LITA 2 [P&S] – Rozdział 12
Ślepiec
Sky wiedział już, że nie chciał
rozzłościć Prapaia.
Początkowo student zamierzał
sprawić, by mężczyzna zostawił go w spokoju. Jednak jego postawa powoli zaczęła
się zmieniać. Najpierw był zimny jak lód i bez mrugnięcia okiem ignorował namolnego
faceta. Natomiast jeśli już zdecydował się mu odpowiedzieć, to zawsze w
paskudny, pozbawiony szacunku i uprzejmości sposób. Naphon nie wiedział nawet,
kiedy to się stało, ale zaczął ufać temu mężczyźnie i zmienił sposób, w jaki
się do niego zwracał.
Dlatego poprzedniej nocy,
zanim oszalał, czując zabójczą presję czasu, całkowicie bezmyślnie do niego zadzwonił.
Był świadomy, że panika rozwiała się natychmiast, gdy Prapai przekroczył próg jego
pokoju. Naphon poczuł krótkotrwałą ulgę, ale niemal natychmiast powrócił stres,
kiedy się okazało, że mężczyzna daleki był od zachwytu. Przeraził się, patrząc
w przepełnioną złością twarz gościa. Nie bał się, że Prapai coś mu zrobi. Skądże.
Poczuł panikę na myśl o tym, że mężczyzna mógłby wyjść i już nigdy nie wrócić. Targające
nim uczucia sprawiły, że student, który przysięgał sobie nie dopuścić do tego, by
Prapai go zdobył, ściągnął sobie na kark niemały problem. Nie wiedział nawet dlaczego,
ale spontanicznie go pocałował. Jeszcze bardziej dziwny był fakt, że wcale tego
nie żałował. Gdy oderwał usta od pełnych warg, spostrzegł, że w oczach Paia nie
było gniewu.
Mężczyzna już nie był
zły.
Jednak chłopak nie miał
czasu nad czymkolwiek się zastanawiać. A już tym bardziej nad stanem własnego
serca, ponieważ czas uciekał. Powrócił więc do swojego zadania, zdając się na
pomoc Prapaia. Jego skupienie rzadko było przerywane pytaniem gościa dotyczącym
projektu. Po udzieleniu mu wskazówek Sky natychmiast wracał do pracy.
Kiedy zasypiał, była już
czwarta nad ranem. Młodzieniec nie myślał zbyt wiele, mimo że olbrzym spał w
tym samym łóżku. Obaj byli tak zmęczeni, że nawet nie zdążyli powiedzieć sobie „dobranoc”.
Po zamknięciu oczu natychmiast zapadli w sen. Sky miał wrażenie, że ledwo
zasnął, a już włączył się alarm. Dźwięk nie dochodził jednak z jego budzika,
lecz z zegarka Prapaia.
– Mogę skorzystać z
łazienki?
Właściciel pokoju skinął
głową, po czym wstał, by spakować niezbędne mu rzeczy. Gdy Prapai opuścił
łazienkę, Sky wszedł do środka. Można powiedzieć, że niemal go unikał. Tym
sposobem zyskał nieco czasu przed konfrontacją, ale poczucie winy przeszywało mu
serce na wskroś.
Jak mógł to zrobić? Tak
po prostu zadzwonić do Prapaia, by go wykorzystać?
Już samo myślenie o tym
sprawiło, że chłopak poczuł się jak ostatni samolub. Nie byli przecież w
związku. Nic dziwnego, że mężczyzna poczuł się zły, a teraz Sky nie potrafił
spojrzeć mu w oczy. Nie wiedział nawet, co jego gość tak właściwie o nim myśli.
Jednak gdy wrócił z łazienki, okazało się, że Prapai nie wyszedł jeszcze do
pracy. Zamiast tego właściciel mieszkania zastał go siedzącego na pościelonym
łóżku.
– Chodź. Podwiozę cię na
uczelnię.
Sky mógłby się tłumaczyć,
że ma jeszcze trochę czasu, że nie musi tak wcześnie wychodzić, ale bez słowa
sięgnął po plecak i pojemnik ze zwiniętym w tubę projektem. Nie odezwał się
nawet wtedy, kiedy mężczyzna wyręczył go, niosąc makietę, którą sam wykonał niemal
w 50 procentach.
– Następnym razem wezmę
samochód, będzie sensowniej, prawda? Prawdopodobnie będzie ci niewygodnie.
Jeszcze do niedawna Naphon
odgryzłby mu się, że nie ma potrzeby zawracać sobie głowy przyszłymi wizytami,
które i tak nie dojdą do skutku, i że jak najbardziej jest w stanie sam dotrzeć
na uczelnię. Jednak teraz przygniatające go poczucie winy sprawiło, że bez
słowa wsiadł na duży motocykl. Mocno chwycił swoje rzeczy, zupełnie jakby miał
zamiar strzec ich z narażeniem własnego życia. Jak Prapai słusznie zauważył, jazda
na motocyklu nie należała do zbyt wygodnych.
Nie obawiał się o siebie.
O wiele bardziej bał się, że efekt ich całonocnej pracy spadnie na ziemię i
roztrzaska w drobny mak.
Młodzieniec nie miał
pojęcia, ile kosztował ten wielki motocykl ani jakiej był marki, ale domyślał
się, że Prapai kupił go, bo uwielbiał prędkość. Nie wspominając o tym, że będąc
w posiadaniu takiej maszyny, mężczyzna mógł wozić dziewczyny i chłopaków,
którzy przytulali się do niego, obejmując go w pasie. Jednak Naphon do nich nie
należał. O wiele bardziej motocykl interesował go jako środek transportu do
przewożenia jego rzeczy.
– Chwilkę, pomogę ci.
Gdy dotarli na miejsce, Prapai
cierpliwie poczekał, żeby zsiadający z motocykla student nie uszkodził makiety,
a następnie posłał mu ciepły uśmiech.
Mężczyzna zdążył w tym
czasie zdjąć kask, więc Sky mógł ujrzeć jego pogodną twarz i pełne czułości
oczy. Jeszcze do niedawna chłopak odszedłby bez wahania, nie oglądając się za
siebie, ale teraz nie mógł już pozwolić sobie na ignorowanie Prapaia.
Gdy wiedział, że mężczyzna
przyjdzie do niego z posiłkiem, zmusił się, by nie zasnąć, tylko na niego
poczekać. A po ostatniej nocy wiedział już, że nie może go traktować tak jak
jeszcze kilka tygodni wcześniej. Młodzieniec stał więc przed budynkiem uczelni,
zastanawiając się, czy powiedzieć „dziękuję”, czy raczej życzyć mu bezpiecznej
drogi powrotnej.
Żadne z tych słów nie oddawało
jednak tego, jak niezręcznie się w tej chwili czuł.
– Pai, przepraszam – powiedział
w końcu ze wstydem.
– Więc podejdź bliżej,
żebym mógł ukarać cię pocałunkiem.
– Oszalałeś?! – wykrzyknął
zbulwersowany chłopak.
Prapai jedynie się
zaśmiał, po czym pociągnął go lekko za ramię, zresztą ku uldze Skya, który
nawet nie chciał myśleć o tym, co by było, gdyby wypuścił z rąk makietę. Mógł tylko
patrzeć, jak zrelaksowany wydawał się w tej chwili Prapai.
– Cóż, przeprosiłeś, ale
zanim zostanie ci to wybaczone, najpierw należy ci się kara. Mylę się? – Mężczyzna
sprawiał wrażenie całkowicie odprężonego.
– Bardzo zabawne –
żachnął się student.
– Więc pozwól mi być
pierwszym, który będzie się śmiał.
Dawny Sky posłałby mu zimny,
odstręczający uśmiech, ale teraz jedynie zacisnął usta. Nie był głupi. Wiedział
doskonale, że Prapai tylko się z nim przekomarza, chcąc, żeby poczuł się
niezręcznie. Ale w gruncie rzeczy chłopak nie lubił być innym niczego winien i
czuł, że mężczyźnie należą się szczere przeprosiny.
– Naprawdę mi przykro.
Mężczyzna z łagodnym
uśmiechem puścił jego ramię, po czym delikatnie dotknął policzka.
– Uwierz mi. Nie jestem
już na ciebie zły.
Sky spojrzał na Paia
nieco sceptycznie.
– Dobra, byłem zły minionej
nocy, ale teraz już nie jestem. Tyle razy nieproszony się u ciebie zjawiałem, a
ty nie miałeś mi tego za złe. Powinienem być raczej szczęśliwy, że będąc w
trudnej sytuacji, pomyślałeś właśnie o mnie. To dla mnie wystarczająca nagroda.
Prapai spojrzał z
uśmiechem na usta Skya, a ten – zamiast odpowiedzieć zirytowanym spojrzeniem –
nieznacznie się uśmiechnął, ponieważ domyślił się, że za słowami mężczyzny kryje
się szczera troska. Nawet gdyby student odszedł teraz, nie oglądając się nawet
za siebie, Prapai nie potrafiłby się na niego gniewać. Ale w tym wypadku Sky byłby
zły na samego siebie.
– To tanio – skwitował
młodzieniec. – Tyle pracy za jeden pocałunek.
– Inaczej postrzegamy
wartości. Dla mnie jesteś wart wszystkiego.
Twarz Skya zarumieniła
się pod wpływem dotyku wysokiego mężczyzny. Chłopak zaniemówił. Mógł jedynie
patrzeć w twarz Paia, dopóki ten nie cofnął dłoni.
– Lepiej już pojadę.
Jeśli dłużej tu zostanę, mogę zrobić coś bezwstydnego. Ucz się pilnie, Sky.
Młody mężczyzna stał
nieruchomo, obserwując, jak Prapai zakłada kask.
– Och! – Mimo że Sky nie
widział jego ust, domyślił się, że mężczyzna się uśmiecha. – Jeśli następnym
razem znajdziesz się w trudnej sytuacji, możesz bez obaw do mnie zadzwonić. Ale
daj mi znać, że mam ci pomagać w pracy. Nie chcę prawie dostać zawału jak
zeszłej nocy, dobrze?
Prapai położył obie ręce
na kierownicy i podciągnął nogę, przygotowując się do odjazdu.
– Pai!
– Tak?
– Przytrzymaj to przez
chwilkę. – Z tymi słowami targany poczuciem winy student umieścił swoje dzieło
w ramionach okazującego mu troskę mężczyzny.
– Co takiego? Hmm?
Sky zignorował to pytanie.
Zamiast tego podniósł wizjer kasku i…
Cmok!
Nie bacząc na to, gdzie
się znajdują, Sky w mocnym pocałunku przycisnął usta do warg mężczyzny, na co
ten zareagował wyraźnym szokiem. Dotyk ust trwał tylko kilka sekund, ale można
było odnieść wrażenie, że świat stanął w miejscu. Chłopak poczuł ogarniające go
ciepło. Nie mogąc się powstrzymać, lekko possał miękkie wargi, po czym z
płonącymi policzkami się odsunął, a na koniec opuścił wizjer kasku.
– Przyjąłem karę. Wracaj
bezpiecznie.
Sky chwycił makietę, odwrócił
się i szybkim krokiem odszedł w stronę budynku, goniony krzykiem mężczyzny,
który w międzyczasie zdążył nieco ochłonąć.
– Możesz to powtórzyć? Proszę!
Nie byłem przygotowany.
– Wracaj dziś po pracy do
domu i połóż się spać! – odkrzyknął Naphon, po czym wszedł do środka, nie
zamierzając słuchać kolejnych słów Prapaia. Wiedział tylko, że... jest zbyt
nieśmiały, by nawet oddychać.
Sky mógłby przysiąc, że
zrobił to tylko z poczucia winy. Nic innego nie mogło nim przecież kierować.
Naprawdę!
***
– Mamo, dlaczego jesteś
taka piękna?
Cmok.
– Wooow!
Słońce chowało się niemal
za horyzontem, kiedy najstarsze dziecko rodziny radośnie wkroczyło do domu z
kaskiem w dłoni. Matka poczuła się tak zaciekawiona, że koniecznie musiała
podejść bliżej, by przyjrzeć się swojej latorośli. Wyraźnie coś było nie tak,
ponieważ jej syn nie tylko obdarzył ją komplementem, ale również objął
ramionami, po czym wycisnął całusa na jej miękkim policzku. Kobieta poczuła się
tak zaskoczona, że aż się wzdrygnęła.
Ki diabeł?
Zwykle jej najstarszy syn
nie wracał do domu przed północą, a nierzadko zdarzało się, że wcale się w nim nie
pokazywał. A dzisiaj nie dość, że zjawił się tak wcześnie, to jeszcze niemiłosiernie
słodził.
– Synek, ty chyba nie rozbiłeś
gdzieś motocykla, co? – zapytała zmartwiona.
– Ach, mamuś! Jak możesz mnie
o coś takiego podejrzewać? Mam serce, wiesz o tym?
– Ty? Serce? Posiadasz raczej
ciało i nie skąpisz nim przy sprawianiu sobie przyjemności.
– Powinnaś spojrzeć na
mnie bardziej przychylnym okiem. Dlaczego wszyscy tak źle mnie postrzegają? No
dobrze, niech już będzie, wspaniałomyślnie ci wybaczę.
Doskonale znająca swojego
syna kobieta szybko dodała dwa do dwóch i natychmiast stało się jasne, że wcale
nie chodzi tu o nią. Za radosnym uśmiechem odbijającym się w oczach jej dziecka
stał ktoś inny. Ciekawe.
– Tak, słodziaku. Nie zmajstruj
mi gdzieś wnuka. Jadłeś już kolację?
– Jeszcze nie. Dzisiaj
jestem grzeczniutki. Prosto z pracy popędziłem do domu, by wcześnie pójść do
łóżka.
Wow! Prapai wraca do domu
spać? Gdyby powiedział, że zamierza się w tym łóżku do kogoś przytulić, byłoby
to o wiele bardziej wiarygodne.
– Nie rób takiej miny,
mamuś. Ktoś kazał mi się pospieszyć do domu i pójść spać. Wezmę prysznic.
Przystojny mężczyzna, zwykle
włóczący się po nocach, wszedł najpierw do salonu, by przywitać się z
obierającą jabłko młodszą siostrą.
– Phan. Jesteś dziś piękniejsza
niż zwykle.
– Co?! – wykrzyknęła
dziewczyna, najwidoczniej nie mogąc uwierzyć własnym uszom.
Prapai nigdy nie obdarzał
rodzeństwa komplementami. Nawet jeśli jego brat był naprawdę uroczy, a siostra
piękna, zawsze twierdził, że nie ma to dla niego znaczenia. Ale dzisiaj wydawał
się sypać z rękawa komplementami, a w „nagrodę” skasował od siostry bezlitosne
słowa:
– Coś jest nie tak z
twoją głową.
– Jestem szczęśliwy. Nie
bądź o to zazdrosna.
Następnie, nucąc pod
nosem, Prapai skierował się na schody. Zanim jednak wszedł na górę, nie
omieszkał skomplementować pływających w akwarium rybek, mówiąc im, jakie są
piękne.
Obie panie najpierw
popatrzyły na Prapaia, a potem na siebie.
– Coś jest nie tak z
twoim bratem – skwitowała matka.
– Oszalał z miłości? –
zaśmiała się córka, na co słuchająca złożyła dłonie jak do modlitwy, po czym
uniosła je w górę.
– Sathu!* Daj Boże, żeby się
nie odkochał. Dziewczyna czy chłopak, wszystko mi jedno, tak długo, jak
przestanie się wygłupiać…
(* amen)
– To się nazywa obstawianie
wszystkich koni. Doskonała strategia – parsknęła śmiechem Praiphan, za co
oberwała po głowie od rodzicielki.
– To boli, mamusiu. Od
miesięcy idealnie się zachowuję. Dlaczego mnie krzywdzisz?
– Jak ja wychowałam te
dzieci? Mam was trójkę, ale żadne z was w niczym mnie nie przypomina.
– Ha! Bo poprosiłaś o
pomoc wujka Frosta! Teraz już przepadło – argumentowała córka, kasując tym zabójcze
spojrzenie matki.
– Powinnam je zjeść. – Wciąż
roześmiana dziewczyna wróciła do obierania jabłka. Domyślała się, kto potrafił
sprawić, że jej niepoprawny brat nie tylko wrócił do domu, ale przyniósł też ze
sobą wór komplementów.
Jak długo to już trwa?
Wydaje się być tym razem cholernie poważny.
W tym samym czasie
najstarszy z rodzeństwa, który od miesięcy zajęty był podbojem tylko jednego
faceta, wszedł do łazienki, nucąc pod nosem. Nie miał zbytniej ochoty stać się
podmiotem kpin rodzeństwa, które wiedziało, że po raz pierwszy od czterech
miesięcy tryskał doskonałym humorem. Było jasne, że od razu się domyślą, komu
to zawdzięczał. Po wzięciu prysznica usiadł na łóżku i jedną ręką wycierając
włosy ręcznikiem, drugiej użył do przeglądania telefonu. Nie spodziewał się
wiele, ponieważ i tak miał już za sobą jeden z najlepszych poranków.
I pomyśleć, że ktoś taki
jak Prapai mógłby niemal umrzeć od jednego pocałunku! Myślał, że już wczorajsza
noc była fantastyczna, ale dzisiejszy ranek po prostu go unicestwił. Sky
wyglądał na skruszonego, kiedy spoglądał mu w twarz z wyraźnym brakiem pewności
w oczach. A jednak udało mu się to przezwyciężyć i podnieść wizjer kasku, by
przez kilka sekund całować jego usta.
Prapai wciąż pamiętał przyjemny
zapach mydła i dotyk miękkich ust, które błagały o więcej, podczas gdy Sky
opuszkami palców dotykał jego podbródka. Mężczyzna musiał przyznać, że jego dzisiejszy
brak skupienia w pracy nie był spowodowany brakiem snu, lecz tym, że
nieustannie powracał myślami do porannego pocałunku.
Dla niego ten chłopak był
najsłodszy i najbardziej uwodzicielski na świecie.
Najlepszy!
Dzieciak z obojętną
twarzą, pięknymi oczami, cudownymi ustami i miękkimi włosami...
Przy nim Prapai nigdy się
nie nudził. Nawet przez sekundę.
Rezultat jego rozmyślań nie kazał długo na siebie czekać, popychając go do zrobienia czegoś, w co nikt nigdy by nie uwierzył.
– Usuń! O, ten jest moim
przyjacielem – zachowaj. Tę usuń, usuń i tego też usuń. –Siedzący na łóżku
mężczyzna przewijał listę kontaktów w swoim telefonie. Ilekroć widział symbol
serca przy czyimś imieniu, bez wahania usuwał kontakt, ponieważ te wszystkie
imiona należały do tych, którzy byli przygodą na jedną noc, lub do przyjaciół z
korzyściami. Z niektórymi nawet dosyć często się spotykał, ale teraz już
przecież nigdzie nie wychodził. Jedyne rozrywki, jakie mu pozostały, to udział
w wyścigach i dostawa posiłków do akademika. Skoro nie przejawiał ochoty
spotykania się z byłymi kochankami, usuwał wszystkie kontakty. Pomyślał z
przekąsem, że to jest całkiem długa lista.
Drrrrr!
Telefon w jego dłoni nagle
zabrzęczał, wyświetlając imię, którego nie zdążył jeszcze usunąć. Widok serca
przy nazwie kontaktu omal go nie rozśmieszył.
– Witaj.
[P’Pai, pamiętasz swojego
Nonga?]
Kogo? Jedyny Nong,
którego chcę pamiętać, to Nong Sky.
– Tak.
Mężczyzna pomyślał, że
Sky zabronił mu nazywać go Nong.
– Hahaha! – Pai nie mógł
powstrzymać śmiechu, przypominając sobie tyradę chłopaka.
[Z czego się śmiejesz,
Phi?]
– Nie, nic takiego.
Dzwonisz po coś konkretnego?
[Tak, bardzo za tobą
tęsknię, P’Pai.]
Przymilny głos chłopaka,
z którym jakiś czas temu się zabawiał, nie zrobił na nim takiego wrażenia, jakiego
życzyłby sobie jego rozmówca.
– No cóż, ja natomiast
mam za kim tęsknić. Nie powinieneś do mnie dzwonić. Mam już tego jedynego. Pa!
Po tych słowach Prapai
przerwał rozmowę. Nie miał ochoty słuchać, dokąd ten chłopak chciałby go zaprosić.
Szczerze mówiąc, nie był w nastroju. Gdyby jego rozmówcą był pewien student o
miękkich policzkach, bez wahania zgodziłby się na wszystko. Z tą myślą Prapai wrócił
do usuwania kolejnych kontaktów. Zanim skończył, upłynęło sporo czasu, jednak zamiast
iść spać, otworzył aplikację chatu.
[Zrobiłem tak, jak mi kazałeś,
Sky. Poszedłem do domu i prosto do łóżka. Mogę dostać nagrodę?]
Po wysłaniu wiadomości
mężczyzna wstał, żeby się przeciągnąć.
Ding!
– Hahahaha! Daj spokój!
Jak słodki możesz być? – wymruczał pod nosem.
Prapai chwycił telefon,
gdy tylko otrzymał powiadomienie, ale zamiast tekstu chłopak odesłał mu
naklejkę karalucha składającego kropki jaj, co zapewne miało oznaczać, że zamiast
słów pozostały tylko kropki, ponieważ Sky nie wiedział, co napisać. Prapai głośno
się roześmiał. Tak bardzo pragnął go przytulić.
Nieważne, czy inni
twierdzili, że Sky nie był słodki. Pai wyraźnie widział jego słodycz. Nie wiedział
tylko, czy to przekonanie powstało wyłącznie w jego głowie, bo wszystko, co Sky
robił, wydawało mu się szalenie urocze.
– Czy ja naprawdę jestem zaślepiony?
Dotąd tylko się bawił,
ale teraz może się to spełnić. Czyż miłość nie oślepia nas wszystkich?
– A nawet jeśli miałbym
oślepnąć… Do diabła z tym!
Prapai położył się na
plecach. Nie miał apetytu na kolację.
Minęło już kilka dni,
odkąd Pai przyszedł mu z pomocą, ale Sky ciągle jeszcze pamiętał tamto uczucie
zażenowania. To on pierwszy go pocałował! Myślał, że właściwie nic nie czuje,
ale jeśli odpowiadało to prawdzie, to dlaczego nie potrafił o tym zapomnieć? Za
każdym razem, kiedy Prapai zapowiadał się z wizytą, Naphon wynajdował wymówki, żeby
mu odmówić. Unikał go, wychodząc do swoich przyjaciół, twierdził, że jest
zajęty pracą lub że potrzebuje wieczornej drzemki. Tak więc ostatnio, zamiast
widoku Prapaia, miał okazję oglądać wiszące na klamce plastikowe torby z
jedzeniem. Kiedy znów je zobaczył, nieznacznie się uśmiechnął.
– Wyglądasz ostatnio na
szczęśliwego.
– Nie mam powodu być w
złym nastroju.
Sky spojrzał na swojego
najlepszego przyjaciela, który wyglądał jak żywy trup. Słyszał, że ta sama
praca, przy której potrzebował pomocy Prapaia, ścięła z nóg również Raina.
Wyglądał, jakby przez ostatnich kilka dni nie dosypiał. Na każdym wykładzie
ucinał sobie długą drzemkę, dopóki profesor omal nie zabił go wzrokiem.
Zresztą nie tylko Rain
tak wyglądał, co najmniej połowa ich grupy sprawiała takie samo wrażenie.
– Czy P’Pai wciąż cię
ściga? – Rain zmienił temat.
Mogli rozmawiać na każdy
temat poza pracą domową, w tej chwili wszyscy mogliby niemal rzygać zadaniami,
którymi zostali zasypani.
– Nie wiem – odparł Sky,
unikając spojrzenia przyjaciela.
Mogłoby się wydawać, że w
relacji między nim a Prapaiem dokonał się pewien postęp, ale Sky nie mógł
oprzeć się wrażeniu, że kręci się w kółko. Przecież był taki pewien, że ten facet
uganiał się za nim wyłącznie dla seksu, żeby go zaliczyć, pokonać czy
cokolwiek, co sprawiało przyjemność playboyom. Ale czy to normalne, żeby polując
na swoją zdobycz, niepoprawny casanova tak bardzo o nią dbał? Dostarczał
jedzenie? Pomagał w pracy?
Student nie wiedział, jak
przebiegły był Prapai, ale jedno było pewne: Sky nie był wystarczająco dobry,
by ktoś aż tak bardzo się dla niego poświęcał. Nie miał pojęcia, co działo się
w głowie tego mężczyzny… Prawdę powiedziawszy, Sky czuł się nieźle skołowany.
– Hej! Jak możesz nie
wiedzieć?
– Po prostu nie wiem.
Pójdę po coś do picia. Co chcesz?
– Napój o smaku
truskawkowym. Potrzebuję cukru.
Tym razem to Sky zmienił
temat, a przyjaciel bez protestów pozwolił mu odejść. Sądząc po jego obecnym
stanie, Rain nie miał głowy do tego, by wtykać nos w cudze sprawy. Naphon
stanął w kolejce, a Rain wydawał się natychmiast zasnąć z głową na książce.
Pogrążony w myślach Sky
czekał na zamówione napoje, ale zanim je odebrał, ktoś zawołał jego imię:
– Ai Sky.
– Och, Ai Apple – odpowiedział
uroczej koleżance z rocznika, która wyglądała na… nieszczęśliwą.
– Stało się coś?
– Mogę z tobą
porozmawiać?
Sky uniósł brwi,
jednocześnie skinąwszy głową, po czym podążył jej śladem. Naphon i Apple byli
na tym samym kierunku. Współpracowali ze sobą również w klubie studentów
drugiego roku, ale ostatnio nie mieli zbyt wielu okazji do rozmowy. Zazwyczaj
kiedy Apple miała jakieś wiadomości, przekazywała mu je przez Ziga. To ona była
dziewczyną, za którą bezowocnie uganiał się Rain. W tym samym czasie zarówno
ona, jak i jej brat Som mieli obsesję na punkcie Phayu. Gdy tylko związek Raina
i Phayu przestał być tajemnicą, dziewczyna będąca zdania, że Warrain „ukradł”
jej obiekt westchnień, trzymała się z daleka, a nawet z talentem unikała
spotkań z Rainem.
– Coś się stało?
Dziewczyna wyglądała na
zakłopotaną i z niejakim oporem zapytała:
– Myślisz, że jestem złą
osobą?
– Dlaczego tak mówisz?
– Chodzi o Raina. – Apple
wzięła głęboki oddech, po czym szybko wyrzuciła z siebie potok słów, zupełnie
jakby nie mogła go powstrzymać: – Wiem, że jestem złą osobą. Kiedy zobaczyłam
Phayu z Rainem, nie potrafiłam się powstrzymać. Zachowałam się jak ostatnia zołza
i przestałam rozmawiać z Rainem. Ale to naprawdę krępujące. Dobrze wiem, że to przecież
nie jest jego wina. Ale… Nie wiem, czy zrozumiesz. To tak, jakbyś podkochiwał
się w idolu, który ma już ukochaną osobę. Nie potrafię przestać, ale nie chcę
też stracić przyjaciela. Nie wiem, czy Rain jest na mnie bardzo zły za to, jak
się wobec niego zachowałam. Chciałabym tylko, żebyś zrozumiał, że to nie
dlatego, że nie mogę znieść myśli, że Rain spotyka się z Phayu. Jestem po
prostu smutna, ale nie jestem zazdrosna. Rozumiesz? – Dziewczyna spojrzała na
Skya zaczerwienionymi oczami.
– Rozumiem. Ale dlaczego
sama nie powiesz o tym Rainowi?
Widać było, że Apple czuje
się niezręcznie, ale natychmiast odparowała:
– To żenujące,
oczywiście. Nie drażnij się ze mną, Sky!
Naphon roześmiał się, ale
teraz w pełni rozumiał, dlaczego jego przyjaciel już od początku semestru
chodził czasem naburmuszony.
– Pomyśl o tym. Zawsze rozmawiałam
z nim o Phayu. Aż tu nagle ten, do którego paplałam o wszystkim, co dotyczyło
mojego idola, sam skończył u jego boku i obaj wydają się być razem tacy
szczęśliwi. Słyszałam, że Phayu bardzo pomógł Rainowi w zadaniu od profesora
Vichaia. Kiedy wyobraziłam sobie Phayu podającego mu wodę, pomagającego w
pracy, przycinającego makietę, czułam się niesamowicie zawstydzona za każdym
razem, gdy zbliżałam się do Raina.
Po tym przemówieniu Apple
w końcu przeszła do rzeczy:
– Możesz mi pomóc
pogodzić się z Rainem?
– On wcale nie jest na
ciebie zły.
– Jeśli po prostu podejdę
i zacznę mówić, to będzie cholernie niezręczne. Możesz mnie do was zawołać,
żeby wyszło naturalnie? Nie chcę stracić przyjaciela dlatego, że byłam
zazdrosna o Phayu.
Sky z uśmiechem skinął
głową, a Apple odetchnęła z wyraźną ulgą.
– Już lepiej. Z bycia
fanką Phayu zmienię się w jego kibickę. Tobie też będę kibicować.
– Mi? – spytał Sky ze
zdziwieniem.
Jej oczy natychmiast rozbłysły.
Dziewczyna przysunęła się bliżej i wyszeptała:
– Widziałam, jak się
całowaliście.
Po tych słowach Sky nagle
skamieniał, ale Apple zdawała się tego nie zauważać.
– Jestem taka zazdrosna!
Masz kogoś, kto opiekuje się tobą podczas choroby i pomaga ci przy zadaniach. Rain
był pierwszy, a teraz ty dołączyłeś do niego. Tak bardzo chciałabym kogoś
takiego mieć, ale nawet nie mam czasu, by go poszukać. – Dziewczyna wyglądała na zrelaksowaną, mówiąc o ich
związkach, podczas gdy ona sama miała czas tylko na pracę i sen.
– To nie jest mój chłopak.
– Młody mężczyzna pokręcił głową. Apple wyglądała na zdezorientowaną.
– Sky, wiem, że zachowałam
się źle w stosunku do Raina, ale nie myśl, że jestem przeciwna miłości między
mężczyznami. Absolutnie nie! Uwierz mi. Nie musisz ukrywać, że... – Znacząco
zniżyła głos, a Sky sam dokończył w myślach: „że kręcą cię chłopcy”.
Ale wcale niczego nie ukrywał.
Powiedział jej przecież prawdę.
Apple pospiesznie dodała:
– Mówiłam ci, że jestem
po prostu smutna...
– …
– Ale nie zazdroszczę.
Sky skinął głową, na co dziewczyna
się uśmiechnęła.
– Dobrze, zajmę się
Rainem. Nie martw się, on nawet nie jest na ciebie zły. Bardziej prawdopodobne
jest, że będzie zły na mnie, bo jego napój już nie jest zimny. – Naphon
spojrzał na roztopiony lód w szklance, a Apple z ulgą się zaśmiała, po czym na
pożegnanie rzuciła:
– Nie będę ci już
przeszkadzać. Nie zapomnij mi pomóc. Pa!
Sky przywołał na twarz
neutralną minę.
W myślach powrócił do
słów Apple o tym, że jest chłopakiem Prapaia. Kiedy te słowa padły z jej ust, chłopak
zdał sobie sprawę, że to, co Pai ostatnio dla niego zrobił, wykracza daleko
poza zwyczajny podryw. Nawet niektóre pary nie poświęcają się dla siebie w ten
sposób. Ale Sky tego nie chciał. Nie chciał, bo te uczucia cholernie go
przerażały. Bał się iść naprzód, bał się zaplątać w zatrważający wir uczuć.
Istniał więc tylko jeden sposób, by temu przeciwdziałać. Musiał sprowadzić to
do poziomu, na którym uczucia nie wchodziły w grę i liczyło się tylko fizyczne
zaspokojenie.
– Dam ci to, czego chcesz,
Pai – wyszeptał.
Nie chciał zbyt głęboko
wsiąknąć, więc im szybciej ulegnie, tym szybciej Prapai się nim znudzi. A kiedy
ten czas nadejdzie, mężczyzna go opuści.
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: paszyma
🤎💜🩵💙💚💛🧡🩷❤️
OdpowiedzUsuń❤️🌷☕️🍰
UsuńNo nie 🥲🥲 teraz będę czekac jak na szpilkach znowu 🤭🤭😍🤩
OdpowiedzUsuń