TT 7 YoL – Rozdział 16
Dlaczego się rozstawać?
Ten drań Tharn chyba nie pomyślał, że to ja zaprosiłem Fairesa do naszego domu, prawda?
Bum! Bum!
Bum!
– Type...
Jest tak pochłonięty swoimi debilnymi pomysłami, że pewnie podejrzewa, że mam teraz romans z tym szczeniakiem.
Bum! Bum!
Bum!
– Type...
Pierdolić to! Nie powinienem był nawet do niego dzwonić i mówić, że wracam do domu!
Bum! Bum! Bum! Bum! Bum!
– Type!
Ale gdybym do niego nie zadzwonił, to by się zastanawiał, dlaczego tego nie zrobiłem! To takie frustrujące! Niesłusznie mnie oskarżył, ja zaproponowałem przerwę, a teraz jeszcze muszę myśleć o jego uczuciach!
–
Hej! Ty draniu!!! Jesteś głuchy czy co???!!!
–
Och, tato, kiedy przyszedłeś? Tu jest bałagan.
Uważaj, żebyś się nie potknął i nie połamał kości!
Type usuwał
gałęzie drzew, które spadły na dach domu, gdy uderzył w niego piorun, a
ponieważ jego umysł był pochłonięty myśleniem o kimś, kto został w Bangkoku, to
nawet nie zauważył, kiedy na podwórku pojawił się wołający go, niespokojny
senior. Jego ojciec podszedł pod dom z laską i musiał zawołać kilka razy, zanim
wyrwał Type’a z zamyślenia.
–
Co za irytujące dziecko! Twój ojciec tylko raz
popełnił błąd, a ty będziesz się ze mnie śmiał aż do narodzin moich wnuków?
Cóż, gdy
tylko głos ojca przebrzmiał, jego syn zamarł, wiedział bowiem, że nie będzie mógł
dać rodzicom wymarzonych wnuków. Wyglądało na to, że ojciec również zdał sobie
sprawę z przejęzyczenia i zabrakło mu słów.
Jego
jedyny syn usiadł i z nogami przewieszonymi przez okap spojrzał na głowę
rodziny stojącą poniżej.
–
Tato, wejdź do domu i odpocznij! Jeśli
będziesz się za dużo ruszał, to się jeszcze bardziej zranisz i wtedy będziesz
musiał męczyć jeszcze kogoś innego.
Type
potrząsnął głową…
Kiedy
odebrał telefon i usłyszał od matki o kontuzji ojca, był w szoku, bo wszystko
brzmiało naprawdę poważnie. Dopiero później, po wysłuchaniu całej historii poczuł,
że jego „niewdzięczny” ojciec na to po prostu zasłużył!
Wiedział
przecież, ile ma lat, a wyszedł po ciemku ciąć pourywane gałęzie! Nie potrafił
jednak tego robić umiejętnie, więc skończyło się na tym, że złamał nogę! W dodatku,
mimo że był ranny, kulejąc i krwawiąc na wszystkie strony, przyszedł do domu,
by powiedzieć matce, że to tylko mała rana.
Im był
starszy, tym bardziej zachowywał się jak dziecko. Mieszkańcy wsi, widząc
wystającą przez skórę kość, zawieźli go do szpitala. A ten niespokojny staruszek
leżał grzecznie tylko przez niecałe dwa dni, a teraz znowu kręcił się po domu.
–
No weź! Teraz, kiedy mój syn wrócił, dlaczego
miałbym zawracać głowę komukolwiek innemu? Zaniósłbyś mnie do szpitala, gdyby
był jakiś problem.
–
Teraz, kiedy twój syn wrócił, czujesz ulgę,
ale może nie ucinaj sobie nogi celowo, żeby go tu zatrzymać, dobrze? – Type
potrząsnął głową. Czuł się winny, że nie było go w domu od prawie roku. – Dobrze, że
zrezygnowałem z pracy. Inaczej nawet gdyby urwało ci tę nogę, mój bezduszny szef
nie dałby mi urlopu –
powiedział z pretensją, myśląc o swoim wrednym kierowniku i o tym, że za lekko
mu przyłożył przed złożeniem rezygnacji.
Tata
Type’a zaśmiał się z zachwytem.
–
Dobrze, dobrze! Od teraz będziesz mieszkał z
nami w domu.
Tiwat
był zakłopotany. Nie pierwszy już raz ojciec tak do niego mówił. Często prosił
go o powrót, ale ustępował, gdy syn tłumaczył, że chce rozwijać swoją karierę.
Jednak tym razem, kiedy tylko usłyszał, że Type rzucił pracę, był jeszcze bardziej
podekscytowany i coraz bardziej pewny, że przekona syna do pozostania.
Bum! Bum!
–
Po festiwalu Songkran... Nie, po twoim
wyleczeniu powinienem wrócić do Bangkoku.
–
Z powodu tego fałszywego obcokrajowca?
–
...
Po chwili Type kontynuował swoją pracę, jakby tej rozmowy nie było.
Dlaczego ciągle o nim myślę?
Na lotnisku, gdy dzwonił do Tharna, jednocześnie zastanawiał się, czy jego ojciec już nigdy nie będzie chodził i czy Tharn umrze z frustracji z powodu swojej wyobraźni.
Robiłem wszystko dla ciebie, a ty myślisz, że cię zdradziłem, ty draniu! Ty sukinsynu!
Im
więcej o tym myślał, tym mocniej uderzał uzbrojoną w młotek ręką i tym bardziej
chciał wyładować całą swoją złość na drzewie przed sobą.
–
Myślę, że powinieneś wrócić do domu. Skoro
praca w Bangkoku nie była dobra, to wróć i pomagaj mi tutaj. A jeśli ten
fałszywy obcokrajowiec zatęskni za tobą wystarczająco mocno, to przyjedzie i tu
zamieszka.
–
Pewnie nie przyjedzie – powiedział Type, nie
wyobrażając sobie swojego partnera mieszkającego na wyspie na stałe. To
przecież typ faceta, który powinien żyć w wieżowcu, a nie na plaży.
– To zerwijcie.
Cholera, tutaj też będą mnie do czegoś przekonywać!
–
I tak nie lubię tego dzieciaka – kontynuował senior.
–
Tato! Próbujesz mi to wmówić codziennie, przy
każdym posiłku! Już ci mówiłem, że nie możemy się rozstać!
–
Jak śmiesz tak mówić do ojca? – Rodzic skierował swoją laskę w
stronę Type’a i zaczął na niego krzyczeć. Młody mężczyzna z irytacją przeczesał
dłońmi włosy.
–
Mamo! –
krzyknął do swojej matki siedzącej wewnątrz domu, a jej twarz natychmiast
pojawiła się w kuchennym oknie. –
Mamo, zabierz swojego męża z powrotem do środka, jest ranny i dość
niespokojny. Pewnie powinien odpocząć.
–
Ty niewdzięczniku! Jak śmiesz na mnie
donosić!!!
Niewdzięczny
syn nie miał nic przeciwko donoszeniu, ale przez chwilę nawet zrobiło mu się
szkoda staruszka, gdy matka wyszła, by go zbesztać. Ojciec, który właśnie kazał
mu zerwać z chłopakiem, został zagoniony do domu.
Type
poczuł się naprawdę wyczerpany. Wreszcie odetchnął z ulgą. Za każdym razem, gdy
kazano mu zerwać z Tharnem, Tiwat wyśmiewał ten pomysł lub traktował go jak żart,
ale tym razem – nawet nie wiedząc dlaczego – nagle zadrżał.
Ojciec
ciągle pytał: „Nie zamierzasz tu wrócić i zostać z nami?”, a powiedzenie mówi
przecież: „Nie przesadza się starych drzew”.
Gdy
usłyszał o wypadku, nagle nabrał ochoty, by wrócić do domu i już nigdy z niego nie
wyjeżdżać. Obawiał się, że będzie musiał poważnie się nad tym zastanowić. W
jego umyśle ojciec zawsze był człowiekiem na tyle silnym, by gołymi rękami
walczyć z niedźwiedziem. Jednak przecież nawet najdzielniejsi bohaterowie w
końcu starzeli się i ulegali wypadkom. Matka Tiwata też nie młodniała.
Może powinien wrócić i być tutaj? Opiekować się nimi?
A co z Tharnem?
Myślał o problemach rodziców, a znów przyszedł mu na myśl jego chłopak.
Może to dobry moment na zerwanie...
Ale jego chłopak przecież nie chciał zerwać… Za to podejrzewał Type’a o niewierność. Ich wspólne życie to zawsze były kłótnie, co prawda z powodu jakichś błahych spraw, ale w ostatnich dniach i miesiącach to wszystko się skumulowało, co było bardzo przygnębiające.
Pieprzyć to! Na samą myśl o zerwaniu moje serce umiera…
W końcu Type mógł tylko przekląć, położyć się na pniu drzewa i patrząc na niebieskie niebo, próbować zrelaksować się przy delikatnej bryzie. To był idealny dzień na zabawę w wodzie, ale Tiwat – choć nie był na plaży od roku – wcale nie miał nastroju na pływanie. Wyjął komórkę i stwierdził, że odkąd wrócił do domu, milczała jak panna, która czeka na narzeczonego i boi się odezwać.
Pewnie sobie beze mnie spokojnie radzisz.
Type schował telefon do kieszeni, myśląc, że skoro Tharn może się bez niego obejść, to może on też potrafi żyć bez Tharna?
Więc dobrze! Jeśli ty nie zadzwonisz do mnie, to ja nigdy nie oddzwonię. Rozstaniemy się. Rozejdziemy! Lepiej to będzie przerwać! Zerwanie będzie lepsze! Rozstańmy się!
***
Tharn już kolejny wieczór miał spędzić samotnie w swoim mieszkaniu w Bangkoku. Ściskał komórkę, jakby czekał na ważne połączenie przychodzące. Czekał z niecierpliwością, choć przez kilka ostatnich dni jego telefon właściwie służył jedynie za ozdobę.
Czekam na faceta, który powiedział, że wróci, by porozmawiać.
Tharn kopnął drzwi, rzucił klucz na szafkę, zapalił światło, rozejrzał się po domu i nagle zdał sobie sprawę, że dom był pusty. Nie dlatego pusty, że podczas jego nieobecności Type nagle wszystko zabrał i zniknął. Oczywiście wszystkie rzeczy jego partnera nadal znajdowały się w tym samym miejscu. Ich zdjęcia ciągle stały przy telewizorze, wszystko było schludnie poukładane, w kuchni panował porządek, a cały dom na powrót był czysty, jakby nigdy nic się tu nie wydarzyło.
A jednak pokłóciliśmy się i zniszczyliśmy coś ważnego.
Thanya
kazała posprzątać tu kilka dni temu i wszystkie pomieszczenia były teraz o
wiele schludniejsze niż wcześniej, ale miejsce to w ogóle nie przypominało
mieszkania, w którym żyli obaj mężczyźni. Tharn uwielbiał czystość, ale nie do
tego stopnia, żeby nitkować fugi, natomiast Type mógł tu mieszkać, dopóki nie wprowadzą
się karaluchy.
Teraz
pokój był wysprzątany, zapach romansu ledwo się gdzieś unosił, a w całym domu
panowała taka atmosfera, że Tharn czuł się... sam. Był samotny.
–
Ech!
Tydzień
w delegacji, tydzień kłótni... Czy kiedykolwiek byli rozdzieleni tak długo?
Nie, nigdy. Odkąd zaczęli pracować, nigdy nie zdarzyło się, żeby byli osobno
przez tak długi czas. Nawet kiedy Type wyjeżdżał na letnie staże, Tharn zawsze
jechał z nim i wciąż pamiętał, że Tiwat się z niego śmiał:
–
Tacy bogaci jesteśmy? Przecież to wyjazd zagraniczny,
więc nie mam nic przeciwko temu pod warunkiem, że za siebie zapłacisz.
–
Taaaak… Mam zapłacić i pewnie jeszcze nie będę
mógł zabrać żony na miasto?
–
A jak myślisz? Twoi rodzice cię nie zbesztają?
Jesteśmy tylko kochankami, a wydajesz na mnie mnóstwo pieniędzy.
–
Moi rodzice nic złego sobie nie pomyślą. Wiedzą,
że jesteś moją żoną.
Type próbował protestować, ale w końcu się poddawał. A za każdym razem, gdy jechał do rodzinnego domu, Tharn próbował mu towarzyszyć. Czasami puszczał Type’a pierwszego, bo nie mógł od razu wyjechać, a potem – dwa lub trzy dni później – gonił za nim, by po kilku dniach pędzić znowu do Bangkoku.
Ty i ja nigdy nie byliśmy z dala od siebie przez tak długi czas.
Tharn chwycił za oparcie kanapy, po czym wziął głęboki oddech.
On jest w domu dopiero od kilku dni. Jego ojciec prawdopodobnie jest ciężko ranny. Nie mogę być tak samolubny, żeby próbować go odzyskać.
W końcu odłożył telefon, włączył telewizor, bo nie chciał, żeby w domu było zbyt cicho, po czym poszedł do kuchni i otworzył lodówkę. Nie było nic do jedzenia. W środku nie było nawet wody mineralnej, tylko zwiędłe warzywa i ostatnie jajko.
O! Jest ramen.
Na szczęście w domu był makaron błyskawiczny. Tharn wyjął miskę i włożył jajko, następnie otworzył torebkę z makaronem i wrzucił go do miski. Potem rozerwał opakowanie z przyprawami, wsypał je, zalał wszystko wodą z kranu i włożył miskę do mikrofalówki.
Powinien być gotowy za jakieś trzy minuty, prawda?
Czekając,
znowu podniósł telefon i wpatrywał się w ekran. Zastanawiał się, czy powinien
zadzwonić, czy poczekać, aż zrobi to druga strona, i jakby to wszystko wtedy
wyglądało…
–
Chciałem, żebyś był przy mnie, by mnie
pocieszyć, a siedzę zazdrosny, bo kiedyś kogoś tu przyprowadziłeś.
I skoro
Type powiedział, że porozmawiają o tym po jego powrocie, to Tharn rzucił
telefon z powrotem na kanapę. Słysząc, że mikrofalówka już się wyłączyła, odwrócił
się, otworzył drzwiczki, założył rękawice, wyjął miskę i akurat w momencie, gdy
miał postawić ją na blacie…
BUM!!!
– Fuck!!!
Tharn krzyknął i zrobił kilka kroków do tyłu, ale było już za późno. Gorąca zupa, makaron błyskawiczny i przyprawy rozprysły się na niego, a jajko eksplodowało, wyrywając miskę z rąk Tharna, po czym przy akompaniamencie jego przekleństw wszystko z brzękiem upadło na podłogę.
Wow! O mój Boże! Co ze mnie za frajer! Popieprzony idiota, który nie potrafi nawet przygotować torebki ramenu!!!
Tharn popędził do łazienki, stanął pod deszczownicą i pozwolił, by zimna woda obmywała jego ciało. Przy dźwiękach rozpryskujących się na nim kropel zamknął mocno oczy i znosił piekący ból, po czym... uderzył głową w ścianę.
Naprawdę na to zasługujesz! Niczego nie potrafisz dobrze zrobić, nawet makaronu instant!
Gromadzona
od dłuższego czasu złość znalazła ujście, a chłód wody i ciepło jego ciała oraz
rozum przypominały mu, że... później będzie musiał wyjść i posprzątać ten cały bałagan.
Szybko
się opłukał, nie przejmując się czerwonymi plamami na skórze, choć z powodu
tego, że miał domieszkę zachodniej krwi, jego karnacja była niezwykle jasna,
więc ślady po poparzeniu wyglądały dość szokująco. Dlatego Type dokuczał mu za
każdym razem, gdy Tharn smarował się blokerem…
Gdy
się umył i ubrał, miał już trochę spokojniejszy nastrój, ale zacisnął pięści na
widok zmarnowanego jedzenia, które utworzyło wielką kałużę na podłodze kuchni.
Wiedział, że Type nazwałby go niezdarą i od razu by zażartował, że partner nie
potrafiłby bez niego żyć.
–
Dlaczego nie umiem żyć bez ciebie? – szepnął
Tharn, po czym wziął szufelkę i zgarnął na nią resztki miski, a następnie
zawinął rozmoczony makaron w szmatę, by włożyć go do worka na śmieci.
–
Szlag...
Skaleczył
się w palec, który zaczął obficie krwawić. Tharn zasyczał z bólu, a jego oczy poczerwieniały.
Nie chodziło o to, że bał się krwi… Był zmęczony, zestresowany pracą, wkurzony
wszystkimi dużymi i małymi rzeczami w swoim życiu, które dla innych może nie
wydawały się niczym wielkim, ale dla niego, po tym okropnym tygodniu obsesji,
były czymś, co przelało czarę goryczy.
–
Pieprzyć to!!!
Tharn
trzasnął szmatą o ścianę i rozejrzał się po domu, który powinien być miejscem odpoczynku,
ale w ogóle go nie przypominał, gdy mieszkała w nim tylko jedna osoba.
–
Type, jeśli chcesz wiedzieć, czy poradzę sobie
bez ciebie, no to przyznaję: nie poradzę sobie! Bez ciebie nie jestem
człowiekiem! Jestem chodzącym trupem, który nawet nie potrafi sam się wyżywić! Jesteś
zadowolony? Czy jesteś zadowolony?! Bez ciebie nie jestem człowiekiem!!! – krzyczał w
gniewie, a dźwięk jego bolesnych słów i nic nieznaczących zdań z telewizora
odbijał się echem w pustym pokoju.
Tharn
nie mógł dłużej znieść tej ciszy, więc chwycił torbę, komórkę, klucze do domu i
samochodu i szybko wyszedł z pustego mieszkania. Nie mógł zostać tu ani chwili dłużej,
bo wszystko wokół drażniło go, ciągnąc na dno.
Czy
Tharn mógłby przetrwać bez Type’a? Odpowiedź brzmi: nie. Tharn już nigdy nie
będzie w stanie żyć sam.
***
–
Więc zostałeś porzucony przez żonę i wróciłeś
do domu w niesławie?
–
Hej, gdybyś nie była moją siostrą, to bym cię nie
znosił!
–
Och, Tharn, ja tylko żartuję! Type powiedział,
że nigdy z tobą nie zerwie.
Przy
pewnej rezydencji znajdował się wspaniały staw rybny, a zamieszkujące go ryby koi
to ulubienice ojca rodziny. Na brzegu stawu często siadał drugi syn, patrzył w
wodę, bezradnie wzdychał i wzdychał, a jego jedyna siostra od czasu do czasu
ukradkiem na niego spoglądała. A kiedy nie mogła już dłużej wytrzymać, chwyciła
brata za ramię, postawiła przed sobą i zapytała, co znowu się stało. Tharn
odpowiedział, że nie może znieść samotności w pustym domu i tak rozpoczęła się
zakończona powyższą puentą scena przekomarzanek siostry z bratem.
Jednak
tym razem Tharn nie był w nastroju do żartów ani nie potrafił się śmiać.
–
On się teraz ukrywa w domu rodziców.
–
Type ma rodziców, którymi musi się opiekować.
Jak sam powiedziałeś, jego tata zranił się w nogę, więc nie wypada, żebyś to
traktował jako ukrywanie się.
–
Nie emocjonuję się tym.
–
Głupek z obolałym kciukiem!
Tharn
westchnął ponownie, po czym odwrócił się, by spojrzeć na siostrę. Wyraźnie było
widać, po czyjej jest stronie, więc nieco gniewnie zapytał:
–
A tak w ogóle to czyją siostrą jesteś?
–
Was obu! Jesteś moim ulubionym drugim bratem,
a Type jest moim ulubionym drugim mężem. –
Thanya uśmiechnęła się bardzo słodko i zręcznie dodała: – Więc wy dwaj musicie wrócić do
siebie i być moimi ulubionymi braćmi jak dawniej.
Na
początku jego siostra martwiła się tak samo jak on, ale po rozmowie z Typem
wyglądała na spokojną i pewną siebie. Nie wiedziała, skąd ma tę pewność, ale zapewniała,
że on i Type się nie rozejdą.
Jednak
słowa Tiwata o tym, że powinni zrobić sobie przerwę, wciąż dźwięczały w głowie
Tharna.
–
Kocham go, tylko nie wiem, czy on mnie jeszcze
kocha...
–
Bracie! Nie mów tak!
–
No tak! Teraz, kiedy wszyscy są po jego
stronie, to wszystko moja wina.
Tharn
doskonale wiedział, że to nierozsądne wyżywać się na siostrze, ale mówił prawdę.
Wszyscy twierdzili, że był zbyt impulsywny, i mówili mu, żeby przeprosił!
Dlaczego nikt nie rozumiał tego, co on czuł, gdy zobaczył tamten pocałunek?
–
P’Tharn...
–
Thanya, nie idziesz dzisiaj na sesję? Nie
spóźnij się. – Gdy siostra próbowała powiedzieć coś jeszcze, zza jej pleców rozbrzmiał
głos matki. Dziewczyna chciała pocieszyć brata, ale martwiła się, że się
spóźni, więc w końcu musiała odejść.
–
Idź już. P’Thorn pewnie czeka na ciebie w
aucie – powiedział Tharn.
–
Tak, ale ty nie myśl za dużo... P’Type
naprawdę cię kocha. – Młodsza siostra przytuliła go i wyszeptała tę pocieszające
słowa. Tharn uśmiechnął się do niej, podniósł rękę i potargał czule jej włosy,
mówiąc:
–
Tak, idź już.
Kiedy
dziewczyna odeszła, uśmiech zniknął z twarzy Tharna. Mężczyzna z westchnieniem
opadł na ławkę. Był tu od kilku dni i za każdym razem, gdy pytano go, co się
stało, odpowiadał tylko, że Type wrócił na południe, więc nikt mu nie gotował.
Dlatego przyjechał do rodzinnego domu, by żebrać o jedzenie.
Wszyscy
mu dokuczali, że nie może żyć bez swojego chłopaka, bo nie potrafi nawet niczego
sobie ugotować. Tylko Thanya wiedziała, że on i Type pokłócili się ponad dwa
tygodnie wcześniej. Nie chciał, żeby rodzina się o tym dowiedziała, bo Thorn
właśnie się oświadczył swojej wybrance, a rodzice zajmowali się organizacją jego
ślubu. Tharn nie chciał więc, żeby musieli się o niego martwić.
Gdyby
starszy brat się o tym dowiedział, na pewno uderzyłby go w głowę i zbeształ,
mówiąc, żeby nie myślał za dużo, bo przecież był równoprawnym członkiem
rodziny. Ale Tharn nigdy nie chciał ściągać na siebie uwagi całej swojej
rodziny, chciał być najważniejszy tylko dla kogoś wyjątkowego... Type był
jedyną osobą, dla której chciał być najważniejszy.
–
Ech!
–
Synu, czy ty pokłóciłeś się z Typem?
Gdy
westchnął po raz kolejny, zza jego pleców rozbrzmiał głos matki, a Tharn
zaskoczony odwrócił się i zobaczył jej pełen miłości uśmiech.
–
Thanya ci powiedziała?
–
Och, nie potrzebuję, żeby Ya mi coś mówiła. Jesteś
moim synem, widzę to i twój tata też, tylko nic nie mówi.
Tharn
mógł jedynie przywołać na swą twarz wymuszony uśmiech. Wstał, usiadł prosto i
patrzył, jak matka siada obok niego, a potem od razu przechodzi do rzeczy:
–
O co poszło? Powiedz.
–
To nic takiego.
–
Gdyby wszystko było w porządku, nie przychodziłbyś
tu nocować.
–
...
–
Jaka matka, taki syn. – Tharn uśmiechnął się
przepraszająco.
To
fakt, często przyjeżdżał do rodziny z Typem, ale nigdy tu nie sypiali. Za
każdym razem, gdy proponowano im nocleg, odmawiali i wracali do swojego
mieszkania. A tym razem Tharn przyjechał do domu i w nim nocował. W dodatku nie
powiedział, jak długo zamierza tu zostać, więc nawet gdyby twierdził, że
wszystko jest w porządku, to i tak nikt by mu nie uwierzył.
–
Brzmi to tak, jakbym był naprawdę złym synem.
–
Kto tak powiedział? Mój syn jest najlepszy. Nie
mów mi, że ty i Type myślicie tylko o bzdurach.
Tharn
zaśmiał się lekko. Odwrócił głowę i spojrzał w dal, co uważał za najlepszą
odpowiedź, jaką mógł dać swojej matce, która zawsze mówiła, że był najbardziej
upartym z trójki jej dzieci.
–
Nie wiem, jaki jest problem między tobą a Typem,
ale powiem ci coś jako ktoś, kto żyje w małżeństwie od 30 lat. Dwoje ludzi musi
się porozumieć. Jeśli tego nie zrobią, to nawet kochając się na zabój, w końcu
wszystko stracą.
Tharn
przez chwilę był oszołomiony, po czym w końcu powiedział:
–
Widziałem Type’a… z innym mężczyzną.
Tharn
nie mógł powiedzieć „pocałunek”, bo nie chciał robić zamieszania wokół swojej
żony.
–
A zapytałeś, kim był ten mężczyzna?
–
Powiedział, że to jego pacjent.
–
Ale nie wierzysz w to?
–
...
Tharn
milczał przez dłuższą chwilę. Nie chciał powiedzieć, że nie tylko nie wierzy,
ale przychodzą mu też do głowy inne myśli. Jego mama zaśmiała się delikatnie i
powiedziała:
–
Jesteś taki jak ja. Ja też wiele razy źle
rozumiałam twojego tatę. Chcesz, żebym przejęła inicjatywę w godzeniu cię z
Typem…?
Tharn
przerwał matce, zanim zdążyła dokończyć zdanie. Uśmiechnęła się więc i wstała
powoli, kładąc uspokajająco dłoń na ramieniu syna.
–
Uparcie nie słuchasz teraz niczyich rad, ale
chcę, żebyś pamiętał jedno... –
W tym momencie kobieta zrobiła pauzę. Tharn spojrzał i zobaczył na
jej twarzy niezwykłą troskę. A ona kontynuowała: – Synu, zastanów się, w jaki
sposób pielęgnowana nienawiść do siebie nawzajem może poprawić waszą sytuację?
–
...
– Jesteś jeszcze młody, jest jeszcze czas na nienawiść, więc nie rób sobie krzywdy, bo jestem pewna, że nie tylko ty się teraz smucisz – powiedziała matka Tharna.
Type też jest smutny... Czyżby?
–
Przy okazji… Zamarynowałam wołowinę i
zamierzam ugrillować stek, tak jak lubisz.
Po
tych słowach kobieta weszła do domu. Tharn wiedział, że w ten sposób go pocieszała.
Był najmniej rozpieszczonym dzieckiem swoich rodziców. To właśnie jedzenie
sprawiało, że czuł się doceniony. Miał inne gusta kulinarne niż jego
rodzeństwo, więc za każdym razem, gdy rodzice specjalnie dla niego grillowali stek,
czuł, że jest kochany.
Jednak
w tej chwili jego uwaga była skupiona nie tyle na jedzeniu, ile na kimś, kto
wrócił do swojego domu przy plaży na południu Tajlandii. Czy ten człowiek
tęsknił za Tharnem tak mocno jak on za nim?
–
Czy jeśli cię przeproszę, to zmienisz zdanie? – zapytał sam
siebie Tharn, patrząc na ekran komórki, na którym wyświetlało się zdjęcie ich
dwójki śmiejącej się do siebie.
Czy powinien
porzucić swoją małostkową nienawiść?
Tłumaczenie: Baka
Korekta: Juli.Ann & paszyma
Jak ciężko jest wyciągmąć rękę na zgodę. Ale ktoś musi. Dzięki oraz Zrowych i Pogodnych Świąt Wielkiej nocy, no i mokrego Dyngusa :)
OdpowiedzUsuń