TT [Tom 1] – Rozdział 24
Kiedy powinien przepalić się bezpiecznik
– Widzę, że ostatnio bardzo się do siebie zbliżyliście. –
Techno obrzucił Type’a badawczym spojrzeniem.
– Za
dużo myślisz.
– Nie,
nie, nie. Wcale za dużo nie myślę, po prostu… Tak zwyczajnie jecie sobie razem
śniadanie.
Aby nadrobić zaległości, wielu studentów rezygnowało z najważniejszego
posiłku dnia. Tego ranka, gdy Techno wszedł do stołówki, zobaczył swojego
przyjaciela siedzącego obok faceta, którego nigdy nie spodziewał się ujrzeć u
jego boku. Przypomniał sobie, że jeszcze niedawno Type błądził myślami gdzieś
bardzo daleko, a Tharnowi zdarzało się przejść obok i nawet nie zauważyć
obecności Techno. Chłopak marzący o zostaniu kapitanem drużyny piłkarskiej
podrapał się po głowie, zastanawiając się, jak to się stało, że jego
przyjaciele znajdują się w tak dobrej komitywie.
–
Witaj, Ai’Techno.
–
Cześć, Ai’Tharn. Jak to się stało, że jesteście tu razem?
Właściwie Techno nie zamierzał im przeszkadzać, ale trochę martwił się o
Tharna. Biorąc pod uwagę temperament Type’a i jego niewyparzoną gębę, nie można
było przewidzieć, jak zachowa się wobec współlokatora. Patrząc na południowca,
Techno pomyślał, że jego twarz nie wróży nic dobrego i całkiem niewykluczone,
że Tharn będzie cierpiał.
– Ach,
akurat obaj mieliśmy czas przed zajęciami – odpowiedział z uśmiechem Tharn, nie
rozwiewając tym wątpliwości pytającego, który rozejrzał się na lewo i prawo,
upewniając się, że nikt go nie słyszy, po czym cichym głosem, dyskretnie
zapytał drugiego z nich:
–
Ai’Type, czyżbyś już nie nienawidził gejów?
Jedzący
zupę przyjaciel podniósł wzrok i spojrzał na Techno, po czym znów zajął się
posiłkiem, rezygnując z udzielenia odpowiedzi.
– Nie
musisz odpowiadać, skoro nie chcesz. Wiem, że jestem cokolwiek ciekawski. Ale
stanowicie raczej niecodzienny widok.
–
Nienawidzę ich... Ale za to nie nienawidzę Ai’Tharna.
–
Cholera!
Techno był oszołomiony. Przez dłuższą chwilę gapił się na Type’a. Za tym
facetem nijak nie da się nadążyć. Zdaje się, że coś przegapił. Na dodatek
współlokatorzy jak gdyby nigdy nic spożywali posiłek, nie zwracając uwagi na
jego niebotyczne zdumienie. Jednakże nie do końca…
– No
co się tak gapisz? Czy gdybym go nienawidził, to mógłbym mieszkać z nim w tym
samym pokoju?
–
Znaczy… Nie przeszkadza ci już wspólne lokum? Pragnę ci przypomnieć, że
prowadziłeś z nim wojnę. Doskonale pamiętam, że wbrew mojej woli zostałem
mianowany twoim generałem. Niech to szlag!
–
Zgadzać się, by razem mieszkać, a być do tego zmuszonym to dwie różne rzeczy.
Jestem rozsądnym facetem i potrafię się z każdym porozumieć.
A cóż
to za herezje??? Rozsądny Type? To zupełnie jakby twierdzić, że tygrys to
domowy kociak. – Techno starannie zamknął usta i na wszelki wypadek przygryzł
wargę zębami, żeby te słowa bezwiednie mu się nie wymknęły. Po opanowaniu
niedowierzania zwrócił się do przyjaciela, domagając się potwierdzenia
wcześniejszych słów.
– To
znaczy, że teraz dobrze ci się z nim mieszka, jak rozumiem? Naprawdę nie
przeszkadza ci jego orientacja?
Musiał
to potwierdzić, ponieważ nadal nie wierzył własnym uszom, a przecież starannie
umył je, biorąc poranny prysznic. Jeszcze do niedawna słowa akceptacji
homoseksualisty nigdy nie padłyby z ust Type’a. Skąd wzięła się taka
metamorfoza? Co się stało?
–
Przestań pieprzyć!
–
Jestem zwyczajnie ciekaw, takie rewelacje to nie jest chleb powszedni. Nie
jestem pewien, czy dobrze dosłyszałem. Ai’Tharn, czy wy coś przede mną
ukrywacie?
Skoro na konkretną odpowiedź przyjaciela nie ma co liczyć, to trzeba
wypytać jego współlokatora. Zmrużył oczy, patrząc na perkusistę, który uniósł
jedynie brwi i posłał mu promienny uśmiech.
Naprawdę dziwny uśmiech… Wyglądał całkiem tak, jakby był… bardzo
szczęśliwy. Hę? Co?
Patrząc na radosną twarz studenta muzyki, Techno znów nabrał podejrzeń.
Jego mózg pracował na pełnych obrotach. W połączeniu z ostatnimi wydarzeniami
zaczął wyobrażać sobie całą paletę możliwych scenariuszy. Przeniósł wzrok na
Type’a i z naciskiem patrzył mu zmrużonymi oczami w twarz, ale wzięty pod lupę
osobnik wzruszył jedynie ramionami i bezradnie potrząsnął głową. No proszę,
facet, który miał gadane, nagle nie potrafi otworzyć ust. Pffff…
– No
co się tak dopytujesz?
– Bo
to dziwne! – Techno nie chciał się wtrącać w cudze sprawy, ale ta scena była w
rzeczy samej zupełnie niespodziewana. Wcześniej uważał to za całkowicie
niemożliwe. Po chwili zdziwił się jeszcze bardziej, ponieważ Tharn wstał, a
następnie tak zwyczajnie postawił na tacy swój talerz, miskę Type’a oraz ich
szklanki.
A cóż to za komitywa?
Techno
patrzył na niewymuszoną postawę Tharna, który w najbardziej naturalny sposób
zamierzał odnieść puste naczynia ich obu.
–
Pójdę już, bo inaczej się spóźnię. – Perkusista pożegnał się z uśmiechem.
– No,
leć. Wczoraj też się spóźniłeś.
– To
wszystko twoja wina. – Z tymi słowami Tharn opuścił ich stolik, pozostawiając
zdezorientowanego, siedzącego z otwartymi ustami Techno.
–
Dlaczego mówił, że spóźnił się przez ciebie?
Type
odpowiedział bez mrugnięcia okiem:
–
Obudziłem się, słysząc jego wkurzający budzik. Wyłączyłem go, przez co zaspał i
spóźnił się na uczelnię.
Type był świadomy, że istnieje raczej marna szansa na to, by Techno
uwierzył w jego słowa, ponieważ doskonale wiedział, że Type nigdy nie dotyka
osobistych rzeczy innych ludzi. W przeszłości, gdy byli na obozie treningowym,
musieli wcześnie wstawać, żeby przygotować się do ćwiczeń. Alarm w czyimś
telefonie cały czas się włączał, na dodatek zbyt wcześnie. Ale Type nie
pozwolił sobie na to, by go dotknąć. Rzucał jedynie poduszkami we właściciela.
A teraz… twierdzi, że wyłączył budzik Tharna.
Techno
popatrzył na niego sceptycznie.
Tych dwóch coś przede mną ukrywa. Lepiej, żebym ich nie przyłapał, hehe.
–
Poważnie? Nie nienawidzisz już gejów?
–
Nadal nienawidzę, ale nie dotyczy to Ai’Tharna – odparł spokojnie Type,
aczkolwiek Techno nie wyglądał tak, jakby miał dać spokój wypytywaniu, mimo że
podejrzewał, iż z Type’a nie wydusi prawdy.
Myśli maglowanego właśnie osobnika popłynęły w kierunku prawdziwego
powodu spóźnienia Tharna. Kochali się w nocy kilka razy, dopóki nie zasnęli w
jednym łóżku, a kiedy rozdzwonił się budzik, Type zupełnie odruchowo go
wyłączył.
– Chcę
tylko usłyszeć jakieś sensowne wyjaśnienie waszych bliskich stosunków.
Przeszedłeś przeszczep charakteru, czy co?! Nie wciskaj mi kitu, tylko gadaj
jakoś z sensem. Wiesz, że zawsze byłem po twojej stronie.
– Hej,
czy wy dwaj olewacie dziś zajęcia?
Type miał właśnie zamiar się odezwać, kiedy dobiegł do niego głos Champa
wyglądającego tak, jakby sam się na nie zupełnie nie spieszył. Nowo przybyły
zajął miejsce zwolnione niedawno przez Tharna. Chyba uratował go ze szponów
ciekawskiego Techno.
– Ach,
to ty. Cześć Ai’Champ.
–
Zazwyczaj nie opuszczam wykładów, ale dzisiaj chyba sobie daruję. – Techno
spojrzał na zegarek.
– Ja
nie mam zamiaru wagarować. – Type wstał. – Profesor to prawdziwa ryba piła.
– Hej,
poczekaj chwilę. Masz wolny wieczór? Chodźmy razem na kolację. Otworzyli nową
restaurację za uniwerkiem. Ludziska mówią, że mają tam dobre żarcie. – Champ
zatrzymał Type’a, który uświadomił sobie właśnie, że ostatnio jest uwiązany do
Tharna. Przez chwilę pożałował, bo najprawdopodobniej ominęło go kilka wypadów
w gronie przyjaciół. Ostatnio jadał posiłki prawie wyłącznie w towarzystwie
współlokatora.
–
Mmhmm. Cholera! Nie mogę się spóźnić. Zadzwonię do ciebie po zajęciach. – Type
natychmiast się oddalił, zostawiając przyjaciół.
– Hm,
mój plan się powiódł.
–
Plan? Jaki plan? – Techno spojrzał pytająco na Champa.
–
Właściwie to mam znajomą osobę, która chce poznać Type’a. Zabawiłem się w
swatkę.
– Wow,
co? Ten to ma powodzenie. – Techno popatrzył na boksera.
–
Ostatnio wpadliśmy na Type’a w centrum handlowym. Najwidoczniej Tiwat
pozostawił po sobie niemałe wrażenie. Jeśli uda mi się zaprosić go na posiłek,
będę bohaterem i na dodatek dostanę darmowe żarcie.
–
Zaraz, zaraz, zaraz... Type ma być żoną twojego przyjaciela? Życie ci niemiłe?
– Techno wiedział, że Type nieodmiennie przyciągał uwagę mężczyzn.
–
Oczywiście, że nie. To dziewczyna. A co? Czyżby Type nienawidził gejów? Śmiem
twierdzić, że sam mógłby być gejem...
–
Zamknij się! Jeśli nie chcesz zostać pobity, to uważaj, żebyś mu czegoś takiego
nie powiedział. Jest w stu procentach hetero. – Techno szybko przerwał, bo
przypomniał sobie, że jego od wieków nienawidzący gejów przyjaciel jadł właśnie
śniadanie z jednym z nich. Ten fakt sam w sobie nie byłby niczym szczególnym,
gdyby nie utrwalone zdanie Type’a na temat homoseksualistów i panująca między
współlokatorami tajemnicza bliskość. Ale Type wyraźnie dawał do zrozumienia, że
między nimi nic nie ma…
–
Niezły pomysł. Przyda się poznać go z kilkoma dziewczynami. Ostatnio jest tak
zajęty nauką, że dobrze mu zrobi zmiana nastroju.
Gdyby
Tharn podsłuchał ich rozmowę o aranżowaniu randki w ciemno dla jego Słodziaka,
byłby zdecydowanie daleki od zachwytu.
***
– Cześć wszystkim, to są Puifai i Mai, moje przyjaciółki z liceum.
Po wykładach Type zjawił się w nowej restauracji, będąc zdania, że
przyda mu się zmiana otoczenia. Grzecznie przywitał przedstawione mu studentki,
po czym wszyscy zajęli miejsca. Z przyjemnością patrzył na dwie różniące się od
siebie stylem, piękne dziewczyny. Puifai miała jasną cerę i dziecięcy wygląd, a
jej twarz była niemalże pozbawiona makijażu. Była bardzo ładna i szczupła,
czego Type mógł się jedynie domyślić, ponieważ miała na sobie luźny, skrywający
sylwetkę mundurek. Dziewczyna o imieniu Mai miała o wiele bardziej wyzywający
wygląd. Jej długie włosy swobodnie opadały na ramiona, a mundurek ciasno
przylegał do zgrabnej sylwetki o wąskiej talii i pełnym biuście. Puifai była
nieco nieśmiała, a Mai prowokująca.
– A to
są Ai’Type i Ai’Techno – dokończył formalności Champ.
–
Jesteście z Champem na tym samym wydziale? – zapytała Mai.
–
Ai’Type i Ai'Champ studiują to samo, Techno ma kilka innych kursów.
–
Myślałam, że skoro wszyscy studiujecie sport…
–
Różnica jest taka, że my jesteśmy na kierunku ścisłym, a Techno – artystycznym.
–
Oznacza to różne stopnie.
– Aha,
zwłaszcza z fizyki. – Rozmowa rozwinęła się całkiem naturalnie, chociaż Type
pomyślał, że obie dziewczyny miały co prawda uczelnię w pobliżu, ale jednak nie
był to ten sam uniwerek. Czyżby nie było to przypadkowe spotkanie?
–
Jesteśmy przyjaciółkami Champa z liceum, ale byliśmy w różnych klasach. –
Puifai spojrzała w stronę Type’a, który podniósł głowę znad talerza z
krewetkami i posłał jej uśmiech.
–
Widzę, że lubisz krewetki – zwróciła się do niego.
– Tak,
wyśmienicie smakują.
– Aha,
w mojej rodzinie też lubimy je jeść, ale tu chyba mało kto je zamawia – dodała
Puifai z szerokim uśmiechem.
– To
ulubione danie mojego ojca. – Type włożył do ust kolejną krewetkę.
–
Wow... Czy to nie jest zbyt pikantne? – zapytała zmartwiona dziewczyna, na co
Techno wyjaśnił:
– On
jest z południa. Twierdzi, że w posiłkach jego mamy nigdy nie brakuje garści
ostrej papryki.
Type
przełknął i powiedział:
– Bez
przesady.
Puifai
wydawała się być zainteresowana.
– Masz
jakiś przepis? – zapytała, patrząc na niego błyszczącymi oczami.
– Ach,
taka zupa jest bardzo pikantna. Umrzesz, jeśli ją zjesz. – Mai energicznie
potrząsnęła głową, na co Puifai się zaśmiała.
–
Hehe! Po zjedzeniu tak pikantnych potraw będziesz pocić się lepiej niż w
saunie. Od tego parowania stracisz na wadze. Doskonały pomysł na utrzymanie
szczupłej sylwetki.
Rozmowa
zeszła na kulinarne przepisy, podczas gdy Type spojrzał na swój telefon i
ujrzał sporo nieprzeczytanych wiadomości od Tharna.
– Jaki
jest twój numer? – Obecni wymienili się kontaktami.
– Nong
Puifai wyraźnie cię lubi, Type.
–
Wiem.
***
– Choleraaaa! Techno, spójrz na twarz Ai’Type’a. Zdaje się, że jest
zainteresowany. Tak jak ona.
Techno
zaśmiał się, słysząc słowa Champa.
– Mhm,
na to wygląda.
Puifai
najpierw rozmawiała z Typem o południowej kuchni, a później udało im się
podsłuchać, jak pytała go, czy ma dziewczynę. Techno również był zdania, że
Type jest nią zaciekawiony.
– Co
sądzisz o mojej przyjaciółce? – zapytał Champ.
– Jest
urocza. – Techno spojrzał na atrakcyjną studentkę.
Dziewczyna wyglądała niewinnie i czarująco. Miała błyszczące, żywe oczy
i dobrą figurę. Była trochę nieśmiała i miała nieskomplikowaną osobowość, a jej
pogoda ducha wskazywała, że doskonale radzi sobie z opieką nad innymi. Zresztą
wyraźnie widać było, że Type bardzo jej się podoba, a on również wydawał się
nie być niechętny.
Po rozstaniu z dziewczynami mężczyźni wspólnie wrócili do akademika,
spod którego Techno złapał autobus jadący w kierunku domu.
***
– Jadłeś już? Pytałem cię przez LINE, ale nie odpowiedziałeś. Jeśli
jesteś głodny, to w lodówce są kanapki i smażony schab z listkami bazylii.
Po
powrocie do akademika Type spojrzał na czytającego w łóżku współlokatora, który
zatroszczył się o jego posiłek.
– Skąd
wiesz, że to lubię?
– Bo
to najostrzejsza potrawa w menu. – Padła spokojna odpowiedź Tharna, zupełnie
jakby Type pytał o oczywiste rzeczy.
– Skąd
wiesz, że lubię pikantne jedzenie?
– Nie
da się przeoczyć, że nigdy nie żałujesz sobie pieprzu.
– A co
z tobą?
– Ze
mną?
–
Lubisz pikantne potrawy?
–
Chcesz się czegoś o mnie dowiedzieć? – Początkowo Type zamierzał zaprzeczyć,
ale jednak przytaknął, wywołując tym uśmiech Tharna. Ten uśmiech był tak
radosny, że ożywił jego twarz, a w oczach pojawiło się światło.
– Mogę
jeść trochę, ale nie za dużo. Nie mam co się z tobą równać. Lubię pić Sprite’a,
ale nie na co dzień. Od tego cukrzyca jak w banku. Smakują mi również gotowane
jajka, ale koniecznie na miękko. Jeśli smaruję chleb dżemem, to rezygnuję z
masła. Wolę zachodnie jedzenie od tajskiego. Makaron jest moim ulubionym
daniem.
–
Chciałem się tylko dowiedzieć, czy lubisz ostre przyprawy. Nie musisz wymieniać
mi ulubionego menu – przerwał mu Type.
– W
takim razie idź pod prysznic. – Tharn posłał mu kolejny uśmiech.
– Co
prawda już jadłem, ale nic nie szkodzi, jeśli coś jeszcze przetrącę. –
Południowiec wyszedł, czując ukłucie w sercu, kiedy dobiegł go śmiech
współlokatora.
Nie jestem zakochany. To kwestia tego, z kim chcę się umówić.
Type wyglądał tak, jakby niespodziewanie zakochał się w telefonach
komórkowych. Siedział teraz na łóżku, ściskając w dłoni komórkę i wyglądało na
to, że wymienia z kimś wiadomości. Tharn spojrzał na współlokatora. To było
naprawdę dziwne, ponieważ do tej pory nawet, gdy dzwoniła jego matka, nie
zawsze chciało mu się odpowiadać. Teraz gdy tylko słyszał dzwonek, natychmiast
sprawdzał.
Z kim on tyle rozmawia?
Tharn zmarszczył brwi. Naprawdę chciał wiedzieć, ale nie chciał uchodzić
za ciekawskiego. Ich stosunki stopniowo się rozwijały, a on z całą pewnością
nie zamierzał pozwolić, by jego wścibstwo naruszyło równowagę w związku.
Rano wychodzimy razem na śniadanie, potem osobno na zajęcia, czasem
spotykamy się po wykładach i jemy obiad, kiedy indziej razem spotykamy się z
własnymi przyjaciółmi. Nie zawsze spędzamy razem czas, ale nasze relacje stają
się coraz bliższe.
Tharn nigdy nie odrzucał pragnień Typa. Zaspokajali je sobie
nawzajem. Nie zawsze spali w jednym łóżku, ale coraz częściej im się to
zdarzało. Na dodatek coraz więcej mówili o sobie i lepiej się poznawali. Znali
swoje sytuacje rodzinne, upodobania i robili nawet wspólnie pranie. Type już od
jakiegoś czasu z nim nie walczył.
–
Ai’Type.
– Co
się dzieje? – Odpowiadając, Tiwat nie oderwał nawet wzroku od ekranu komórki.
– W
przyszły piątek wybieram się do baru siostry Jeed. Masz ochotę mi towarzyszyć?
–
Będziesz grał? – Type poczuł się na tyle zainteresowany, że szybko odłożył
telefon. Tharn skinął głową.
– Cóż,
siostra Jeed prosiła mnie, żebym przyszedł. Dwa dni temu występowałem w innej
knajpie, ale byłem zbyt daleko, więc nie dzwoniłem do ciebie, żebyś przyjechał.
Tharn przypominał sobie, że siostra Jeed uparcie twierdziła, że Type
jest nim zainteresowany, chociaż być może tego nie okazuje. Na dodatek miała
zamiar mu to udowodnić. Ta myśl sprawiła Tharnowi ogromną radość i dała
odrobinę nadziei na odwzajemnienie jego uczuć.
–
Taaak? O! Super! Chciałbym sprawdzić, czy to, co powiedziała siostra Jeed, jest
prawdą.
– Co
mówiła?
– Że
jesteś bogiem zespołu. Masz ogromny talent.
Tharn
natychmiast potrząsnął głową.
–
Pochlebia mi to, ale jestem zwyczajnym facetem, który lubi muzykę.
Type
zaśmiał się cicho i poważnie skinął głową.
–
Dobrze, chętnie tam z tobą pójdę. A co do ciebie… Czy wiesz, że P’Jeed nie może
się doczekać, kiedy założysz kolejny zespół?
Tharn westchnął głęboko. Miał przecież nowy zespół, ale brakowało w nim
basisty. Natomiast twierdzenie, jakoby znęcał się nad bratem byłego członka
zespołu, uniemożliwiało mu namówienie go do powrotu.
–
Prowadzę kilka rozmów, próbując skompletować nowy skład, ale chwilowo wskakuję
tylko wtedy, kiedy ktoś potrzebuje perkusisty.
– A
więc… piątek. – Tiwat włożył telefon do torby i zapytał Tharna, czy mogą coś
zjeść, na co ten odetchnął z ulgą i postanowił nie pytać, kto jest powodem
tego, że współlokator nie odrywa się od komórki.
***
– Ach,
Ai’Tharn, witaj.
–
Ai’Techno, witaj. Co tu robisz?
Gdy
tylko Tharn skończył zajęcia, udał się do uczelnianej stołówki, by znaleźć coś,
czym mógłby napełnić żołądek. Po zjedzeniu posiłku ujrzał machającego do niego
Techno, który ostatnio zafascynowany był jakąś nową grą, i ruszył w jego
kierunku.
–
Gdzie jest to biuro? – Techno wyciągnął dokument i pokazał go Tharnowi.
–
Zabiorę cię tam za chwilę. Najpierw kupię butelkę wody. Dlaczego się tu
znalazłeś?
– Kara
za opieszałość. Ociągałem się trochę, więc rektor mnie przyłapał i wcisnął mi
ten stos papierów, żebym je tu dostarczył. Robię dziś za gońca. Hej, skończyłeś
już?
Prowadząc go do biura, Tharn zaśmiał się cicho, po raz kolejny
uświadamiając sobie, że Techno był popularny. Znał mnóstwo ludzi z różnych
kierunków i roczników i wszyscy go lubili. Z całą pewnością zostanie wybrany na
kapitana drużyny piłkarskiej, aczkolwiek zdaniem Tharna powinien raczej
kandydować na przewodniczącego związku studenckiego.
–
Skoro już oddałeś te papiery, to pozwól, że cię zostawię. Mam zamiar poćwiczyć.
– W
sali muzycznej? To niesamowite. Chcę to zobaczyć. Możesz mnie zabrać?
– Tak,
chodź.
Tharn otworzył drzwi, po czym obaj weszli do małej sali, w której
perkusista doskonalił swoje umiejętności. Znajdowały się tam kompletne zestawy
instrumentów. Techno był zaskoczony i równocześnie zachwycony wysokiej jakości
wyposażeniem i niesamowitą akustyką.
– Wow!
Pewnie nie ma tu wystarczającej liczby pomieszczeń dla studentów z całego
wydziału, prawda?
– Jest
ich około stu. W tym budynku niespełna pięćdziesiąt.
– Co?
Rany! Nic dziwnego, że wasze czesne jest tak cholernie wysokie. Ale
przynajmniej widać, na co ta forsa idzie.
– Nie
tylko czesne, ale i projekty. – Tharn rzucił plecak w kąt.
Istotnie
Techno miał rację. Każdy, kto brał udział w kursach, musiał wnieść spore
opłaty.
– Czy
znasz „Cztery pory roku”? Możesz zagrać, o co cię poproszę? Zróbmy koncert
życzeń.
–
Spróbuję. – Tharn płynnie zagrał.
– Wow!
– wykrzyknął z zachwytem Techno, słysząc bębny wymieszane z cymbałami, które
wydawały z siebie wysokie, przepiękne tony.
–
„Nadejście miłości”.
Po
upływie 30 sekund natychmiast pojawiło się kolejne życzenie. Techno z podziwem
patrzył na Tharna, który bez problemu zmienił styl.
–
„Taniec z diabłem”!
Raz za
razem piłkarz wypowiadał kolejne życzenie, a Tharn zmieniał nie tylko melodię,
ale i instrumenty.
–
Jesteś absolutnym geniuszem! – wykrzyknął Techno, na co Tharn się roześmiał.
– Dużo
gram…
–
Jesteś zbyt skromny – zachwycał się ‘No, podczas gdy Tharn z wirtuozerią grał
na gitarze.
Słuchacz
pomyślał, że współlokator Type’a ma nie tylko super charakter i rewelacyjny
wygląd. Jego talent był widoczny nawet dla takiego laika jak on.
–
Nigdy wcześniej cię nie słyszałem. Jesteś wielki. Potężny. Chętnie
posłuchałbym, jak grasz gdzieś na żywo. Mógłbym pójść tam z moim przyjacielem,
ale ten sukinsyn ostatnio zajęty jest lataniem za jakąś dziewczyną. Ech!
Bum!
Gdy do uszu Tharna dotarły te czarowne słowa, pałeczka wysunęła mu się z
dłoni i upadła na talerz perkusyjny, wydając wysoki, piskliwy dźwięk.
Zaskoczony ‘No uniósł głowę, podczas gdy perkusista dosłownie zesztywniał.
– Coś
nie tak?
–
Powiedziałeś, że Type spotyka się z kobietą?
– Tego
nie powiedziałem. Źle mnie usłyszałeś? – Techno zamarł, a jego oczy rozszerzyły
się, gdy poczuł na ramieniu chwyt mężczyzny i usłyszał jego stłumiony głos.
–
Powiedz mi, proszę.
Niech to szlag!
Techno był na siebie tak wściekły, że najchętniej sam natrzaskałby sobie
po gębie! Jak mógł być tak nietaktowny? Przecież gołym okiem było widać, że
Tharn lubi Type’a.
–
Ai’Techno, proszę.
Skoro niepotrzebnie otworzył jadaczkę, to nie pozostało mu teraz nic
innego jak tylko powiedzieć wszystko, co wie. Wydawało mu się, że widzi, jak
Tharn mocno zaciska dłonie, aż bieleją mu kostki.
Rany, co za porażka!
Tłumacz:
Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
Komentarze
Prześlij komentarz