SE [Tom 2] – Rozdział 8.7

 


Cyan

 

    – Ty też powinieneś odpocząć.

    – Mam jeszcze wiele do zrobienia.

    – Myślisz, że o tym nie wiem? Mówię tylko, żebyś chwilę odpoczął.

    – Jak mam odpoczywać, skoro czeka na mnie mnóstwo pracy?

    – Zamiast ze mną dyskutować, zrób sobie przerwę, bo w tym czasie i tak nie będziesz w stanie się skoncentrować.

    – Kiedy w latach pięćdziesiątych XIX wieku drzewa zostały tak skażone, że pociemniały, populacja białej ćmy pieprzowej drastycznie się zmniejszyła, a czarnej ćmy pieprzowej* rozkwitła.

    (*Gdyby ktoś chciał sobie o tym poczytać, może rzucić okiem: TUTAJ)

    – Co próbujesz przez to powiedzieć?

    – Żywe stworzenia mają instynkt przetrwania. Potrafią przystosowywać się do zewnętrznych zagrożeń.

    – Ach, więc ja jestem trucizną, a ty tą żałosną ćmą? Spróbuj zmienić kolor swoich skrzydeł. Będę ci kibicował.

    – Może postaraj się nie robić tego na głos. Trzymając język za zębami, będziesz mi najbardziej pomocny.

    Choo Sangwoo był jak automat, który wydawał z siebie tylko precyzyjne słowa. Jaeyoung podniósł telefon, uciekając od sprzeczki, którą zresztą i tak już przegrał. Odpowiedział na kilka wiadomości, po czym otworzył swoją ulubioną playlistę. Kiedy przebywał z Yuną lub Sungjinem, zawsze głośno puszczał swoją muzykę, ale przestał to robić, odkąd w studiu zaczął pojawiać się Sangwoo. Nawet Yuna na początku kilka razy go zaatakowała, ale po tym, jak nieodmiennie kasowała porażki, z westchnieniem zakładała słuchawki zawsze, gdy informatyk się pojawiał. Dzisiaj jednak nie było takiej potrzeby, ponieważ dziewczyna już jakiś czas temu wyszła.

    Nastrojowy syntezator, dudniąca perkusja, niski bas, pulsująca gitara elektryczna i ospały wokal… Jaeyoung z zamkniętymi oczami zatopił się w muzyce, aczkolwiek cały czas podświadomie czekał, aż z ust Sangwoo padnie: „Wyłącz muzykę”. Kiedy po chwili otworzył oczy, dostrzegł, że chłopak wciąż pracuje, siedząc cały czas w tej samej pozycji.

    – Wygląda na to, że ci się podoba.

    – Nie, żadna rewelacja.

    – Ten zespół nazywa się Psy...

    – Psychedel. Wiem – wpadł mu w słowo hoobae.

    – Tytuł to Ma...

    – Magnetic Field. Piąty album. Electricity. Ósmy utwór. Wiem, więc proszę, bądź cicho.

    Jaeyoung był tak zszokowany, że aż upuścił telefon. Jego ulubieni artyści nie byli zbyt popularni w Korei. Pomijając znajomość grupy i tytułu, sunbae nie mógł uwierzyć, że Sangwoo wiedział nawet, z jakiego albumu pochodził ten utwór, i znał również jego pozycję. Powiedział, że nie byli dobrzy, ale skoro znał wszystkie szczegóły, to musiał być przecież zapalonym słuchaczem. Podczas gdy projektant nadal był tym faktem zdziwiony, rozpoczęła się następna piosenka. Tym razem był to dość nieznany krajowy zespół indie.

    – To drugi album Napalsoo, Bullshit, utwór numer 12. „Mam zamiar zwolnić menadżera i pożreć firmę”.

    Przez calusieńką minutę Jaeyoung pustym wzrokiem wpatrywał się w czarną czapkę. 

    Nie mogę uwierzyć, że Choo Sangwoo ma taki sam gust jak ja.

    To było absolutnie niewiarygodne, a projektant czuł się nieziemsko zdenerwowany. Szczególnie, kiedy dał się słyszeć trzeci utwór.

    – Pierwszy album zespołu Cho Chiwon, Red and Black. Utwór siódmy. Red Giant.

    – Kur... Hej! Twój gust jest bardzo podobny do mojego. Dostałem gęsiej skórki!

– To wcale nie to, więc nawet nie mów takich rzeczy.

    Jaeyoung nie dał się nabrać. Skoro hoobae znał nawet numery piosenek na płytach, to jak często musiał ich słuchać? Mężczyzna czuł się tak podekscytowany, że przeskakiwał z utworu na utwór. Nie było nic, czego Sangwoo by nie rozpoznał. Niezależnie od tego, czy był to zagraniczny, czy krajowy artysta. Również odtwarzany gatunek nie stanowił żadnej przeszkody w rozpoznaniu wykonawcy. Rany boskie! Ten chłopak był o wiele dokładniejszy od aplikacji. Po jakimś czasie, podczas przeglądania listy utworów Jaeyoung przypadkowo dotknął nie tam, gdzie należało. Z telefonu popłynął przebój, który przez całych dziesięć tygodni znajdował się na szczycie listy przebojów. Do tej pory Sangwoo w ciągu 10 sekund potrafił nazwać każdą piosenkę. Tym razem się nie odezwał.

    – Nie znasz tego?

    – Skąd miałbym to znać?

    Jaeyoung przez chwilę się zastanowił. Jeśli w dzisiejszych czasach ktoś nie potrafił rozpoznać tego hitu, to śmiało można było nazwać go szpiegiem*.

    (*Autor miał zapewne na myśli mieszkańców Korei Północnej odciętych od internetu, światowych wiadomości i wpływu Zachodu)

    To było bardzo dziwne. Projektant po raz kolejny poczuł niewytłumaczalny zgrzyt i popadł w zakłopotanie.

    – Sunbae, utknąłem przy wzmocnionym granacie. Proszę, jak naniesiesz poprawki, spójrz jeszcze raz na kukurydzę. Minęło już 15 minut. Wracaj na swoje miejsce.

    – Powinienem!

    Jaeyoung odczekał około pięciu sekund, po czym wstał. Kiedy niechętnie usiadł na krześle, Sangwoo spojrzał na niego, po czym wrócił wzrokiem do laptopa.

    Co do diabła? Uważam, że jest słodki, ale przecież wcale taki nie jest.

    Jaeyoung wyciągnął rękę z zamiarem uszczypnięcia policzka hoobae, ale przypomniał sobie, że dotyk był absolutnym tabu. Sangwoo ze zmarszczonym czołem wpatrywał się w zbliżającą się rękę, natomiast sunbae w ostatnim momencie klasnął w dłonie.

    – Och? Komar…

    – Co ty powiesz… Jest kwiecień, więc jaki komar?

    – Był tu.

    – Spójrz na dłonie. Udało ci się go dopaść?

    – Och… Spudłowałem. Odleciał.

    Sangwoo podjął pracę, aczkolwiek z jego miny wyraźnie dało się wyczytać, że mu nie dowierza. Wyglądał na wszechwiedzącego, kiedy wpatrywał się w monitor wypełniony jakimś zupełnie nierozpoznawalnym językiem. Przez kilka chwil niezdolny do koncentracji Jaeyoung siedział, podpierając głowę rękami, i w oszołomieniu gapił się na uroczego hoobae.

    – Dlaczego robisz gry, Sangwoo?

    Kiedy projektant zadał mu to pytanie, pomyślał, że powinien był zrobić to już na samym początku. Dlaczego Choo Sangwoo zamierzał stworzyć grę? Facet, który nie rozumiał niczego poza suchą treścią. Był przecież dobry jedynie w sprawach technicznych – takich jak programowanie, ale wydawał się nie posiadać wyczucia grafiki czy dźwięku. Poza tym można było śmiało założyć, że z jego charakterem będzie miał trudności ze współpracą. Gra mobilna była kompleksowym produktem, przy którym niezbędna była nie tylko pomoc projektanta lub planisty, ale również kompozytora. Widać było, że „gra zespołowa” nie sprawiała mu przyjemności.

    – Ponieważ to lubię.

    Błyskawiczna odpowiedź nieco zszokowała Jaeyounga, który od zawsze nie mógł oprzeć się wrażeniu, że dziwak – jakim bez wątpienia był Sangwoo – nie ma hobby ani tym bardziej czegoś, co by lubił.

    – Jest pewna firma zajmująca się grami, do której chcę dołączyć. Kiedy miałem 15 lat, zagrałem w ich grę i sprawiło mi to tyle frajdy, że po raz pierwszy zarwałem całą noc. Wtedy właśnie zmieniło się moje marzenie. Chcę tworzyć takie gry własnymi rękami, więc poza szkołą uczę się języka angielskiego i gier.

    Widząc minę Jaeyounga, chłopak dorzucił:

    – Ach, nie pytałeś, prawda?

    Sunbae uśmiechnął się, kręcąc przy tym głową.

    – Nie. Przed chwilą wydawałeś się taki wyluzowany… Więc? Co to była za gra?

    – Starcraft 1.

    Nigdy nie grać w Starcraft 1 z Choo Sangwoo. – Szybko zanotował w pamięci projektant.

    – A co było twoim marzeniem, zanim postanowiłeś zostać twórcą gier?

    – Chciałem być operatorem koparki.

    – …

    Jaeyoung nauczył się dzisiaj kilku rzeczy o Choo Sangwoo. Chłopak nie był jedynie jakimś androidem, mającym obsesję na punkcie nauki i pracy, lecz naprawdę lubił muzykę i posiadał marzenia. Po raz pierwszy ujrzał w oczach Sangwoo ten szczególny blask i determinację.

    – Planuję dołączyć do tej firmy w drugiej połowie przyszłego roku, wykorzystując w tym celu sukces Veggie Venturer.

    – Rozumiem. Więc kiedy mówiłeś o budowaniu portfolio, chodziło ci o twoje, prawda? – Czy to nie jest sytuacja, w której obaj skorzystamy?

    Chłopak już teraz uważał za sukces grę, którą dopiero zaczęli tworzyć, trzymając się szalenie napiętego harmonogramu. Patrzył z ufnością na leżące przed nimi zadanie i widać było, że nawet przez myśl mu nie przeszło, że zakrawa to na czyste szaleństwo. Marzenie Choo Sangwoo nie było niczym łatwym do spełnienia, ale Jaeyoung wcale nie uważał go za niemożliwe. Był zdania, że bycie dumnym ze swojej pracy jest godne pochwały i popycha do przodu, pozwalając coś stworzyć.

    – Hej.

    – Tak?

    – Mogę pogłaskać cię po głowie? Za minutę?

    – …

    Sangwoo długo nie odpowiadał, a Jaeyoung poczuł się dziwnie, że nie odmówił mu od razu. Sunbae jeszcze chwilę odczekał, po czym zwrócił się do chłopaka:

    – Nienawidzisz dotyku.

    – Nie nienawidzę tego aż tak bardzo. Pod warunkiem, że mnie o tym uprzedzisz.  

    Sangwoo podrapał się po szyi, a Jaeyoung stłumił chęć wyciągnięcia ręki i natychmiastowego zdjęcia czarnej bejsbolówki.

    – Musisz przygotować na to swój umysł?

    – Tak. Nienawidzę wszystkiego, na co nie jestem nastawiony.

    – A co, jeśli nagle zadzwoni twoja babcia, gdy będziesz na wykładach? Załóżmy, że powie ci, że jest przed twoim domem, bo bardzo za tobą tęskni?

    – Nie patrzę na telefon podczas zajęć. A obie moje babcie zmarły.

    – Przepraszam. W takim razie zmieńmy przykład... Co by było, gdybyś gotował ramen i okazałoby się, że nie ma proszku smakowego?

    – Tak nigdy by się nie stało, ponieważ zacząłbym od sprawdzenia, czy w torebce znajdują się wszystkie niezbędne składniki.

    – Wygląda na to, że jesteś dobry w robieniu ramenu.

    – Jak można nie być w stanie go przygotować? Każdy może to zrobić, o ile ma dwie ręce i wystarczającą inteligencję, żeby przeczytać i zrozumieć przepis.

    – Nie. Wciąż jest wielu ludzi, którzy robią go bez smaku... Ach! Już czas.

    Jaeyoung bez wahania wyciągnął rękę i przez czapkę pogłaskał głowę Sangwoo. Mimo, że osiągnął ten cel, podejmując dodatkowy krok, to jednak było to równie satysfakcjonujące uczucie. Mężczyzna pragnął, by objęli się ramionami, ale dziś musiał zadowolić się wyłącznie tym.

    – Będę cię wspierał, byś mógł spełnić swoje marzenia. – Szept nie opuścił ust sunbae tak gładko, jakby sobie tego życzył. Jego głos załamał się być może dlatego, że w słowach tych było zbyt wiele szczerości. – Zostałem zmotywowany do dobrej pracy.

    Siedzący nieruchomo Sangwoo zamrugał, jakby nie usłyszał ani słowa. Dwie sekundy później potrząsnął głową, sygnalizując Jaeyoungowi, by cofnął rękę.

    – Wystarczy. – Sangwoo nagle zamknął laptopa i szybko spakował swoje rzeczy.

    Zegar wskazywał godzinę 21:30.

    Wczoraj wyszedł dopiero o 22:00...



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


Poprzedni 👈             👉 Następny

Komentarze

  1. Teraz potrzeba perspektywy Sang Woo, jak próbuje poradzić sobie z czymś tak poważnym, jak głaskanie po głowie🤭

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trzy rozdziały Cyan i przeskakujemy do jego perspektywy. I zobaczymy jak on radzi sobie… nie tylko z głaskaniem…

      Usuń
  2. ❤️💚💛💜💙 mały stalker 🐰 mało się nie wysypał... Ale jeaeyung nawet nie przypuszcza że nie gust muzyczny odpowiadał za dobre odpowiedzi sangwoo, tylko drobiazgowe śledztwo 😆😍 ach... pierwsze uczucie do koparki było tak silne, zakochany 🐰 sangwoo stanowi przerażającą siłę 🤣

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty