SE [Tom 2] – Rozdział 10.3

 


 <110>


    Jihye najwyraźniej się dąsała. Sangwoo potrafił zrozumieć jej rozczarowanie, bo przecież wyglądało na to, że ktoś, kto znacznie gorzej niż ona ogarniał temat, otrzyma w efekcie wyższą ocenę. Przypomniawszy sobie, że ludzie są zwierzętami emocjonalnymi, chłopak postanowił powiedzieć jej coś, co zapewne chciałaby usłyszeć.

    – Z natury jestem dobry w zapamiętywaniu szczegółów. Nie rozumiałem zbyt dobrze tego materiału, a twoje wyjaśnienia bardzo mi pomogły.

    – Naprawdę? Mówisz poważnie?

    Sangwoo postanowił nie odpowiadać i po prostu kontynuował jedzenie. Po skończonym posiłku – zgodnie z codzienną rutyną – informatyk udał się do sklepu z przekąskami, a Jihye jak zwykle mu towarzyszyła. Dziewczyna wzięła puszkę kawy, szybko za nią zapłaciła i podając ją Sangwoo, powiedziała:

    – Oppa, skoro pomogłam ci dobrze wypaść na egzaminie i poczęstowałam cię twoją ulubioną kawą, to teraz twoja kolej, by wyświadczyć mi przysługę.

    – To była pułapka?

    – Tak. Jesteś moim dłużnikiem, więc jesteś mi winien przysługę.

    Jihye uśmiechała się promiennie, mówiąc absolutnie przerażające rzeczy. Informatyk próbował sobie wyobrazić, jakiego rodzaju przysługi zamierzała się domagać, ale do głowy przychodziło mu jedynie coś w stylu zaproszenia jej na kolację lub dźwigania ciężkich przedmiotów.

    – O co chodzi?

    Posłuchajmy.

    – Co zamierzasz robić podczas festiwalu?

    Słysząc to nieoczekiwane pytanie, Sangwoo lekko zmarszczył brwi. Słowo „festiwal” w nim w najmniejszej mierze nie wywoływało pozytywnych uczuć. Student nigdy wcześniej nie brał w nim udziału. Jako że na czas trwania festiwalu odwoływano wszystkie zajęcia, chłopak zazwyczaj spędzał swój czas produktywnie, odrabiając zadania na nadchodzący tydzień.

    – Muszę pracować – powiedział.

    – Och, więc masz coś do zrobienia. Sam mówiłeś, że bardzo ci pomogłam… Nie możesz zrobić sobie wolnego dnia?

    – Wolnego dnia?

    – Powiedzmy, że w poniedziałek. Spotkajmy się wtedy na festiwalu.

    – Dlaczego?

    – Chcę się nim cieszyć, ale nie mam żadnych przyjaciół.

    – Dlaczego potrzebujesz do tego przyjaciół?

    – Przestań, oppa. Proszę cię o przysługę. Po prostu się zgódź.

    W tej sytuacji Sangwoo nie mógł tak po prostu odmówić. Faktem było, że istotnie Jihye mu pomogła. A skoro wyrwał się z powiedzeniem pochlebstwa, to teraz stałby się dwulicowym draniem, gdyby nie przystał na jej prośbę. Więc grobowym głosem zgodził się jej towarzyszyć, a roześmiana Jihye poprosiła, by spotkali się o godzinie 11:00 przed główną bramą.

    Wyniki egzaminów okazały się zgodne z oczekiwaniami, nie przedstawiając sobą żadnych niespodzianek. Wyjątek stanowił fakt, że Sangwoo otrzymał z teorii kultury znacznie lepszą ocenę, niż się spodziewał. Tego dnia po zjedzeniu posiłku kupił kawę i podjął swój rutynowy spacer. Szedł szybko, ponieważ był o wiele bardziej podekscytowany niż zwykle. Przez te niespełna dwa wyczerpujące tygodnie odczuwał w swoim życiu wyraźny brak czyjejś obecności. Zdarzało mu się z tego powodu popełniać dziwne błędy i tracić koncentrację. Tym razem mógł to w miarę dobrze znieść, bo przecież z góry ustalił datę ich ponownego spotkania. Poza tym jego tęsknotę łagodził też fakt posiadania na pulpicie folderu o nazwie „Jang Jaeyoung”.

    Nie unikaj tego ani nawet nie ignoruj. Po prostu przeżyj to ze mną. Postaraj się to poczuć. A wtedy uczucia, które cię dręczą, mogą zniknąć”.

    Niezbyt krótka sesja egzaminacyjna była idealną okazją do wypróbowania obu metod radzenia sobie z zaistniałym problemem. Jeśli uczucia, których doświadczał Sangwoo były tylko chwilową dezorientacją, istniała szansa, że znikną w ciągu tych dwóch tygodni. Natomiast jeśli pozostaną, będzie to oznaczało, że poprzez konfrontację należy wyeliminować przyczynę problemu. Sangwoo unikał tego typu niepewności, ale tym razem nie miał wyboru. Problem był poważny. Nie pozostało mu nic innego jak tylko czekać i uważnie obserwować symptomy. Teraz okres próbny tego eksperymentu dobiegł końca. Sangwoo dokładnie odseparował umysł od emocji i rzeczowo obserwował swój codzienny stan. Wynik był jasny. Pozostawiony bez opieki wróg zaczął szturmować zamek.

    Twarz Jang Jaeyounga, głos Jang Jaeyounga, gesty Jang Jaeyounga, mimika Jang Jaeyounga, sposób mówienia Jang Jaeyounga i jego zapach. Sangwoo codziennie tęsknił za wszystkim, co dotyczyło Jang Jaeyounga. Nawet za tym, czego początkowo w nim nie lubił. Każdego dnia oglądał jego zdjęcia i filmy, a przed pójściem spać słuchał playlisty. Jednak jego pragnienia nie mogły zostać ugaszone. Im więcej z nich pozostawiał bez opieki, tym bardziej potwierdzała się tendencja do pogarszania się jego stanu i zanieczyszczania umysłu. Skoro więc jedna z opcji okazała się nic nie warta, wciąż pozostała mu ta druga. Do dnia decyzji pozostały co prawda jeszcze dwa dni, ale Sangwoo już zdążył ją podjąć.

    Zagubiony w myślach informatyk wszedł do studia, by przekazać Jaeyoungowi swoje postanowienie i ujrzał w nim starszą o dwa lata studentkę z tego samego wydziału.

    – Jang Jaeyounga tu nie ma.

    Kobieta wyglądała jak dzikus, zapewne dlatego, że miała na sobie futro. Na widok Sangwoo przyciszyła muzykę. Kable były chaotycznie splątane wokół głośników, więc pod tym kłębowiskiem trudno było wszystko wyraźnie dostrzec. Programista wyłowił wzrokiem klawiaturę, mysz, tablet, ładowarkę do telefonu komórkowego, zewnętrzny dysk twardy, monitor, dwa porty USB i czteroczęściowe gniazdo wielofunkcyjne.

    – W dzisiejszych czasach głośniki mają zbyt krótkie kable – mruknęła dzikuska, która zdążyła już jeden z nich przewrócić. Sangwoo nauczył się, że zbytnie podekscytowanie sprawia, że traci mowę. Bez słowa usiadł więc na pustym miejscu i postanowił zaczekać.

    Jego oczy naturalnie skierowały się na miejsce należące do Jaeyounga. Przysunął się do jego biurka i zaczął zbierać śmieci. Włożył do szuflady paczki papierosów, balsam do ust, etui na parasole, słuchawki i zapalniczkę. Nagle ujrzał dobrze mu znaną okładkę. Używał tego wzoru od lat, więc jak miałby go nie rozpoznać? Był to notatnik, który Jaeyoung „ukradł”, a raczej „odkupił” od Sangwoo.

    Tamtego dnia chłopak podarł narysowaną przez Jaeyounga karykaturę. To wydarzenie miało miejsce w pierwszym tygodniu semestru, więc minęło już sześć tygodni. W tamtym czasie Jang Jaeyoung wcielał się w rolę prześladowcy, który z premedytacją dręczył Sangwoo. Informatyk otworzył notatnik i poczuł dziwną tęsknotę. W środku było kilka szkiców, które należałoby wyrzucić. Parę z nich przedstawiało samochody i broń, a na innych widać było sportretowanych ludzi. Wszyscy mieli na głowach czarne czapki z daszkiem. Skóra wokół ich oczu była rozdarta, a ciemne kręgi sięgały niemal policzków. Ciała narysowanych ludzików były niesamowicie chude z kończynami cienkimi jak gałązki, a na ich twarzach dominowały olbrzymie oczy. Po przewróceniu kilku kolejnych stron chłopak znalazł serię <Zabić C SW>.

    Kiedy on to narysował?

    W czteropanelowej kreskówce przedstawiono śmierć Sangwoo. Agonia bohatera narysowana była na wiele sposobów. Był przecięty na pół w talii, pękał jak balon, obracał się w proch. Makabryczne sceny. I nieodmiennie zabierano mu bejsbolówkę. Całość przedstawiała się tak groteskowo, że rozbawiony Sangwoo parsknął śmiechem. Na ostatniej stronie profil mężczyzny w czarnej czapce został przedstawiony tak realistycznie, że sprawiał wrażenie zdjęcia. Ten styl różnił się od zwykłego stylu rysowania Jaeyounga.

    To mam być ja?

    Sunbae narysował go jako niesamowicie przystojnego mężczyznę. Można było założyć, że portret przedstawia jakiegoś idola. Mężczyzna miał gęste rzęsy, prosty nos, a jego pięknie wykrojone usta o kształcie półksiężyca wyglądały na miękkie. Szyja była szczególnie wyrazista dzięki zastosowaniu światła i cienia, a na dekolcie znajdował się nawet pieprzyk. Sangwoo spojrzał w dół i po raz pierwszy odkrył, że istotnie ma tam pieprzyk.

    – Czy Jang Jaeyoung wie, że tu jesteś? Nie siedź tak. Spróbuj do niego zadzwonić – odezwała się dzikuska za jego plecami. Sangwoo włożył notatnik z powrotem do szuflady, po czym starannie ją zamknął.

    – Nie mam na dziś żadnych planów, więc nie zaszkodzi, jak poczekam – odpowiedział.

    – A co, jeśli nie przyjdzie? Pytam tylko dlatego, że czuję się niekomfortowo. Chcesz, żebym zrobiła to za ciebie?

    – Rób, co chcesz.

    Dzikuska wydała z siebie pogardliwe prychnięcie, po czym chwyciła telefon. Sangwoo usłyszał głośny dźwięk dzwonka. Ton cały czas się nasilał, ale Jaeyoung nie odebrał połączenia. Nawet po dwóch kolejnych próbach wciąż był nieosiągalny. Kobieta przeklęła i głośno wycedziła:

    – Zobaczymy, kto wygra.

    Niestety, kolejne próby również zakończyły się fiaskiem.

    – Myślę, że celowo nie odbiera. To naprawdę irytujące. Hej, spróbuj zadzwonić. Sangwoo posłusznie spełnił jej prośbę. Wybrał numer Jaeyounga i podał jej swój telefon. Dzikuska znów przełączyła na głośnik.

    – Halo?

    – Co się z tobą, do cholery, dzieje? Dlaczego nie odbierasz moich telefonów?!

    – Jesteś z Sangwoo?

    Yoona przewróciła pomalowanymi na ciemno oczyma.

    – Gdzie jesteś?

    – W domu. Pytałem, czy jesteś z Choo Sangwoo.

    – Jestem, jestem. Przyszedł do studia i nie chce wyjść. Siedzi tu ze zrzędliwym wyrazem twarzy i nic nie robi! Przyjdź go stąd zabrać, bo czuję się naprawdę niekomfortowo. Przyłaź natychmiast.

    Przez zestaw głośnomówiący dało się słyszeć ciche westchnienie, zanim projektant się rozłączył.

    – Wydaje mi się, że tobie jest o wiele łatwiej poradzić sobie z tym draniem. Celowo nie odbierał moich telefonów, ale twoje połączenie przyjął.

    Dzikuska oddała mu komórkę, ciągle jeszcze pomstując pod nosem. Sangwoo chwycił urządzenie, po czym włożył je z powrotem do plecaka i wyjął książkę.

    – Heeeeej, Choo Sangchoo.

    – Proszę, wymawiaj poprawnie imiona innych ludzi. – Chłopak powtarzał to już chyba z dziesięć razy.

    Sangwoo próbował przypomnieć sobie imię dzikuski, ale najwidoczniej nie zapisało mu się w pamięci. Dokładnie wtedy ujrzał na jej szyi złoty naszyjnik z napisem Choi Yoona.

    – A może chcesz, żebym mówił do ciebie Choi Yoochoi?

    – To nie ma znaczenia.

    – W takim razie od teraz będę cię tak nazywał – Choi Yoochoi.

    – …

    Sądząc po wyrazie jej twarzy, kobieta wyraźnie czuła się nieswojo w jego towarzystwie. Nie wyglądało to zbyt dobrze. Informatyk pamiętał ich kłótnię podczas jego pierwszej wizyty w studiu. Nie było potrzeby utrzymywania dobrych relacji z tak upartą osobą.

    – Pokłóciliście się, czy co? Ostatnio cię tu nie było, a Jang Jaeyoung znajdował się w jakimś dziwnym stanie.

    – Proszę, wyzbądź się potrzeby prowadzenia bezsensownych rozmów. Możesz udawać, że mnie tu nie ma i dalej wykonywać swoją pracę, Choi Yoochoi.

    – Jestem po prostu ciekawa. Walczyliście ze sobą, prawda? Dlaczego?

    – Nie walczyliśmy. I to nie twoja sprawa, Choi Yoochoi.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. 💛💙💚💜❤️🥰😍 och jakie urocze... Każdy inaczej sobie radził z tęsknota...ale idealne do siebie pasują! nikt inny nie przyjąłby komiksu o zabijaniu z takim rozbawieniem jak sangwoo.. a to niewinne ciele nie wie ciągle o co chodzi jihye... Jaeyoung będzie zły ale i tak nie mogę się doczekać jak to sangwoo będzie kiedyś zazdrosny 😆😏

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty