TT [Tom 1] – Rozdział 16

 


Jeden raz nie wystarczy!

     Zachodzące słońce powoli znikało za horyzontem i stopniowo zaczął wyłaniać się, zwiastujący nadchodzącą noc, księżyc. Jego blask zdawał się otulać ziemię cienką kołdrą, a światła w budynkach rzucały ciepłą poświatę rozpraszając mrok.

     W tym samym czasie, intensywne łóżkowe ćwiczenia kochanków dobiegły końca, ale tylko jeden z nich wziął się za sprzątanie. 

– Nie masz zamiaru mi pomóc, prawda?

Krzątający się Tharn zmienił właśnie pościel na własnym łóżku i był nawet gotów posłać również łóżko kochanka. Siedzący na nim jak książę, w sportowych spodenkach i z butelką wody w dłoni Type, nie tylko nie sprawiał wrażenia chętnego do pomocy, ale nie ruszając się z miejsca, skutecznie w tym przeszkadzał.

– Sprawiłeś mi ból i jeszcze chcesz, żebym pomagał? – chłopak podniósł wzrok na Tharna, który również objął spojrzeniem rozmówcę. 

– Cóż, prosiłeś mnie, żebym nie przestawał!

     Na twarzy młodzieńca pojawiła się lekka konsternacja, bo nie dało się ukryć faktu, że ten cholernik mówił prawdę. Niech to szlag! Nawet zatrzymał się na chwilę, by zapytać, czy Type naprawdę chce kontynuować i bezczelnie czekał na odpowiedź! Musiał go o tym wyraźnie zapewnić. Dupek! 

Patrząc na pijącego wodę Type’a, Tharn podniósł do ust własną butelkę, myśląc, że koniecznie musi dokupić napojów…

     Type musiał przyznać, że przed chwilą czuł się w łóżku o wiele lepiej, niż przewidywał. Spodziewał się przeszywającego bólu, ale ten facet najwidoczniej znał się na rzeczy i nie szczędził wysiłków, aby uczynić ich zbliżenie tak komfortowym, jak to tylko możliwe. Co nie znaczy, że Typa nie bolało!

     Perkusista przebrał się i wyszedł do sklepu, a po powrocie zauważył, że chłopak również zmienił spodnie. 

– Chcesz nadal leżeć w łóżku? 

Po wysłuchaniu jego słów Type od razu usiadł, bo zdecydowanie nie chciał, żeby Tharn pomyślał, że jest jakimś słabeuszem. Mimo że od tych akrobacji bolały go plecy i wiadoma część ciała, to jednak uparł się, by tego nie okazać. 

     Jeśli jednak na serio myślisz, że pomogę ci w sprzątaniu, to możesz sobie o tym wyłącznie pomarzyć! 

     Po zakończeniu porządków Tharn usiadł na łóżku, na którym jeszcze niedawno uprawiali gorący seks, spojrzał na kochanka swoimi dużymi zachodnimi oczami i kładąc dłonie na kolanach, zapytał:

– Jak się czujesz, Type?

– Bardzo źle! – padła natychmiastowa odpowiedź. 

     Chociaż seks okazał się nieoczekiwanie satysfakcjonujący, to jednak mimo wszystko bolał go tyłek. Type musiał przyznać, że Tharn miał naprawdę dużego kutasa, ale dzięki temu i dzięki jego doświadczeniu, czuł się kurewsko szczęśliwy, nawet z bólem. Ale prędzej mu język odpadnie, niż się do tego przyzna! Zmysłowe sceny, które teraz pojawiły się w jego głowie, natychmiast przyprawiły go o zajebiście podniecające dreszcze...

– Hmmm. A ja pamiętam, że ktoś tutaj wcale nie twierdził, że jestem zły, a wręcz przeciwnie, nawet mnie pochwalił.

– Ty draniu! – odpyskował obruszony Type. 

     Naprawdę miał ochotę go kopnąć. Spojrzał na trzymaną w ręce butelkę z zamiarem posłania jej w jego kierunku, ale natychmiast się zawahał. To nie tak, że nie da się przyzwyczaić do tego dziwnego bólu, który zresztą pojawiał się tylko wtedy, gdy nieostrożnie siadał, względnie robił zbyt gwałtowne ruchy nogami. Po prostu szlag trafiał go na samą myśl o tym, że ten tutaj mógłby pomyśleć, że jest aż tak nieodporny na ból.

Tharn uśmiechnął się.

– Jeśli dobrze się czujesz, to bardzo mnie to cieszy.

– Nie jestem dzieckiem ani jakąś bezbronną panienką, którą trzeba się zaopiekować! Nie traktuj mnie tak! 

– Nigdy tak o tobie nie myślałem!

Type spojrzał na niego, podczas gdy Tharn kontynuował:

– Nigdy nie spałem z kobietą, więc możesz być pewien, że jest to gest wyłącznie pod adresem mężczyzn, z którymi się kochałem.

     Słuchacz był przez chwilę nieźle oszołomiony. Na dodatek, gdy usłyszał o swoich poprzednikach, natychmiast poczuł się dziwnie. Żeby zamaskować to niechciane uczucie, nie pożałował sobie ironicznego komentarza: 

– No właśnie, a co z twoimi byłymi kochasiami? Czy oni wyglądają jak kobiety? 

Tharn spojrzał na niego ogromnymi oczami.

– Nie obrażaj moich ex.

     Type zamilkł. Nie tylko dlatego, że Tharn troszczył się o reputację swoich byłych partnerów. I również nie dlatego, że prawdopodobnie był cokolwiek zazdrosny. Po prostu poczuł się jak prawdziwy czarny charakter. Tak! W porównaniu z nim Tharn był naprawdę przyzwoitym facetem. Na dodatek zarówno w łóżku, jak i poza nim, potrafił sprawić, że jego partner czuł się lepiej. Dziwnym trafem przyczyniał się do tego, że Type zapragnął przestać być w stosunku do niego takim dupkiem. Było o wiele lepiej, niż tego oczekiwał. To było całkiem nowe uczucie, którego nie miał dotąd przy dziewczynach.

     Kiedy Type ucichł, Tharn opuszkami palców delikatnie przejeżdżał po swoim kolanie, zupełnie jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili całkiem poważnie podjął swoją opowieść:

– Szczerze mówiąc, kiedy po raz pierwszy robiłem to z mężczyzną, to niestety nie było to zbyt przyjemne uczucie.

     Type natychmiast zwęził oczy i prawie wykrzyknął: „DLACZEGO MI O CZYMŚ TAKIM OPOWIADASZ?” Jednak, gdy dostrzegł w jego oczach brak emocji, uspokoił się i uważnie słuchał.

– Mój pierwszy raz... Miałem wtedy jakieś 14 lat.

– Wow, to zdecydowanie za wcześnie... 

– W tym czasie byłem w szkole dla chłopców, a w placówkach bez dziewcząt, takie rzeczy są normalne. Początkowo pomimo panującej tam atmosfery, wcale nie byłem pewien, czy istotnie podobają mi się chłopcy. Aż pewnego razu starszy uczeń zawołał mnie do pokoju muzycznego i zapytał wprost, czy chciałbym nawiązać z nim tego typu relację.

Type nie odrywał wzroku od mężczyzny, dzielącego się z nim swoimi intymnymi przeżyciami. 

– W tamtym momencie czułem się tak, jakbym był w kompletnej rozsypce, ale mimo to chciałem spróbować, chociaż raz. Więc po prostu to zrobiłem. 

Type leżał bez ruchu i uważnie słuchał, chcąc poznać dalszy ciąg historii. 

– W efekcie bolało tak bardzo, że potem cały dzień spędziłem w łóżku.

– Dlaczego tak się stało? – Type nie mógł się powstrzymać od wyrażenia wątpliwości. 

Tharn uśmiechnął się i wyjaśnił:

– Nie każdy urodził się, by dobrze czuć się na dole. To był mój pierwszy raz, który okazał się naprawdę bardzo bolesny. Więc teraz doskonale wiem, jak delikatne jest tamto wejście. Właściwie nie sądziłem, że jesteś w stanie znieść tyle bólu. I dlatego poświęciłem aż tyle czasu, by cię na to przygotować. Gdybym wziął cię tak po prostu, to na pewno nie miałbyś sił na tę pogawędkę i prawdopodobnie przez długi czas w ogóle byś się do mnie nie odezwał. Powinieneś więc uważać się za szczęściarza, ponieważ mogłeś czerpać przyjemność z naszego zbliżenia i nie czujesz się teraz tak całkiem źle. 

Słuchający natychmiast zmarszczył brwi.

     Sam poczuj się nieźle, po tym, jak wielki kutas wpychał się między twoje pośladki! 

     – W każdym razie ja nie poczułem się wtedy zbyt komfortowo. – podjął Tharn. – Ale to bywa różnie w zależności od osoby. Być może nie popisał się mój kochanek albo ja nie mam czegoś, co sprawiałoby, że umiałbym czerpać z tego przyjemność. Później, kiedy byłem już w liceum, miałem szansę spróbować jeszcze raz. Tym razem jednak zmieniłem pozycję. Wtedy właśnie zrozumiałem dwie rzeczy. Po pierwsze uświadomiłem sobie, że jestem gejem, a po drugie, że przypisana jest mi rola będącego na górze.

Type nie wiedział, dlaczego Tharn mu o tym opowiada, ale koniecznie chciał o coś zapytać:

– Myślisz, że tak jest, bo nie spałeś z dziewczyną?

– Próbowałem. To nie miało sensu. Nie czuję nic, gdy jestem z dziewczynami. – Tharn wskazał na mężczyznę siedzącego na łóżku – Podoba mi się to właśnie tak... i ty…

     Widząc, że Tharn myśli tak całkiem serio, słuchacz rzucił mu przestraszone spojrzenie, ale bezpodstawna obawa błyskawicznie odpłynęła, a serce Type'a nagle przyspieszyło. Czując napływające gorąco, Type zapytał go o to, co cały czas chodziło mu po głowie.

– Dlaczego chcesz, żebym wiedział te rzeczy?

     Tak, po cholerę zawracasz mi głowę tym, co dzieje się w twoim życiu? 

     Uśmiech Tharna zdawał się mieć również jakieś ukryte znaczenie.

– Chcę, żebyś wiedział o mnie więcej!

– Wcale mnie to nie interesuje. 

– Ale czy nie słuchałeś? 

Gdyby Type nie obawiał się, że jego tyłek dozna więcej obrażeń, to naprawdę bez wahania przyłożyłby mu kopa. Pamiętał jednak, że nie wolno mu wykonywać zbyt gwałtownych ruchów, więc nie pozostało mu nic innego, jak tylko wbić w tego dupka odstraszające spojrzenie. 

     Tharn wstał i podniósł foliową torbę, zawierającą mnóstwo zabrudzonych spermą papierowych ręczników i zużytych prezerwatyw, po czym skierował się do drzwi z zamiarem jej wyrzucenia. Obejrzał się jednak za siebie, przez chwilę zastanowił, po czym dorzucił: 

– Czy wiesz, dlaczego chcę, żebyś mnie lepiej poznał? Bo... Chcę to powtórzyć. Nikt nie sypia ze mną tylko raz!

– Ty sukinsynu! Powiedziałem – jeden raz! 

– Wiem. Słyszałem, ale postanowiłem udawać, że nie.

– Ai'Palancie, Ai’Seksmaniaku! 

       Bum!!!!!

     Mężczyzna, który upierał się, że nie pozwoli mu na powtórkę, w jednej chwili zapomniał o swoim szlachetnym postanowieniu nieirytowania się, a chwilę później jego butelka poszybowała w kierunku drzwi. Gdyby nie była plastikowa i zakręcona, to mogłaby nie tylko zalać podłogę, ale i nabić wychodzącemu niezłego guza. Tharn uchylił się więc i nie czekając na dalsze wyzwiska, niezwłocznie opuścił sypialnię. Type zazgrzytał zębami na myśl o tym, co ten perwers znów powiedział. 

     To miał być jednorazowy seks! Nigdy więcej nie pozwolę sobie na zawarcie z tobą jakiejś umowy. A już na pewno nie wystawie ci po raz kolejny mojego tyłka. Wykluczone!

     Type upominał samego siebie, że nie wolno mu zapominać o tym postanowieniu, chociaż kryjący się za tym powód nie był już taki sam jak wcześniej. Gejowska nienawiść ustąpiła pola czemuś jeszcze bardziej mrożącemu krew w żyłach. Tym razem całkiem na serio obawiał się, że namiętność z poprzedniej nocy może stać się uzależniająca. Z całej siły zapragnął więc przeciwdziałać takiej ewentualności.

     – Nie ulegnę ci więcej! Nie mam zamiaru, bezwiednie, wylądować z tobą w jakimś dziwacznym związku. Kurwa! Zapomnij! – obwieścił pustej sypialni.

 

*****

 

     Minęło kilka dni od pamiętnych przeżyć, które w zasadzie nie zmieniły zbyt wiele w łączących współlokatorów relacjach. Może tylko nie było już zbyt wielkich spięć i życie wydawało się być teraz dużo prostsze. Obaj wychodzili wcześnie na zajęcia i wracali tak późno, że często po wzięciu prysznica natychmiast kładli się spać. Nic skomplikowanego. Proste życie singla.

     Type był jednak daleki od zachwytu. Coś tu zdecydowanie było nie tak. Przecież chciał jednorazowego seksu, więc skąd ten dziwny niepokój i ucisk w żołądku? Nie mógł nawet przyczepić się do Tharna, który zachowywał się jak wzorowy współlokator. Absolutnie niewinnie. Zupełnie jakby ich gorący seks nigdy się nie wydarzył. Czy on nie przesadza? Przecież mówił, że raz mu nie wystarczy! To naprawdę osobliwe.

     Obaj zachowywali się wobec siebie niezwykle uprzejmie i przy powitaniu, chińskim zwyczajem, grzecznie pytali się nawzajem, czy spożywali już posiłek. Jednak niekomfortowe uczucie nie znikało, a wręcz przeciwnie. Powierzchownie niby wszystko było w jak najlepszym porządku, ale syrena alarmowa we wnętrzu Type’a, z dnia na dzień wyła coraz głośniej. Każdego dnia przed pójściem do łóżka chłopak coraz bardziej obawiał się, że Tharn straci swoje opanowanie i zapragnie go przelecieć. I co wtedy, do cholery?

     Piłkarz nie ośmielał się zasnąć zanim nie przekonał się, że współlokator smacznie śpi. Nasłuchiwał więc jego miarowego oddechu, a dla pewności łaskotał mu stopy… Dziś również poczekał, aż minie północ, po czym podniósł wzrok znad gry wideo wrzuconej na YouTube. Wyjął z uszu słuchawki, w których rozlegał się odgłos strzelaniny. Zauważył, że osobnik odpowiedzialny za jego niedospanie, leży na boku odwrócony do niego plecami.

– Co za zamieszanie! – powiedział do siebie.

     Ostatnio perkusista każdej nocy przed zaśnięciem grzecznie pytał, czy Type koniecznie musi pozostawiać zapalone światło.

    No co? Strzeżonego… itd. Nie ma co wyzywać losu…

     Ty draniu! Nie jestem twoim przyjacielem od seksu!

     Im więcej o tym wszystkim myślał, tym bardziej czuł, jak rośnie w nim nieopisana niecierpliwość. Ten koleś wyglądał tak, jakby uważnie mu się przyglądał, a równocześnie był zupełnie obojętny. Czy on myśli, że Type się złamie i sam go o to poprosi? Niedoczekanie! Tylko dlaczego on się tak uśmiecha?! Type tego uśmiechu nie lubi!

Wstał, podszedł do łóżka Tharna, szturchnął go nogą w plecy, a kiedy ten nie zareagował, podszedł do włącznika i zgasił światło. Chwilę później z założonymi na kark rękami leżał już we własnym łóżku.

– Cholera! – syknął wkurzony na samego siebie.

W jego ciele zdecydowanie coś się obudziło. 

    Kurwa! 

Umysł od czasu do czasu wyświetlał obrazy tego, co stało się kilka dni temu, budząc w nim pragnienie. Nie! Nie! Wcale nie pragnął Tharna! To było bez znaczenia. Ten ich seks to było coś takiego jak pierwsza w życiu masturbacja. Jeśli ci się spodoba, będzie drugi i trzeci raz. To samo dotyczyło oczywiście pierwszego seksu z dziewczyną. Z góry było przecież jasne, że każdy mężczyzna chciałby to powtórzyć. Teraz Type miał to samo uczucie. Chciał więcej. Zarówno masturbacja, jak i uprawianie seksu z dziewczyną, było przecież całkiem w porządku. To ludzka natura... Ale czy on tak całkiem na serio chciał dać się wziąć temu facetowi? Bzdury! Po jego trupie! 

     Zamknął oczy i próbując się opanować, głęboko westchnął.

Kurwa! Sam był sobie winien. Przecież już wcześniej Tharn podarował mu gigantyczne orgazmy. Dlaczego był taki durny i nie domyślił się, że penetracja też może mu się spodobać? No dobra, skąd mógł wiedzieć? Przecież zawsze uważał to za obrzydliwe. To coś innego poczuć doświadczone usta na swoim fiucie, a zupełnie coś innego mieć penisa w tyłku! Shit! Shit! 

Całe jego ciało zaczęło się rozgrzewać, ale znajdujący się u progu eksplozji młodzieniec, świadomie kontrolował swój oddech. Co to ma znaczyć? 

– Idź spać! – mruknął do siebie pobudzony chłopak. 

     Właściwie powinien udać się do łazienki, aby w samotności uwolnić się od trawiącego go pożądania, ale był zbyt leniwy, żeby wstać z łóżka i włóczyć się późną nocą po korytarzu. Mógłby ulżyć sobie tutaj…, ale po ostatniej wpadce, kiedy Tharn przyłapał go z fiutem w garści, już nigdy by sobie na to nie pozwolił.

 

     W końcu nadszedł nowy dzień, ale to, co go dziś obudziło nie było sygnałem budzika. Coś było nie tak z jego kroczem. Jęknął, gdy poczuł swojego wzwiedzionego, twardego jak skała penisa.

Na ten dźwięk, owinięty w pasie jedynie ręcznikiem kąpielowym Tharn, odwrócił się i obrzucił go zaciekawionym spojrzeniem.

– Co ci jest? – zapytał półnagi mężczyzna, ruszając w jego kierunku.

Type szybko machnął ręką, nie pozwalając mu podejść bliżej.

– Nie zbliżaj się! Nic mi nie jest.

Wyrwany ze snu młody człowiek, oparł się plecami o ścianę, upewniając się najpierw, że całe jego ciało szczelnie ukryte jest pod kołdrą. Obawiał się, że mimo to, spoglądający na niego Tharn, będzie w stanie przejrzeć go na wylot. 

Po chwili oprzytomniał i wbił wzrok w umięśnione silne ciało współlokatora. 

– Dlaczego musisz się tu przebierać? Nie mogłeś zrobić tego w łazience? – zapytał z pretensją w głosie

– Och! Dziś rano było sporo osób czekających na prysznic, więc nie chciałem, żeby musieli zbyt długo stać pod drzwiami. Więc postanowiłem przyjść tutaj, żeby się ubrać. A w ogóle to w czym problem? Czego ty się boisz? Obaj jesteśmy przecież mężczyznami. 

      Type był tak wściekły, że najchętniej przyłożyłby mu w twarz. Czy ten bezwstydny facet musi paradować przed nim w ręczniku? Z niesmakiem pomyślał, że jego prężący się pod kołdrą fiut, wcale nie zamierza się uspokoić. Czy ten palant musi latać półnago po sypialni?

– Czego miałbym się bać? Czyżbyś miał jeszcze coś, czego nie widziałem? – odciął się Type.

Tak… Gdyby to był on z przeszłości, nigdy by tego nie poczuł, ale teraz, po tym, jak dotykał ciała Tharna, coś uległo wyraźnej zmianie.

Jego pewna siebie odpowiedź sprawiła, że ​​Tharn zmarszczył brwi.

– No cóż, skoro znasz już mój sekret i nie jest ci przykro z tego powodu, że jestem gejem, to przecież nie muszę po tym wszystkim tak grzecznie się zachowywać. 

– Ai’Idiota! Pieprzony dupek…

     Type wymamrotał przekleństwo, a potem spojrzał na Tharna, tak jakby go to nie obchodziło. Perkusista odwrócił się do niego plecami i podszedł do szafy. Po chwili bez żenady opuścił ręcznik i sięgnął po swoją bieliznę.

     Type natychmiast poczuł się dziwnie zdenerwowany. Cholera, to nie tak, że zakochał się w sylwetce Tharna, ale przecież patrząc na jego ciało, mógł czuć się trochę zazdrosny, prawda? Już kilka razy widział go nagiego, ale zarówno pod prysznicem, jak i tej nocy, kiedy uprawiali seks, jego uwaga była nieco rozproszona. Teraz mając doskonały widok na współlokatora, mógł go sobie dokładnie obejrzeć. Skąd on w ogóle wziął te wszystkie mięśnie? Czy to nie jest facet, który tworzy muzykę? Dlaczego jego postać jest wyższa i silniejsza niż u sportowca? Ramiona Tharna wydawały się szerokie, a znajdujące się na nich mięśnie, wyraźnie rysowały się pod skórą. Silna klatka piersiowa, jędrne pośladki oraz perfekcyjnie wytrenowane mięśnie brzucha dopełniały obrazu. Type musiał przyznać, że sylwetka współlokatora była wręcz idealna. A jakby tego nie było dosyć, jego zachodnia krew zadbała o fantastyczny biały odcień skóry. Wyglądał jak jakiś dziadowski książę z bajki!

     – Wynoś się stąd, jak tylko się przebierzesz!

Szykujący się do wyjścia Tharn, odwrócił się zdziwiony w kierunku jego łóżka. Nie zareagował jednak na głośny okrzyk, a zamiast tego grzecznie zakomunikował:

– Dziś wieczorem wrócę później, wraz z seniorem wybieramy się do baru. 

Type powiedział sobie, że go to absolutnie nie obchodzi. Gdy tylko zamknęły się drzwi za współlokatorem, wkurzony chłopak wykrzyknął do siebie:

– Ai'Type! Czy ty dopiero wszedłeś w wiek dojrzewania, czy co do cholery? Nie powinieneś był już wyrosnąć z tych porannych wzwodów?

     Type zrzucił z siebie kołdrę i równie szybko pozbył się piżamy. Był zaskoczony, ponieważ już od bardzo dawna nie zdarzyło mu się, by obudził się fizycznie podniecony. 

– Od jakiegoś czasu nie budziłeś się z dumnie sterczącym małym Typkiem, hm ?

Zerwał się więc szybko na nogi, choć wciąż miał w sobie odrobinę nostalgii, wspominając sen z ostatniej nocy.

– Wcale tego nie chcę! – powiedział głośno i dobitnie, chcąc przekonać o tym samego siebie.

     Ale bez względu na to, jak się usprawiedliwiał, czy jak próbował umknąć przed faktami… Jego tłumione pragnienia samowolnie wydostawały się na powierzchnię. 

 

*****

 

     Tharn wrócił do sypialni, dopiero gdy zbliżała się pora zamykania na noc drzwi akademika. Nie dało się przeoczyć, że znajdował się pod wpływem alkoholu. Jego oczy błyszczały, a na twarzy pojawiły się czarujące rumieńce. Domacał się klucza w kieszeni spodni, a po otwarciu drzwi z uśmiechem wkroczył do środka. Od niedawna uważał życie pod jednym dachem z mówiącym bez ogródek Typem za bardzo szczęśliwe. Chociaż jeśli chodzi o tę jedną sprawę, to miał wrażenie, że współlokator próbuje mydlić mu oczy. Albo sobie samemu. Jego usta nieustannie mówiły nie, ale Tharn musiał przyznać, że Type miał uczciwe ciało. 

     To by oznaczało, że wciąż mam u niego szansę?

     Gdy wstawiony młodzieniec wtoczył się do sypialni, nawet nie zapalając światła, dostrzegł w ciemności niewyraźną sylwetkę śpiącego współlokatora. Odłożył więc na stół przyniesione przekąski i odwrócił się z powrotem w jego kierunku. Podszedł do jego łóżka i zachwyconym wzrokiem objął całą sylwetkę. Uśpiony chłopak nie zdawał sobie nawet sprawy z tego, że nadciąga niebezpieczeństwo…

     – Pocałunek na dobranoc. – wyszeptał pod nosem rozbawiony Tharn.

Ciągle jeszcze radośnie uśmiechał się na myśl o tym, że ma teraz okazję trochę się z nim podroczyć. Po chwili jednak pomyślał kwaśno, że przecież wcale nie o to mu chodzi. Tym, czego tak naprawdę chciał, nie był przecież jeden pocałunek na dobranoc. Pragnął go. Niepohamowanie. Teraz, po wypiciu alkoholu, jego pożądanie stało się o wiele silniejsze niż zwykle, a on sam o wiele mniej się kontrolował. Dokładnie rzecz biorąc, zupełnie nie był w stanie się kontrolować!

     Chwilę później usiadł na łóżku Type'a. W ciągu minionych dni nie chciał się z nim kochać... Co za bzdura! Oczywiście, że chciał!!! Powstrzymywał się jednak, chcąc dać mu czas, by jego ciało się zregenerowało. Było dla niego jasne, że mimo iż od ich zbliżenia minęło już kilka dni, z pewnością odczuwał jeszcze ból. Ale dziś wieczorem nie chciał już się powstrzymywać. Nie potrafił. Całkiem prawdopodobne, że zwyczajnie się od niego uzależnił. Nie obchodziło go nawet to, że Type był czasem zły.

    On mi się podoba.

     Po chwili dotknął ustami aksamitnych warg Type'a. Całował je delikatnie, chociaż miał niepohamowaną ochotę mocno się w nie zagłębić. Czuł palące gorąco we wszystkich miejscach, w których stykały się ich ciała. Pragnął chociaż jeszcze przez chwilę, zanim jego współlokator się obudzi, rozkoszować się tym uczuciem. Kto wie, czy go nie zbluzga? Hehe… Zbluzga go z całą pewnością!!! Ma imponujący repertuar przekleństw! Ten chłopak mógł być zły i mieć niewyparzoną gębę, ale niech to szlag, potrafił nią tak doskonale całować!

     Pierwszy pocałunek był delikatny i czuły, a do drugiego dołączył wilgotny język. Trzeci pocałunek stał się bardziej pożądliwy i Tharn wsunął się do całowanych przez siebie ust. Czwarty natomiast sprawił, że śpiący mężczyzna najwyraźniej coś poczuł, ponieważ zaczął się powoli budzić.

– Co robisz?!

     Kiedy Type się obudził, pochylający się nad nim Tharn, wcale się nie przestraszył. Wypity alkohol dodawał mu animuszu. Zanurkował w dół i pozwolił, by jego język ruszył do przodu i wbił się w usta drugiego mężczyzny. W tym momencie zaczął agresywnie domagać się pocałunków. Mocno trzymał za ręce całowanego przez siebie chłopaka, zupełnie nie przejmując się tym, że ten się szamocze i próbuje uwolnić. 

– Ai'Tharn... Ach... Odejdź.

     Tharn nie wiedział, jak długo będzie mógł rozkoszować się pocałunkami, zanim Type się nie uwolni. Miał jednak nadzieję, że ciało wyrywającego się faceta będzie tak samo uczciwe, jak do tej pory. Przecież zawsze tak cudownie spontanicznie na niego reagował. Unieruchomiony Type poczuł, że zaczyna brakować mu powietrza. W końcu, bezwiednie, zaczął odpowiadać na pocałunki tak, jak Tharn to sobie wymarzył. Type zdążył w międzyczasie zauważyć, że jego współlokator jest daleki od bycia trzeźwym. Mimo tego, jego usta, zupełnie bez jego udziału, zaczęły ochoczo odpowiadać na pocałunki. Jego ręce, ciągle jeszcze unieruchomione ponad głową, zupełnie przestały się wyrywać. Po chwili ich pocałunek stał się bardziej czuły i zmysłowy, a żadna ze stron nie chciała przegrać w tej erotycznej walce. Kolejny pocałunek nabrał intensywnej głębi, wypierając całą czułość, a pozostawiając jedynie palące pragnienie. Języki niecierpliwie się o siebie ocierały, posuwając się w przód i w tył i imitując tym ruchy towarzyszące zbliżeniu. Ich oddechy przyspieszyły, a z ust wyrywały się stłumione jęki. Nie byli w stanie nawet na chwilę się od siebie oderwać, ponieważ zawsze, gdy jeden próbował się wycofać, to drugi natychmiast atakował. Wargi obu mężczyzn były wilgotne od śliny, ale żadnego z nich to nie obchodziło. Po dłuższej chwili łapczywe pocałunki znów stały się bardziej subtelne i wyrafinowane. Nie wiedzieli jak długo się tak całowali, ale Type ze zgrozą uświadomił sobie, że ma erekcję, a jego boleśnie nabrzmiały penis domaga się poświęcenia mu uwagi.

     Kurwa! Niech szlag trafi tego palanta! Kilka pocałunków, a Type dosłownie płonie! Przecież obiecał sobie już nigdy więcej mu nie ulec! 

– Ai'Tharn, puść mnie! – wykrzyknął Type. 

     Ręce Tharn'a zadrżały, gdy piłkarz nagle oprzytomniał i zaczął stawiać prawdziwy opór. Szybko zamierzył się na nietrzeźwego mężczyznę, ale chybił. Tharn czuł się zaskoczony. Po chwili jednak Type zdołał mu się wywinąć. Natychmiast usiadł i wytarł usta grzbietem dłoni. Dyszał. Brakowało mu powietrza i nadal czuł słodycz pocałunków. I, mimo że chciał w pełni poddać się rozbudzonemu w nim pragnieniu, to jednak nadal upierał się przy swoim niedawnym postanowieniu. 

– Mówiłem ci, że między nami nie będzie kolejnego razu! – donośny głos Type'a odbił się echem w sypialni. Sam nie wiedział, kogo właściwie chciał przekonać, samego siebie czy Tharna? 

– Odejdź, Ai'Sukinsynu! – Type pomyślał, że koniecznie powinien przemyć twarz lodowatą wodą, żeby ochłonąć. Co prawda nie zamierzał mydlić sobie oczu i przyznawał, że pocałunki, jakimi obdarzał go Tharn, skutecznie rozbudziły jego pożądanie. Ale był absolutnie zdecydowany na to, żeby się do tego przed nim nie przyznawać. Niech to szlag trafi! Prędzej ulży sobie w łazience, niż powie temu nieznośnemu facetowi jak bardzo go pragnie. 

– Jasna cholera! 

     Wyrywający się z objęć Tharna młodzieniec, nagle znalazł się w pozycji, w której nie zamierzał się znaleźć. Perkusista złapał go za talię i w wyniku przesunięcia środka ciężkości, górna część jego ciała opadła na łóżko, podczas gdy dolna znalazła się w objęciach młodego pijaczka. 

     Type miał ochotę siarczyście go zbluzgać. 

– Przystopuj! AiTharn, mówiłem ci, żebyś przestał!

     Zamiast wolności, Type poczuł, jak jego piżama zostaje odrzucona na bok, ale nawet obnażony nadal był gotowy do walki.

     – Tylko raz z tobą mi nie wystarczy… – usłyszał przy uchu cichy zmysłowy szept. – Słyszysz? Jeden raz to nie jest dosyć! Nigdy! To nie wystarczy, Type! 

     Tłumione od kilku dni pragnienie zostało uwolnione i, mimo że Type wypierał się go przed Tharnem, to jednak czuł je każdą komórką swojego ciała. Obaj dyszący z podniecenia mężczyźni ledwo kontrolowali palące pożądanie, które domagało się zaspokojenia i było jasne, że wystarczy maleńka iskierka, a żaden z nich nie będzie w stanie się powstrzymać…

 

Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka

 

Poprzedni 👈             👉 Następny

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty