SE [Tom 1] – Rozdział 6.2

 



Rozdział 6.2

 

W poprzednim rozdziale:

 

Przy jego stoliku nie było ani jednego studenta. Informatyk beznamiętnie spojrzał na pustą przestrzeń i wrócił do lektury. Kondensator, kondensator, cewka, prąd stały i prąd zmienny… Jego wzrok ciągle powracał do wcześniej przeczytanych słów. Przyszły inżynier potrafił idealnie rozszyfrowywać każdą literę, ale nawet po kilkakrotnym przeczytaniu tekstu za nic nie potrafił zrozumieć jego sensu.

 

 

Co jest z tobą nie tak?

    Przerażony samym sobą Sangwoo jęknął w duchu. Jeszcze do niedawna nigdy nie czuł się do tego stopnia niezdolny do nauki. Obecnie bez względu na wysiłek, jaki wkładał, jego umysł nie zamierzał otworzyć przed nim drzwi. Nawet po przeczytaniu tekstu jeszcze kilka razy był w stanie jedynie powierzchownie przyswoić sobie materiał. Pojęcia główne okazały się niemożliwe do zapamiętania. Było jasne, że pozostał w tyle. I to wszystko dlatego, że nie potrafił z należną uwagą słuchać wykładów.

 

    Return 0;

    Czas płynął, nie zważając na letarg, w jakim znajdował się bezsilny student inżynierii. Nieubłaganie zapadła noc, a potem nastał kolejny dzień, który zresztą rozpoczął się w ten sam sposób. Jednak nie wszystko przebiegało identycznie. W sali wykładowej, na siedzeniu obok leżała co prawda torba, ale miejsce pozostawało puste nawet 20 minut po rozpoczęciu zajęć. Z powodu nieobecności właściciela torby Sangwoo mógłby ją wprawdzie przesunąć, ale czuł dziwny dyskomfort. Powodem tego uczucia był problem o imieniu Jaeyoung.

    Powinien już tu być, ale się nie pojawił!

    Kłopotliwy osobnik wtargnął przez tylne drzwi w momencie, gdy cyfrowy zegarek Sangwoo wskazywał, że upłynęły 22 minuty od rozpoczęcia zajęć. Wydawało się, że wzrok profesora Choi przypomina laser. To był prawdziwy cud, że spóźnialski nie zamienił się w kupkę popiołu. Jaeyoung ciężko opadł na krzesło i z cichym jękiem położył głowę na biurku. Na dodatek cuchnął alkoholem. Sangwoo zastanawiał się przez chwilę, czy ten facet poszedł pić ze studentami, w których towarzystwie widział go poprzedniego dnia obok ławki.

    – Dlaczego się spóźniłeś?

    Szept, który opuścił usta Sangwoo, zawierał zupełnie niepotrzebne pytanie. Właściwie nie było sensu go zadawać, bo przecież informatyk znał już odpowiedź. Leżący twarzą w dół Jaeyoung odwrócił głowę i spojrzał na Sangwoo.

    – A jak myślisz?

    – Ponieważ piłeś do późna.

    – Trafiony!

    – Z kim? – To pytanie niejako samo z siebie wyrwało się z ust Sangwoo. Przecież nigdy dotąd z niczym takim nie wyskoczył…

    Ciało Jaeyounga było ewidentnie zwiotczałe. Wydawało się, że nie jest on w stanie podnieść głowy, ale jego oczy figlarnie zabłysły.

    – Dlaczego pytasz? Ma to jakieś znaczenie?

    – Jestem po prostu ciekawy, co za głupek poszedł się z tobą napić, sunbae.

    – Hm… Jeśli też chciałbyś to zrobić, po prostu powiedz.

    – Zwariowałeś! Ja?

    Sangwoo miał ochotę obarczyć Jaeyounga winą za to, że nie był dziś w stanie skoncentrować się na zajęciach. W rzeczywistości wiedział jednak, że ten stan utrzymuje się już od dłuższego czasu.

    Ostatnio informatyk coraz częściej odczuwał nieznane mu emocje i jednocześnie miał wrażenie, że ograbiono go z tych, które już dobrze znał. Tym razem to spoczywająca na biurku głowa projektanta odciągała uwagę Sangwoo od książki. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się najlepiej. Powinien był to przewidzieć.

    Jaeyoung nie podniósł się nawet po zakończeniu zajęć.

    – Sunbae. – Mógł po prostu go zostawić i wyjść, ale i tak go zawołał...

    Nie podnosząc głowy z biurka, Jaeyoung wyciągnął lewą rękę i złapał Sangwoo za ramię. Ten ruch zaowocował natychmiastowym dyskomfortem nieprzyzwyczajonego do fizycznego kontaktu studenta informatyki.

    – Ech... Czuję się, jakbym miał zwymiotować, nie mogę nic na to poradzić – powiedział Jaeyoung, który trzymał go już teraz obiema dłońmi.

    Przy pomocy Sangwoo udało mu się podnieść. Następnie skacowany człowiek wyjął z torby Blackholic i postawił puszkę na biurku, po czym odszedł chwiejnym krokiem. Sangwoo wziął kawę i skierował się do następnej sali wykładowej.

    Na preferowanym przez niego miejscu leżał plecak. Sangwoo powiesił swój na oparciu krzesła i usiadł dokładnie tam, kładąc własność Jaeyounga na krzesło obok. Informatyk odważył się pozbawić projektanta idealnego miejsca. To było niesprawiedliwe, ale wiedział przecież, że Jaeyoung z całą pewnością się nie pojawi.

    Po raz pierwszy od początku semestru siedział tam gdzie zawsze, ale z jakiegoś dziwnego powodu wcale nie czuł się dobrze. Tego dnia Sangwoo znów nie mógł się skoncentrować, mimo że treść wykładów z „Algorytmów” nie była wcale trudna.

Czy on przypadkiem nie wymiotuje?

    Jaeyoung sam był za to odpowiedzialny. Zalał się, choć wiedział, że będzie musiał uczestniczyć zajęciach następnego dnia. Sangwoo nagle zdał sobie sprawę, że dokonał innego osądu w poprzednim przypadku, o podobnej strukturze logicznej. Był wtedy zdania, że to Jang Jaeyoung był winny, mimo że ktoś inny uczęszczał za niego na zajęcia. W związku z tym jeśli nie był w stanie ukończyć studiów, było to absolutnie słuszne. Było?

    Sangwoo poczuł się wyraźnie zdezorientowany. W jego sztywnym i konsekwentnym sposobie myślenia nieoczekiwanie pojawiła się rysa. To uczucie nie opuściło go aż do końca zajęć i trwało również wtedy, gdy samotnie spożywał posiłek w uniwersyteckiej kantynie.

    Sangwoo wyprany był z absolutnie wszystkich myśli. Po prostu usiadł przy tym samym stole, bo akurat było miejsce, i jadł zupę, bo najwidoczniej nie zapomniał o sztućcach. Wstał, bo w międzyczasie opróżnił talerz. Jego ciało automatycznie skierowało się, gdzie należy, i pozbyło resztek, po czym bez jego udziału położyło pustą tacę na przenośniku taśmowym. Łyżka i pałeczki zostały umieszczone w osobnych pojemnikach i nawet nie zdając sobie z tego sprawy, informatyk wypił przy zlewie szklankę wody.

    Nie było żadnych zmiennych, tylko stałe. Wszystkie czynności wykonywały się niejako same z siebie. Nic dziwnego więc, że dokładnie o 12:28 Sangwoo wychodził ze stołówki. Wszystko zgodnie z utartą rutyną. Student Choo Sangwoo działał niejako w trybie do złudzenia przypominającym autopilota. Zanim się zorientował, był już w sklepie z przekąskami, mimo że nie musiał przecież kupować kawy. Zdał sobie z tego sprawę dopiero wtedy, gdy stanął przed lodówką. Siedząca przy kasie sprzedawczyni podeszła do Sangwoo i z przepraszającym wyrazem twarzy dotknęła jego ramienia.

    – Studencie, minęło trochę czasu. Nie martw się, kawa zostanie dostarczona w poniedziałek.

    – Rozumiem – odpowiedział Sangwoo, odsuwając jej rękę.

    – Czułam się tak źle. Piłeś ją codziennie, więc musisz być naprawdę spragniony, co?

    Oczy Sangwoo skierowały się w stronę lodówki, aczkolwiek nie prześlizgnęły się na pustą półkę w piątym rzędzie, ale wbiły się na tę powyżej.

 

Biorę odpowiedzialność

za następny dzień pijaka!

Patent #99999

Napój na kaca

Świt777

 

    Mimowolnie wyciągnął rękę, po czym zacisnął ją w pięść i opuścił z powrotem wzdłuż ciała. Chwilę później ręka sięgnęła w kierunku półki, na którą patrzył, więc musiał ponownie ją cofnąć. Ręce wymykały mu się spod kontroli, nie chcąc słuchać poleceń mózgu, zupełnie jakby były niezależnymi organizmami. Po kilku bitwach prawa ręka Sangwoo wygrała z mózgiem i otworzyła lodówkę.

    Właścicielka sklepu spojrzała na „Świt777”, po czym zwróciła się do Sangwoo:

    – Piłeś wczoraj? Miałam takie przeczucie. Ostatnio, gdy ujrzałam twoją minę, poczułam się zaniepokojona. Po prostu to weź.

    I tym dziwnym sposobem Sangwoo otrzymał darmowy napój łagodzący kaca. Tylko niby do czego miałby go użyć? Zanim zdezorientowany chłopak zdążył powiedzieć, że wolałby za niego zapłacić, kobieta wróciła już za ladę. Student opuścił sklep i podjął swój rutynowy spacer, popijając kawę, którą dostał tego ranka od Jaeyounga. Jak zwykle wyrzucił pustą puszkę do drugiego kosza przed budynkiem Wydziału Nauk Przyrodniczych i skierował się w stronę biblioteki. Po sprawdzeniu nowej książki, o którą poprosił, zajął zarezerwowane miejsce.

    Gdy otworzył torbę, wśród podręczników do głównych przedmiotów dostrzegł napój w puszce. Sangwoo starannie położył na biurku książki, których potrzebował, i chwycił „Świt777”, by mu się przyjrzeć. „Biorę odpowiedzialność za następny dzień pijaka!”. Gdy tylko ujrzał słowo „pijak”, natychmiast pojawił mu się w pamięci Jaeyoung, który nie był w stanie stabilnie chodzić...

    Żeby o nim nie myśleć, spróbował przypomnieć sobie, jak wyglądał jakiś inny pijak, ale żaden obraz nie pojawił się w jego umyśle. Zamiast tego próbował wyobrazić sobie butelkę alkoholu lub wieloryba*, ale obraz, który utkwił w jego głowie, okazał się zbyt silny, wypierając wszystko inne.

    (*Koreańskie słowo „pijak” to 술고래. Pierwszy człon tego wyrazu oznacza alkohol, a drugi 고래wieloryb. Być może dlatego, że pijak potrafi wypić tyle płynu co wieloryb).

    Siedzący w bezruchu student skoczył na równe nogi i chwycił lekarstwo na kaca. Następnie szybko zbiegł po schodach i przemierzył hol. Sangwoo lubił rozwiązywać problemy. Nawet jeśli nie był to jego problem. Ten konkretny dawał się łatwo rozwiązać, ponieważ napis na puszce głosił, że jego producent posiada patent na łagodzenie kaca. To wszystko.

    Właściwie była to raczej nierozważna myśl. Jaeyoung mógł już napić się środka na kaca, napój mógł nie być tak dobry jak slogan na puszce, względnie skacowany student mógł już pójść do domu. Pogrążony w myślach Sangwoo zmierzał jednak niezłomnie do celu. Nie wiedział co prawda, gdzie jest teraz Jaeyoung, ale zdecydowany był po prostu zostawić napój na Wydziale Teatralnym. Jeśli wykona swoje zamierzenie, będzie to oznaczało, że zrobił wszystko, co było w jego mocy. Nie miał przecież obowiązku zrobienia czegoś więcej.

    W drodze do budynku, w którym mieścił się Wydział Teatralny, nagle się zatrzymał. Ktoś w oddali przykuł jego uwagę. Nie można było rozpoznać rysów twarzy, ale Sangwoo mógł dostrzec, że osobnik znajomo się śmiał, i widział również gest poruszającej się w powietrzu ręki. Zielony płaszcz znajdował się na ziemi. Jaeyoung leżał rozwalony, zajmując całą ławkę, a krótkowłosa dziewczyna stała przed nim ze skrzyżowanymi rękami. Nawet jeśli jego cera była blada, to i tak mężczyzna wyglądał lepiej niż podczas wykładów. Kiedy dotknął brzucha, zachowując się tak, jakby był w agonii, dziewczyna się zaśmiała. Sangwoo nie dosłyszał, co powiedział, ale po jego słowach studentka walnęła go pięścią w ramię, po czym wybuchnęła jeszcze głośniejszym śmiechem.

    Śmiech, śmiech, śmiech.

    Twarze chłopaka i dziewczyny błyszczały śmiechem. Sangwoo bezzwłocznie się odwrócił i odszedł w innym kierunku. Bezmyślnie maszerował przed siebie, nie patrząc, dokąd właściwie zmierza. Kiedy oprzytomniał, był już w miejscu, w którym budowano boisko do futsalu. Robotnik, który wcześniej powiedział coś dziwnego, zajęty był pracą. Sangwoo podszedł wprost do niego. Mężczyzna w kasku ochronnym wyglądał na zaskoczonego.

    – Studencie! Co ty tu robisz o tej porze?

    – O czym pan, do licha, mówi?

    Sangwoo podał mu trzymany w dłoni napój.

    – Proszę to wypić.

    – Hę? Co to jest? Przestałem pić.

    – Wszystko jedno, niech pan wypije.

    Sangwoo bez ociągania wrócił do biblioteki. Ostatnio ciągle bezproduktywnie spędzał czas, ale nigdy wcześniej nie zmarnował go aż tak dużo. Jego serce waliło z poczucia winy.

    Student zajrzał do plecaka w poszukiwaniu piórnika i ujrzał migoczący ekran telefonu, który wcześniej wyciszył. Jego oczom ukazała się jedna z rzadko przychodzących wiadomości.

    Pasożyt3: Sangwoo, pójdę dziś jako pierwszy*.

    13:27

    (*Właściwie Jaeyoung napisał: „Sangwoopójdędziśjakopierwszy”, ponieważ nie używa spacji. To jego charakterystyczna cecha. Tłumacząc na polski, dodaję spacje, żeby łatwiej było czytać).

    Pasożyt3: Nie bądź rozczarowany.

    13:27



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni 👈             👉 Następny

 

 

Komentarze

  1. 💜💙💚💛❤️ biedny sangwoo nie wie co się z nim dzieje, co ten jaeyoung mu zrobił 😂

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedny Sangwoo. Nijak nie potrafi ogarnąć. 😂
    Totalny chaos.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty