TT 7 YoL – Rozdział 6

 



Chciałbyś mieć żonę, „braciszku”?

 

    Wow, ta restauracja jest super!

    Tak, układ jest fajny, jedzenie pyszne, piosenkarka świetna, a właściciele są bardzo mili.

    Wow! Znasz właścicieli, Phi?

    Bywam u nich dość często od pierwszego roku studiów. Na początku restauracja była mniejsza niż teraz i dopiero rok temu przenieśli się do większego lokalu.

    Type był już w lepszym nastroju dzięki chłodnemu, klimatyzowanemu wnętrzu auta i mniejszemu, niż oczekiwał, ruchowi ulicznemu. W dodatku dotarli do celu po zaledwie czterdziestu minutach. Towarzyszący mu nastolatek był pod takim samym wrażeniem jak Type, gdy Tharn przyprowadził go tu po raz pierwszy. Kiedy ktoś chwalił lokal Jeed, zawsze była tym zachwycona. Myśl o tym, że właśnie teraz by się uśmiechała, wywołała też uśmiech na twarzy Type'a.

    Możesz mnie tu zostawić, dzięki. Wskazał na parking przy restauracji, ale chłopak, zamiast go wysadzić, zaparkował samochód, a następnie odwrócił się i uśmiechnął do Type'a.

    Mężczyzna nie mógł się powstrzymać, by nie zmarszczyć brwi.

    Nie miałem zamiaru zapraszać cię do środka.

    Rany, no, Phi Type! Przecież jesteś całkiem sam, więc co jest złego w zabraniu tam mnie?

    Oczywiście nastolatek nie był jasnowidzem i tego, że Type będzie sam, dowiedział się po drodze, dopytując go, czy jedzie na spotkanie z przyjacielem, i otrzymując odpowiedź, że nie. Dlatego uśmiechał się wyczekująco, sprawiając, że Type również się uśmiechnął i westchnął.

    Czy rozumiesz, co znaczy chcieć coś zjeść samemu?

    W takim razie nie ma nic złego w tym, że ja też sam wejdę na jedzenie, prawda?

    Młodzik był zdecydowany towarzyszyć swojemu crushowi, przywoływał więc kolejne racjonalnie wyglądające argumenty:

    Nie jadłem nic od południa i przecież cię tu przywiozłem, Phi! To takie fajne miejsce, chciałbym tu zjeść. Proszę, Phi Type!

    Type nie przejmował się jego paplaniną i nie czekając, aż chłopak skończy zdanie, wysiadł z samochodu i ruszył prosto do restauracji. Mimo że nastolatek wołał, to Type nie zamierzał zawracać, dopóki nie usłyszał:

    Auć! Phi! Nie mogę biegać, boli mnie kolano!

Cholera! Co za namolny dzieciak! Jest jak wrzód na dupie!

    Nozdrza mężczyzny rozszerzyły się z gniewu. Odwrócił się i zobaczył młodzieńca stojącego na jednej nodze. Chłopak trzymał się za zranione kolano i rzucał mu żałosne spojrzenie. Type uznał, że skoro jest jego pacjentem, to nierozsądnie byłoby zostawić go w takim stanie.

    To jak mogłeś prowadzić samochód z kontuzją kolana?

    Boli mnie lewe… zripostował, a gdy zobaczył, że kroki Type'a zwolniły, jego głos stał się bardzo miękki, roześmiał się radośnie, dogonił mężczyznę i znów zaczął paplać:

    Phi, zacząłeś tu przychodzić na pierwszym roku, to bywasz tu już kilka lat, prawda?

    Tak, siedem.

Jeśli liczyć od poznania Tharna, to prawie 8 lat. Jeśli liczyć od incydentu z Lhongiem i początku naszego związku to 7. A jeśli liczyć od chwili, gdy zacząłem tu bywać sam, to ponad 7, a w tym czasie Phi Jeed wciąż jest tak samo piękna, miła i wyjątkowa.

    Type, przyszedłeś!

    Phi, jak się czujesz? Wszystko w porządku? Jesteś w ciąży i wciąż pracujesz. Phi Kong naprawdę wie, jak postępować z żoną – rzucił żartobliwie Type, patrząc na będącą w piątym miesiącu ciąży, ale wciąż energiczną Jeed.

    Pewnie przez to, że była to jej trzecia ciąża, jej mąż nie był już tak opiekuńczy jak wtedy, gdy spodziewała się dziecka po raz pierwszy. Type był wtedy juniorem i nie mógł się powstrzymać od śmiechu, obserwując, jak Phi Kong chodził za żoną wszędzie, przyczepiony do niej jak rzep do psiego ogona.

    Kiedyś nawet zapytał kobietę, czemu wciąż przychodzi do baru, zamiast odpoczywać, na co usłyszał: „Mój mąż jest w restauracji, do której każdego wieczoru przychodzi wiele dziwek, by jeść i zbyt dużo pić. Jeśli nie będę go dobrze pilnować i mnie zdradzi, to będzie przecież dla mnie strata!”

    Jeed była więc stale u boku męża, czy to będąc w ciąży z pierwszym, czy z trzecim dzieckiem. Nie miała zamiaru się poddawać.

    Oczywiście, że pracuję. Zawsze mogę poradzić sobie sama. Hahaha! A co cię tu sprowadza, Type? Prosiłam Tharna, żeby przyszedł, ale był zajęty. – Kobieta uśmiechała się do niego, więc odwzajemnił uśmiech, mimo że nie był do końca w radosnym nastroju.

    Po prostu trochę się nudziłem i chciałem wyluzować.

    Och, a więc gdzie podział się Tharn? zapytała Jeed, pochylając się w jego stronę.

    Wyjechał w delegację. Nie mówił ci?

    Nie. Po prostu powiedział, że jest zajęty w pracy, więc nie przyjdzie pomóc. A nasi stali klienci cały czas o niego pytają.

    Chyba głównie klientki, prawda?

    Czyżbyś był zazdrosny? Nie martw się, nie tylko kobiety pragną Tharna, również faceci. Hihihi! To taki czarujący mężczyzna, ale wciąż zakochany wyłącznie w tobie. Na nikogo innego nawet nie spogląda.

    Jeed żartowała z nim bez skrępowania, podobnie jak wtedy, gdy kilka lat temu po raz pierwszy spotkała tego niesfornego nastolatka i zapytała, jaki jest jego związek z Tharnem. Wciąż była w stosunku do niego w tym samym figlarnym nastroju.

    Phi Type, Phi Type, czy to ta szefowa, o której wspominałeś?

    Kim jest ten Nong?  Jeed, zobaczywszy chłopaka za Typem, natychmiast zmarszczyła brwi.

    To mój pacjent odpowiedział Type z zaciętym wyrazem twarzy.

     Och, a dlaczego tu z nim jesteś? Hej, chłopcze, nie mam nic złego na myśli! – dodała. – Niech ktoś zaprowadzi tego Nonga do tamtego stolika... A ty Type, chodź na chwilę!

    Jeed odwróciła się i poprosiła kelnera o wskazanie nastolatkowi miejsca, całkowicie ignorując ciekawskie spojrzenia chłopca o imieniu Faires, obserwującego, jak bierze Type'a za rękę i ciągnie go za sobą.

    Gdy odeszli na bezpieczną odległość, Jeed zapytała szeptem:

    Zdradzasz Tharna, tak?

    Phi, nie gadaj bzdur. Nikt tu nikogo nie zdradza! Na twarzy Type’a widać było wściekłość.

    To dlatego, że przyprowadziłeś tutaj tego dzieciaka! – Jeed kłóciła się, sama nie wiedząc, czy Tiwat przyszedł tu i niechcący załapał się na kogoś „chętnego”, czy wykorzystując nieobecność męża, świadomie czegoś próbował.

    Zrezygnowany Type zapytał:

    Phi, czy gdybym zdradzał, byłbym na tyle głupi, by przyprowadzić kochanka do twojej restauracji? To przecież twierdza Tharna, Phi. Czy to nie jest głupie pytanie?

    No dobrze, może głupio myślę.

    Chcesz, żebym powiedział prawdę? Cóż, radziłbym ci nie mówić takich głupot, Phi, ponieważ nie zdradzam Tharna, nawet mi to przez myśl nie przeszło powiedział Type pewnym głosem, nie zapominając o wyjaśnieniu: Załapałem się na darmową podwózkę z tym dzieciakiem. Kiedy zobaczył to miejsce, uparł się, by wejść i tyle. Tylko to, nic więcej.

    Po usłyszeniu tego tłumaczenia Jeed uśmiechnęła się niezręcznie, jakby chciała powiedzieć „przepraszam”, ale jako matka wkrótce trójki dzieci musiała kontynuować:

Patrząc na tego chłopaka, każdy by pomyślał, że chciałbyś mieć taką żonę, „braciszku”! Jest bardzo przystojny, a gdy widzę, jak zerka non stop w naszym kierunku, od razu wiem, że chciałby cię za męża!

    Type podążył za spojrzeniem Jeed i obejrzawszy się za siebie, zauważył, że nastolatek pospiesznie podniósł menu, by zakryć twarz, a wcześniej patrzył na niego szeroko otwartymi oczami i gdy tylko go zauważył, opuścił wzrok w panice. Szczerze mówiąc, dopiero w tej chwili Type zdał sobie sprawę z zainteresowania chłopaka jego osobą, ale uczciwie odpowiedział Jeed:

    Phi, nie martw się. Mam wystarczająco dużo bólu głowy z samym Tharnem. Nigdy nie pozwolę, by inna osoba weszła w moje życie i je zepsuła.

    – Ok, ok, w takim razie niech będzie, jak mówisz. Ok? Przepraszam, po prostu zapomnijmy.

Nic między nami nie ma, Phi! powtórzył spokojnie Type, a patrząc na brzuch Jeed, który był wyraźnie większy, niż gdy widział go ostatnim razem, nie mógł się powstrzymać, by nie poprosić:

Phi, czy mogę się przywitać z bobasem w twoim brzuchu?

    Jeśli dotkniesz mojego brzucha, to Kong pewnie uzna, że szukam kochanka. odpowiedziała żartobliwie kobieta i pozwoliła młodemu mężczyźnie, którego traktowała jak brata, dotknąć jej ciążowego brzucha. Obserwowała, jak ten schyla się i rozmawia z nienarodzonym siostrzeńcem lub siostrzenicą.

    Niezauważony przez nich Faires patrzył na wysokiego mężczyznę o ciemnej karnacji, który wydawał się mieć ognisty temperament, a teraz uśmiechał się łagodnie do ciężarnej kobiety.

Phi Type, czy ty masz pojęcie, jaki jesteś przystojny?!

    To typ faceta, który podobał się Fairesowi. Mówiąc wprost, ten chłopak chciał Type'a, więc... zamierzał go sobie wziąć.

 

***

 

    Type przyznał sam przed sobą, że na początku był mocno rozdrażniony, kiedy smarkacz się do niego przyczepił. Tym bardziej, że ten dzień był już dla niego i tak trudny. Jednak gdy spędził z nim trochę czasu, stwierdził, że mimo wszystko lepiej mieć kogoś do rozmowy niż siedzieć i pić samemu. Miał w głowie problemy, z którymi się zmagał, i kogoś, o kim próbował nie myśleć, więc nieistotne dla niego sprawy nastolatka, o których teraz rozmawiali, całkiem go relaksowały.

    Phi, mówiłeś mi, że kiedyś byłeś w drużynie piłkarskiej. Nadal grasz w piłkę?

    To było dawno temu i już nie gram.

    Ach, a uprawiasz jakiś sport? Przepraszam, nie chciałem być wścibski. Po prostu... Myślę, że bardzo dobrze dbasz o swoje ciało powiedział nastolatek, taksując sylwetkę mężczyzny, a gdy ten spojrzał na siebie, po prostu wzruszył ramionami.

    W naszym budynku mamy siłownię. To wszystko, co odpowiedział, nie czując potrzeby mówienia zbyt wiele.

    To prawda, że nie grał już w piłkę, ale jego ciało wcale nie było w gorszym stanie. W rzeczywistości był teraz o wiele silniejszy niż wtedy, gdy był studentem, i to oczywiście dzięki swojemu chłopakowi. Gdy zaczęli się spotykać, odkrył, że Tharn nie tylko uwielbiał grać na perkusji i pocić się wtedy na maxa, ale uwielbiał także chodzić na siłownię. A potem Type sam przekonał się, że tak bardzo uwielbia chodzić na siłownię z Tharnem, że stało się to jego nawykiem. Innym ważnym powodem, dla którego lubił chodzić na siłownię z partnerem, było to, że nie śmiał puścić go samego do miejsca pełnego puszczalskich dziewczyn i chłopaków. Zwłaszcza, że z upływem lat Tharn wcale nie zbliżał się wyglądem do tłustego mężczyzny w średnim wieku. Przeciwnie, był coraz przystojniejszy i bardziej czarujący.

Nie mogę tego znieść. Chcę być po prostu jedyny dla mojego mężczyzny.

Jesteśmy ze sobą na tyle długo, że znamy swoje upodobania i słabe punkty na wylot. Zamglone spojrzenie Tharna patrzącego na moje nagie ciało, jego rozedrgany ton głosu, gdy zakładam tank top, i perwersyjna fascynacja moimi mięśniami, które podziwia …

    Tak bardzo, jak nienawidził się do tego przyznawać, Type wiedział, że ciało Tharna równie łatwo budziło w nim zwierzęcą żądzę. Nie ćwiczyli wyłącznie dla własnego dobrego samopoczucia. Chodziło raczej o to, żeby się nawzajem pożądać. Jeśli nie zadbają o swoje ciała, to druga strona może stracić apetyt na ich oglądanie.

    Więc lubisz sport? kontynuował rozmowę nastolatek.

    Type nie był głupi, więc zaczynał zauważać rzucane w jego stronę dwuznaczne spojrzenia podekscytowanego chłopaka.

    Jeśli masz na myśli grę na boisku, to – jak mówiłem – nie gram. Jeśli po prostu ćwiczenia, to tak – lubię.

    Po tym, co powiedziała Jeed, Type nabrał podejrzeń co do nastolatka. Dzieciak był bardzo zainteresowany tym, co Tiwat mówił, Jego oczy wpatrywały się w rozmówcę z coraz większym rozmarzeniem, a pytania stawały się coraz bardziej bezpośrednie. Type nie zamierzał jednak go o to pytać, bo możliwe, że po prostu za dużo sobie wyobrażał. Jeśli chłopak zwyczajnie lubi sobie pogadać i nie ma nic do niego, to może się wściec, a przecież to pacjent.

    Ja też lubię ćwiczenia. Więc może mógłbym wybrać się na siłownię z tobą, Phi?

    ...

    Type opuścił na stolik dłoń z uniesioną szklanką, spojrzał spokojnie na nastolatka, po czym potrząsnął głową.

    Przepraszam, mam już towarzystwo.

    Type napił się i zaczął rozglądać się po sali, dając znać, że to dobry moment, by zmienić temat. Niestety, nastolatek nie odrywał od niego wzroku i po chwili podniósł głos, by zapytać:

    – Phi Type... Czy ty się z kimś spotykasz?

    Skoro pytanie zadano tak bezpośrednio, Type mógł zupełnie wprost odpowiedzieć:

    Tak.

    Widać było, że chłopak jest oszołomiony, a gdy obrzucił rozmówcę bardzo żałosnym spojrzeniem, Type uznał, że jego przypuszczenia się potwierdziły, więc dodał:

Jesteśmy razem od wielu lat. Ta restauracja to nasze miejsce od pierwszego roku na uczelni.

    Próbował dać młodemu do zrozumienia, że lepiej, by znalazł sobie kogoś w swoim wieku i nie myślał o nim w żaden inny sposób niż tylko jako o swoim lekarzu.

    To dziewczyna czy chłopak?

    Bystre oczy mężczyzny wpatrywały się w rozmówcę z pewną irytacją, a jego długie rzęsy lekko drżały. Wyraźnie było widać, że nie podoba mu się ingerencja w jego prywatność. Jednak Faires bez ogródek kontynuował:

    Phi, przyznaję się, że ja lubię chłopców i jeśli się nie mylę...

    – To mężczyzna – przerwał mu Type, mając nadzieję, że to zakończy temat, jednak nastolatek nie miał zamiaru kończyć ich rozmowy.

    Dlaczego twój chłopak nie przyszedł tu z tobą?

    Myślę, że to moja prywatna sprawa. Ton Type'a stał się twardszy, a nastolatek natychmiast posmutniał. Serce Tiwata mówiło: „Moja prywatność to nie twoja sprawa”, ale jako senior musiał zachowywać się bardziej taktownie, choć wcale nie miał na to ochoty. Kontynuował więc:

    Nie wiem, po co zadajesz mi takie pytania. Czy nie uważasz, że nie powinien ich zadawać ktoś, kogo spotkało się raptem dwa razy w życiu? Nie mówię o takich rzeczach nawet przyjaciołom, więc dlaczego miałbym opowiadać o nich tobie? Jeśli rozumiesz, co znaczy być uprzejmym, to powinieneś wiedzieć, jak szanować prywatność innych ludzi.

    Młody mężczyzna wysłuchał słów Type'a, jego twarz była przygnębiona, a uśmiech zniknął. Popatrzył na mężczyznę z wyrzutem. Jego głos stał się cichszy:

    Przepraszam, jestem po prostu ciekawski. Zauważyłem, że miałeś dzisiaj dużo na głowie i może zadałem pytania, które nie powinny być zadane, ale chciałem pomóc. Gdybym to ja był twoim chłopakiem, na pewno non stop bym ci towarzyszył. I dziś zdecydowanie nie zostawię cię tutaj, żebyś pił sam.

    ...

    Type chciał przekląć, ale nie mógł nic powiedzieć, bo... słowa młodego przemówiły mu do serca.

Tak, skoro dziś jest tak koszmarnie, to dlaczego nie ma ze mną mojego faceta?!

    Pomyślał o tym, po czym powoli pokręcił głową, wiedząc, jak inna bywa perspektywa nastolatka: „Życie i praca po wejściu w dorosłość są o wiele bardziej skomplikowane niż za czasów studenckich. Nawet będąc w związku, nie da się spędzać razem 24 godzin na dobę. Każdy ma swoje obowiązki”.

    Type bronił swojego chłopaka, mimo że prowadził z nim zimną wojnę, a Tharn nawet nie zadzwonił.

    Na jego miejscu, bez względu na to, jak bardzo byłbym zajęty, nie zostawiłbym mojego chłopaka samego, gdyby miał problemy.

    Nastolatek przed nim brzmiał poważnie, więc Type tylko na niego spojrzał, po czym powoli potrząsnął głową i powiedział spokojnie:

    Gdy jest się razem przez długi czas, nie jest się już tak podekscytowanym jak wtedy, gdy spotykacie się po raz pierwszy.

    Phi, czy masz jakiś problem ze swoim chłopakiem? Faires kontynuował zadawanie dociekliwych pytań.

    Type odpowiedział natychmiast:

    Pilnuj swoich spraw!

    Nastolatek patrzył na niego oszołomiony, a Type nie zawracał sobie głowy jego reakcją. Nie zamierzał być niegrzeczny, ale rzeczywiście był już poirytowany i rozdrażniony emocjonalnie. Słowa chłopaka dotykały tego, co bolało najbardziej.

    Myśl, że jego facet, ten drań pojechał sobie bez słowa w podróż służbową, nie mówiąc, gdzie, po co i z kim ani czy Type ich znał, była ciężka i przygnębiająca!

    Type nie chciał stracić panowania nad sobą przy tym dzieciaku, ale był naprawdę przybity! W głębi duszy martwił się o to, z kim Tharn pojechał, i o to, że wciąż do niego nie zadzwonił. Chociaż jego serce było przecież twardsze niż stal, to był cholernie niespokojny.

Nie sądzisz, że już dość tego gówna? Tharn nie ma romansu z kimś innym. Próbuje cię tylko podpuścić, tak jak robił to już wiele razy wcześniej – pomyślał Type, odchylając głowę do tyłu i biorąc kolejny łyk ze szklanki, co wcale nie poprawiło mu samopoczucia. Napełnił więc szklankę ponownie i wypił jej zawartość bez słowa, jakby chciał wraz z alkoholem dać upust swojej złości na Tharna.

    – Phi Type, zwolnij, bo się rozchorujesz zaoponował Faires.

    Kiedy niby wrócisz?! Type trzasnął szklanką w stół, mrucząc niezrozumiale do siebie. Ach! I dlaczego ty siedzisz tam, a ja tutaj? Na zdrowie! Ai'Tharn powinieneś odgrywać tu swoją rolę, a jeśli chcesz siedzieć tam, a nie tutaj, to ja cię nie chcę.

    Nalał sobie kolejny raz, a jego ton wciąż się nie zmienił. Nastolatek głupio stuknął swoją szklanką o szklankę chwiejącego się mężczyzny i ostrożnie zapytał:

    Phi, czy coś ci leży na sercu?

Czy ten dzieciak myśli, że jest moim księgowym? Nie wstydzi się wciąż pytać?

    Mój wkurzający kierownik!

    Type nie wiedział już, w jakim jest nastroju, mówiąc to nastolatkowi, ponieważ zazwyczaj się nie żalił. Nie mógł się jednak powstrzymać przed wypluciem swojej złości na szefa. Zazgrzytał zębami tak, jakby chciał zgnieść w kulkę śmierdzącego przełożonego, który odmówił mu zatwierdzenia urlopu, i spuścić go w toalecie.

    Widząc, że Faires słucha go uważnie z błyszczącymi oczami, Type nie mógł się powstrzymać, by nie zapytać:

    Poważnie, nie boisz się, gdy tak krzyczę?

   Nie, wręcz przeciwnie, lubię cię takiego odpowiedział chłopak z uśmiechem, podnosząc szklankę, by znów się z nim stuknąć. Type odchylił głowę do tyłu, wypił wszystko i coraz bardziej podchmielony, nie wiedząc, co mówi, zapytał:

    Tharn, dlaczego do mnie nie zadzwonisz? No, dlaczego nie?

    W każdej sekundzie w głębi serca Type chciał usłyszeć jego głos, tak jakby mógł on ukoić zmęczenie i niepokój w jego wnętrzu, by miał siłę stawić czoła wydarzeniom następnego dnia.

    Nastolatek w milczeniu wsłuchiwał się w mamrotanie Type'a, po czym powiedział, by go pocieszyć:

    Twojego chłopaka tu nie ma, Phi, ale masz jeszcze mnie. Mogę zawsze zostać z tobą.

    Type wpatrywał się w niego wielkimi, lekko zamglonymi oczami, gdy zapytał:

    Więc… Lubisz mnie, co?

    A Faires bez wahania odpowiedział twierdząco:

    Tak, lubię cię. Polubiłem cię od pierwszego razu, gdy cię zobaczyłem.

     Type nie pamiętał, co mu odpowiedział, ale wiedział już, że obudzi się z bólem głowy, która będzie chciała eksplodować.

 

***

 

    Jeśli obudzenie się wczorajszego ranka było dla Type'a naprawdę kiepskie, to dzisiejsza pobudka była jeszcze gorsza.

    Nie, to nie po to, żebyś się bawił.

    Ja chcę, ja chcę, to moje! wołało dziecko zwane Boom. Nie! Tata mówi, że nie wolno się tak bawić, nie wolno. Auaaa, to boli!

    To moje. To moje. Oddaj mi to, co moje! Tatusiu! Phi znęca się nade mną!!!

    Oooch!!! Jeśli się nie zamkniecie, tatuś zabije was oboje i wyrzuci przez okno! –Ujrzawszy dwoje dzieci w wieku trzech lub czterech lat bawiących się ze sobą, długonogi mężczyzna, który leżał na kanapie, podskoczył i wycharczał to przerażającym tonem, straszniejszym niż dinozaury w Parku Jurajskim.

    Bijące się jeszcze przed chwilą o zabawki dzieciaki natychmiast ucichły, odwróciły, spojrzały na dziwnego wujka, którego tata przywiózł do domu wczoraj wieczorem, a następnie...

    Oooooch! Mamo!

    Mamusiu, mamusiu!!!

    Type miał naprawdę dość tych krzyków, które wwiercały mu się w mózg. Przyłożył więc ręce do uszu, by opanować ból głowy, bo myślał, że mu ją za chwilę rozerwie na kawałki. Jednocześnie próbował wymyślić szybki sposób na zabicie dwójki dzieci.

    Do pokoju wbiegł ich ojciec, głośno wołając:

    Co się dzieje? Co się dzieje?!

    Type spojrzał w górę i zobaczył, że ojcem dzieci jest nie kto inny jak Phi Kong.

    Ten wujek jest złym człowiekiem i znęca się nad nami! poskarżyło się dziecko o imieniu Boom.

    Tatusiu, oooch! wołało drugie dziecko.

    Dajcie spokój, dzieciaki! Kto wam kazał przyjść się tu bawić? Czy tata nie mówił wam, żebyście dali wujkowi odpocząć? Idźcie się umyć, autobus szkolny będzie tu po was niedługo.

    Type zupełnie nie potrafił połączyć kropek. Nie wiedział, jak Kong i dwójka jego dzieci pojawili się tam, gdzie on się obudził. Sięgnął ręką i mocno nacisnął skronie, głowa wciąż bolała.

    Co ty tu robisz, Phi Kong?

    Type, chyba powinieneś zadać sobie pytanie, dlaczego ty tu jesteś.

    Słowa te sprawiły, że Tiwat podniósł wzrok, rozejrzał się i zorientował, że znajduje się w czyimś salonie. Widział dziwne ściany, dziwną kanapę, czuł dziwny zapach dziecięcego talku i wszędzie leżały dziecięce zabawki. Wszystko to mówiło mu, że jest w domu, gdzie mieszkają dzieci. Wtedy otrzymał swoją odpowiedź.

    Wiesz, jaki pijany byłeś wczoraj wieczorem? Chłopak, z którym przyszedłeś, chciał cię zabrać, ale moja żona mu nie pozwoliła. Poprosiła, żebym przyprowadził cię do nas na jedną noc. Nie śmiałem nie posłuchać ciężarnej kobiety, więc zaciągnąłem cię tutaj. Serio, czy jest coś, o czym nie wiem? Jeed zachowywała się tak, jakby bała się, że zostaniesz porwany i ktoś cię zabije.

    Type podrapał się niezręcznie po głowie, próbując sobie przypomnieć, co wydarzyło się ostatniej nocy. Wczoraj wieczorem Faires podrzucił go do restauracji, potem został z nim, żeby zjeść kolację, i był zainteresowany tym, co Type robi, a potem... Potem pustka.

Co jest, kurwa! Byłem tak pijany, że straciłem przytomność?

    Przepraszam, Phi Kong, za problem i za to, że musiałeś zabrać mnie do swojego domu.

    Nonsens! Nie zabrałbym cię tu, gdybym nie myślał o tobie jak o młodszym bracie. Poza tym co by o mnie pomyślał Tharn?

    Kong był dosadny, więc Type wziął oddech i grzecznie mu się ukłonił.

    Dziękuję.

    Ach, daj już spokój.

    A gdzie jest Phi Jeed?

    ­Wciąż jeszcze śpi. Mówiłem jej, żeby nie przychodziła do restauracji, ale nie słuchała. Wciąż powtarza, iż boi się, że ją zdradzę! Nie zdradziłbym żony, szczególnie gdy jest w ciąży. To nie do pomyślenia!

    Kiedy Phi Kong zaczął zrzędzić, Type już nie słuchał.

    Dziękuję, Phi. Zostawię cię w spokoju, pójdę już.

    Co? Zjedzmy śniadanie, zanim pójdziesz.

    Nie, powinienem już wrócić do domu, muszę iść do pracy. Type potrząsnął powoli głową. Wszystko go bolało, gdy się ruszał, ale nie chciał niepokoić Konga, więc wstał i wziął ze stołu swoje rzeczy.

    Proszę, podziękuj Phi Jeed w moim imieniu.

    Powiedziawszy to, skierował się w stronę drzwi, mijając dwójkę dzieci, które schowały się za framugą, i nagle zdecydował, że spłata im figla:

    Buuuuuuuu!

    Tatusiu!!!

    Wooooooo!!!

    Type zrobił dziwną minę do dzieciaków, które były przerażone na śmierć, więc jeszcze tylko położył rękę na głowie jednego z nich i dodał:

    Nie rzucajcie zabawkami, bo wujek wytnie wam jelita.

    Zadowolony ze swojego żartu Type wyszedł, słysząc za sobą śmiech Konga zmieszany z krzykami dzieci. Czuł zbyt silny ból głowy, żeby myśleć o czymkolwiek, zadzwonił więc po taksówkę, by jak najszybciej wrócić do mieszkania.

Boże mój, dlaczego moje ciało jest takie ciężkie? Dlaczego tak bardzo boli mnie głowa!

    Dwa dni znieczulenia alkoholowego zbierały właśnie swoje żniwo, ale Type czuł, że najgorszą trucizną nie był dla niego alkohol. Był nią fakt, że ekran jego telefonu wciąż był czarny. Wciąż nie było ani jednego połączenia od tego, który powinien zadzwonić.

 

***

 

    Każda komórka jego ciała krzyczała, że nie chce się ruszać, a potem dryfowała coraz dalej od umysłu.

    Ding! Ding! Ding! Ding!

    Powoli uniósł rękę, by wziąć telefon, który odrzucił na bok, zanim położył się do łóżka. Jego umysł wzywał osobę, o której wciąż myślał.

    Tharn... Tharn...

    Type w ogóle nie spojrzał na ekran, po prostu wiedział, że muszą porozmawiać.

Tharn... Boli mnie głowa!

    Właśnie przyznał się do tego, że jest słaby. Bardzo chciał, by jego mąż był dla niego opiekuńczy i czuły. Słyszał swój zachrypnięty głos i czekał na odpowiedź, ale…

    [Phi Type! Jesteś chory? Coś z tobą nie tak?]

Kto to jest?

    Chory zamrugał oczami, podniósł komórkę i zobaczył na jej ekranie nieznany numer. Nie mogąc rozpoznać, czyj to głos, zamierzał się rozłączyć, ale usłyszał:

    [To ja, Faires!]

    Skąd masz mój numer?

    [Sam mi go dałeś wczoraj wieczorem, Phi. Nie pamiętasz?]

    Nie mogę sobie przypomnieć. Nie chcę… Rozłączam się...

Nie chcę pamiętać.

    [Phi, poczekaj! Nie rozłączaj się jeszcze!]

    Type odsunął telefon od ucha. Głowa naprawdę go bolała, a chłopak po drugiej stronie telefonu wydawał się być bardzo przejęty.

    [Jeśli nie czujesz się dobrze, to może chcesz, żebym przyniósł ci owsiankę?]

    Nie chcę, wszystko jest w porządku.

    [Phi Type! Naprawdę chcę się z tobą zobaczyć, proszę, pozwól mi przyjść. To nie jest dobre, żebyś był sam w czasie choroby.]

    Skąd wiesz, że jestem sam?

Skąd on wie, że jestem sam w domu?

    Nastolatek natychmiast odpowiedział:

    [Wczoraj wieczorem mi mówiłeś, że jesteś teraz sam w domu].

Kurwa! Czy ja naprawdę nie wiem, co mówię, kiedy jestem pijany?

    [Kupię jedzenie i leki i przyniosę je do twojego mieszkania. Wiem, gdzie mieszkasz. To też mi powiedziałeś wczoraj wieczorem, ale nie znam numeru. Podaj mi tylko numer.]

    Nie musisz przychodzić.

    Type nie przejmował się już hałaśliwym chłopcem i bez wahania odłożył słuchawkę.

    [Przepraszamy, wybrany numer jest wyłączony...]

    ­Łajdak!

    Ten, z którym Type naprawdę chciał porozmawiać, wyłączył telefon, więc przeklął go do słuchawki i zakopał twarz w poduszce.

Tharn, boli mnie głowa, jest mi źle... Tęsknię za tobą!

    Gdyby Tharn odebrał telefon, to do niego powiedziałby te słowa, ale nie było żadnego „gdyby”. Tharn nie odebrał telefonu i Type nie miał szansy niczego mu powiedzieć.

    Czuł, że znów jest uwięziony w koszmarze z dzieciństwa i była tylko jedna osoba, która mogła go uwolnić. Tharn…

Nie chcę nikogo poza tobą!



Tłumaczenie: Baka

Korekta: Juli.Ann & paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

  1. „chciał Type'a, więc... zamierzał go sobie wziąć”, to nie wróży nic dobrego...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty