TT 7 YoL – Rozdział 11

 



Dach przecieka, a w nocy pada deszcz…

 

    Type, masz mi coś do powiedzenia?

    Fuck off!

    Och, fuck off? To sprawia, że mam chęć cię stąd wyrzucić!

    Prawdę mówiąc, Type nie miał ochoty na kolację, zwłaszcza z tłem, w którym ciągle słyszał pytanie:

    Kiedy zamierzasz się wynieść? Chciałbym zjeść moją żonę...

    Wziął więc jedynie kilka kęsów, zanim odłożył pałeczki, a następnie poszedł i ułożył ubrania w pokoju gościnnym, w którym miał spać. Zamierzał tu zostać tylko ze dwie noce, nie chciał zbytnio męczyć przyjaciela. Ale nie chciał też, by pytano go, co się stało, więc gdy ‘No łaził za nim po mieszkaniu i próbował się tego dowiedzieć, posyłał mu jedynie krótkie „kurwa” i nie mówił nic więcej. Rzucał tym słowem wielokrotnie, a Techno przeklinał go i znów zadawał pytanie, aż w końcu wszedł za nim do pokoju i usiadł na łóżku.

    Hej, co się znowu dzieje z tobą i Tharnem?

    Nie używaj słowa „znowu”, dobrze? Zazwyczaj mam z nim mniej problemów niż z tobą i Kla, ok?

    Znowu zostawiasz mnie bez odpowiedzi!

    Techno podrapał się po głowie w zakłopotaniu, wciąż odmawiając wyjścia z pokoju. Westchnął i odwrócił się, by spojrzeć na swojego najlepszego przyjaciela, który był świadkiem historii miłosnej jego i Kla od początku aż do chwili obecnej.

    ‘No za to był świadkiem historii miłosnej Type’a i Tharna. Od nienawiści do Tharna, poprzez zaufanie mu, do chwili, gdy Type został jego żoną... Wiedział to, bo był przy nich na każdym kroku... Ale to niestety nie znaczyło, że Tiwat musiał mu o wszystkim opowiedzieć.

    To nic, tylko mała kłótnia.

    Ostatnim razem, kiedy ty i Tharn się nie dogadaliście i zamieszkałeś ze mną, to było z powodu Lhonga. I wtedy też, jeśli się nie mylę, powiedziałeś, że to mały problem, ale tak nie było, tylko...

    Były kapitan drużyny piłki nożnej gestykulował, pokazując, że ostatnio problem był duży. Tak duży, że było to prawie rozstanie! Więc i tym razem, skoro Type powiedział, że to mały problem, to nie mógł taki być.

    Właśnie dlatego tu przyszedłem powiedział z irytacją Type.

    Zrozum, widzę, że jesteś przygnębiony i martwię się o problemy w związku mojego przyjaciela dodał Techno. Zawsze mówisz tylko: „W porządku, w porządku, w porządku”. A tak na serio, to jak poważny jest twój problem?

    Jest tak poważny, jak to opisałeś. – W końcu Type przyznał, że dzieje się coś naprawdę niedobrego.

    Westchnął ciężko, spojrzał w dół na skarpetki, które nosił przez cały dzień, i pomyślał sobie: „Rano będę musiał kupić nowe”. Wciąż hipnotyzował samego siebie, byle tylko odwrócić uwagę od nieprzyjemnej części wieczoru.

    Hej, więc co się dzieje? Czy to dlatego, że wyszedłem z tobą pić? zapytał ‘No, a Type przypomniał sobie scysję z Tharnem o tamto wyjście na drinka, ale to była drobnostka. To było nic w porównaniu z tym pieprzonym uczuciem po ich ostatniej kłótni, więc w końcu Type wymamrotał:

    On coś źle zrozumiał i myśli, że pieprzę się z kimś innym.

    Co?! Zrobiłeś z Tharna rogacza?!!!

    Bam!

    Type kopnął przyjaciela w tyłek i patrzył na niego z takim wyrazem twarzy, jakby ten popełnił jakąś ohydną zbrodnię.

    Ty szmaciarzu! Ty też myślisz, że go zdradziłem?!

    Hej, uspokój się, człowieku! Ja tylko powtarzam to, co powiedziałeś!

    Kretynie, kiedy ja mówię „myśli, że pieprzę”, a ty mówisz „rogacz”, to gdzie tu powtórzenie?

    Techno zaśmiał się, jedną ręką wciąż dotykając obolałego po kopniaku tyłka, a drugą machając poddańczo, po czym stwierdził, że jego przyjaciel przesadza.

    Type nerwowo zmierzwił włosy.

    Powiedział, że się z kimś pieprzyłem, kiedy on pojechał w delegację! Jakie, do cholery, pieprzenie?! Gdy go nie było, byłem tak chory, że prawie umierałem! Nie miałem energii nawet, żeby się wysikać, a co dopiero żeby się na kogoś nakręcać, do cholery! Nie chce mnie słuchać, nie chce słuchać rozumu, nie chce słuchać niczego, co mówię. Gdy zobaczył, jak całuję jakiegoś dzieciaka, to oszalał i teraz wymyśla głupoty! Nie chce mnie nawet słuchać!

    Hej! Aach, aach! Poczekaj chwilę, Type! Co ty właśnie powiedziałeś? Pocałunek?! Kogo całowałeś? Kogo?!

    Oczy ‘No rozszerzyły się w szoku. W jego głosie wyraźnie słychać było niedowierzanie, a Tiwat był rozdrażniony, bo przecież to ten szczeniak namącił.

    Pacjenta ze szpitala. Wkurwiający, wredny dzieciak! To on mnie pocałował! Przyciągnął mnie do siebie, podczas gdy ja myślałem, że naprawdę jest ranny... Chciałem go zabić! Naprawdę zabić!

Type zaciskał pięści.

    Czy ten irytujący dzieciak myślał, że jak mnie pocałuje, to poprawi mi humor? Że będę chciał się z nim przespać? To nie jest sposób na to! Zamiast tego chcę go zabić, chcę go skopać, chcę go pobić tak mocno, że nie będzie mógł już rozbijać kolejnej pary. Ten dzieciak wygląda niegroźnie, ale jest tak wredny, że nigdy nie powinienem był być dla niego miły!

    Type wiedział, że zawinił, ale to nie był powód, by Tharn go nie słuchał i oskarżał. Gdyby przespał się z tym smarkiem, Tharn mógłby być tak zły, jak tylko by chciał, ale on przecież nic nie zrobił! Nie oszukiwał, nie zdradzał!

    Nie zdradził Tharna, odkąd miał 18 lat, aż do teraz, gdy był już 25-latkiem! Ani razu! Nigdy tego nie zrobił! Od początku umysłem i ciałem należał tylko do Tharna!

    Ech, ty się uspokój! A ten dzieciak cię lubi?

    Nie wiem! I lepiej nie pozwól mi go więcej zobaczyć! Albo gnojek umrze!

    Type zazgrzytał zębami. Miał ochotę wrzucić ciało martwego dzieciaka do morza i nakarmić nim rekiny. Westchnął, przetarł twarz i zamarł, gdy usłyszał pytanie przyjaciela:

    A co, jeśli on nie przestanie?

    ...

    Type, zastanawiam się po prostu, czy skoro tak za tobą gonił i tyle zrobił, to czy tak łatwo się podda? Widziałem ludzi, którzy zamierzali mieszać w twoim związku z Tharnem i żaden z nich nie chciał zbyt szybko odpuścić.

    Type znów zamarł, odwrócił się do przyjaciela i zmrużył oczy. No tak… A co, jeśli dzieciak rzeczywiście nie odpuści?

    Bo ja myślałem, że ty... Chyba nie chcesz zrywać z Tharnem, co?

    Chcesz, żebym znowu skopał ci dupę? Oczywiście, że z nim nie zrywam! Nigdy nie zechcę z nim zerwać!

    Type był nieco rozemocjonowany, ale bardzo zdeterminowany. Nie zrywa i nigdy nie chciał zrywać! Był po prostu zły, rozdrażniony, smutny… Jednak cały ten obłęd nie oznaczał zerwania!

    Ale P’Tharn pomyślał, że chcesz z nim zerwać. – W środek ich rozmowy nagle wtrącił się nowy głos.

    Kla, co masz na myśli?

    Obaj odwrócili się, a tam – opierając się o drzwi – z komórką w ręku stał Kengkla.

    Był tak pijany, że kiedy zadzwoniłem, myślał, że to ty. Nawet nie protestował i kiedy zapytałem, opowiedział mi wszystko.

    Type zacisnął pięści, opierając się chęci pospiesznego powrotu do tego pijaka. Tharn miał mocną głowę, więc jeśli był pijany, to znaczyło, że był prawie nieprzytomny.

    Co jeszcze powiedział? – ‘No zadał swojemu chłopakowi pytanie, a Kla zerknął na niego i stwierdził:

    P’Tharn chce, żeby P’Type wrócił do domu...

    Zanim Kla zdążył dokończyć zdanie, Type zgasił go bezlitośnie:

    Sam to wymyśliłeś! Nie musisz znajdować tak kretyńskich powodów, żeby mnie stąd wyrzucić. A im bardziej chcesz, żebym się wyniósł, tym bardziej ja chcę zostać, żeby cię ukarać za to, jaki jesteś wredny!!!

    Kla nienawidził go tak bardzo, że prawie nie mógł opanować wyrazu twarzy, gdy mówił z całą powagą:

    P’Type, radzę ci wrócić i wyjaśnić wszystko z P’Tharnem.

    Techno, czy twój mąż to jakiś półgłówek? Jak mam mu wytłumaczyć, skoro mówię, a on nie rozumie?

    Type nie odpowiedział na słowa Kengkli, tylko odwrócił się i dopytał jego żonę. Techno się uśmiechnął. To było naprawdę trudne tkwić pomiędzy swoim chłopakiem a najlepszym przyjacielem. Widząc, że jego partner ma coraz bardziej wkurzoną minę, ‘No wstał i szturchnął Kla w ramię.

    Tharn jest zły na Type’a, nie dyskutuj. Chodź i mi pomóż. Ten facet właśnie mnie kopnął.

    Wieczny negocjator ‘No wypychał swojego chłopaka za drzwi. Znał Type’a od tylu lat, iż było dla niego jasne, że nic nie powie, tylko będzie chciał zostać sam. Jednak przed wyjściem nie zapomniał mu wspomnieć:

    Ty też się uspokój.

    Gdy skończył mówić, jego wciąż zdenerwowany mąż, zanim całkowicie zniknął za drzwiami, zrzucił bombę:

    Może chciałbyś to wiedzieć... P’Tharn płakał.

    Trzask!

    Drzwi zostały zatrzaśnięte, a ich głośny huk uderzył Type’a w żołądek. Nagle dopadły go mdłości. Kla powiedział, że Tharn płakał… Wszechogarniający smutek przeszył serce Tiwata.

    Ale tak naprawdę była jedna rzecz, o którą chciał ich zapytać:

    A co ze mną? Myślicie, że ja nie płaczę, prawda? powiedział. Czy przyszło wam do głowy, że... ja też jestem smutny?!

    Był twardy na zewnątrz, ale delikatny w środku. Tak typowy jak na mężczyznę z ostrym językiem i złotym sercem, że nikt nie sądził, iż mógłby płakać… Bo był tak słaby w środku, bo zraniły go słowa bliskiej osoby.

    Nawet jeśli Tharn był smutny i pijany, to w tej chwili nie chciał go widzieć.

 

***

 

    Jeśli chodzi o Type’a, to dzisiejszy poranek nie różnił się niczym od tych w zeszłym tygodniu... To samo gówno, a gdyby miał konkretnie powiedzieć jakie, to mógłby podać listę.

    Poniedziałek rano: był w fatalnym nastroju.

    Wtorek rano: powitała go notka od Tharna o podróży służbowej.

    Środa rano: obudził się z kacem po pobycie w restauracji Konga.

    Czwartek rano: stwierdził, że jest chory.

    Piątkowy poranek: wreszcie nie był taki zjebany, a potem nadeszło to pierdolone popołudnie.

    I popieprzone rzeczy z ostatnich kilku dni się nie sumują.

    Dzisiaj jest sobota. To ta sama sobota, którą miał...

    Nie mógł spać ostatniej nocy, ale niestety ci dwaj w pokoju obok też nie spali, przez co był mocno rozdrażniony.

    Tak, zeszłej nocy Techno wyszedł z pokoju przez niego, prosząc męża o pomoc. Jednak kiedy Type obudził się w nocy, wydawało mu się, że słyszy drgania każdej ściany! Nie, słyszał nie tylko to, ale i to, jak ‘No i Kla bezwstydnie jęczą. Wydawali odgłosy tak przenikliwe, że gdy dotarły do jego uszu, mężczyzna uznał, że musi być naprawdę ostro. Nie mógł się powstrzymać i przez całą noc gapił się w sufit. Ten bachor Kengkla przesadzał na każdym polu, żeby tylko się go pozbyć!

    Cóż, chcę się stąd wynieść jak najszybciej, nie chcę męczyć przyjaciela, ale jeśli tak się zachowujesz, to będę diabłem na każdej drodze w kierunku seksu, w jaką wyruszysz!

    Type wcale nie był osobą, która – sama cierpiąc – chciała, by przyjaciel też czuł podobny ból. Cieszył się, że Techno jest szczęśliwy, ale to, iż Kla patrzył na niego jak na wroga, sprawiało, że czuł się źle.

    Słyszałeś kiedyś o przysłowiu „Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i ony”? Jeśli traktujesz przyjaciela swojej żony jak wroga, to poczekaj, aż ten przyjaciel wywróci twoje szczęśliwe łóżko do góry nogami!

    Type uważał, że nikt nigdy tej mądrości Kengkli nie przekazał.

    Hej, musisz iść dziś do pracy?

    Tak.

    Techno przywitał się z nim, gdy Tiwat już miał wychodzić, ale zatrzymały go kolejne słowa przyjaciela:

    Dobrze się czujesz? Och, nie odbieraj tego jako zarzut. Patrzę na ciebie po prostu i widzę, że wyglądasz jak chińska panda. W dodatku masz przekrwione oczy jak kierowca ciężarówki, który jechał przez trzy dni i noce bez przerwy. Sprawiasz wrażenie wykończonego.

    Słysząc to, Type podniósł rękę i potarł czoło. Wiedział, że jego twarz musi być opuchnięta z braku snu. Brwi wciąż miał ściągnięte, oczy zachmurzone, a usta zaciśnięte w wąską linijkę. Cała jego postawa mówiła, że lepiej, by nikt nie odważył się do niego podchodzić.

    I dobrze! W takim razie może nawet upierdliwy kierownik do mnie nie przyjdzie!

    Nieważne, idę do pracy.

    Chcesz, żebym cię tam zawiózł motocyklem?

    Były kapitan drużyny piłkarskiej miał obecnie rządową posadę i dwa razy więcej wolnego czasu, więc oczywiście mógł podwieźć swojego najlepszego przyjaciela w sobotę do pracy.

    Type zamarł, po czym machną ręką i powiedział:

    Pojadę taksówką.

    Dobra. Co chcesz na obiad? Zrobię ci coś.

    Cokolwiek, po prostu ugotuj paczkę makaronu błyskawicznego odpowiedział Type, patrząc na ‘No, który dawał mu wszystko, co mógł. Wiedział, jak bardzo przyjaciel się o niego martwi. Nie martw się o mnie, to tylko dyżur, wrócę przecież.

    Type poklepał przyjaciela po ramieniu, a ‘No wreszcie się uśmiechnął.

    Ok, jeśli będziesz dzisiaj wcześniej w domu, to ugotuję ci makaron błyskawiczny z jajkami i świeżym mięsem.

    Type wiedział, że to kolejna próba rozśmieszenia go w oczekiwaniu na zwykłą reakcję, jaką wywoływało u niego takie gadanie Techno. Był już w lepszym nastroju i zamierzał rzucić kąśliwą uwagę o tym, że ostatniej nocy słyszał ich jęki w pokoju obok, ale zastanowił się...

    Nie, lepiej nie. Techno to nieśmiały facet. To Kengkla ma grubą skórę.

    P’No, mój najdroższy P’No!

    Właśnie wtedy nagle usłyszeli z głębi mieszkania głos wielkiego złego wilka. Type potrząsnął więc głową i uderzył przyjaciela lekko w ramię.

    Idź do swojego chłopca. Słyszysz przecież, jak krzyczy.

Po tych słowach odwrócił się i wyszedł z melancholijnym wyrazem twarzy, a za drzwiami poczuł, że niebo jest dziś przygnębiające. Być może to dlatego, było mu tak smutno na sercu.

    Po co ja mam się nim przejmować? Skoro może się sam upić, to sam może też wytrzeźwieć! Powinienem się martwić o siebie. Co mi się dzisiaj przydarzy?

 

***

 

    Wiesz, jak pracowity był ten tydzień? Wziąłeś wolne bez powodu! Bez wcześniejszego poinformowania mnie. Nie potrafisz przeliterować słowa „odpowiedzialność”?

    Type był osobą bezpośrednią, ale to nie oznaczało, że nie wiedział, jak radzić sobie z sytuacją. Gdy tylko wszedł do pokoju lekarzy, zanim jeszcze zdążył przywitać się z kolegami, ich szef wstał z fotela i zaczął na niego krzyczeć. Gdyby po prostu poprosił, żeby wyszedł i tam go zbeształ, nie miałby wątpliwości, że musi to przyjąć. Ale to, co działo się właśnie na oczach jego współpracowników, to nie była krytyka czy upomnienie. To było publiczne upokorzenie!

    Ten człowiek nie umiał myśleć nieszablonowo! Umiał jedynie wytrząsać się nad pracownikami i używać kurzych piór jako strzał. Przecież Tiwat nie przyszedł do pracy, bo był bardzo chory, a mimo to już wrócił!

    Gdybym nie był chory, to bym pracował! Przyszedłem dziś, chociaż jeszcze nie wyzdrowiałem! Jesteś nieludzki!

    Jestem chory.

    A gdzie jakiś dowód na tę chorobę? Zaświadczenie z diagnozą lekarza?

    Kim ty, kurwa, jesteś, żeby mnie prosić o zaświadczenie lekarskie!

    Źle się czułem. Byłem sam i nie mogłem jechać do lekarza, więc nie mam żadnego papierka na dowód.

    Type próbował się powstrzymać i odpowiadać spokojnie, ale z braku snu i przez wahania nastroju nie szło mu to najlepiej. Chciał krzyczeć na stojącego przed nim kretyna i wiedział, że naprawdę wybuchnie, jeśli zostanie do tego popchnięty!

    Więc opuściłeś pracę i nie chcesz wziąć za to odpowiedzialności?!!!

    Nie zniosę tego dłużej!

    To był kolejny raz, kiedy przełożony przeklinał go za brak odpowiedzialności, więc cierpliwość Type’a się skończyła:

    A czy ty potrafisz napisać słowo „odpowiedzialność”?

    Co przez to rozumiesz?

    Type uśmiechał się, ale jego oczy nie były zbyt życzliwe.

    Pytałem, czy mój szef umie napisać słowo „odpowiedzialność”. Szef, który prawie nigdy tu nie bywa, ma dokumentację w wiecznej rozsypce i obwinia innych za własne błędy w pracy. Ile dni wolnych miałeś w tym tygodniu, szefie? Wczoraj podobno nie przyszedłeś do szpitala, bo twoje dziecko miało biegunkę. Jaką żonę sobie znalazłeś, skoro musisz siedzieć w domu, zajmując się kupą chorego dziecka?

    Type!!!

    Type poczuł, że koledzy podbiegli do niego i chwycili go za ramiona, każąc mu się uspokoić, bo uważali, że jego słowa były zbyt ostre...

    Mówienie szefowi czegoś takiego było jak kopanie własnego grobu. Był on tak wściekły, że twarz zrobiła mu się purpurowa, a jego drżący palec wycelowany był w Type’a. Jednak chłopak wcale się nie bał. W tym tygodniu wycierpiał już tyle, że gdy miał jeszcze znosić niesprawiedliwe zrzędzenie przełożonego, to w środku coś mu pękło. Złamało się.

    Uspokój się! Jak możesz tak mówić?

    Ja tylko powiedziałem prawdę.

    Zazwyczaj był wobec niekompetencji szefa bardzo tolerancyjny, ale tym razem z powodu sprawy z Tharnem w jego sercu płonął już mały ogień, a kiedy kierownik pechowo podsycił płomienie, te buchnęły wysoko i już żadna ilość wody nie byłaby w stanie ich ugasić.

    Ty...

    Panie kierowniku, to nie jest odpowiednie miejsce na rozmowę o takich rzeczach! ostrzegła Teng i zmotywowała tym szefa, by się rozejrzał. Widząc powstające zamieszanie, które mogło wpłynąć na pracę personelu, potrząsnął głową i znów wskazał na Type’a, co oznaczało, że to jeszcze nie koniec.

    Dopiero gdy odszedł, Teng obrzuciła Tiwata współczującym, zmartwionym spojrzeniem.

    Jak mogłeś być tak impulsywny? To nasz szef! Możesz o nim plotkować, ile chcesz, ale powiedziałeś mu to wszystko prosto w oczy! Nie chcesz już tu pracować? Miałeś tu zostać jeszcze długi czas!

    Upomnienie koleżanki raczej nie pomogło i Type prychnął:

    Wcale nie będę tu długo.

    W żadnym razie nie chciał już tego znosić! Jego chłopak nie chciał już tego znosić, osoby trzecie nie chciały już znosić tego i wszystkich innych bzdur i aluzji, których też nie chciał już znosić!

Co ja zrobiłem w poprzednim życiu, żeby zasłużyć na takie gówno?!

Type zdołał zapanować nad emocjami. Dawał z siebie wszystko w pracy, próbując zanurzyć się w niej tak, by zapomnieć o tym całym syfie, choćby tylko na chwilę. A pojawiająca mu się zbyt często przed oczami twarz Tharna dodatkowo sprawiała, że kręciło mu się w głowie.

    Co mam zrobić, żeby się uspokoić?!

    To nie tak, że nie chciał się z nim pogodzić!

    Po dość spokojnej nocy jego emocje się ustabilizowały, ale myśl o tym, co powiedział Tharn, sprawiała, że był okropnie wściekły! Chciał mu się wytłumaczyć i chciał, żeby potem Tharn ukląkł i błagał o wybaczenie, ale po namyśle... Sam też przecież zawinił.

    Myślał o tym całą noc i zrozumiał, że jest zły, bo Tharn powiedział tak raniące słowa mimo swoich uczuć do niego. Przecież kiedyś był spokojną osobą i ogarniał swój temperament, ale im więcej czasu spędzali razem, tym bardziej stawał się samolubny… Nie było źle, ale tak wiele rzeczy się zmieniło. Po tych wszystkich wspólnych latach Tharn jakby zapomniał, że Type też może być smutny.

    Im więcej o tym myślał, tym bardziej był przygnębiony. Wziął więc głęboki oddech, podniósł telefon i wahał się przez chwilę.

    Chyba nie chcesz zrywać z Tharnem?

    Te słowa nagle pojawiły się w jego głowie. Tharn myślał, że on z nim zrywa, ale przecież tego nie chciał! Nigdy nie myślał w ten sposób, więc zaczął wpisywać wiadomość:

    [Przysięgam, że nic nie zaszło między mną a tym dzieciakiem i nigdy nie chciałem z tobą zrywać…]

    Chciał tylko, żeby przez chwilę byli osobno, tak by ochłonąć, bo czasem bycie razem mogło pogorszyć sprawę.

    To nie jest dobrze napisane.

    Type chciał skasować to, co przed chwilą napisał, i zacząć od nowa, ale nie mógł wymyślić nic lepszego.

    Hej, po pracy wracasz do domu czy chcesz dołączyć do nas na kolację?

    Jestem umówiony z kolegą, Phi. Nie martw się, nic mi nie jest.

    Kiedy współpracownica podeszła i zaprosiła go na kolację, Type odłożył telefon i powiedział, że nic mu nie jest, choć czuł się naprawdę okropnie.

    Weź jutro wolne i odpocznij.

    Tak... Ale myślę, że to powinno być coś więcej niż tylko przerwa.

    Type wymamrotał to bezsensowne zdanie z pustym wyrazem twarzy, a gdy się rozejrzał, kątem oka dostrzegł kogoś idącego w jego stronę z wredną i triumfującą miną. Nagle ogarnęły go złe przeczucia. Teng również spojrzała na zbliżającego się szefa i też wyglądała, jakby połknęła gorzką pigułkę.

    Co znowu zrobiłeś?

    Nie wiem.

    Type wzruszył nonszalancko ramionami, ale poczuł się zdenerwowany. Miał już dość gówna jak na jeden dzień. Nie potrzebował go jeszcze więcej!

    Naprawdę nie powinienem był zatrudniać cię w naszym szpitalu!

    ...

    Po tym jednym zdaniu napięte nerwy Type’a pękły. Spojrzał z oburzeniem na osobę, która do niego mówiła.

    Co znowu jest ze mną nie tak?

    Jeszcze tego nie wiesz? To jest szpital, a nie rynsztok. Zszargałeś naszą reputację, wdając się w bójkę!

    Type uniósł brwi. Był pewien, że kierownik wykorzysta okazję, by go zbluzgać, lecz ten kontynuował z wielkim niepokojem:

    – Powiedziano mi, że wczoraj biłeś się pod szpitalem! Byłeś w swoim służbowym fartuchu! Sprawiałeś kłopoty innym ludziom! Czy nie zabierasz ze sobą rozumu, kiedy wychodzisz?!

    Mężczyzna zachowywał się tak, jakby był na szczycie świata, a jego oczy świeciły jasno, gdy obrażał Type’a przy wszystkich.

    Przez ciebie dobre imię naszego szpitala zostało nadszarpnięte. Pytam cię, czy poradzisz sobie z odpowiedzialnością? Nie mogę uwierzyć, że mamy w tym szpitalu tak niefrasobliwego pracownika. Jesteś jak uliczny włóczęga. Powinieneś iść do piekła!

    Type, uspokój się! Po prostu się uspokój!

    Type słyszał głos Teng dochodzący z daleka i czuł parę rąk trzymających go za rękaw, ale krew uderzyła mu już do głowy.

    Jestem nieodpowiedzialny, czyż nie?

    Właśnie się dowiedziałeś...

    Bang! BANG!!!

    To już koniec!

    Zanim kierownik zdążył dokończyć zdanie, Type popędził do przodu, złapał go za kołnierz i wymierzył cios.

    Słowa „To już koniec” padły z ust Teng, która była całkowicie zaszokowana czynem kolegi. Próbowała go powstrzymać przed wymierzeniem drugiego uderzenia, ale nie było takiej potrzeby, ponieważ już po pierwszym ich szef padł na podłogę jak martwy.

    Jak śmiesz mnie bić? – wybełkotał.

    Czemu nie? I tak mam iść do piekła! Będę cię bił, aż rozmażesz się po tej podłodze!

    Type, nie, nie!

    Mężczyzna chciał się wyrwać i spełnić swą obietnicę, podczas gdy filigranowa Teng próbowała go powstrzymać. Choć wiedział, że koleżanka zatrzymuje go, bo nie chce, by miał kłopoty, jego furia żądała czego innego. Nie słuchając rad, wywinął się z jej uścisku i próbował znów uderzyć przełożonego, ale ten uchylił się i odsunął zwinięty w kulkę z rękami na głowie.

    Nie… Nie myśl sobie, że to koniec. Nie możesz zostać w tym szpitalu. Zwolnię cię! Zwolnię cię!

    Nie musisz mnie zwalniać! Sam odchodzę. Mam dość twojego sposobu zarządzania!!!

    Type wciąż był gotów do walki, gdy ktoś pomógł szefowi wstać, a ten mimo szoku – nie zapomniał mu zagrozić:

    Tak mi cię żal! Taaaaaak! Twoja kariera lekarza dobiegła końca! Sprawię, że żaden szpital nie ośmieli się ciebie zatrudnić!!!

    Proszę bardzo! I tak tu z tobą nie dało się normalnie pracować! Wolę wrócić do domu i uprawiać rolę, niż jechać na tym samym wózku, na którym jedzie ktoś taki jak ty!

    Type’a nie obchodziło już, co się stanie. Wiedział tylko, że ma dość rządów tego dupka. Może i był nierozważny, ale i tak by kiedyś wybuchł. Więc chrzanić przyszłość! Wolałby mieć łatwą pracę jak Techno, gdzie nie zarabia się tak dużo jak tutaj, ale ma się spokój i trzeba się martwić co chwila o skoki ciśnienia.

    Odwrócił się więc, chwycił swoją torbę i założył ją na ramię, z pogardą spoglądając na człowieka, który znęcał się nad nim od roku.

    Type, Type, poczekaj!

    Przepraszam, P’Teng! Ale nie mieszaj się w to, bo znowu się wścieknę.

    Type zrobił krok do wyjścia, a zmartwiona i zakłopotana koleżanka dopytała:

    Jesteś pewien, że dobrze robisz?

    Tak.

    Przynajmniej nie muszę się już poniżać!

    Type wyszedł, wiedząc, że czeka go pewnie mnóstwo problemów, ale było mu wszystko jedno, czy szef zechce wezwać policję, czy pozwać go za napaść. Niech i tak będzie! Był gotów stanąć do walki, choć teraz pogrążył się w myślach i wciąż zadawał sobie pytanie:

    Dlaczego to wszystko tak źle się układa? Czy w poprzednim życiu nadepnąłem Bogu na stopę? Sam już nie wiem.

    Utrata pracy to właściwie nic w porównaniu z problemami z jego chłopakiem i tym, co się z nim działo. Tym bardziej, że zazwyczaj to słowa Tharna poprawiały mu humor.

    Jesteś dla mnie taki ważny. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu. Dlaczego powiedziałeś mi coś takiego? Dlaczego, Tharn?!

    To było trudne pytanie.

    Z pochyloną głową, z kluczami w dłoni… W tej chwili… był bezbronny.

    Tharn... Naprawdę nie wiem, co mam zrobić.



Tłumaczenie: Baka

Korekta: Juli.Ann & paszyma



Poprzedni 👈             👉 Następny


Komentarze

  1. Jaki króciutki rozdział. Smuteczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrząc na ilość znaków nie jest krótki, ale po przeczytaniu dla mnie wydał się minimalistyczny. Pewnie związane to jest z uczuciami, których doświadcza się podczas czytania. Poprzedni rozdział wydał się dla mnie strasznie długi w porównaniu z bieżącym. To przez ilość odczuwanych emocji.

      Usuń
    2. Jak zwykle wszystko zależy od tego co się w rozdziale dzieje :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty