SE [Tom 1] – Rozdział 3.3



<10>


    Sangwoo wyszedł z biblioteki zdecydowany udawać, że go nie zna. Schodził tak szybko, jak tylko mógł, ale Jaeyoung bez wysiłku go dogonił. To był rodzaj zawodów, w których ścigali się o to, kto pierwszy dotrze na parter. 

    – Sangwoo, denerwujesz się, prawda?

    – Nie odzywaj się do mnie. Nie chcę nawet słyszeć twojego głosu.

    – Sam to na siebie ściągnąłeś.

    Sangwoo wyszedł z budynku i podszedł do swojego roweru.

    – Nie zrobiłem nic złego, a ty masz w głowie wyłącznie jakieś dziecinne psikusy. Nawet dzieciaki z podstawówki tak się nie zachowują, sunbae…

    – Nie zrobiłeś nic złego, a ja bezpodstawnie się wściekam? Znowu o tym mówisz?

    Sangwoo gwałtownie się zatrzymał, bo zdecydowanie nie mógł przeboleć tego, co zostało powiedziane.

    – Co zrobiłem źle? Jeśli mówisz o tym, że nie umieściłem twojego imienia w prezentacji PowerPoint, to…

    – Wypchaj się – przerwał mu Jaeyoung. 

    Informatyk odwrócił się, ale senior stał znacznie bliżej, niż myślał. Spodziewał się, że projektant będzie prowokacyjnie chichotał, ale był niespodziewanie poważny. Na tle pociemniałego nieba Sangwoo nawiązał kontakt wzrokowy z noszącym czerwoną czapkę Jaeyoungiem.

    – Być może trudno ci w to uwierzyć, ale naprawdę chciałem się z tobą dogadać.

    Sangwoo zamknął usta. To nie był pierwszy raz, kiedy z tak bliskiej odległości widział jego twarz, chociaż nigdy dokładnie jej nie przeanalizował. Do tej pory ani nie wiedział, ani go to nie obchodziło, że oczy seniora za okularami były nieco opadnięte i że miał prosty nos. Nie wiedział, czy schludnie się ubierał, czy wyglądał raczej jak przestępca. I nie był świadomy, że zarówno jego tęczówki, jak i włosy nie były całkowicie czarne.

    – Człowiek jest emocjonalnym zwierzęciem. Gdybyś mnie tak nie ignorował, nie poczułbym się sprowokowany do takiego, a nie innego zachowania.

    – Więc odejdziesz, jeśli przeproszę?

    Jaeyoung najpierw wyglądał na zdziwionego, a chwilę później głośno się roześmiał. 

    – Jesteś głupi? Podobno jesteś geniuszem programowania. Czyżbyś absolutnie nie znał się na ludzkiej psychice dlatego, że jesteś maszyną?

    – Co masz na myśli?

    – Gdyby sprawa była aż tak prosta, nie znaleźlibyśmy się w tym miejscu, prawda? 

    Wygłaszane krytycznym tonem uwagi Jaeyounga wydawały się być bardziej niepokojące niż jakikolwiek inny problem, który Sangwoo miał do rozwiązania. Czuł się w tej chwili tak, jakby próbował przeniknąć niekończącą się ciemność. 

    – Nie usprawiedliwiaj się. Jesteś tylko szumowiną, bandziorem i sadystą, sunbae.

    Jaeyoung wyglądał raczej na rozbawionego niż rozgniewanego. 

    – Cieszę się, że mogę usłyszeć od ciebie takie komplementy.

    – Zwariowałeś?

    – Tak, powinieneś więc być ostrożny.

    – Szalony drań – mruknął do siebie pod nosem Sangwoo, odblokowując rower, po czym natychmiast na niego wsiadł i nie oglądając się za siebie, odjechał.


Return 0;


    W środy odbywała się seria zajęć „Kultura popularna i teoria kultury”*.

    (*Zajęcia dostępne tylko w środy).

    Chociaż większość studentów uważała te kursy za bardzo trudne, były to jedyne obowiązkowe przedmioty z nauk humanistycznych i sztuk wyzwolonych, na które w tym semestrze można było uczęszczać. Program zajęć naszpikowany był mnóstwem nieznanej terminologii, ponieważ opierały się one na szkole frankfurckiej i orientalizmie. I nawet po zeskanowaniu książki materiał wcale nie był łatwy do zrozumienia. Już wcześniej dla studenta nauk ścisłych i inżynierii treść podręcznika była niemal nie do ogarnięcia. Natomiast teraz potencjalna obecność burzącego spokój czerwonego diabła najprawdopodobniej przyczyni się do tego, że Sangwoo nie będzie w stanie nic zrozumieć. 

    Programista wszedł do sali 19 minut przed rozpoczęciem wykładu i zrezygnowany zamknął oczy. No tak. Jaeyoung z pewnością również będzie obecny, ale informatyk nie chciał oglądać wprawiającej go w zdenerwowanie kurierskiej torby. Jednak kiedy po kilku sekundach otworzył oczy, w polu widzenia nie ujrzał własności znienawidzonego projektanta. Najdoskonalsze miejsce w calusieńkiej sali wykładowej okazało się być czyste i schludne, zupełnie jakby nikt nigdy tam nie siedział.

    Co tu się dzieje?

    Sangwoo był tak zaskoczony, że z emocji serce waliło mu o żebra. Szybko podszedł i usiadł na absolutnie idealnym krześle. Poczuł przypływ satysfakcji, ale skoro nie potrafił przewidzieć zachowania Jang Jaeyounga, to chwilę później zaczął się jednak niepokoić.

    Otworzył podręcznik i sprawdził, czego będą się w tym dniu uczyć. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł się wolny. Nie dość, że siedział na właściwym miejscu, to na dodatek w zasięgu jego wzroku nie widać było nawet skrawka czerwonego materiału. Zatopiony w lekturze, kątem oka dostrzegł, jak obok jego siedzenia położono białą torbę ekologiczną. Sangwoo głośno westchnął. 

    – Dlaczego już od samego rana tak ciężko wzdychasz? 

    Gdy podniósł głowę, okazało się, że jednak słuch go nie mylił. Głos istotnie nie należał do Jaeyounga i informatyk poczuł się z tego powodu niewypowiedzianie wręcz szczęśliwy. Właścicielką torby okazała się studentka w ciemnozielonym swetrze, która wydała mu się dziwnie znajoma. 

    – Och! Jihye, mam na imię Jihye. Czy to nie ty pomogłeś mi nieść to ciężkie pudło? Zjedliśmy potem wspólnie posiłek, prawda? 

    Te radosne słowa padły z jej ust, gdy trafnie odczytała wyraz twarzy Sangwoo, po czym usiadła na krześle obok. Dopiero wtedy chłopak przypomniał sobie Jihye. Ostatnim razem jej włosy były inaczej uczesane, więc to zapewne z tego powodu nie mógł jej rozpoznać. 

    – Ty też chodzisz na te zajęcia, oppa?* Interesujesz się filozofią? Zapisałam się na ten kurs, ponieważ interesują mnie teorie francuskich myślicieli takich jak Lacan i Foucault.

    (*Oppa to koreańskie słowo oznaczające dosłownie starszego brata, gdy zwraca się do niego kobieta. Jest również używane między dobrymi przyjaciółmi, ponieważ wskazuje na bliską relację).

    – Nie, absolutnie nie jestem zainteresowany. Uczę się tego przedmiotu, bo muszę.

    – Naprawdę? Cóż, ja natomiast muszę wziąć udział w zajęciach komputerowych. To świetnie. Później zapytam cię, co jest łatwiejsze, oppa. Słyszałam, że największą różnicą między teorią przetwarzania informacji, a wprowadzeniem do informatyki jest...

    Na szczęście zajęcia rozpoczęły się we właściwym czasie i pojawienie się wykładowcy przerwało jej monolog. 

    Dla Sangwoo był to niemal raj. Profesor, który się nie spóźniał, kompleksowe materiały przygotowawcze i idealne miejsce, na którym siedział. Co prawda obok niego znajdował się ktoś, kto zapewne nawet pozostawiony samemu sobie nieustannie by gadał, ale Sangwoo ocenił, że i tak obecna sytuacja była po prostu wspaniała.

    Nagle uderzyła go myśl, że ani razu nie widział dziś Jang Jaeyounga. Był pewien, że ten sadysta jeszcze się nie poddał i coś się dzieje. W każdym razie poczuł, że zaczął trochę ciężej oddychać.

    – Widzimy więc świat podzielony na elitę i ogół społeczeństwa bez władzy. Istnieje pogląd, że elity przewodzą społeczeństwu.

    – To prawda. Jeśli tak, to po co gloryfikować przeciwne opinie społeczne? Jaki jest sens odrzucania ich wcześniej?

    – Powiedzieliśmy, że to nie jest kwestia prawdy lub fałszu. Musimy zacząć od podejścia do teorii socjologicznych zgodnie z ich poprawnością.

    Sangwoo przechadzał się po korytarzu Wyższej Szkoły Humanistycznej i omawiał z Jihye treść dzisiejszych zajęć. Nie było zaskoczeniem, że studentka okazała się inteligentniejsza, niż można było sądzić po jej wyglądzie. 

    Informatyk był podekscytowany, ponieważ nadal nie widział jaskrawej czerwieni.

    To właśnie jest normalne!

    Po dwóch dniach cierpienia był zachwycony krótkim doświadczaniem normalności. Jihye siedziała obok niego podczas dwóch wykładów, ale w przeciwieństwie do pewnego sunbae w ogóle mu nie przeszkadzała. Dodatkowo po zajęciach wyjaśniła mu to, czego nie zrozumiał, i to właśnie było prawdziwą wisienką na torcie.

    – Oppa, gdzie masz następny wykład?

    – Żadnego dziś już nie mam. 

    – Zazdroszczę ci. Ja mam jeszcze dwa. Co zjemy na lunch? – Jihye zapytała o to tak, jakby było to absolutnie naturalne, że dwie uczęszczające na te same zajęcia osoby wspólnie coś zjedzą. Sangwoo zakwestionował co prawda zgodność tego założenia, ale nie zawracał sobie głowy zaprzeczaniem, ponieważ i tak był już w drodze do restauracji. Jednak idąc po kampusie, czuł narastający niepokój, ponieważ nie wiedział, gdzie i kiedy może pojawić się jego wróg. Wciąż się rozglądał, aż w końcu Jihye zapytała, dlaczego to robi. W chwili, gdy miał jej już udzielić odpowiedzi, spostrzegł morze studentów wylewające się z budynku Wydziału Humanistycznego.

    Jedyną zaletą czerwonego materiału było to, że z daleka się wyróżniał.

    – Hej, szybko! Chodźmy.

    – Dlaczego?

    – Pospiesz się.

    Sangwoo dotarł do kantyny i szybko ustawił się w kolejce do bufetu z koreańskim jedzeniem. Ponieważ Jaeyoung pojawił się w towarzystwie tak wielu studentów, oznaczało to, że poszedł na wykłady. Jakby się nad tym zastanowić, było to nawet logiczne. Musiał przecież powtórzyć zajęcia z „Kształcenia osobowości studentów koreańskich uniwersytetów”. Było więc jasne, że ich kursy czasem się pokrywały, nie mógł więc nieprzerwanie mu przeszkadzać.

    Sangwoo z satysfakcją zmierzał do stolika, niosąc swoją tacę, ponieważ przyszedł mu do głowy dobry pomysł odnośnie wybrania miejsca do zjedzenia posiłku. Dziś, inaczej niż zwykle, skierował się do zatłoczonej części. Kiedy wcześniej ukradkiem rozejrzał się po restauracji, znalazł stolik, przy którym były jedynie dwa wolne miejsca. Student usiadł tam z Jihye. Stolik był więc teraz całkowicie zajęty i w ten sposób student informatyki uniemożliwił Jaeyoungowi zajęcie miejsca obok.

    – Oppa, wydajesz się być w dobrym nastroju.

    – Tak.

    Sangwoo bez słowa zaczął jeść. Podczas posiłku jego wzrok wędrował po wydających jedzenie pracownikach. Właściciel czerwonej kurtki stał w kolejce po kotlet wieprzowy i on również – tak samo, jak informatyk – rozglądał się po stołówce. Wkrótce Jaeyoung znalazł się w części, w której poustawiane były stoliki i odszukał wzrokiem Sangwoo. Na widok triumfującego wyrazu twarzy programisty projektant z dziwną drwiną na obliczu udał się w zupełnie inne miejsce. Nie było to nic wielkiego, ale Sangwoo poczuł ogromną przyjemność.

    – Idziesz po lunchu do domu, oppa?

    – Nie, do biblioteki.

    – To chodźmy najpierw do baru z przekąskami. Postawię ci drinka.

    – Nie.

    – Dlaczego?

    Sangwoo zatrzymał na chwilę sprawnie operującą pałeczkami dłoń. To była nieco skomplikowana historia. Jak miał wyjaśnić, dlaczego nie mógł pić niczego w barze z przekąskami?

    – Wiem, że to dziwnie zabrzmi, ale jestem zastraszany.

    – Co?

    Jihye wyglądała na tak zaskoczoną, że Sangwoo natychmiast zamknął usta. Milczał, a ona błagała go, by powiedział coś więcej.

    – Naprawdę, oppa? To jakieś przegięcie. Jeśli to prawda, to jest bardzo poważna sprawa.

    Czuł, że nie powinien był nic mówić. Zastanawiał się teraz, jak jej to wyjaśnić, bo widać było, że dziewczyna wyobrażała sobie jakieś straszne rzeczy. 

    – Nie wiem, kto, do cholery, robi coś takiego, ale od tego są poradnie, posterunek policji i wiele innych gotowych do pomocy osób. 

    Sangwoo stawał się coraz bardziej zakłopotany, powrócił więc do pierwszego pytania Jihye.

    – Ten ktoś wykupił całą kawę, którą piję, więc w sklepie z przekąskami nie ma już nic, czego mógłbym się napić. 

    – Co? Wyprzedany towar? Historia mistrza Heo*.

    (*Opowieść o mężczyźnie, który próbuje zbić fortunę, usiłując zdominować rynek, by kontrolować ceny).

    Studentka zrobiła bliżej niesprecyzowaną minę i wybuchnęła śmiechem.

    – Nie przejmuj się tym, oppa. Po prostu zamów sobie online cały karton tej kawy. To przecież żaden problem, a paczka zostanie ci dostarczona w ciągu jednego dnia.

    – …

    Był w szoku. Czuł się tak, jakby ktoś przyłożył mu czymś ciężkim w głowę. Uniwersytecki sklep z przekąskami nie był przecież jedynym miejscem, w którym sprzedawano Blackholic…

    … Ale dotychczas jedynym uwięzionym w jego ramie przestrzennej.

    Sangwoo absolutnie nie był głupi, ale nie potrafił uciec od swojego sztywnego sposobu myślenia. W przeszłości, kiedy otrzymał niski wynik w szkolnym teście na inteligencję, okazało się, że był geniuszem w logicznej inteligencji obliczeniowej. Jednak jego brak rozumowania stosowanego i inteligencji emocjonalnej kompletnie obniżył jego ostateczny wynik. Sangwoo z zupełnie nowej perspektywy spojrzał na Jihye i na to, co powiedziała. 

    – Jesteś całkiem bystra.

    – Haha! – Dziewczyna nie mogła powstrzymać rozbawienia.

    – W jaki jeszcze sposób cię nęka? Opowiedz mi o wszystkim, może uda mi się coś zaradzić. 

    – Wiem, że tym razem to znowu zabrzmi dziwnie, ale… podczas wykładów muszę siedzieć na konkretnym miejscu, by w ogóle móc się skoncentrować.

    – Rozumiem. Widziałam takiego faceta w amerykańskim programie telewizyjnym. Nie chcę wygłaszać tu diagnozy, ale czy nie o tym mówisz? OCD*?

    (*Zaburzenie obsesyjno-kompulsywne to stan psychiczny charakteryzujący się występowaniem natrętnych myśli – obsesji, które prowadzą do kompulsywnych zachowań o charakterze rytuałów).

    – Lekarz mówił, że to nie jest niepełnosprawność. W każdym razie ten student ciągle przede mną zajmuje miejsce, na którym do tej pory zawsze siedziałem. A im bardziej oddalam się od tego miejsca, tym trudniej jest mi się skoncentrować. Nie jestem w stanie usiąść bliżej, ponieważ tak bardzo nienawidzę tej... tej osoby. Naprawdę nie wiem, co robić.

    – Hm... Więc po prostu usiądź obok niego i użyj przegrody. Takiej jak te, których używaliśmy w szkole podstawowej.

    Pozwolić na bliski dystans fizyczny, ale zablokować widok. To rozwiązanie również brzmiało całkiem nieźle. 

    Sangwoo coraz bardziej ufał elastycznemu sposobowi myślenia Jihye.

    – A w bibliotece ciągle macha nogami i zbyt głośno czyta książki. Odgłos przewracanych kartek niesamowicie mnie denerwuje...

    – Możesz po prostu nosić zatyczki do uszu. Są tanie. – Studentka roześmiała się, a Sangwoo jej zawtórował. 

    – Hej, dzięki. Następnym razem postawię ci posiłek.

    – Naprawdę? Nie mogę się doczekać!

    Kiedy informatyk skończył lunch, spostrzegł otoczonego przyjaciółmi Jang Jeayounga, który siedział z nimi w zupełnie innej części stołówki. 

    Zamiast wizyty w bibliotece, Sangwoo zdecydował się skorzystać z sugestii Jihye i wybrać się na zakupy do sklepu „1 000 wonów”*.

(*„Tani sklep”. 1 000 to równowartość 3 zł)


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    

Poprzedni 👈             👉 Następny

 

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty