SE [Tom 2] – Rozdział 12.5

 




<111>

 

    – Dlaczego jesteś sam?

    – Choi Yoochoi wyszła się zabawić.

    – W takim razie będziemy tu tylko we dwóch. Dobrze – powiedział sunbae, podnosząc plastikową łyżkę do ust. Nie wiedząc, jak zareagować, Sangwoo odwrócił głowę. Czuł się tak, jakby niedbale wypowiedziane słowa z impetem w niego uderzyły. Nagle zaschło mu w gardle. Chłopak wyjął z plecaka laptop i położywszy go na biurku, intensywnie wpatrywał się w czarny ekran.

    – Sangwoo.

    Dlaczego stał się taki nerwowy? Przecież Jaeyoung jedynie – tak jak zawsze – zawołał jego imię.

    – Tak – odpowiedział słabym głosem hoobae.

    – Zjedz trochę pierogów. Musiałem stać w kolejce w bardzo popularnym miejscu, żeby je kupić. – Słowa sunbae brzmiały raczej jak rozkaz.

    Gdy chłopak spojrzał w bok, zobaczył, że Jaeyoung unosi pałeczkami dużego pieroga z końcówką umoczoną w sosie sojowym.

    – Odłóż go. Sam zjem.

    – Pospiesz się, boli mnie ręka.

    Jedzenie zatrzymało się tuż przed jego ustami, więc Sangwoo nie miał innego wyboru, jak tylko je otworzyć. Wziąwszy duży kęs, patrzył, jak Jaeyoung zanurza pozostałą połowę pieroga w sosie sojowym i wkłada sobie do ust.

    – Przecież przed chwilą go ugryzłem.

    – Dlaczego obchodzi cię coś takiego między ludźmi, którzy przecież już się całowali?

    Wszystko, co mówił tego dnia sunbae, jakoś dziwnie wpływało na Sangwoo. Co więcej, trudno było obalić logikę jego słów, bo istotnie ich ślina została już wymieniona w przeszłości, nie było więc potrzeby martwić się o jakąś infekcję bakteryjną.

    – Chcesz jeszcze?

    – Tak.

    Jaeyoung wkładał mu jedzenie do ust, jakby chłopak sam tego nie potrafił. Sangwoo przeżuwał i zastanawiał się, czy to dlatego, że jadł zbyt intensywnie, czy raczej dlatego, że pierogi były gorące, ale również otoczenie stało się nagle gorące.

    – Dlaczego dziś jest taki upał?

    – Rzeczywiście.

    Jaeyoung odłożył pałeczki, a następnie zdjął czapkę i położył ją na biurku. Obiema dłońmi chwycił za dolny rąbek swojej czarnej bluzy i ściągnął ją z siebie. Gdy biały t-shirt podwinął się, ukazując jego brzuch, Sangwoo zapomniał, jak się oddycha. Jak to możliwe? Jaeyoung cały dzień się wygłupiał, a mimo to miał jędrne, wyraźnie zarysowane mięśnie brzucha. Sunbae rzucił bluzę na łóżko, po czym znów założył czapkę. Nie był to pierwszy raz, kiedy hoobae to zobaczył, ale częściowo nagie ramię Jaeyounga przyciągnęło teraz jego uwagę. Spojrzenie Sangwoo omiatało twarde mięśnie, uważnie przesuwając się po tatuażu wystającym spod krótkiego rękawa. Nawet jeśli nie chciał pamiętać, co zrobił mu w samochodzie właściciel tego ramienia, nie mógł się powstrzymać, by o tym nie myśleć. Jaeyoung nagle odwrócił głowę i spojrzał mu w oczy. Sangwoo był tak zaskoczony, że sięgnął po myszkę, której – jak się okazało – nawet nie wyjął z plecaka.

    – Nie wiedziałeś, że go mam? – Jaeyoung odkrył dziwny tatuaż, podciągając rękaw aż do ramienia.

    – Widziałem go już ostatnim razem.

    – Kiedy? Och...

    W studiu zapadła cisza. Wyciągnąwszy z plecaka butelkę wody, Sangwoo duszkiem wypił ją do dna, po czym grzbietem dłoni wytarł kropelki spływające z kącika ust.

    – Zgaduję, że widziałeś go, kiedy bawiliśmy się w samochodzie.

    Dobrze, że hoobae zdążył już przełknąć, bo niewątpliwie by się zakrztusił.

    – Tego dnia było naprawdę fajnie – wymruczał sunbae.

    Sangwoo poczuł potrzebę natychmiastowej zmiany tematu.

    – Dlaczego zrobiłeś sobie tatuaż?

    – A co? Czyżbym wyglądał jak jakiś bandyta?

    – Trochę.

    – To mój podpis, który zaprojektowałem kilka lat temu. Myślę o nim jak o obrazku.

    – Dlaczego wyryłeś sobie ten obrazek na swojej skórze?

    – Bo chciałem…

    Przez chwilę Jaeyoung po prostu jadł, podczas gdy Sangwoo obserwował wytatuowany na jego ramieniu podpis. Myślał, że tylko członkowie gangów mają tatuaże, ale może dlatego, że chodziło o tego faceta, hoobae uważał, że to wcale nie wyglądało tak źle. Przy bliższym spojrzeniu miał wrażenie, że widzi kształt przypominający ptaka, list z nieznanego kraju, spadający meteor, a może również płonący płomień. Sangwoo pomyślał, że tatuaż przypominał Jaeyounga, ponieważ jego również nie można było zidentyfikować.

    – Gapisz się.

    – To dlatego, że widzę coś takiego po raz pierwszy.

    – Jeśli aż tak cię to fascynuje, to może narysuję ci coś fajnego?

    Sangwoo zmarszczył brwi. Na początku miał ochotę ten pomysł odrzucić, ale zaraz potem poczuł ciekawość z powodu czegoś nieznanego. Jakie to uczucie mieć obrazek na ramieniu? Gdy Sangwoo walczył z pokusą, Jaeyoung skończył swój posiłek i zgniótł papierową miskę. Włączywszy komputer, zwrócił się do hoobae:

    – Jaki jest twój ulubiony kształt?

    Zagubiony w myślach Sangwoo pustym wzrokiem wpatrywał się w profil Jaeyounga. Zauważywszy na sobie jego spojrzenie, sunbae bezwstydnie powiedział:

    – Coś innego niż ja. Ludzka twarz raczej nie nadaje się na tatuaże.

    – Zwariowałeś?

    Gdyby się nie wygłupiał, to hoobae poczułby się jak ugodzony cierniem. Sangwoo dzielnie zniósł kpinę i szukał sposobu na wyjście z tego haniebnego nieporozumienia. Nie zastanawiał się długo. Miał tylko kilka przedmiotów, które podobały mu się na tyle, by życzyć sobie mieć je na swoim ramieniu.

    – Proszę, narysuj koparkę.

    – Dobrze. – Jaeyoung otworzył przeglądarkę internetową, by wyszukać obrazy. Znajdujący się u jego boku Sangwoo po chwili wtrącił:

    – Nie gąsienicę, ma mieć koła.

    – Co to jest gąsienica?

    – To coś tam to ciągnik gąsiennicowy Caterpillar. Znajdź ten z kołami zamiast napędzanego pasem.

    – Koła, koła... – Jaeyoung wciąż klikał niewłaściwe obrazki.

    Sangwoo poczuł frustrację, bo sunbae najwyraźniej nie rozumiał jego wskazówek.

    – Ten ma za mały czerpak. Nie, powiedziałem, że czerpak jest za mały.

    – Myślę, że ten jest najładniejszy, prawda?

    – To nie jest to, o co mi chodzi. Naprawdę... Nie masz pojęcia.

    – Przestań być dla mnie taki surowy i po prostu sam poszukaj.

    Kiedy Jaeyoung podsunął mu myszkę, Sangwoo szybko znalazł swój ulubiony model i wyświetlił go na całym ekranie. Projektant pozostał nieruchomy i mniej więcej przez minutę patrzył na monitor, po czym otworzył szufladę i wyjął kilka markerów. W przeciwieństwie do tych standardowych, sprzedawanych na rynku te były szerokie.

    – Gdzie ma być? – zapytał, znów patrząc na monitor.

    Sangwoo pomyślał o odpowiednim miejscu, które nie byłoby odsłonięte i obrazek nie przeszkadzałby mu w normalnym życiu, na wypadek, gdyby coś poszło nie tak. Wyciągnął rękę.

    – Tutaj. – Chłopak wskazał odpowiednie miejsce na ramieniu.

    Jaeyoung odwrócił krzesło, wziął marker i zbliżył się do Sangwoo. Chwyciwszy nadgarstek hoobae, rozpiął mankiet i podciągnął rękaw. Lewą ręką objął ramię Sangwoo, kładąc dłoń na miękkiej skórze pod jego pachą. Może to z powodu pogody, ale ta część ciała Sangwoo również była gorąca. Chłopak poczuł łaskotanie, jakby coś pełzało po jego skórze, zapragnął więc się podrapać. Czuł się odrobinę niekomfortowo, ale nie miał innego wyjścia, jak pozostać nieruchomo, bo w końcu zdążył już wyrazić zgodę.

    – Mogę zaczynać?

    – Tak.

    Nawiązawszy z nim kontakt wzrokowy, Jaeyoung zębami zdjął skuwkę markera. Nie była to jakaś wielka sprawa, ale spojrzenie sunbae wyglądało po prostu zniewalająco. Projektant odłożył flamaster na biurko, by ręką, w której go wcześniej trzymał, przysunąć swoje krzesło, i zatrzymał się tuż przed twarzą Sangwoo. Po unieruchomieniu jego ramienia zaczął rysować. Końcówka markera płynnie przesuwała się po skórze Sangwoo. Prosto, prosto, prosto, krzywo. Silny nacisk, pochylenie w dół… Grubość linii zmieniała się za każdym razem, gdy Jaeyoung dopasowywał chwyt, a gdy przechylał głowę, zmieniał się również kąt, pod którym Sangwoo patrzył mu w twarz. Zdarzało się, że hoobae mógł dostrzec czubek jego nosa, gdy daszek czapki opadał w dół, a czasem udawało mu się patrzeć w parę przepastnych oczu. Jako że Jaeyoung koncentrował się na rysowaniu, Sangwoo mógł swobodnie przesuwać spojrzeniem po jego atrakcyjnej twarzy. Taka okazja nie zdarzała się przecież zbyt często.

    – Czy to tego markera użyłeś do bazgrania mi po twarzy podczas pierwszych zajęć z systemów wbudowanych?

    Linia, którą rysował Jaeyoung, przerwała się, gdy mężczyzna się wzdrygnął.

    – Powinienem… – powiedział, rysując nieco nierówną kreskę. – Dlaczego nagle o to pytasz?

    – Ciężko mi to było wytrzeć.

    – Rysuję z takim zaangażowaniem, że nie powinno zbyt łatwo dać się wymazać. – Mężczyzna podjął swoje zajęcie.

    Sangwoo myślał, że projektant narysuje coś, co tylko przypomina okrąg, ale ten przesunął marker w górę, by szczegółowo odwzorować bieżnik opony. Informatyk zaczął czuć się coraz dziwniej. To przecież nie był byle kto. To Jang Jaeyoung rysował na jego skórze ulubiony przedmiot, więc hoobae nie mógł nic na to poradzić. Już sama bliskość tego mężczyzny była obezwładniająca, ale jak jego serce miałoby normalnie pracować, skoro w parze z Jang Jaeyoungiem szła koparka? Gdyby Sangwoo napił się alkoholu i jego osąd stałby się nieco zmącony, mógłby zignorować normy i go „zaatakować”. Hoobae po cichu cieszył się połączonymi uczuciami radości, zdenerwowania, dyskomfortu i silnego pożądania. Kiedy poczuł to po raz pierwszy, nie wiedział, co robić, ale teraz doświadczane od dłuższego czasu emocje nie były mu już obce.

Rysowanie obrazka odbywało się w całkowitej ciszy. Jaeyoung zaczął od narysowania głównego korpusu, następnie dołączonych części obrotowych, by dotrzeć do kół zębatych. Sangwoo czuł się podekscytowany wyglądem ciężkiego sprzętu stopniowo formującego się na jego ramieniu.

    – Sunbae.

    – Hm?

    – Jesteś jak czarodziej.

    Usta Jaeyounga uformowały się w nieznaczny uśmiech. Hoobae zapragnął zobaczyć jego oczy, ale zasłaniał je daszek czapki. Sangwoo zaczął nie lubić czapek z daszkiem, a nawet drużyn Major League Baseball.

    – Zdejmij bejsbolówkę, proszę.

    – Dlaczego?

    – Nie chcę ci mówić.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty