SE [Tom 2] – Rozdział 10.6

 


<110>

 

    – Nie wiem, nie wiem. Po prostu będę nazywał go hyung. Student Rossiego puścił jego ręce. Oszalałeś teraz, prawda? Wow! Nokaut!

    Gdy zabił jedną z postaci przeciwnika, jego postać się wycofała. Sangwoo przez chwilę był ostrożny, po czym zaatakował kombinacją jab spam.

    – Oooch! Co takiego? I to tak zaraz po rozpoczęciu gry?

    – Wykonał prawidłowe BnB w nieprawidłowej scenie. Nie jest przesądzone, który z nich wygra.

    W miarę kontynuowania ciosów postać Sangwoo dała radę sprawić, że przeciwnik upadł, redukując tym samym HP o 30%, i został pociągnięty do przodu. To była prawdziwa bitwa, w której nie było jak się ukryć.

    – Challenger, to niełatwe. Jest naprawdę dobry w wojnie psychologicznej.

    – Wygląda na to, że nasz broniący się student hakuje makro. Nie ma miejsca, by się bronić! W rezultacie najprawdopodobniej odniesie piętnaste zwycięstwo!

    Uczestnicy gry wymienili kilka mniejszych ataków. Przeciwnik próbował wykonać lewy górny combo, ale Sangwoo nie miał na to ochoty i bez problemu go zablokował. Próba wycofania się Sangwoo została zablokowana w ten sam sposób. To był ekscytujący pojedynek. Informatyk czuł się nieco podenerwowany przez konieczność bycia w stanie nieustannego skupienia, a chwilę później zirytował się, gdy drugi gracz zaczął potrząsać nogami. Kolano wystające zza konsoli było jakoś dziwnie znajome. Sangwoo omal nie wyleciał w powietrze, gapiąc się na nie. W jednej chwili oblał się zimnym potem. Miał wrażenie, że widział tę nogę już wiele razy. Jej kształt był jakiś znajomy. Gdzie to mogło być?

    – Zdaje się, że skończyłeś się uczyć? – usłyszał niski głos i poczuł, jak na jego ciele pojawia się gęsia skórka.

    Sangwoo usunął swoją postać z zasięgu przeciwnika, przesuwając ją w róg ekranu, po czym wyciągnął szyję, by spojrzeć na swojego konkurenta. Jego przeciwnik nosił dziwaczną maskę, ale nawiązali kontakt wzrokowy.

    – Skończyłeś już ze wszystkim i wyszedłeś się zabawić, co?

– Jang... Jaeyoung? Tutaj? Co ty tu robisz? – Sangwoo powrócił wzrokiem do ekranu i chwycił kontroler, ale czuł, że stracił skupienie.

    – Pytam, bo widzę, że spędzasz czas na grach.

    Ed Sangwoo bezradnie upadł, gdy Lilith Jaeyounga wykonała podwójny atak długą falą.

    – Nasz Sangwoo. – To było śmiertelne niemal kopnięcie, które trafiło wprost w dolną części ciała jego postaci. Było zdecydowanie za późno na unik. – Wydajesz się być bardzo pewny swojej techniki.

    HP Eda i tak było już zredukowane do niemal połowy z powodu średniego i mocnego kopnięcia.

    – Naprawdę nie mogę się doczekać.

    W tym momencie Sangwoo patrzył, jak na ekranie zostaje trafiony Strzałą Śmierci Lilith. Podekscytowani komentatorzy coś krzyczeli, ale Sangwoo ich nie słyszał.

 

    Return 0;

    – W porządku, naprawdę. Weź to.

    – Nie. Nie zasługuję.

    Zwiesiwszy głowę, Sangwoo szedł powoli obok Jihye. Dziewczyna niosła w ramionach konsolę Superformicon CX, ale jego ręce były puste. Uzgodnili wcześniej, że każde z nich wygra w swojej konkurencji nagrodę, a potem się nimi wymienią. Ale on poniósł sromotną porażkę, więc nie miał prawa chodzić z podniesioną głową.

    – Nic nie szkodzi, naprawdę. Kiedy miałabym w ogóle grać na tej starej konsoli? Nawet nie wiem, jak jej używać.

    – Sprzedaj ją online. Nauczyłem cię przecież, jak sprzedawać używane rzeczy.

    – W takim razie może powinnam sprzedać ją tobie, oppa?

    Sangwoo podniósł głowę. Tego się spodziewał. Cała Jihye! Informatyk szybko wymyślił symulację najbardziej optymalnej metody.

    – Wystaw ją na tej platformie dziś wieczorem. Znajdę twój post i skontaktuję się z tobą. Nie sprzedawaj jej komuś innemu i upewnij się, że… – W głosie Sangwoo słychać było podekscytowanie.

    – Oppa, czy ty nagle zgłupiałeś? – Jihye chichotała, dotykając jego ramienia.

    Sangwoo próbował tego uniknąć, lekko przesuwając się w bok, ale ręka dziewczyny chwyciła jego ramię. Po chwili śmiechu studentka umieściła torbę z konsolą w rękach Sangwoo.

    – Hej! Jakiego rodzaju transakcja zostanie dokonana?

    – Hmmmm…

    – …

    – Nie chcę za nią pieniędzy. Poczęstuj mnie dzisiaj kolacją.

    – Ta konsola kosztuje ponad 100 000 wonów.

    – Jeśli nie podobają ci się warunki tej transakcji, to mi ją oddaj. – Jihye z surową miną wyciągnęła     rękę, a zmartwienia Sangwoo w jednej chwili się rozwiały.

 

 .......................

 Pasożyt3: Będę u ciebie jutro o 22:00.

.......................


    Kiedy informatyk pomyślał o wiadomości, którą otrzymał poprzedniego dnia, jego serce zaczęło głośno walić, a on znów poczuł coś podobnego do choroby lokomocyjnej. Właściwie powinien był rozstać się z Jihye i wrócić do domu, by przygotować swój umysł, ale... Pewne siebie nastawienie, które Sangwoo prezentował w piątek, kiedy spotkał się z Jaeyoungiem, zniknęło, odkąd opanował teorię stosunku seksualnego między mężczyznami.

    Nie mogę tego zrobić. I tak miałem zamiar przeprosić Jang Jaeyounga i wycofać się z mojej decyzji – stwierdził w myślach Sangwoo, przytulając konsolę.

    – Niech będzie. Chodźmy na kolację.

    – Okej. – Jihye ciągle jeszcze wydawała się być rozbawiona. Śmiała się, zakrywając usta.

    W pewnym momencie zrobiło się ciemno. Jihye poprowadziła ich ścieżką przy Wyższej Szkole Humanistycznej, gdzie różnokolorowe żarówki oświetlały okolicę. Barwne wstążki niepokoiły jego oczy. Były tam zatłoczone uliczne stragany prowadzone przez różne kluby uniwersyteckie, takie jak stoisko ze śpiewem acapella, restauracja z akwarium, stragan ze szczeniakami i kawiarnia z grami planszowymi.

    – Chodźmy tam! Tam! – Idąca dotąd w ciszy dziewczyna podskoczyła podekscytowana, wskazując na namiot, przy którym tłoczył się tłum. Szyld Ghost Baru miał upiorny klimat, a przy wejściu do namiotu ponury żniwiarz i duch panny straszyły przechodniów.

    – Przykro mi, ale wszystkie miejsca są zajęte. Nawet jeśli wpiszesz swoje imię na listę oczekujących, będziesz musiał poczekać półtorej godziny – powiedziała dziewczyna przebrana za goblina, grzecznie im się kłaniając.

    – Och! Wygląda fajnie, ale zdaje się, że nie mamy szans dostać się tak po prostu do środka. – Jihye wyglądała na rozczarowaną.

    Sangwoo nie był zainteresowany duchami, ale ponieważ był dłużnikiem Jihye, nie chciał stać bezczynnie. Ciężar konsoli spoczywającej w torbie nakładał na niego obowiązek spełnienia jej życzeń. Chłopak poprosił, by poczekała, a sam przecisnął się przez tłum do namiotu. Ciemne, przypominające jaskinię wnętrze było ozdobione wieloma dziwacznymi dekoracjami, a wszystkie dziesięć stolików było zajętych przez gości. Sangwoo ujrzał zombie, czarodzieja, szamana, anioła i demona, wampira i Frankensteina. Personel starannie się przebrał, by obsługiwać i zabawiać klientów. Informatyk poczuł, że ma déjà vu, ujrzawszy plecy wampira, który stał tam ze skrzyżowanymi nogami.

    – To nie może być...

    Rywal, który pokonał go w pojedynku o klawiaturę, był ubrany tak samo. W tym momencie wampir odwrócił się i ich oczy przyciągnęły się jak magnesy.

    – ...

    Sangwoo automatycznie się cofnął, jakby został uderzony w głowę, i… wpadł na dziewczynę-goblina. Przećwiczony tekst wyskoczył z jej ust jak nagranie z automatycznej sekretarki:

    – Przykro mi, ale w tej chwili nie ma wolnych miejsc.

    – Tak. Już wychodzę – odpowiedział Sangwoo i szybko się odwrócił.

    W tym momencie za plecami usłyszał głos wampira.

    – A nie możesz czegoś zorganizować?

    – Naprawdę nie ma tu gdzie wstawić kolejnego stolika, sunbae-nim!

    – Po prostu odeślij klientów, którzy już skończyli jeść.

    Sangwoo pośpiesznie wyszedł z namiotu. Jihye z ponurym spojrzeniem przytaknęła, kiedy jej wyjaśnił, że muszą poszukać posiłku gdzie indziej, ponieważ w środku nie da się wcisnąć nawet szpilki. Gdy zamierzali już odejść, z namiotu wybiegł goblin.

    – Studencie w czarnej czapce, możesz wejść! Pospiesz się.

    – Nie. Widziałem, że jeszcze przed chwilą na pewno nie było ani jednego wolnego miejsca. Pójdziemy gdzieś indziej.

    – Wejdź, usłyszysz coś przyjemnego. – Dochodzący zza maski głos był tak chłodny, że Sangwoo się zatrzymał, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Kiedy się zawahał, Frankenstein i zombie – wielcy jak koszykarze – wyszli z namiotu i stanowczo chwycili go za ręce.

    – Dobra, idziemy!

    – Hej! Puśćcie mnie. Jesteście gangsterami? – Podczas gdy Sangwoo mocował się z przebranymi studentami, Jihye rozmawiała z goblinem.

    – Oppa, powiedzieli, że miejsca w środku właśnie się zwolniły. Co za szczęście! – Dziewczyna z uśmiechem weszła do namiotu, a Sangwoo pomyślał, że jest jak kacze jajo na rzece Nakdong*.

(*낙동강 오리알 신세가 되었다 to koreańskie wyrażenie, które zasadniczo oznacza, że ktoś nic nie robi, bezczynnie stoi)

    Sangwoo niemal strząsnął rękę Frankensteina, gdy zombie popchnął go od tyłu. Ci dwaj byli tak silni, że nie miał czasu się bronić i po prostu został wciągnięty do namiotu.

    – Witaj.

    Gdy chłopak znalazł się w środku, stanął twarzą w twarz z wampirem, który przywitał ich z ponurym wyrazem twarzy. Jego grzywka została odsunięta z czoła przy użyciu wosku, wokół oczu nałożono czarny makijaż, a na skórę biały puder. To było dziwne, jak cudownie wyglądał pomimo ciemnoczerwonej farby wokół ust, wyglądającej jak krew. Zdecydowanie wyróżniał się spośród ubranego w dziwne kostiumy personelu. W pobliżu kręciło się kilku studentów czekających na wspólne zdjęcia.

    – Cześć, Jaeyoung oppa!

    – Minęło trochę czasu od naszego spotkania, Jihye. Będę musiał zaserwować ci dużo usług*.

    (*서비스 – brzmi jak „serwis” – usługa to dawanie/otrzymywanie gratisów w placówkach gastronomicznych)

    – Wow! Naprawdę? Dziękuję! Twój makijaż i strój naprawdę super do siebie pasują, oppa. Najlepsze! Wyglądasz jak prawdziwy hrabia Dracula. Fantastycznie!

    – Randka... z Sangwoo?

    – Nie, jaka tam randka! Hahahaha! Po prostu... Sangchu oppa jest mi coś winien, więc postanowił poczęstować mnie posiłkiem.

    – Ok. Baw się dobrze – odparł wampir i odszedł.

    Sangwoo nic nie jadł, ale miał ochotę zwymiotować.

    – Naprawdę super to udekorowali. Zgodnie z oczekiwaniami klub teatralny prezentuje najwyższą jakość. To jest świetne.

    Jihye zrobiła zdjęcie, rozglądając się po nietoperzach i dyniowych dekoracjach na suficie. Tryskała doskonałym humorem.

    – Właściwie – Jihye zniżyła głos, odkładając komórkę – gdybym wiedziała, że jest to organizowane przez Wydział Teatralny, to bym nie przyszła.

    – Dlaczego?

    Dziewczyna rozejrzała się wokół, by sprawdzić, czy w pobliżu nie ma nikogo innego.

    – Odniosłam wrażenie, że Jaeyoung oppa mnie nie lubi.

    – Dlaczego?

    – Po prostu... takie przeczucie.

    – Wydaje się, że nie ma ku temu żadnego powodu.

    – To prawda. Po dzisiejszym dniu czuję się lepiej, ponieważ wygląda na to, że się myliłam. Przez cały czas czułam się trochę nieswojo.

    Sangwoo z wyrazem niezrozumienia zamknął usta.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny


Komentarze

  1. Jaeyoung zazdrosny😄 dziękuję za literki ❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A proszę bardzo, u nas nikt Ci literek nie żałuje 💜

      Usuń
  2. Zazdrosny Jaeyoung to coś czego niby się spodziewałam,ale i tak jest cudowne🤩(jestem ciekawa jak wygląda zazdrość w wykonaniu Sangwoo🤔). A Sangwoo musiał często i długo patrzeć na nogi grafika, że rozpoznał go właśnie po nich😉

    OdpowiedzUsuń
  3. ❤️💙💜💚💛jihye... oczywiście że cię nie lubi... W końcu jesteś jego konkurencją do niczego nie świadomego 🐰🤣

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty