LITA 2 [P&S] – Rozdział 9

 



Otwórz swoje serce

 

    – Skąd się tu wziąłeś?

    – Daj spokój! Od wielu godzin opierasz głowę na moim ramieniu, a teraz gdy poczułeś się lepiej, nagle zapadłeś na amnezję?

    Gdyby Sky przyznał się, że pamięta, nie wiedziałby, jak się zachować. Wcześniej był chory, więc cokolwiek zrobił, winą za to można było obarczyć gorączkę. Kiedy zażył lekarstwo i temperatura nieco opadła, był w stanie przespać wiele godzin. Młodzieniec obudził się, czując na sobie wzrok Paia. Dlatego szybko opuścił tę ludzką poduszkę i zdezorientowanym głosem zadał poprzednie pytanie. Jego nieprzenikniona twarz skrywała szalejące w piersi dziwne uczucia. W słabym ciele niespokojnie drżało mu serce.

    Prapai jęknął, a w jego tonie wyraźnie pobrzmiewały sarkastyczne nutki, kiedy nadąsany wyrzucił z siebie pretensje.  

    – Kiedy dowiedziałem się, że musisz tkwić tu do rana, bardzo się o ciebie martwiłem. Przyszedłem razem z Phayu, przyniosłem ci lekarstwa i posłużyłem za poduszkę, a ty w ten sposób okazujesz mi wdzięczność? Prawdopodobnie jestem dla ciebie nikim.

    Początkowo Skyowi zrobiło się przykro, ale pod koniec jego gadki zapragnął przyłożyć mu kopa!

    – To prawda, Sky. Bardzo długo spałeś na jego ramieniu. – Jeden z jego przyjaciół stanął po stronie olbrzyma, a kilku innych poparło go skinieniem głowy.

    Student zaczął się zastanawiać, jakie przedstawienie zaserwował im Prapai. Dlaczego oni go wspierają?

    – Dobra, przepraszam. Nadal jestem nieco zdezorientowany.

    Jakimś cudem udało mu się spokojnie odpowiedzieć, po czym wstał, ale ledwo zrobił dwa kroki – zamierzając zejść z oczu gapiom – zorientował się, że wysoki mężczyzna podąża za nim.

    – Dlaczego za mną idziesz? Zamierzam pójść do łazienki – burknął Naphon, ale gdy przeszedł kolejnych kilka kroków, okazało się, że natręt wciąż drepcze mu po piętach. Chłopak odwrócił się, by sprawdzić, czy Prapai wygląda na zirytowanego.

    – Pozwól. – W odpowiedzi mężczyzna przyłożył grzbiet jednej dłoni do jego czoła, a drugiej do własnego. Sky uciekł wzrokiem, gdy z ust mężczyzny z ulgą padło:

    – Dzięki Bogu twoja gorączka już spadła.

    Teraz nie tylko brązowe oczy dokładnie obserwowały jego twarz, ale duża dłoń delikatnie spoczywała na jego policzku. Prapai lekko się uśmiechnął, a niepewny Sky nie miał już pojęcia, czy jego troska istotnie była udawana.

    Umysł opowiadał się za nieszczerością intencji, natomiast serce studenta głośno krzyczało, że ten mężczyzna nie udaje. Tak, on naprawdę się o niego troszczył. Nie stwarzał pozorów dobroci jak inni, których student miał pecha spotkać w swoim życiu.

    Jak mogę być tego pewien? Zdecydowałem się zmienić swoje serce w kamień, ale teraz, w reakcji na zachowanie tego olbrzyma, zaczyna ono mięknąć.

    – Nie zajmuj się mną. Poświęć swój czas na cokolwiek innego. – Młody człowiek uciął dalszą dyskusję i odwrócił się, by kontynuować swą wędrówkę do łazienki, ale...

    – Nie masz prawa wydawać mi poleceń.

    Sky zastygł w bezruchu. Nie powinien nic czuć, ale dlaczego kiedy Prapai powiedział, że nie ma żadnych praw, to on nie może się poruszyć? Chłopak zacisnął usta i musiał w duchu przyznać, że to, co powiedział ten facet, było absolutnie zgodne z prawdą. On istotnie nie miał prawa mówić temu mężczyźnie, co ma robić, a czego mu nie wolno. Ale dlaczego całe jego ciało nagle skamieniało? Sky nie był w stanie nawet się odwrócić, by zobaczyć wyraz twarzy rozmówcy. Po prostu nieruchomo stał w miejscu, gdy szeroka klatka Prapaia przylgnęła do jego pleców, silne ramiona owinęły się wokół jego talii, a głowa spoczęła mu na ramieniu.

    – To do mnie należy prawo decydowania o tym, na kim mi zależy. Tak jak moim prawem jest kogoś lubić lub nie.

    – Ja... wiem. Pozwól mi odejść, proszę. – Mógłby rozplątać ręce Prapaia, ale tego nie zrobił. Nadal tam stał, czując, jak zaczyna lekko drżeć pod wpływem ciepła ciała Prapaia, gdy ten jeszcze bardziej zacieśnił uścisk. Sky każdą komórką czuł silny, męski tors przytulony do jego pleców.

    Po prostu go odepchnij.

    – Ale mogę dać ci wszystkie prawa, jeśli tylko zechcesz.

    Sparaliżowany wcześniej chłopak spojrzał teraz za siebie i spostrzegł pełen uwielbienia uśmiech, gdy Prapai wyciągnął rękę, by go dotknąć. Opuszkiem palca przejechał mu po szyi, wywołując gęsią skórkę. Krew szaleńczo krążyła w nim od stóp do głów, a Sky nie był w stanie oderwać wzroku od błyszczących, bursztynowych oczu.

    Gdy tak w milczeniu stał, usłyszał przyjemny dla ucha głos mężczyzny:

    – Pozwól mi chociaż obdarzyć cię jednostronnym uczuciem. Zaakceptuj, że pragnę się o ciebie troszczyć.

    Pełen obietnic wzrok zatrzymał się na jego ustach, sprawiając, że chłopak drgnął. Męska, przystojna twarz znalazła się tak blisko, że czubek nosa Prapaia musnął jego usta. W tym momencie z sali obok dobiegła głośna muzyka, wdzierając się do ich świata.

    – Nong Sky.

    Serce chłopaka jeszcze silniej zadrżało, a mężczyzna cicho wyszeptał:

    – Zaufaj mi, mówię poważnie.

    Zanim ich usta zdążyły się zetknąć, Sky odwrócił się, próbując uwolnić się z uścisku. Jego głos mógł być spokojny, ale wyraźnie drżały mu wargi.

    – Jesteśmy na uniwersytecie.

    Naphon był świadomy, że to, co właśnie wyszeptał, było niesamowicie głupie. Powinien był zdecydowanie zażądać, żeby Pai go puścił, i tak jak wcześniej obrócić to w żart, względnie wygłosić jakiś sarkastyczny komentarz. Zamiast tego wymyślił wymówkę, podając za przyczynę niekorzystną lokalizację, zupełnie jakby nie miał nic przeciwko późniejszej kontynuacji w bardziej odosobnionym miejscu. Prapai niechętnie zdjął ręce z jego talii, a wypuszczony z jego objęć Sky pospieszył do toalety.

    Właściwie wcale nie musiał z niej korzystać. On jedynie desperacko pragnął uciec od tego mężczyzny. Prapai był zbyt niebezpieczny, bardziej niż Sky kiedykolwiek to sobie wyobrażał.

    Nie zdążył jednak nawet wspiąć się na trzeci stopień schodów, kiedy poczuł chwyt na ramieniu.

    – Dobrze, ale zostanę z tobą przez całą noc, by zadbać o to, żebyś gdzieś nie upadł. Ciągle jesteś jeszcze słaby. Proszę, nie każ mi odchodzić, przynajmniej dopóki nie upewnię się, że jesteś bezpieczny.

    Sky mógłby się z nim sprzeczać, względnie w odpowiedzi podnieść głos, w końcu w pobliżu miał przyjaciół. Jednak stłumił w sobie bunt i jedynie powoli skinął głową. Gdy Prapai uwolnił jego ramię, chłopak z góry zastrzegł:

    – Ale musisz mi też obiecać, że nigdzie mnie stąd nie zabierzesz, dopóki nie skończy się impreza.

    Jeśli koniecznie chciał zostać, to niech mu będzie, ale nie może zmuszać go do powrotu do akademika.

    Mężczyzna nie odrywał intensywnego wzroku od jego twarzy.

    – Nie zrobię tego. – Student czekał, wiedząc, że te słowa mogą mieć dwojakie znaczenie. W pięknych oczach rozmówcy rozbłysło uwielbienie. – Jeśli to dla ciebie ważne, nie będę cię powstrzymywał.

    Naphon postanowił, że najwyższy czas, by choć na chwilę ukryć się w łazience. Nie obejrzał się za siebie, ponieważ nie chciał, żeby Prapai dostrzegł jego rumieńce. Dobrze, że chociaż nie mógł usłyszeć głośnego bicia jego serca.

    Chłopak ucieszył się, że to, co było ważne dla niego, było równie ważne dla tego mężczyzny. Czasami Sky nienawidził własnych myśli, bo im więcej poświęcał ich Prapaiowi, tym głośniej waliło mu serce.

    Nawet jeśli Naphon przez całą noc przeżywał wzloty i upadki, to jego stan nie miał wpływu na aktywność pierwszoroczniaków. Po zakończeniu tegorocznej imprezy można było oglądać zarówno łzy wzruszenia, jak i szerokie uśmiechy. Atmosfera była ciepła i zabawna. Uczestnicy śmiali się, a niektórzy przepraszali za swoje poczynania w ostatnich kilku tygodniach. Na tym wydarzeniu, oprócz obecnych studentów, zjawili się absolwenci sprzed roku, a nawet ci, którzy ukończyli uniwersytet w ciągu ostatnich dziesięciu lat.

    Impreza, którą postronni mogli postrzegać jako bezsensowną, była cenna dla nowicjuszy, którzy mieli okazję pokochać swój wydział i stworzyć niemal rodzinną więź z innymi studentami. Na widok ich łez i uśmiechów studenci wyższych roczników – w tym również Sky – byli dumni z osiągniętego rezultatu. Chłopak stał właśnie z radosnym uśmiechem na twarzy, kiedy jego uszu dobiegły głosy:

    – Witaj ponownie, Phi.

    Był zaskoczony, gdy ujrzał tę samą grupkę dziewcząt, o których myślał, że zdążyły już dawno pójść do domu. Po ich zaczerwienionych oczach widać było, że wylały morze łez

    – Och! Nie wyszłyście jeszcze?

    – Nie. – Świeżo upieczone studentki potrząsnęły głowami i złożyły dłonie, by okazać mu szacunek.

    – Bardzo dziękujemy, Phi.

    – Co?

    Sky również wykonał wai. Najpierw się zdziwił, ale po usłyszeniu kolejnych słów poczuł, jak rośnie mu serce.

    – Bardzo ci dziękujemy, Phi. Za wszystko, co dla nas zrobiłeś i za twoje poświęcenie. Cieszymy się, że zdecydowałyśmy się zostać. Gdybyśmy wyszły wcześniej, nigdy nie udałoby nam się tego poczuć.

    Sky uśmiechnął się, słuchając ich drżących głosów, i pomyślał, że warto było włożyć tyle wysiłku w przygotowania.

    Dziewczyny jeszcze raz się ukłoniły, po czym wróciły do przyjaciół.

    – Nong Sky.

    Student odwrócił się na dźwięk głosu kogoś, o kim zapomniał. Nie był pewien, czy Prapai został do samego końca, ponieważ gdy on sam poczuł się lepiej, pomagał innym seniorom w rytuale wiązania nadgarstków. Teraz na widok olbrzyma Sky rozciągnął usta w szerokim uśmiechu.

Nie da się ukryć, że mężczyzna przez krótką chwilę wyglądał na oszołomionego, ale zaraz odwzajemnił uśmiech. Dlaczego kiedy młodszy z nich patrzył na radosną twarz starszego, jego serce wydawało się rozkwitać?

    – Kilka studentek pierwszego roku przyszło mi podziękować. – Sky nie miał pojęcia, dlaczego to mówi. Być może chciał o tym komuś powiedzieć, a Prapai akurat znalazł się pod ręką.

    – Widziałem. Jesteś szczęśliwy?

    – Najszczęśliwszy w życiu, P’Pai. Nigdy nie myślałem, że mogę tak się czuć. – Kolejny raz zwrócił się do Prapaia po imieniu. Bez wymuszania. Chciał podzielić się szczęściem z kimś, kto zrezygnował ze snu, by spędzić całą noc u jego boku. Student nawet nie pomyślał o tym, by się odsunąć, gdy duża dłoń czule pogłaskała go po głowie, a następnie z uczuciem pieściła jego policzek.

    – To świetnie. Cieszę się, że jesteś szczęśliwy.

    – Tak, jestem, Phi. Bardzo. Nie podejrzewałem nawet, że pierwszoroczniacy zrozumieją, jak bardzo się staraliśmy. To cholernie dobre uczucie.

    Bez względu na to, jak bardzo starał się udawać starszego, niż jest, Sky wciąż był dwudziestolatkiem. A teraz przypominał radosnego dzieciaka. Prapai uważnie wysłuchał jego słów, po czym odpowiedział po prostu:

    – Cieszę się twoim szczęściem.

    Tak chłodny wcześniej młody człowiek uśmiechał się teraz szeroko i szczerze, a mężczyzna, który nigdy dla nikogo się nie poświęcił, w jednej chwili poczuł, jak ten obraz na zawsze został wyryty w jego sercu. Obraz radosnego uśmiechu bez krzty podejrzliwości czy rezerwy. Nie potrafił się powstrzymać, więc błyskawicznie porwał go w ramiona, uścisnął krótko i wypuścił. Sky poczuł się zaskoczony tym spontanicznym gestem. Stojąc w miejscu, pomyślał, że bliskość tego mężczyzny – choć trwała tak krótko – pozostawiła po sobie uczucie cudownego ciepła, jakiego nigdy dotąd jeszcze nie doświadczył. Od nikogo.

    – Wygląda na to, że mam kłopoty.

    – Co?

    Sky zmarszczył brwi, ale Prapai powtórzył te same słowa, pocierając przy tym twarz:

    – Wygląda na to, że naprawdę mam kłopoty. Już kiedy spałeś na moim ramieniu, wiedziałem, że będę je mieć.

    Prapai nigdy by nie pomyślał, że kiedyś spotka go coś takiego. Przez całą noc kogoś pilnował, wiedząc, że w zamian nie otrzyma absolutnie nic. Ale dziś to zrobił. Przyszedł z Phayu do budynku jego byłego wydziału i przez całą noc niańczył jednego ze studentów, chociaż podmiot jego troski nawet na niego nie patrzył. Chłopak opierał się o niego, mając wysoką gorączkę, ale gdy poczuł się lepiej, po prostu zniknął. Prapai poczuł się tym zaskoczony, bo nie miał pojęcia, kiedy zdołał rozwinąć w sobie taką cierpliwość.

    Zarówno Sky, Phayu, jak i Rain mieli co robić, ale Prapai mógł jedynie siedzieć i zbijać bąki. Mimo że poznał wielu kolegów Skya, po tym, którego chciał zobaczyć, nie było nawet śladu. Wiele razy zastanawiał się, czy nie powinien po prostu wrócić do domu i położyć się spać, ale te myśli zniknęły natychmiast, gdy zobaczył ten jeden uśmiech. Uśmiech, który po prostu powalił go na kolana.

    Początkowo mężczyzna zamierzał pozostać silnym i niewzruszonym, dopóki chłopak nie zmięknie, ale jego plan nie wypalił. Zmęczenie Skya zniknęło, gdy ujrzał radość pierwszoroczniaków, natomiast jego własna frustracja odeszła w zapomnienie na widok promiennego uśmiechu chłopaka. Był to widok, który wart był nawet całonocnego siedzenia bez snu pośród studentów architektury. Prapai uznał, że ta myśl nie powinna była nawet zaświtać mu w głowie. Gdyby tylko jego ojciec to usłyszał! Jak syn, który ukończył studia biznesu, mógł tak chętnie i bezsensownie inwestować?

    Ale na tym nie koniec. Kiedy wszyscy się rozeszli, Prapai zaproponował, że odwiezie Skya do jego akademika, na co ten od razu się zgodził. Prawdopodobnie dlatego, że był niesamowicie zmęczony. I faktycznie okazało się to prawdą, ponieważ chłopak zasnął natychmiast, gdy tylko położył się na łóżku. Minęły już cztery godziny, a on nadal smacznie spał. Wyglądało na to, że minie jeszcze wiele godzin, zanim się obudzi.

    Prapai nie łudził się, iż to oznaczało, że Sky mu zaufał. Zapewne ze zmęczenia zapomniał o jego istnieniu. Mężczyzna czułby się pewnie lepiej, gdyby student był bardziej podejrzliwy, zamiast już na uczelni bez mrugnięcia okiem potraktować go jak poduszkę.

    Zdaje się, że zanim będzie mógł go poderwać, przyjdzie mu mocno się postarać, by chłopak uwierzył w jego poważne zamiary. Zamierzał zdobyć jego serce i całkiem serio potraktować ich związek. Aczkolwiek w pełni dotarło to do niego zaledwie kilka godzin temu.

    – Tak bardzo chcę cię przytulić, Sky.

    Mężczyzna nie spał całą noc. Wcale nie dlatego, że nie był śpiący, ale zdaje się, że uzależnił się od wpatrywania w twarz tego chłopaka.

    – Coś zdecydowanie jest ze mną nie tak. – Prapai westchnął i dotknął jednego z policzków uśpionego Skya. Z powodu przebytej choroby jego twarz wydawała się być bledsza, ale i tak pod palcami mężczyzna poczuł miękkość. Na tym jednak nie poprzestał. Przejeżdżał po jego skórze grzbietem dłoni i delikatnie uszczypnął go w nos. Następnie opuszkami palców sięgnął do uwodzicielskich ust. Im dłużej się nimi bawił, tym bardziej pragnął przycisnąć do nich własne wargi.

Jeśli tak bardzo tego chcę, mogę teraz po prostu to zrobić.

    Teraz i tutaj miał na to szansę.

    Sky od kilku godzin spał na plecach. Koszulka uniwersyteckiego mundurka podjechała w górę, co pozwoliło Paiowi zobaczyć kuszący brzuch, który chciał pożreć. Mimo, że chciał odcisnąć na nim swoje ślady, postanowił być cierpliwy. Ale jak to mówią, każdy ma swój limit, a facet, który obecnie ślinił się na widok śpiącego chłopaka uznał, że nie musi już czekać.

    Ostatnim razem Sky został oszczędzony, ponieważ miał wysoką gorączkę, ale teraz temperatura jego ciała zdążyła już spaść. Prapai podciągnął nieco koszulkę chłopaka. Jego oczy zalśniły. Oblizując usta, jakby nie mógł nic na to poradzić, wpatrywał się w delikatną i miękką skórę.

    Wyżej!

    Teraz widać już było odsłoniętą klatkę piersiową. To, czego pragnął przez kilka miesięcy, znajdowało się na wyciągnięcie ręki: jasnoróżowe, niesamowicie wrażliwe sutki. Mężczyzna z trudem przełknął ślinę.

    Właściwie nie należał do osób, które biorą kogoś bez jego zgody. Ale tym razem uznał, że chłopakowi należy się mała kara za to, że kazał mu czekać przez całą noc i kolejne cztery godziny po przybyciu do akademika. Po znalezieniu powodu, dla którego chciał go dotykać, postanowił posunąć się nieco dalej.

    To naprawdę seksowne.

    Prapai zawsze wiedział, że męskie sutki są tak samo seksowne jak kobiece, ale nigdy nie spotkał kogoś, kto byłby w tym miejscu tak wrażliwy. To dlatego ostatnim razem, kiedy mógł dotknąć sutków Skya, było to dla niego niezapomniane przeżycie. Im dłużej je smakował, tym bardziej mu się to podobało, a najbardziej podobała mu się reakcja pieszczonego chłopaka, który z głośnym jękiem poruszał biodrami w reakcji na jego dotyk.

    – Hmm.

    Już w momencie, gdy opuszki jego palców dotknęły brodawek, śpiący chłopak zaczął protestować. Nie odwrócił się jednak, próbując uniknąć dotyku, ale Prapai i tak się wzdrygnął. Spojrzał mu w twarz, by sprawdzić, czy Sky nadal śpi, i na powrót skupił się na uroczym widoku. Pocierając równocześnie oba sutki, gapił się na nie jak pies na kość. Dla tego chłopaka był gotów zostać nawet psem.

    Chwyt!

    Na początku tylko delikatnie się nimi bawił, ale kiedy stwardniały mu pod palcami, mężczyzna wziął głęboki oddech. Ta zmysłowość i seksowność była nie do zniesienia. Po chwili zbliżył głowę,  dmuchnął w jeden z nich i... Nie wytrzymał.

    Cholera!

    – Hmmm…

    Gdy tylko jego język polizał jeden z jasnych sutków, z ust Skya wydobył się cichy jęk. Prapai przeklął się w myślach, ale nie przestawał. Zamiast tylko je lizać, objął je – najpierw jeden, a potem drugi – całymi ustami, delikatnie ssąc i przygryzając. Nie zwracał uwagi na swoje rozpalone ciało. Po prostu chciał powoli smakować tego dzieciaka. Tym razem nie chciał się spieszyć.

    Jeśli znów dane mu będzie przytulić Skya, sprawi, że chłopak będzie jęczał, jakby od tego zależało jego życie, podczas gdy on będzie go niespiesznie smakować.

    – Hmm, aaach…

    Jeszcze trochę.

    W myślach powtarzał sobie, że tylko go smakuje. Na zmianę pieścił ustami twarde guziczki, a ssąc je, spijał słodycz jak miód. Jego spragnione oczy wpatrywały się w najseksowniejszego chłopaka, jakiego kiedykolwiek widział, a dłonie przesuwały się wzdłuż talii, delektując się dotykiem czystej skóry, która podniecała go do szaleństwa. Chwilę później nie potrafił się powstrzymać, żeby nie dotknąć jego spodni...

    – Hej!!!

    Chłopak, który jeszcze niedawno niecierpliwie prężył się na łóżku, wydał z siebie głośny krzyk. Prapai podniósł wzrok i ujrzał rozbudzonego Skya, którego policzki uroczo się zarumieniły.

    – Co ty… próbujesz zrobić?

    Sky szybko odzyskał przytomność, ale jego głos wyraźnie drżał. Prapai spazmatycznie nabrał w płuca powietrza, co jedynie pogorszyło sytuację, bo w nosie poczuł silny zapach rozgrzanych, podnieconych ciał. Oczy błyszczały mu nieokiełznaną drapieżnością, zanim zacisnął w pięści obie dłonie. Mógłby przekonać Skya, by mu pozwolił, ale...

    – Muszę skorzystać z łazienki.

    Bum!

    Ujrzawszy przerażenie w oczach chłopaka, mężczyzna poczuł się tak, jakby ktoś przywalił mu w głowę młotkiem. Natychmiast się ocknął. Zrobiwszy kilka długich kroków znalazł się w łazience. Jeszcze nigdy nie był tak zły na siebie za zrobienie czegoś, czego nie powinien był robić. Kiedyś był w stanie bardziej się kontrolować, ale gdy lizał i ssał te kuszące sutki, całkowicie stracił nad sobą panowanie.

    Teraz już wiedział, że nie wystarczy mu raz przytulić Skya. Chciał już bez końca się do niego tulić. Tak, był w poważnych tarapatach.

    W tym samym czasie Naphon zdążył całkowicie oprzytomnieć. Szybko ściągnął koszulę, mając oczy utkwione w drzwiach łazienki, za którymi zniknął olbrzym. Wziął głęboki oddech, by uspokoić swoje rozpalone ciało. Tym, co najbardziej zaskoczyło go po przebudzeniu, nie był widok pochylającego się nad nim mężczyzny, lecz niesamowita ulga, którą poczuł, gdy zobaczył, że to Prapai.

    Na krótką chwilę Sky niemal się z tym pogodził. Nie powinien tak myśleć, nie powinien tak czuć, ale tak właśnie się stało.

    – Sky, ty głupku! Jak możesz myśleć w ten sposób o kimś, komu nie możesz zaufać?!

    Tak, jego serce zmiękło.

    Nie wiedział, kiedy to się zaczęło. Może wtedy, gdy Prapai został, by go pielęgnować, albo ostatniej nocy, kiedy bez skargi cierpliwie na niego czekał. Naphon wiedział jedynie, że mury, które wokół siebie wzniósł, runęły, gdy tylko Prapai zdecydował się ulżyć sobie w łazience, zamiast – jak za pierwszym razem – uprawiać z nim seks. Dotykał go, ale nie posunął się dalej.

    Młody mężczyzna wiedział, że to czyste szaleństwo myśleć w ten sposób, bo przecież dotyk to coś intymnego. Forma molestowania. Ale z niewyjaśnionej przyczyny wcale nie czuł się zły. Był wręcz pod wrażeniem, że mężczyzna, któremu z całą pewnością nie brakowało chętnych do łóżka, potrafił wytrzymać i od miesięcy próbował go zdobyć.

    Nie, Sky, on tylko się z tobą bawi. To nie znaczy, że nie igra z innymi ludźmi.

    Ale dlaczego jego głos brzmi tak miękko?

    Dwadzieścia minut później nieproszony gość wyszedł z łazienki i wyglądał na odświeżonego. Poważny wyraz twarzy i onieśmielające spojrzenie zniknęły, a na ich miejsce powróciło jego zabawne ja. Wcale nie wstydził się pokazać swojej klatki piersiowej i pleców, sprawiając, że właściciel pokoju nagle się zawstydził.

    – Dzięki za łazienkę. Czuję się o wiele lepiej.

    – Nie dałem ci pozwolenia.

    – Daj spokój, nie bądź skąpy. Ja tylko z niej skorzystałem.

    – Łazienka to nie problem. Nie zapomniałem, co mnie obudziło. – Sky posłał mu krzywe spojrzenie.

    Mężczyzna zaśmiał się cicho, po czym usiadł na łóżku, z dala od biurka, przy którym siedział student.

    – Chcesz wiedzieć?

    – Nie. – Chłopak wpatrywał się w przebiegłe oczy, zanim się odwrócił, zdecydowany nie dać się nabrać.

    – Ale i tak chciałbym ci powiedzieć. Dobra, dobra, po prostu posłuchaj tego jak żartu, okay? Wow, minęły miesiące, odkąd cię przytulałem! Trzy miesiące! Jak miałbym to znieść? Tym bardziej, że nie zabawiałem się z nikim na boku.

    – Ni cholery, nie kupuję tego.

    Ten chłopak nie jest głupi, ale co ważniejsze – nadal się do mnie odzywa.

    – Mówię ci prawdę.

    Sky nie musiał się nawet odzywać, wystarczyło spojrzenie jego zimnych oczu, żeby uśmiech Prapaia zbladł.

    – Spałem z kimś… raz.

    – Hm…

    – Ok, w porządku, dwa razy.

    Właściciel pokoju potrząsnął z politowaniem głową, po czym wrócił do swojego projektu. W tym samym czasie mężczyzna głośno i poważnie przemówił:

    – Będę teraz całkowicie szczery: trzy razy. Nie opowiadam ci żadnych bzdur. Odkąd uprawiałem z tobą seks, przespałem się z trzema osobami, ale nie były to oszałamiające przeżycia. Od ostatniego razu minął już ponad miesiąc.

    Wcześniej Prapai lekko o tym mówił, ale jego ostatnia wypowiedź brzmiała poważnie i szczerze. Następnie wyczerpany położył się na łóżku.

    – Dlaczego, do cholery, się przyznałem?

    – No właśnie, wcale nie chciałem tego słuchać.

    Leżący na łóżku mężczyzna, wpatrując się w plecy młodszego, cicho się zaśmiał.

    – Dobra, przyznałem się, bo jestem bezwstydny. Potraktuj to lekko, możesz udawać, że to był żart.  

    Sky nawet na niego nie spojrzał, udając, że jest pochłonięty pracą, podczas gdy jego mózg przetrawiał informację, że Prapai nie był z nikim, odkąd skoncentrował się na nim. Podparł podbródek na dłoni i ukrył uśmiech.

    – Więc słuchaj dalej, bo najwyraźniej mam teraz psychozę.

    – Myślałem, że już od dawna jesteś psychopatą – odparował Sky.

    Pai znów się uśmiechnął.

    – Myślę, że niedawno się zmieniłem… Wtedy, gdy odkryłem, że lubię sutki i – och! – koniecznie muszą być przekłute.

    Rzut!

    – Auć!

    Twarz Skya oblała się rumieńcem, a chwilę później jego ołówek poszybował w stronę mężczyzny. Młodzieniec przygryzł wargę, słysząc udawane okrzyki i następujący po nich śmiech.

     Usłyszał miękki głos, który dotknął jego serca:

    – Widzisz? Umiem sprawić, że też się zawstydzisz.

    – Kto, do cholery, się wstydzi?! Idę się wykąpać.

    Sky szybko skierował się do łazienki, nie przejmując się głosem sugerującym obłudnie, że być może ma znów gorączkę, bo jego twarz jest czerwona. To nie gorączka go trawiła. Za jego stan odpowiedzialny był psychol lubiący przekłute sutki.

    – Kurwa! – przeklął chłopak, ujrzawszy w lustrze swoje odbicie, po czym zakrył usta dłonią. Nie tylko miał czerwone policzki. Jego oczy płonęły jasnym blaskiem i to nie ze strachu. Obawiał się, czy całkiem niechcący nie otworzył przed kimś swojego serca. 

    Jeśli nie miał żadnych uczuć, to dlaczego nie potrafił ich dłużej ukrywać?



Tłumaczenie: Juli.Ann    

Korekta: paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty