TT 7 YoL – Rozdział 15
Rzecz o mężach
– Myślisz,
że Kla jest na mnie zły?
– Och,
wow! Czy ja mam omamy słuchowe? Były kapitan naszej drużyny piłkarskiej, który
terroryzuje swoje młodsze rodzeństwo, boi się, że jego mąż będzie zły! Mógłbym
się z tego śmiać przez rok.
Zrobiło
się już późno, ale trójka przyjaciół, która od dawna się nie spotykała, nie
zamierzała spać. Champ otworzył kilka piw i podał jedzenie, które kupił w
drodze powrotnej. Zazwyczaj po dłuższym niewidzeniu się rozmowa powinna toczyć
się bez przeszkód, ale tak nie było...
Techno,
który zdecydował się wrócić z nimi, wyglądał tak, jakby wciąż był zdruzgotany.
Champ nie mógł się powstrzymać i kilka razy poklepał ‘No po ramieniu, żeby go
pocieszyć, ale jego nastrój wciąż się nie poprawiał.
– Nie
jesteś mną, więc nigdy nie zrozumiesz, jak stresujące jest mieć męża, który przez
wszystkich i wszędzie jest uważany za przystojnego i czarującego.
– Jeśli
martwiłeś się, że się zdenerwuje, nie powinieneś był wracać z nami.
– Cholerny
Type, przecież zmusiłeś mnie do tego! –
Techno skarżył się bez przekonania, patrząc na nijaką twarz przyjaciela
i wkurzając się, że ten po prostu siedział tam, pijąc bez triumfującego wyrazu
twarzy.
Tiwat
rozmyślał, czy może dziś wieczorem posunął się trochę za daleko, a może nie
posunął się wystarczająco daleko?
– Ja
tylko dałem ci radę. Nie musisz mi przecież ufać ze wszystkim – odpowiedział spokojnie.
Techno
zabrakło tchu. Wysłuchał jego poważnego tonu, po czym westchnął ciężko.
– Ufam
ci, bo uważam, że robisz to dla mojego dobra, dlatego ci wierzę – odpowiedział wprost, a Type
uśmiechnął się swoim charakterystycznym sarkastycznym uśmiechem.
– Nie
traktuj mnie jak dobrego człowieka. Wiesz, że mam pretensje do twojego męża.
– Hej,
ach, ach! Chcę wiedzieć dlaczego! Co, do cholery, zrobiłeś, że Kla patrzy na
ciebie jak na wroga? O co chodzi między wami? – dopytywał się zaciekawiony Champ,
a Type wzruszył ramionami, jakby chciał powiedzieć, że nie wie.
– Nie, co
ty mówisz! To naprawdę nic takiego –
protestował Techno.
Nie,
nie chciał rozmawiać z przyjacielem o swoim przemądrzałym, sprytnym, młodym
mężu. Co miał powiedzieć? Że Kla oszukiwał go i wabił nieczystymi zagraniami,
bo go kochał? Techno był zbyt dobry, żeby opowiadać innym o złych rzeczach,
które zrobił Kengkla.
– Wszyscy
od pierwszego spojrzenia wiedzieli, że Kla jest gładkim mówcą i dobrym kłamcą – skomentował Tiwat.
Nawet gdyby tego nie powiedział, Champ domyśliłby się tego już osiem lub dziewięć razy. ‘No również chciał zadać sobie pytanie, jak mógł wtedy uwierzyć w te wszystkie kłamstwa?
To fakt, to moja wina, że pokochałem tego bachora i nie mogłem się powstrzymać. Ale gdyby Bóg dał mi drugą szansę, nadal kochałbym Kla.
– Radziłbym
ci nie ufać mu tak bez zastrzeżeń. Spójrz na niego, wygląda jak bóg stąpający
po ziemi, a ty i ja jesteśmy zbyt zażenowani, by o tym mówić...
– Draniu,
jeśli chcesz mnie nazwać brzydkim i nie dość dobrym dla niego, to po prostu to
powiedz, nie owijaj w bawełnę. To boli! –
Techno przerwał Champowi i rzucił się na niego z pięściami.
A Champ nie uciekał i wcale się lekko nie uśmiechał. Śmiał się po prostu naprawdę szczerze i głośno, więc ‘No westchnął z frustracji.
Dlaczego spotykam w swoim życiu takich ludzi?! Moi uczniowie byli nieposłuszni, moi koledzy z klasy byli tandetni, mój chłopak był świnią, a ja byłem na tyle głupi, żeby mu wierzyć!
– Wiem,
że nie jestem dla niego wystarczająco dobry! Wiem o tym. Dlatego właśnie tu
jestem, żeby się upić! Jak widać, Kla z tym Fairesem wyglądają razem o wiele
lepiej niż on ze mną! O mój Boże!!!
– Nie. Uważam,
że jesteś dla niego idealny! –
wtrącił się Type, a Techno spojrzał na niego wzruszony. Tylko dlaczego przyjaciel
uśmiechał się z taką pogardą? –
W naturze Kla leży kłamstwo, a ty... W twojej naturze leży
ufność.
– Równie
dobrze mógłbyś mnie pobić, bo wtedy nie bolałoby tak bardzo… – mruknął Techno, ale nie
zaprzeczał, bo naprawdę zakochał się w Kla. W jego oczach, w jego uśmiechu, we wszystkim,
co w nim było. Kiedy Kengkla uśmiechał się do niego z niewinnym wyrazem twarzy,
z oczami pełnymi słabości i bezradności i dołeczkiem w lewym policzku, zapominał
o myśleniu i był gotów dać mu wszystko, czego chciał! Wszystko, co miał.
– Miałeś
z nim być, ale nie powiedziałem, że masz być mu całkowicie podporządkowany.
Dziś wieczorem powiedziałem mu przecież, że ma wyprowadzić dzieciaka z klubu,
ale nie kazałem mu go uwodzić. To był pomysł Kla. Gdybym zobaczył taką
bezczelność u mojego męża, strzeliłbym mu w łeb. A ty tylko stałeś i oglądałeś
przedstawienie, a później jeszcze źle o sobie mówisz. Jesteś frajerem i mam
ochotę cię spoliczkować! –
Type powiedział wiele rzeczy jednym tchem.
‘No
wymamrotał:
– Ja...
Nie mam pewności siebie! – Ostatnie zdanie zostało połknięte przez ‘No, a Tiwat potrząsnął głową:
– Miej do
siebie trochę zaufania! Czego cię uczyłem? Nie musisz być silny na zewnątrz,
ale musisz mieć w sercu pewność, że Kla cię kocha, że musi cię mieć, więc
pamiętaj o tym! Zrozum, że jeśli nadal będziesz tak posłuszny, to on może być jeszcze
bardziej lekkomyślny. Wiesz, co mówią o tym, że faworyt jest nieustraszony?
Czasem trzeba mu pokazać, że nie może z tobą zadzierać i że też masz
temperament, zwłaszcza jeśli chodzi o wasz związek!
Nie
wiadomo, co tego wieczora nawiedziło Type’a, ale to, co mówił do przyjaciela, trafiało
do niego w sposób, którego nie mógł obalić.
Mężczyzna
wyciągnął rękę, poklepał kolegę kilka razy po plecach i powiedział:
– Naprawdę
nie podoba mi się, gdy Kla stosuje różne sztuczki, żebyś był zazdrosny, a ty potem
za nim gonisz. Chcesz go nauczyć, żeby się zachowywał? Niech zrozumie, że z
tobą to nie jest zabawa i że za wygłupy grożą poważne konsekwencje.
Techno
nie wiedział, dlaczego słuchał swojego przyjaciela. Może trochę dlatego, że Type
był bardziej doświadczony od niego, ale przede wszystkim dlatego, że... ufał,
że nie zrobi mu nic złego. Wierzył, że on chce dla niego dobrze i go nie skrzywdzi.
Wierzył mu, nawet jeśli zdarzały się momenty, w których rady Type’a wcale nie były
zbyt rozsądne. Champ wymamrotał:
– Więc jednak
zachęciłeś ‘No, żeby nie wracał do domu i nie spał z Kla?
Techno
prawie zapomniał o istnieniu Champa i słysząc pytanie właściciela domu,
wyglądał jak zaciekawione dziecko.
– Jeśli
tak uważasz, to wal się! – odpowiedział
Type.
W
tym momencie telefon Techno zawibrował, więc podniósł go i zobaczył imię
dzwoniącego.
– To
twój mąż, prawda? –
Type wyglądał, jakby wiedział.
Techno
spojrzał na niego i zapytał:
– I co
mam teraz zrobić?
– Głupcze, myśl samodzielnie! Nie siedzę w twojej głowie!
O proszę, wrócił stary Type mówiący tak bezpośrednio! – ‘No uśmiechnął się przepraszająco i zwrócił pytające spojrzenie na Champa.
– Przepraszam,
nie znam się, nie jestem w gejowskim układzie! W każdym razie nie w tym życiu,
więc mnie nie pytaj!
Ok,
skoro odpowiedź Champa była tak prosta i niegrzeczna, wiedział, że żadnej
porady nie otrzyma. Jednak gdy popatrzył na swoich przyjaciół, zrozumiał, że
nawet jeśli nic nie mówili, to jedyną rzeczą, jaką mógł teraz zrobić, było
natychmiastowe odłożenie telefonu.
– Brawo,
świetnie sobie radzisz! Poprawiasz się, Techno. To czas dla przyjaciół! Zapomnij
na razie o swoim chłopaku i chodź, napijmy się.
Champ
nie mógł być bardziej szczęśliwy, że znów ma przyjaciół, z którymi może się
napić. A Type... Czemu uśmiechał się jak diabeł?
– Ten
dzieciak musi teraz wariować...
Raz na jakiś czas Techno chciał zapytać Type’a, czy wszystkie rady, których mu udzielał, były dla jego dobra. Czy może był to tylko sposób na odegranie się na Kla? Ale Type miał rację co do jednego. Rzeczywiście zbytnio pobłażał Kengkli. To, co zobaczył dziś w barze, uświadomiło mu, że naprawdę nie lubił, gdy jego chłopak się tak angażował. Nawet jeśli robił to tylko po to, by wzbudzić jego zazdrość, ‘No naprawdę nie było z tym do śmiechu. W końcu zdecydował:
Jeśli jeszcze raz zadzwonisz, wyłączę telefon. Przepraszam, Kla, wezmę dziś wieczorem stronę przyjaciela.
***
Nienawidzę Type'a, nienawidzę! Tak bardzo go nienawidzę!
Kengkla
mógł myśleć tylko o jednym, dając upust swojej złości.
Obudził
się wcześnie rano i pojechał do mieszkania przyjaciela żony. Nie mógł się
doczekać dotarcia na miejsce, ponieważ nie chciał, by jego ‘No został tam na kolejną
noc.
Przecież
zadał sobie tak wiele trudu, by wyprowadzić Type’a z ich gniazdka miłości! Wszystko
zaplanował! A kiedy przedstawienie się skończyło, zgodnie z jego planem Techno
miał ujeżdżać go przez całą noc, potrząsać swoim słodkim tyłkiem i kochać się z
nim bez końca. Co się więc stało? Co się stało, że został sam z poduszką na
kolanach?!
Kengkla
nienawidził tego, co się wydarzyło wczorajszej nocy. Nie trzeba się domyślać,
dlaczego ‘No odmówił wspólnego powrotu do domu. Jest ktoś, kto bez sensu kłóci
się z własnym mężem i złośliwie zatruwa głowę jego żonie! Tylko czy to, co trochę
gryzie Kla gdzieś w środku, to sumienie? Czy to przez nie coś go boli?
Obwiniał
Type’a o wszystko, co się stało. Nie miał wyrzutów sumienia, celowo sprawiając,
że Techno był zazdrosny. Wczoraj wieczorem Type poprosił go tylko o wywabienie
dzieciaka z klubu. Ze swoimi 108 sztuczkami mógł wymyślić lepszy sposób. Ale
chciał sprowokować swoją żonę! Zawsze, gdy ‘No był zazdrosny, nie mógł się
powstrzymać od udowodnienia mu w łóżku, jak dobrze jest im razem, ale ostatniej
nocy... Może posunął się za daleko? To prawda, że przytulał dzieciaka i trzymał
go za rękę właśnie po to, by sprowokować Techno do zazdrości, ale nigdy nie
pomyślał o tym, by go pocałować czy inaczej sprawić, by ‘No był naprawdę smutny.
Nie
brał pod uwagę takich konsekwencji, a ostatnia noc była dowodem na to, że
jednak powinien.
– A
wcale, że nie! Gdyby nie P’Type, to byśmy się wczoraj pogodzili!
Tak,
to ten demoniczny Type, który rujnuje jego szczęśliwe życie!
Punkt
widzenia niektórych osób ciężko jest naprostować i tak właśnie było z Kengkla,
który nigdy nie brał na poważnie rady Type’a, że życie jest lepsze, gdy mąż dogaduje
się z przyjaciółmi żony. A powinien…
W
tym momencie Kla patrzył na swojego chłopaka stojącego przed mieszkaniem
przyjaciela, jakby wiedział, że mąż po niego przyjedzie. Na przystojnej twarzy studenta
natychmiast pojawił się szeroki uśmiech. Zaparkował samochód, wysiadł z niego i
szybkim krokiem podszedł do żony.
– P’No!
– Hej! Chcę
siedzieć z tyłu, muszę się przespać. Jestem senny.
Zanim
Kengkla się do niego zbliżył, mężczyzna wskoczył na tylne siedzenie i położył
się zwrócony plecami do kierunku jazdy. Kla, który chciał podbiec do niego, by się
przytulić, wymyślił nowy plan. Cóż, dawno nie uprawiali z ‘No seksu w aucie,
więc tym razem musi się udać!
– Nie
spałeś dobrze? Boli cię głowa? Kupić ci później jakieś lekarstwo?
Może
to jednak nie był dobry pomysł z tym seksem w aucie… Chyba lepiej odłożyć ten
plan na jakiś czas, teraz trzeba żonkę „rozbroić”...
Kengkla
rozmyślał, rzucając spojrzenia do tyłu, a jego oczy świeciły chciwością... Ale jego
partner nie mógł dostrzec tego spojrzenia mówiącego, że wielki zły wilk chce
zjeść Czerwonego Kapturka. Kla zmienił więc wyraz twarzy, ale nie należało lekceważyć
wielkiego złego wilka. Nie można go było zobaczyć, ale to nie znaczy, że nie
można go usłyszeć!
– P’No,
tak się o ciebie martwiłem wczoraj wieczorem! Dzwoniłem do ciebie, a ty nie
odbierałeś! Próbowałem całą noc!
Kla
wiedział, że ‘No łatwo mu ulega, więc pokazując, jak był smutny i sfrustrowany,
miał gwarancję, że to zadziała jak za każdym innym razem.
– ...
Brak
odpowiedzi oznaczał, że Type ciężko pracuje, by wbić klin między niego a ‘No,
ale to nie znaczy, że nie można znaleźć wyjścia.
– P’No, czy ty naprawdę jesteś na mnie aż taki zły? Wczoraj wieczorem ani jednej myśli nie poświęciłem temu dzieciakowi! Nie myślałem o nim ani przez sekundę, uwierz mi! Zrobiłem tylko to, co musiałem, żeby Type opuścił nasz dom.
Trzydzieści procent przychylności za szczerość i błaganie.
– Przyznaję, że posunąłem się trochę za daleko...
Kolejne 10% za przyznanie się do winy.
– P’No, przepraszam!
Upokarzające przeprosiny dadzą kolejne 20%.
Kengkla
widział we wstecznym lusterku zwiniętego, nieruchomego człowieka i w końcu użył
swojej ostatecznej broni.
– P’No, czy ty mnie już nie kochasz?
W porządku, to pozostałe 40%.
Techno
musiał tym razem zmięknąć!
Kla
już zaczynał czuć przypływ energii, ale…
– A co
z tobą? Czy ty nadal jesteś we mnie zakochany? – To niespodziewane pytanie
oszołomiło studenta. Zmarszczył brwi, bo wyglądało na to, że to wszystko nie
było jednak żartem.
Kla
zatrzymał samochód i odwrócił się, by spojrzeć na siedzącego i wpatrującego się
w niego Techno.
– Oczywiście,
że tak. Jesteś jedyną osobą, którą kocham.
– Jeśli
mnie kochasz, to wiesz, że nie lubię, gdy zachowujesz się tak w stosunku do
innych ludzi.
– Ale...
– Kla,
posłuchaj mnie. Spójrz na mnie: nie jestem wyjątkowy, nie jestem przystojny i
dlatego nie jestem pewny siebie. Nie mam pewności, że nie zmienisz zdania i
mnie nie zostawisz. I sprawia mi prawdziwą przykrość, gdy widzę cię z kimś
innym. Więc czy tym razem mogę po prostu przez chwilę być zły? Daj mi trochę czasu
na złość, dobrze?
Po
usłyszeniu tych słów Kengkla poczuł się zagubiony. Nie sądził, że naprawdę tak zdenerwował
Techno. Nie miał pojęcia! Bo przecież w oczach Kla jego ‘No jest najsłodszym,
najlepiej wyglądającym, najprzystojniejszym facetem na całym świecie! Facetem,
który zawsze jest pełen pozytywnej energii i uśmiecha się do wszystkich i
którego nigdy by nie zostawił!
– Ja...
Ja przepraszam. Przepraszam! – W końcu Kla wyszeptał prawdziwe przeprosiny, ale
‘No nie zmiękł. Położył się ponownie, a następnie zażądał:
– Jedźmy
do domu, chcę wrócić do łóżka. Przez całą ostatnią noc piłem i gadałem z
Champem.
Techno
nie wykazywał oznak kapitulacji i jego mąż był już mocno poddenerwowany. Odwiózł
żonę do domu, a kiedy dotarli do sypialni, delikatnie zapytał:
– Czy
mogę... Mogę się z tobą przespać?
– Jeśli obiecasz, że nic mi nie zrobisz, to tak.
Więc zabij mnie!!!
Kengkla prawie padł na kolana… Znosił to, kiedy Type był u nich w domu, a ‘No go unikał. Nie spali ze sobą od tygodnia! Bolało go już chyba wszystko w środku, ale teraz… Teraz powiedział po prostu „okay”.
Co innego mogę zrobić?
Mógł
tylko pójść na kompromis i czekać. Ktoś taki jak Techno nie wyrzuciłby go
przecież z sypialni, po prostu uciekłby do domu swojej matki!
Słysząc
tę pełną rezygnacji obietnicę, leżący plecami do partnera ‘No wciąż się
zastanawiał: Czy to zadziałało tak, jak powiedział Type?
Zanim
Techno opuścił dom przyjaciela, Type dał mu kilka rad.
„Oto umowa: jeśli dziś
znowu będzie próbował cię czarować, zamiast uczciwie przeprosić, to udawaj
okrutnego i nie pozwól mu się dotknąć. Taki cwaniak jak twój mąż musi się
domyślić, że nie pozwolisz mu się pieprzyć, bo jesteś na niego wściekły za to,
co zrobił”.
Zgodnie
z oczekiwaniami Kla czarował: przeprosił, wziął winę na siebie i zachowywał się
tak jak za każdym razem, gdy łapał ‘No w swoje sidła. Techno zastosował się
więc do rady Type’a: nie reagować, nie słuchać, nie patrzeć, nie mówić, by nie
stracić kontroli nad sobą i nie zmięknąć. I zadziałało!
Tak
więc szacunek ‘No do przyjaciela wzrósł. Dobrze, że nie wiedział, że tak
naprawdę ten nakręcał go, żeby dać Kla lekcję i z wielkiego złego wilka zrobić
małego szczeniaka. Nic dziwnego więc, że Kengkla nienawidzi Type’a, bo co ma
czuć do kogoś, kto zawsze z łatwością go pokonuje?
Temat
Kengkli dobiegł więc końca, ale sprawa z mężem Type’a jeszcze się nie
zakończyła… Tharn nadal był wkurzony na jakiegoś bezmózgiego dzieciaka, który
próbował bruździć w jego rodzinie!
Na
początku chciał porozmawiać z Typem, ale gdy spotkał się z Fairesem, był tak
wściekły, że gdyby poszedł wtedy zobaczyć się z partnerem, to skończyłoby się pewnie
kolejną bójką. Ponieważ całkowicie zdominowała go zazdrość i zaborczość, a ten
facet powiedział, że Type jest w jego domu, Tharn naprawdę nie potrafił
zagwarantować, że gdy się spotkają, nie zrobi czegoś głupiego.
Od
kilku dni chodził więc jak chmura gradowa, jakby chciał kogoś zabić. W firmie
nikt nie śmiał do niego podejść, a on warczał nawet na tych, którzy omijali go
z daleka. Oprócz wściekłości na Fairesa była jeszcze jedna rzecz, która go dobijała.
Nikt nie odbierał jego telefonów!
[Przepraszamy,
ale połączenie nie może zostać w tej chwili zrealizowane, prosimy spróbować
później]
– Hej,
gdzie oni wszyscy są?!
Kla,
który chciał wyrzucić Type’a z domu, nie odbierał jego telefonów! Ten sam Kla,
który dzwonił do niego wcześniej, by mu wszystko opowiedzieć, i kazał im się
pogodzić, nie odbierał jego telefonów!!!
Techno,
który martwił się, że on i Type mogą się pozabijać, również nie odbierał jego
telefonów, tak jakby wszyscy wokół Type’a mieli z nim jakąś umowę.
Kluczowe
było pytanie: „Gdzie on się podział?”. Jedyną nadzieją Tharna było to, że Type
nie mieszka w domu Fairesa. Jeśli jednak się mylił, to niezależnie od tego, jak
spokojny był wcześniej, tym razem zostanie mordercą.
– Cholera!
Jak długo jeszcze będę sobie wyobrażał różne rzeczy!
W
końcu Tharn z krzykiem rzucił telefon na kanapę, podniósł rękę i zmierzwił włosy,
czując się niezwykle wzburzony, jednocześnie przypominając sobie to, co kiedyś
powiedział mu Tar:
– P’Tharn,
to ty znasz Type’a najlepiej. Czy naprawdę uważasz, że mógłby mieć w sercu
kogoś innego?
A on przecież wiedział! Wiedział, że Type nie mógłby zrobić tak podłej rzeczy. Co prawda przespał się z nim, a potem spotykał się z dziewczyną, ale wtedy sprawy między nimi miały się inaczej. Odkąd Type powiedział, że kocha jego i tylko jego, nigdy więcej nie zrobił czegoś takiego. Siedem lat to wystarczający dowód na to, że Type nie mógł go zdradzać.
Pieprzyć to!
Ktokolwiek zobaczyłby ten pocałunek, byłby wkurzony!
Gdyby
Type’a nie było, Tharn nie przyprowadziłby nikogo do ich domu! Nie zaprosiłby
nawet Tara, bo chciałby, żeby jego partner zawsze czuł się komfortowo i żeby mu
wierzył. Ale Type nie wie, jak bardzo jest atrakcyjny, jak wiele osób chce go dla
siebie! Dlatego Tharn był zły... Był zły na Type’a za to, że nie czuje tego tak
samo.
Dzyń,
dzyń, dzyń!
Telefon
Tharna zadzwonił nagle, a ten – widząc imię dzwoniącego – odebrał:
– ‘No,
czy Type jest z tobą?!
[Hej,
uspokój się, Tharn, uspokój się, proszę!]
– Przepraszam…
[Przepraszam,
że nie odbierałem, ale Kla wyłączył mi telefon. Pewnie bał się, że Type
zadzwoni i będzie nas nękał.]
Słysząc
to, Tharn zmarszczył brwi:
– Więc
mówisz, że… Type’a nie ma już u ciebie?
[Tak,
zapomniałem ci powiedzieć.]
Tharn
ściągnął brwi. Przeczucie mówiło mu, że może go tam nie być i po raz kolejny
nieprzyjemne słowa Fairesa wdarły się do jego umysłu.
[Teraz
Type mieszka u Champa. Pamiętasz go?]
– Pamiętam.
Jak to się stało, że Type jest u niego?
[Właśnie,
bo...] [Obiecałeś mi, że nie będziesz odbierał żadnych telefonów w dniu wolnym!
Tym razem należysz do mnie!]
Nie
skończyli jeszcze rozmawiać, gdy w słuchawce odezwał się głos jakiegoś trolla,
któremu towarzyszyło:
[Hej, nie, puść mnie
Kla! Czekaj, jeszcze ci nie wybaczyłem...]
Tharn
westchnął:
– Dobra,
dziękuję. Zostawię was w spokoju.
Wyraźnie
czuł, że bardzo przeszkadza tej dwójce, więc rozumiał, że lepiej się będzie
rozłączyć.
[Hej,
poczekaj chwilę. Prześlę ci lokalizację domu Champa. Sam idź po Type’a. Kla,
jeśli mnie nie puścisz, to wracam do domu mojej matki!]
Tharn nie przejmował się tym, co ta dwójka będzie robić dalej, po prostu z napięciem wpatrywał się w telefon, czekając, aż ‘No wyśle mu lokalizację na LINE.
Czy będzie chciał się ze mną zobaczyć? Czy nie mówił, że robimy sobie przerwę?
Tharn
wciąż się wahał.
Wiedział
jednak, że on i Type muszą porozmawiać, wyrzucić wszystko z siebie i że nie
można tego dłużej odwlekać. Myśląc o tym, natychmiast wstał, wziął kluczyki do
samochodu i pojechał prosto do celu, jednak ku jego rozczarowaniu, Type’a tam
nie było…
– Type?
Już dawno go tu nie ma. Nie dzwonił do ciebie, żeby powiedzieć, że wraca do
domu w Surat Thani? Pewnie jest już na lotnisku Don Mueang.
– !!!
Oszołomiony
Tharn stał bezwładnie przed Champem, który kontynuował:
– Matka
zadzwoniła do niego koło czwartej rano, mówiąc, że jego ojciec podczas ścinania
drzewa złamał nogę, więc natychmiast zarezerwował lot do domu.
– Nie
rozmawiał ze mną.
Tak. Ani jednego połączenia,
ani jednej wiadomości. Tharn podniósł telefon i spojrzał na niego ponownie,
gotów wybrać numer, gdy rozległo się…
Dzyń,
dzyń, dzyń!
Telefon
zadzwonił, a widząc imię wyświetlające się na ekranie, Tharn natychmiast
przyłożył go do ucha.
– Type,
gdzie jesteś?
[Lotnisko
Langman, wracam do domu.]
– Pojadę
z tobą...
[Nie
szalej! Nie musisz jechać ze mną. Mogę jechać sam, ty musisz pracować. Dzwonię
tylko, żeby dać ci znać.]
– Dlaczego
nie zadzwoniłeś do mnie wcześniej. Czy twoja matka nie dzwoniła o czwartej,
żeby ci o wszystkim powiedzieć?
[Skąd
wiesz? Nieważne, nie mam teraz czasu z tobą rozmawiać, szykuję się do wejścia
na pokład. Dzwonię tylko po to, żeby powiedzieć: poczekaj, aż wrócę, mam ci
dużo do opowiedzenia. Ok, rozłączam się. Pa!]
Zawsze
odkładał słuchawkę jako pierwszy…
Tharn,
wciąż jak we mgle, patrzył na telefon, ale niestety ten pokazywał, że rozmowa
została zakończona. Spojrzał na Champa opierającego się o drzwi i trzymającego framugi,
jakby próbował nie zasnąć.
– Powiedział,
kiedy wraca?
– Nie.
Tak przy okazji: słyszałem, jak rozmawiał z matką o powrocie, by pomóc w
ośrodku. Jego ojciec się starzeje, a skoro Type rzucił pracę w Bangkoku, to
pewnie zostanie tam na dłużej.
Champ
nawet nie pomyślał o tym, jaki wydźwięk miało to wszystko, o czym tak beztrosko
opowiadał.
Twarz
Tharna zrobiła się niemal przezroczysta. On też ma rodziców, o których musi się
troszczyć. A co, jeśli Tiwat skorzysta z okazji i wróci do domu na stałe?
W
przeszłości Type nigdy nie mówił, dlaczego został w Bangkoku, ale Tharn dobrze wiedział,
że gdyby nie on, to pewnie nie zdecydowałby się na życie i pracę w tym mieście,
a teraz... Prawdopodobnie nie będzie miał powodu, by tu wracać.
Taka możliwość niemal zmiażdżyła serce Tharna!
Type, jak długo mam czekać? Tydzień? Miesiąc? A może... nieokreślony czas?
Tłumaczenie: Baka
Korekta: Juli.Ann & paszyma
Komentarze
Prześlij komentarz