SE [Tom 2] – Rozdział 12.6

 


<111>

 

    Uśmieszek. Ramiona Jaeyounga się zatrzęsły, a czerpak, który właśnie rysował, wyglądał na zniszczony. Sangwoo wewnętrznie krzyknął. Niedługo potem sunbae zaczął rysować pod częścią, która została zepsuta, zmieniając marker ze spiczastą końcówką na jeden z tych z szeroką krawędzią.

    – Nie, nie mogę tego zrobić. Muszę zobaczyć, jak ty też cierpisz – powiedział po dłuższej chwili Jaeyoung.

Co on przez to rozumie? Co ma do tego bejsbolówka?

    Sangwoo z wydętymi ustami wpatrywał się w sufit.

    – Jeśli to kłopotliwe, to po prostu powiedz, że tak jest.

    Jaeyoung jedynie się uśmiechnął i nie udzieliwszy odpowiedzi, rysował dalej.

 

    Return 0;

    Następnego dnia Sangwoo – po raz pierwszy od dawna – przeżywał spokojny czas. Doszło co prawda do konfliktu między nim a projektantem z powodu różnych opinii na temat płatnych części, ale nie był to emocjonalny spór. O 20:43 Yoona obwieściła, że planuje zarwać całą noc i zamierza zamówić pizzę, pytając, jaki rodzaj by chcieli. Mimo że Jaeyoung nie zaproponował, że za nią zapłaci, powiedział, że nie zje żadnej, która nie będzie pochodziła z konkretnej restauracji. Yoona przeklęła cenę, ale i tak zamówiła pizzę z tego miejsca.

    – Halo? Za trzy minuty? Tak, tak. Tak! Pizza już jest. Choo Sangchoo, zejdź po nią na dół – zarządziła dziewczyna po odebraniu telefonu od dostawcy.

    Sangwoo spojrzał na kartę kredytową, którą mu wręczyła.

    – Dlaczego to ja mam iść?

    – Bo to ty jesteś tu dzieckiem.

    – Gdzie ty tu widzisz dziecko?

    – Nie truj. Najmłodszy powinien robić takie rzeczy bez protestów.

    – Bycie hoobae nie czyni tego mniej uciążliwym ani nie oznacza, że jego czas jest mniej cenny.

    – Znowu to robisz. Po prostu idź i szybko wracaj, proszę!

    To było szczytem irracjonalnego sposobu myślenia. Sangwoo przypomniał sobie minę swojej odrażającej siostry, która zawołała go, twierdząc, że to nagły wypadek, tylko po to, by kazać mu wyłączyć światło. Zanim chłopak zdecydował się, jak to rozegrać, między niego a Yoonę wkroczył Jaeyoung.

    – Dokąd idziesz?

    – Zapalić.

    – Więc przynieś pizzę zamiast Sangchoo. Masz tu kartę.

    Projektant nie wziął jej, tylko skierował się do drzwi. Zanim jednak wyszedł, rzucił pod adresem dziewczyny:

    – Ja zapłacę, a na przyszłość nie proś Sangwoo o to, żeby cię wyręczał.

  – Co? – zapytała zdumiona dziewczyna, która najwidoczniej uznała tę uwagę za absurdalną. Jaeyoung zdążył już zniknąć, ale studentka nie pożałowała sobie inwektyw, które wypluwała z siebie, nie bacząc na ich wulgarność. Zastanawiała się, co jest takiego złego w zejściu po schodach z trzeciego piętra, ale była głównie wściekła o to, że Jaeyoung podważył jej autorytet (użyła słów „zrobił ze mnie śmiecia”), by utrzymać swój wizerunek.

    – Wygląda na to, że udaje miłego, bo z tobą współpracuje. Nie daj się zwieść, dobrze?

    – Wiem, bo mnie też często oszukiwano.

    – Sangwoo to, Sangwoo tamto, wooow... Kurwa, co jest z nim nie tak? Bez względu na to, jakby na to nie patrzeć, w stosunku do ciebie jest... – Yoona niespodziewanie zamknęła usta, a jej niezadowolona mina zmieniła się w niezrozumiałą. Milczała przez długi czas, po czym powiedziała:

    – Ja też pójdę zapalić.

    Niezwłocznie opuściła studio, a pod nieobecność obojga Sangwoo zapisał plik i posprzątał biurko. Zebrał śmieci z biurka Jaeyounga, a po ich wyrzuceniu poszedł do łazienki umyć ręce. Jaeyoung i Yoona jeszcze nie wrócili. To, co miało trwać trzy minuty, wydłużyło się do 13. Sangwoo bezmyślnie siedział i czekał przez kolejne dwie minuty, aż wreszcie drzwi się otworzyły. Yoona weszła pierwsza i usiadła na swoim krześle, a za nią wszedł Jaeyoung niosący ogromnej wielkości pudełko z pizzą oraz colą, które położył na biurku Sangwoo. Otworzył je i podał Sangwoo kawałek pizzy. Zastanawiając się, co kryje się za jego przesadną uprzejmością, hoobae przyjął jedzenie i ugryzł. Zgodnie z jego przewidywaniem pizza była letnia. Jaeyoung wyciągnął kolejny kawałek, ale tym razem skierował go bezpośrednio do ust Sangwoo. Yoona chwyciła krzesło i podjechała do biurka.

    – Nic mi nie dasz?

    – A co, nie masz rąk? Czy nóg?

    – Zapomnij, że cokolwiek powiedziałam... – Dziewczyna chwyciła kawałek pizzy, złożyła go na pół i wepchnęła sobie do ust. Przez chwilę było cicho, ponieważ wszyscy zajęci byli jedzeniem. Gdy zjedli po kilka kawałków, Yoona nagle odezwała się do Sangwoo:

    – Hej, daj mi swój numer. – Ekran telefonu, który podsunęła mu pod nos, miał pęknięcia w formie pajęczyny, a wokół urządzenia owinięta była rozpraszająca uwagę, fluorescencyjna, pomarańczowa… galaretka.

    – Dlaczego?

    – Dlaczego? Mam przeczucie, że w przyszłości będę cię w tym studiu często widywać. Może zaistnieć nawet powód, dla którego będę musiała się z tobą skontaktować.

    – Nie sądzę.

    Sangwoo odblokował telefon i wpisał swój numer, mimo że myślał o czymś innym. Yoona zadzwoniła do niego przez około pięć sekund, po czym wyłączyła urządzenie.

    – Zapisz też mój numer. Choo… Sałata. Gotowe!

    – Proszę, zapisz go pod moim prawdziwym imieniem.

    Yoona zignorowała jego słowa, a Sangwoo odblokował komórkę, by zapisać jej numer. Jego dłonie zamarły po zapisaniu „Wydział Projektowania Wizualnego Choi Yoo…”. Był pewien, że następną sylabą nie może być „Choi”, ale był nieco zdezorientowany, ponieważ zawsze tak ją nazywał.

    – „Na” – podpowiedział Jaeyoung, który wraz z nim obserwował ekran.

    Gdy tylko hoobae stuknął przycisk zapisu, telefon w jednej chwili zniknął mu z ręki. Trzymający go w dłoni Jaeyoung wpisywał ciąg cyfr i jak się okazało, był to jego własny numer. Spojrzał na nazwę, która się wyświetliła.

    – „Pasożyt3”. Czy kiedykolwiek byłem darmozjadem? Odkąd wygrałeś, nie ma powodu, byś nadal miał mnie tak zapisanego.

    – Nie lubię zmieniać niczego po zapisaniu. Tak naprawdę nie używam telefonu, chyba że do wyszukiwania czegoś w sieci, kiedy jestem poza domem.

    – Istnieją też pasożyty 1 i 2?

    – Zostały usunięte już dawno temu.

    Kiedy Jaeyoung kliknął książkę telefoniczną, pojawiła się lista zawierająca niewiele osób. Sangwoo nie rozumiał, dlaczego Jaeyoung miał ochotę na przeglądanie czyichś kontaktów, ale mu na to pozwolił, ponieważ w żaden sposób mu to nie szkodziło.

    Szkoła Średnia Gokmun Kim Wonjong

    Szkoła Średnia Gokmun Kim Chungho

    Szkoła Średnia Gokmun Im Sewon

    – To przyjaciele z twojego sąsiedztwa?

    – Tak.

    – Jesteście blisko?

    – Czasami spotykamy się na drinka lub gramy w gry.

    Wydział Inżynierii Mechanicznej Park Sungjoong

    Wydział Inżynierii Mechanicznej Lim Minho

    Dorka Kierownik Kafejki Internetowej

    Pasożyt3

    Wydział Literatury Francuskiej Ryu Jihye

    – Czy ten Park Sungjoong to twój sunbae?

    – Hmmm…

    – Wygląda na to, że nie wiesz, kto to jest? W takim razie go usunę.

    – Jasne.

    – Kim jest ten Lim Minho? Jego też mogę usunąć?

    – Myślę, że to ten, od którego kupiłem kartę graficzną w zeszłym semestrze, ale możliwe, że to ktoś inny. Proszę, usuń go.

    Jaeyoung wziął na siebie uporządkowanie książki telefonicznej Sangwoo, zupełnie jakby nie miał nic innego do roboty. Problem polegał jednak na tym, że jego metody były zbyt radykalne. Sangwoo nie miał nic przeciwko usuwaniu z listy osób, z którymi nie kontaktował się już od ponad trzech miesięcy, ale nawet w przypadkach, gdy tak nie było, sunbae wciąż nalegał na ich skasowanie. Na przykład uparcie próbował wymazać kogoś takiego jak Ryu Jihye. Studentkę, z którą hoobae uczęszczał obecnie na te same zajęcia i której numeru potrzebował prawdopodobnie aż do końca semestru. Sangwoo odebrał Jaeyoungowi urządzenie i zwrócił je dopiero po uzyskaniu obietnicy, że nie usunie pochopnie żadnych danych. Sunbae powoli przewijał listę, aż nagle zamarł.

    – Kim, do cholery, jest ten drań? – zapytał, marszcząc brwi.

    Sangwoo zerknął na ekran i ujrzał imię „Jonghan❤️”. Nie miało właściwie znaczenia, kto krył się za tym dziwnym napisem. Sangwoo poczuł się urażony mianem „drań”. Wyciągnął więc rękę.

    – Nie usuwaj, oddaj mi komórkę.

    – Pytam, kto to jest.

    – Oddaj mi ją. Wiem, że marnujesz czas, bo nie chce ci się pracować.

    – Chcę tylko wiedzieć, kim on jest.

    Nagle Jaeyoung zrobił poważną minę i podniósł głos. Sangwoo złożył ręce i na niego spojrzał.

Psychiczny drań. Udawał miłego przez kilka dni, a teraz ujawnił swoją prawdziwą naturę.

    Było tak, jak hoobae się spodziewał. Jang Jaeyoung powinien leczyć się z zaburzeń kontroli gniewu.

    – Hej – odezwał się lekceważąco Sangwoo.

    – Pytałem cię o coś, prawda? Kilka razy!

    – Nazwisko w języku chińskim to Choo, lat 55, zawód: poeta. Czy to wystarczy?

    Twarz Jaeyounga, który na przemian patrzył to na Sangwoo, to na ekran, nagle przybrała absurdalny wyraz. Chwilę później mężczyzna nieoczekiwanie wybuchnął śmiechem. Zmarszczył brwi i zakrył oczy dłońmi.

    – Kto, u licha, zapisuje w ten sposób imię ojca?

    Kiedy Sangwoo po raz pierwszy kupił telefon komórkowy, zapisał imię swojego ojca jako „Choo Jonghan”. Pewnego dnia rodziciel trochę za dużo wypił, a wróciwszy do domu, zebrał całą rodzinę i płakał, żaląc się, że we własnym domu nie otrzymał od nich ani uncji uczucia. Zapis był wynikiem umowy, którą zawarli po tym, jak syn wielokrotnie otrzymywał prośby o jego korektę.

    – Jeśli umieścisz serce w dowolnym miejscu, może dojść do nieporozumienia.

    – To nie jest byle gdzie. Gdyby nie mój ojciec, to nawet bym się nie urodził.

    – Gadacie bzdury – wykrzyknęła nagle Yoona i opuściła pracownię. Gdy drzwi się zatrzasnęły, Jaeyoung powrócił do przeglądania książki telefonicznej. Dłoń przesuwająca się po ekranie po raz kolejny się zatrzymała.

    – Czy Choo Sanghee jest twoją starszą siostrą?

    – Tak.

    – Dlaczego nie umieściłeś serduszka?

    – Dlaczego miałbym to zrobić? Rodzeństwo to od urodzenia twój wróg!

    Pomyślawszy o swojej siostrze, Sangwoo nagle się rozgniewał. Prędzej dałby sobie uciąć palce, niż wstawić serduszko przy jej imieniu.

    – Czy twoja siostra jest ładna? Jeśli wygląda jak ty, to założę się, że jest.

    – Wcale nie. Jest naprawdę brzydka.

    – Masz jakieś zdjęcie?

    – Nie przechowuję zdjęć potworów.

    Jaeyoung bez słowa przeglądał książkę telefoniczną. Ostatnią pozycją było:

    Hwang Geumrye

    – To twoja matka, prawda? Tutaj też nie ma serduszka.

    – Nie prosiła o nie.

    Jaeyoung skinął głową i zamknął listę kontaktów. Sangwoo sięgnął po swój telefon, ale sunbae przeglądał już album ze zdjęciami.



Tłumaczenie: Juli.Ann

Korekta: Baka / paszyma

    


Poprzedni  👈              👉 Następny

Komentarze

  1. Jak miło tak w świąteczny poranek zjeść pyszne śniadanko i poczytać ...Wesołych świąt Wszystkim życzę! J.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach ten Jaeyoung. Zazdrośnik z niego. Aż chciałby by zamiast Pasożyta3 było Serduszko i jego imię ;) Dziękuję Wam Dziewczyny i Wiosennych Świąt Wielkanocnych! 💚💚💚

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na serduszko przy imieniu przyjdzie mu jeszcze poczekać.
      Wesołych Świąt 💜🐣💜

      Usuń
  3. 💛💙💚💜❤️ zazdrosny jaeyoung jest taki uroczy, terytorialny, opiekuńczy a zarazem podkreślający swoje prawa własności i zazdrosny jaeyoung to czyste złoto 🥰🥰🥰 sangwoo który pozwala sobie malować po ciele (koparkę!❤️) i który jest nieodmiennie zachłanny patrzeć na swojego jaeyounga to kolejne złoto 😍😍 dzięki i wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale myślę że z erą pasożyt3 to jaeyoung skończył 😏💜❤️💙💚💛

      Usuń
  4. W tym rozdziale nic ciekawego się nie działo,ale i tak był uroczy❤️. Myślę, że nazwa Pasożyt(może nie nr.3 a 1) nadal pasuje,ale w tym razem w innym znaczeniu 🤭😉

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty