TT [Tom 1] – Rozdział 18 [18+]
Nic do powiedzenia [18+]
– Gdzie byłeś wczoraj?
– Nie
twój interes.
Dziś
podczas zajęć pływania, przyjaciele spotkali się po raz pierwszy od dłuższego
czasu, więc to normalne, że Techno chciał poznać powód nieobecności Type’a.
Właściwie to już poprzedniego dnia go szukał, aby trochę poplotkować, ale
nigdzie nie mógł go znaleźć. Gdy tylko nauczyciel zostawił ich ćwiczących w
basenie, 'No natychmiast zaczął wiercić Type’owi dziurę w brzuchu. Odwrócił się
teraz, czując, jak przyjaciel opryskuje go zimną wodą.
–
Odpowiedz mi może ustami, a nie stopami. Musisz robić tu fontannę?
–
Rany, aleś wymyślił, stopami…, też coś… – Type prychnął pogardliwie, robiąc
przy tym minę, jakby wątpił w posiadanie przez niego rozumu.
Techno na szczęście zbytnio się tym nie przejął, a zamiast tego
powiedział:
–
Słyszałem, jak Champ mówił, że w tym semestrze często opuszczałeś zajęcia,
martwiąc tym twoich współziomków.
Był to ich pierwszy semestr i nauka nie szła Techno najlepiej, ale
obecna sytuacja Type’a również nie przedstawiała się zbyt różowo. Przez chwilę
południowiec poczuł wyrzuty sumienia na myśl o tym, bo jego przyjaciele
naprawdę się o niego troszczyli. Podczas problemów z seniorkami, młodzieniec
rzadko uczęszczał na zajęcia, ale nawet teraz, po kilku dniach wolnego, Type
nadal wyglądał żałośnie.
–
Czułem się trochę nieswojo. Nie musisz się o mnie martwić. Lepiej zatroszcz się
o siebie. Semestr dobiega prawie końca, a ty nadal nie nauczyłeś się pływać.
Type śmiał się z trzymającego się krawędzi basenu przyjaciela, który
rozpryskiwał wodę wokół, robiąc dziwne wygibasy mające imitować pływanie.
–
Martwisz się o mnie? Nie ma potrzeby. Kiedy nadejdzie dzień testu, będę pływał
jak ryba. Co ty tam wiesz? Na wszystko przyjdzie odpowiednia chwila. Weźże, idź
gdzie indziej i nie rozpraszaj przyszłego mistrza w pływaniu.
– Ej,
miszczu! Wyglądasz jak podtopiony szczeniak.
– Nie
bądź takim mądralą. Powiedz mi lepiej, czy podziękowałeś Tharnowi. Chociaż
znając twoje maniery, to pewnie nie zawracałeś sobie tym głowy, co?
–
Podziękować? Dlaczego? Co? – Type zaprezentował zdziwioną minę. – Za co miałbym
mu dziękować?
Gdyby ten cholerny AiTharn nie był taki niepohamowany w łóżku, to nie
musiałbym opuszczać zajęć! Akurat!!! Powinien dostać kopa, a nie
podziękowania!
Ale
tego, rzecz jasna, Type nie mógł powiedzieć swojemu przyjacielowi na
głos.
– Nie
bądź burakiem! Musisz mu podziękować. Nie dość, że opiekował się tobą podczas
choroby, to jeszcze na dodatek pomógł ci rozwiązać problem z seniorkami. Jak
najbardziej masz mu za co dziękować!
W zasadzie to Type już mu przecież podziękował, ale o sposobie wyrażania
wdzięczności Techno również nie musi się dowiadywać…
– A
jak miałbym to zrobić? Powiedzieć, że naprawdę doceniam jego pomoc czy może
raczej napisać karteczkę, hę? Jakiś list dziękczynny, czy co?
– Ta
druga opcja jest bardzo dobra. Ktoś z tak niewyparzoną gębą, jak ty, pewnie nie
potrafiłby tego po ludzku powiedzieć. Bardziej wierzę w twoje literackie
umiejętności.
–
Nabijasz się ze mnie? – żachnął się Type.
– Taki
właśnie jesteś. Znam cię bardzo dobrze i wcale nie muszę mydlić oczu samemu
sobie. Raczej to ty powinieneś użyć mydła, żeby wyszorować sobie nim język!
Zdecydowanie lepiej będzie naskrobać kilka słów, niż otworzyć tę twoją jadaczkę
i walnąć to, co nie trzeba.
Type
głęboko westchnął:
– Aha,
już pamiętam, ty zdradziecki przyjacielu, że nie wahasz się, by stawać po jego
stronie. A więc uważasz, że co powinienem zrobić?
–
Podziękuj mu, zapraszając go na kolację. Przy okazji możesz zaprosić również
mnie. Chętnie pomogę uporządkować twoje sprawy.
– Hej
Ai’Dupku! Jeśli chcesz się załapać na darmowy posiłek, to nie symuluj tu
jakichś wyższych celów.
No dobra, całkiem możliwe, że ten kurdupel ma rację. Na dodatek
wspomagał go przecież, kiedy prowadził swoistą wojnę podjazdową z Tharnem.
Właściwie to nie wypadało nie podziękować Ai'Tharnowi… I przy okazji postawić
posiłek również temu gadule.
– Cóż,
nieważne! Nie będę się wpraszał. Po prostu zaproś na kolację Ai’Tharna.
–
Dobra! Zaproszę go.
–
Rozmawiałem z nim o grze na gitarze i powiedział, że znajdzie dla mnie
partyturę.
Type spojrzał z namysłem na swojego przyjaciela, nie mogąc uwierzyć, że
ten tak bezpardonowo zaprzyjaźniał się z jego ówczesnym wrogiem. Ten Ai’Imbecyl
tak zwyczajnie kontaktował się z Ai’Tharnem? Zżył się z nim i prowadzili jakieś
partyturowe konwersacje, podczas gdy Type ubolewał nad swoim życiem?!?
Młodzieniec zagryzł zęby i żeby rozładować złość, wskoczył płynnie do wody,
wzbudzając tym zachwyt u obecnych tam dziewczyn pierwszego
rocznika.
***
Odwracając głowę w kierunku drzwi, Type ujrzał wysokiego mężczyznę. W
sumie to nawet nie musiał się oglądać, bo pełne zachwytów komentarze dziewczyn
mówiły same za siebie. Dokładnie taki rodzaj reakcji nieodmiennie wzbudzał
Tharn.
–
Przepraszam za spóźnienie. Nie wiedziałem, że nauczyciel do tego stopnia
przeciągnie zajęcia. – perkusista posłał im skruszony uśmiech, na co Type
jedynie wzruszył ramionami.
Nie chcę oglądać jego twarzy, bo znów będę myślał o tym, co stało się
między nami kilka dni temu.
– Nie
szkodzi, usiądźmy. Dopiero co przyszliśmy, Ai’Tharn. Co chcesz zjeść? – Techno
grzecznie zaprosił przybysza do stolika.
Była godzina 16:30, za chwilę wszystkie restauracje będą zapełnione,
więc dobrze się złożyło, że Type przezornie zamówił stolik. Wybrany lokal był
słynną pizzerią. Tharn nie zdecydował się jeszcze jaką potrawę wybrać, podczas
gdy dla Type’a największy ból głowy stanowiło pytanie, po której stronie zajmie
miejsce ten osobnik…? Jeśli usiądzie naprzeciw, to piłkarz zmuszony będzie cały
czas patrzeć mu w twarz, a jeśli wybierze krzesło stojące obok niego, to
niewielka przestrzeń między nimi spowoduje, że nieustannie będą się
dotykać.
–
Zamówcie cokolwiek, mogę jeść wszystko. W tym czasie pójdę do toalety. –
perkusista pomachał do Type’a i złapał swój plecak z krzesła, stojącego obok
wpatrzonego w jadłospis Techno, który nie zdawał sobie sprawy z dziwnej
atmosfery.
–
Myślę, że może zamówić to i dodać trochę sera, ale czy to wystarczy?
–
Wybierz, co chcesz. Tharnowi przecież i tak wszystko jedno. – chłopak spojrzał
w niezdecydowane oczy Techno.
– Phi,
chciałbym złożyć zamówienie. – przyjaciel skinął na kelnera.
Type
zmarszczył brwi, czując się niekomfortowo, na myśl o czekającym go posiłku w
towarzystwie współlokatora, który znajdzie się stanowczo zbyt blisko.
– Co
do picia? – zapytał kelner.
–
Woda, Ai'Type? – odpowiedzialny za złożenie zamówienia Techno, zwrócił się do
przyjaciela, na co ten w odpowiedzi przytaknął:
– Tak,
wezmę wodę.
– A co
z Ai’Tharnem, co będzie pił?
–
Sprite.
–
Jesteś pewien, że lubi sprite?
–
Proszę, zaufaj mi. – Type w międzyczasie dobrze zorientował się w napojach,
które preferował jego współlokator.
–
Widzę, że już dobrze mnie znasz, Ai’Type.
Zaskoczony Type spojrzał na osobnika, który właśnie wrócił z toalety i
stał obok stolika z promiennym uśmiechem na twarzy. Południowiec poczuł się
zażenowany, kiedy dłoń Tharna spoczęła na jego ramieniu.
Zabierz tę cholerną rękę!
– A
więc sprite? – zanim zirytowany mężczyzna zdążył się odezwać, kelner ponownie
zwrócił się do osoby, która zamawiała jedzenie.
Zamiast
tego to Tharn udzielił odpowiedzi pracownikowi restauracji:
– Tak,
mój przyjaciel wie, co lubię.
Ai'Draniu,
od kiedy cię rozumiem?! Czy ty musisz sugerować między nami jakąś cholerną
zażyłość?
Tiwat zacisnął pięść, żeby tego pytania nie zadać głośno, tym bardziej
że Techno cały czas na niego patrzył, a w pizzerii znajdowało się dużo ludzi.
Pomyślał, że jeśli wywoła jakąś awanturę, to bez wahania go stąd wyrzucą. Z
wysiłkiem opanował się więc i na pozór obojętnie wzruszył ramionami, przy
okazji zrzucając z nich dłoń perkusisty, który zajął miejsce przy stole.
–
Dlaczego tu siadasz!? – wykrzyknął Type do Tharna, ściągając na siebie uwagę
siedzących w pobliżu gości i zdumiony wzrok Techno.
Chłopak
nie stracił dobrego humoru i w odpowiedzi na jego okrzyk spokojnie zapytał:
–
Dlaczego nie mogę zająć miejsca obok ciebie?
– Bo
ja nie chcę siedzieć tak blisko.
Tharn
natychmiast zmarszczył brwi, po czym ignorując jego sprzeciw, cicho wyszeptał:
–
Kiedy znajdujemy się w sypialni, to wszystko jest w porządku. Ale zajęcie
miejsca obok ciebie w zatłoczonej restauracji stanowi jakiś wielki problem.
–
Dlaczego nie chcesz siedzieć obok Ai’Tharn'a? Chciałbym to usłyszeć.
Jakby
tego nie było mało, siedzący po przeciwnej stronie przyjaciel, koniecznie
musiał go przesłuchiwać. Nienawidzący homoseksualistów chłopak nie wytrzymał i
wykrzyknął:
–
Wiesz, że nienawidzę...
–
Ostatnia lekcja niczego cię nie nauczyła, prawda?
Gdy tylko te słowa dotarły do uszu Type’a, chłopak natychmiast zamilkł.
Spojrzał na poważnego mężczyznę obok. W obserwujących go oczach wyraźnie dało
się odczytać zatroskanie. Techno natomiast wcale nie miał zamiaru milczeć i
dodał:
– Nie
rób zamieszania. Musisz wyleczyć ten problem. Poznałem Tharna i nie ma w nim
nic, co można byłoby skrytykować. Jest naprawdę super facetem. Powinieneś
spróbować się z nim dogadać. Ogarnij się wreszcie, od słuchania tych twoich
uprzedzeń chce mi się już rzygać.
Słuchając tych miłych słów, Tharn nie mógł powstrzymać się od
uśmiechu.
– Tak,
powinieneś się do mnie zbliżyć!
Stając
się tematem rozmowy, Type przewrócił oczami i nie odpowiedział, chociaż był już
wściekły do granic możliwości! Wygląda na to, że próbują go tutaj leczyć, a
może należałoby się zająć raczej leczeniem Tharna?
Zamknij się, jeśli nie znasz prawdy, ’No!
Type poczuł się przygnębiony, ponieważ miał wrażenie, że został zupełnie
sam. Pozostali siedzący przy stole faceci, rozmawiali ze sobą tak swobodnie,
jakby znali się od wieków. Techno zachowywał się naturalnie i bez jakichkolwiek
zahamowań, ponieważ był doskonale obeznany z ludźmi pokroju Tharna. Zresztą on
potrafił dogadać się absolutnie ze wszystkimi. W przyszłości bez wątpienia
otrzyma to wymarzone stanowisko kapitana drużyny. Type wcale mu przecież tego
nie żałuje. Ale równocześnie był zdania, że jego najlepszy przyjaciel powinien
przestać wtykać mu szpile i tak ostentacyjnie pokazywać, że jest po stronie
Tharna. W końcu znają się od lat! Ma zakichany obowiązek wspierać właśnie jego!
–
Ai'No, podaj mi sos.
Południowiec postanowił ograniczyć swoje negatywne wypowiedzi i
dostosować się do panującego przy stoliku luźnego nastroju. Zdecydował się więc
grzecznie sobie z nimi porozmawiać. W końcu to nie było tak, że nie akceptował
Tharna, a wręcz przeciwnie. Przecież ten cholernik był jedynym homoseksualistą
na świecie, z którym potrafił się całkiem nieźle dogadać. I czy to, co ostatnio
działo się między nimi, nie było dowodem na to, że wcale go nie nienawidzi? Te
myśli natychmiast się urwały, ponieważ było jasne, że nie mógł wyjaśnić Techno
swojego nastawienia, nie wyjawiając mu intymnych detali. A akurat na ten temat
z całą pewnością nie wydusi z siebie ani jednego słowa. Wyciągnął więc rękę i
wskazał na Tharn'a prosząc, aby podał mu keczup.
– Czy
coś jeszcze? – grzecznie zapytał zagadnięty młody człowiek, trzymając w dłoni
butelkę z keczupem.
– Nie,
dziękuję. – Tiwat wzniósł się na szczyty uprzejmości.
Perkusista zwrócił się w jego kierunku i przymierzył się, aby wycisnąć
keczup z butelki wprost na jego talerz.
– Hej,
zrobię to sam!
– Czy
tyle wystarczy?
Type próbował odsunąć talerz, ale Tharn mocno go przytrzymał,
dopełniając swojej czynności. Obaj zderzyli się wzrokiem. Ktoś patrzący z
daleka mógł uznać ten obrazek za piękny, nie potrafiąc spojrzeć głębiej. Ale
dla Techno było jasne, że to nie iskierka miłości zapłonęła w oczach jego
najlepszego przyjaciela, a raczej niepohamowany gniew.
– Sam
się mogę obsłużyć. Mam przecież dwie zdrowe ręce.
– Czy
chcesz jeszcze trochę? – każdy z nich był tak samo nieprzejednany. Zaciskając
zęby i wpatrując się w trzymaną przez Tharna butelkę południowiec cicho
wymamrotał:
–
Więcej.
Tharn
kontynuował, po czym uniósł brwi i znów zapytał go, czy to już wystarczy.
– Nie
wystarczy, więcej.
– Cóż,
jeśli chcesz.
Type
zmarszczył brwi, słysząc jego prychnięcie, ale udał, że go nie słyszy. Po
chwili odepchnął jego rękę.
–
Wystarczy! Myślisz, że mam zamiar w tym pływać?
Tharn dodał keczupu również na własny talerz, a po chwili przeniósł
wzrok na twarz Tiwata. W jednej chwili Type poczuł się okropnie. Włosy nieomal
stanęły mu dęba, kiedy nagle dotarło do niego, co ten cholernik tak właściwie
robi. Przecież to jasne, że każdy obserwator mógł zauważyć, że jeśli do tego
stopnia zwraca się na kogoś uwagę, to ta osoba musi być naprawdę bliska twojemu
sercu.
Tiwat nic już nie powiedział. Wstydził się przyznać, że jego relacje ze
współlokatorem od dawna były cholernie nietypowe. Fakt sypiania z nim mógł stać
się dla innych zbyt oczywisty, a przecież koniecznie musiał zostać utrzymany w
tajemnicy. Mimo że Tharn w milczeniu jadł swoją pizzę, to spojrzenia, które mu
posyłał, dołączając do nich ciepły uśmiech, przynajmniej dla Type’a, były
jasnym dowodem na posiadanie przez niego głębszych uczuć. Czy on musiał się o
niego troszczyć jak o jakąś durną babę? Przynajmniej w miejscach publicznych
mógł dać sobie z tym siana. Techno wyglądał na cokolwiek zdezorientowanego, a
po chwili przeprosił i poszedł do toalety. Gdy tylko zniknął z horyzontu, przy
stoliku pozostało dwóch facetów, którzy doskonale się nawzajem rozumieli. Type
od razu przeszedł do reprymendy:
– Już
ci mówiłem, żebyś przestał mnie niańczyć Ai'Tharn! I zabierz stąd twoje
śmierdzące kopyta! – rzucił, mając na myśli kolano Tharna nieustannie
ocierające się o jego własne. – Nie jestem twoją dziewczyną!
Tiwat
nie wiedział, dlaczego ciągle powtarza to samo zdanie. I dlaczego nieznośny
współlokator zdaje się całkowicie je ignorować.
– Nie
jesteś moją dziewczyną, ale troszczę się o ciebie... ponieważ... – przerwał i
zmysłowo spojrzał mu w twarz, po czym dokończył. – Jesteś moim przyjacielem od
seksu.
To
była możliwa do zaakceptowania odpowiedź, więc słuchający poczuł się
komfortowo. Trwało to jednak tylko chwilę, ponieważ Tharn najwidoczniej jeszcze
nie skończył:
–
Dodatkowo... Co byś powiedział o dzisiejszym wieczorze?
Patrząc
na gamę emocji rysującą się na jego twarzy, młodzieniec poczuł się oszołomiony.
Czy on, kurwa, oszalał? Nie potrafi kontrolować swoich uczuć? W restauracji
pełnej ludzi?
W tym momencie wrócił Techno i z zastanowieniem spojrzał na dwóch
siedzących blisko siebie facetów. Ukrywając zdenerwowanie, Type odpowiedział
natychmiast wzruszeniem ramion, podkreślając, że nic między nimi nie ma. W
głębi serca obawiał się, jak zareaguje jego współlokator, ale Tharn udawał,
jakby nie interesowało go nic poza własną pizzą.
Pierwotnie Type chciał tylko delektować się jedzeniem, ale kiedy
usłyszał określenie „bed buddy” poczuł ukłucie i całkiem na serio zastanawiał
się, czy nie przyłożyć kopa swojemu współlokatorowi. Postanowił jednak ze
względu na publiczne miejsce, zrezygnować z bardziej energicznych czynów i
zamiast tego mocno zacisnął pięści, próbując się opanować. Nie ma mowy,
pomyślał ciągle jeszcze rozjuszony. Zdaje się, że ten cholerny perkusista
doszedł do wniosku, że ma pod ręką faceta, z którym może się do woli bzykać. Co
za praktyczne rozwiązanie, ale nie dla Type’a! Wykluczone!
***
Teraz gdy słońce zachodziło, w pokoju zapanował, stwarzający intymny
nastrój, mrok. Mimo tego wyraźnie można było dostrzec cienie siedzących na
łóżku postaci. Obaj znajdowali się na posłaniu perkusisty. Tharn miał
rozłożone nogi, a jego współlokator, ulokowany twarzą do niego, siedział
pomiędzy nimi, ciasno owijając własnymi talię perkusisty. Siedzącym w tej
pozycji mężczyznom wyraźnie brakowało tchu. Gdy tylko w ciszy powrócili do
sypialni, ciągle jeszcze wzburzony Type, zamierzał pospiesznie usiąść na
własnym łóżku, ale został zatrzymany przez silne ramię. Próbował się uwolnić,
miał szczery zamiar głośno przekląć natręta, a nawet odwrócić się i przyłożyć
mu w tę jego przystojną gębę, ale Tharn błyskawicznie go do siebie przyciągnął
i wyszeptał:
– Nie
okłamuj samego siebie.
Zachłanne usta Tharna spotkały się z wargami Type'a, a ręce rozpoczęły
wędrówkę po jego ciele. Po chwili obaj zupełnie nie wiedzieli co się z nimi
dzieje. Wszystkie myśli rozpierzchły się, a działaniami kierowały rozszalałe
emocje. Kontrola zupełnie ich opuściła, ubrania zniknęły, a jedyne co wiedzieli
to to, że nagle Type znalazł się na kolanach współlokatora, owijając nogi
wokół jego bioder. Perkusista pomyślał, że jego kochanek jest dziś naprawdę
bardzo dziki. Nigdy by nie przypuszczał, że potrafi puścić wszelkie hamulce i
od początku pozwolić poprowadzić się emocjom. Szaleńczo się o niego ocierał i w
podnieceniu drapał jego plecy. Spocony Tharn czuł, jak kręci mu się w głowie,
kiedy patrzył na spontaniczne, nieskrępowane zachowanie swojego nieposkromionego
kochanka. Tym razem Type nie protestował, tylko od samego początku brał czynny
udział w ich zbliżeniu.
Tharn niespiesznie pocierał równocześnie oba twarde penisy, czując coraz
bardziej agresywne pocałunki swojego kochanka, który po chwili głośno jęknął i
przerywając pocałunek, ugryzł go w ramię. Tharn również jęknął głośno, czując
jak ból miesza się z przytłaczającym go wręcz pożądaniem.
–
Ai’Type… – wykrztusił bez tchu. – Dotknij!
– Co
jest, do cholery?! – zrzędliwy facet przeklął, ale bez wahania ujął w dłonie
oba kutasy i zaczął je równocześnie pieścić... To było dobre uczucie.
–
Ai'Tharn! – wykrzyknął, gdy partner użył kciuka, aby rozprowadzić wilgoć po
jego nabrzmiałej, czerwonej główce. Type cały się trząsł i coraz bardziej
niekontrolowanie oddychał, gdy do pieszczot ich męskości dołączyły dłonie
Tharna. Podczas gdy on posuwistymi ruchami stymulował oba penisy, opuszki
palców współlokatora delikatnie krążyły wokół ich żołędzi. Type pomyślał, że za
chwilę zwariuje. Ta nowa pozycja i podwójne pieszczoty rozpalały go do
szaleństwa. Po chwili poczuł ręce perkusisty unoszące pośladki i odnajdujące
drogę do jego ciasnego kanału.
–
Nie... Nie rób tego dzisiaj!
Zaskoczony Tharn spojrzał na niego z powątpiewaniem. Czyżby jego
szaleńczo podniecony kochanek nagle zmienił zdanie? O, Boże! Jak on ma się
teraz zatrzymać?
–
Dlaczego? – zapytał niskim z pożądania głosem.
– Ja
nie chcę przerwać… Ja tylko... Nie chcę opuszczać zajęć... Jutro jest piątek.
Więc… Ai'Hiaa! – młody mężczyzna nie mógł powstrzymać się przed pocałowaniem
szyi Tharna, która wydawała mu się niesamowicie kusząca. Ich ciała znów się do
siebie przycisnęły, a Type z zapamiętaniem całował każdy dostępny jego ustom
centymetr skóry współlokatora.
–...
Ach... Type jesteś taki cholernie gorący!
Obaj wtopieni w siebie kochankowie stanowili prawie jedność, języki
ocierały się o siebie, kiedy wymieniali gorące pocałunki. Nawet jeśli czasami
ich wargi zapuszczały się w inne rejony, to jednak nieodmiennie powracali do
swoich ust, a dźwięk ich pieszczot wypełniał sypialnię. Mężczyźni już dawno
zrezygnowali z tłumienia własnych jęków, a słuchanie miłosnych odgłosów
kochanka, jeszcze bardziej ich nakręcało. Doświadczone dłonie Tharna przejęły
pieszczoty członków, przyspieszając tempo i siłę, jakby w nagrodę za słodkie
pocałunki, a z jego gardła wyrwał się głośny jęk, kiedy szaleńczo posuwał
dłońmi ich obu.
–
Ai’Tharn... Pospiesz się... Chcę skończyć. Jestem tak blisko. – wyjęczał prawie
bez tchu Type.
– Ja
również... Już prawie... – wydusił perkusista i opuścił głowę, czując pulsujące
w jego dłoni penisy. Po chwili tryskająca sperma zmieszała się ze sobą i trudno
było powiedzieć, do kogo należała.
Dwie osoby ciężko oddychały, ciasno się obejmując. Przez chwilę
odpoczywali, a później Type chwycił papierowe ręczniki, żeby wytrzeć siebie i
rzucił kilka z nich Tharnowi. Type spojrzał w dół na swoje ciało i odwrócił się
z zamiarem udania się pod prysznic, ale natychmiast został ponownie
przyciągnięty do gorącego męskiego ciała i ułożony na łóżku. Zanim się
zorientował poczuł na ustach wargi Tharna, a na penisie jego dłoń. Zmysłowy
szept rozległ się blisko jego ucha:
– Nie
tak prędko mój seksowny kochanku. Jeszcze z tobą nie skończyłem.
Następnie
ręka pieszcząca jego kutasa została zastąpiona przez cudowne, gorące usta. Type
jęknął głośno, myśląc, że prysznic przecież nie ucieknie, a po chwili
całkowicie wyłączył myślenie…
– AiType.
– Co
się stało? – wybierający się do łazienki Tiwat usłyszał głos współlokatora,
ponaglający go do odwrócenia się. Nie chciał się odwracać. Nie chciał pokazywać
mu swojej płonącej czerwienią twarzy.
Za każdym razem, gdy mówiłem "nie", to i tak w końcu się
poddawałem. Ale dzisiaj to słowo nawet nie zaświtało mi w głowie…
–
Powiedziałeś, że jutro jest piątek, więc pojutrze jest sobota...? – usłyszał
pytający zmysłowy głos.
–
Jeśli chodzi o seks, to w porządku. – Type pospiesznie opuścił sypialnię, a na
ustach Tharna pojawił się jaśniejszy od tysiącwatowej żarówki
uśmiech.
Nie
powiedział „nie”!
Tharn na pewno nie miał zamiaru rozmawiać na ten temat z Typem, wiedząc,
jakim potrafi być zrzędą i jak zaciekle bronił się przed zaakceptowaniem
prawdy. Ale wiedział jedno: Type zaczynał uzależniać się od potrzeb swojego
ciała i nie tylko nie protestował już przeciwko ich zbliżeniom, ale otwarcie
przyznawał się do tego, że ich pragnie. Reagował na niego spontanicznie i nie
wypierał się już swojego pożądania ani go nie tłumił. Tharn miał nadzieję, że
nadejdzie czas, kiedy trudno będzie mu protestować przeciwko uzależnieniu
własnego serca.
Będzie czekał na dzień, kiedy jego Słodziak je przed nim otworzy...
Tłumaczenie:
Juli.Ann
Korekta:
Baka
💜
OdpowiedzUsuń