TT [Tom 1] – Rozdział 27


  


Punkt zwrotny


– ... Nong Tharn.

– ... Nong Tharn...

– Witaj, Nong Tharn! Co do diabła!?

– Ach, seniorze!

     Gdy tylko zaczęło zmierzchać, liczne lokale rozrywkowe otwierały drzwi, by powitać gości. W restauracjach w klubowym stylu posiłkom towarzyszyła piękna muzyka. Przy wysokim stole z drinkiem w ręce stał muzyk, który już od jakiegoś czasu był ukradkiem obserwowany. 

– Wszystko w porządku, Nong? – Tharn odwrócił się, by spojrzeć na grupę seniorów, którzy ukończyli już studia. Młodzieniec posłał im grzeczny uśmiech. 

– Jak najbardziej, Phi. Po prostu myślę sobie o czymś ciekawym. 

– Mhm, musi być zabójczo ciekawe, bo ja zdzieram tu sobie gardło, a ty mnie nie słyszysz. 

     Tharn spojrzał z zaskoczeniem na wpatrujące się w niego towarzystwo. Wziął głęboki oddech i pomyślał, że wcale nie ma ochoty być przedmiotem tak uważnej obserwacji. 

     Boy był szanowanym uczniem. To on odważył się zaprosić niewierzącego w swój talent licealistę do wspólnej gry na instrumentach. To on umiejętnie pokierował Tharnem, pozwalając rozwinąć się jego talentowi. Przez lata uczył go, jak występować przed gośćmi, zachęcał do sprawdzania swoich granic, wspierał początkujących muzyków i namówił ich do utworzenia zespołu. Zabierał też Tharna na spotkania z właścicielami barów i prosił o opiekę. Można było śmiało powiedzieć, że mężczyzna był jego dobroczyńcą. Nawet teraz, po ukończeniu studiów, kiedy żył muzyką, nie zapominał o swoim Nongu. Zawsze starał się też znaleźć czas, by zwołać wszystkich na wspólną imprezę. 

     Myśląc o tym, że nie poświęca należytej uwagi seniorom, Tharn poczuł się jeszcze bardziej nieszczęśliwy. Był wyprany z wszelkiej energii. Ten wieczór nie tak miał przecież wyglądać.

– No, spowiadaj się! Co się dzisiaj z tobą dzieje, Tharn? Widziałem, że byłeś rozkojarzony już podczas występu na scenie. – Słysząc pytanie spostrzegawczego P’Konga, Tharn poczuł, jak jego smutek jeszcze bardziej się pogłębia. 

– Przepraszam, Phi. Czy mój występ był aż tak zły? 

– Hej, nie, skądże! Czym ty się martwisz? Byłeś trochę rozproszony, ale twoja gra była jak zawsze wspaniała. – Padło z ust kochanka Jeed, który siedział na krześle. Będący w doskonałym nastroju senior Kong uśmiechnął się i objął ręką jej talię. – Po prostu staram się pomagać uczniom.

– Koniecznie musisz to wiedzieć? – Uśmiech na twarzy Jeed był słodki jak miód zmieszany z trucizną. Kong wzruszył ramionami, podczas gdy grupa osób siedzących przy stole roześmiała się, jakby rozbawiona surową uwagą żony Konga.

– Wiem, co go gnębi…

– Posłuchajcie! Ona jest jasnowidzem.

– Cóż, to jasne, że jakiś głupi facet jest odpowiedzialny za jego roztargnienie. Czy twój dzisiejszy wygląd ma coś wspólnego z tym przystojniakiem, który był tu z tobą ostatnio? – Jeed odwróciła głowę, by spojrzeć na Tharna, który bez powodzenia próbował się uśmiechnąć. Reszta towarzystwa również zwróciła się w kierunku przystojnego perkusisty, ponieważ nikt nie wiedział, że interesuje się on kimś nowym.

– Nowy chłopak? Tharn?

Słysząc słowo „chłopak”, student poczuł się zaskoczony.

– Nie mam chłopaka, Phi.

– Weź! Jeśli go podrywasz, to wystarczy powiedzieć. Pomożemy ci. Ten młody mężczyzna jest przystojny i ma doskonałą sylwetkę. A do tego zdrowy, złocisty odcień skóry – powiedziała podekscytowana właścicielka klubu.

     Słysząc wcześniej od Tharna, że współlokator nie będzie mógł przyjść, była wyraźnie zawiedziona. Wyglądało na to, że była bardzo zainteresowana Typem, a raczej zabawą w swatkę. Jej słowa sprawiły, że siedzący przy stoliku zapragnęli dowiedzieć się czegoś więcej o potencjalnym kandydacie na chłopaka przystojnego perkusisty. 

– Ty też go znasz, Ai’Boy? – zapytał grzecznie, ale z widoczną ciekawością Kong. Znali się jeszcze przed jego wejściem w krąg muzyczny. Boy potrząsnął głową, by pokazać, że nic na ten temat nie wie. 

– Nie, nie znam faceta. To jak jest, Nong Tharn? Kroi się romans?

– Ten osobnik ma mnie gdzieś, bez względu na to, co robię.

Wszyscy natychmiast zamilkli i wbili wzrok w Tharna, który patrzył na trzymanego w dłoni drinka, zupełnie jakby szukał w nim odpowiedzi. Po chwili uspokoił się i z westchnieniem spojrzał przed siebie.

– Nie patrz na mnie w ten sposób, Phi. To tylko zwykły przypadek odrzuconej miłości. Nie umrę od tego.

     Tharn naprawdę życzył sobie w tej chwili, by przestali się nim przejmować. Wiedział oczywiście, że kieruje nimi sympatia, ale jego własne uczucia nie były tematem, który chciał roztrząsać. Nie bacząc na to, że chłopak trzyma w dłoni szklankę, Kong podał mu kolejną.

– Utrata miłości nie zabija, ale czy nie boli? Masz, weź to, napij się.

Tharn uśmiechnął się z wdzięcznością.

– Uczysz młodzież picia, Phi? – zażartował, ponieważ atmosfera stawała się coraz bardziej mroczna. 

– Nie jesteś dzieciakiem, Tharn. Poza tym jestem kierownikiem pubu. Jeśli goście przestaną pić, to jak będę zarabiał na życie? Muszę należycie wspierać swój biznes. –

Kong wypowiedział te słowa żartobliwie, chociaż Tharn wyraźnie widział, że wszyscy wciąż się o niego martwią. I choć chciałby ich zapewnić, że nic mu nie jest, to jednak te słowa nie chciały przejść mu przez gardło. 

Ai’Type będzie miał dziewczynę.

Po dzisiejszym dniu nie będę miał już prawa mówić, że jest mój.

     Tharn wiedział też, że oszukiwał sam siebie. Zawsze powtarzał, że dopóki Type nie ma dziewczyny, wciąż istnieje nadzieja, że uda mu się zmienić jego serce. Nikła, ale nadzieja. W zasadzie od zawsze cieszył się niesamowitym powodzeniem i nie miał problemów ze zdobyciem sympatii. Ale prawie wszyscy, których lubił, byli homoseksualistami i zawsze ufał, że nikogo nie straci. Tym razem od samego początku instynkt ostrzegał go przed zaangażowaniem. Dlaczego go nie posłuchał? Z politowaniem pomyślał, że był zwyczajnym mięczakiem, który nie umiał obronić się przed jednostronną miłością do mężczyzny, który nienawidził homoseksualistów. W zasadzie nie żywił przesadnych nadziei, ale nie sądził, że zabraknie mu czasu, by zmienić uczucia współlokatora. 

     Dziś najprawdopodobniej będzie musiał przyznać się do porażki. Do cholery! Przecież już raz poniósł klęskę, rozwijając uczucia do heteroseksualnego partnera. To doświadczenie sprawiło, że obawiał się ponownej próby. I co zrobił? Co z niego za cymbał, że brnął w skazaną na niepowodzenie sprawę? Pielęgnowana od miesięcy relacja dobiegała dziś końca i chłopak nie miał pojęcia, jak ma stawić temu czoła i jak będą wyglądały ich przyszłe stosunki.

     Ale wiedział, że przyjdzie mu leczyć głębokie rany. 

 

***

 

– Och, Ai’Type, jaki śliczny prezent! Dziękuję! 

     Type był niespokojny, dając Puifai prezent, nad którym niesamowicie się głowił. W gruncie rzeczy niewiele o tej dziewczynie wiedział, oprócz tego, że lubiła gotować. Podejrzewał jednak, że gdyby podarował jej książkę kucharską, to istniała całkiem realna szansa, że przyłoży mu nią w łeb. A takie książki nie są zazwyczaj cienkie. Zdecydował, że o wiele bezpieczniej będzie wybrać jakiegoś pluszaka. Nawet gdyby zdecydowała się na rękoczyny, to istnieją znikome szanse, że nabije mu nim guza. Długo nie wiedział, jak ten pluszak powinien wyglądać, ale na szczęście przypomniało mu się zdjęcie Puifai, które otrzymał od niej na LINE. Dziewczyna zrobiła na nim zabawną minę, wyglądając przy tym jak ryba. Dlatego też, gdy studentka otworzyła prezent, jej oczom ukazała się mięciutka złota rybka, którą ze łzami wzruszenia w oczach tuliła właśnie do piersi. Type odetchnął z ulgą.

– Ulżyło mi. Martwiłem się, czy ci się spodoba.

– Bez potrzeby, uwielbiam ją! – Słysząc jej słowa, Type radośnie się uśmiechnął. 

– Jeśli ją lubisz, to musisz ją często przytulać i myśleć o osobie, która ci ją podarowała. – Type nie przepuścił okazji, żeby poflirtować z Puifai, która – słysząc jego słowa – uroczo się zarumieniła. 

– Poza tym ta maskotka nie jest nawet w połowie tak słodka jak ty, rybko.

– Twierdzisz, że wyglądam jak ryba? Zdaje się, że nie bardzo ci się podobam. Sam jesteś rybą!

– Jeśli ci się nie podoba, to zawsze możesz mi ją oddać! Wtedy będę mógł ją przytulać i myśleć o tobie. – Type sięgnął po maskotkę. Puifai natychmiast objęła złotą rybkę obiema rękami, co sprawiło, że chłopak miał ochotę się z nią podroczyć, udając, że zamierza ją ukraść.

– Ach, ach, Ai’Type, nie oddam, nie oddam!

– Jeśli masz jakieś obiekcje, to będzie lepiej, jeśli to ja ją zatrzymam. Może nazwę ją twoim imieniem. – Type był uzależniony od dokuczania. 

W trakcie żartobliwych igraszek przytulił obiema rękami drobną sylwetkę dziewczyny. Następnie chwycił ogon złotej rybki.

– Haha haha! Type, nie, nie gram w to. Prezent należy do mnie.

Przekomarzali się, radośnie się przy tym śmiejąc. W pewnym momencie Puifai podniosła twarz i ich oczy się spotkały. Na policzkach wykwitły jej rumieńce, a dłonie Type’a wciąż spoczywały na jej nadgarstkach. Była oszołomiona. 

– Ai’Type nie jest słodki, bo ciągle się ze mną droczy, ale za to jest przystojny. 

Słysząc te słowa, chłopak szeroko się uśmiechnął. Spojrzał na dziewczynę w swoich objęciach i w jednej chwili podjął decyzję. Jego miękkie wargi przywarły do jej ust. Z ulgą zarejestrował, że go nie odepchnęła. Została w ciepłych ramionach chłopaka, który spodobał się jej już podczas pierwszego spotkania. 

– Puifai jest bardzo ładna. Wszystkiego najlepszego. – Niski głos Type’a sprawił, że studentka się zarumieniła. Delikatnie stuknęła ramię Type’a i powiedziała:

– Wykorzystujesz mnie?

– Tak, wykorzystałem Puifai.

Dziewczyna przygryzła wargę, ale kiedy Type po raz kolejny się pochylił, odsunęła się i włożyła mu w ramiona pluszaka. 

– Muszę iść do toalety. Nie chcę widzieć tego playboya. – Szybko odeszła, zostawiając śmiejącego się miękko piłkarza. Był pewien, że gdyby nie była zainteresowana, z pewnością nie pozwoliłaby mu się pocałować. 

     Zrelaksowany Type rozejrzał się po knajpie, znajdującej się niedaleko uniwersytetu Puifai, w której panowała całkiem niezła atmosfera. Wcześniej uznał, że warto zadzwonić do taty z prośbą o pieniądze i dzięki temu ojciec zasponsorował mu miłe chwile z obchodzącą dziś urodziny dziewczyną. Chłopak zamierzał przy tej okazji jasno określić status ich związku.

     W następnej chwili Type z niedowierzaniem uszczypnął się w rękę. Cholera, co to było? O czym on właśnie pomyślał? Chyba ocipiał, skoro na obrzeżach umysłu pojawiło się: „Tharnowi spodobałby się ten lokal”. Dlaczego ten facet straszy w jego głowie? 

     W zaciemnionej knajpie paliły się miękkie światła, stwarzając atmosferę podobną do tej, którą można delektować się w blasku świec. Wystrój wnętrza został doskonale zaprojektowany i pozwalał na zapewnienie gościom prywatności. Jednak najlepsze było to, że niezależnie od tego, pod jakim kątem zajęli miejsca przy stołach, mieli doskonały widok na odbywające się na scenie występy. Ukoronowaniem natomiast okazało się przepyszne jedzenie, którego ceny przekraczały możliwości finansowe studenckiej kieszeni.

     Myśli Type’a po raz kolejny przeskoczyły do Tharna. Czy będzie kontynuował swoje działania? Czy zaakceptuje ich status pomimo obecności Puifai w życiu Type’a? Myśląc o swoim współlokatorze, nie mógł się powstrzymać, by nie przypomnieć sobie wieczoru spędzonego w jego towarzystwie w knajpie Jeed. Przed oczami przesuwały mu się tamte obrazy. Tharn go wtedy pocałował. Myśląc o tym, Type zirytował się nagle, ale nie mógł zrobić nic poza wzięciem głębokiego oddechu, nie mając siły, by się na niego gniewać.

     Właściwie to Tharn powinien być na mnie zły. Niech to szlag, o czym ty myślisz, Type?!

     Im bardziej jego umysł przypominał mu, że robi to wszystko, by zbliżyć się do dziewczyny, tym mniej był tą perspektywą podekscytowany. Wzrok Type’a powędrował do przegubu dłoni, po raz kolejny sprawdzając godzinę. Czuł się coraz bardziej niespokojny. Powinien być teraz w knajpie Jeed i słuchać występu Tharna. A właściwie dlaczego ostatnio perkusista odegrał przed nim tę dziwną scenę? Przecież powiedział mu wcześniej, że go lubi? Dlaczego więc bez mrugnięcia okiem zaakceptował warunki dotyczące ich seksualnej relacji? I dlaczego właściwie Type chciałby go natychmiast odnaleźć? 

– Czy ty się dokądś śpieszysz, Ai'Type? 

– Nie, mój akademik jest zamykany dopiero o 23:00. Mamy mnóstwo czasu.

     Widząc, jak dziewczyna wymownie wskazuje na jego zegarek, wrócił myślami do Puifai. Potrząsnął energicznie głową i miał zamiar uśmiechnąć się tak jak wcześniej, choć z jakiegoś powodu nie do końca mu się to udało.

– Mieszkasz w akademiku? Dlaczego nie poza kampusem?

– Mój ojciec się na to nie zgodził. Zmusił mnie do mieszkania w akademiku. Jest zdania, że powinienem poznać przyjaciół, a mieszkanie poza akademikiem podobno temu nie sprzyja. Był nieprzejednany. – Mówiący wzruszył ramionami, ponieważ w ciągu ostatnich miesięcy wcale nie powiększył się krąg jego przyjaciół. Nadal przyjaźnił się z tymi, którzy znali go jeszcze ze szkoły średniej, z wyjątkiem jednego, który okazał się być gejem.

– Naprawdę? Nie mogłabym mieszkać w akademiku. To straszne. Mieszkam poza kampusem. To jest super wygodne. Mogę wracać, kiedy mi się podoba, i nie muszę sprawdzać, ile czasu zostało mi do pory zamykania na noc drzwi. Mogę odprowadzać przyjaciół do domu. I nie bez znaczenia jest fakt, że nie muszę się martwić o niezadowolenie innych studentów. Mogę się uczyć, kiedy chcę, nikomu nie przeszkadza zapalone światło – powiedziała dziewczyna z uśmiechem, a Type natychmiast zwietrzył okazję, by wybadać teren. 

– Więc jeśli nie zdążę do akademika na czas, to mogę przenocować u Puifai?

– Nie to miałam na myśli. To nie było zaproszenie! – wykrzyknęła dziewczyna. 

Type wiedział, że w tym momencie należało się wycofać. Natychmiast zmienił więc swoją taktykę.

– Żartuję. Myślałaś, że mówię poważnie?

– No nie wiem, jakoś nie wyglądało mi to na żart. – Puifai wydawała się rozbawiona, a nawet się uśmiechała, chociaż myślała, że Type mówił jak najbardziej poważnie.

     W rzeczywistości serce Type’a było w tej chwili mocno niespokojne. A właściwie nie niespokojne, lecz zabójczo zdenerwowane. Od kilku miesięcy sypiał z mężczyzną. Nie wiedział nawet, czy jeśli chodzi o seks, nadal potrafił czerpać przyjemność ze zbliżenia z kobietą. Seks z Tharnem był… Kurwa! Znów odpłynął myślami. Porównuje seksualnych partnerów? W tej chwili w jego życiu pojawia się przecież piękna dziewczyna. Czas się sprawdzić. Najwyższa pora, by udowodnić sobie, że jest prawdziwym mężczyzną. Kiedy więc nadarza się taka okazja, to on nie zawaha się, by ją chwycić. Dyskretnie poklepał się po kieszeni spodni, upewniając się, że ma w niej prezerwatywę. Chociaż mówiła, że to nie było zaproszenie…

     Pomimo tej deklaracji, kiedy chłopak odprowadził ją do mieszkania, po prostu nie mógł uwierzyć własnym uszom, że z ust Puifai padły słowa, których właściwie nie spodziewał się usłyszeć. 

– Ai’Type, czy chcesz wejść na górę? 

– Doskonały pomysł. Mogę sprawdzić, jak wygląda mieszkanie poza akademikiem, żeby mieć punkt odniesienia, kiedy w przyszłym roku będę szukał kwatery. 

     Dziewczyna uśmiechnęła się zapraszająco, a Type natychmiast wszystko zrozumiał. Jeśli chcesz pokazać komuś wnętrza, to niekoniecznie o godzinie 22:00. Było jasne, co miała na myśli Puifai, patrząca na Type’a maślanym wzrokiem i niepotrafiąca odmówić komuś takiemu jak on. 

     Type po raz kolejny dotknął prezerwatywy w kieszeni i posłał jej bezmyślny uśmiech. Okazje pojawiają się szybciej, niż można się spodziewać.

 

***

     Już prawie jedenasta. 

     Tharn nie pamiętał, ile razy podnosił komórkę, żeby sprawdzić godzinę. W tej chwili było dla niego jasne, że to ostatni raz na dzisiaj. O tej porze każdy musiał znaleźć się w akademiku, bo za chwilę drzwi wejściowe zostaną zamknięte na klucz.

     Student wychowania muzycznego odłożył komórkę i schował ją pod poduszkę, a po chwili odwrócił się i położył na plecach, wbijając pusty wzrok w sufit. 

    Type nie powiedział wyraźnie, że zakończy ich związek, gdy będzie miał dziewczynę. Wręcz przeciwnie! Z lektury tych kretyńskich „dziesięciu przykazań” jasno wynikało, że jest jak najbardziej chętny na jego kontynuację, aczkolwiek tylko wtedy, jeśli potajemny kochanek gej nie koliduje z oficjalnym damsko-męskim związkiem. Muzyk pomyślał, że ich przyszłość byłaby cholernie chaotyczna. Nie chodziło nawet o to, że Type mógłby zostać przyłapany przez swoją sympatię i musiałby zerwać. Wszystko jedno – czy z nią, czy z nim.

     Tharn martwił się, że nie poradzi sobie z byciem kochankiem. Do tej pory ich seks relacja też była potajemna, ale obaj byli wolni, więc nikogo nie zdradzali. Ukrywanie związku co prawda wcale Tharnowi nie leżało, ale dodatkowa osoba na horyzoncie zmieniała postać rzeczy. A co z jego uczuciami? Perkusista wiedział, że mógłby zacisnąć zęby i wytrzymać. W razie gdyby wydało się, że Type sypia z mężczyzną, dziewczyna z pewnością dałaby mu kosza i Tharn miałby go całego z powrotem dla siebie. Ale na jak długo? Przecież Type nie jest gejem i wcześniej czy później, gdy stanie przed wyborem, bez wątpienia wybierze kobietę. 

– Najwyższy czas raz na zawsze z tym skończyć. 

     Tharn podjął w końcu decyzję. Wziął głęboki oddech i jeszcze raz sprawdził godzinę. Wskazówki zegara pokazywały jedenastą. Założył więc słuchawki, zamierzając dalej oglądać międzynarodowe teledyski. Wiedział, że w tej chwili jedynie muzyka mogła uspokoić jego skołatane nerwy. Kilka sekund później dobiegł go odgłos otwierających się drzwi. Postanowił się nie odwracać. Był zbyt leniwy, by oglądać się za siebie. Jego oczy wpatrywały się w ekran, ale w nosie wyraźnie pojawił się zapach perfum. Damskich. 

     Zdawało mu się, że Type zatrzymał się przy jego łóżku, ale to też postanowił zignorować. Nie będzie się odwracał. Nie ma co wyzywać losu. Już przecież zdecydował. Chwilę później zorientował się, że zamiast zająć miejsce we własnym łóżku, współlokator nieoczekiwanie położył mu się za plecami i przylgnął do niego całym ciałem. Po chwili poczuł, jak przytula mu głowę do szyi, a jego nos jeszcze silniej zaatakował niechciany kobiecy zapach. Nie sądził, że Type tak mocno obejmie go w pasie, ale mimo to postanowił okazać obojętność. 

– Przepraszam.

Dla Tharna nie było tak do końca jasne, za co chłopak go w ogóle przeprasza. Czuł się zdezorientowany. Skąd te słowa skruchy? Za to, że przespał się z kobietą? Czy za to, że go skrzywdził?

Za to Type w tej chwili rozumiał już wszystko.

– Przepraszam, przepraszam, Ai’Tharn.

     Jedyne, co w tej chwili mógł w kółko powtarzać, to płynące wprost z serca słowa przeprosin. Z całej siły tulił się do Tharna, jakby obawiał się, żeby ten nie zniknął, ale perkusista najwyraźniej miał to gdzieś. Do niedawna w takich chwilach Tharn natychmiast brał go w objęcia. Ale nie dzisiaj. Tego wieczoru ekran komórki z migającym na nim teledyskiem wydawał się być dla niego bardziej atrakcyjny. Ale bez względu na to pewne słowa musiały zostać wypowiedziane. 

– Przykro mi, Ai’Tharn.

– Ach… – Tharn westchnął lekko, ale nadal się nie odwrócił. Zamiast tego cicho zapytał: – Za co niby przepraszasz?

Type poczuł się zaskoczony. Oparł głowę na ramieniu współlokatora i wziął głęboki oddech. Po raz pierwszy poczuł, że Tharn ma swój niepowtarzalny zapach ciała. 

– Byłem u Puifai, żeby się z nią przespać. 

– …

Mimo że perkusista wyraźnie usłyszał te słowa, to jednak zignorował pełne żalu wyznanie Type’a. Bo co niby miał powiedzieć?

– Puifai zaprosiła mnie do siebie, a ja przyjąłem zaproszenie. Pragnąłem tam pójść. Chciałem ją zdobyć. Mówiłem ci, że zamierzam poprosić ją o zgodę na związek. 

– Uhm, słyszałem. – Głos Tharna zabrzmiał obojętnie.

– Pewnie zapytasz się, dlaczego? – kontynuował Type, nie doczekawszy się oczekiwanej reakcji. – Kiedy zaproponowałem, żebyśmy zostali seks przyjaciółmi, powiedziałem, że mogę spać z każdym. Przypomniałeś mi o zastosowaniu środków ochronnych, prawda? I zapytałeś, czy masz takie same prawa. Poczułem się bardzo smutny. Umierałem z bólu, bo najwidoczniej było ci obojętne, z kim będę uprawiał seks, ale równie mocno trafiło mnie, kiedy wyobraziłem sobie, że mógłbyś spać z innym mężczyzną. Nie rozumiałem, co się wtedy ze mną działo. – Type powiedział to tak, jakby stracił wszystkie siły. – Co się ze mną dzieje? Dlaczego? Czy ta słodka dziewczyna nie jest lepsza? Dlaczego tęsknię za zapachem męskiego potu? Dlaczego myślę o twoim twardym penisie? Dlaczego, trzymając w objęciach miękką dziewczynę, tęsknię za twoim ciałem? Dlaczego, gdy całuję Puifai, myślę o tobie? Dlaczego jedyne, co mam w głowie, to twoje pocałunki? Mój umysł i moje serce są pełne ciebie! – Na końcu Type podniósł głos i spojrzał na faceta, który wreszcie był skłonny odłożyć telefon, zdjąć słuchawki i odwrócić się w jego stronę. – Ai’Tharn, ty draniu, dlaczego wciąż myślę tylko o tobie? – Te słowa padły z wyraźną goryczą.

– Uprawiałeś z nią seks? 

Type otworzył szeroko oczy i chwycił Tharna za ramiona, wyraźnie rozzłoszczony jego obojętną postawą.

– Nie mogłem! Z twojego powodu! Nie słyszałeś? Nie potrafiłem przespać się z kobietą!

Type krzyczał. 

W jednej chwili ukrył twarz na piersi Tharna, mocno trzymając go za ubranie. 

– Nie mogłem tego zrobić, Tharn. Nie potrafiłem. Nie byłem w stanie zareagować na tę kobietę. Potrafię odczuwać pożądanie tylko z tobą. Wyłącznie z tobą! Jesteś jedynym, którego pragnę. – Type wyrzucał z siebie te słowa z wyraźną złością. Miał szansę być z tak piękną i uroczą dziewczyną jak Puifai, ale nie potrafił zareagować na jej bliskość. Nie tylko jej nie pożądał, ale znienawidził perfumy, których używała. Były zbyt silne, a jej ciało w niczym nie przypominało umięśnionej sylwetki współlokatora, która zdominowała jego myśli. – Nie potrafię reagować na innych.

W końcu Type zamknął oczy, jakby stracił wszystkie siły. Musiał się przyznać do tego, co tak naprawdę myślał i czuł. 

– Przykro mi, Ai’Tharn. Wybacz mi. Wybacz... 

Type powtarzał w kółko te same słowa. Po chwili Tharn wziął głęboki oddech i powoli położył swoją dużą dłoń na ciemnych włosach współlokatora.

– Może jesteś dziś zmęczony?

– Nie, nie jestem!

– Może po prostu nie reagujesz na tę konkretną dziewczynę? 

– NIE! Nie jestem w stanie zareagować na żadną z kobiet! 

– To może zareagujesz na innych mężczyzn? 

W tym momencie Type złapał perkusistę za kołnierz i z wściekłością spojrzał mu w twarz. Co ten Ai’Dupek sugerował? Przecież Type nie jest gejem! 

Natychmiast ryknął: 

– Chcesz umrzeć?! Jestem mężczyzną! Nie chcę być z żadnym innym facetem!!! Nie będę nawet o tym myślał!!! 

– Więc… – Tharn nie spodziewał się, że druga strona będzie aż tak wściekła. Spojrzał na czerwonego ze złości chłopaka i dotknął jego policzka. W przeszłości Type zawsze go odrzucał, ale teraz wyglądał tak, jakby miał się rozpłakać. Będzie musiał pogodzić się z faktem, który o sobie odkrył.

– Istniejesz dla mnie tylko ty. Nikt więcej. – Głos Type’a był nabrzmiały od powstrzymywanych łez. Ukrył twarz, wtulając ją w Tharna, i po raz kolejny powtórzył: 

– Wybacz mi, Ai’Tharn.

– Dobry chłopak. – W tym momencie Tharn delikatnie dotknął włosów nieomal leżącego na nim mężczyzny. Jego głos był ciepły i miękki, ale słysząc go, Type poczuł w sercu jeszcze większy ból, wiedział bowiem, że zrobił coś złego i swoim zachowaniem dotkliwie zranił obejmującego go perkusistę. Jak mógł być tak podły i skrzywdzić tak życzliwą mu osobę? Jak mógł zignorować wszystko, co Tharn dla niego zrobił?

– Wiesz, że nigdy nie potrafiłem się na ciebie gniewać. 

     Leżący w ciasnym uścisku mężczyźni opadli z sił. Type’owi nie było łatwo przyznać, że stopniowo staje się gejem, ale jego ciało i serce szeptały mu, że nie może dłużej ignorować swoich prawdziwych myśli i uczuć. Wiedział, że nie jest w stanie otworzyć się już na nikogo innego oprócz tego mężczyzny, który tak wiele mu wybaczył. W tym momencie Tiwat był skłonny przyznać, że stał się innym człowiekiem i jedyną osobą, przed którą nigdy nie ucieknie, jest Tharn – ktoś znaczący o wiele więcej niż tylko seks przyjaciel.

– Jesteś teraz mój. – Głęboki głos Tharna zadźwięczał mu w uchu, na co Type słabo odpowiedział: 

– A ty jesteś mój. – Zabrzmiało to jednocześnie jak obietnica i groźba. – Ostrzegam, że nigdy nie pozwolę ci odejść. Nie reaguję na nikogo poza tobą.

Choć brzmiało to egoistycznie, bez żadnych czułości, a treść zdawała się dotyczyć wyłącznie fizycznego pożądania, Tharn wiedział, że jego Słodziak wyraźnie mięknie i że nikt inny na świecie nie będzie znaczył dla Type’a tyle samo co on. 

– Już od dawna jestem tylko twój. – Słysząc te słowa, Tiwat podniósł głowę, spojrzał w oczy, które nie ukrywały już prawdziwych uczuć, i ponownie wyszeptał: 

– Przepraszam.

     Słodkie pocałunki z chwili na chwilę stawały się coraz bardziej namiętne i zaborcze. Jeszcze kilka godzin temu żaden z nich nie pomyślałby, że ten dzień w ten sposób może się zakończyć…

 

Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

 

Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

Popularne posty