SE [Tom 2] – Rozdział 8.9
Cyan
– Chcesz coś zjeść?
– Nie.
– Poproszę okonomiyaki*,
różne ciasta rybne i dwie butelki soju.
(*Okonomiyaki oznacza w
wolnym tłumaczeniu „smaż, co lubisz”. Danie bardzo lubiane w Japonii.
Popularność zyskało nie tylko z uwagi na prostotę przygotowania, ale także na
szczególną pożywność. Składa się z kapusty pekińskiej, mąki pszennej i
ziemniaczanej, a także z krewetek lub ryby, bulionu dashi, suszonych wodorostów
i przypraw takich jak sos sojowy oraz specjalny sos do okonomiyaki)
Jaeyoung zamknął menu i oddał
je kelnerowi, który chwilę później zniknął za składanym parawanem. W sobotni
wieczór mężczyźni siedzieli w cichym zakątku japońskiej tawerny, gdzie bez
zakłóceń mogli rozmawiać. Jaeyoung porwał Sangwoo, który wracał akurat do domu
po zakończeniu pracy. Z powodu tego, co wydarzyło się ubiegłej nocy, sunbae nie
był w stanie skoncentrować się na projektowaniu. Jeśli nie był zdezorientowany po
przebudzeniu ze snu, oznaczało to, że Choo Sangwoo potajemnie go pocałował, po
czym… zwiał.
To nie miało żadnego
sensu.
Choo Sangwoo nie był
typem osoby, która pozwoliłaby sobie na odstąpienie od utartej rutyny, a tym
bardziej na podeptanie konwenansów. Można było chyba raczej założyć, że był aseksualny,
ale przecież nie był gejem. W każdym razie teraz po prostu obojętnie patrzył na
wpatrującego się w niego pustym wzrokiem Jaeyounga. Zamiast uwierzyć, że te oczy
należały do kogoś zakochanego, o wiele rozsądniej byłoby przyjąć, że sunbae coś
sobie wyobraził.
– Dlaczego nagle chcesz
się ze mną napić, sunbae?
– Pracujemy razem od
ponad dwóch tygodni. Nadszedł czas na prywatne spotkanie.
– Cóż... Jasne.
Po tych słowach zapadła
długa cisza. Jaeyoung nie miał już siły udawać, że nic się nie stało. Tym
bardziej, że Sangwoo siedział naprzeciw. Niezależnie od tego, czy miał taki
zamiar, czy nie, musiał coś przedsięwziąć. W ciągu minionego czasu Sangwoo tak
dotkliwie go zaatakował, że mury obronne Jaeyounga runęły, a fosa została kompletnie
zalana. Czuł, że tonie. Nie miał innego wyjścia, jak tylko coś potwierdzić. Coś,
czego absolutnie się nie spodziewał. Jeśli całkowicie się nie mylił, hoobae
wypiął się na swoje sztywne zasady. Dlatego właśnie projektant zaaranżował tego
rodzaju spotkanie na neutralnym gruncie. Z głośników płynęła cicha muzyka
elektroniczna, którą Jaeyoung tak bardzo lubił, a Sangwoo wpatrywał się w
sufit. Sunbae przez kilka sekund nieświadomie pocierał sobie kark, zanim
odwrócił głowę. Po chwili oczekiwania zjawiła się obsługa, podając soju i proste
przekąski. Sangwoo – wyglądający, jakby nigdy nie był na zakrapianej imprezie –
zupełnie naturalnym gestem potrząsnął butelką i odkręcił zakrętkę. Jaeyoung z
lekkim zdenerwowaniem przyjął drinka, którego chłopak mu podał. Zastosował
standardową procedurę: nalewanie alkoholu prawą ręką i podtrzymywanie
nadgarstka lewą oraz zakrywanie dłonią marki podczas trzymania kieliszka. Były
to doskonałe maniery, które obowiązywały na wszystkich imprezach alkoholowych.
– Kto cię tego nauczył?
– Moja matka. Zrobiła to
po tym, jak stałem się dorosły. Była zdania, że brak tych umiejętności może
zrujnować mi reputację.
Po jakimś czasie przyszła
kolej na Jaeyounga. Sangwoo uniósł swój kieliszek i podparł nadgarstek drugą
ręką. Z jego ust nie popłynęło żadne słowo, chociaż zastanawiał się, co stanie
się z relacją sunbae – hoobae. Głównie dlatego, że znał przecież naturę bycia
zadowolonym tak długo, jak tylko przestrzegało się zasad.
Przezroczysty płyn
wypełnił kieliszki. Mężczyźni najpierw się stuknęli, po czym jednocześnie je opróżnili.
Jaeyoung zjadł trochę gotowanego groszku i spojrzał na Sangwoo, który siedział naprzeciw
ze swobodnym wyrazem twarzy. Projektant nie miał nic do powiedzenia, więc
zamiast tego po raz kolejny napełnił kieliszki.
– Widzę, że dobrze
radzisz sobie z alkoholem – stwierdził sunbae.
– Mam aktywne enzymy
rozkładające aldehyd octowy.
– Myślałem, że nie
pozwolisz alkoholowi dotknąć twoich ust.
– Jak to?
– Na MT dla
pierwszoroczniaków upierałeś się, że nie chcesz pić.
– …
Sangwoo spojrzał z zaciekawieniem
na rozmówcę, napełniając jego kieliszek.
– Ja też tam byłem.
– Och! Wydarzyło się wtedy
coś nieprzyjemnego. Widziałeś to?
– Oczywiście. To ja
wyjąłem baterię z twojej komórki.
– Próbowałem zgłosić tego
drania za kradzież, ale dałem sobie spokój, ponieważ nie mogłem go
zidentyfikować.
Jaeyoung uśmiechnął się i
przegryzł trochę groszku.
– Gdybym cię wtedy nie
powstrzymał, prawdopodobnie nie byłbyś w stanie z tego wybrnąć.
– Chcesz usłyszeć
podziękowania?
– Draniu, zawsze jesteś
taki sam.
Kiedy projektant po raz
pierwszy spotkał Sangwoo, zdenerwowałby się, słysząc coś takiego, ale teraz już
tak nie reagował.
– Jesteś idiotą? Podobno
jesteś geniuszem kodowania. Czyżbyś nie znał ludzkiej psychologii, bo jesteś
maszyną?
Sunbae powiedział to samo co wcześniej, ale na twarzy Sangwoo pojawił się uśmiech.
On jest tak cholernie słodki.
Jaeyoung z zamkniętymi
oczami przełknął alkohol.
– Zresztą to nie był
jedyny raz, kiedy nasze drogi się skrzyżowały. Widziałem cię później wiele
razy.
– Kiedy?
– Chodziłem na ten sam
kurs kilka semestrów temu.
– Naprawdę?
– Tak. I kiedyś próbowałeś
wydębić ode mnie pieniądze. A ja podjąłem bezowocną próbę przeprowadzenia z
tobą wywiadu podczas festiwalu.
Sangwoo wypił alkohol i
spojrzał na Jaeyounga wzrokiem, który wyraźnie wskazywał na to, że słyszy te
rewelacje po raz pierwszy. W tym samym momencie kelner podał gulasz z
szaszłykiem rybnym i przepyszne okonomiyaki. Na dużym talerzu leżało
pomarszczone Katsuobushi*.
(* Katsuobushi, znane
również jako płatki bonito, to suszone i wędzone płatki tuńczyka, które mają
długą tradycję w kuchni japońskiej. Używane są głównie do produkcji zupy dashi.
Te „tańczące płatki” zawdzięczają swoją nazwę bardzo szczególnej właściwości:
jeśli posypie się nimi gorące potrawy, zaczynają tańczyć. Para unosząca się z
potraw sprawia, że suszone płatki poruszają się jakby same z siebie, przypomina
to taniec)
– Znam cię już od
jakiegoś czasu. Bardzo długo mnie nie rozpoznawałeś i nie byłeś nawet w stanie
zapamiętać mojego imienia.
– Naprawdę?
– Nazwałeś mnie Kim
Youngjae. Na samą myśl o tym dosłownie brak mi słów.
Jaeyong ugryzł ciasto
rybne, natomiast Sangwoo najpierw przez chwilę pozostawał nieruchomy, po czym
poszedł w jego ślady. Przez jakiś czas jedli, opróżniali butelki i zamawiali
więcej, nie nawiązując rozmowy.
– W wojsku był starszy stopniem
żołnierz, który nazywał się Kim Youngjae i był tak samo irytujący jak ty,
sunbae. Prawdopodobnie dlatego pomyliłem wasze imiona i nazwiska. – Sangwoo
odkopał bolesne wspomnienia, jakby były czymś bez znaczenia. Jednak Jaeyoung nie
mógł pominąć tematu, ponieważ poczuł się zaciekawiony.
– Gdzie odbywałeś służbę
wojskową?
– W Goyang. Byłem w
artylerii.
– Och, Brygada Artylerii
Cheonma. Słyszałem, że jest tam naprawdę ciężko.
– Było w porządku.
Jaeyoung potrafił sobie
dośpiewać, że Sangwoo był żołnierzem, któremu niełatwo było dostosować się do
wojskowego rygoru. Zaskakujące było więc to, że mówił o tym jak o pogodzie.
– Jak wyglądało twoje
życie w wojsku? Czy Kim. Young. Jae.* był jedynym, który cię gnębił?
(*Zazwyczaj imię i
nazwisko Koreańczyków składa się z trzech sylab. Pierwsza to nazwisko, a dwie
pozostałe to imię. Żołnierze, przedstawiając się, zawsze wymawiają każdą sylabę
osobno).
– Zwyrodnialec. Został jako
szeregowiec przeniesiony do innej jednostki i od tamtej pory spędzałem swoje
dni w komforcie.
– Dlaczego został
przeniesiony?
– Ciągle się nade mną znęcał. A ja nie odpuściłem. Nie pozwalał mi odpocząć i nieustannie bił mnie po głowie. Zanotowałem to i wrzuciłem do skrzynki zażaleń, a gdy sprawa nie została rozwiązana, porozmawiałem z dowódcą. Nie kiwnął palcem, więc zgłosiłem to żandarmerii wojskowej.
Szalony drań.
– Nie walczyłeś też z
innymi?
– W ogóle się nie
odzywałem, chyba że musiałem. Jak wiesz, wojsko to specyficzne środowisko.
– A poza tym nie miałeś
żadnych trudności?
– Było w porządku. W wolnym czasie dużo się uczyłem. Otrzymywałem nagrody za oddawanie idealnych strzałów, wykazywanie się doskonałą siłą bojową. Byłem wzorowym żołnierzem w siłach specjalnych i zostałem dowódcą oddziału. Mój ojciec twierdzi, że jestem stworzony do wojska.
Szaleństwo...
Cóż, Sangwoo wydawał się
być w stanie znieść fizyczne cierpienie. Jaeyoung wręcz przeciwnie, przeżył w
wojsku ciężki czas. Od budzenia się o świcie po niepotrzebne czyszczenie broni,
branie zimnych pryszniców, ohydną fryzurę, zasady dotyczące ubrań i zamknięcie
w koszarach. To wszystko było horrorem. Jedzenie smakowało jak karma dla psów.
Indywidualne bitwy, marsze i nocna służba wartownicza były piekielną egzystencją,
której nienawidził. Rozwiązaniem tego piekła nie mógł być powrót do zepsutej
starej kultury surowych zasad i tradycji z przemocą fizyczną. Mimo to wciąż
musiał udawać, że nic się nie stało, i straszyć inne dzieciaki, krzycząc na
nie.
– Byłem asystentem na
obozie treningowym*.
(*Obóz treningowy –
pierwszy miesiąc służby)
– Och, nie wydaje mi się,
żebyś był w stanie edukować innych, sunbae.
– Zgadzam się. Zostałem
wybrany, ponieważ mam ponad 180 cm wzrostu.
– Nowi rekruci myśleli,
że to zabawne, prawda?
– Byłem asystentem
słynącym z tego, że jestem jadowitym wężem o złym temperamencie, ty draniu.
– Hej, nie okłamuj mnie!
– Jesteś jedyną osobą,
która ma o mnie tak niskie mniemanie.
Sangwoo przez chwilę nic
nie powiedział, po czym odezwał się półgłosem:
– Nie jesteś aż tak
nieistotny.
Nastąpiła cisza.
Obaj opróżnili swoje kieliszki bez słowa. Okazało się, że w międzyczasie osuszyli już cztery butelki. Będący w stanie upojenia alkoholowego Jaeyoung zamrugał. Sangwoo lekko przekrzywił głowę, po czym uniósł swojego drinka i za jednym zamachem wlał go do ust. Wyglądał tak samo schludnie jak zawsze.
Dlaczego on jest taki seksowny? Weź się w garść, Jaeyoung. Przecież jest facetem.
Bez względu na to, ile razy wykrzykiwał to w swoim wnętrzu czy przecierał oczy, po ponownym sprawdzeniu wciąż było tak samo. Lekko zarumienione policzki i kuszące, niezwykle czerwone usta. Zachwycony wzrok Jaeyounga powędrował w dół szyi Sangwoo i próbował przeskanować jego kraciastą koszulę. Kiedy chłopak użył siły, by otworzyć kolejną butelkę, dzięki podwiniętym rękawom sunbae miał doskonały widok na odsłonięte, napinające się mięśnie przedramion. Informatyk przekręcił swój niezwykle biały nadgarstek, a oczom Jaeyounga ukazały się niebieskie, wyraźnie odcinające się żyły.
W tym tempie dostanę krwotoku z nosa, cholera.
Kiedy sunbae potarł twarz
dłońmi, ciepło, które pochodziło nie tylko od alkoholu, przeniknęło jego skórę.
– Sugerowana gra...
Nieformalny Czas Rozmowy.
Jaeyoung spojrzał w górę,
słysząc mamrotanie Sangwoo. Ten ostatni wskazywał na ścianę. Po spojrzeniu na
plakat sunbae zorientował się, że jest to lista sugerowanych gier na imprezy
alkoholowe. Wyjaśniono tam zasady King
Game, Finger Folding Game, Image Game i Yaja Game. Jaeyoung powoli odwrócił się i nawiązał kontakt wzrokowy
z Sangwoo, którego oczy – co niezwykłe – błyszczały z podekscytowania.
– Chcesz spróbować?
– Tak.
– Wal! Co w sobie
dusiłeś?*
(*Nasi panowie zamienią
się rolami. Sangwoo będzie mógł nieformalnie zwracać się do Jaeyounga i wyrzucić
z siebie to, co z grzeczności musiał tłumić).
Sangwoo wpatrywał się w
niego bez odpowiedzi. Nie było nic, czego Jaeyoung nie potrafiłby zrobić, więc
chętnie przystał na jego propozycję. Gdy tylko padło słowo „spróbujmy”, Sangwoo
zawołał jego imię.
– Hej! Jang Jaeyoung.
Wydawało się nawet, że sunbae
widzi w jego oczach złośliwość, ale dlaczego jego serce było tak poruszone? Mężczyzna
przysunął krzesło bliżej stołu, złożył ręce i przyjął pozycję, by znaleźć się
oczami na tym samym poziomie.
– Tak, hyung. Wzywałeś
mnie?
Tłumaczenie: Juli.Ann
Korekta: Baka / paszyma
Ciekawe czy Chłopaki zdają sobie sprawę z tego, że są na pierwszej randce ;)
OdpowiedzUsuń