkarskiej i wrzucił je do sieci. Oznaczył też uczelnię, dodał wydział
i dopisał nazwisko. Nie trzeba więc dodawać, że popierający obie siostry
zwolennicy błyskawicznie dowiedzieli się, kim on jest!
Świat Typa pogrążył się w chaosie…
Tłumacz:
Juli.Ann
Korekta:
Baka
💜
OdpowiedzUsuń