TT [Tom 1] – Rozdział 23 [18+]

 


Status związku [18+]

  

  – Jesteś cholernie ciężki, Ai’Tharn...

 – ...

– Ai'Tharn, mówiłem ci, że jesteś za ciężki. Nie rozumiesz ludzkiej mowy?

– Tak. Nie rozumiem.

– Ty...

    W tym momencie do Tharna nie docierały słowa współlokatora, bo jedyne, co czuł, to błogi komfort. Cieszył się, że jego ponad tygodniowa udręka wreszcie się skończyła i ich relacje nie zostały zrujnowane. Owszem, potrafił przyznać, że pamiętnej nocy był lekko wstawiony, ale nie dlatego przecież pocałował Type’a. Alkohol dodał mu odwagi, dzięki której był w stanie zrobić to, na co w normalnych warunkach nigdy by się nie ośmielił. Ale nie będzie się wypierał faktu, że nie był to zbyt rozważny krok, który na dodatek mógł zakończyć się prawdziwą katastrofą.

    Prawdę powiedziawszy, niczego nie planował, a jako osoba racjonalna nie pomyślał nawet, że nie będzie potrafił zapanować nad emocjami. Chociaż tak naprawdę pokazał zaledwie ułamek uczuć, które żywił do tego upartego Słodziaka. To, co nastąpiło później… Szczerze mówiąc, nawet wtedy w kąciku jego serca wciąż pozostawała nadzieja, mimo że czuł ogarniające go rozczarowanie.

    Następnego ranka, kiedy zaczął wreszcie jasno myśleć, odgadł, że Type nie będzie okazywał słabości. W głębi serca wiedział, że jeśli zdecyduje się go przeprosić, to mężczyzna odhaczy ten incydent jako niebyły, a ich związek pozostanie taki, jakim był to tej pory, ale... TAK! Właśnie wtedy, gdy miał zamiar prosić o wybaczenie, zaświtała mu w głowie pewna myśl. Chciał sprawdzić, jak zachowa się Type. Czy Tharn naprawdę tak zupełnie nic dla niego nie znaczy? Jest mu aż tak bardzo obojętny? Przecież całkiem prawdopodobne, że ich związek to coś więcej…

    Choć była to raczej niepewna myśl, nad którą Tharn zamierzał zastanowić się później, postanowił zmienić plany. Zamiast przeprosin, których niewątpliwie oczekiwał współlokator, zdecydował się go ignorować i zachować neutralną twarz, czekając na to, jak zareaguje przeciwna strona. Chociaż podejrzewał, że jego spojrzenie nie zawsze było neutralne. Gniewne – to chyba lepszy opis. 

    Początkowo Type nie zwracał na niego uwagi. No cóż, z pewnością uważał, że Tharn przekroczył granicę. Tej nocy, gdy wrócili do akademika… Przecież gdyby zgodził się na seks, to ich relacja pozostałaby niezmieniona. Dlaczego ten facet zbudował wokół siebie tak wysokie mury? Przecież Tharn może jedynie drapać paznokciami po powierzchni…

    Właśnie dlatego zachował się wtedy inaczej. Może powinien przestać nieodmiennie być tym, który zawsze jest pojednawczy i dba o to, by Type czuł się przy nim komfortowo? Nie przeprosi… Poczeka.

    Omal się nie złamał, kiedy współlokator kupił mu Sprite’a. Był to nieoczekiwany gest, na który dawny Type nigdy by się nie zdobył. Tharn poczuł otuchę, widząc, że ten uparciuch zmierza do ich pogodzenia. Nigdy się nie przyzna, jak bardzo trzęsły mu się w tym momencie ręce. Powtarzał sobie jak mantrę, że ma zachować spokój i nie ujawnić prawdziwych uczuć, bo nigdy nie posuną się dalej. Rzucił mu spojrzenie świadczące o tym, że ma to gdzieś, czekając mniej lub bardziej cierpliwie na kolejne posunięcie piłkarza. Przez kolejny tydzień Tharn musiał wykrzesać z siebie pokłady determinacji, by nie rzucić mu się w objęcia i nie machnąć ręką na próby zmiany ich stosunków. Wiedział, że bezpowrotnie straciłby tę szansę, gdyby się złamał. 

 

    – Ai’Type, to boli!

Type przyłożył mu w głowę, podczas gdy Tharn mocno go do siebie przyciskał, aby skraść pocałunek. 

Perkusista pomasował czoło i ze zmarszczonymi brwiami patrzył na leżącego pod nim na łóżku osobnika, którego twarz pokryła się czarującym różem. Nie potrafiąc się powstrzymać, znów go pocałował. 

– Wiesz, jak długo czekałem, aż ustąpisz...

– Nie pójdę na kompromis! – Type natychmiast mu przerwał. Nie zdawał sobie chyba sprawy, że wspólne wyjście do knajpy w ubiegłym tygodniu i obecne pocałunki to jak najbardziej był kompromis. – Nie myśl sobie, że się bardziej zaangażuję, Ai’Sukinsynu! 

    Type nie potrafił już dłużej zachować spokoju. Spojrzał na Tharna. Na jego pięknej twarzy widniał promienny uśmiech. Płynący z głębi serca... Tylko dla niego. Po chwili piłkarz spostrzegł, że współlokator uśmiecha się jak prawdziwy łotr. 

– Wreszcie wiem, że nadal ci na mnie zależy.

– Ja nie...

– Byłeś zły i niespokojny, gdy nie wracałem na noc.

– Ja…

– Kupowałeś mi litrami Sprite’a, bo wiesz, że go lubię.

– Powiedziałem...

– A potem mnie pocałowałeś, bo wiedziałeś, że tego chcę. 

– …

Początkowo zamierzający się bronić Type stopniowo zamykał usta i zaciskał pięści, aż pobielały mu knykcie. 

    Czyżby był nieśmiały? Jego twarz stała się wściekle czerwona. Aha… Wściekły to słowo klucz…

    W błyszczących oczach można było wyczytać, że Tiwat najchętniej wykopałby go z pokoju. Był zły! I to prawdopodobnie dlatego, że twarz Tharna przyozdabiał pełen zadowolenia uśmiech. Młody mężczyzna bez najmniejszych obaw igrał z ogniem. 

– Mam rację? – zapytał, nie zwracając uwagi na ogniste rumieńce i niewróżącą nic dobrego twarz Type’a. 

– TAK! – padła niespodziewana odpowiedź. 

Ale jeśli Tharn spodziewał się po tym wyznaniu jakichkolwiek czułości ze strony tego szaleńca, to Type błyskawicznie wybił mu to z głowy. 

    Bum!

    Zanim zorientował się w jego zamiarach, noga piłkarza celnym kopem posłała go na niski, japoński stół. Tharn przez dłuższą chwilę był oszołomiony, ale nie miał czasu, by zareagować, ponieważ współlokator postawił stopę na jego klatce. Leżał więc obolały, patrząc na lodowaty uśmiech i ostre oczy Type’a.

– Zapomniałeś powiedzieć, że... ograłeś mnie jak małpę! 

– Ale tamtej nocy to ja zostałem zraniony…

Tymi kilkoma słowami Tharn sprawił, że robiący wrażenie, jakby miał zamiar zatłuc go na śmierć, mężczyzna zdjął z niego stopę i usiadł na łóżku. 

Type spojrzał na Tharna i w jego oczach nie zobaczył nic oprócz szczerości. 

– Powiedziałem prawdę tamtej nocy... – kontynuował perkusista. – Naprawdę jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. 

– Nie obchodzi mnie to. W tej chwili interesuje mnie wyłącznie to, dlaczego się ze mną bawisz…? Pogrywasz sobie ze mną!

Type znów zaczął się rozgrzewać, a rumieńce powróciły mu na policzki. Tharn nic nie widział?

– Shit! 

    Tharn podniósł się i kopnął współlokatora. Użył zaledwie dziesięciu procent swoich sił, ale przeciwnik na wszelki wypadek uchylił się, unikając bliskiego spotkania ze stopą perkusisty. Zamiast znaleźć się w zamierzonej pozycji, obaj wylądowali na podłodze. Type krzyknął z bólu, waląc o nią plecami. Tharn, który znalazł się na jego brzuchu, nie czuł się wcale lepiej. Pomijając jednak swoje samopoczucie, żarliwie zapytał:

– Teraz... kim ja dla ciebie jestem? – Tharn czuł, że musi wykorzystać okazję, bo kto wie, kiedy pojawi się kolejna. 

Jeszcze do niedawna Tiwat bez wahania odpowiedziałby, że jest dla niego przyjacielem, ale teraz zupełnie nie chciało mu to przejść przez usta. Tharn patrzył prosto w oczy faceta, który bez wahania go zaatakował. 

– No więc? – Milczenie Type’a dawało nadzieję, aczkolwiek z jego temperamentem i stanowczą postawą trudno było przewidzieć, jak zareaguje. Perkusista z trudem podniósł się do pozycji siedzącej, obiema rękami obejmując bolące miejsce. – W głębi serca kim ja jestem? 

– Jesteś...

    Powoli siadając, Type przez chwilę się zastanawiał. Te kilka sekund wahania mogło wydawać się Tharnowi wiecznością, ale piłkarz wcale nie był pewien ich statusu. Dlaczego intuicja podpowiadała mu, że słowo przyjaciel nie jest właściwą odpowiedzią? Podczas gdy intensywnie myślał, zorientował się, że Tharn czule przysuwa się do niego, a jego głowa jest niemal przytulona do jego własnej. Chciał jeszcze raz przyłożyć mu w czoło… 

    Po namyśle uznał, że właściwie potrafi zrozumieć, dlaczego Tharn o to pyta. Ich stosunki w niczym nie przypominają ich początków. Ale czy koniecznie trzeba je nazywać? I skąd on ma – do cholery – wiedzieć jak? 

Relacje między nimi nie były sprecyzowane, bo zdążyły się w międzyczasie zmienić…

    W tym momencie Type był prawie pewien, że określenie „przyjaciel” już dawno zostało zapomniane, tym bardziej że współlokator jasno powiedział mu przecież, że go lubi. Chociaż właściwie dlaczego? Przecież taki człowiek jak on nie ma nic, co mogłoby spodobać się Tharnowi. Znał siebie bardzo dobrze, więc nie było potrzeby mydlić sobie oczu. Ma kilka dobrych cech charakteru, ale posiada też wiele wad. Na dodatek znęcał się nad współlokatorem, więc dlaczego tak przystojny mężczyzna z osobowością nie do pogardzenia miałby żywić do niego silniejsze uczucia? Co z nim jest nie tak? A raczej co jest nie tak z Typem? Przecież Tharn to gej! Powinien się go brzydzić... 

    No dobra… Nie będzie się wypierał, że lubi z nim sypiać. Ten facet jest doskonałym kochankiem… Hmmm… Wspólne zakupy to również żaden problem, chociaż Type wolałby nie słyszeć w swoim umyśle głosu, który ciągle wytyka mu, że zachowuje się jak dzieciak. Ale natury nie powinno się lekceważyć. Mężczyźni powinni dobierać się w pary z kobietami. Więc dlaczego się waha? Ale Tharn czeka, więc coś należy chyba odpowiedzieć… 

– Myślisz, że odpowiem?

– Lepiej, żeby tak było.

    Type nie lubił gadania, a już z pewnością nie tego o uczuciach. Teraz na dodatek serce niewytłumaczalnie głośno waliło mu w piersi, podczas gdy próbował zapanować nad ogarniającym go chaosem. 

– Kim jestem, Type? 

– Przygodnym kochankiem.

– Co? 

    Tharn popatrzył na niego z politowaniem. Tak długo się zastanawiał i tylko coś takiego wymyślił? Pfff… Na ustach zagościł mu drwiący uśmiech. Trzeba anielskiej cierpliwości, żeby wydusić z tego faceta jakąś odpowiedź. Miał nadzieję, że skoro słowo „przyjaciele” przestało opisywać ich relację, to ten uparciuch zastanowi się, dlaczego tak właściwie do niego lgnie. Tylko dla seksu? Przecież nawet, jeśli Tharn nie żywi zbyt wielkich nadziei, to gołym okiem widać, że jest coś więcej. Czy on nigdy nie zdobędzie się na to, żeby szczerze wobec samego siebie przyznać, co tak właściwie czuje? 

– No a co? Czy kiedykolwiek słyszałeś o tym, żeby twoi przyjaciele się całowali? Uprawiali seks? – Type niejasno czuł, że relacje między nimi wydają się bardziej chaotyczne niż wcześniej, więc ta odpowiedź była w tej chwili najwłaściwsza. 

Tharn wziął głęboki oddech i powiedział:

– No, chociaż tyle. 

– Jesteś szczęśliwy?

– Więc sprecyzujmy. Jeśli będę chciał się zbliżyć, pozwolisz mi? 

    Type nagle poczuł się zadowolony. Nie mógł się powstrzymać od odwrócenia głowy, by spojrzeć w te pełne uczuć, skupione, niebieskie oczy. Na chwilę się wystraszył. Co będzie, jeśli Tharn dojrzy w jego spojrzeniu, że wcale nie jest zbyt pewny swojej odpowiedzi? Ten facet coś w nim porusza, ale niech go szlag trafi, jeśli będzie się nad tym zastanawiał. To, co powiedział, będzie musiało wystarczyć. Dobrze jest mieć teraz takie relacje.

– Jesteś bardziej zachłanny, niż myślałem.

    Ledwo Type skończył mówić, poczuł w pasie ręce współlokatora, a po chwili został usadzony na łóżku. 

– Ai’Tharn, jeśli odważysz się zrzucić mnie na podłogę jak poprzednio, to szykuj się na odwet. Przyłożę ci kopa! Nawet nie próbuj!

Mimo że zacisnął pięści, to jednak nie wystawił nogi do kopniaka. Spojrzał na klęczącego przed nim Tharna, na którego twarzy widniał uśmiech. Jaki to uśmiech? Wiedział już przecież, że ma ich mnóstwo na różne okazje… 

Tharn nie odpowiedział, tylko ujął w dłoń jego stopę i delikatnie przesunął po niej opuszkami palców. Type poczuł gęsią skórkę. 

– Co robisz? – zapytał cicho, ale druga strona nie była gotowa udzielić mu odpowiedzi. Zamiast tego Tharn zbliżył swoją twarz do jego stopy i zrobił coś absolutnie niespodziewanego. Pocałował go w kostkę! W kostkę! Shit! Type poczuł lekkie pocałunki gorących warg. Po chwili czubek języka delikatnie musnął jego skórę, na co Tiwat natychmiast zaczął panikować. Czuł, że serce zaczęło głośno walić mu w piersi. Był jednocześnie podekscytowany i zszokowany. Musiał przyznać, że widok Tharna z oddaniem pieszczącego jego stopę wydał mu się nieopisanie podniecający. Współlokator niespiesznie posuwał się w górę, całując i przejeżdżając językiem po łydkach aż do… 

– Ach! – jęknął, gdy wilgotny język krążył wokół jego kolana.

Type nie mógł się powstrzymać, by głośno nie jęczeć, mimo że nie sądził, iż to uczucie może go do tego stopnia wziąć w posiadanie. 

– Co chcesz zrobić? – zapytał ponownie, nie uzyskawszy odpowiedzi.

– A co chcesz, żebym zrobił? 

– Mam na myśli to, co teraz robisz… 

Type przypomniał sobie, że ostatnio – kiedy poprosił o seks – został przez niego odepchnięty. Może tym razem to on powinien odesłać go z kwitkiem. Niewątpliwie sobie na to zasłużył…

    Miał zamiar to rozważyć, ale w jednej chwili racjonalne myśli rozpierzchły się, ponieważ zalała go kolejna fala podniecenia. Ręce Tharna głaskały teraz jego uda. Następnie krótkie spodenki zostały podsunięte w górę. Type zamglonym wzrokiem śledził każdy ruch partnera. Czekał… Zwinne dłonie nie pozostawały bezczynne, subtelnie pieszcząc wrażliwą skórę u złączenia nóg. Po chwili dołączył tam również język, a ręka Tharna delikatnie głaskała przez materiał spodenek jego męskość, rozsyłając dreszcze wzdłuż kręgosłupa. Type głośno chwytał powietrze, myśląc, że oszaleje, jeśli nie poczuje dotyku na nagiej skórze. Dokładnie w tym momencie, jakby odgadując jego myśli, Tharn ściągnął mu spodenki wraz z bielizną, uwalniając nabrzmiałego członka. Type wstrzymał oddech w oczekiwaniu na to, czego tak bardzo sobie życzył. 

– Połóż się. – Usłyszał szept. 

Właściwie to zamierzał go odepchnąć. Niech będzie twardy! Niech bierze zimne prysznice, aż dostanie zapalenia płuc! Tharn nie troszczył się o jego uczucia, kiedy odtrącił go pamiętnej nocy! 

– Chcesz się ze mną przespać, Type?

– Jeśli jeszcze kiedykolwiek odważysz się mnie odtrącić, to zasadzę ci takiego kopa, że przykleisz się do ściany. Możesz mi wierzyć lub nie. – Myśląc o pamiętnej nocy, zacisnął zęby, nie mogąc się powstrzymać, by znów się nie rozzłościć. 

– Twój organizm reaguje, więc nie próbuj mi wmówić, że mnie nie pragniesz. – Tharn przejechał opuszkiem palca po ewidentnym dowodzie jego podniecenia, a oddech perkusisty, który Type czuł na szyi, jeszcze bardziej wzmagał jego pragnienie. 

    Zanim zdążył odpowiedzieć, poczuł dotknięcie wilgotnych warg partnera. Mimowolnie otworzył usta, przeganiając z pamięci niefortunną noc. Zamiast tego odpowiedział, obejmując szyję kochanka i pogłębiając przyjemność. W tej chwili nikt nie dałby rady ich rozdzielić. W pokoju rozległy się odgłosy coraz intensywniejszych pocałunków i spazmatycznego chwytania powietrza. Na obu twarzach ukazały się rumieńce, a oczy błyszczały pożądaniem. Ręce Tharna wsunęły się pod koszulkę partnera, pieszcząc jędrne, gorące ciało. Natomiast Type pocierał przez spodnie penisa współlokatora, wyraźnie czując, jak staje się coraz większy i twardszy. 

– Dotknij mnie, Type. Chcę poczuć twoje dłonie na skórze. – Jego głos był tak cichy, że zagubiony we własnym pożądaniu Tiwat ledwo go usłyszał.

    Tharn położył obie dłonie Type’a na zapięciu swoich spodni, domagając się uwolnienia z krępującego go materiału. Sam natomiast z zapałem powrócił do całowania nabrzmiałych ust partnera. Type posłusznie rozpiął i zsunął mu z bioder jeansy, a po chwili perkusista odrzucił je na podłogę.

    Type położył dłoń na twardym jak kamień kutasie, podczas gdy Tharn uwolnił ich obu z reszty ubrań. Południowiec podniecająco stymulował męskość partnera, odczuwając satysfakcję, gdy widział żywy odzew, który wzmagał też jego pożądanie. 

    Czasami zazdroszczę mu rozmiaru – rozważał półprzytomnie, pocierając opuszkiem palca główkę penisa Tharna. Wcześniej nie śmiał nawet myśleć o tym, że dotykanie jego męskości może mu sprawić taką przyjemność. Ale po przymusowym poście czuł się niesamowicie podniecony. Przez chwilę analizował, że trudno zrozumieć, dlaczego geje mogą zaakceptować nie tylko dotyk, ale nawet ssanie penisa innego mężczyzny. Sam nie potrafił sobie tego wyobrazić, chociaż przyznawał, że nigdy nie przeżył niczego bardziej fantastycznego niż dotyk ust Tharna na własnej męskości.

    Powoli pocierał członka Tharna w górę i w dół, podczas gdy oczy perkusisty wpatrywały mu się w twarz. Type wyraźnie słyszał jego urywany oddech i widział zarumienioną z rozkoszy skórę.

    Jest najseksowniejszym facetem, jakiego kiedykolwiek widziałem! 

    Type nigdy nie przypuszczał, że zdarzy mu się myśleć o mężczyźnie w kategorii „seksowny”, ale patrząc na wyraz twarzy partnera, na ogień płonący w jego oczach, na rozchylone usta, czarujące rumieńce i pot na czole, dokładnie tak o nim pomyślał. Cholernie seksowny! Spoglądając na niego, również miał wrażenie, że staje w płomieniach. 

– Ach! Ai’Tharn! – wyjęczał, czując pieszczoty na własnym rozpalonym członku. Cudowne uczucie mieszało się z bólem, kiedy krew pulsowała w nabrzmiałym do granic możliwości penisie. Był niespokojny… Całe ciało krzyczało, głośno domagając się orgazmu. 

– Dokąd idziesz? – zapytał z niezadowoleniem, widząc, jak Tharn podnosi się z łóżka. Jak on może nawet na chwilę odejść? Zmienił go w oszalałego z podniecenia faceta, a teraz przerywa? 

– Znaleźć coś, co sprawi, że poczujesz się lepiej.

– Masz na myśli… 

    W rzeczywistości Tharn nie szukał żadnych dziwnych rzeczy. Wyjął z szuflady żel nawilżający. Patrzący na jego plecy piłkarz mógł w pełnym świetle podziwiać umięśnioną, harmonijnie zbudowaną sylwetkę. Od dłuższego czasu nie chciał przyznać, że ciało Tharna bardzo go pociąga, ale teraz nie zamierzał ukrywać podziwu. Ten facet był zajebiście przystojny od stóp po czubek głowy. Oprócz perfekcyjnej sylwetki i jasnej skóry miał wyraźnie zarysowane mięśnie. Nie był tak napakowany jak faceci spędzający całe dnie na siłowni. Jego muskuły były doskonale wyrzeźbione i proporcjonalne jak u męskich modeli w czasopismach, mogące przyprawić o zawrót głowy niejedną kobietę. Czy to dlatego, że jego skóra jest taka jasna, ma tak różowe sutki? On sam był o wiele ciemniejszy, z ciemnobrązowymi sutkami. Kontrast w ich wyglądzie jeszcze bardziej go podniecał. Na dodatek… Opuścił wzrok na biodra Tharna…

    Czy to przez wzgląd na jego pochodzenie miał tak dużego fiuta? A w ogóle… Od kiedy widok kutasa zaczął go do tego stopnia podniecać? Można tylko z politowaniem pomyśleć o tych szeregach dziewczyn... Należy im współczuć, że Tharn jest gejem. Wbijając wzrok w faceta, którego uznał za najseksowniejszy męski egzemplarz, Type nie mógł się powstrzymać od oblizania warg. 

    Tharn nie tracił czasu, szybko wrócił do łóżka, rozłożył nogi partnera i – zajmując miejsce między nimi – najpierw złożył pocałunek na jego penisie, a następnie go polizał. Jak loda. Z dołu go góry zwiększając nacisk, odnajdując najwrażliwszy punkt, krążąc językiem wokół żołędzi. Nakręcony do granic możliwości Type poczuł, jak całe jego ciało pokrywa się kropelkami potu. Chwytał spazmatycznie powietrze, niepohamowanie drżąc. Co ten facet z nim wyprawia? 

– Och! Ach! Tharn... Ty... To tak cholernie dobre. – Dyszał, wijąc się z rozkoszy. 

    Taaaak... Trzeba przyznać, że Tharn był w tym nie tylko dobry, był kurewskim wirtuozem. Potrafił wyczyniać cuda językiem. Type mógł jedynie jęczeć. Czuł, jak jego pośladki napinają się, a nogi drżą z wysiłku. Serce za chwilę wyskoczy mu z piersi! 

    Czy to jest aż tak pyszne? 

    Type zastanawiał się nad tym wiele razy, bo zawsze widział wyraz zadowolenia na twarzy Tharna. Przyglądał się uważnie, ponieważ z jednej strony niesamowicie podniecał go widok partnera z jego fiutem w ustach, z drugiej natomiast szukał oznak obrzydzenia, których jednak nigdy nie dostrzegł. Wręcz przeciwnie – Tharn zdawał się tym nie tylko nakręcać, ale niezaprzeczalnie rozkoszować. Teraz też. Type wyraźnie usłyszał pomruk zadowolenia i następujące po nim jęki, wskazujące, jak bardzo mężczyzna jest podniecony. To było takie cholernie seksowne. 

— Och... Ai’Tharn Ach… Ja… Nie mogę! – Type kompletnie oszalał. Chaotycznie wypychał w górę biodra, wbijając się jeszcze głębiej w usta kochanka, który dotrzymywał mu kroku, dostosowując się do szaleńczego tempa. Po chwili Type obiema rękami chwycił głowę Tharna i po kilku ruchach bioder z głośnym krzykiem wystrzelił spermą wprost w jego usta. Na twarzy Tiwata pojawił się szczęśliwy uśmiech, kiedy patrzył, jak kochanek połyka jego soki i dokładnie wylizuje męskość. 

– Pyszne – usłyszał.

    Idź do diabła, Ai’Tharn!

    Type czuł, jak cała krew napłynęła mu do twarzy. Płonął z gorąca i obawiał się, czy nie eksplodują mu policzki. Teraz niespodziewanie pojawiło się uczucie wstydu. Szczególnie, że mimo przeżytego przed chwilą gigantycznego orgazmu wcale nie miał dosyć. Pragnął go. Bez opamiętania. Szybko przyciągnął go do siebie i pocałował usta, które z takim mistrzostwem doprowadziły go na szczyt, a po chwili wsunął język do środka, chcąc poczuć na nim swój własny smak. Uczucie wstydu ulotniło się wraz z nadejściem kolejnej fali pożądania. Chciał poczuć go w sobie. Mocno. Dokładnie w tej chwili Tharn oderwał się od jego ust i wycisnął przyniesiony lubrykant, po czym rozprowadził go między pośladkami Type’a. 

– Ach! – Piłkarz poczuł się zaskoczony, ponieważ Tharn bez ociągania wbił w niego dwa śliskie od żelu palce, równocześnie składając pocałunek na jego członku. Po chwili jego męskość zniknęła między wargami perkusisty. Tharn posuwał go ręką w górę i w dół, pomagając tym cudownym ustom, podczas gdy teraz już trzy palce wbijały się w tym samym rytmie w jego dziurkę. Tiwat odczuwał równocześnie niesamowitą przyjemność i chęć ucieczki. Nie chciał po raz kolejny dojść mu w ustach. Chciał poczuć go w sobie i chciał dać przyjemność Tharnowi. 

– Ai’Tharn... Przestań... Nie używaj rąk... Nie w ten sposób... Ach... – Wsuwające się głębiej palce stymulowały wrażliwe miejsce w jego wnętrzu. Type jęczał i głośno dyszał, rzucając się na łóżku jak oszalały. 

    Wsadź go, do jasnej cholery, Ai’Tharn! Chcę poczuć cię w środku!!! – krzyczał w myślach, niezdolny do wypowiedzenia choćby jednego słowa. Kurczowo zaciskał pięści na prześcieradle, niemal go nie rozdzierając. Nagle Tharn podniósł głowę i spojrzał mu w twarz. Na widok malującego się na niej niepohamowanego pożądania poczuł skurcz serca. Type był teraz taki piękny! Powoli wysunął palce z jego kanału… 

– Nie mogę już czekać… Wyglądasz... pysznie.

Błyskawicznie uniósł w górę jego nogi i wbił się między pośladki, wydając pełen ulgi jęk.

– Ach! Tharn... Ach... Ai’Sukinsynu... Za mocno! Ach! – Pierwsze pchnięcie było tak silne, że Type omal nie zemdlał, czując w sobie twardego, dużego członka. To było coś zupełnie innego niż czuć w sobie palce. Spojrzał na wykrzywioną z wysiłku twarz Tharna, który wyraźnie walczył z instynktem pchającym go naprzód. 

    Jego partner z nieludzkim opanowaniem zaczął wykonywać powolne ruchy, dając Type’owi czas na przyzwyczajenie się do wypełniającego go penisa. Drżał na całym ciele, a od niesamowitej rozkoszy kręciło mu się w głowie. Chciał wbijać się w niego z całej siły… Po chwili z zachwytem ujrzał, że Type nie odczuwa już bólu, bo na jego twarzy widniała czysta rozkosz. Na dodatek wyraźnie nie potrafił pohamować podniecenia i wyginał plecy w łuk, wychodząc naprzeciw jego pchnięciom. Tak! Był cudowny! Tharn poczuł dreszcz emocji. Natychmiast przyspieszył i z całej siły wbijał się w podniecone ciało partnera, zupełnie jakby chciał przebić go na wylot. Szczególnie, kiedy słyszał ponaglający głos kochanka. 

– Ai'Tharn... Szybciej! Mocniej! Tak cholernie dobrze… Pospiesz się, nie mogę.

Type z jękiem prosił o więcej. Spocony, drżący z podniecenia i wysiłku Tharn obiema rękami trzymał biodra współlokatora i podjął szaleńczą gonitwę. 

     Seks z Ai'Tharnem jest najlepszą rzeczą na świecie – myślał półprzytomnie Tiwat.

– Odwróć się – powiedział cicho Tharn, a Type posłusznie przewrócił się na brzuch. Po chwili znów poczuł w sobie twardą męskość, która – trafiając raz za razem w najwrażliwszy punkt w jego wnętrzu – wyrywała mu z ust głośne jęki. Czując narastające tempo i wielkimi krokami zbliżający się orgazm, Type próbował zaciskać wargi. Gdzieś na obrzeżach umysłu kołatała mu się niejasna myśl o posiadaniu sąsiadów i cienkich ścianach akademika, aczkolwiek był tak nakręcony, że nie pozwolił, aby takie drobiazgi psuły mu niepohamowaną przyjemność.

Dwa splecione ze sobą ciała wykonywały coraz bardziej gwałtowne ruchy. Temperatura rosła. Spazmatyczne oddechy i głośne jęki wyraźnie odbijały się echem w pomieszczeniu, mieszając się z odgłosami coraz mocniej skrzypiącego łóżka. Na twarzy Type’a pojawił się uśmiech.

– Tharn! Łóżko... się... zawali... 

– Hę...? W takiej chwili myślisz o łóżku? Chyba za mało się staram. Zaraz zapomnisz! 

– Ach!!! Zrób to jeszcze raz... Tharn... Pospiesz się... Mocniej!

– Nic cię nie boli? 

– Nie! Szybciej! Mocniej! Nie gadaj! Pieprz mnie! Aaaach! – Krzyczący z rozkoszy Type użył poduszki, by zakryć usta. Wiedział, że jeśli sąsiedzi nie ogłuchli, to doskonale dociera do nich każdy dźwięk. Ale szalejące w nim uczucia nie sprzyjały powstrzymywaniu jęków. Z głową zakopaną w poduszce i uniesionymi w górę pośladkami puścił wszelkie hamulce i poddał się szalejącej w nim burzy. 

– Czy mogę... skończyć?

– Thaaaaaarn! – Zamiast odpowiedzi Type poczuł targający nim orgazm i bez sił opadł na materac, mocząc spermą prześcieradło. 

    Niejasno wyczuł, że chwilę wcześniej Tharn po raz ostatni mocno wbił się w jego ciało, a po chwili wysunął się i trysnął ciepłą spermą na jego pośladki i plecy. Kilka sekund później dygoczący z wyczerpania partner opadł obok niego. 

– Ai’Type – wymruczał wyraźnie zachwycony. 

– Mhm…? – westchnął zaspokojony Tiwat.

– Łóżko się nie zarwało?

    Type nie wiedział tak dokładnie, czy Tharn rzeczywiście przejmuje się łóżkiem, czy zebrało mu się na żarty. Uśmiechnął się w odpowiedzi, ponieważ w gruncie rzeczy nie obchodziło go łóżko, a raczej to, jak miałby to wytłumaczyć administratorom akademika. Nie mógł przecież przyznać się do intensywnych erotycznych ekscesów ze współlokatorem. 

– Więc jaką mamy relację? Nadal uważasz mnie tylko za przyjaciela? – Tharn pomyślał, że wyraźnie odprężony Type z pewnością nie udzieli mu teraz reprymendy, jeśli trochę się z nim podroczy. Istotnie, jego Słodziak poczuł się rozbawiony. 

– Cóż… Serio… Od tej twojej gimnastyki o mało nie zarwało się łóżko, a ty masz w głowie takie pytanie… Haha!

    Type nie podjął tematu, a Tharn nie naciskał. Po chwili obaj doprowadzili się do porządku i przenieśli do łóżka perkusisty. Tiwat pomyślał, że nie jest źle spać spokojnie w jednym łóżku, zamkniętym w silnych ramionach Tharna.

 

Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

 

      

Poprzedni 👈             👉 Następny

 

Komentarze

Popularne posty