TT [Tom 1] – Rozdział 15 [18+]
Autentyzm uczuć [18+]
– Chcę, żebyś się ze mną kochał!
– !!!
Type nie miał najmniejszych problemów z nazwaniem tego, co czuł. W
pierwszej chwili miał jedynie niepohamowaną ochotę, by rzucić się na swojego
współlokatora z pięściami.
Jednak napływające do jego głowy falami wydarzenia ostatnich dni,
odwiodły go od natychmiastowego ataku. Przecież Tharn mu pomógł. Znosił jego
rozwydrzone zachowanie, podstępne i brudne sztuczki oraz niewyparzony język. Na
dodatek pomagał mu nie tylko wtedy, kiedy pokonała go choroba, ale również przy
zakończeniu prowadzonej przeciw niemu internetowej wojny.
Tylko dlaczego zrzucił mu teraz na głowę takie wyznanie? Kto
powiedział, że homoseksualiści są inni? Okazuje się, że ten chętnie by go
zaliczył…
–
Marzysz...
–
Żartuję!!!
Type wciąż jeszcze tak do końca nie pozbył się ochoty, żeby się na
niego zamachnąć... Rozmyślił się jednak, a po chwili ujrzał jak leżący na
plecach Tharn podnosi na niego wzrok i sympatycznie się uśmiecha.
–
Twoja ekspresja w tej chwili jest o wiele wspanialsza, niż się spodziewałem!
–
Ai'Tharn, nie żartuj sobie z takich rzeczy!!! – gorącogłowy współlokator z
wysiłkiem stłumił chęć wyzwania go na pojedynek. Posłał mu jednak ostrzegawcze
spojrzenie, w nadziei, że perkusista wreszcie przestanie żartować.
Tharn
zamknął czytany podręcznik.
–
Właściwie to trochę żartuję, ale…
Type
wziął głęboki oddech, żeby się uspokoić, bo rozmowa wciąż przypominała mu o
seksualnych doświadczeniach ze współlokatorem. Jego serce biło szybciej, gdy
patrzył na szczerze odpowiadającego mu Tharna.
– …to
jest to, o czym nieustannie myślę. – dokończył otwarcie chłopak.
– O
czym ty, do cholery, gadasz? – piłkarz z wysiłkiem zachowywał spokój, nie chcąc
znów wyjść na głupca, który zbyt spontanicznie na wszystko reaguje.
– Chcę
się z tobą przespać. Taka jest prawda. Nie denerwuj się, proszę. Najpierw mnie
posłuchaj. – dodał szybko, patrząc, jak Type się spina. – Ale nie teraz…
– Że
co?
– Już
ci to mówiłem, prawda? Lubię cię!
Tharn patrzył na przewracającego oczami współlokatora, na którego
twarzy pokazało się obrzydzenie. Przynajmniej wydawało mu się, że to właśnie
musiał odczuwać. Tym, czego nie mógł jednak dostrzec, było to, jak bardzo
szybko biło serce Typa, gdy wyraźne obrazy scen spod prysznica wyświetlały się
w jego głowie.
–
Podobasz mi się, mówię ci więc wprost, żebyś zwrócił na mnie uwagę. Zrobię, co
się da, abyś spojrzał na mnie jak na potencjalnego kochanka. Pragnę cię. Jesteś
mężczyzną, więc niewątpliwie wiesz, że kiedy ktoś nam się podoba, robimy
wszystko, żeby go zdobyć. Pomyślałem, że powinienem cię ostrzec. Bardzo lubię
przebywać w twoim towarzystwie, ale uważaj, żebyś ani na chwilę, nie opuścił
swojej tarczy ochronnej.
–
Nigdy nie będę chciał się z tobą przespać! Prędzej piekło zamarznie! –
wykrzyknął Type, po czym odsunął się i w myślach wzniósł między nimi
dziesięciometrowy, gruby mur. Nie ma szans, żeby ten cholerny perkusista
kiedykolwiek dał radę go zburzyć!
Patrząc na jego reakcję, Tharn mógł jedynie westchnąć.
– Już
od dawna wiem, co do ciebie czuję. Nie chciałem cię jednak denerwować i dlatego
początkowo zamierzałem obrócić to w żart.
– Więc
dlaczego mi pomagasz? Tylko po to? Żeby mnie zaliczyć?
Chłopak nie do końca potrafił rozszyfrować spojrzenie Tharna.
Zagryzł zęby, zastanawiając się, czy nie jest to przypadkiem jakiś kawał. Wciąż
jednak nie przestawał mieć wątpliwości… Gdyby ten facet był naprawdę zły, to
przecież nie troszczyłby się o niego i tyle razy by mu nie pomagał. Zapytał
więc ponownie:
–
Ai'Tharn, dlaczego mi pomagasz? Dlaczego ciągle wtrącasz się w moje
sprawy?
Po raz
kolejny jego pytanie nie doczekało się odpowiedzi.
–
Ai'Tharn!!!
– Co
jest z tobą nie tak??? Przecież z góry wiem, że gdy tylko ci odpowiem, to znów
się wściekniesz. Dobra! Powiem ci!!! Kocham cię, jasne? Nie mam co do tego
najmniejszych wątpliwości. Chcę, żebyś się ze mną kochał. Pragnę cię i nie mam
zamiaru się tego wypierać. Pomagałem ci, ponieważ wiele dla mnie znaczysz. To
chyba normalne, że pragniemy, aby osoby, które nam się podobają, były
szczęśliwe. Nie żyjemy, niestety, w idealnym świecie, w którym wystarczy,
żebyśmy byli ze sobą i trzymali się za rączki, dopóki nie weźmiemy ślubu. Tym
bardziej że tajskie prawo nie zezwala mężczyznom na małżeństwa, więc w takim
układzie przyszłoby mi czekać do końca życia. Ale nie mam zamiaru mydlić ci
oczu. Chcę cię mieć w swoim łóżku! – szczerość Tharna nie pozostawiała
najmniejszych wątpliwości co do jego intencji.
Pełen buzujących w nim emocji Type, mógł tylko próbować zrozumieć
jego punkt widzenia, ale niestety nie bardzo mu się to udawało. Nie do wiary,
jaki ten facet był bezwstydny i napalony! Czy on naprawdę pomyślał, że po
takiej deklaracji Type otworzy dla niego serce? Że będzie o nim myślał? Czy
może po prostu dąży do tego, by się z nim przespać?
–
Skończyliśmy już, prawda? To ja dokończę moją lekturę. – Tharn natychmiast
otworzył grubą książkę i z uwagą zaczął ją czytać.
–
Uważasz, że takim wyznaniem coś wskórasz? Idź do diabła, ty draniu!
Nie czekając na odpowiedź, Type wyszedł z pokoju. Idąc przed siebie,
pomyślał, że w gruncie rzeczy nie chce pamiętać o przeszłości, o tym
opiekuńczym mężczyźnie, który delikatnie przytulał go i pocieszał. Gdzie niby
ten drań zniknął? A Type przecież życzył sobie, by czasami móc mieć go w takim
właśnie wydaniu…
„Lubię cię! Lubię cię! Lubię cię!”
Wędrując
bez celu po kampusie, Type cały czas rozmyślał nad dźwięczącymi mu w głowie
słowami współlokatora.
***
– Kurwa, jak ja mam się w tych warunkach uczyć?
Od
dwóch dni na uczelni trwała swoista walka o jak najlepsze oceny na egzaminie
śródsemestralnym. Wszystkie głowy, szczególnie studentów wydziałów ścisłych,
pochylały się nad książkami. Niestety dzieciaki z medycyny sportowej też nie
mogły przed tym uciec. Type pomyślał, że zdecydowanie jest tu wyjątkiem. Nawet
nie dlatego, że było już cokolwiek za późno na naukę… Raczej ze względu na to,
że w jego głowie nie było miejsca na wiedzę, przez tkwiące w niej przeróżne
dźwięki i obrazy, których nie chciał: STOP!
– Nie
mogę czytać, gdy jestem rozkojarzony! Nic nie rozumiem!
Chłopak rzucił podręcznik na biurko i bez słowa wpatrywał się w
sufit. Po chwili w zamyśleniu spojrzał na stojące obok puste łóżko. Po ich
rozmowie tego dnia, Tharn zachowywał się zupełnie normalnie, natomiast Type nie
był w stanie uczynić tego samego. To było jak cofnięcie się do czasów sprzed
burzy internetowej, a jedyną różnicą było… No właśnie… Tharn nie wywierał na
niego żadnej presji, do niczego nie zmuszał, prawie się do niego nie zbliżał –
jak zdarzało mu się to wcześniej. Więc piłkarz nie miał pojęcia, co właściwie
chodzi mu po głowie.
–
Nienawidzę gejów! – powiedział, zupełnie jakby chciał przypomnieć o tym samemu
sobie, po czym ciężko westchnął.
Jego myśli płynęły swobodnie, mieszając się i plącząc ze sobą. W
zasadzie od zawsze był świadomy, że jeśli nadal będzie zachowywał się jak
homofob, to jego życie będzie bardzo trudne. Nie może przecież ignorować
czyjegoś istnienia! Gdy będzie się upierał, że nienawidzi gejów, to z pewnością
odbije się to w przyszłości na całym jego życiu. Kto wie, czy na przykład jego
bezpośredni przełożony nie okaże się być gejem?
– Też chcę być taki jak Ai’Techno!
Techno
może przyjaźnić się z każdym, potrafi dogadać się z osobami każdej płci. Czasem
zazdrościł mu tej umiejętności, mimo że jego serce odrzucało homoseksualistów.
Jak miał to zmienić? Cofnąć się do czasu, kiedy miał 12 lat? Westchnął, ciągle
nie potrafiąc wymyślić satysfakcjonującej odpowiedzi. Zamknął oczy, by już o
tym nie myśleć, ale i tak nie potrafił się na niczym innym skupić. Hej!
–
Wymazać przeszłość! – wykrzyknął głośno, po czym usiadł i zmarszczył twarz. –
Chcę zapomnieć o przeszłości! – powtórzył.
No tak... Od kiedy przestał chować głęboko w sercu wszystkie
koszmarne wspomnienia i otworzył się przed współlokatorem, nie miewał już
dręczących go snów. A przede wszystkim nie czuł się już tak, jakby miał zamiar
umrzeć na myśl o tym, że dotyka go gej. Tharn!
Ten człowiek był odpowiedzią na jego pytania.
Tharn!
To on pomógł mu nie mieć koszmarów. Wysłuchał opowieści o
przeszłości, co pozwoliło pozbyć się strachu przed zamknięciem oczu. A co
najważniejsze… Udało mu się sprawić mu gigantyczną rozkosz, gdy dotykał małego
Typka dłońmi i ustami. W jednej chwili zrobiło mu się gorąco. Odpowiedź była
bardzo prosta i każdej nocy spała w łóżku obok…
–
Lubisz mnie, prawda? – powiedział z zawadiackim uśmiechem, zwracając się w
kierunku pustego łóżka.
Odwrócił się, wziął podręcznik i przeczytał ze zrozumieniem zawiły
tekst. Już wiedział, co należało zrobić.
Po zakończeniu trudnych egzaminów, Type mógł skoncentrować się na
wprowadzeniu w czyn swojego planu.
– Nie
wracaj do domu w tę sobotę. Mam ci coś do powiedzenia. – zwrócił się do Tharna
na dzień przed ostatnim egzaminem, nie podając mu żadnych szczegółów.
Współlokator
odwrócił się w jego kierunku ze znakiem zapytania na twarzy, ale odpowiedź
pozostała taka sama:
– Po
egzaminach.
W sobotę rano tuż po przebudzeniu Type jak zwykle wziął prysznic i
umył zęby, po czym zszedł na dół, by przynieść posiłek dla siebie i
współlokatora. Taaaak, Tharn najwidoczniej zbyt głęboko zaglądał do kieliszka
poprzedniego wieczora.
Po powrocie do pokoju Type podszedł do łóżka śpiącego chłopaka i
zdecydował się obudzić go lekkim kopniakiem.
–
Która godzina? – rozległ się ochrypły głos.
–
10:00 – Type odwrócił się, by otworzyć pojemniki z jedzeniem i przełożyć je na
talerze, podczas gdy ciągle zaspany Tharn marudził pod nosem coś o budzeniu w
środku nocy.
–
Chodź! Zjedz!
– To
dla mnie? – Tharn nie mógł uwierzyć własnym uszom, ale w odpowiedzi
zarejestrował jedynie wzruszenie ramion współlokatora.
–
Jeśli nie zjesz, to dam to psu. Widziałem jednego w drodze powrotnej.
–
Wszystko w porządku, Ai’Type? – Tharn wziął głęboki oddech i z troską, choć
podejrzliwie, na niego spojrzał. Wstał i wyszedł na balkon, by przemyć twarz w
znajdującej się tam umywalce.
[Przypis:
W Tajlandii, w akademikach, w pokojach bez łazienek często umywalka/zlew
znajduje się na częściowo osłoniętym balkonie].
Po
tym, jak z zapamiętaniem ochlapał ją zimną wodą, poczuł, że jego ciało powoli
budzi się do życia. Do uszu dobiegł go głos Type’a.
–
Pierwszy raz widziałem cię pijanego.
–
Jeden z seniorów zaprosił nas do baru, w którym śpiewa, a później nie poskąpił
drinków.
Gdy Tharn skończył się myć, przepłukał usta, szybko umył zęby, po
czym wytarł twarz i wrócił do stołu. Nie mając pojęcia czego się spodziewać,
spojrzał na osobę siedzącą na przeciwnym łóżku.
– Masz
mi coś do powiedzenia?
–
Najpierw skończ swój posiłek. – Type jeszcze na chwilę odłożył na bok słowa,
które z pewnością zaskoczą współlokatora.
Podjąłeś
decyzję, Ai’Type... Przecież jesteś pewien. Wiele razy pytałeś siebie w sercu,
ale w głębi duszy już od dawna to wiesz… Masz jasną odpowiedź. Dobrze byłoby
pozbyć się raz na zawsze problemu nienawiści do gejów, prawda?
Chłopak po raz kolejny otrzymał w myślach tę samą odpowiedź,
patrząc jak Tharn kończy swój posiłek. Potem usiadł na podłodze i wbił w
perkusistę uważny wzrok. Na jego brodzie ujrzał cień zarostu i pomyślał, że
prawdopodobnie u ludzi mieszanej rasy rośnie on znacznie szybciej.
– Co
się stało, że nie pozwalasz mi wrócić do domu? – Tharn przejął inicjatywę, nie
mając pojęcia co sądzić o wcześniejszych, tajemniczych słowach.
– Uprawiaj ze mną seks!
– O
czym ty, do cholery, mówisz?!!!!! – chłopak był bezbrzeżnie zszokowany i mógł
jedynie wielkimi oczami gapić się w twarz Type’a, który postanowił, że się nie
wycofa.
–
Prześpij się ze mną, żebym nie był ci już nic dłużny.
– A
cóż ty mi jesteś winien???
Zamiast ochoczo zaakceptować jego mniej lub bardziej uwodzicielską
propozycję, Tharn sprawiał wrażenie, jakby mu nie dowierzał, co trochę
irytowało przeciwną stronę.
Dlaczego to jest takie skomplikowane? Czy tak trudno przyjąć moją
propozycję? Przecież sam chciałeś!!!
– Pomagałeś mi wiele razy, prawda? – bardzo nie lubił być
komukolwiek coś winien. – Nie chcę być twoim dłużnikiem ani zastanawiać się,
czy nie zechcesz ode mnie w zamian przysługi, której nie będę chciał ci
wyświadczyć. Więc chcę, żebyśmy już teraz wyrównali rachunki. Prześpię się z
tobą TYLKO TEN JEDEN RAZ. Mówię ci wprost, że nawet jeśli wypróbujesz na mnie
cały repertuar swoich uwodzicielskich sztuczek, nigdy nie zgodzę się być z tobą
w związku. Zamiast martwić się o to, kiedy przyjdziesz po odbiór zapłaty za
swoje zasługi, lepiej będzie, jeśli prześpię się z tobą dobrowolnie, a potem będzie
po wszystkim.
Po tak długiej przemowie chłopak zamilkł, decydując się nie
wspomnieć o kolejnym powodzie. Nie miał zamiaru przyznać się, że robi to, bo w
głębi duszy ma nadzieję, iż uda mu się przezwyciężyć koszmary z przeszłości.
Ten seks z pewnością mu się nie spodoba, ale przynajmniej istnieje szansa, że
dzięki niemu przestanie wreszcie czuć odwieczną homo–nienawiść.
Przecież Ai’Tharn już kilka razy sprawił, że zapomniał o
koszmarnych wspomnieniach. W dodatku ich zbliżenia dostarczyły mu nieznanej
dotąd rozkoszy… No ale nie… tym razem nie ma na to szans.
Wieczór
– Powiedziałeś to, ponieważ uważasz, że naprawdę jesteś mi coś
winien?
– Mhm.
– głos Type'a stał się cichy, bo nie rozumiał, dlaczego ten Ai’Imbecyl wciąż
się waha. Chce go doprowadzić do szału, czy co?
–
Pamiętam dokładnie, że ktoś jeszcze tak całkiem niedawno, powiedział, że nigdy
się ze mną nie prześpi. Zdaje się, że było nawet coś o tym, że mogę sobie
czekać do chwili, aż zamarznie piekło.
–
Ai'Dupku! Powiedziałem, że to będzie tylko jednorazowy seks! – wydawało mu się,
że osobnik stojący przed nim natychmiast się zgodzi, ale Tharn wciąż patrzył na
niego zamyślony. – Nie oświadczam ci się! Więc jak będzie?
– Raz?
– Tak,
tylko jeden raz! – odpowiedział stanowczo.
Tharn
skinął głową, po czym wstał, by umyć naczynia, a przy okazji zapytał:
– Tak
więc… Ty czy ja? Kto będzie topem?
Type przez chwilę poczuł się zdezorientowany, a kiedy dotarł do
niego sens tych czarownych słów, wbił zaszokowany wzrok w plecy współlokatora.
Kurwa! Miałby go całować? Pieścić!?!?! Posiąść, wchodząc w jego tyłek!?
Rzyg!!!!
W jednej chwili po jego ciele przebiegły nieprzyjemne ciarki. Na
samą myśl o tym, że jego mały Typek wchodzi w tylną dziurkę tego mężczyzny,
zemdliło go, a pot wystąpił na czoło i dłonie. O mały włos, a wycofałby się z
tego przedsięwzięcia i uciekł z krzykiem na dwór… Przypomniał sobie jednak,
czemu się na to zdecydował, więc nie pozostało mu nic innego, jak tylko
zacisnąć zęby i wydusić:
– Ty!
Ja będę tylko leżał.
Powiedział to na głos, mimo że czuł, jak prawie tak samo, jak
wtedy, gdy miał dwanaście lat, oblewa go strach. Jego serce waliło jak
oszalałe. W kółko powtarzał sobie, że przecież jest już dorosły. Nic mu się nie
stanie. Tharn nie zrobi mu krzywdy, a nawet gdyby chciał, to on przecież
potrafi się obronić.
Odetchnął, próbując opanować swój najgłębszy strach. Przekonywał
się, że to tylko seks. Tylko 30 minut. Po prostu wpuści go do środka. Nieważne,
czy wciąż uważa, że to nienormalne i złe. Są przecież tylko dwie możliwości.
Okaże się, że mu się to spodoba, bo przecież prężył się już pod jego dotykiem,
prawda? Lub przez te pół godziny będzie czuł się chory, ale i tak stworzy o
wiele lepsze wspomnienia niż te, które go dręczą…
Tharn z uśmiechem na twarzy odłożył umyte naczynia.
– Cóż,
chcę ci tylko powiedzieć, że ja... Zawsze jestem tym na górze.
Patrząc
na jego gorące spojrzenie, Type zastanowił się, czy przypadkiem nie powinien
się rozmyślić.
– Jesteś gotowy?
–
Ai’Dupku, miałeś wystarczająco dużo czasu? Cały dzień czekam na twoją decyzję!
To przecież ty twierdziłeś, że chcesz się ze mną przespać!
Po
chwili odstawili stojący między łóżkami stolik, by móc je ze sobą połączyć.
Doskonale przygotowany Tharn położył na pościeli całe pudełko prezerwatyw
(chyba śni!!!) i butelkę lubrykantu, którą Type natychmiast zapragnął walnąć go
w łeb. Po czym obaj wyłącznie w bieliźnie położyli się na łóżku.
Powiedziałem
mu o tym rano, a teraz jest już wieczór…
– To nie dlatego, że nie byłem zdecydowany. Po prostu założyłem,
że do tej pory większość studentów pojedzie na weekend do domu. Dziś już z
pewnością nie wrócą na noc, więc mamy wyjątkową szansę na prywatność, która być
może już się nie powtórzy.
Type musiał przyznać, że było to całkiem dobrze przemyślane. Po
egzaminach prawie wszyscy studenci wyjeżdżali i akademiki świeciły pustkami.
Przynajmniej nikt nie usłyszy odgłosów tego, co za chwilę będzie działo się w
ich pokoju.
– Mam
zamiar w pełni wykorzystać tę jedyną okazję.
– Czy
to nie to samo, co robienie tego z dziewczynami? Posuwiste ruchy i dawanie
upustu swoim pragnieniom? Dwa kwadranse i po sprawie!
Po
usłyszeniu tego zdania Tharnowi nie pozostało nic innego, jak tylko unieść
brwi.
– Czy
tak właśnie robisz, gdy śpisz z laseczkami, Type?
–
Hmmm. – mruknął niecierpliwie, chcąc jak najszybciej mieć to już za sobą.
Na
twarzy Tharna pojawił się pełen dezaprobaty grymas.
–
Dzisiaj się przekonasz, że TO, to coś więcej niż rytmiczne posuwanie, dużo
więcej...
Po tym oświadczeniu Tharn przechylił się, by spojrzeć w twarz
leżącego na plecach chłopaka, który ponaglał go w myślach, żeby wreszcie
zaczął.
– Tylko bez pocałunków!
– Nie mogę tego zaakceptować. – odparł stanowczo Tharn. – To jest
jedyny warunek, na który nalegam. Nie sypiam z nikim, kto nie pozwala mi się
pocałować!
Nie
mając innej opcji początkowo odmawiający pocałunków chłopak, objął szyję
Tharn'a i przejął inicjatywę, podając mu swoje usta.
Nie należę do osób, które potrafią całować się, z zamkniętymi jak
u dziecka ustami.
Otworzył je więc lekko i aby skusić Tharna, wysunął język. Zrobił
to, bo wiedział, że prowokujące zachowanie z pewnością zdezorientuje partnera.
Chciał być nieprzewidywalny, a przede wszystkim nie chciał dać sobie szansy, by
się wycofać czy choćby zawahać. Patrząc w twarz Tharna pomyślał, że nie ma już
przed nim ucieczki.
Pocałunek... lekki... kuszący… czubek języka.
Ich wargi się złączyły, a oddechy zmieszały. Czując jak Tharn ssie
jego język, chłopak poczuł, że w odpowiedzi na szybsze bicie serca, przyspiesza
mu oddech. Słodkie początkowo pocałunki stawały się z każdą chwilą coraz
bardziej namiętne. Dźwięki wydobywające się z ich ust odbijały się echem po
cichym pokoju. Palce Tharn'a przejechały przez ciemne włosy partnera, po czym
chłopak pogłębił pocałunek, wyrywając cichy jęk z ust Type’a. Południowiec
pomyślał, że chłopak jest całkiem niezły w te klocki i poddając się nastrojowi,
pozwolił, żeby na chwilę przejął inicjatywę.
– Och!
Jesteś zadowolony? – zapytał Tharn.
– Niby
to ma być wystarczające? – żachnął się Type, kiedy ich usta na chwilę się
oderwały, a w odpowiedzi usłyszał jedynie niski jęk Tharna, który znów przyssał
się do jego warg. Odgłosy pocałunków i miękkie jęki obu mężczyzn stawały się
coraz głośniejsze. Żaden z nich nie zamierzał się poddać, wkładali więc w to
całe swoje doświadczenie i umiejętności, aby sprawić partnerowi przyjemność.
Tharn był zdecydowany, żeby wygrać i pokazać piłkarzowi, że seks to nie tylko
szybkie bzykanko.
Ja naprawdę myślałem, że w pół godziny będzie po sprawie? Wygląda
na to, że Tharn nie wcisnął trzydziestu minut w swój napięty grafik, a raczej
sprawia wrażenie, jakby miał czas do skończenia świata.
Tharn wysunął dłoń i pogłaskał go z zadowoleniem po napiętych
mięśniach klatki i brzucha. Wyraźnie było widać, jak bardzo mu się to podoba. A
Type… Zawsze chciał być tak dotykany... Nakrył dłońmi ręce Tharna i zaczął nimi
poruszać, sygnalizując, by nie zaprzestawał pieszczot. Zazwyczaj podczas seksu
z kobietami, to on był stroną aktywną, więc ta nowa pozycja wydała mu się
dziwna, ale również nieoczekiwanie podniecająca. Teraz to on był tym, który był
rozpieszczany.
Tharn wiedział, że umysł Typa wcale nie był tak spokojny, jak
mogłoby się to wydawać. Wargi perkusisty powoli prześlizgnęły się do jego szyi,
a po chwili delikatnie przyssały do wrażliwej skóry. Z całej siły powstrzymał
się od pozostawienia na niej swojego znaku. Leżący pod nim chłopak nie
pozostawał mu dłużny, również próbując się wykazać i poczuć jak facet. Type
zdał sobie sprawę, że naprawdę chciał sprawić przyjemność mężczyźnie, który
dostarczał mu tylu podniecających przeżyć.
Jestem szalony!
Perkusista
wypominał sobie, że od samych pocałunków Type’a, jego ciało było tak
niesamowicie pobudzone. Mimo że zawsze był dobry w dawaniu i przyjmowaniu
rozkoszy, to musiał przyznać, że tym razem odczuwa o wiele więcej i jest
naprawdę nieziemsko zdenerwowany. Nie tylko dlatego, że mógł, tak jak to sobie
wymarzył, przytulać chłopaka, w którym mimowolnie się zakochał. Ważniejsze było
to, że Type okazał się być zupełnie inny niż którykolwiek z jego
dotychczasowych partnerów.
Tharn chciał, aby nienawidzący homoseksualistów mężczyzna, nie
tylko go zaakceptował, czy biernie pozwolił się dotykać, ale by wyszedł mu
naprzeciw. Marzył, żeby był jego partnerem i zdawał sobie sprawę z tego, że to,
co właśnie się dzieje, jest przysłowiowym kamieniem milowym. Dzisiejsze
zbliżenie pokaże, czy Type będzie w stanie się na niego otworzyć.
Więc... Tym razem zamierzam wykorzystać wszystkie swoje
umiejętności i sprawić, że będzie wił się pode mną z rozkoszy.
– Type…
–
Aach, przestań! – chłopak zganił Tharna, którego palce i usta dotarły właśnie
do jego sutków. Opuszki palców partnera delikatnie ugniatały jeden z nich,
podczas gdy usta zacisnęły się na drugim. Na zmianę ssał i dmuchał w niego, aż
stał się sterczący i spuchnięty. Kto powiedział, że tylko kobiece sutki są
wrażliwe na pieszczoty? Dlaczego nie wiedział, że również mężczyzna doznaje
przez nie dreszczyku emocji?
–
Eee... jestem już zdrętwiały z bólu, Ai’Dupku!
Głos Type'a był niski i zachrypnięty. Wszystkie mięśnie drżały mu
z napięcia, a po całym ciele przechodziły go rozkoszne dreszcze. Dłonie i usta
sprawcy wciąż bawiły się sutkami, rozsyłając coraz to nowe fale przyjemności po
jego ciele. Chłopak zadrżał, kiedy czubek języka delikatnie polizał drugą
brodawkę.
–
Aaach.
Po dłuższej chwili, liżąc i delikatnie przygryzając skórę, Tharn
podjął wędrówkę, powoli przesuwając się ustami w kierunku brzucha. W pokoju
słychać było jedynie dźwięki, które wydawał, obsypując partnera deszczem
wilgotnych pocałunków. Gdy Tharn dotarł do seksownego sześciopaku, wszystkie
mięśnie Type’a się napięły, a na ustach perkusisty pojawił się złowrogi grymas.
Dłonie Tharna przesunęły się w dół i dotknęły bokserek. Trzeba
przyznać, że kiedy przejechał dłonią po twardym do bólu kutasie Typa, chłopak
ugryzł się w język, żeby nie wykrzyczeć, jak bardzo tęsknił tam za jego
dotykiem. Gdy gorący język przejechał nad gumką bielizny, a palce delikatnie
przesunęły się po materiale, południowiec gwałtownie zadrżał i wypchnął w górę
biodra, chcąc znaleźć się jeszcze bliżej.
Tharn spojrzał w zarumienioną twarz wyraźnie podnieconego chłopaka, ciesząc się, że tak żywiołowo reaguje na każdy dotyk. Pamiętał, że poprzednim razem też był tak cudownie zmysłowy i spontaniczny. Jeszcze raz pocałował ciało nad bokserkami, po czym wsunął palce pod materiał, bez ociągania uwolnił jego penisa i odrzucił na bok bieliznę. Znów spojrzał mu w twarz i widząc zamglony wzrok, uśmiechnął się, mimo płonącego w nim pożądania. Leżący pozornie spokojnie Type zamknął oczy, powtarzając w myślach jak mantrę słowa, w które tak naprawdę sam nie wierzył:
„Nie dam się zahipnotyzować. Nie
będę nic czuł. Nie pokażę mu, jak bardzo go chcę”.
– Aaach. – usłyszał drżący głos Tharna
– Co
za aaach!?
–
Jesteś taki twardy!
–
Przestań gadać!
Ledwo to powiedział, a natychmiast poczuł chwyt na swojej
męskości i z całej siły starał się oprzeć pragnieniu, które objęło jego ciało.
Tharn trzymał w ciepłej dłoni jego penisa i delikatnie go pocierał, podczas gdy
oddech Type’a stawał się coraz cięższy i szybszy, a skóra pokrywała się
potem.
Po chwili Tharn przesunął palce w dół i przytknął usta do żołędzi.
Najpierw delikatnie possał czubek, a potem krążył wokół niego językiem. Gorące
usta przesuwały się tam i z powrotem po twardym kutasie, doprowadzając Type’a
do szaleństwa. Czubek języka drażnił wrażliwą skórę, liżąc od nasady i
docierając do góry, ze znawstwem trafiając w najbardziej czułe punkty.
Gdy Tharn ujrzał zaczerwienioną męskość, wzmógł swoje pieszczoty,
zmieniając tempo, aż do chwili, kiedy ciało Type’a zaczęło drżeć, a chłopak
rzucał spoczywającą na poduszce głową. W następnej sekundzie Tharn otworzył
usta i wsunął do nich nabrzmiałą męskość, a wargi zaczęły rytmicznie ją ssać.
Ciało i twarz leżącego z zamkniętymi oczami mężczyzny poróżowiało, a spocona
skóra była dowodem na to, jak cudownie chłopak reagował na jego dotyk. Niebo na
zewnątrz pociemniało, stwarzając dodatkowo nasyconą zmysłowością atmosferę.
Czując, jak penis jeszcze bardziej się powiększył i stwardniał, Tharn wyjął go
z ust i z oddaniem zaczął pieścić jądra. Ssał i lizał je kolejno, podczas gdy
jego dłoń nie próżnowała, z oddaniem stymulując członka. Po chwili usta znów
zamknęły się na sterczącej męskości. Type otworzył oczy i poczuł się, jakby
dostał kopniaka w brzuch.
Dlaczego tak bardzo podnieca mnie widok ust faceta na moim fiucie?
– Ty... Czy… Nie możemy już z tym skończyć?
– Ale
przecież nie chcesz skończyć, prawda? Twój mały Typek wyraźnie chciałby, żebym
go dalej lizał! – głos Tharna był niski i ochrypły.
– Nie
jestem w nastroju do przedłużania tego. Po prostu to zrób! – uniesione w górę
nogi Type’a drżały z wysiłku i podniecenia, a w płucach brakowało mu powietrza.
Wcale nie chodziło o nastrój, a raczej o to, że całym sobą pragnął orgazmu… Jak
on ma wytrzymać tę burzę uczuć?
Tharn potrząsnął głową i z przymrużonymi oczami spojrzał na jego wąski
otwór. Po chwili sięgnął do szklanki wypełnionej lodem.
– Po
co to?
– To
może pomóc złagodzić ból. – ledwo to powiedział i sekundę później wsunął lód
między jego pośladki. Gdy tylko Type poczuł lodowate zimno, natychmiast cały
zesztywniał. Gdyby nie to, że Tharn mocno trzymał jego stopę, to z pewnością
wylądowałby na podłodze, bo Type niechybnie przyłożyłby mu z kopa.
–
Kurwa! Zimne! Niech to szlag! – wydyszał.
Tharn jednak zignorował jego krzyki i powoli kontynuował wpychanie
lodu do chwili, aż ten zniknął w jego wnętrzu. Następnie wziął prezerwatywę,
ale zamiast założyć ją w odpowiednim miejscu, wsunął w nią palce.
– Nie
musisz pytać. – rzucił, widząc, że Type już otwiera usta. – Wejście musi być
poszerzone. Nie chcesz chyba, żebym używał bezpośrednio palców!?
Twarz Type'a nieco pobladła, gdy jego myśli skoncentrowały się na
skupionym na jego tyłku Tharnie.
–
Type… – powiedział miękko, po czym nabrał lubrykantu na dłoń, obficie nawilżył
wejście Type’a i palce okryte prezerwatywą, a potem powoli wsunął je do środka,
uważnie patrząc na jego reakcję.
– Ach... Nie... Przestań…
W
następnej sekundzie leżący cicho chłopak wystraszył się do tego stopnia, że
kręcąc biodrami, usiłował uciec jego palcom. Tharn spojrzał na niego i ujrzał
przerażoną, bladą twarz.
–
Nie... Już nie! Nie chcę tego robić, nie!
Na twarzy Type’a nie było już ani śladu pożądania, które zostało
zastąpione obezwładniającym strachem. Tharn natychmiast schylił się, by do
objąć.
–
Ai'Type, to ja, uspokój się, jesteś ze mną, nie z tym draniem! – przytulał go,
szepcząc uspokajające słowa.
–
Nie... Nie, wyciągnij je, nie zrobię tego! – chłopak schowany pod Tharnem wciąż
potrząsał głową i stało się jasne, że znów został uwięziony w swoim
koszmarze.
Tharn pocałował usta, które ciągle mówiły "nie". Tym
razem był to delikatny, ciepły pocałunek. Najpierw całował powoli jego wargi,
by po chwili równie niespiesznie sondować językiem wnętrze jego ust. Nie
spieszył się. Po chwili, gdy spostrzegł, że Type zaczyna powoli odpowiadać
pocałunkami, pozwolił sobie na głębszy kontakt. Ich oddechy znów przyspieszyły.
Jedna z dłoni Tharn'a pocieszała Type'a, delikatnie go głaszcząc, podczas gdy
druga, powolutku i uważnie zaczęła poruszać palcami w jego wnętrzu, by dać mu
czas, na przygotowanie się na to, co miało nastąpić. Nie chciał, żeby chłopak
odczuwał ból. Ale Tharn nie miał też zamiaru pozwolić mu się wycofać. Wiedział
przecież, że jeśli dziś im się nie uda, to Type już nigdy nie pozwoli mu się
zbliżyć. Był zdecydowany odłożyć na bok własne potrzeby i w pełni skoncentrować
się na ofiarowaniu przyjemności Typowi. Nie pozwoli na to, żeby znów zagubił
się w swoich koszmarach.
–
Uspokój się, wszystko jest w porządku... To ja. – wyszeptał mu do ucha.
To Tharn musiał zachować kontrolę, wiedząc, że Type nie jest w
stanie sam sobie pomóc. Wyglądał teraz tak żałośnie. Brakowało mu tchu i cały
drżał. Przerażenie bardzo powoli ustępowało, podczas gdy Tharn nadal delikatnie
całował jego usta, policzki i czoło.
–
Chcesz, żebym się zatrzymał? – zapytał, modląc się, żeby ten nie przytaknął.
– Nie!
– Type zadrżał, otwierając oczy. – Nie, chcę kontynuować... Choć raz... Muszę
zapomnieć o przeszłości. – chłopak ciężko oddychał.
Jeszcze przed chwilą Tharn uważał za mało prawdopodobne, że
partner pozwoli mu posunąć się dalej. Słysząc jego zgodę, poczuł ogromną ulgę,
po czym znów go pocałował, jednocześnie czując, jak chłopak próbuje się
rozluźnić. Jego palce podjęły posuwiste ruchy, dodał więc kolejny i nie
napotykając oporu, kontynuował przygotowywanie jego ciała.
– To
bardzo frustrujące! – dłonie Typa mocno objęły szyję partnera, a jego twarz
była spokojna. – Długo jeszcze? – zapytał Type, na co Tharn cicho się
roześmiał.
– Już
wkrótce. Minęło to twoje pół godziny, ale to konieczne, żeby cię dla mnie
przygotować – szepnął Tharn do ucha Type'a.
Type
stuknął go w ramię.
– W
takim razie szybko! – powiedział, ale już w następnej sekundzie wyglądał na
przestraszonego… Skurczył się na chwilę, bo nagle palce Tharna penetrujące jego
dziurkę natrafiły na jakiś wrażliwy punkt, wyrywając z jego gardła głośny
jęk.
– Ach... Tam... Tharn! Tak! Nie! Ach! Przestań! Co robisz!?!?
W
reakcji na równoczesne przyzwolenia i protesty Tharn mocniej atakował jego
wrażliwy punkt, z impetem na przemian wbijając się w niego palcami i wykonując
okrężne ruchy. Całe ciało Type'a niekontrolowanie drżało, chłopak ciężko
dyszał, a jego nogi rozłożyły się jeszcze szerzej, gdy wychodził biodrami
naprzeciw posuwistym ruchom pieszczącej go dłoni.
– Powiedz mi, jeśli cię zaboli! – Tharn zdjął bieliznę, a po założeniu prezerwatywy, tym razem w odpowiednim miejscu, nawilżył żelem ją i otwór chłopaka, którego będzie mógł posiąść.
Nareszcie.
Nacisnął
penisem na wejście do rozciągniętej dziurki, po czym powoli zaczął wsuwać się
do środka. Type zacisnął pięści, czując, jak olbrzymi kutas rozpycha się w jego
wnętrzu.
– Raz,
tylko raz... – przypomniał.
Tharn
zawahał się przez chwilę, czując się naprawdę zirytowany…
–
Cholera, to boli! – zawołał Type, zanim jednak zdążył uciec biodrami, Tharn
zamknął mu usta pocałunkiem.
Po chwili jednym płynnym ruchem wbił się na całą długość, po czym
znieruchomiał, dając kochankowi czas na oswojenie się z wypełniającym go
twardym członkiem. Podejrzewał, że jeszcze nikt przed nim tam się nie dostał,
ponieważ kanał bardzo ciasno go obejmował. Uznał jednak, że koniecznie musi
poznać prawdę. Chciał wiedzieć!
– Ten
człowiek ... czy kiedykolwiek był w....? – zapytał cicho niskim głosem,
obawiając się równocześnie tego, co usłyszy.
–
Nie.… Nie wspominaj o tym! – oczy Type’a się rozszerzyły.
Tharn
jednak nie potrafił się zatrzymać.
–
Zrobił tak, jak ja robię teraz...? Zrobił to...? Powiedz mi!
Type
silnie zagryzł wargi, nie odpowiadając na ponaglające pytanie.
–
Powiedz to! Proszę…
– Nie
wszedł! Słyszysz mnie? Nie mógł wejść! Jesteś zadowolony?!
Po
tych słowach Type uniósł zalaną łzami twarz i spojrzał wprost w oczy Tharn'a
powtarzając wielokrotnie:
– Nie
mógł się dostać… nie dał rady… Słyszysz? Nie był w środku! Ach...
–
Dzięki Bogu… – głos Tharna był ledwo słyszalny.
Tharn przeklął w sercu, przylegając mocno do swojego kochanka, po
czym zbliżył usta do jego ucha i skubnął je, po czym wyszeptał:
–
Wszystko w porządku... Nie bój się... Ok? Przysięgam, że nie zrobię ci krzywdy.
Spróbuj się rozluźnić.
Type
nie odpowiedział, skinął tylko głową i ciaśniej przylgnął do Tharna,
niezmiernie go tym ciesząc. Tharn zbliżył głowę do jego szyi i obsypywał ją
delikatnymi pocałunkami. Uniósł w górę biodra Type’a, po czym próbując znaleźć
idealny kąt, powoli rozbudzał pożądanie w ich ciałach.
Type wciąż pozostawał idealnie nieruchomy, co dla skoncentrowanego
na dawaniu mu przyjemności Tharna, nie było zbyt przyjemne. Oddech kochanka
szybko zaczął jednak przyspieszać i już po chwili chłopak mocno dyszał, z
trudem chwytając powietrze. Rozsądek i plany zostały zastąpione przez
rozprzestrzeniające się po jego ciele pragnienie. Mocno kontrolujący się Tharn,
umiejętnie rozpalał w nim podniecenie. Od początku zdecydowany, by szybko to
zakończyć, Type trzymał ramię Tharna czując jak ten wsuwa i wysuwa się z niego,
ale nie wydawał żadnych dźwięków do chwili, gdy zadrżał czując precyzyjne
uderzenie w jego najwrażliwszy punkt.
–
Ach... Eee... Ai'Tharn... Ai'Tharn... Cholera! – jęczał niewyraźnie.
Coraz twardszy penis Tharna wbijał się w niego z impetem,
bezlitośnie trafiając w to samo miejsce. Type nie tylko niekontrolowanie drżał,
ale wypychał w górę biodra za każdym razem, kiedy twardy członek wsuwał się
głębiej w jego ciało. Biodra Tharna po raz kolejny się wycofały, by pchnąć
ponownie i uderzyć w to samo miejsce. Type wczepił się w jego ramiona, podczas
gdy chłopak, unieruchamiając jego biodra, z każdym pchnięciem przybliżał go do
narastającego w nim orgazmu.
–
Nie... Tam... Ty... Ach... Nie uderzaj tam!!!
Co prawda Type protestował, ale jego jęki i lśniące oczy oraz
coraz bardziej chaotyczne ruchy bioder mówiły zupełnie coś innego… Po wielu
mocnych uderzeniach Tharn zdążył już poznać jego wrażliwy punkt i nawet o
centymetr nie zmienił pozycji.
Type czuł nieposkromione pożądanie i równocześnie chciał, żeby
jego kochanek wiedział, że może robić z nim, co tylko chce. Każde wyjście
biodrami naprzeciw, każdy jęk, wyraźnie wskazywały, jak bardzo ten mężczyzna
potrafił go rozpalić.
– Ai'Tharn! Ai'Tharn! – jęczał coraz głośniej, równocześnie wyżej
unosząc nogi, by ułatwić mu dostęp. Kutas Tharna posuwał go raz za razem, a on
rozkoszował się każdą chwilą, szczególnie kiedy po wysunięciu się w tył,
partner mocno wbijał się w niego z powrotem.
Ciało Tharna było śliskie od potu i za każdym razem, kiedy
wypychał biodra, aby wbijać się w zgrabny tyłeczek swojego współlokatora, nie
potrafił już powstrzymać głośnych jęków. Nie mógł tego opanować… Czuł się
cudownie.... Szczęśliwy seks… – myślał półprzytomnie, w zachwycie patrząc na
silnie reagującego na każdy jego ruch Type’a, który obiecał mu tylko jeden raz,
nie zamierzając reagować na jego pieszczoty. Tego samego Typa, który wił się
teraz pod nim, wychodząc naprzeciw jego silnym pchnięciom, dokładnie tak, jak
Tharn to sobie wymarzył. Leżący pod nim kochanek ocierał się o niego własnym,
twardym jak skała, uwięzionym między ich ciałami penisem.
–
Mocniej! Jeszcze raz Tharn... ja... jestem blisko... Jeszcze raz!
– Um! –
odpowiedział, czując, jak ręka Type'a wykonując chaotyczne ruchy, paznokciami
orze mu plecy. Tharn czuł, że Type jest już tuż przed kulminacją, co idealnie
mu pasowało, ponieważ sam również znajdował się tylko o krok przed orgazmem.
Szybciej!
Mocniej!
Type nagle poczuł nadchodzące fale, był tuż, tuż…
– Ach, ach, ja... Thaaaaarn! Aaaach! – krzyczał wstrząsany silnymi spazmami.
Prawie
w tej samej chwili usłyszał głośny krzyk Tharna i poczuł jego drżenie, po czym
chłopak opadł na niego. Mocno ściskając prześcieradło i czując w sobie radosne
odrętwienie, poczuł na swoich ustach wargi partnera.
Ciężko
oddychał, będąc tak zmęczonym, że nie miał siły uchylić powiek, a leżący na nim
kochanek spazmatycznie łapał powietrze. Po chwili Tharn uniósł głowę i urywanym
głosem powiedział:
–
Zapomniałem ci powiedzieć, że nikt nigdy nie spał ze mną tylko raz!
–
Niech cię szlag! Ai’Zboczeńcu!
Type spróbował przybrać wściekłą minę, ale radość bijąca z jego
oczu psuła cały efekt. Wyraźnie było widać, że jest szczęśliwy. Tharn uznał to
za dobry znak, bo chociaż uprzednio zastrzegł jednorazowy seks, to teraz nie
zaprzeczył wyraźnie jego słowom. On też nie chciał, żeby skończyło się na tym
jedynym razie. Chciał więcej, chciał…
Nie dokończył myśli, ponieważ zdumiony ujrzał, jak Type podaje mu
usta do pocałunku…
Tłumacz:
Juli.Ann
Korekta:
Baka
💜
OdpowiedzUsuń💜
Usuń