LITA 2 [P&S] – Rozdział 17

 



Powinniśmy to zakończyć

 

    Prapai miał zazwyczaj dobry nastrój, ale nie oznaczało to, że nie potrafił się złościć. Po rzucie oka na zegarek i stwierdzeniu, że minęło już 25 minut, odkąd się tu znalazł, mężczyzna bez wahania skierował się w stronę wyjścia. Szybkie pożegnanie z solenizantem nie nastręczało specjalnych trudności, o wiele trudniej było wymknąć się z przyjęcia. Droga do drzwi okazała się niemożliwa do przebycia. Przeszkoda pod postacią pięknej kobiety dosłownie uwiesiła się mu na szyi, wtulając jednocześnie  twarz w jego klatkę. Prapai mógł jedynie przewrócić oczami. Nie był w nastroju na coś takiego ani dzisiaj, ani w najbliższej przyszłości.

    – Paaaai, odciąłeś się ode mnie.

    Kto to, do kurwy nędzy?

    Gdyby ktoś go zapytał, nie byłby nawet w stanie powiedzieć, gdzie tę kobietę spotkał. Przez chwilę się zastanowił. Patrząc na jej blond włosy, próbował sobie przypomnieć, kiedy się z nią spotkał. Ale jedynym obrazem, który pojawił się w jego głowie, było nagie ciało na ciemnym, drewnianym stole. Zarumieniona twarz, przepastne oczy i drżący głos, który sprawił, że serce mu zawrzało, gdy Sky zgodził się być jego.

    Cholera! Chcę wrócić do samochodu.

    – Tak, tak. Usunąłem twój kontakt na Line. Mogłabyś mnie puścić?

    Prapai okazał swoją frustrację. Podczas gdy on ją odpychał, ona jeszcze mocniej się go trzymała. Patrzył w twarz kobiety, ale zamiast jej oblicza przed oczami miał obraz Skya.

    Jest ładna i ma niezłą figurę, ale wolę ciasny tyłek mojego chłopaka z jego 28-calową talią.

    Szczerze mówiąc, wtulająca się w niego kobieta była nawet więcej niż tylko w porządku. Drobna i urocza, z cienką talią, ale pełnymi piersiami. Miała śliczną twarz, której urodę podkreślały rozjaśnione na blond włosy. A teraz ta piękność dosłownie się o niego ocierała. W normalnych warunkach Prapai powinien chcieć ją posiąść, ale nie po tym, jak niespełna godzinę temu przeżył oszałamiający orgazm, a całe jego serce należało do pewnego uroczego chłopaka.

    Choć mężczyzna był zdania, że posiada przestronne serce, to teraz był w pełni świadomy, że ten dzieciak ze swoim stołem kreślarskim, papierem i makietami całkowicie je wypełnił, nie pozostawiając nawet wolnego skrawka. Nie było więc po co tracić czasu i patrzeć na kogokolwiek innego! Zamierzał przytulić jedynie swojego ukochanego!

    Czuł, że ma przed sobą kobietę, która jeszcze całkiem niedawno do niego dzwoniła.

    – Nie puszczę cię. Jesteś taki podły, Pai. Powiedziałeś, że zadzwonisz.

    – Mówiłem ci, że już kogoś mam. Nie trać na mnie czasu. Znajdź sobie kogoś innego.

    – Pai!

    Ze względu na wysoki wzrost i ciemną karnację jego brat i siostra byli zdania, że Prapai wygląda onieśmielająco. W rzeczywistości był zabawny, przyjazny i łatwo można było się do niego zbliżyć. Ale nie teraz. W tej chwili, gdy emanował surowością, o wiele rozsądniej byłoby trzymać się od niego z daleka. Jednak ta dziewczyna wciąż się do niego kleiła, bo najwyraźniej była zbyt pijana, żeby wiedzieć, kiedy powinna się wycofać.

    – Puść mnie. Naprawdę nie chciałbym skrzywdzić kobiety.

    – Nie! Powiedziałam, że cię nie puszczę. Nie, nie, nie, nie, nie! – Kobieta nie tylko mocno go przytulała, ale nagle oplotła go nogami. Miała cholerne szczęście, że ją złapał, zanim upadła.

    Prapai ciężko odetchnął, próbując usunąć jej lepkie dłonie. Ale prawdopodobnie była to karma – kiedyś to on narzucał się Skyowi, więc teraz został ukarany i musi znosić niechcianą bliskość kogoś innego. W dodatku tym kimś była pijana niemal do nieprzytomności kobieta.

    – Puść mnie, proszę. Błagam. – Jego głęboki głos złagodniał. Skoro się okazało, że twardym tonem nic tu nie zdziała, mężczyzna postanowił zmienić go na łagodniejszy.

    Najwidoczniej obrał dobrą strategię, ponieważ dziewczyna opuściła nogi i chwiejnie na nich stanęła, kładąc policzek na jego piersi. Mężczyzna automatycznie ją objął, bo z powodu wypitego alkoholu nie była w stanie utrzymać się na nogach.

    A może powinienem po prostu rzucić ją na jedną z tych sof?

    – Pai, znalazłeś już kogoś?

    – Tak, tę jedyną osobę. Więc, proszę, znajdź sobie kogoś innego, dobrze?

    – Czy ona jest ładnaaa? – zapytała przeciągle pijana dziewczyna.

    – Bardzo i również jest bardzo uroczy. – Prapai pomyślał o właścicielu zarumienionej twarzy, który lubił przygryzać wargi, a potem słodko się uśmiechać.

    – Czy ta osoba jest ładniejsza ode mnie? Nie może być. Nikt nie jest ładniejszy ode mnie – powiedziała z przekonaniem dziewczyna.

    Jej stwierdzenie sprawiło, że Prapai nie potrafił nie zaprotestować.

    – Mój wybranek jest ładniejszy, o wiele ładniejszy. Nie jesteś w stanie wygrać tego konkursu. – Pai nie pamiętał jej imienia, wiec po prostu używał formy „ty”.

    – Pai! Pai! Aaach! Jak mogłeś mi to zrobić?

    Kobieta nagle wpadła w złość. Jeszcze chwilę wcześniej była przymilna, a teraz nagle zmieniła się w jędzę. Przytuliła się do niego całym ciałem, natomiast sfrustrowany mężczyzna pragnął jedynie jak najszybciej wrócić do samochodu. Pomyślał, że Sky z pewnością nudzi się, czekając na jego powrót.  

    W porządku. Cokolwiek chcesz, żebym powiedział, powiem to. Tylko proszę, pozwól mi, kurwa, stąd odejść.

    – Pai. Tęskniłam za tobą. Tak bardzo za tobą tęskniłam. Myślałam, że powiedziałeś, że mnie lubisz, a tak po prostu mnie zostawiłeś? Normalnie cały czas powtarzasz jakieś tandetne bzdury, Pai. Dlaczego dzisiaj jest ci tak ciężko?

    Mógłby powiedzieć cokolwiek, żeby zadowolić tę dziewczynę, ale tego nie zrobił. Wszystkie czułe słowa chciał zachować dla Skya. Przywołał więc obraz dzieciaka leżącego niespokojnie na stole w jego jadalni. Nawet jeśli pewnego dnia ten mebel będzie miał połamane nogi czy wyblaknie jego kolor, Prapai nadal go zachowa i będzie pielęgnował jak relikwię. Po krótkim zastanowieniu postanowił się uśmiechnąć.

    – Tak, lubię cię.

    Chcę, żeby Sky usłyszał to jeszcze raz, chce widzieć jego zarumienioną twarz.

    – Najbardziej?

    – Najbardziej.

    Tak bardzo cię lubię, Sky. Nigdy nie lubiłem nikogo tak bardzo jak ciebie.

    – Hehehe! Czyż on nie jest najsłodszy?

    Mimo że rozmawiał z pijaną dziewczyną, jego serce i myśli były przy chłopaku w samochodzie. Nie obchodziło go, że dotykała jego policzka czy się w niego wtulała. Wynik zawsze pozostanie taki sam. Tęsknił jedynie za swoim chłopakiem. Mężczyzna spojrzał na zegarek i stwierdził, że w międzyczasie zdążyło upłynąć ponad pół godziny. Jedyne, czego pragnął, to pozbyć się tej namolnej kobiety.

    – Hehe! Paaai, jesteś taki niecierpliwy.

    Nie zważając na jej protesty, Prapai pchnął ją na sofę, po czym natychmiast długim krokiem odszedł w kierunku czekającego chłopaka, goniony krzykami pijanej kobiety.

    – Pai, już wychodzisz?

    – Tak, tak. Baw się dobrze.

    – Pai, dobranoc.

    – Dobranoc wszystkim. Już wychodzę. – Prapai niczym się nie przejmował, po prostu przeszedł obok uczestników przyjęcia i opuścił rezydencję. Po zajęciu miejsca za kierownicą wziął głęboki oddech, po czym spojrzał na siedzącego obok pasażera.

    – Śpisz, Sky?

    Nie było go dość długo, więc zwrócony w stronę okna chłopak sprawiał wrażenie uśpionego. Mężczyzna delikatnie, z uwielbieniem pogłaskał go po głowie i w tym momencie okazało się, że Sky jednak nie śpi, ponieważ cichym głosem się odezwał:

    – Nie. Chcę wracać.

    Tamta kobieta była irytująco jędzowata, ale ten dzieciak, mimo że bywał jędzowaty, był przy tym po prostu uroczy.

    – Odpocznij trochę. Obudzę cię, gdy będziemy na miejscu.

    Prapai jeszcze raz pogłaskał go po włosach. Najchętniej by go pocałował, ale wziął pod uwagę, że Sky może być zmęczony. Miał przecież za sobą długi tydzień zajęć, cały dzień spędzony z nim na zakupach, nie mówiąc już o ich męczących aktywnościach przed przyjazdem na imprezę… Mężczyzna pomyślał, że chłopakowi przyda się trochę odpoczynku. Z żalem odpalił silnik, zmienił bieg i nucąc pod nosem, wyjechał z wielkiej posiadłości.

    Był całkowicie nieświadomy tego, co się działo.

    Gdyby Prapai był samolubny i machnął ręką na znużenie Skya, nalegając na pocałunek, być może ujrzałby ból w oczach swojego młodego kochanka.

    Po tym, jak Pai opuścił rezydencję, jeden z gości o imieniu Petch wyszedł na zewnątrz i wyciągnął telefon, by zadzwonić do swojego najlepszego przyjaciela.

    – Gun, znalazłem twojego dzieciaka.

    [Pieprzyć te wszystkie dzieciaki.]

    – Ale on jest teraz z Paiem!

    Wyglądało na to, że ta informacja natychmiast przyciągnęła uwagę rozmówcy. Dzwoniący natomiast uśmiechał się, wspominając incydent sprzed kilku lat. Nie mógł się powstrzymać, by nie oblizać warg.

    – Ten twój młody kochaś. Jak on ma na imię? Sky czy coś?

    [Sky.]

    – Tak, tak. To ten smarkacz, którego nam pożyczyłeś. Tym razem był tu z Paiem. Petch doskonale pamiętał chłopaka swojego najlepszego przyjaciela, zwłaszcza po tym, jak ten płakał i błagał ich, żeby przestali. Ale kto byłby tak głupi, żeby się wycofać? To było cholernie dobre rżnięcie. Na samo wspomnienie pomyślał, że chce więcej. Jedyną przeszkodą była obecność Paia u jego boku.

    [Dobrze, że na niego trafiłeś. Szukałem go.] – odpowiedział z wyraźną satysfakcją Gun.

    Wyglądało na to, że jego najlepszy przyjaciel równie dobrze zapamiętał tego chłopaka.

 

***

     – Dziwne.

    Cholernie dziwne.

    Po skończonym lunchu zamyślony Prapai po raz kolejny wlepił wzrok w telefon. Podczas lektury wiadomości otrzymanych w zeszłym tygodniu zorientował się, że mimo różnej treści ich przesłanie było identyczne.

    Na przykład:

    [Muszę popracować z przyjaciółmi nad projektem.]

    Kolejna brzmiała:

    [Mam spotkanie w klubie.]

    Albo:

    [Jestem umówiony z seniorami.]

    Lub te ostatnie:

    [Jestem zajęty.]

    Początkowo Prapai pomyślał, że Sky czuje się onieśmielony i dlatego go unika. Postanowił więc dać mu trochę czasu, żeby się pozbierał. Ale… przecież ostatnim razem chłopak zgodził się być jego. Więc czy ten dystans jest normalny? A może… Czy Pai tylko sobie coś wyobraża, czy może jego ukochany rzeczywiście go unika?

    Nie były to te same uniki jak w przeszłości. Sky serwował mu jednego kosza za drugim, kiedy Prapai za nim latał. Wtedy ten chłopak otwarcie go odrzucał, nie odbierał jego telefonów, ale nie znikał. Pai nieodmiennie znajdował go w jego akademiku. Ale nie tym razem. Po upływie tygodnia od czasu, kiedy ostatni raz go widział, mężczyzna pojawił się w akademiku, by tam na niego poczekać. Jego osobisty szpieg o imieniu Joy doniósł mu, że już od kilku dni Naphon nie bywał w akademiku.

 

    Dotarłszy pod drzwi jego pokoju, pukał i dzwonił, ale nikt nie odpowiadał. Nie chciał dać się złapać na gorącym uczynku, ujawniając, że ma kopię klucza, więc pozostało mu tylko się wycofać. W następnym tygodniu czekał pod budynkiem wydziału. Uprzejmie pytał o Skya jego przyjaciół i seniorów, ale żaden nie był w stanie powiedzieć mu, gdzie chłopak się znajduje. Jeden z nich twierdził, że już wyszedł, inny, że widział go rozmawiającego z profesorem. Nawet kiedy zadzwonił do Raina, nie uzyskał informacji o miejscu pobytu swojego chłopaka. Zamiast tego w odpowiedzi usłyszał:

    – Ja też nie wiem.

    Kiedy dzwonił do Skya, ten nigdy nie odbierał. Ostatni SMS od niego – z informacją, że jest zajęty – Prapai otrzymał cztery dni temu. Jedzenie, które tak jak wcześniej zawieszał na klamce, pozostało nietknięte i zdążyło się w międzyczasie zepsuć.

    Czy Sky tak cholernie dobrze się ukrywa, czy też został porwany?

    – Co zrobiłem źle?

    Nic. Mężczyzna intensywnie nad tym rozmyślał. Bez względu na to, czy siedział, czy leżał, jego myśli były pełne Skya, ale i tak nie potrafił zrozumieć, czym mógł go rozzłościć. Pai był nawet zdania, że w ciągu ostatnich miesięcy stał się lepszym człowiekiem. Nie był w tym odosobniony, ponieważ nawet jego rodzice zdążyli zauważyć, że ich najstarszy syn pokazuje się z dobrej strony.

    Co zrobiłeś źle, Pai?

    Prapai spojrzał na Chophikun, która obdarzyła go uroczym uśmiechem, i pokręcił głową.

    – To nie twoja sprawa.

    Mężczyzna się od niej odciął, nawet nie odwzajemniając uśmiechu. Nie obchodziło go, że kobieta wyglądała na skrępowaną. Po prostu wpatrywał się w milczący telefon. Szczęście rozpłynęło się w powietrzu i jedyne, co go teraz interesowało, to znalezienie sposobu, by dopaść swojego uciekającego dzieciaka.

    Ukarzę cię, jak tylko cię znajdę. Zobaczysz!

 

    – Pai, wyglądasz przerażająco.

    – Czyżby moja twarz aż tak bardzo ci przeszkadzała, hę?

    Praiphan zauważyła, że w ciągu ostatnich miesięcy w jej bracie zaszła wyraźna zmiana. Mimo że na zewnątrz wciąż wyglądał tak samo – duży, opalony, przystojny, uśmiechnięty, szczęśliwy i rozśmieszający innych – to w jego wnętrzu widać było różnicę. Jej starszy brat przestał się wygłupiać. Wracał do domu, swobodnie rozmawiał z rodzicami i notował nazwy wszystkich restauracji, o których mówili, że są świetne. Prapai, który nie potrafił odróżnić szpinaku od mimozy, przejmował się jedzeniem! Kiedy dziewczyna o to zapytała, wyznał jej, że dostarcza posiłki komuś, kogo próbuje zdobyć. Było jasne, że Pai traktuje tego ktosia bardzo poważnie. Nigdy wcześniej nie był nikomu tak oddany.

    Życie Praiphan było obecnie cholernie nudne. Jej brat Praoploeng również miał kogoś, na kim mu naprawdę zależało, a teraz Prapai do niego dołączył. A co z nią? Była jedyną w rodzinie bez sympatii u boku. Nieważne, przynajmniej mogła cieszyć się szczęściem braci. Ale… No właśnie, w ostatnim tygodniu najstarszy z nich stał się nagle nabzdyczony i porywczy. Dziewczyna mogłaby przysiąc, że potrafi wystrzelić z oczu laserowe promienie.

    Zwykle w weekendy znikał już w porze lunchu, a teraz już od ósmej rano siedział ze zmarszczonymi brwiami i wyglądał, jakby zjadł coś gorzkiego. Nikt nie odważył się nawet zbliżyć do salonu.

    – Nie żeby mi to przeszkadzało, ale strasznie męczy wzrok. Co się stało? – Siostra  usiadła na sofie. Przez chwilę wpatrywała się w przepełnione frustracją oczy brata, zanim ten odwrócił wzrok w stronę wejścia.

    – Ktoś idzie? Nie przeszkadzaj, Phan.

    – Nie przeszkadzam ci, próbuję być wścibska.

    Normalnie Prapai by się roześmiał, ale dziś milczał, prezentując pozbawioną uśmiechu twarz i przerażający wyraz oczu. Dziewczyna westchnęła, bo widać było, że w tej sytuacji żarty na nic się nie zdadzą.

    – Pokłóciłeś się ze Skyem?

    – …

    Czy ta cisza to nie potwierdzenie?

    Ostatnio z ust Prapaia nieustannie wymykało się: „Sky to, Sky tamto”. Nie tylko ona wiedziała o jego ukochanym, ale zapewne również rybki w akwarium.

    – To nie kłótnia, po prostu nie mogę go znaleźć.

    – Czy on nie studiuje architektury? Słyszałam, że to trudny kierunek. Obiło ci się kiedyś o uszy powiedzenie: „Jeśli kochasz studenta architektury, musisz uzbroić się w cierpliwość”? Cierpliwości, braciszku. Studiujący na tym wydziale nie mają wolnego czasu.

    Jej samej wpadła kiedyś w oko starsza od niej pani architekt. Jednak po tym, jak miała okazję zobaczyć próbkę jej codziennego życia, zdecydowała się wycofać. Kiedy Praiphan wstawała, jej dziewczyna kładła się spać i odwrotnie. Bywało nawet, że studentka architektury nie sypiała wcale. Takie życie… Kiedy przyszły architekt ma na cokolwiek czas poza nauką?

    Prapai spojrzał na siostrę z jeszcze większą frustracją. Praiphan na znak poddania uniosła ręce w górę. Słusznie uznała, że próbę kontynuowania konwersacji może przypłacić głową, bo jej brat wyglądał w tej chwili tak, jakby chciał jej ją odgryźć. Prapai nie złościł się często, ale kiedy już to robił, był po prostu przerażający.

    – Nie gadam z tobą teraz... Jasne?

    W tym momencie kompletnie ją zignorował i długimi krokami wyszedł naprzeciw sprzątaczce, która w pośpiechu wbiegła do środka z plastikową torbą i pieniędzmi.

    – Proszę. A tu jest reszta. 

    – Zatrzymaj ją – rzucił wielki mężczyzna, chwytając torbę, i bezzwłocznie udał się do swojej sypialni.

    – Cholera, pięć tysięcy batów napiwku? Co się tak spieszysz?

    – Hej, wszystko w porządku? O co poprosił cię P’Pai? – chciała wiedzieć jedyna córka rodziny, próbując uspokoić ledwo trzymającą się na nogach pomoc domową.

    – O telefon z nową kartą i numerem. Poprosił mnie, żebym kupiła go tak szybko jak to możliwe, więc się pośpieszyłam, bo jego spojrzenie nie wróżyło nic dobrego. Miałam dreszcze wzdłuż kręgosłupa, przysięgam.

    Praiphan pokiwała głową, spoglądając na schody prowadzące na piętro i mruknęła:

    – Współczuję Skyowi, że przyjdzie mu radzić sobie z Paiem, który znajduje się w takim stanie.

    Ale pewnie ten chłopak to zniesie. Było to przecież nie lada osiągnięcie. Musiał być kimś absolutnie wyjątkowym, skoro potrafił zmienić jej radosnego brata w zrzędliwego, ponurego olbrzyma.

    Prapai odczekał kolejne trzy dni. Trzy dni wysyłania SMS-ów, na które nie tylko nie było żadnej odpowiedzi, ale które nawet nie zostały odczytane. Dzwonił, ale Sky nigdy nie odbierał, a kiedy o różnych porach wpadał do akademika, nigdy go tam nie zastawał. Cóż innego mu pozostało, jak tylko odkurzyć starą, dobrą metodę? Nadszedł czas zakupu nowego numeru telefonu. Wcześniej, gdy Sky nie odbierał, nie myślał zbyt wiele, ale teraz słuchanie dzwonka wydawało się trwać całą wieczność. Prapai nie mógł pochwalić się cierpliwością. Obie dłonie miał spocone, podczas gdy bezgłośnie się modlił, by usłyszeć wreszcie głos, za którym tak tęsknił.

    [Hallo.]

    – …

    Pai z całej siły zacisnął pięści, usiłując powstrzymać wzburzone emocje. Tak. W tej chwili złość była tak samo silna jak frustracja z powodu bycia zaniedbanym.

    Możesz odbierać rozmowy z innych numerów, ale nie moje?

    [Halo? Kto tam?]

    Kiedy zadzwonił po raz pierwszy, Sky również to powiedział. Wtedy Prapai potrafił się śmiać, ale nie tym razem!

    – Odbierasz telefon od każdego oprócz mnie?

    [Pai…]

    – Pamiętasz głos swojego chłopaka?

    Prapai wiedział, że był to gówniany sposób odzywania się do ukochanego, ale nie potrafił się powstrzymać. Cały czas się o niego martwił. Zastanawiał się, czy Sky nie jest chory… Ale z tego, co zdążył usłyszeć, wszystko z nim w porządku. Teraz było już całkowicie jasne, że Sky go po prostu unikał i to wcale nie z powodu nieśmiałości. Mężczyzna, nie mając pojęcia, co zrobił źle, podniósł głos:

    – Gdybym nie zadzwonił z innego numeru, to zapewne nigdy byś nie odebrał, prawda?

    Nie był teraz w nastroju do zabawy!

    Sky milczał, podczas gdy jego rozmówca z wysiłkiem starał się zachować spokój i rozsądek. Dopuszczał możliwość, że na drodze stanął mu nawał pracy Skya lub coś innego, czego się nie spodziewał. Praiphan mogła mieć rację. Mężczyzna przemówił więc łagodniejszym głosem, mimo że czuł się zraniony:

    – Gdzie byłeś, Sky? Martwiłem się.

    Początkowo w głosie, który mężczyzna usłyszał, pobrzmiewały nutki niemal… płaczu. To złudzenie trwało jedynie chwilę i Prapai zaczął się zastanawiać, czy źle nie usłyszał. Tym bardziej, że Sky przemówił chłodnym głosem:

    [To, gdzie byłem, to moja sprawa.]

    – Dlaczego tak mówisz? – Mężczyzna zmarszczył brwi, a w jego oczach zapaliły się niebezpieczne iskierki.

    [Zszedłem z tej drogi, a ty nadal się nie domyśliłeś?]

    – Więc powiedz mi, o co ci chodzi.

    Chłopak przez chwilę milczał, po czym pogardliwie rzucił:

    [Już mi się znudziłeś.]

    – W co ty grasz? Nie jestem w nastroju do żartów. Zniknąłeś na dwa tygodnie! Nie mogłem cię znaleźć w akademiku ani na uniwersytecie, a teraz tak po prostu mówisz mi coś takiego? Choć zazwyczaj jestem wyrozumiały, to jednak moja cierpliwość ma swoje granice – powiedział głębokim głosem mężczyzna. Nie dbał już o to, jak był postrzegany. Gdyby ten dzieciak stał teraz przed nim, Prapai nie omieszkałby dać mu porządnego klapsa w tyłek, żeby by się nauczył!

    W odpowiedzi w słuchawce rozległ się śmiech Naphona.

    [Pai, jesteś tak bardzo pewny siebie. Czy ty w całym swoim życiu nie pomyślałeś, że ktoś mógłby ci coś takiego powiedzieć? Nie tylko ty potrafisz się kimś znudzić, ja również. Miałeś na moim punkcie jakąś obsesję. Zapewne dlatego, że nie padłem ci od razu do stóp. Ale zabawa z tobą przestała mi już sprawiać frajdę. Chociaż muszę przyznać, że pokonanie playboya okazało się być całkiem zabawne.]

    Głos Skya był zimny i nonszalancki. Prapai miał ochotę po prostu zemdleć.

    – Co ty w ogóle mówisz? – zapytał, mimo że zdążył już zrozumieć.

    W przeszłości on również tracił czas na zabawianie się, nie inwestując w to uczuć. Ale teraz jego serce nie chciało w to uwierzyć.

    [Wiem, że nie jesteś głupi. Jestem świadomy, że zrozumiałeś, o co mi chodzi. Uciekłem od ciebie. Powinieneś już wiedzieć, co myślę. Masz pojęcie, jak bardzo się starałem, żeby każdego dnia powstrzymywać śmiech, kiedy kupowałeś mi jedzenie? Kto, do cholery, chce jedzenia? Należało kupić mi coś innego. Skończyłem z zabawą w biednego dzieciaka. Przestań więc dzwonić. To irytujące.]

    – Nie wierzę, że to ty. Chcesz mi powiedzieć, że to, co się między nami wydarzyło, było udawane? Co, do kurwy nędzy? Kto cię nauczył tak do mnie mówić?! – Prapai nie miał w sobie już żadnych pozytywnych uczuć. Jego oczy błyszczały niepohamowaną złością. Twarz miał napiętą, a głos wzniósł się o kilka tonów.

    W odpowiedzi z słuchawki popłynął śmiech.

    – …

    – Nie jestem głupi, Sky. Wiem, kiedy ktoś udaje, a kiedy jest szczery.

    [Więc jesteś głupszy, niż ci się wydaje.]

    Pai zamierzał już coś wykrzyknąć, ale w tym momencie dosłownie go zmroziło. Zamilkł. To cud, że nie zmiażdżył telefonu, bo z całej siły zacisnął na nim dłoń.

    [A może po prostu jestem mądrzejszy od ciebie.]

    – Sky... – Mężczyzna przemówił tak, jakby umierał.

    Jego mózg rozumiał i przetwarzał każde słowo, ale jego serce nie chciało zaakceptować tego, co się działo. Czy Sky naprawdę powiedział, że to wszystko było tylko grą? Tyle razy przyłapał chłopaka na tym, z jak wielką tęsknotą na niego patrzył. Te wszystkie uściski, przytulanie się, uśmiechy… Czyżby Pai nadał temu zbyt duże znaczenie? To wszystko… miało być wytworem jego wyobraźni?

    Wtedy Sky powiedział coś, co dogłębnie zraniło jego serce:

    [Powinniśmy to zakończyć.]

    Sky pomyślał zapewne, że nie zranił go wystarczająco mocno, bo na zakończenie dodał:

    [Nawet, jeśli w gruncie rzeczy nigdy niczego z tobą nie zacząłem.]

    – …

    Po tych słowach chłopak natychmiast się rozłączył, ale Prapai wciąż trzymał telefon przy uchu. Jego bystre oczy błyszczały i to wcale nie ze złości, a z powodu napływających łez. Na przystojnej twarzy odbijał się ból, a w głowie wciąż echem odbijały się słowa: „Powinniśmy to zakończyć”.

    Ale… przecież to nie tak, że Pai tylko lubił Skya. On go… kochał.

    – Kurwa!!!

    Trzymany w dłoni telefon poszybował przez pokój i wylądował na ścianie, a kiedy upadł na podłogę, widać było pęknięcia na ekranie. Ale w tej chwili właściciela to nie obchodziło. Mężczyzna osunął się na podłogę i położywszy obie dłonie na głowie, zamknął oczy. W umyśle przewijały się mu obrazy, widok uśmiechów, radosnych chwil. I twarz chłopaka mówiącego słowa, które okazały się kłamstwem: „Tak, jestem twój.”

    – Okłamałeś mnie! To wszystko było kłamstwem!

    W jego głowie pojawił się głos:

    Zapomnij o tym, Pai. To tylko zwyczajny dzieciak. W każdej chwili możesz znaleźć nowego.

    – Zamknij się! Nie chcę nikogo innego. Chcę tylko jego!

    Chłopaka z kamienną twarzą, który jest słabszy niż ktokolwiek inny, bardziej samotny niż ktokolwiek inny i spragniony przytulania bardziej od kogokolwiek innego.

    – Nie, nie kupuję tego!!!

    Prapai otworzył zaczerwienione oczy. Tak, powinien przestać tęsknić. Przecież wszystko zostało już powiedziane, prawda? Dlaczego więc miałby się przejmować tym dzieciakiem? Przecież ma swoją dumę. Ale z drugiej strony… Przecież przez kilka miesięcy prezentował absolutny bezwstyd, usiłując zdobyć Skya. Wystarczyło kilka obelg i miałby się wycofać? Wszystko jedno! Nawet jeśli Sky przez cały czas tylko grał, Pai będzie musiał zmienić to przedstawienie w prawdziwą historię. Nie podda się. Ktoś taki jak Prapai zawsze dostaje to, czego chce, zwłaszcza jeśli chodzi o serce.

    „Po prostu zrób wszystko, co będzie konieczne, nie przebierając w środkach.” – Tak, to od zawsze było jego mottem.

    Sky chce, żeby to się skończyło? Jasne, może sobie chcieć. Ale dla niego to jeszcze nie jest koniec!



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. Kochany Pai, teraz tylko trzeba cierpliwie czekać by kolejna środa przyszła szybko. Wkroczyliśmy w burzę....

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony jest mi żal Pai'a za to jak został potraktowany. A z drugiej strony myślę, że taki zimny prysznic nauczy go na przyszłość, że nie gra się ludzkimi emocjami i poczuje to samo co jego poprzedni/e partnerz/ki.
    Najbardziej w tym wszystkim szkoga mi Skay'a- w jego mniemaniu został ponownie wykorzystany a następnie porzucony i ponownie postawił wokół siebie mury obronne,a zapewne w środku ledwo się trzyma

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Pai zbierasz żniwo, które zasiałeś... Rozumiem Skya, jasne nie widział całego zajścia, ale to jest to o czym mówiłam. Nikt Paiowi nie czyta w myślach. Jeśli dajesz sprzeczne komunikaty to sam jesteś sobie winien. Sky już co swoje wycierpiał a zaraz znowu dostanie rykoszetem😠😓😔😔😔😔😔

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty