TT [Tom 1] – Rozdział 26 [18+]
Zatrzymaj się tam [18+]
Czy to źle? Type przyznawał sam przed sobą, że obawia się
odpowiedzi Tharna. Nie da się ukryć, że południowiec spanikował natychmiast,
kiedy usłyszał dźwięk sygnalizujący nadejście wiadomości. Chwilę później
odetchnął z ulgą, ponieważ SMS nie był od współlokatora. Nie, jednak wcale nie
boi się odpowiedzi! No owszem, zapytał, czy chce zerwać, ale wątpił, czy Tharn
na serio by się na to zdecydował.
Nie żałuję niczego, co razem przeszliśmy, a co skończyło
się teraz ciemnością.
Martwił się... Cholera, wahał się, czy powinien wysyłać
wiadomość z pytaniem o zakończenie ich relacji. Z mniejszym lub większym
powodzeniem wmawiał sobie, że Tharn jest wyłącznie jego seksualnym partnerem. W
końcu to dzięki niemu poznał nowy świat, odkrywając, że radość w łóżku nie jest
przeznaczona wyłącznie dla współżyjących ze sobą kobiety i mężczyzny. Można
cieszyć się innym rodzajem szczęścia w relacji między mężczyznami.
Pewnego dnia, nieważne, czy to ja znajdę odpowiednią
partnerkę, czy on kogoś, kto zaspokoi jego pragnienie – każdy z nas będzie
musiał pójść swoją drogą.
Być
może ten moment właśnie nadszedł. Tharn był ostatnio w złym humorze, a Type
impulsywnie postanowił użyć tego jako pretekstu i – korzystając z okazji –
zapytać, czy chce zakończyć łączącą ich umowę.
Nie sądziłem, że się zawaha.
No cóż, tak naprawdę Tiwat wcale nie chciał zrywać z Tharnem.
Perkusista był pierwszym gejem, z którym chciał być blisko. Pierwszym, który w
jego oczach okazał się być dobrym człowiekiem. Pierwszym, który potrafił
przekonać go, że nie wszyscy geje są źli. Pierwszym i jedynym, z którym zdobył
się na szczerość i opowiedział o swojej przeszłości, o której nawet Techno nie
miał pojęcia.
Tharn był tym, który pokazał mu, że przebywając w towarzystwie geja,
może czuć się naprawdę dobrze. Type zdążył się już do niego przywiązać. Chodził
z nim na spacery, na zakupy i do restauracji. Tharn był jedynym facetem, z
którym skłonny był spać w jednym łóżku. Nie tylko po to, by uprawiać seks. Czuł
się tak dobrze, leżąc w jego ramionach…
Teraz żałował łączącego ich związku.
Tak sobie przynajmniej mówił. To, co stało się ostatniej nocy, ta
koszmarna rozmowa sprawiła, że porzucił wewnętrzne rozterki. Nie potrzebował
mężczyzny, który będzie wysuwał wobec niego roszczenia wyłączności i będzie o
niego zazdrosny. Tharn przestał postępować zgodnie z umową i zaczął traktować
go jak swoją własność. Tego właśnie Tiwat nie tylko nie mógł zaakceptować, ale
nawet sobie wyobrazić! On nie należał przecież do nikogo! To dlatego wysłał mu
listę zasad i dołączył pytanie. Chciał zyskać ostateczną odpowiedź.
Type otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Z niepokojem
rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nigdzie nie ujrzał współlokatora. Z ulgą
wziął głęboki oddech. Przynajmniej myślał, że to, co odczuwa, to ulga,
aczkolwiek wcale nie był tego tak do końca pewien.
– Czy
ja zwariowałem? – wymamrotał, potrząsając głową.
–
Oszalałeś? Widzę, że zaczynasz mówić do ściany – mruknął Tharn zza jego pleców.
Tiwat odwrócił się i ujrzał ubranego w same szorty współlokatora. Na ramieniu
miał powieszony ręcznik, a na nagiej górnej części ciała błyszczały kropelki
wody, które kapały z jego mokrych włosów.
Najwidoczniej dopiero co wyszedł spod prysznica – pomyślał
tępo Type, nieświadomie przełykając ślinę. Piłkarz spojrzał na stojącego przed
nim mężczyznę.
Co to znaczy?
Południowiec
zastanawiał się, dlaczego zachowanie perkusisty przyćmiło mu umysł. Na dodatek
w niebieskich oczach nie było widać złości czy zazdrości. Jedynym, co wyraźnie
dało się w nich dostrzec, był… spokój.
– Jak
długo jeszcze zamierzasz stać przy drzwiach? – Słysząc to pytanie, Type
natychmiast się przesunął, by odblokować wejście. Z uwagą spojrzał na osobnika,
który po odłożeniu ręcznika zajął miejsce przy zawalonym grubymi książkami
japońskim stole.
Tiwat,
nie odrywając wzroku od atrakcyjnej twarzy, powoli powiedział:
–
Potrzebuję odpowiedzi.
Tharn spojrzał na Type’a, a kiedy spotkały się ich oczy,
perkusista sympatycznie uśmiechnął się swoim wyćwiczonym do perfekcji
uśmiechem.
– To
jest moja odpowiedź. – Student wychowania muzycznego zrobił zapraszający gest
ręką, zupełnie jakby chciał oprowadzić go po sypialni. Chcąc uzyskać pewność,
Tiwat nie zawahał się nacisnąć.
–
Mógłbyś sprecyzować? Czego chcesz? – Type czuł się nieswojo, na domiar złego
nie wiedział, czego właściwie tak dokładnie oczekuje i jaką odpowiedź chciałby
usłyszeć.
Tharn wzruszył ramionami. Jego oczy wpatrzone były w ekran
komputera, podczas gdy jedną ręką sięgnął po książkę, zupełnie jakby
zaprzątnięty był odrabianiem zadania domowego. Chwilę później zdawkowo – jakby
mówił o pogodzie – udzielił spokojnej odpowiedzi.
–
Tego, co mi oferujesz. Wyjaśniłeś przecież szczegółowo, jak powinna wyglądać
nasza relacja. Dokładnie tak będzie. – Tharn podniósł głowę. – Kiedy będę miał
ochotę na seks, zwrócę się z tym do ciebie. Będę twoim seks przyjacielem bez
żadnych zobowiązań.
Type słuchał i… wyglądał przy tym głupio. Uświadomił
sobie, że naprawdę postrzegał pójście do łóżka wyłącznie jako sposób na
zaspokojenie fizycznych potrzeb. Myślał, że facet, z którym uprawiał seks, nic
dla niego nie znaczy. Ale teraz, słysząc jego beznamiętne słowa, miał ochotę
zaprotestować.
–
Możemy uprawiać seks, kiedy tylko chcesz, o wiele łatwiej jest się dogadać w
ten sposób – skwitował Tharn, po czym odwrócił się i nie poświęcając mu dalszej
uwagi, kontynuował naukę.
A więc dla Tharna ich związek też ograniczy się do łóżka.
Przecież dokładnie taką reakcję chciał wywołać Type, kiedy wysyłał mu tych „10
przykazań” dotyczących relacji seks przyjaciół. Powinien się cieszyć, czyż nie?
Milczał, czując w sobie niezrozumiały gniew, a w jego sercu narastała fala
czegoś bliżej niesprecyzowanego.
Jestem wkurzony na Tharna, ale… dlaczego?
A czego on, do cholery, właściwie oczekiwał? Przez chwilę się
zastanowił. Być może spodziewał się, że perkusista będzie nadal tak samo zły
jak wczoraj…? Tym, czego na pewno nie oczekiwał, była spolegliwa, obojętna
postawa. Co do cholery? To, co się tu działo, nie przypominało żadnego ze
scenariuszy, które przewinęły się w jego głowie od momentu wysłania wiadomości
aż do powrotu do akademika. Na dodatek czuł przejmujący smutek, który zalewał
jego serce.
Cóż, to idealny sposób na rozwiązanie konfliktu. Type położył się na
łóżku i zerknął na ekran komórki. Patrzył na wiadomość od Puifai, której nie
widział od wczorajszego wieczoru. Jednak to pierwotne słodkie i dwuznaczne
uczucie, które pojawiło się, kiedy flirtował z nią za pomocą LINE, przestało
być już tak pociągające jak wcześniej.
***
*Ai'Type
.... *Ai'Type ....
– Fai,
co powiedziałaś?
Type nie wiedział, gdzie właściwie przebywał myślami, ale
najwidoczniej nie usłyszał nic z tego, co mówiła dziewczyna. Wyglądało na to,
że Puifai od dłuższego czasu próbuje zwrócić na siebie jego uwagę. Delikatny
dotyk na ramieniu wywołał dreszcz, przez który w jednej sekundzie przestał
bujać w obłokach i wylądował na ziemi. Spojrzał na młodą, siedzącą obok
kobietę, która patrzyła na niego z wyraźnym uczuciem, a której on ewidentnie
nie słuchał.
– Co
się stało, Ai’Type?
– Nic.
No istotnie, nic mu przecież nie jest… Był tylko trochę
zdezorientowany, ale przecież nie przestał jej lubić. Był zły na siebie. Umówił
się z tak uroczą dziewczyną, a po głowie skaczą mu jakieś szalone myśli. Niech
to szlag! Przecież ledwo skończyły się zajęcia, a on już pobiegł na jej
uczelnię. Miał zamiar nadrobić stracony czas, bo wczoraj na cały dzień zniknął.
Nie dzwonił, nie odpowiadał na wiadomości ani nawet nie odbierał rozmów.
Uniwersalną wymówkę znalazł natychmiast, twierdząc, że zgubił komórkę, a
dzisiaj udało mu się ją znaleźć. W ramach przeprosin zaprosił studentkę na
kolację niedaleko jej akademika. No co? Nie jest tu przecież żadnym wyjątkiem.
Każdy wie, że mężczyźni rodzą się po to, by zwodzić kobiety, nie szczędząc im
słodkich słówek. Jest taki sam jak inni. Potrafił być równie dobrze niegrzeczny
w stosunku do starszych, jak i wyjątkowo miły dla dziewczyn.
Nic? Więc o czym ona mówiła?
– O
czym rozmawialiśmy? Eee... Kot za sypialnią?
– Nie
– Nowy
film?
– Też
nie.
–
Migające światła w alejce?
–
Pudło.
O czym
to oni mówili?
Zabawa
w zgadywanki sprawiła, że dziewczyna uśmiechnęła się kącikiem ust, a później
głośno się roześmiała.
– Mowa
o deserach kokosowych.
Serio?
Type popatrzył na nią sceptycznie, ponieważ był prawie
pewien, że wcale o tym nie rozmawiali. Podpuszcza go, bo wie, że nie słuchał.
Chwilę później Puifai spojrzała na niego z lekką urazą.
– Hej,
czy ty myślisz przy mnie o innych dziewczynach?
Type
zmarszczył brwi, kiedy padło pytanie o konkurentki. Dziewczyna przed nim ciągle
jeszcze słodko się uśmiechała, ale wyraźnie widać było, że nie jest zadowolona.
– Nie,
dlaczego tak myślisz?
–
Tylko pytam.
Taaaak, chciała wiedzieć. No jasne, odpłynął myślami, więc
nie ma się czemu dziwić. Tiwat uważał, że dziewczyny to urocze, ale
równocześnie niesamowicie skomplikowane stworzenia. Nie do ogarnięcia. Bardzo
prawdopodobne, że rodzą się z brakiem zdolności do bezpośredniego wyrażania
swoich prawdziwych myśli. Ta również uśmiecha się, ale daleko jej do radości.
Uznał, że musi w jakiś sposób wyjaśnić swoje roztargnienie. Inaczej kto wie,
czy istotnie się nie obrazi?
– Moja
mama zadzwoniła dziś do mnie i powiedziała, że… zmarł mój pies. Wczoraj.
Sorry, Liczi, nie mam zamiaru rzucać na ciebie klątwy. –
Chłopak przeprosił w myślach psa matki.
–
Naprawdę? Tak mi przykro. Co za strata. Ile miał lat? Chorował?
–
Przykro mi, Puifai. Nie chcę teraz o tym mówić. Tak długo był ze mną –
westchnął obłudnie Type.
Dziewczyna natychmiast przytaknęła, myśląc, że jej
towarzysz musi być bardzo smutny, skoro nie jest nawet w stanie o tym mówić. No
cóż… Type daleki był nie tylko od smutku, ale i od prawdy. Na dodatek zdarzało
mu się kłamać, więc doskonale wiedział, że nie należy podawać zbyt wielu
szczegółów. Niechybnie o nich zapomni i wpadka murowana. Ale najwidoczniej
udało mu się wiarygodnie przywołać na twarz zbolałą minę, ponieważ Puifai
wyciągnęła rękę i – by dodać mu otuchy – kilka razy ze współczuciem pogłaskała
go po ramieniu…
–
Puifai, twoje ręce są takie gładkie. – Mający doświadczenie we flirtowaniu
chłopak wykorzystał okazję, by przytrzymać jej dłoń. Uraza Puifai zniknęła jak
za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a dziewczyna uśmiechnęła się i w
przypływie nieśmiałości opuściła głowę.
To nie to samo co wielka dłoń Tharna. – Type znów odpłynął myślami.
– Czy
ty się ze mnie nabijasz?
– Nie.
Masz śliczną rękę, chciałem ją potrzymać. – Słysząc słowa Tiwata, Puifai z
uśmiechem potrząsnęła głową.
–
Wcale nie jest taka gładka. Codziennie piorę ubrania i zmywam naczynia. Gdzie
mi tam do delikatnych dłoni?
Ręce Tharna nie są tak gładkie, ale nie są również
papierem ściernym. – Type
omal nie powiedział tego, co chodziło mu po głowie.
Kurwa! Mam przerąbane!
Przecież nie był w żadnej mierze rozczarowany tą
dziewczyną. Dlaczego więc, do jasnej cholery, przyszedł mu do głowy jego
łóżkowy partner? I dlaczego jedyne, o czym w tej chwili myśli, to to, że jego
dłonie były nie tylko duże i mniej gładkie od kobiecych, ale że zawsze czuł
niepohamowane pragnienie, by poczuć je ślizgające się po swojej skórze. Te ręce
potrafiły wyczyniać cuda z jego ciałem, podniecać go do szaleństwa, zaspokajać
i doprowadzać do wybuchu.
Dlaczego myślę o Ai’Tharnie?
Potrząsnął
głową. Chyba mu odbiło, że porównuje tę kobietę z mężczyzną.
– …
zapytać, czy jesteś wolny w przyszłym tygodniu?
– W
przyszłym tygodniu? – Dobrze, że załapał chociaż końcówkę tego, o co pytała.
Type spojrzał na onieśmieloną Puifai, która czekała na jego odpowiedź.
– Tak,
będę miała urodziny.
–
Naprawdę?
–
Czyżbyś wątpił? To moje urodziny, dziewiętnaste – powtórzyła z uśmiechem.
Chyba powinienem kupić jej prezent, znamy się już od ponad
tygodnia. Czy spodoba jej się to, co kupię?
–
Gdzie zamierzasz świętować?
Gdy
tylko Type o to zapytał, Puifai wydała z siebie długie westchnienie.
– Cóż,
nie wiem gdzie. Nie każdy jest wolny. Nie mogę wrócić w tym tygodniu do domu.
Rodzice nie mają możliwości, żeby do mnie przyjechać, więc przyjdzie mi spędzić
samotne, nieszczęśliwe urodziny. Chyba że mnie uratujesz i pójdziesz ze mną na
obiad.
Czy to będzie moja okazja?
Nastrój Type’a wyraźnie się poprawił, kiedy usłyszał, że
będą tylko we dwoje. To jego szansa, by popchnąć ich znajomość w bardziej
intymnym kierunku.
– Och,
to byłoby niefortunne być porzuconym przez przyjaciela.
– Więc
nie porzucisz mnie?
–
Miałbym nie mieć czasu na twoje urodziny?
– To
znaczy, że przyjdziesz, tak? – Dziewczyna spojrzała na niego z nadzieją, a Type
szeroko się uśmiechnął.
–
Oczywiście.
Chcąc zaskarbić sobie jej przychylność, Type nawet nie
pomyślał o tym, jaki ważny dzień wypada dokładnie w tym samym terminie. Ważny
dla Tharna i zaplanowany z wyprzedzeniem. Choć Tharn zaakceptował ich
porozumienie, to współlokator był świadomy, że czymś innym jest złamanie
obietnicy. No ale w „przykazaniach” wyraźnie było, że sympatie są na pierwszym
miejscu, a Puifai jest niejako jego dziewczyną in spe.
***
–
Ai’Tharn, ty draniu, nie wchodź głębiej, to boli! Za ciasno!
Dwóch nagich mężczyzn tuliło się do siebie na wąskim
łóżku. Type leżał na plecach z rozłożonymi nogami, podczas gdy Tharn ciasno go
obejmował. Słysząc protest kochanka, wyciągnął palce z jego ciasnej dziurki.
Nie poświęcił zbyt dużo czasu, by przygotować go na inwazję, więc Type wzdrygał
się z bólu. Perkusista nie zawracał sobie głowy zbytnią delikatnością czy
luksusem długiej gry wstępnej. Type pomyślał, że czuje się tak, jakby to był
jego pierwszy raz.
Co do cholery?! Przecież Tharn zawsze dbał o to, żeby nie
odczuwał bólu. Chwilę później perkusista założył prezerwatywę, nawilżył ją
żelem, po czym rozmasował lubrykant również po dziurce Type’a. Następnie bez
ociągania zmienił pozycję i dotknął czubkiem penisa wejścia kochanka. Leżący
pod nim mężczyzna wydał z siebie okrzyk i spróbował się wywinąć. Jednak chłopak
na górze unieruchomił jego biodra i przyciągnął go bliżej. Patrząc w półmroku
na piękną twarz Type’a, przez chwilę poczuł wyrzuty sumienia, że tak
bezceremonialnie się z nim obchodzi. Prawie natychmiast przypomniał sobie
jednak, że skoro został zdegradowany do roli nic nieznaczącego kochanka, to nie
musi okazywać mu czułości.
– Nie
chcesz, żeby było ciasno, mój seks przyjacielu?
Nie było potrzeby mówić, jak wyglądał Tharn. Jego
pozbawiony ciepłych tonów głos wyraźnie to odzwierciedlał. Po chwili duża dłoń
zacisnęła się wokół gorącej męskości Type’a, który zagryzł zęby, żeby nie
jęknąć z rozkoszy. Po chwili południowiec poczuł, jak Tharn mocniej zaciska
palce. Piłkarz poczuł ból i równocześnie wściekłość, ponieważ jego zdradliwe
ciało głośno domagało się więcej. Nawet nie wiedział, że agresywny kochanek i
odczucie bólu mogą go tak nakręcić.
–
Hmmm.
Type z całej siły próbował nie pokazać przeciwnej stronie,
jak bardzo rozkoszuje się tym obcesowym traktowaniem, ale Tharn zdawał się
dokładnie interpretować mowę jego ciała, perfekcyjnie odgadując, czego pragnie
kochanek. Chwycił piłkarza za biodra, dostosował pozycję, po czym…
–
Ach... Och! – Type nie mógł powstrzymać się od jęku. Z całej siły zacisnął
dłonie na poduszce, ale nie zamknął oczu.
Twardy penis powoli wpychał się do jego wnętrza. W połowie
drogi Tharn na sekundę się zatrzymał, po czym z impetem mocno wbił się na całą
długość. Z gardła południowca wyrwał się głośny krzyk, po czym chłopak
natychmiast zawstydził się, że do tego stopnia rozkoszuje się silnym
pchnięciem. Type poczuł, że nie może oddychać. Otworzył szeroko usta, chwytając
ustami zbawienny tlen.
–
Cholera! Ai’Tharn, ty draniu! – To było wszystko, co mógł wykrzyczeć. Puścił
pościel i jedną ręką chwycił ramię kochanka. Perkusista odsunął jego dłoń, po
czym rozpoczął tak szaleńczą rundę, że ciało Type’a ledwo nadążało.
–
Rozłóż nogi nieco szerzej. – Padł rozkaz.
–
Ai’Dupek! Powiedziałem – wolniej! Wchodzisz za głęboko.
Type protestował, mimo że każde silne pchnięcie wzmagało
tylko jego odczucia. Wiedział, że cały płonie. Oprócz nienasyconego pożądania
kłębiącego się w podbrzuszu odczuwał tak intensywne tarcie, jak jeszcze nigdy
dotąd. Miał wrażenie, że eksploduje i rozpadnie się na milion kawałków, kiedy
wielki kutas Tharna wbijał się bez opamiętania i odrobiny delikatności w jego
wąski kanał. Precyzyjnie trafiał w miejsce, które odpowiedzialne było za
drżenie każdego nerwu w jego ciele.
Czy można stracić przytomność z rozkoszy? Co w niego
wstąpiło? Chce mnie zabić?
–
Hmmm… – Type nieomal zakrztusił się, kiedy gorący język kochanka wtargnął do
jego ust. Szaleńcza gonitwa wciąż trwała. A do intensywnych pchnięć Tharn
dołączył stymulację jego sutków. Ale tym razem nie było w tym delikatności.
Type poczuł kolejne uszczypnięcie na sterczącym guziczku i falę przelatujących
po nim dreszczy. Posuwiste szaleńcze ruchy z każdą sekundą przybliżały go do
gigantycznego orgazmu.
– Och,
Ai’Tharn... Cholera! Mocniej! Jeszcze! Nie przestawaj!
–
Jeśli będziesz robił tyle hałasu, to usłyszą cię sąsiedzi – powiedział Tharn,
nachylając się do jego ucha. Type starał się nie wydawać żadnych dźwięków, ale
nie był w stanie się powstrzymać. Jego doznania były tak oszałamiająco
intensywne, że domagały się ujścia. Najchętniej przyłożyłby Tharnowi, który z
takim zapamiętaniem wsuwał i wysuwał się z jego ciała. Zasłonił dłonią usta,
próbując przynajmniej nieco stłumić głośne okrzyki. Nie było to wcale takie
proste, bo musiał przecież łapczywie chwytać ustami powietrze.
–
Próbujesz mnie wkurzyć!? Chcesz mnie wykończyć?
– Jak
miałbym? To ty mnie tak mocno ściskasz.
Tharn chwycił nogi Type’a i założył je sobie na ramiona,
uzyskując w ten sposób lepszy dostęp do seksownego tyłeczka kochanka.
Natychmiast przyspieszył, wyraźnie czując, że obaj za chwilę eksplodują.
–
Ach... Och!! Mocniej! Ja już!!!
–
Ach!
Chociaż odgłosy, które wydawali, nie były na tyle głośne,
by dotrzeć do sypialni obok, to jednak odbijały się echem w ich własnej. Tharn
po raz ostatni – trzęsąc się na całym ciele – z całej siły zanurzył się w ciele
Tharna i czując fale potężnego orgazmu wstrząsające kochankiem, sam także z
okrzykiem na ustach osiągnął spełnienie. Kiedy ustały wstrząsające nim spazmy,
wyciągnął członka z ciała partnera i natychmiast przesunął się na skraj łóżka.
Zdjął prezerwatywę, wyrzucił ją do kosza na śmieci, po czym wytarł się
papierowym ręcznikiem. Chwilę później rzucił rolkę na poduszkę Type’a, który
wciąż z zamkniętymi oczami leżał na łóżku i ciężko dyszał.
– Idę
pod prysznic. – Tharn założył spodnie, po czym chwycił ręcznik i wyszedł z
pokoju. Skonany Type jeszcze przez kilka minut leżał w bezruchu, próbując dojść
do siebie po oszałamiającym orgazmie.
To była jedna ze zmian, które Type zauważył. Po tym, jak
Tharn zaakceptował warunki seksu bez zobowiązań, zmienił podejście. Miejsce
czułości i dbałości o kochanka zajął szaleńczy seks mający na celu wyłącznie
fizyczne zaspokojenie. Po osiągnięciu spełnienia Tharn natychmiast stworzył
między nimi dystans. Nie przytulił go, nie nalał mu wody, tylko wstał i poszedł
do łazienki, a po powrocie nie położył się na jego łóżku. Zanim jednak Tharn
wrócił do sypialni, w głowie Tiwata istniała tylko jedna myśl:
Ach, nie mam siły, by ruszyć chociażby palcem! – Leżący na
plecach mężczyzna nadal ciężko oddychał. Po kilku minutach powoli otworzył oczy
i spojrzał na pusty pokój, po czym chwycił za ręcznik leżący obok i zaczął się
wycierać.
Nieźle.
Type usłyszał sygnały nadchodzących SMS-ów. Przez chwilę
szukał komórki, a po jej odnalezieniu ujrzał na ekranie powiadomienia
informujące, że wszystkie pochodzą od Puifai. Zmarszczył brwi, a po chwili się
roześmiał.
–
Ciekaw jestem, jak wyglądałaby jej twarz, gdyby dowiedziała się, że spałem z
mężczyzną? – wymamrotał z ironią.
Po powrocie spod prysznica Tharn usiadł na swoim łóżku.
–
Jesteś dobrym chłopcem. – Stary dobry Tharn przełamał milczenie, zwracając się
do współlokatora, który podniósł wzrok znad komórki, by na niego
spojrzeć.
– Co
jest we mnie takiego dobrego?
–
Dopiero co się ze mną przespałeś, nie założyłeś nawet spodni, a już o mnie
zapomniałeś. – Tharn wzruszył ramionami, wskazując brodą na jego telefon.
Po
przeczytaniu wiadomości Type odwrócił się do niego i posłał mu uśmiech.
– Och,
chyba nie masz na myśli, że jestem seksowny? – Tharn nie odpowiedział,
natomiast Type kontynuował. – Nie jestem aż takim podrywaczem. Wiesz przecież,
że staram się o Puifai. Chociaż to trochę dziwne. Ty wiesz o mnie wszystko, a
ona nic.
On sam również nie wiedział nic o dziewczynie, z którą
flirtował. Absolutnie nic. Nie opowiedział jej o swoich przyjaciołach,
zainteresowaniach czy planach na przyszłość. Natomiast jego kumpel od seksu
znał go na wylot. Wiedział o szczegółach, których Type nie zdradził nikomu,
nawet najbliższym przyjaciołom. Rozmowa między nimi dobiegłaby końca, gdyby nie
wiadomość od Puifai, która przypominała mu o spotkaniu w dniu jej urodzin.
–
Ai’Tharn, w ten piątek...
–
Zacznę grać o pierwszej po południu.
Type
przez chwilę czuł się oszołomiony. Pytał sam siebie, co właściwie podpowiada mu
serce.
– Nie
mogę przyjść.
–
.....
Tharn nie odezwał się ani słowem. Zamiast tego odwrócił
głowę i spojrzał wprost na trzymane w dłoni słuchawki. Type wzruszył ramionami,
po czym na powrót wbił wzrok w ekran smartfonu.
–
Okazało się, że w ten dzień wypadają urodziny Puifai – dodał jednak po
chwili.
Tharn
skinął głową i wyglądał tak, jakby zupełnie go to nie obeszło, a po chwili na
jego ustach ukazał się uśmiech.
–
Jeśli nie masz czasu, to przecież nie musisz przychodzić. Powiem siostrze Jeed,
że coś ci wypadło.
Zwyczajne, a nawet obojętne zachowanie współlokatora,
zamiast uspokoić, wywołało w Typie poczucie winy. Miał wrażenie, jakby zrobił
coś złego. W głębi serca wyraźnie poczuł dyskomfort. Ale jego mózg wykazał się
opanowaniem, więc z pozornym spokojem dodał:
– W
ten piątek chcę poprosić Puifai, żeby została moją dziewczyną.
Oczy
Tharna rozszerzyły się na chwilę, po czym natychmiast chłopak się uśmiechnął.
– W
takim razie życzę powodzenia. Nie zapomnij poinformować mnie o wyniku. – Spokój
Tharna wywołał u Typa wrażenie, że czuje w środku jakiś dziwny sentyment.
Chwilę później przegnał to niechciane uczucie, po czym również ozdobił twarz
uśmiechem, udając, że tryska dobrym humorem.
–
Dlaczego musisz to wiedzieć?
–
Wtedy zorientuję się, jak powinienem się przy tobie zachowywać. – Odpowiedź
perkusisty nosiła wszelkie znamiona uprzejmości. – I nie zapomnij o urodzinowym
prezencie. Jeśli go nie kupisz, możesz darować sobie pytanie o zgodę na
związek.
Po tych słowach Tharn założył słuchawki i pogrążył w swoim
świecie. Aspirujący do roli chłopaka Puifai piłkarz wzruszył ramionami i
postanowił nie robić z tego wielkiego halo. Ich związek ograniczał się do
łóżkowych igraszek, więc zamiast przejmować się Ai’Tharnem, powinien pomyśleć
nad prezentem dla przyszłej dziewczyny. Jednak po chwili jego myśli oderwały
się od planów przygotowania niespodzianki dla Puifai.
Jeśli będę miał dziewczynę już na pierwszym roku, to moje
życie… No właśnie… Jakie ono będzie?
W ostatnich dniach Type ciągle się nad tym zastanawiał,
ale w rzeczywistości nie miał żadnych oczekiwań. Na dodatek aż tak bardzo nie
zależało mu na tym, żeby zostać chłopakiem Puifai.
Od czasu wybuchu zazdrości Tharna i SMS-a, którego do
niego wysłał, piłkarz przestawał rozumieć samego siebie. Coś tu było nie tak,
ale nie potrafił sprecyzować, co właściwie mu nie pasuje.
Tłumaczenie:
Juli.Ann
Korekta:
Baka / paszyma
Komentarze
Prześlij komentarz