LITA 2 [P&S] – Rozdział 10
„Asystent” brzmi zbyt ładnie, „sługa” powinno wystarczyć
– Sky. Nong Sky! Pai*
jest głodny.
(*Gdy ktoś nazywa siebie
po imieniu, wskazuje na bliższy związek)
– Więc wracaj do domu.
Nie mamy przecież wspólnego żołądka.
Po wczorajszym
wyczerpującym dniu Sky przespał kilka godzin, a teraz skupiał się na wykonaniu
modelu. Starał się nie przejmować mężczyzną turlającym się po jego łóżku.
Student nie miał pojęcia, dlaczego ten olbrzym jeszcze nie wyszedł. Przez
pierwszą godzinę nieproszony gość był jeszcze spokojny, ale od drugiej zaczęły
się skargi.
– Ty też od rana nic nie
jadłeś, a już zmierzcha.
– Nie jestem głodny. Poza
tym chcę skończyć pracę.
– Chyba się pogniewam.
– Cóż, śmiało, możesz marszczyć
brwi i czoło, ile tylko chcesz, ale rób to daleko stąd. – Naphon wzniósł mur,
gdy tylko poczuł, że mięknie mu serce. Nie zamierzał pobłażać mężczyźnie, który
przytulając do siebie poduszkę, nieustannie się na niego gapił. Ten koleś nie wyglądał
tak, jakby się o niego troszczył. Jego postawa zwiastowała raczej ból tyłka!
– Powinienem się
przyzwyczaić, że znów jesteś dla mnie niemiły?
– Nie, po prostu zbieraj
się do domu. – Chociaż Sky wciąż go odpychał, Prapai pozostawał słodkim gadułą.
– Czy kiedy zostaniemy parą,
muszę być przygotowany na to, że nigdy nie będziesz próbował mnie pocieszyć?
Z jakiegoś powodu ta bezwstydna
gadka sprawiła, że Naphon postanowił przestać jej słuchać. Jednak wbrew
postanowieniu dłoń z ołówkiem się zatrzymała. Na sekundę… Student pokręcił głową,
ale darował sobie odpowiedź. Odnosił wrażenie, że im bardziej zajadle walczy,
tym więcej radochy ma Prapai. Zapewne byłoby lepiej, gdyby pozostał zimny jak głaz
i poczekał, aż temu gościowi zabraknie w końcu słów.
– Im więcej mówię, tym
bardziej robię się głodny. Wspominałem już, że lubię mięso? Wieprzowinę,
kurczaka, wołowinę – lubię wszystko. Szczególnie, jeśli jest grillowane. Ale
nikt w mojej rodzinie nie ma podobnych preferencji. Rodzice nie jedzą wołowiny,
ponieważ dbają o zdrowie. Brat natomiast przesadnie troszczy się o swoją formę.
Ostatnio twierdził nawet, że po tym, jak ją trochę zaniedbał, nie może poderwać
żadnego faceta. Moja siostra również nie je wołowiny. Jedyna osoba, która
podziela mój gust, to mój wujek, ale ostatnio jest strasznie zajęty. Wiesz… Im
więcej o tym mówię, tym bardziej mam ochotę na mięso z grilla z ostrym sosem i
ryżem. Hej! Słyszysz, jak głośno burczy mi w brzuchu?
Właściciel pokoju nadal uparcie
milczał, pozwalając mu się wygadać. Po prostu kontynuował pracę i z grzeczności
postanowił go nie besztać. Wytrwa, dopóki ten facet nie skończy.
– Chodźmy coś zjeść.
– …
Wciąż
nie!
Chłopak przy biurku kompletnie
go ignorował, podczas gdy leżący na jego łóżku gość błagalnie się uśmiechał.
– Kiedyś byłeś przynajmniej rozważny. Musisz zadbać o zdrowie. A tak przy
okazji, zamierzasz kompletnie mnie ignorować?
Tak!
Sky usłyszał, jak Prapai wstaje
z łóżka, ale nie zamierzał się odwracać. Udając skupienie, kontynuował swoją
pracę, wiedział jednak, że mężczyzna znajduje się tuż obok jego krzesła.
– Naprawdę chcesz mnie
ignorować? – Prapai pochylił się, by wyszeptać mu to do ucha.
Sky nadal się nie
odezwał. Powstrzymał chęć wzdrygnięcia, gdy ciepły oddech omiótł jego policzek.
Poczuł, jak zadrżało mu serce, gdy mężczyzna przysunął się bliżej, a duża ręka
luźno objęła jego ramiona. Chłopak pomyślał, że dopóki będzie milczał, Prapai
nie może nic zrobić.
– Jesteś pewien?
– …
Sky skoncentrował się na kreśleniu
linii.
– Haha! Mówiłem ci już,
że lubię mięso. Wszystkie jego rodzaje. Ale mam szaleńczą obsesję na punkcie tego
delikatnego.
– …
Śmiech obok ucha Skya siał
spustoszenie w jego mózgu, ale efekt ten nie mógł równać się nawet z uczuciami,
które wywoływały dwie dłonie pocierające jego ramiona. Ciepłe usta były
zaledwie o centymetr od miękkiej skóry.
Cmok!
– Dokładnie tego. – Wargi
mężczyzny przylgnęły do jego ramienia, ale Sky nawet się nie cofnął.
– Mówiłem ci, żebyś
poszedł pobawić się z kimś innym – przełamał milczenie student.
– Nie. Pai chce się bawić
tylko ze Skyem...
Cmok!
Kolejny pocałunek wylądował
na szyi Skya, który czuł, że ledwo nad sobą panuje. Przygryzł wargę,
zastanawiając się, czy rozważnie było nadal to ignorować. Nie zapomniał
przecież, że Prapai jest bardzo bezwstydny. Jeśli nie będzie ostrożny, zostanie
pożarty.
– Delikatne mięso, co za pokusa.
– …
Cmok!
– Zwłaszcza tutaj.
– Pai!!!
Prapai nie tylko pocierał
nosem jego policzek, ale także skubał go wargami. Chłopak zamierzał zachować
zimną krew, ale mimowolnie się wzdrygnął. Nie mógł już tego znieść. Odwrócił
się, by spojrzeć na uwodziciela, rozważając, czy nie należałoby go zbluzgać. Chcąc
uniknąć dalszych pieszczot, Sky zasłonił policzek, a w jego błyszczących oczach
trudno było wyczytać, czy jest wściekły, czy roztrzęsiony. Druga dłoń
młodzieńca po omacku szukała na biurku ostrego narzędzia. Na szczęście domacał
się czegoś znajomego... noża.
W chwili, gdy nóż otworzył
się z cichym kliknięciem, mężczyzna lekko się uśmiechnął i na znak poddania
uniósł ręce w górę.
– Chyba wyjdę coś zjeść.
Jedno spojrzenie na
olbrzyma wystarczyło, żeby Sky domyślił się, że zamierza on wrócić.
– Ej! To moja koszula.
– Daj spokój. Pożyczę ją
tylko. Zamknij za mną drzwi. Zapukam, gdy wrócę.
Ten bezwstydny facet
nawet nie zapytał o zgodę!
– A wiesz, jaki napój
najlepiej pasuje do mięsa?
Sky milczał. Był
zdecydowany nie wpaść w pułapkę Prapaia, chociaż jego rozgrzana twarz
wskazywała na coś innego.
Mężczyzna, nie czekając
na odpowiedź, spojrzał w dół i z uśmiechem dodał:
– Mleko.
Przystojniak najwyraźniej
domyślił się, że dalsze pozostawanie w pobliżu Skya może zaowocować jedynie
uszczerbkiem na zdrowiu. Pozostawił więc uzbrojonego w nóż chłopaka samemu
sobie i pospiesznie wyszedł. Właściciel pokoju opuścił rękę i siedział przy
biurku z zaczerwienioną twarzą, wpatrując się w swoją pracę. Nie był głupi. Doskonale
wiedział, że Prapai nigdy popije mięsa krowim mlekiem.
Nie mówił przecież o tym
z grila, tylko o mięsie Skya.
– Czy ja przypadkiem nie przespałem
się kiedyś z kompletnym wariatem? – wymamrotał młody człowiek, rzucając nóż na
biurko. Dłoń, która zasłaniała policzek, teraz delikatnie go pogłaskała. Na
jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który niedługo potem przeszedł w głośny
śmiech. Chłopak nie potrafił już go powstrzymać. Trzeba przyznać, że ten szaleniec
potrafił go rozbawić.
Sky mógłby teraz
wykorzystać ciszę i wrócić do pracy, ale zamiast tego z szerokim uśmiechem napisał
coś na kartce.
Lubi mięso... Jego rodzice dbają o zdrowie... Dwójka
rodzeństwa... Wujek... Wyścigi.... Zboczeniec.
Tak naprawdę wcale nie
chciał niczego o nim wiedzieć, ale został nakarmiony informacjami, więc po
prostu je zapamiętał.
Sky podjął swoją pracę.
Nie minęło dużo czasu, kiedy usłyszał pukanie do drzwi. Był coraz bardziej sceptyczny,
jeśli chodziło o bezpieczeństwo w tym budynku. Wyglądało na to, że osoby z
zewnątrz bez problemu mogły dostać się do środka.
Ale i tak otworzył drzwi.
Wiedział, że nie było sensu powstrzymywać Prapaia. Nie miał ochoty stać się
podmiotem plotek. Przecież i tak już pewnie wszyscy mieszkańcy akademika wiedzieli
o wizycie właściciela dużego, czarnego superbike'a zaparkowanego pod akademikiem.
Naphon nie był zaskoczony,
że Prapai bez pytania korzystał z jego misek i talerzy. Przecież i tak miał już
na sobie jego koszulę. Zdaje się, że zdążył się tu zadomowić. O wiele bardziej Skya
dziwił fakt, że mężczyzna przygotował zastawę dla dwóch osób, po czym z
uśmiechem poprosił go, by do niego dołączył.
– Chodź, proszę. Zjedzmy,
zanim wystygnie.
To było dziwnie miłe
uczucie.
Zamiast wyjść i zjeść
posiłek, nieproszony gość pomyślał o nim i kupił jedzenie na wynos. Młodzieniec,
który wcześniej uparcie twierdził, że nie jest głodny, zajął miejsce obok.
– Serio, nie rozważasz w
ogóle powrotu do domu? Czy twoja rodzina nie pomyśli, że miałeś wypadek? – Chłopak
nie potrafił powstrzymać tego pytania, bo Prapai zachowywał się tak, jakby
wprowadził się na stałe.
– Wyrzucasz mnie?
– Tak – odparł student z poważną
miną.
Jego szacunek dla Prapaia
jako przyjaciela Phayu zdążył się już rozwiać. Niby dlaczego miałby okazywać mu
gościnność? Niestety, Sky nie poczuł satysfakcji, bo olbrzym z radosnym
śmiechem chwycił komórkę i wybrał numer.
– Phan, to ja.
Słuchając jego rozmowy,
młodzieniec udawał, że interesuje się wyłącznie zielonym curry z kurczakiem,
które miał na talerzu, ale wypowiedziane imię zdążył już zapisać sobie w
pamięci.
– Dzwonię, żeby
powiedzieć, że nie wrócę dziś do domu na noc.
Hę? Że co?
Sky nie mógł już
symulować obojętności, bo gdzie ten cholerny Prapai zamierzał spać, jeśli nie w
jego pokoju?
Mężczyzna z telefonem
przy uchu beztrosko kontynuował:
– Nie, nie dzwonię, bo
jestem pod wpływem jakichś dziwnych narkotyków. Po prostu ktoś mnie tu pouczył,
że moja rodzina może się o mnie martwić i chcieć wiedzieć, gdzie jestem. Zgłaszam
się więc, żebyście nie szaleli z niepokoju. Nic mi nie jest.
Sky mógłby przysiąc, że Prapai
nabija się z jego troski. Zmarszczył się, wbijając wzrok w tego bezczelnego
faceta. A co on na to? Wolną dłonią z czułością wygładził zmarszczkę między
jego brwiami!
– Tylko po to zadzwoniłem.
Prapai szybko się
rozłączył, po czym jak gdyby nigdy nic wyjaśnił:
– Rozmawiałem z siostrą. Podejrzewa,
że jestem naćpany.
– Przecież nie kazałem ci
dzwonić do rodziny. I przyjmij do wiadomości, że nie powiedziałem, że możesz
zostać u mnie na noc.
Sky precyzyjnie trafił w
cel, ale słuchający – udając przerażenie – jedynie przesadnie szeroko rozwarł
oczy.
– Czekaj! Ty tak na
serio? Nie możesz mi tego zrobić. Przecież poinformowałem już siostrę, że będę
nocował poza domem. Wieczorem ktoś zamknie mi bramę przed nosem i dokąd wtedy
pójdę? Mam wielki motocykl, a jestem bez dachu nad głową. Myślę, że nie mam
innego wyjścia, jak tylko zostać tutaj. Powinieneś teraz wziąć na siebie
odpowiedzialność, bo przecież zmusiłeś mnie do powiadomienia rodziny.
– To miało być zabawne? –
zapytał z politowaniem Sky.
– Będę się śmiał, żebyś
usłyszał.
Chłopak wolałby rzucić mu
jedynie zimne spojrzenie, ale dostrzegając komizm całej sytuacji, nie był w
stanie powstrzymać lekkiego uśmiechu. Nie do wiary, że Prapai tak sympatycznie
się uśmiechał, mówiąc coś tak niedorzecznego. Wyglądał jak ucieleśnienie
niewinności! Ten człowiek to lis o dziesięciu ogonach. Kto odważyłby się zaufać
komuś tak przebiegłemu? Chłopak machnął w duchu ręką i wrócił do jedzenia.
– Dobrze, skoro nic nie
mówisz, to oznacza „tak”.
A posłuchałbyś, gdybym
powiedział „nie”?
Sky znał ryzyko związane
z obecnością w jego pokoju kogoś, kto chce się z nim przespać. Ale gdyby Prapai
chciał się do niego dobierać, zrobiłby to w czasie jego choroby. Poza tym chłopak
nie miał nic do stracenia. Jeśli Prapai spróbuje go zmusić, to on już nigdy nie
pozwoli mu się do siebie zbliżyć. Poza tym nie odwdzięczył mu się za troskliwą
opiekę.
Jak miękkie jest już
twoje serce, Sky?
– Wydajesz się mieć
bliską więź ze swoją siostrą, prawda?
Sky zapytał o to,
ponieważ wywnioskował to z ich telefonicznej rozmowy. Tym razem Prapai bez głupich
żartów skinął głową.
– Tak. Bardzo bliską.
Jestem najstarszy. Średni brat to student trzeciego roku, a najmłodsza siostra studiuje
na pierwszym. Są w zbliżonym wieku i mają takie same osobowości. Charyzmatyczni,
uparci i wymagający. Wiedzą, jak stosować wszelkie sztuczki, i zawsze mają asa w
rękawie. Przyprawiają mnie o ból głowy.
To brzmi znajomo.
– Sądzę, że się mylisz. Oni
nie są jedynymi o takiej osobowości. Znam jeszcze jednego takiego delikwenta. A
tym, który cierpi na ból głowy, jestem ja!
Ta trójka rodzeństwa to jedna
banda!
Prapai o dziwo nie
zaprzeczył, jedynie potakująco skinął głową i zapytał:
– A co z tobą, Nong Sky?
– Co ma ze mną być?
– Masz rodzeństwo?
Sky nie opowiadał zbyt
wiele o swojej rodzinie. Może i posiadał wielu bliższych i dalszych przyjaciół,
ale odkąd zaczęły się studia, Rain był jedynym, który orientował się w jego
sprawach rodzinnych. A skoro młody człowiek nie miał w tej kwestii nic do
ukrycia, pozwolił sobie na udzielenie odpowiedzi.
– Nie. Jestem jedynakiem.
Nie wiem więc, jak to jest mieć rodzeństwo. Ostatnio nie miałem wielu okazji,
by porozmawiać z tatą. Moi rodzice są rozwiedzeni. Mieszkają osobno. Nie
widziałem mamy od lat, ale od czasu do czasu do siebie dzwonimy.
Sky nie był smutny z
powodu rozstania rodziców, ale nie mógł powiedzieć, że nie czuje się samotny,
bo to oczywiste. Najwidoczniej coś musiało odbić się na jego twarzy, bo Prapai
opuścił łyżkę i przysunął się tak blisko, że stykali się teraz ramionami. Chłopak
już prawie zaczął narzekać, że robi mu się gorąco, ale...
– Pewnego dnia
przedstawię cię bratu i siostrze. Jestem pewien, że polubisz te dzieciaki.
W jednej chwili myśli
Skya o samotności się rozwiały. Pozostały tylko ciepłe, troskliwe oczy i to
musiał być zapewne powód, dla którego chłopak się nie poruszył, gdy Prapai pogłaskał
go po głowie.
– Jeśli są tacy jak ty,
to wolałbym nie.
– Hahaha! Polubisz ich nie
tylko trochę, ale nawet bardzo.
Sky odwrócił twarz i odsunął
się od tego narcystycznego faceta. Pomyślał, że oprócz modelu ma jeszcze inne zadania
do wykonania, które musi skończyć w przyszłym tygodniu.
Prapai już mu nie
przeszkadzał. Połykał jedzenie jeden kęs po drugim, a kiedy skończył pierwsze
danie, wyjął z reklamówki drugie. Po przełożeniu go na talerze natychmiast
zabrał się za jedzenie. Wyglądał na naprawdę głodnego. Do Skya właśnie dotarło,
że przecież Prapai nie jadł śniadania, a kto wie, czy przekąsił coś ubiegłej
nocy.
– Pai, mogę cię o coś prosić?
– Nawet o wiele rzeczy.
Chcesz położyć głowę na moim ramieniu? Chcesz, żebym cię przytulił? Pocałował?
Możesz mieć wszystko.
Szczęśliwy mężczyzna nie
zamierzał mu niczego poskąpić, jednak Sky poprosił o coś nieoczekiwanego.
– Czy możesz przestać
nazywać mnie Nong Sky?
Niesamowicie oszołomiony Prapai
wydał mu się zabawny.
– A jak mam cię nazywać?
– Po prostu Sky. Nie ma
potrzeby mówić „Nong”.
Prapai wydawał się nie rozumieć,
co właściwie w tym złego. Naphon czuł się niezręcznie już od dłuższego czasu.
Prawdopodobnie od momentu, gdy po raz pierwszy usłyszał, jak Prapai tak go nazywa.
Gdyby chłopak mógł cofnąć się w czasie, zapewne nie poruszyłby tego tematu, ale
słowa zostały już wypowiedziane. Zresztą… Osobnik obok wydawał się być już przyzwyczajony
do jego pośrednich obelg, więc pewnością nie zrobi mu to różnicy.
– To brzmi jak jakiś stek
bzdur!
– Co?
Zauważył, że za każdym
razem, gdy Prapai nazywał go po prostu Sky, brzmiało to autentycznie i niepretensjonalnie.
Ale zawsze, kiedy dodawał „Nong”, chłopak odnosił wrażenie, że był przy nim
tylko dla seksu.
Naphon wsunął jedzenie do
ust, podczas gdy jego gość wciąż jeszcze był oszołomiony. Dopiero gdy po
skończonym posiłku gospodarz wstał z zamiarem umycia naczyń, Prapai doszedł
wreszcie nieco do siebie.
– Wstydzisz się, kiedy
tak do ciebie mówię?
– Nie.
– Więc co, do cholery?
Jestem umięśniony, wysportowany, świetny w łóżku i mogę doprowadzić każdego do bram
nieba. Jestem gorący jak diabli.
Sky mruknął coś pod nosem,
spoglądając krzywo na przechwalającego się faceta. No tak. Pai nie wiedział,
skąd brała się prośba Skya, więc zapewne przemawiało przez niego zranione ego. Naphon
po prostu nie będzie się tym przejmował. Odstawił więc naczynia na półkę i
podszedł do stołu po kolejne. Zupełnie nie obchodziło go to, że najwidoczniej
urażony mężczyzna wciąż się na niego gapi.
Zanim się zorientował, Prapai
zbliżył się i stanął tuż za nim.
– Sky?
Znacznie lepiej.
– Tak? – Właściciel
imienia odwrócił się, by spojrzeć w piękne oczy pełne ukrytych motywów.
– Sky.
– Co znowu?
Młody mężczyzna wydawał
się być zaznajomiony z tą sytuacją. I to nieźle.
– Sky, jesteś taki słodki.
Naphon zamierzał już
otworzyć usta, ale natychmiast się rozmyślił. Potrafił jedynie z ogromnym
zakłopotaniem patrzeć w bursztynowe oczy rozmówcy. Nie rozumiał, co tak
właściwie czuje, ale zalewające go emocje w niczym nie przypominały nienawiści.
Coś we wzroku stojącego przed nim mężczyzny sprawiało, że płonęły mu policzki.
Jedynym, czego Sky był pewien, to fakt, że ceglaste rumieńce nie miały nic
wspólnego z chorobą.
Prapai jeszcze przez
chwilę z powagą się w niego wpatrywał, po czym promiennie się uśmiechnął.
– Okay. Rozumiem. Więc
Sky woli być nazywany tylko Skyem, żeby się nie wstydzić.
– Bzdury, wracam do
pracy. – Młodzieniec z całej siły odepchnął szeroką klatkę wysokiego mężczyzny
i wrócił do swojego biurka. Nie zareagował nawet na podążający za nim miękki
głos:
– Nie zamierzasz dokończyć
zmywania naczyń?
Nie, nie zamierzam!
Jestem teraz cholernie speszony!
Naphon był zdania, że
wcale nie jest słodki. Teraz, gdy Prapai zmienił sposób, w jaki się do niego
zwracał, Sky poczuł się niepewnie. Nie wiedział, czy to dlatego, że jego imię
brzmiało teraz poważniej, czy może zmieniły się jego uczucia wobec tego mężczyzny.
Ale… cała twarz mu płonęła i mógłby przysiąc, że niemal czuje dym wydostający
się z jego uszu!
Jesteś szalony, Sky.
Wiesz, że kiedy ktoś mówi, że jesteś słodki, to nie ma w tym zbyt wiele prawdy.
Dlaczego więc miałbyś czuć się tak zawstydzony?
– Jeśli zostajesz, to
pomóż mi w pracy.
Mężczyzna początkowo
myślał, że być może posunął się za daleko i za chwilę podmiot jego zabiegów z rozkoszą
wypruje mu flaki, ale nic takiego nie nastąpiło. Zamiast tego Sky odłożył na
podłogę trzymane w rękach przedmioty i położył obok papier z namalowanymi
liniami.
– Tnij wzdłuż tych linii.
– Ja? Nigdy nie używałem
podobnego noża. – Mimo protestu Prapai przeniósł się na podłogę, ignorując
wiadomości, które zamierzał właśnie sprawdzić na Facebooku.
Cóż, był świetny z
matematyki, ale nie ze sztuki…
– Na początku nigdy nie
jest łatwo. W końcu każdy się do tego przyzwyczaja.
Skoro jednak Pai i tak
nie miał nic do roboty, to przecież nie zaszkodzi się zgodzić. Zanim jednak sam
spróbował swoich sił, student architektury pokazał mu, jak trzymać nóż i w jaki
sposób go prowadzić. Mężczyzna kiwnął głową, patrząc jak Sky mistrzowsko się
nim posługuje. Przy okazji postanowił nie drażnić tego dzieciaka, dopóki w
pobliżu znajduje się jakieś ostre narzędzie.
Po kilku minutach
przyszła jego kolej na cięcie.
– Nie zapomnij położyć
dłoni na podstawie. Uważaj na palce – poinstruował go Sky, po czym wrócił do
laptopa.
Prapai zmrużył nieco
oczy.
Wykorzystuje mnie i ignoruje, co?
Mężczyzna przestał się
dziwić, dlaczego tak właściwie wcale się nie nudzi. Już od jakiegoś czasu
wiedział, że im bliżej jest Skya, tym zabawniej się robi. Po prostu z
niekłamaną przyjemnością obserwował twarz chłopaka. Czasami malowała się na
niej odrobina smutku, słabości czy nieśmiałości. Kiedy student się odwrócił,
Pai nie mógł sobie odmówić, żeby się z nim nie podroczyć.
– Więc to tak jest mieć
studenta architektury za chłopaka i pomagać w wycinaniu modelu…
– Na wypadek gdybyś nie
wiedział, pozwól, że cię oświecę. Nie jestem twoim chłopakiem. Zastępczo użyjmy
sformułowania: przyjaciel, któremu pomagasz w wycinaniu modelu.
Powinienem być szczęśliwy
czy smutny, że awansował mnie z nieznajomego na przyjaciela?
– Mogę być kimś więcej
niż przyjacielem?
– W takim razie powinieneś
jednak pójść już do domu.
Co za twarde serce.
Prapai roześmiał się, ale
nie zamierzał odejść. Był zdecydowany zostać, ponieważ martwił się o chłopaka,
który dopiero co wyzdrowiał. Jeśli może odciążyć go w pracy, jest gotów to
zrobić. Im więcej myślał, tym bardziej czuł się jednak niedoceniony. W gruncie
rzeczy był przecież dobrym facetem. Dlaczego więc Sky nie dostrzegał jego
wartości? Mężczyzna pomyślał, że gdyby Phayu mógł usłyszeć jego myśli, to z
pewnością wydałby z siebie westchnienie i powiedziałby coś w stylu: „Ponieważ
nie jesteś wystarczająco dobry”.
– Dobrze, dziś będę twoim
asystentem, Sky.
Słuchający rzucił mu
krótkie spojrzenie i choć jego usta ułożyły się w piękny uśmiech, to jednak nic
z nich nie padło. Ale ten jeden uśmiech był wystarczającą nagrodą, by mężczyzna
powrócił do pracy przy modelu.
Dobrze. Skoro dał mi nóż,
nauczę się, co i jak i będę nim wymachiwał!
Czy on przypadkiem nie
wkładał w swą pracę zbyt wiele wysiłku z powodu tego jednego uśmiechu? Było to
pytanie, na które Prapai już od jakiegoś czasu przestał szukać odpowiedzi.
– Nie mów mi, że mam spać
na podłodze.
– A kim my dla siebie
jesteśmy? Dlaczego mielibyśmy spać razem w łóżku?
Przecież już ze sobą
spaliśmy.
Prapai najchętniej
wypowiedziałby to na głos, ale był świadomy, że zamiast kolejnego uśmiechu bez
wątpienia skasowałby od Skya jedynie podejrzliwe spojrzenie. Tak więc swoim bystrym
wzrokiem przesunął po cienkiej macie leżącej na ziemi wraz z poduszką i kocem. Następnie
jego oczy powędrowały na łóżko, które z łatwością pomieściłoby dwie osoby, a na
którym już kilka razy miał okazję spać.
Nie chciał prosić o odwdzięczenie
się za przysługę. Ale czy oni nie posunęli się już dalej? Przecież kiedyś nie
tylko ze sobą spali…
Podczas choroby Sky mocno
się do niego przytulał, jakby Prapai był jedynym człowiekiem na świecie,
któremu chłopak ufał. Mógłby wspomnieć również o tym, ale wiedział, że tego nie
zrobi. Z pewnością nie powstrzymałby się, by nie zapytać, o co chodzi z tymi
wszystkimi koszmarami. Instynkt wyraźnie go ostrzegał, że tego tematu nie należy
poruszać. Zdążył już sprawić, że Sky się uśmiechnął i wpuścił go do pokoju.
Dzięki temu nie musiał używać klucza, który skopiował. Jeśli zrobi z tego
wielką aferę, może się okazać, że zupełnie niezamierzenie powróci do punktu
wyjścia. A biorąc pod uwagę niesamowicie zimną postawę Skya, Prapaiowi mogłoby
być trudno otrzymać kolejną szansę, żeby wykazać się tak jak wtedy, gdy chłopak
zachorował.
– Dobra, mogę spać na
podłodze. Nie jestem wybredny.
Gdy Sky zaśnie, nie będzie
trudno zakraść się na łóżko.
– Och, a tak przy okazji…
Nie chcę się obudzić i zobaczyć cię ze mną w łóżku.
Student podszedł do włącznika,
by zgasić światło, po czym położył się do łóżka. Nie poświęcił najmniejszej
uwagi mężczyźnie, który właśnie skończył przygotowywać się do snu na podłodze,
a który po tej uwadze wyjęczał z goryczą:
– O rany! Przyniosłem ci
jedzenie. Godzinami wycinałem twoje modele, a ty w ramach podziękowania każesz
mi spać na podłodze. Zdaje się, że nie jestem twoim asystentem, tylko sługą…
– Nie mówię, że nie jesteś.
– …
Prapai, który właśnie się
położył, natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na chłopaka,
który leżał na boku z jednym policzkiem zakopanym w poduszce. W świetle
wpadającym z zewnątrz ujrzał szeroko jego otwarte oczy. I niech to szlag! Na
ustach tego dzieciaka widniał niegrzeczny uśmiech, który zachęcał wręcz do tego,
by go przytulić. I jakby tego nie było dosyć, do uszu Paia dobiegł miękki głos:
– Zgłosiłeś się na
ochotnika.
Tak, to była jego zemsta.
Prapai opadł z powrotem na
posłanie i wsłuchiwał się w miękki śmiech Skya. I nagle mężczyzna, który nigdy
nie ugiął przed nikim karku, pomyślał, że bycie sługą wcale nie jest takie złe.
Zwłaszcza, gdy służy się chłopakowi, który wpatruje się w niego błyszczącymi
oczami i ukrywa nieznaczne uśmiechy, myśląc, że Pai nie zauważy ich w panującym
mroku.
– Dobra, wygrałeś tę
rundę.
– Wygrałem absolutnie uczciwie.
Sky nieco złośliwie się
roześmiał, a do uszu Prapaia dobiegł odgłos wskazujący na to, że przesuwa się na
drugą stronę łóżka. Leżący pod cienkim kocem mężczyzna, który nigdy nie traci z
oczu celu, nie potrafił powstrzymać pełnego satysfakcji uśmiechu. Tym razem
pozwolił Skyowi wygrać, ale w końcu nadejdzie dzień, w którym chłopakowi
przyjdzie uregulować rachunki.
To jeden z niewielu razy,
kiedy Pai dzielił z kimś pokój, nie przekraczając granicy. W dodatku większość
z nich z tym samym osobnikiem, który spoczywał teraz na miękkim łóżku. Mężczyzna
nie płonął jednak niecierpliwością. Wręcz przeciwnie, był zdania, że powolne zdążanie
do celu nie jest takim złym pomysłem. Dla niego chciał być delikatny. Przez
chwilę zastanowił się nad swoją wytrwałością, ale był gotów zmierzyć się ze
wszystkim, jeśli będzie miał okazję częściej usłyszeć od Skya pełne troski
pytania, takie jak to:
– Nie jest ci za zimno, Pai?
Mam podwyższyć temperaturę?
Posiadanie
chłopaka, który się o niego martwił…
Może
następnym razem powinien udawać, że jest chory. Mógłby zacząć od tego, że złapał
przeziębienie, ponieważ został wyrzucony z łóżka i był zmuszony spać na
podłodze.
Przy
następnej okazji może to być jego przepustką do łóżka Skya!
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: paszyma
O powolutku Sky nam mięknie 🫠
OdpowiedzUsuńNo musi, bo 13 rozdział będzie 18+. Przynajmniej nie będzie przymusu. 🤪 Specjalnie nie czytałam, żeby mieć na co czekać.
Usuń