SE [Tom 1] – Rozdział 7.1


 

Blue

 

    POV Jang Jaeyoung

 

    Jaeyoung wierzył, że już od czasów starożytnych najlepszą metodą służącą dobremu porozumieniu i pozyskaniu lojalności innych było poczęstowanie ich posiłkiem. Potwierdziły to zresztą jego osobiste doświadczenia z juniorami. Jak dotąd była to absolutnie niezawodna metoda. Teraz natomiast trafił na hoobae, na którego to najwyraźniej nie działało. Spojrzenie, jakim informatyk obrzucił leżącą na talerzu pizzę, sugerowało, iż zastanawiał się, czy nie została przypadkiem zrobiona z błota. Ten facet przypominał maszynę przyjmującą jedzenie w celu jego zniszczenia. Risotto nie smakowało źle, ale patrząc na niego, można było odnieść wrażenie, jakby nie było nawet doprawione. A przecież ten student nie był wybredny. Świadczył o tym fakt, że bez narzekania spożywał codziennie jedzenie podawane w uniwersyteckiej stołówce.

    Jaeyoung spędził pięć lat na uczelni i był bardzo dobry w zjednywaniu sobie kolegów, posługując się w tym celu różnymi sposobami. Studenci zwykle stawali mu się wierni niemal jak psy, gdy po napchaniu brzuchów dostarczonym jedzeniem patrzyli na jego brawurową jazdę na deskorolce. Metoda trafiania do studentów poprzez ich żołądki była niezawodna, ale nie wystarczała, jeśli chodziło o płeć żeńską. W przypadku kobiet należało jeszcze często z nimi rozmawiać i dużo się śmiać, by odniosły wrażenie, że ma się z nimi bliskie relacje.

    Biorąc pod uwagę bezproblemowe obcowanie z innymi osobami, Jaeyoung zastanawiał się, czy Choo Sangwoo nie należał do trzeciej płci. Projektant nie zastosował żadnych specjalnych metod, by przychylniej nastroić Sangwoo. Po prostu przestał go prowokować i zaczął w łagodniejszy sposób się do niego zwracać (chociaż musiał przyznać, że zdarzały się chwile, kiedy nie był w stanie stłumić swojej skłonności do żartów).

    Miał ogromny wkład w ich chiński skecz, a nawet codziennie przynosił mu kawę, dopasowując się do sztywnej rutyny „przeciwnika”. I chociaż okazało się to absolutnie bezproduktywne, z całego serca i szczerze narysował karykaturę Sangwoo. Pokazał mu nawet swoją tajną broń – jazdę na deskorolce, eskortując go w drodze do domu. Podjął wszelkie możliwe kroki, które zjednałyby mu sympatię każdej innej osoby. A co usłyszał w zamian?

    „Mam nadzieję, że będziesz miał koszmary, sunbae”.

    Projektant poczuł się zaskoczony, kiedy się okazało, że w przypadku Sangwoo absolutnie nic nie zadziałało. Jaeyoung naciskał jeszcze bardziej, pragnąc znaleźć u niego klawisz „cofnij”. Całkiem poważnie zastanawiał się, czy ten facet nie był zwyczajnym draniem. Przecież musiał istnieć sposób na poradzenie sobie z mechanicznym człowiekiem.

    Pewnej niedzieli, kiedy Jaeyoung oddawał się lekturze webtoonów, złoszcząc się na swój powolny komputer, wpadł nagle na dobry pomysł. Rozebrał laptopa na części, aby zwrócić na siebie uwagę swojego hoobae. Determinacja, jaką projektant przejawiał, by dotrzeć wreszcie do Sangwoo, nawet jemu samemu wydała się przesadna, chociaż wiedział, że był on typem, który miewał obsesję na punkcie czegoś, gdy tylko się na tym skupił. Sunbae liczył się z tym, że jeśli poprosi o sformatowanie laptopa, informatyk może odmówić mu pomocy, ale nie przeszkodziło mu to udać się do kafejki internetowej. Nie zapomniał, rzecz jasna, o skrupulatnym przygotowaniu wszystkiego, co było niezbędne do zarzucenia przynęty.

    Sangwoo zachował się zgodnie z oczekiwaniami Jaeyounga. Oczy informatyka, który prezentował nieodmiennie ponury wyraz twarzy, kiedy miał do czynienia z ludźmi, rozbłysły natychmiast, gdy tylko dotknął maszyny.

    Mówi się, że pracujący mężczyźni są seksowni.

    Pochylając się nad ladą, Jaeyoung z wielkim zainteresowaniem obserwował zatopionego w pracy studenta informatyki. Poczuł, że Sangwoo, który sformatował, a nawet zoptymalizował jego laptopa, był po prostu… uroczy.

    Trudno było wyjaśnić, dlaczego. Choo Sangwoo nie mógł być sklasyfikowany jako ktoś przypominający szczeniaczka, kotka czy króliczka. Podsumowując, nie sposób było znaleźć odpowiedni odnośnik w świecie zwierząt, ale ten chłopak zdecydowanie miał w sobie coś uroczego. Był typem dziwaka, który czekałby na zmianę sygnalizacji świetlnej nawet w kompletnie opustoszałym mieście. Kimś, kto nawet o milimetr nie odstąpiłby od swojego planu. Choo Sangwoo różnił się od dumnego ze swojej spontanicznej i wolnej natury Jaeyounga jak dzień od nocy.

    Jednak cechy informatyka, które w żadnej mierze nie były atrakcyjne, zaczęły w jakiś absurdalny sposób wyglądać szalenie uroczo w oczach projektanta. Chłodny, ale uprzejmy sposób mówienia, kiedy czuł się zobligowany do odpowiadania na każde pytanie, jego ciężka praca, a nawet koszmarna wymowa w języku chińskim (mimo że nie popełnił ani jednego błędu ortograficznego lub gramatycznego) – wszystko to zdawało się prowadzić do tego, że sunbae poczuł się nim oczarowany. Co więcej, jego wygląd zawsze wzbudzał niepohamowaną ciekawość Jaeyounga. Blada skóra kontrastowała z czarnymi ubraniami, a w jego wnętrzu kryła się surowa, encyklopedyczna osobowość. Czy Sangwoo był jak uroczy jelonek z filmu Disneya, który przekształcił się w coś nieodgadnionego?

    Jest jak mroczny i tajemniczy roślinożerca w cyberpunkowej scenerii, który nie czuje nic dziwnego, mimo że jest jedynym ocalałym na Ziemi po apokaliptycznej wojnie nuklearnej.

    W pewnym sensie wrażliwość na wizualizacje również leżała w naturze Jang Jaeyounga. Pociągało go wszystko co nieodgadnione i tajemnicze, a Choo Sangwoo był jak książka, której nie można było oceniać po okładce.

    Sunbae żałował, że na tym się skończyło. Ale nieoczekiwanie zaczął odczuwać kryzys. Nie było nic zdrożnego w tym, że uważał swojego hoobae za słodkiego, ale do jakiego stopnia jego odczucia leżały w granicach, które mógł zaakceptować?

    Nie miał problemu z tym, żeby śmiać się i uważać za urocze, kiedy Sangwoo bazgrał mu po twarzy. Ale co z tym, że miał ochotę objąć go od tyłu i delikatnie ugryźć kuszący kark?

    Projektant już od dawna przejawiał ochotę, żeby zdjąć mu czarną czapkę, która wydawała się być przyklejona do czubka jego głowy. Ale w chwili, gdy ujrzał nieosłoniętą twarz chłopaka, zamiast zaspokoić swoją ciekawość, zapragnął go jeszcze bardziej.

    Gdyby tylko mógł zdjąć mu kurtkę.

    Gdyby tylko mógł zdjąć jego koszulę.

    Gdyby tylko mógł zdjąć mu buty i skarpetki.

    Jakiego kształtu były palce jego stóp?

    Jak szerokie okazałyby się jego ramiona?

    Czy miał dużo włosów na ciele?

    Jakiego koloru były jego sutki?

    Miałeś rację, Sangwoo. Jestem śmieciem.

    W umyśle sunbae pojawiły się obrazy, których nie ośmieliłby się ubrać w słowa – nawet z wycelowanym w głowę pistoletem. Pomyślał z ulgą, że ma cholerne szczęście, że Sangwoo nie posiadał żadnych supermocy. Ile razy wybrałby swój ulubiony numer 112, gdyby był w stanie zajrzeć do głowy Jaeyounga?

    Im gorszy był stan umysłu projektanta, tym skrupulatniej dbał on o to, by nie pokazać tego na zewnątrz. Do tej pory było to dziecinnie łatwe, ponieważ często zachowywał się jak dobry sunbae. Mógł po prostu zmienić ton na łagodniejszy i dużo się śmiać. To wystarczyło, żeby otrzymał etykietkę miłego.

    Sangwoo nie mógł być przecież wyjątkiem. Ale zdaje się, że informatyk pomylił stadium czerwonej kurtki ze stadium zielonego płaszcza. Na domiar złego, nie mając ku temu powodu, Jaeyoung był niemiły dla studentki, która spędzała czas z Sangwoo.

    – Twój makijaż jest mocniejszy, niż kiedy widziałem cię ostatnio.

    Nawet jemu wydawało się to dziecinne. W porannej dramie „My Sister-in-Law” ta kwestia została wypowiedziana ze złośliwym wyrazem twarzy. Jaeyoung uznał to za jakieś szaleństwo, aczkolwiek w głębi duszy pragnął wykrzyknąć raczej coś w stylu: „Dlaczego udajesz, że jesteś z nim tak blisko, do kurwy nędzy?!”. U sześciolatka takie zachowanie można było jeszcze usprawiedliwić, ale co z nim? Kiedy Jihye była jeszcze smarkulą, Jaeyoung chodził już zapewne do liceum i szalał na punkcie rozmaitych mniej lub bardziej znaczących rzeczy.

    Projektant zaczął się całkiem poważnie zastanawiać, czy to, co czuł, nie było przypadkiem uczuciem miłości. Choo Sangwoo był naprawdę dziwnym facetem, ale Jaeyounga od zawsze pociągało wszystko, co wzbudzało w nim ciekawość. Szczególnie to, co nie mieściło się w konwencjonalnych schematach, a Choo Sangwoo bez wątpienia był nietuzinkowy.

    Jang Jaeyoung zdawał sobie sprawę z problematycznej sytuacji. Po pierwsze, nie pozostało mu zbyt wiele czasu. Ponownie złożył podanie o przyjęcie na studia za granicą, a czytając między wierszami e-maila, który otrzymał od osoby odpowiedzialnej za nabór, miał powody, by wierzyć, że zostanie przyjęty (o ile nie wydarzy się nic poważnego).

    Znacznie większy problem stanowił fakt, że Sangwoo był mężczyzną. Kilka lat temu, podczas podróży do Europy Jaeyoung dał się porwać chwili i przespał się z drobnym, uroczym gejem. Nie oznaczało to jednak, że kiedykolwiek rozważał umawianie się na randki z kimś tej samej płci. Mógłby, gdyby tego zapragnął, ale trudno mu było to sobie wyobrazić, jeśli chodziło o Choo Sangwoo – o faceta, który był zdania, że pójście do kina z innym mężczyzną oznacza koniec świata.

    Podsumowując, bez względu na to, w jaki sposób Jaeyoung o nim myślał, było to absolutnie niemożliwe. Nie pozostało mu więc nic innego, jak pieczołowicie dbać o to, by nie przekroczyć granicy. Polegał na swojej pewności siebie, używając jako tarczy swojego wizerunku dobrego i pomocnego sunbae. Chowając się za tą maską, wciąż go „szturchał”, ale było oczywiste, że Sangwoo go nie lubi.

    Czas szybko leciał.

    Na początku Jaeyoung myślał, że będzie musiał zacisnąć zęby, by wytrzymać dwa tygodnie karencji. W tym czasie miał zamiar poprzeszkadzać Sangwoo, ale – o dziwo – ten czas wypełniony był mnóstwem zabawnych rzeczy. Po zmianie nastawienia bywanie na uczelni przestało być uciążliwe. Nawet jeśli nie aż w takim stopniu, w jakim by sobie życzył, to i tak udało mu się nieco zbliżyć do Sangwoo. Choć początkowo sunbae z niecierpliwością czekał na zakończenie okresu karencji, teraz szczerze żałował, że ten czas dobiega końca.

    Prawdopodobnie dlatego tak ciężko pracował nad chińskim skeczem. Nigdy wcześniej nie przykładał się do zadań wymaganych na zajęciach z zakresu sztuk wyzwolonych. Tym razem nie tylko przygotował kostiumy i rekwizyty do różnych scenariuszy, ale także wykonał tłumaczenie i pracował nad dokumentami. Poza tym uczył Sangwoo, jak poprawnie wymawiać poszczególne słowa. Nie dość na tym… Ustawił dziesięć budzików na wypadek, gdyby nie mógł się obudzić.

    Tamtego dnia – niczego nie podejrzewając – spakował niezbędne rzeczy i udał się na uczelnię. W chwili, gdy ujrzał od tyłu Sangwoo zmierzającego do łazienki, by się przebrać, zdał sobie sprawę, że jest skazany na zagładę.

    Obserwował go idącego korytarzem, jego idealną postawę. Serce Jaeyounga zadrżało. Informatyk ubrany był w znoszoną, granatową koszulę, czarne spodnie i czarną czapkę z daszkiem, która – zdaniem projektanta – powinna zostać spalona. Sądząc po tym opisie, nie było się czym ekscytować, ale ten widok sprawił, że Jaeyoung spanikował na myśl, że przypomina głównego bohatera romantycznego filmu (z częściowo łysą peruką z warkoczami).

    Sprawy nabrały rozpędu po tym, jak z sukcesem przedstawili skecz. Projektant myślał, że Sangwoo nieco się przed nim otworzy. Chcąc być blisko niego, poprosił o wspólne obejrzenie filmu, ale został brutalnie odrzucony, a przecież nie miał zamiaru go nękać ani tym bardziej skrzywdzić. Po prostu chciał w ciemnościach kina obejrzeć profil Sangwoo, podczas gdy ten będzie patrzył na ekran. Nawet nie pomyślał, że hoobae mógłby nie wyrazić zgody. Ale ile tak naprawdę w to zainwestował?

    Jaeyoung – ku swojemu zdumieniu – usłyszał, że to nienormalne, by dwaj faceci chodzili do kina. Ale o wiele gorzej było usłyszeć, że przebywanie w jego pobliżu było dla Sangwoo męczące.

    Jego słowa miały sens.

    Nawet jeśli zdarzało się, że chciał uderzyć Sangwoo za bycie niegrzecznym, nigdy nie słyszał, by powiedział on coś złego. Jaeyoung potrafił się śmiać za każdym razem, kiedy hoobae go odrzucał, ale w tym momencie nie był do tego zdolny. Tak bardzo się starał, ale wciąż nie był w stanie go przekonać.

    Zamiast tego po prostu zwariował.

    Zaczął się z nim kłócić, rujnując w ten sposób starannie zbudowaną fasadę dobrego sunbae i każdy nawet najdrobniejszy postęp, który do tej pory osiągnął. Był tak dobry w aktorstwie, że każdy, kto go spotkał, uważał go za anioła, ale przy Choo Sangwoo poczuł się bezbronny.

    Po powrocie do domu długo się nad tym zastanawiał. W jego umyśle ścierały się ze sobą dwie przeciwstawne myśli. Pierwsza z nich to: „Skoro ten skurwiel twierdzi, że tak bardzo tego nienawidzi, to muszę się wycofać”. Jednak druga wyraźnie mówiła: „Mimo wszystko chcę w dobry sposób zakończyć naszą znajomość”.

    W walce między diabłem a aniołem ostatecznie wygrał władca piekieł.

    Mimo że projektant nie był pewien sukcesu, ukrywający się w jego wnętrzu diabeł o mrocznych pragnieniach tęsknił, by jeszcze raz ujrzeć twarz Choo Sangwoo.

    Następnego dnia, przed zajęciami z systemów wbudowanych Jaeyoung wyobrażał sobie Sangwoo z jego typową niewzruszoną postawą, pozornie zdystansowanego. Miał nadzieję, że informatyk po prostu wzruszy ramionami, jakby incydent w bibliotece nie miał znaczenia. W ten sposób projektant próbował odbudować nadszarpniętą pewność siebie, chociaż w rzeczywistości był zdenerwowany. Jednak…

    programista nie pojawił się na zajęciach.

    Ten drań Choo Sangwoo miał prawdopodobnie największą obsesję na punkcie uczęszczania na zajęcia ze wszystkich studentów Uniwersytetu Hanguk. Jego nieobecność na wykładzie była więc czymś niemieszczącym się w głowie sunbae. Dlatego też Jaeyoung poczuł się zdradzony, gdy chłopak się nie pojawił.

    Czyżby aż tak bardzo nienawidził przebywania w jego pobliżu?

    Przecież to nie tak, że senior chciał, by trzymali się za ręce. Mieli jedynie obejrzeć razem film! Jaeyoung, którego duma została dosłownie zmiażdżona, pobiegł do mieszkania Sangwoo. Targany silnymi emocjami, zaprzepaścił najmniejszą nawet szansę na porozumienie, ponieważ był dogłębnie zraniony i nie potrafił okiełznać swojego temperamentu. Zbluzgał go, chociaż wcale tego nie chciał.

    Ostatecznie Jaeyoung nie potrafił być dla Sangwoo dobrym sunbae. I zupełnie jak w przeszłości – wykrzyczał, że już nigdy więcej nie chce widzieć go na oczy. Atak na hoobae był w tym momencie jego jedynym sposobem na ukrycie rozczarowania, zranionej dumy i zdeptanych uczuć.

    Był zdecydowany nie starać się już o przychylność tego chłopaka i całkowicie z niego zrezygnować.

    Od tamtej pory Jaeyoung nie postawił stopy na kampusie, z wyjątkiem śród, kiedy zmuszony był chodzić na wykłady z kształcenia osobowości studentów Uniwersytetu Hanguk. Ale nawet w te dni unikał tras, którymi zwykle chodził Sangwoo.

    Czas mijał mu na całonocnym piciu, graniu w bilard lub kręgle, włóczeniu się po klubach, graniu w gry i wyjściach do kina z przyjaciółkami, z którymi miał luźne relacje. Spoglądając po raz piętnasty na ich wspólne selfie, pomyślał, że biorąc pod uwagę wszystkie aktywności, którymi wypełniał teraz swój wolny czas, już wkrótce będzie mógł pozbyć się niewygodnych uczuć do Sangwoo.

    Musiał po prostu iść dalej. I kto wie, czy by mu się to nie udało, gdyby Sangwoo nie pojawił się w restauracji, w której Jaeyoung pracował.

    Ten szalony drań!

 


Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni 👈              👉 Następny

 

Komentarze

  1. ❤️💜💚💙💛 dzięki że nas nie przetrzymałyście tylko są tak szybciutko i to od razu dwa 🤩 ach jaeyoung jako przystało na sprytnego liska🦊szybciej się zorientował w swoich uczuciach i pobudkach i pragnieniach.. jaki on uroczy 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spieszę się z tłumaczeniem, bo nie znam wszystkich tomów i chcę koniecznie wiedzieć co dalej. (Koniec już dawno przeczytałam, bo gdyby mi się nie podobał, to nie podjęłabym się tłumaczenia 🤣🤣🤣)

      Usuń
    2. Nie znoszę głupich i nieszczęśliwych zakończeń, nie po to człowiek czyta żeby się dołować!! Więc liczę że tutaj ich wzajemne przyciąganie zapewni nam emocje i dużo miłych chwil... A uda wam się utrzymać tempo tłumaczenie i publikowania?💙💛💚❤️💜

      Usuń
    3. Oj, ja też. Filmy i książki (jak dla mnie) służą rozrywce, a nie zawieraniu przyjaźni z depresją.
      🤍💜❤️📖 Jeśli chodzi o tempo… bardzo prawdopodobne. Aczkolwiek asekurancko nie wytypowałam konkretnych dni tygodnia. Po prostu dorzucam po rozdziale w środy, piątki i niedziele. Ale jeśli utrzymamy tempo, to drugi tom skończymy za dwa miesiące (przy publikacji czterech rozdziałów w tygodniu). 😎

      Usuń
  2. Dzięki za wasza pracę i chęci 😁😁 oby wam się udało z tym tłumaczeniem kolejnych tomów w takim tempie 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Jang Jaeyoung <3 Juli.Ann - dziekuję za tłumaczenie. Ps: Ciebie tez uwielbiam <3 (Refjaf)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty