SE [Tom 1] – Rozdział 3.2
<10>
W poprzednim rozdziale:
– Co mam
zrobić, żebyś przestał?
– Kto
wie? Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem. Zacznij być posłuszny. Byłeś
cholernie niegrzeczny i nawet nie przeprosiłeś.
–
Musiałbym najpierw zrobić coś złego, żebyś mógł wymagać ode mnie przeprosin.
– Albo
poczekaj, aż zmienię zdanie. Wiesz, że jestem bardzo kapryśny.
– Myślałem,
że jesteś zwykłym dupkiem, ale widzę, że raczej jakimś psycholem.
– Często
to słyszę.
Wydawało
się, że między nimi przeskakują niewidzialne iskry. Sangwoo nie musiał się
nawet starać, żeby w jego słowach można było wyczuć kpinę.
– Myślisz,
że jestem popychadłem, ale całkowicie się mylisz. Niczego się nie boję. Byłem w
stanie odeprzeć wszystkich nagabujących mnie świrów, śmieci i rozwydrzone
dziewuchy. To, co robisz, sunbae, jest dla mnie absolutnie niczym.
Celowo blefował, ale w
odpowiedzi Jaeyoung radośnie się roześmiał.
– Po
usłyszeniu czegoś takiego stałem się jeszcze bardziej zaciekły.
– Śmiało,
spróbuj, czy uda ci się coś osiągnąć, psycho-sunbaenim.
– Tak, jasne.
Przecież i tak dzięki tobie nie mam nic do roboty, wariacie-hoobaenim.
Sangwoo ostentacyjnie
odwrócił się plecami i podszedł do swojego roweru, który zostawił przypięty przed
biblioteką. Na wszelki wypadek obrócił się tak, by Jaeyoung nie mógł go
podejrzeć, odblokował zamek i wskoczył na rower.
– Jestem
pewien, że nie spuści powietrza z kół.
Gdyby jego
prześladowca dotknął roweru, dla Sangwoo byłby to pretekst do natychmiastowego
zgłoszenia go na policję. Jednak pojazd okazał się być nietknięty. Tego dnia Sangwoo
wrócił do domu wcześniej niż zwykle. Przypiął rower przed budynkiem, w którym
mieściła się jego kawalerka, po czym wszedł na czwarte piętro. Jego umysł i ciało
rozluźniły się, gdy tylko otworzył drzwi. Przez chwilę odpoczywał, leżąc na
łóżku, mimo że zazwyczaj od razu po przekroczeniu progu zmieniał ubranie.
– To
jakiś grom z jasnego nieba.
Informatyk
cierpiał przez cały dzień. Nie był w stanie skoncentrować się na zajęciach. Lunch,
który zjadł, przyprawił go o niestrawność, spacer został zrujnowany i nie mógł nawet
pouczyć się w bibliotece. W przeciwieństwie do tego, co powiedział Jaeyoungowi,
wcale nie był tak pewny siebie, a to głównie dlatego, że jego prześladowca różnił
się od złoczyńców, z którymi do tej pory miewał do czynienia. Jaeyoung był niesamowicie
przebiegły i skrupulatny, a na dodatek raczej nie uciekał się do nielegalnych działań.
Zgłaszanie takowych było jedynym sposobem, w jaki Sangwoo mógł się bronić.
Istnieje więc tylko jedno rozwiązanie.
Nie
pozostało mu nic innego jak tylko ze stoickim spokojem znosić jego szykany i czekać,
aż mu się znudzą. To jedyny sposób. Kiedyś pewnie przejdzie mu ochota i
wyczerpie się energia. Bez względu na to, jak daleko Jaeyoung posunie się w
swoim szaleństwie i jak bardzo będzie się starał, przecież i tak nie będzie w
stanie przyswoić sobie materiału tak trudnego kursu jak np. matematyka inżynierska.
W każdym razie da radę, być może, wytrwać tylko dwa tygodnie, nim zrezygnuje z
zajęć. Dwa tygodnie! No owszem, to może być męczące, ale byłoby o wiele gorzej,
gdyby Sangwoo musiał borykać się z problemem o imieniu Jaeyoung aż do końca
semestru. Jeśli więc nie ugnie się i wytrzyma, to w końcu nadejdzie dobry
dzień.
Mimo
wszystko to było cholernie irytujące!
Właściwie
programista nie miał przyjaciół. Na dodatek był niesamowicie zestresowany choćby
z tego powodu, że ktoś zajął jego miejsce bądź usiadł obok.
Tej nocy Sangwoo niewiele
spał.
Return 0;
Następnego
ranka nadszedł długo wyczekiwany drugi dzień nowego semestru. Zazwyczaj student
spał osiem godzin, ale nie tym razem. Z powodu koszmaru obudził się w środku
nocy i nie był już w stanie zasnąć. W rezultacie przespał zaledwie około
czterech godzin i był teraz w opłakanym stanie. We śnie pojawiła się czerwona
kurtka, a gdy ją rozpiął, jego oczom ukazał się ostry ząb, który próbował go
zaatakować. Po przebudzeniu uznał to za śmieszne i wiedział, że właściwie nie było
się czego bać, lecz we śnie uciekał, czując obezwładniający strach.
– Po
prostu wytrzymajmy to przez dwa tygodnie.
Sangwoo
zacisnął zęby i wyrecytował te słowa jak magiczne zaklęcie. Całkiem realny
niepokój, że jego stabilne życie się rozpadnie, wciąż narastał, więc nieustannie
musiał brać się w garść. Nie było innego wyjścia. Nie mógł przecież zmienić kursów.
Zresztą i tak nic by to nie dało, bo ten czerwony diabeł zapewne podążyłby za
nim. A wzięcie urlopu z tak błahego powodu absolutnie nie wchodziło w rachubę.
Kiedy Sangwoo
przeszedł przez główną bramę, jego elektroniczny zegarek wskazywał 8:24. Dziś
poszedł na uczelnię wcześniej, by zaklepać sobie swoje stałe miejsce. O tak wczesnej
porze na kampusie nie było niemal żadnych studentów. Informatyk zapiął swój
rower przed biblioteką i udał się do sali wykładowej w budynku inżynieryjnym. Gdy
tylko otworzył drzwi pomieszczenia, od razu poczuł rozpacz. Na biurku w
czwartym rzędzie po prawej stronie leżała skórzana torba.
Kiedy, u
licha, ten drań przyszedł tu, by zająć to miejsce?
Student
podbiegł, by dokładnie obejrzeć torbę, ale nie był pewien czy to ta sama, którą
widział wczoraj.
– Niemożliwe,
żeby już wczoraj ją tu zostawił, prawda?
Ale tak,
to było bardziej prawdopodobne. Ten złoczyńca podrzucił torbę już wczoraj,
zamiast przyjeżdżać wcześniej tylko po to, by ją tu położyć. Pomijając rozważania
na temat tego, kiedy Jaeyoung to zrobił, Sangwoo poczuł się zapędzony do
narożnika. Dzisiejszy dzień już od samego ranka również stał się porażką. I
również tym razem wzburzony informatyk zmuszony był usiąść najdalej, jak tylko
się dało. Grzejnik nie był włączony, więc w sali było niemal tak samo zimno jak
na zewnątrz. Nie zdejmując kurtki i szalika, zajął więc niekorzystne miejsce i
niemal natychmiast poczuł się senny. Przespał przecież zaledwie połowę nocy! Otworzył
książkę, by przejrzeć materiał nadchodzących zajęć, ale litery wciąż mu się
rozmywały.
Jeśli
zasnę na wykładach, będę miał niezłe kłopoty. Zamiast tego lepiej będzie
przespać się trochę przed ich rozpoczęciem.
Jak
pomyślał, tak zrobił. Zamknął podręcznik i użył go jako mało wygodnej poduszki.
Ledwo opadły mu powieki, a już poczuł, jak odpływa w sen.
– ... 30
punktów, a pozostałe 20 punktów oceny końcowej stanowi praca domowa. Informacje
o moim biurze oraz adres mailowy znajdziecie w sylabusie. Jeśli chcecie się ze
mną spotkać, możecie uzgodnić termin z moim asystentem albo wysłać e-mail
bezpośrednio na mój adres. Teraz zajmijmy się dzisiejszym tematem.
Kiedy
Sangwoo ponownie otworzył oczy, usłyszał monotonny głos wykładowcy, a jego pole
widzenia wypełnił wściekle czerwony kolor. Mimo że tym razem usiadł z dala od swojego
stałego miejsca, u jego boku i tak siedział Jang Jaeyoung. Wkurzający facet, na
którego przystojnej twarzy malowała się ewidentna kpina. Sangwoo szybko zerknął
na zegarek. Minęło 14 minut od rozpoczęcia zajęć. Rozejrzał się dookoła i
spostrzegł, że wszyscy studenci – z wyjątkiem jego samego – mieli przed sobą wydrukowane
konspekty. Tylko jego biurko było puste. Siedzący obok Jaeyoung potrząsał trzymaną
między palcami kartką A4.
Ten
cholerny sukinsyn.
Sangwoo
pospiesznie spojrzał na innych studentów, ale nikt nie miał dodatkowego
egzemplarza. Czułby się okropnie zażenowany, prosząc o konspekt, ponieważ
powinien był wziąć go już na początku zajęć, zanim jeszcze profesor rozpoczął wykład.
Sangwoo zacisnął zęby i wyciągnął rękę do Jaeyounga, po czym niskim szeptem
przemówił:
– Daj mi
to.
– Zostawiłeś
swój tutaj? Ten jest mój.
– I tak
nie zamierzasz się uczyć.
Jaeyoung
zmrużył oczy, a cienka kartka zatrzepotała mu w palcach. Sangwoo spróbował jej
dosięgnąć, ale ledwo się o nią otarł, wróg natychmiast odsunął ją z jego
zasięgu. Mógł się jedynie przyglądać, jak projektant składał papier na pół, a następnie
ponownie na pół. Informatyk niecierpliwie go obserwował, zastanawiając się, co on
właściwie robi.
– A nie powinieneś
grzecznie poprosić, jeśli czegoś chcesz?
Czerwony diabeł
zadziornie wyszeptał to niskim, pouczającym głosem. Niezbędny Sangwoo konspekt został
złożony na kształt samolotu i znajdował się teraz między kciukiem a palcem
wskazującym jego antagonisty.
– Daj mi
go, proszę.
– Z
większą desperacją.
– Błagam
cię.
– Pudło.
W
chwili, gdy profesor odwrócił się od studentów i zaczął pisać coś na tablicy,
papierowy samolocik wzbił się w powietrze, zakreślił dynamiczny łuk i odleciał przez
lekko otwarte tylne drzwi. Tłumiąc złość, Sangwoo podniósł się z miejsca. Głupotą
było przecież myślenie, że dostanie cokolwiek od Jang Jaeyounga. Przecisnął się
między ciasno ustawionymi biurkami i poszedł do przodu, by wziąć wydruk ze
stosu leżącego na biurku profesora. Właśnie wtedy wykładowca odwrócił się i obrzucił
go nieprzychylnym spojrzeniem.
– Co tu
robisz, studencie?
– Przepraszam.
Nie dostałem materiałów, ale nie chciałem nic mówić, bo bałem się, że będę przeszkadzał
w wykładzie, panie profesorze.
– Czy to
nie dlatego, że drzemałeś od początku zajęć? – Wykładowca z dezaprobatą mlasnął
językiem. Na jego twarzy wyraźnie widać było, że ma go za żałosnego studenta. –
Idź do łazienki.
– Co?
– Ła-zien-ka.
Z kartką
w dłoni Sangwoo wyszedł przez frontowe drzwi, nie mając pojęcia, dlaczego
kazano mu to zrobić. Mimo że nie należał do studentów kochanych przez
profesorów za zgłaszanie się do odpowiedzi lub dobrowolne odwiedzanie
laboratorium, to i tak naturalnie zyskiwał ich sympatię na długo przed końcem semestru.
By to osiągnąć, wystarczyło wykonywać na czas zadania domowe i uzyskiwać wysokie
wyniki w testach. Po raz pierwszy zrobił na profesorze negatywne wrażenie i to
już pierwszego dnia kursu. Ponadto profesor Choi był wpływowym i cenionym wykładowcą,
który uczył głównie przedmiotów dla zaawansowanych (czwartego roku).
Gdy
Sangwoo wszedł do łazienki i spojrzał w lustro, z jego gardła omal nie wyrwał
się głośny krzyk. Na twarzy miał coś dziwnego. Pod nosem widniały ciemne wąsy.
Pospiesznie odkręcił kran i przemył twarz wodą, ale nic to nie dało.
Muszę
się pospieszyć i jak najszybciej wrócić...
Sangwoo namydlił
ręce i pocierał miejsce nad górną wargą. Stopniowo czarne bazgroły zaczęły
znikać z jego twarzy, ale niestety był to bardzo powolny proces. Młody człowiek
nie mógł uwierzyć, że jego wróg zmarnował swój czas na tak bezużytecznego,
dziecinnego psikusa.
Zostałem
pomalowany przez studenta sztuki. Co za dziadowski sukinsyn!
Sangwoo zmarnował w ten
sposób 19 minut, o czym bezlitośnie poinformował go zapięty na przegubie dłoni
elektroniczny zegarek. Do końca wykładu pozostało jedynie pięć minut, więc
student – całkiem rozsądnie zresztą – uznał, że lepiej będzie uniknąć
potępiającego spojrzenia profesora i nie wracać na zajęcia.
– Co ja
złego zrobiłem?
Nagle Sangwoo poczuł się
pokrzywdzony. Wezwany wówczas przez profesora, przedstawił mu wyłącznie fakty.
Przecież nie kłamał, mówiąc, że Jaeyoung nie uczęszczał na zajęcia i nie
przyłożył ręki do grupowego projektu. To Sangwoo zmuszony był w pojedynkę wykonać
zadanie. Nieukończenie studiów z powodu dwóch punktów mogło wydawać się innym niesprawiedliwe,
ale Jaeyoung sam był sobie winien. A fakt, że to Sangwoo za to płacił, między
innymi siedząc teraz przed salą wykładową w oczekiwaniu na zakończenie zajęć, uważał
za stanowczo niezasłużony.
– Skurwysyn!
– wypluł z siebie najgorsze przekleństwo, jakie przyszło mu do głowy.
Błąd zależał od natury
błędu. Jeśli spowodowany był literówkami, łatwo można było je poprawić.
Natomiast błędy logiczne mogły nieoczekiwanie się pojawić, nawet jeśli było się
zdania, że jest to doskonałe zakodowanie. I nawet przeszukawszy starannie cały
kod, trudno było je wyłapać. Jang Jaeyoung, który niespodziewanie pojawił się i
zburzył codzienne, starannie zaplanowane życie Sangwoo, był niczym innym jak
błędem semantycznym.
Po
zakończeniu zajęć ściśnięci jak sardynki w puszce studenci przepychali się, chcąc
jak najszybciej opuścić salę.
Sangwoo
wrócił na swoje miejsce i spakował plecak. Kątem oka dostrzegł czerwoną kurtkę,
ale zignorował obecność wroga i wyszedł. Celem Jang Jaeyounga było rozzłoszczenie
Sangwoo, a ten nie zamierzał przyczynić się do jego triumfu, pokazując mu swój
wyraz twarzy. Informatyk zastanowił się nawet, czy nie lepiej byłoby nie
chodzić na te zajęcia, zamiast siedzieć obok kogoś takiego. Ponieważ jednak
były to przedmioty wymagane na jego kierunku, w zasadzie nie miał innego wyboru,
jak tylko trzymać się z dala od Jaeyounga, który z uporem zajmował najlepsze
miejsca.
Reszta
dnia potoczyła się na wzór wczorajszego. Po otrzymaniu tacy z koreańskim
jedzeniem Sangwoo usiadł w najbardziej oddalonym miejscu stołówki i mimo tylu pustych
stolików wokół projektant wylądował akurat obok niego i bez słowa zaczął jeść.
Czując nadchodzącą
wielkimi krokami niestrawność, ofiara jego złośliwości odniosła talerz i skierowała
się do sklepu z przekąskami. Jak było do przewidzenia, brakowało tam kawy,
którą zawsze pijał Sangwoo. Natomiast ekipa teatralna najwidoczniej uparła się,
by również dzisiaj zrujnować mu spacer.
Gdy student
zajął zarezerwowane w bibliotece miejsce, czuł się już całkowicie wyczerpany.
Minęły zaledwie dwa dni od rozpoczęcia semestru, a pokazy nieustannego
dręczenia ze strony Jaeyounga zdążyły już sprawić, że jego świat pogrążył się w
chaosie. Jak przy takim tempie szargania mu nerwów Sangwoo da radę wytrzymać ataki
tego psychola przez dwa tygodnie?
– Znowu
siedzisz nad książkami, hoobaenim.
Semantyczny błąd po
zajęciu krzesła tuż obok cicho otworzył książkę, a jedyne, co mógł zrobić Sangwoo,
to obrzucić go gniewnym spojrzeniem. Teraz wystarczył już jeden rzut oka na
twarz prześladowcy, a Sangwoo dosłownie kipiał z gniewu.
Nie mogę
tego gdzieś zgłosić?
Oskarżenie:
– Przestępstwo ubierania
się na czerwono (nie jest to niezgodne z prawem).
– Przestępstwo zajmowania
miejsca (nie wbrew prawu).
– Przestępstwo siadania
obok mnie (nie wbrew prawu).
– Przestępstwo machania
nogami (niejednoznaczne).
– Przestępstwo pstrykania
długopisem (niejednoznaczne).
– Przestępstwo polegające
na wykupieniu kawy (nie wbrew prawu).
– Przestępstwo zapchania
kosza na śmieci (nie wbrew prawu).
– Przestępstwo polegające
na niewydaniu konspektu (nie wbrew prawu).
– Przestępstwo bazgrania
po twarzy (winny).
– Przestępstwo jego
istnienia (nie wbrew prawu [wielka szkoda]).
– …
Im dłużej
analizował przewinienia Jaeyounga, tym bardziej beznadziejnie się czuł. Przebiegły
złoczyńca nie mógł być oskarżony ani o używanie obraźliwego języka, ani tym
bardziej o użycie przemocy. Było zupełnie tak, jakby ten facet wlazł mu do
głowy i wybrał tylko to, czego Sangwoo absolutnie nienawidził! Dla innych mogły
to być nic nieznaczące drobiazgi, ale dręczony nimi Sangwoo przeżywał prawdziwe
katusze.
Pomylony
sukinsyn.
Sangwoo
spojrzał na Jaeyounga. Agresor z chichotem czytał książkę. Opierał się plecami
o krzesło i założywszy jedną nogę na drugą, energicznie kiwał głową. Jaskrawa czapka
zdawała się wypełniać całe pole widzenia dręczonego Sangwoo, który poczuł przemożną
chęć przywalenia mu w ten jego czerwony łeb.
Niestety,
nie mógł nic zrobić. Zupełnie wbrew swojej naturze już od jakiegoś czasu uważnie
obserwował Jang Jaeyounga. Nie przeoczył więc, że w tym momencie zalśniło
maleńkie światełko w czarnym jak smoła tunelu. Czytający książkę wróg najpierw
ziewnął, a potem naprawdę zaczął zasypiać. Na szczęście kiedy odpłynął w sen,
nie chrapał ani nie zgrzytał zębami.
Tak do
końca nie zapanował jednak spokój, bo najwidoczniej przyjaciele tego gościa
uznali za atrakcyjną rozrywkę upamiętnianie na zdjęciach błogo śpiącego kumpla.
Na dodatek kręciły się tam jakieś pannice. Z zachwytem gapiły się na uśpionego
projektanta, chichocząc przy tym jak jakieś nieopierzone podlotki. Nawet gdy
spał, to i tak pośrednio odpowiedzialny był za zakłócanie mu spokoju! Aczkolwiek
Sangwoo musiał niechętnie przyznać, że było to o wiele mniej denerwujące od tego,
co wyczyniał Jaeyoung.
Dwie
godziny później Sangwoo schował książki i piórnik do torby, starannie dbając o to,
by nie obudzić śpiącej bestii. Ale niestety w momencie, gdy odsunął krzesło,
Jaeyoung nagle poderwał się na nogi.
Napoje i
przekąski, pozostawione dla niego przez przyjaciół, z hukiem gruchnęły o
podłogę po tym, jak Jaeyoung potrącił je łokciem.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
2 rozdział!! cudowna niespodzianka ! ach biedny Sangwwoo, ktoś go rozpracował, wszedł mu do głowy i myślę że już wszędzie rozpozna swojego czerwonego diabła
OdpowiedzUsuńBędzie więcej takich niespodzianek.
OdpowiedzUsuńOkazuje się, że błędy bywają przystojne😉 Dziękuję za rozdziały dziewczyny❤️
OdpowiedzUsuń❤️ i to jak 🥵
Usuń