SE [Tom 2] – Rozdział 10.4

 


 <110>

 

W poprzednim rozdziale:

 

 – Jestem po prostu ciekawa. Walczyliście ze sobą, prawda? Dlaczego?

 – Nie walczyliśmy. I to nie twoja sprawa, Choi Yoochoi.

 

    Po tych słowach Sangwoo natychmiast się zamknął. Bo co niby miał powiedzieć? Nic dobrego nie wynikłoby z wyjaśnienia, że dwóch facetów (sunbae i hoobae) pocałowali się po pijaku i byli niezdecydowani co do kierunku ich przyszłego związku. Wzrok chłopaka po raz kolejny przykuło biurko Yoony. Nie mógł znieść bałaganu, który powstał w wyniku splątanych kabli, ponieważ miał wrażenie, że ten rozgardiasz odzwierciedla wewnętrzny stan, w jakim on sam się znajdował. Nie wytrzymał. Wstał i skierował się w stronę biurka. Makijaż oczu nadawał jej wygląd pandy. Kobieta podniosła na niego wzrok.

    – Jeśli i tak nie zamierzasz wykonywać teraz żadnej pracy, zrób sobie przerwę.

    Dzikuska wstała, ponieważ Sangwoo gestem ręki nakazał jej zwolnić miejsce. Informatyk użył myszki i klawiatury, aby zapisać dokumenty i zamknąć 12 otwartych programów, po czym wyłączył komputer. Wyłączył również głośniki i monitor, a także dużą maszynę pod biurkiem, której przeznaczenia nie potrafił rozgryźć. Następnie uporządkował kable. Przewód do zewnętrznego dysku twardego został zwinięty i włożony do etui, a kolejne kable (po ich zwinięciu) umieścił w szufladzie ładowarki tabletu i komórki. Mysz, klawiatura i głośniki zostały odłączone i odłożone na bok, a splątane przewody zasilające monitor i komputer zostały posortowane i podłączone z powrotem. Listwę zasilającą z czterema gniazdami spragniony porządku hoobae umieścił za monitorem. Pozostałe urządzenia zostały ustawione tak, by kable się nie plątały. W ten sposób na biurku dzikuski zapanował porządek. Sangwoo wyglądał na zadowolonego po tym, jak żółtą gumką związał kable leżące na biurku. Tak jak przypuszczał, przewody głośnikowe tak naprawdę wcale nie były krótkie, a jedynie takie się wydawały. Nie było się zresztą czemu dziwić, skoro były niewłaściwie używane przez tę niechlujną osobę. Ludzie często źle obchodzili się z maszynami.

    – Powinieneś wystąpić w telewizji w jakimś programie typu Master of Living*.

    (*Krótki koreański program emitowany codziennie, w którym przedstawiani są ci, którzy poświęcili swoje życie jednej specjalności i stali się w niej mistrzami dzięki ciężkiej pracy, pasji i wytrwałości)

    – Niech od teraz będzie tak. Robi się bałagan, ponieważ kładziesz na biurku wszystko, nawet to, czego nie używasz.

    – Ależ ja używam wszystkiego.

    – Więc żyj w ten sposób.

    Podczas ich rozmowy otworzyły się drzwi. Wszedłszy do środka, Jaeyoung kopniakiem zamknął je za sobą. Ubrany był w czarne spodnie i białą bluzę z logo drużyny baseballowej. Przeszedł obok Sangwoo i usiadł na swoim stałym miejscu.

    – Och, jest tu ten pożądliwy mężczyzna?

    Usłyszawszy sarkastyczną uwagę Jaeyounga, Yoona głośno się zaśmiała.

    – Dlaczego pożądliwy?

    – O to możesz zapytać go bezpośrednio – odparł obojętnie Jaeyoung, patrząc na swój telefon. Sangwoo zachłannie się w niego wpatrywał, podczas gdy sunbae po prostu bez słowa gapił się w ekran. Jego profil ukazywał zimny wyraz twarzy. Yoona jakoś niezręcznie się zaśmiała.

    – Hej... Dlaczego się pokłóciliście? No już, pogódźcie się.

    – Nie pokłóciliśmy się. To coś dziwniejszego niż to – powiedział niejasno Jaeyoung, krzyżując nogi, po czym spojrzał na swoje paznokcie.

    – Dlaczego tu przyszedłeś? Jestem pewien, że poprosisz o jakąś pracę, ale ja jeszcze jej nie dokończyłem. Mam chodzić z podniesionymi rękami?

    – Nie. Przedstawiłeś mi propozycje, które miałem rozważyć i pojutrze przekazać ci moją decyzję, sunbae.

    – Tak, rzeczywiście.

    – Przyszedłem dzisiaj, aby zrobić to z wyprzedzeniem.

    Spojrzenie Jaeyounga stało się ostre. Zerknął na plecy Yoony i zapytał:

    – Czy nie nadeszła już pora, abyś wyszła zapalić?

    – Mówisz mi, że mam spadać? Wyrzucasz mnie?

    – Tylko na dziesięć minut.

    – Jesteś zabawny. Zarezerwowałeś całe studio?

    Widać było, że polecenie Jaeyounga nie przypadło jej do gustu i przez chwilę wydawało się, że dziewczyna zacznie zaciekle protestować. Po chwili jednak chwyciła telefon i portfel, ostentacyjnie dając mu do zrozumienia, że jej się to nie podoba.

    – Wy dwaj, nie róbcie tu dziwnej atmosfery. Weźcie odpowiedzialność i naprawdę się pogódźcie. Wyjdę tylko na 10 minut. Naprawdę. – Rozzłoszczona dzikuska opuściła pomieszczenie, pozostawiając ich samym sobie.

    Przez chwilę panowała cisza. Bawiący się telefonem Jaeyoung w pewnym momencie schował go do kieszeni i spojrzał na Sangwoo. Oczy za okularami nie były w najmniejszym stopniu figlarne i nawet nie mrugnęły. W ciele Sangwoo zaszła silna reakcja chemiczna, ponieważ widział go po raz pierwszy od dwóch tygodni.

    – Twoja propozycja, sunbae… Akceptuję ją. Uznałem, że jest rozsądna. A ty dostaniesz wiele dodatkowych punktów za posiadanie doświadczenia. Zacznijmy w następny poniedziałek. – Sangwoo spokojnie poinformował Jaeyounga o swojej decyzji.

    100% pożądania. Czyste pożądanie seksualne. Bez żadnego innego celu. Sangwoo zdecydowany był zapolować na nieokiełznane, zbędne popędy, używając harpuna jak barbarzyńca, który nigdy nie zetknął się z cywilizacją. Jaeyoung wysłuchał go z pustym wyrazem twarzy, po czym powiedział:

    – Proszę, wyjaśnij dokładnie, o jaką propozycję ci chodzi.

    – Chodzi o to, by wzajemnie pozwolić sobie na to, co zwykle robi się w związku.

    – W celu zaspokojenia pożądania seksualnego?

    – Tak.

    – Mówisz o... partnerach seksualnych, prawda?

    – Tak.

    – Kurwa, co za gówno!

    Sangwoo trudno było zrozumieć reakcję Jaeyounga.

    To przecież ty złożyłeś mi tę ofertę z wątpliwymi kwestiami etycznymi, a teraz zachowujesz się tak, jakbym to ja zrobił coś złego, sunbae.

    – Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że to zaakceptujesz. Nie wiem, co powiedzieć... Dobrze. Zróbmy to.

    – Tak. W takim razie zadzwonię. – Sangwoo skończył to, co miał do powiedzenia, i zamierzał wstać, ale dobiegł go głos Jaeyounga:

    – Zaczekaj.

    Projektant nie poruszył się, patrząc na Sangwoo z wyrazem twarzy, który nie różnił się od wcześniejszego.

    – Dlaczego dopiero od poniedziałku, a nie od dzisiaj? Czy to dlatego, że musisz się mentalnie przygotować? – zapytał suchym głosem.

    – Tak i muszę się uczyć.

    – Czego?

    – Naprawdę muszę ci to mówić?

    Jaeyoung otworzył usta. Jego wyraz twarzy dziwnie się zmienił.

    – Och, rozumiem, o co ci chodzi. Więc w poniedziałek... Prosto do rzeczy?

    – Tak to zrozumiałem.

    Jaeyoung wydął policzki i spojrzał w sufit, po czym przetarł twarz dłońmi.

    – Jesteś tutaj. A dzisiaj nic? Nie widzieliśmy się od dwóch tygodni. Musisz mieć w sobie dużo tłumionej frustracji seksualnej.

    – A co miałbym w tej chwili zrobić? Na nic się nie przygotowałem.

    – Wiesz przecież, co możesz zrobić. – Jaeyung miał zwyczaj mówienia rzeczy w okrężny sposób, więc za każdym razem, gdy rozmawiali, Sangwoo musiał powtórzyć wszystko jeszcze raz. Sprecyzować. Jednak tym razem było to łatwe.

    – Ale zrobiliśmy to wtedy, w sobotę, w barze.

    – Powtórka z całą pewnością cię nie zabije.

    To prawda.

    Sangwoo wyciągnął nogę i czubkiem buta przyciągnął do siebie krzesło na kółkach sunbae. Kiedy oba się ze sobą zderzyły, Sangwoo położył dłonie na oparciach krzesła Jaeyounga, a następnie podniósł głowę i spojrzał mu w twarz. Projektant otworzył szeroko oczy, a hoobae poczuł, jak w jego żołądku pojawiły się motylki.

    – Zamierzam cię pocałować, sunbae, ale... nie chcesz, żebym najpierw zamknął drzwi?

    – Śmiało.

    Sangwoo wstał i przekręcił zamek w okrągłej klamce. Kiedy się odwrócił, spostrzegł, że Jaeyoung bezszelestnie stanął przed nim.

    – Jasna cholera!

    Dłonie sunbae szybko spoczęły na jego policzkach, a wargi zakryły mu usta, więc nie był już w stanie mówić. Sangwoo zamknął oczy i poczuł narastające zawroty głowy. Wargi Jaeyounga miały smak wanilii. Hoobae nie wiedział, jaki składnik jego śliny sprawiał, że była tak… słodka. Niemal natychmiast nadeszła ogromna burza, która dosłownie sparaliżowała jego analityczny umysł. Ulewny deszcz i grzmoty sprawiły, że nie potrafił dojść do siebie. Wnętrze ust Jaeyounga zostało wypełnione prowokującym językiem Sangwoo, który z niekontrolowaną pasją rozkoszował się pocałunkiem. W głowie juniora kłębiły się gwałtowne myśli. Miał chęć podbić i pożreć mężczyznę, który odpowiedzialny był za rozniecenie w nim tych wszystkich dziwnych uczuć. Czuł gorąco, a w głowie wirowała mu karuzela. Sam nie wiedział, czy to dobrze, czy źle.

    Po jakimś czasie Sangwoo odepchnął klatkę piersiową Jaeyounga, bo wyraźnie poczuł, że brakuje mu powietrza, dusi się. Nie potrafił już ani chwili dłużej znieść targającej nim nawałnicy. Sangwoo spazmatycznie chwycił powietrze, po czym grzbietem dłoni wytarł z ust ślinę.

    – Jak to się dzieje, że stajesz się taki szorstki i gwałtowny, chociaż wcale na takiego nie wyglądasz? – wyszeptał Jaeyoung.

    Jego niski i ochrypły głos nie przyczynił się do ostudzenia pożądania szalejącego w Sangwoo, a raczej jeszcze bardziej je podsycił. Informatyk pomyślał, że nie powinien był go całować. Ten akt nie przyniósł mu żadnej ulgi, a raczej wszystko pogorszył. Chłopak nie miał pojęcia, jak złagodzić przepełniającą go palącą żądzę. Wziął kolejny spazmatyczny oddech.

    – Po prostu wytrzymaj do poniedziałku, a wszystko się rozwiąże.

Poważne oczy sunbae przeszyły twarz Sangwoo.

    – Nie wiem, czy jesteś idiotą, czy geniuszem.

    – Nie mam pojęcia, co próbujesz mi powiedzieć, sunbae. Wychodzę.

    Sangwoo wrócił na swoje miejsce i przewiesił plecak na ramionach, po czym szybko wybiegł ze studia. Obawiał się, że jeśli zostałby dłużej, to bez wątpienia popełniłby przestępstwo.

 

    Return 0;

    Zgodnie z oczekiwaniami Sangwoo festiwal był pełen podrzędnych wydarzeń. Flagi powiewały na wietrze, a wszędzie porozstawiane były kolorowe namioty. Obrazu dopełniali dziwnie poubierani ludzie, krzyki i głośna muzyka. Było to miejsce ze zbiorem wszystkiego, co przeszkadzało oczom i uszom studenta informatyki.

    – Wow, czy to nie jest naprawdę fajne?

    Sangwoo zwykle uważał Jihye za studentkę ze zdrowym rozsądkiem i elastycznym sposobem myślenia, ale dzisiaj była jakaś dziwna. Jej oczy błyszczały, a wszystko, co jadła i widziała, było „pyszne” i wyglądało „super” i „fantastycznie”.

    Sangwoo spotkał się z Jihye o 11:00 i obejrzał pokaz magika, który olśnił widzów na serio myślących, że potrafi złamać prawa fizyki. O 12:02 zniósł oszukańczy akt stawiania kart w kawiarence tarota, a następnie zjedli kanapki. O 12:42 zgubił zatyczki do uszu podczas oglądania występu orkiestry dętej. Horror.

    Od 13:13 – popijając napój – czytał nieczyste książki w kawiarni z manhwami. Kiedy wraz z Jihye wyszli stamtąd o 15:43, oczy dziewczyny spuchnięte były od płaczu.

    – Nie myślałam, że Aran umrze. Na białaczkę! To takie smutne, naprawdę. Co więcej, Hwihyeol i Bae są rodzeństwem! Zwrot akcji przyprawia o gęsią skórkę…



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. 💙❤️💛💜💚 sangwoo cóż za połączenie, ognisty chłopak i analityczny umysł.. i pomysły które nieodmiennie zaskakują jaeyunga,🔥🐇🦊🤩

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dobry w zaskakiwaniu. Również czytelników. 🥰

      Usuń
  2. A od poniedziałku będzie się działo 🤣

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy, czy zgadłaś. 🤓

      Usuń
    2. A tak a propos. U nich jest już poniedziałek. Był umówiony z Jihye o 11:00 na festynie.

      Usuń
  3. O ile zakład, że gdyby poszedł na ten festiwal z chłopakiem-nie chłopakiem to by mu się podobało?😝 A sam Sangwoo to jest niezły intrygant 🤭.Niby nic nie wie o randkowaniu a tu krzesełko przysuwa nóżką,a tam zamyka drzwi(ale tylko on mógł rozmyślać o składnikach śliny podczas pocałunku)(weź jeszcze próbkę zbadau pod mikroskopem jak myślisz tak analitycznie)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty