TT 7 YoL – Rozdział 17
Ludzie silni na zewnątrz, ale słabi w środku
–
Smarkaczu, pamiętasz tę dziewczynę z domu
obok? Tę, która chodziła do tej samej szkoły co ty?
–
Z którego domu obok? Mamy kilku sąsiadów.
–
Ach, to ta, która dostała się na uniwersytet
Chiang Mai, długie włosy, bardzo ładna.
–
Nie pamiętam.
–
Och! Jak to się dzieje, że twoja pamięć jest
gorsza od pamięci twojego staruszka? Taka panienka z ładnym ciałem i pulchnym
tyłkiem.
–
I co z tego, że pamiętam? Albo że nie pamiętam,
tato? Dziewczyna z długimi włosami, ładną twarzą, zgrabną pupą, o której
mówiłeś, a właściwie czemu? Chcesz mieć kochankę na starość?
–
Walnę cię. Nie rozumiesz, o co mi chodzi?
Type’owi
naprawdę ciężko było zostawać w domu, gdy jego ojciec nie tylko codziennie
zachęcał go do zerwania z chłopakiem, ale też często – tak jak dziś – próbował wyswatać
go z jakąś dziewczyną. Tiwat zmarszczył brwi, bo miał silne przeczucie, że
słowa, które zaraz usłyszy, nie przypadną mu do gustu.
–
Nie i wcale nie chcę zrozumieć – odpowiedział słabo, po czym
próbował uciec z miejsca rozmowy, ale najwyraźniej nie docenił swojego ojca,
który przecież zwykł pokonywać niedźwiedzie brunatne gołymi rękami. – Hej, tato,
próbujesz mnie zabić!
Nie
mógł odejść, bo jego ojciec był na tyle szybki, że zablokował go, wyciągając
przed siebie kulę, i gdyby jego syn w porę nie kucnął, to trafiłaby go w twarz!
–
To nie wystarczy, żeby cię zabić! Tylko pęknie
ci czaszka i zabierzemy cię do szpitala.
–
Tato, zejdź mi wreszcie z drogi.
–
A dokąd chcesz iść? – Ojciec Type’a nie pozwalał mu
odejść.
–
Skończyłem na dziś pracę i potrzebuję chwili
prywatności.
Gdyby
Tiwat rozmawiał z kimś innym, to nakrzyczałby na niego za to, że nie pilnuje
swoich spraw, ale chcąc uszanować ojca, starał się mówić spokojnym tonem i nie
wywoływać kłótni. Jednak mężczyzna nie zamierzał łatwo się poddać i powiedział
wprost:
–
To przy okazji idź i przywitaj się z tą
dziewczyną sąsiadów.
Wiesz, tak właśnie myślałem…
–
Niby dlaczego? Nie pamiętam twarzy jej ani jej
rodziców, imion czy wieku, więc jestem pewien, że oni mnie też nie pamiętają.
Jednak
rodzic chłopaka błysnął w uśmiechu białymi zębami i skomentował podekscytowany:
–
Kto tak twierdzi? Przyniosła mi coś dzisiaj i
mówiła, że dawno cię nie widziała. Nie zauważyłeś jej? Może jednak pójdziesz
się przywitać? Jest naprawdę ładna, chyba nawet ładniejsza niż twoja matka była
za młodu.
Mężczyzna
był coraz bardziej podekscytowany, ale jego syn wyglądał, jakby przeżuwał gorzką
pigułkę lub gorzką pigułkę zmieszaną z piołunem.
–
Nie zamierzam się witać. Ona niedługo wróci na
studia, a twój syn do Bangkoku do pracy!
–
Ale ja słyszałem, jak mówiła, że po studiach
wróci do pracy tutaj.
Proszę, pozwólcie mi umrzeć! Błagam, pozwólcie mi szybko umrzeć!!!
Łup!
Type,
nie przejmując się już szacunkiem do ojca, uderzył mocno w stół i starając się
jednak nie podnosić głosu, wysyczał:
–
Mów co chcesz, nie owijaj w bawełnę!
A
uśmiechnięty i kochający ojciec natychmiast oznajmił:
–
Chcę mieć synową! Idź tam i uczyń ją moją
synową!
Bum! BUM!!!
Nieważne,
czy nazwaliby go nieposłusznym, czy nie, Type nie zamierzał się już tym
przejmować. Błyskawicznie wstał. Żyły pulsowały mu na skroniach, był wściekły,
tak wściekły, że miał ochotę wyrwać ojcu laskę i wsadzić mu ją do ust, żeby go
uciszyć, ale oczywiście była to tylko myśl. Był jednak tak nakręcony, że nie wiedząc
już, co zrobić, wykrzyczał:
–
Tato, posłuchaj mnie! Nieważne, jak ładną
dziewczynę z cyckami wielkimi jak arbuzy mi znajdziesz! Ja jej nie chcę i w
ogóle nie interesuje mnie seks z nią! Już się z kimś spotykam i to z mężczyzną,
więc nic nie da to, że ciągle mnie zachęcasz do zerwania z nim, bo jesteś... Nie
zerwę! Ile razy mam mówić, że nadal jesteśmy razem, póki co!
Type
nie mógł już dłużej wytrzymać. Odsunął laskę, która zagradzała mu drogę, i
zamierzał odejść, ale jego ojciec krzyknął gniewnie:
–
Jak śmiesz tak mówić do ojca, ty niewdzięczny gnojku!!!
Tiwat
zamierzał zmyć się po cichu, ale słysząc wciąż te same zarzuty ojca, nie mógł
się powstrzymać od wybuchu. Pobiegł więc na drugą stronę domu po pomoc, wołając:
–
Mamo! Mamo! Ojciec mówi, że chce mieć za
kochankę córkę jednej rodziny z wioski i że ta córka jest o wiele piękniejsza,
niż ty byłaś za młodu!
–
Type, ty przeklęty bachorze!
Młody
mężczyzna nie przejął się tym, co krzyczał jego ojciec. Wskoczył na motocykl,
odpalił go i odjechał. Po tym wszystkim jego rodzice mogli się kłócić lub nie,
ale skoro ojciec ciągle podżegał go do zerwania, to prędzej czy później musiało
dojść do awantury.
Tiwat
naprawdę nie lubił, gdy ludzie mówili mu, co ma robić. Nieważne, jak bardzo zły
był na Tharna. Nieważne, jak bardzo się z nim pokłócił. Nie potrzebował, by
ktoś kazał mu z nim zrywać, nawet jeśli byli to jego rodzice. Zresztą nieważne
kto! Mając to na uwadze, wcisnął gaz, by jak najszybciej dotrzeć do celu. Była
nim tawerna, gdzie ktoś już czekał na niego z drinkiem.
–
Jeeezu, Type, co tak długo! Spóźniłeś się...
Zanim
druga strona skończyła narzekać, mężczyzna podniósł szklankę z piwem i
błyskawicznie ją opróżnił.
–
Hej, to było moje piwo!
Tak,
pierwszym, który przybył na spotkanie, był Kom – najlepszy przyjaciel Type’a.
Co prawda wyprowadził się z sąsiedztwa ze swoim zagranicznym mężem, ale jak
tylko usłyszał, że Tiwat wrócił, to przyjechał, żeby się z nim spotkać.
Kiedy
wściekły mężczyzna przybył i bez słowa wypił dwa kolejne drinki, Kom próbował
go uspokoić, nie wiedząc, że Type szaleje, bo ojciec zmusza go do związku z jakąś
dziewczyną.
–
Uspokój się, bracie. Co się dzieje? Wczoraj przecież
było dobrze.
Type
usiadł naprzeciwko Koma, na jego twarzy widniała chęć mordu, a ton był pełen niezadowolenia.
–
Pokłóciłem się z ojcem.
–
Pokłóciłeś się z wujkiem? Jesteś jego dumą! Kiedy
zrobiłeś magisterkę, opowiedział o tym całej wsi. Powiedział wszystkim! Próbował
poinformować nawet wioskowego psa, bo chciał, żeby cały świat wiedział, że jego
syn odniesie sukces, a przynajmniej tak mówiła moja mama. – Kom uznał to za zabawne, po
czym kontynuował: – Więc
o co się pokłóciliście?
Przez
dłuższą chwilę Type był oszołomiony tymi nowinami. Opuścił głowę i nalał sobie
drinka, po czym powiedział:
–
Mój ojciec chce, żebym się ożenił.
–
Co? Ale czy ty nie masz... Nie spotykasz się z
kimś?
Ostatnie
pytanie zadane było prawie na ucho, ponieważ Kom domyślał się, że Type nie chce
się ujawnić publicznie. Co prawda kilka razy przyjeżdżał do rodziców razem z Tharnem,
ale niewiele osób wiedziało o ich związku, a sąsiedzi myśleli, że przystojny
obcokrajowiec jest jego najlepszym przyjacielem.
–
Jesteśmy w trakcie zimnej wojny.
–
Ej, nooooo… Dlaczego ciągle się z nim kłócisz?
Nie mów mi, że wróciłeś tu, bo się pożarliście?!
Kom miał
wyraz twarzy pt. „Znowu to samo”. Type spojrzał pod nogi.
–
Myślisz, że jestem tchórzem? Oczywiście, że
nie dlatego! Wróciłem, bo tata zranił się w nogę. Przyjechałem zająć się
staruszkiem i tak się złożyło, że chwilę wcześniej mieliśmy z Tharnem awanturę.
Tiwat
nie zamierzał niczego ukrywać przed przyjacielem, ale że pił, to na wierzch
wychodziło także to, do czego nie zamierzał się przyznawać nawet przed sobą.
–
To niedobrze, że po takiej kłótni się rozdzieliliście.
–
Wiem! –
powiedział Type, zdając sobie sprawę, że to nic dobrego, ale nie mógł wrócić do
Bangkoku. Nie mógł się stąd ruszyć jeszcze przez kilka tygodni, nim kontuzja
ojca nie będzie wyleczona.
–
Jeśli wiesz, że jest źle, to się pogódźcie.
–
Nie zrobiłem nic złego! – upierał się Type, wywołując u
Koma napad śmiechu, przez który poczuł się urażony. – Z czego się śmiejesz? – zapytał
poważnym tonem i wyglądał, jakby zamierzał wstać od stołu.
–
Type, ach Type! – Kom położył rękę na ramieniu przyjaciela,
ponownie potrząsnął głową i kontynuował: –
Nie ma dobrego ani złego, gdy chodzi o miłość.
–
...
–
Nie chcę ci prawić kazań, ale jeśli ty zawsze
będziesz myślał, że masz rację, i Tharn też będzie tak myślał, to obaj źle na
tym wyjdziecie. Nie chodzi o to, kto w związku częściej ustępuje. Co to będzie
za różnica, jeśli się nie dogadacie i rozejdziecie, jak życzy sobie twój tata? Nie
będziesz miał nawet gdzie płakać, więc nie mów potem, że cię nie ostrzegałem.
Kom
uśmiechnął się do Tiwata, myśląc zapewne, że mężczyźni jak zwykle pokłócili się
o drobiazgi. Jednak przygnębiony Type odpowiedział:
–
Oskarżył mnie, że go zdradziłem.
–
...
Oczy
Koma natychmiast się rozszerzyły. Chłopak wpatrywał się w twarz przyjaciela z ustami
szeroko otwartymi ze zdziwienia:
–
Kurwa! Ty...
–
Jeśli i ty powiesz, że to prawda, to gwarantuję
ci, że ochlapię cię piwem, a potem wcisnę ci łeb do morza!
Słysząc
to, Kom natychmiast zamknął usta i spojrzał zamyślony.
–
Skoro mówisz, że nie zdradziłeś, to nie, nie zrobiłeś
tego. Dlaczego więc Tharn tak sądzi?
Gdy
Type wziął szklankę, by oblać go piwem, Kom natychmiast zmienił ton i podniósł
rękę, by go zatrzymać.
–
On... widział, że całuję kogoś innego! Ale ja
byłem tylko nieostrożny i to ten drań zmusił mnie do pocałunku!
Type
nie czekał, aż Kom będzie dopytywał, tylko wszystko opowiedział mu sam. Jego
przyjaciel był trochę oszołomiony i trochę przestraszony tym nagłym wybuchem,
więc odpowiedział ostrożnie:
–
Type, uspokój się. Szczerze mówiąc, to na
twoim miejscu też bym się pewnie wściekł, ale poczekaj i posłuchaj, co mam do
powiedzenia. Możesz złościć się i krzyczeć na Tharna, ile chcesz. Jeśli potrzebujesz, będę twoim
wsparciem. Ale zanim to zrobisz, wysłuchaj, co mam do powiedzenia z punktu
widzenia obserwatora.
Widząc
minę Koma, który wyglądał, jakby bał się dostać z pięści, Type nie mógł się
powstrzymać od szepnięcia do siebie:
–
Czy naprawdę wyglądam tak strasznie?
Na
początku chciał przerwać Komowi, ale ten nie pozwolił mu na to, prosząc, by się
uspokoił.
–
Możesz być zły o to, że zostałeś uznany za
niewiernego, chociaż nie zrobiłeś nic złego, ale spójrz na to z jego punktu
widzenia. Każdy, kto widziałby coś takiego na własne oczy, byłby wściekły. A
jeśli nie, to znaczyłoby, że cię nie kocha! Ok, odezwał się za ostro,
oskarżając cię, że go zdradzasz, ale przecież powiedział to w złości. Nie będę
kłamać, mój chłopak kiedyś nazwał mnie dziwką, bo był zazdrosny!
Może
przykład Koma był zbyt obrazowy, bo Type zaniemówił.
Jeśli nazwałbym tak Tharna, skopałby mnie na śmierć.
–
Myślisz, że nie byłem zły? Oczywiście, że byłem!
Ale kiedy wszystko się uspokoiło, porozmawialiśmy i było dobrze. Niech zgadnę…
Ktoś z takim charakterem jak twój nie czekał, by Tharn się uspokoił, zanim
poszedł z nim porozmawiać, prawda? –
wywnioskował Kom, świetnie znając temperament Type’a. – Co mu
powiedziałeś?
–
Skąd pomysł, że cokolwiek mu powiedziałem?
–
Type! Ty i ja dorastaliśmy razem! Byliśmy na
tyle blisko, że dzieliliśmy się jedną parą spodni. Zawsze wiedziałem, co ci
siedzi w głowie. Po prostu wiem, że musiałeś coś powiedzieć. I współczuję
Tharnowi, biorąc pod uwagę, jak bardzo byłeś zły.
Type
niekoniecznie chciał o tym rozmawiać, ale ulżyło mu, że ma przyjaciela, który
jest gotów być jego wsparciem, więc odpowiedział:
–
Powiedziałem... Powiedziałem mu, że jeśli mi
nie ufa, to powinniśmy zrobić sobie przerwę na jakiś czas.
–
Och! –
Kom westchnął, a Type, który jeszcze przed chwilą myślał, że racja
jest po jego stronie, zgrzytnął zębami i chciał mu chlusnąć piwem w twarz, ale
wstrzymał się po jego kolejnych słowach: –
Nie ukarałeś go już wystarczająco?
Type
był oszołomiony, jego umysł nagle stał się pusty, a ręka, w której trzymał
szklankę, zadrżała.
–
To on jest nierozsądny!
–
A kto nie robi z siebie głupka, kiedy jest w
związku? I nie mów, że tobie się to nigdy nie zdarza!
Te słowa
sprawiły, że Type nie wiedział, co odpowiedzieć, i nagle Kom stał się o wiele
straszniejszą osobą niż Techno. ‘No wolał niczego nie mówić, bo obawiał się jego
reakcji, ale Kom był zawsze prostolinijny i szczery wobec przyjaciela.
–
Nie broń go! Nie znasz go prawie wcale! Mówię
ci, to człowiek, który lubi wymyślać różne rzeczy. Traci panowanie nad sobą
przez pierdoły. Gdy jest zły, chowa się w sypialni, aż go nie uspokoję! I
ciągle mi gada o małżeństwie! O jakim małżeństwie?! Jak dwóch dorosłych
mężczyzn może się pobrać, powiedz mi! Jest zazdrosny o każdą najmniejszą rzecz.
Jest zazdrosny nawet o muszlę klozetową, jeśli przykucnę nad nią na dłuższą chwilę!
Po
tych słowach Type wlał sobie do ust kolejny duży łyk piwa, rozbawiając Koma. Chłopak
śmiał się wniebogłosy!
–
Wiesz… Z tego, co mówisz, wnioskuję tylko
jedną rzecz. – Nie
patrząc na twarz Type’a, Kom delikatnie potarł szklankę dłonią i roześmiał się
ponownie. – Jesteś
człowiekiem, któremu można naprawdę pozazdrościć!
–
Hę?
–
Bo dałeś mi właśnie opis tego, jak bardzo twój
chłopak cię kocha... Hahaha! Tak bardzo, że zazdrości nawet muszli klozetowej!
–
...
Jednak
to nie żart zmroził Type’a, tylko poprzedzające go zdanie.
–
Pewnie nawet nie rozumiesz, że przed chwilą przechwalałeś
się tym, jak bardzo twojemu facetowi na tobie zależy! Jak bardzo jest zaborczy!
Kochacie się od tylu lat, a on wciąż za tobą szaleje! Nie ma między wami
żadnego kryzysu siódmego roku związku. A mój facet robi się zazdrosny tylko
wtedy, gdy naprawdę mnie potrzebuje. –
zaśmiał się Kom.
Type
westchnął. Wcale nie chciał przyznać, że Tharn bardzo go kocha. Wiedział tylko,
że nie był już dla niego taki dobry. Kiedyś go słuchał, a teraz z byle powodu wdawał
się w dyskusje, nawet jeśli chodziło o drobiazgi.
–
Dobra, dobra! – skwitował Kom. – Nie będę się dziś
z tobą kłócił. Nie mówmy już o tym chłopaku! To może porozmawiamy o
dziewczynie, którą znalazł dla ciebie tata?
–
Masz dość życia?!
Kom
znów śmiał się przez chwilę, ale w końcu zmienił temat. Type próbował wyrzucić
sobie z głowy jego słowa, pozwalając, by chłodna bryza owiewała mu twarz, i
skupiając się na przyjacielu z dzieciństwa, którego nie widział od dawna.
–
O! Kiedy wróciliście?
Słysząc
to pytanie, Type i Kom spojrzeli przed siebie i zobaczyli kogoś, kogo znali od
dziecka.
–
Witaj, wujku! Ja wróciłem przedwczoraj, Type
już jakiś czas temu. Jesteś tu przy okazji czy wpadłeś po coś specjalnie? – Kom
odezwał się do wujka przyjaznym tonem i wskazał na grupę jego kolegów, którzy
pili i śmiali się, siedząc niedaleko.
–
Zazwyczaj wpadam się napić, ale dzisiaj jestem
tu tylko po to, by dostarczyć zaproszenia.
–
Jakie zaproszenia?
Pytanie
wywołało uśmiech na ustach i w oczach mężczyzny.
–
Zaproszenia na ceremonię golenia głowy. Mój
syn będzie mnichem! Przy okazji, proszę, przekażcie je w moim imieniu swoim
rodzicom.
Chłopak
spojrzał na białą kopertę i wyciągnął ze środka zaproszenie.
–
Ile lat ma syn wuja? Ile on ma właściwie lat? – Kom schował kopertę
do kieszeni, szepcząc do siebie.
–
Kom? – zapytał nagle Type.
–
Tak?
–
Byłeś kiedyś wyświęcony?
–
Tak, a ty?
–
Tylko jako pomocnik w świątyni, ale nie jako
mnich.
Kom
uśmiechnął się, słysząc to, i powiedział:
–
W takim razie skorzystaj z tej okazji, ogól
głowę i zostań na trochę mnichem. Odpuść sobie przyjemności świata, dharma
pomoże ci zaznać pokoju.
Type
nie odpowiadał, a jedynie wpatrywał się w zaproszenie w swojej dłoni, pijąc piwo.
Nagle poczuł, że był bardzo samolubny. Tak bardzo, że zapomniał, co może zrobić
dla ważnych dla siebie osób.
–
Czekaj, chyba nie mówisz poważnie?
Spoglądając
na minę Type’a, Kom nagle poczuł, że…
–
Może nie będę mógł się ożenić i mieć dzieci,
tak jak chciałby mój ojciec, ale przynajmniej... mogę ogolić głowę i modlić się
za moich rodziców.
Być może teraz jest najlepszy czas, by to zrobić.
***
–
Co powiedziałeś?!
–
Tato, masz problem nie tylko z nogą, ale także
ze słuchem?
–
Słyszałem, że powiedziałeś, że chcesz zostać
mnichem! – Staruszek był tak zszokowany, że głośno krzyknął na syna.
Type
podniósł rękę, żeby zakryć ucho, i skinął głową.
–
Tak, dobrze słyszałeś: zostanę mnichem.
Jego
ojciec prawdopodobnie pomyślał, że syn jest pijany, więc wstał i spojrzał na
niego protekcjonalnie.
–
Czekaj, czekaj, a dlaczego tak nagle?
–
Ach, czyli nie chcesz, żebym został dla ciebie
mnichem? Nie ma sprawy, nie muszę.
Type
nie mógł się powstrzymać od uśmiechu i spojrzenia w zdezorientowane, ale
błyszczące radością oczy ojca, wiedząc, że jest on mile zaskoczony. W tym
momencie jego matka również zabrała głos:
–
To zależy głównie od ciebie i jeśli
zdecydujesz się zostać mnichem wbrew swojej woli, nie będzie to dla nas nic
dobrego.
Type
uśmiechnął się, podszedł do kobiety i chwycił ją za dłoń.
–
Mamo, posłuchaj. Może nie będę mógł dać ci
wnuków, ale mogę dla ciebie i mojego ojca ogolić głowę. To jest to, co naprawdę
chcę zrobić. Jutro porozmawiam z opatem świątyni.
Matka
uśmiechnęła się życzliwie i powiedziała:
–
Skoro już podjąłeś decyzję, nie będę cię
powstrzymywać, ale teraz chyba powinieneś wziąć kąpiel. – Uderzyła syna kilka
razy w ramię i udała, że zasłania nos. Type uśmiechnął się, odwrócił i poszedł
na górę, a jego ojciec śmiał się w głos, gdy usłyszał, jak żona pyta:
–
Myślisz, że nasz syn złamie przysięgę
pożądania przed goleniem głowy?
–
Ech, nie waż się nawet tak mówić! On i seks! Nie
chcę nawet słuchać tych bzdur!
Ojciec
drżał i głośno protestował, a matka potrząsnęła głową, ubolewając nad podejściem
mężczyzny, który od lat nie chciał zaakceptować rzeczywistości.
–
Dobrze, nie mówmy o tym – rzekła w końcu. – Kolejny
odcinek dramy właśnie się zaczął. Docierają do ekscytującej części. Ta dziewczyna
jest młoda i tak dobra w aktorstwie, że pewnie mogłaby być twoją synową.
Mężczyzna
wiedział, że żona zmienia temat, więc odwrócił się, by spojrzeć w telewizor i
mruknął:
–
Rany! Gdyby ten bachor mógł mieć tak piękną
dziewczynę, nie powiedziałbym słowa!
***
–
Mamo, idę na zakupy. Nie wypuszczaj taty na
zewnątrz, żeby się gdzieś włóczył, bo się potem rozchoruje.
–
Dobrze, będę miała oko na tego upartego
staruszka.
Niebo
zmieniło kolor, a gdy Type krzyknął matce, że wychodzi, wskoczył na motocykl i
odjechał...
Z
powodu święta Songkran, które zbiegło się z pełnią księżyca, matka i pracownicy
wciąż byli czymś zajęci w ośrodku, dodatkowo wysłuchując wiecznie marudzącego seniora.
Type też nie miał zbyt wiele czasu, co pomagało mu za dużo nie myśleć, ale w
tej chwili, gdy wiatr rozwiewał mu włosy, a pusta droga nie wymagała zbyt
wielkiej uwagi, niewygodne myśli znowu wróciły.
–
Cholera! Wypierdalaj mi z głowy! Wynoś się! – Type warknął do
kogoś, kto nie kontaktował się z nim od tygodnia, za kim nie mógł nie tęsknić,
kiedy tylko miał wolną chwilę, bez kogo nie umiał spokojnie zasypiać, kogoś,
kogo chciał czasem przejechać motocyklem. Codziennie się zastanawiał: Co on je?
Jak teraz żyje? Czy uwalnia swoją żądzę? Niczego nie wiedział.
Nawet się ze mną nie skontaktował! Czy on w ogóle zrozumiał,
co mówiłem? To, że powiedziałem, że porozmawiamy, jak wrócę, nie oznacza, że
nie możesz do mnie zadzwonić, zanim wrócę, dupku! Jeśli nie dzwonisz przez
tydzień, to lepiej przyślij zawiadomienie, w której rzece utonąłeś!
Pusta
droga, znikające po obu stronach drzewa i krwawe niebo sprawiły, że serce Type’a
się ścisnęło.
–
Nie myśl o tym, nie myśl o tym! – powtarzał
sobie, ale im dłużej jechał, tym mocniej czuł, że coś zgrzyta mu w sercu, jakby
było już całkiem puste.
W
końcu zatrzymał motocykl na poboczu.
Spojrzał
na czerwoną mgłę, która zdawała się rozmywać chmury i której wcale nie uważał
za piękną, nawet jeśli wielu ludzi oglądających zachód słońca właśnie teraz się
nią zachwycało. Czuł się samotny, jakby wszystkie emocje tkwiły właśnie tam,
przy parach siedzących na plaży, a on nie miał nic.
Gdyby
miał... Gdyby miał kogoś u swojego boku, zachód słońca pewnie wydawałby mu się
piękny i oglądanie go byłoby romantyczne, ale nikogo z nim nie było i nagle bardzo
mocno uderzyło go poczucie samotności. Samotności, która pochodziła wprost z
wnętrza. Nagła ciężkość powiek, niechciana wilgoć oczu…
Takie
zachody słońca widywał przecież codziennie. Codziennie przejeżdżał obok tych
rzędów drzew. Codziennie o tej porze widywał pustą drogę. Znał tę scenerię od
dziecka, więc dlaczego teraz, gdy patrzył na nią zupełnie sam, jego serce zachowywało
się inaczej? Dlaczego zupełnie nie rozumiał, czego od niego chce, ściskając się
mocno i dziwnie reagując? Dlaczego był taki samotny?
Codziennie
robił wszystko, żeby być bardzo zajętym, ale kiedy miał wolną chwilę...
Tęsknił
za swoim chłopakiem.
Type
spojrzał na słońce, które znikało w morzu, a bez światła wszystko wokół stawało
się ciemne i puste... Tak jak jego serce.
Tharn, gdzie jesteś? Co robisz? Tęsknisz za mną?
Kap!
Czyżby
zaczął padać deszcz? Kropla, która pojawiła się zupełnie znikąd, spadła na
grzbiet jego dłoni. Type zamarł i z wciąż opuszczoną głową pozwalał, by krople,
o których wolał myśleć, że pochodzą z nieba, nadal spadały. Wyjął komórkę i bez
zastanowienia wybrał numer, który zawsze miał w głowie.
Czym jest
niezrozumienie?
Czym
jest złość?
Czym
jest kłótnia?
Do
diabła z tym wszystkim!
Jedynym,
o czym teraz myślał, było: co powiedzieć temu człowiekowi…
[Type?]
Osoba
na drugim końcu linii wypowiedziała jego imię, sprawiając, że krople zaczęły szybciej
kapać na grzbiet jego dłoni, bo ten głos nie zabrzmiał jak głos kogoś, kto
tęsknił i czekał, więc cała siła, którą Tiwat w sobie zebrał, wyparowała z
niego w jednej chwili. Bo ten, kto wyglądał na silnego na zewnątrz, był słaby w
środku. Kto wiedział, ile cierpienia chował w sobie w ostatnich tygodniach?
W
chwili, gdy zadzwonił, jedynym, co chciał i potrafił powiedzieć, było: „Tęsknię
za tobą!”
Tęsknota
– uczucie,
które rozrywało mu w tej chwili serce. Uczucie, o którym desperacko chciał
powiedzieć najważniejszej osobie. Uczucie, które powodowało, że oszalał i nie
mógł powstrzymać łez.
Tharn, tęsknię za tobą! Wszyscy myśleli, że z tobą zrywam.
Czyżby? Płakałem na samą myśl o rozstaniu choćby na chwilę. Taki człowiek jak
ja, który nigdy nie płacze, płakał za tobą! Dlaczego wszyscy myślą, że jestem
niezniszczalny? Tęsknię za tobą jak szalony! Tharn, nie mogę z tobą zerwać.
Nigdy! Choćby nie wiem co… Tharn, tęsknię za tobą, tęsknię za tobą... Tęsknię
za tobą, tęsknię za tobą...
Było
tysiąc rzeczy, które chciał jeszcze powiedzieć, ale w tej chwili priorytetem
było, żeby jego chłopak dowiedział się o tym, co najważniejsze:
–
Tharn, tęsknię za tobą! Naprawdę tęsknię!
Tłumaczenie: Baka
Korekta: Juli.Ann & paszyma
Nieuchronnie zbliżamy się do końca. Dziękuję za kolejną dawkę dramy.
OdpowiedzUsuń